Rozdział X

- Dzień dobry, Panie. - powiedział ulegle Kai, rozdygotanym głosem.

Mężczyzna nie spał. Stał wpatrując się w widok z tarasu, po czym nie odwracając się, zapytał - Przemyślałeś to, co zrobiłeś?

- Tak, Panie. Naprawdę przepraszam, błagam o wybaczenie - Blondyn dotknął czołem podłogi w głębokim ukłonie. Trząsł się jak osika.

- Rozbierz się - powiedział jedynie krótko Nicholas, odwracając się w ich stronę.

Kai Od razu wykonał polecenie zdejmując swoją tunikę przez głowę, ukazując swoje szczupłe, nieco chude ciało o pięknej blado-różanej cerze. Starannie złożył ubrania w kostkę, kładąc na podłodze. Wiedział, że jego Pan nienawidzi nieporządku. Przybrał ponownie pozycję.

- Wiesz, co masz mi podać - mruknął patrząc na niego uważnie w oczekiwaniu, aż ten da mu narzędzie do ukarania go.

Chłopak próbował nie panikować, co nie było wcale takie łatwe. Wstał na drżących nogach i sięgnął do drewnianego kufra stojącego pod ścianą. Podał swojemu Panu bat.

- Nie - zaprzeczył mężczyzna - Dziś dostaniesz pasem. Znaj moją łaskę. - odparł obojętnie.

- Dziękuję Panie, tak bardzo dziękuję - powiedział z widoczną ulgą w głosie i podał mu ciężki skórzany pas. On napewno nie przetnie mu skóry tak, jak zrobiłby to bat.

Jego Pan był taki dobry...

- Pozycja - warknął Nicholas biorąc go do ręki i zawijając na dłoni.

Blondyn przyjął pozycję kładąc górną cześć ciała na łóżku i ładnie się wypinając. Chwycił materiał pościeli w piąstki. Chciał grzecznie znieść karę, by Pan był z niego dumny.

- Patrz na to - zwrócił się do drugiego niewolnika - Gdyby nie to, że twoje plecy są w tak złym stanie byłbyś na jego miejscu.

- Oczywiście, Panie. Ale... Ja nadal mogę przyjąć swoją karę. Wiem że zawiniłem - powiedział, mięjąc nadzieję, że jego właściciel może jednak zmieni zdanie i ukaże jego a nie blondynka.

Ten zignorował jego słowa, po czym z całej siły zamachnął się uderzając klęczącego chłopaka w plecy. Na ten gest Kai krzyknął, mimowolnie wyginając się do tyłu. Na jego gładkiej skórze pojawiła się pręga. Zaczął płakać.

Nicholas nie robiąc ani chwili przerwy uderzył kolejne siedem razy ignorując płacz i zawodzenie blondyna, po czym zatrzymał się, by chwilę odetchnąć.
Do tego czasu niewolnik łkał już cały roztrzęsiony, a jego pośladki i plecy, były niezbyt estetycznie zaczerwienione.

Mężczyzna po kilku chwilach nabierania oddechu wrócił do wymierzania mocnych uderzeń na zmianę uderzając w pośladki uda i plecy niewolnika. Przestał dopiero, gdy te były już całe czerwone. Był zmachany, ale widok przed nim definitywnie go zadowalał. Tak powinno być.

Kai nie był w stanie już klęczeć. Zsunął się na podłogę bez sił i zwinnął w kulkę płacząc.

Eliot chciał podbiec do chłopaka, ale wiedział, że to niedobry pomysł. Uniósł więc wzrok na właściciela - Panie?

Ten odwrócił się w jego stronę w oczekiwaniu.

- Czy mogę wziąć Kaia do pokoju, proszę - poprosił cicho, widząc jak ten płacze w pozycji embrionalnej.

- Zabierz go - skinął głową, po czym dodał - I widzę cię wieczorem...

- Dobrze Panie. Czy dziś wieczorem znów mam ci służyć tak jak wczoraj? - podszedł do niego i najdelikatniej jak potrafił podniósł swojego współbrata. Był on lekki jak piórko, więc nie było to wcale trudne.

- Zrobisz to, co ci każę - uciął, po czym odwrócił się tyłem do niego znów wychodząc na taras.

Eliot tuląc Kai'a delikatnie do swojej klatki piersiowej ruszył w stronę ich pokojów, po czym ostrożnie położył go na boku na łóżku a następnie odwrócił na brzuch.

Pogłaskał go po włosach -
Jak się czujesz?

Ten cały czas się trząsł. Był kruchy i delikatny a jego Pan miał bardzo dużo siły.

- B-boli - przyznał - Ale Pan był dobry, n-nie ukarał mnie surowo i mocno - powiedział nadal łkając.

Ciemnowłosy przytulił go do siebie delikatnie i zaczął kołysać. Obudził się w nim się instynkt rodzicielski.

- Tak, Pan jest dobry - przyznał. Czysto teoretycznie nie zrobił mu krzywdy. Nie rozciął skóry, ani nie spowodował krwawienia.

- N-nie... Nie podziękowałem mu w należyty sposób. To tak, jakbym nie był wdzięczny, - zapłakał w jego ramię - Ja muszę wrócić...

- Spokojnie. Kazał nam odejść. Podziękujemy mu przy następnej okazji, dobrze? A teraz leż. Przyniosę ci śniadanie.

- Dziękuję - powiedział z wdzięcznością, odklejając się od niego układając na łóżku. Ból wciąż był mocny i nie ustawał, jednak dużo mniejszy niż gdyby podobną karę otrzymał batem. Nie był silny. Prawdopodobnie zemdlał by już po kilku uderzeniach a Pan byłby zły musząc go cucić.

Na szczęście ich Pan, był taki dobry...

***

Cały dzień spędzili w łóżku rozmawiając o życiu i zasadach panujących w domu. Kai uspokoił się dość szybko, ale drugi niewolniki i tak odczuwał potrzebę opiekowania się nim. Dopiero przed wieczorem udali się do łaźni by doprowadzić się do porządku dla swojego Pana.

- Chyba dzisiaj już wiesz czego masz nie robić? - zapytał chłopak, stając przy nim gdy ten się mył.

- Tak, wiem. Nie popełnię więcej tego błędu - uśmiechnął się, będąc już czystym - A teraz chodźmy do niego żebyś mógł podziękować.

Chłopak pokiwał głową, po czym ruszyli na górę, po chwili znajdując się już pod drzwiami. Weszli do pomieszczenia na znak Pana. Kai od razu upadł na kolana.

- Panie, tak bardzo dziękuję ze karę. Dziękuje, że dałeś mi swój cenny czas, bym mógł lepiej ci służyć. - dotknął czołem zimnej posadzki.

Mężczyzna siedzący na przeciw niego uniósł kącik ust. Podobało mu się to. Kai był jednym z tych, którzy naprawdę wiedzieli czego w danej chwili mu trzeba. Nie mógł jednak pokazywać tych emocji.

Wyciągnął dłoń i wplótł ją w jasne włosy chłopca. Ten, odrazu wtulił głowę w dłoń Pana i uniósł na niego niepewny wzrok, pełen nieudawanego szczęścia i wdzięczności. Połasił się do niego jak mały kotek.

Nicholas przeczesywał palcami jego włosy, aż w końcu wyprostował się.

- Wyjdź, a ty... - spojrzał na Eliota - Do mnie - usiadł na łóżku.

Obydwoje wykonali polecenie. Eliot podszedł do swojego Pana, tym razem, jednak nie robiąc nic bez określonego rozkazu.

Nicholas rozsiadł się za to wygodniej na pościeli, będąc już całkiem nago, patrząc na niego w oczekiwaniu.

Chociaż nie było to najbardziej komfortowe, Eliot klęczał jedynie przy łóżku i uparcie wpatrywał się w swoje dłonie. Tym razem nie zamierzał zrobić nic, bez wyraźnego sygnału.

- Na co czekasz? Wydałem polecenie. - powiedział twardo jego właściciel, marszcząc brwi.

- Nie wiem co dokładnie mam zrobić, Panie. Nie chcę kolejny raz ci się narazić.

- Rób to, co uważasz - powiedział pewnie.

Niewolnik odetchnął, karcąc się w myślach za to, iż myślał, że Pan dosłownie powie mu, że ma mu obciągnąć lub wymasować. To by było zbyt proste.

Niepewnie więc wspiął się na łóżko i podczołgał do niego. Wziął męskość mężczyzny w swoje usta. To była jedyna rzecz, której był pewien. Ssał go delikatnie nie ruszając się prawie.

Nicholas zmarszczył brwi. To nie było to samo uczucie, może usta chłopaka były przyjemne, jednak nie było w nim tego co ostatnio. Tej pewności i ognia. Definitywnie mu się to nie podobało. Jednak Eliot robił wszystko co w jego mocy, by nie zezłościć swojego Pana. Starał się nawet nie ruszać za bardzo rękoma. Po prostu ssał.

W tym momencie jego Pan stracił cierpliwość i złapał go za włosy, po czym przyciągnął bliżej siebie łącząc razem ich usta. Jego niewolnik był nadal spięty. Gdyby chodziło tylko o niego, to może i pozwoliłby sobie na rozkoszowanie się chwilą, ale nie chciał narażać Kai'a, który okazał mu tyle dobra. Oddał więc pocałunek, bez zbędnego poruszania ustami, wciąż masując jego penisa dłonią, jednak... Nie zrobił nic więcej.

Mężczyzna znów przesunął chwilę swoimi wargami po jego ustach, po czym zastygł i odetchnął odsuwając się - Zaraz każę cię wychłostać - wycedził.

- Co zrobiłem nie tak, Panie? - westchnął ciężko. Wykazywał inicjatywę - źle. Robił tylko to co mu każą - też źle. To było takie niepojęte...

- Rób to, co potrafisz - warknął, po czym znów pociągnął go w swoją stronę łącząc ich wargi.

Jego Pan naprawdę zachowywał się jak dziecko. Oderwał się od niego na chwilę.

- Czy mam robić to, co wczoraj, Panie? - spytał, przenosząc dłoń na jego sutka i lekko go pocierając.

Ten przymknął oczy i skinął niemal niezauważalnie głową zaciskając rękę na jego włosach.

Eliot wzruszył jedynie ramionami, ale uśmiechnął się lekko. A więc, ostatnio mu się podobało...

__________________________

Witajcie!

Jak mija wam czas? Rozdziałek się spodobał? Chętnie poczytamy wasze komentarze szczeniaczki ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top