Epilog

Jęki rozkoszy rozeszły się po pomieszczeniu, niebędące hamowane ani powstrzymane. Ich echo odbijało się wręcz od ścian komnaty, której właściciel uporczywie zaciskał teraz dłonie ma jasnej pościeli.

- Lubię, jak tak krzyczysz... - wyszeptał mu do ucha Eliot i przygryzł lekko jego lewy płatek.

To również wywołało w mężczyźnie pełen przyjemności jęk.

- A-a ja lubię gdy to robisz — powiedział, zwilżając koniuszkiem języka usta.

Może by je zmiękczyć? Może by jeszcze bardziej podjudzić i podniecić znajdującego się nad sobą mężczyznę.

- Tak? Lubisz gdy to robię? - zapytał ten, ustami zaczynając błądzić po jego obojczykach i mostku. Językiem zjechał do jego sutków. W końcu wybrał prawy z nich, twardy... Idealny...

Zassał się na nim, ponownie doprowadzając Nicholasa do obłędu.

- Mmmmm — wargi ciemnowłosego rozwarły się w kolejnym głuchym jęku. Usta kochanka były jak rozgrzane żelazo na jego skórze.

Pan złapał w dłoń pęk włosów Eliota, zaciskając na nich palce. Nie śmiał jednak odsuwać go od siebie czy zabraniać pieszczot.

- Nie przyzwyczajaj się — rzekł mężczyzna, odsuwając się nieco od rozgrzanego z podniecenia ciała — Nie codziennie będzie czas na takie zabawy, odkąd mianowałeś mnie zarządcą niewolników, mam niebywale dużo pracy — jakby chcąc ukazać swoje rzekome niezadowolenie, delikatnie ugryzł drugą z brodawek.

Delikatnie, lecz odczuwalnie.

Mężczyzna wygiął się na to odczucie jak ryba wyjęta z wody. Brązowe włosy rozlały się po poduszce kontaktując z jej bielą, oraz różanym licem Pana.

- Ah! Zawsze możesz zostać tu w moim łożu.

- Po cóż więc ofiarowałeś mi osobną komnatę? - wydyszał Eliot, zatrzymując dłonie na biodrach mężczyzny, w trakcie gdy jego usta zbliżały się do genitaliów.

- Byśmy mieli więcej niż jedno łoże, w którym możemy się miłować — odpowiedział mu sarkastycznie, ruszając biodrami.

Otarł się członkiem o twarz byłego niewolnika.

- Aż taką różnorodność lubisz? Może opowiedzieć Ci,  jak przyjemnie mi było kiedyś kochać się z niewolnicą w stodole?

Zębami musnął krocze mężczyzny, a potem objął je wargami.

- Ani słowa o niewiastach, bo każę cię wychłostać - pogroził, ruszają się niespokojnie.

Choć Eliot pieścił go pocałunkami i zasysaniem się na delikatnym członie jego penisa było to definitywnie za mało. Nicholasa trawiła gorączka i był święcie przekonany, że za chwilę umrze jeśli jego ukochany się nie zlituje.

- Błagam... nie dręcz mnie już tak!

- Tak? A może to właśnie uczynię? A może sam Cię wychłoszczę? W końcu to ja noszę teraz bicz przy pasie... Choć nie użyłem go ani razu — wymruczał bardziej do siebie.

- Chłoszcz jeśli pragniesz, tylko ulżyj mi już! - zdesperowany sam sięgnął po swojego penisa.

Eliot męczył go już od ponad godziny, więc mężczyzna stracił resztki samokontroli.

- A a a — mocne uderzenie w pośladek sprawiło, że ten niemal od razu cofnął dłoń. - Jeszcze raz to zrobisz, a spotka Cię kara — ostrzegł Eliot i uśmiechnął się delikatnie — Surowa kara... Ręce za głowę! - rozkazał ostro.

- Na Zeusa! Zabijesz mnie! - jęknął, mimo to zaciskając dłonie na poduszce nad swoją głową. Wypuścił drżąco powietrze.

- Nie... Wtedy nie byłoby zabawy — pokręcił głową mężczyzna, po czym przeniósł wzrok na Kai'a, który dotychczas leżał jedynie obok nich, z uwielbieniem wpatrując się w swojego Pana.

Eliot traktował go jak brata, dlatego nie wyobrażał sobie współżycia z nim jednak zawsze chętnie patrzył gdy ten odbywał stosunek z ich panem.

A teraz w zasadzie... Tylko jego panem.

- Przytrzymaj Panu ręce — rzucił, uśmiechając się.

- Mogę, Panie? - upewnił się chłopak, klękając przy jego głowie.

Nadal nie wyobrażał sobie dotknięcia Pana bez jego zgody.

- Mhmm — wyjęczał ten, a gdy jego nadgarstki były już delikatnie trzymane w drobnych dłoniach niewolnika, Eliot szybkim ruchem uniósł jego nogi, opierając je sobie na ramionach, czyniąc w ten sposób sobie idealny dostęp do jego odbytu.

Był rozciągnięty, ponieważ ich zabawy w ostatnim czasie zdarzały się dużo częściej. Dlatego też Eliot mógł wejść w niego zupełnie bez dalszych przygotowań.

- Poproś — rzekł mężczyzna dość władczo — Lubię gdy to robisz...

- Uwielbiasz mnie upokarzać czyż nie? - Pan podniósł na niego wzrok i skrzywił się. Spalała go jednak potrzeba, więc po chwili zaczął błagać.

- Proszę, wejdź we mnie. Błagam!

- Od razu lepiej — bez ostrzeżenia wbił się w niego, co spowodowało chwilą intensywnego, rozrywającego i niezbyt przyjemnego uczucia, które szybko zostało jednak zastąpione błogą przyjemnością, która rozeszła się po całym ciele mężczyzny.

- Bogowie! - Nicholas znów krzyknął, szarpiąc dłońmi. Przytrzymany przez niewolnika nie mógł jednak uciec - Ah...

- Bogowie Ci nie pomogą, ani mi nie przeszkodzą — odrzekł pewnie, głosem ociekającym podnieceniem.

Wykonał dość szybkie i agresywne pchnięcie w przód, celując prosto w czuły punkt Nicholasa.

- Mmmm... .Za mocno! - poskarżył się Pan, czując, jak spod jego powiek wypływają łzy.

Był delikatny i tak mocne ruchy w jego odbycie były tak samo przejmująco przyjemne jak i bolesne.

- Wybacz mój kochany — Eliot złożył delikatny pocałunek na jego czole, chcąc pokazać odczuwaną skruchę.

Czuł prawdziwą dumę, że jego dawny Pan bez żadnego wstydu przyznaje się do odczuwania bólu i mówi o tym. To było naprawdę wiele.

Zaraz potem uczynił kolejny ruch i kolejny, tym razem jednak już znacznie delikatniej niż uprzednio.

- Od razu lepiej — oczy mężczyzny rozświetliły się gdy patrzył na twarz kochanka.

Nie stawiał się, posłusznie przyjmując o wiele spokojniejsze pieszczoty.

- Dziękuję — wychylił się, wtykając twarz w zagłębienie szyi Eliota.

Kilka kolejnych ruchów później, ten czuł się już niemal u kresu, wygiął się więc i przygryzł wargi.

- Nie dojdziesz, póki Ci nie pozwolę — wyjęczał Eliot i sam z głębokim jękiem osiągnął spełnienie, wypełniając mężczyznę swoim nasieniem.

Uczucie było przejmujące. Uwielbiał gdy jego ukochany to robił. Czuł wtedy dziwną przynależność, ale też bezpieczeństwo.

- Nie dam rady już dłużej — powiedział bez tchu, ruszając biodrami. Desperacko starał się znaleźć jakieś tarcie.

- Dojdź do mnie — rzekł wtedy Eliot i uśmiechnął się, widząc, jak ciało mężczyzny wygina się w spazmie.

- Przeklęty! - Pan spojrzał na niego, próbując dojść do siebie - Nie powinienem ci pozwolić na rozmowy z Teodoro. Wykorzystujesz wiedzę przeciwko mnie.

- Śmiesz narzekać? - uniósł brew mężczyzna, samemu ciężko dusząc.

Ostrożnie i powoli wyszedł z jego wnętrza i opadł obok na kołdrę.

- Podasz mi wino? - spojrzał na złotowłosego niewolnika.

- Nie wiem od kiedy miałbym wykonywać twoje polecenia, ale tak. Już się robi. - Kai uśmiechnął się pod nosem. I on nabrał pewności siebie. -  Pan wygląda na spragnionego — Chłopak opuścił alkowę, by przygotować trunek.

Nicholas w tym czasie wtulił się w szeroką pierś swojego byłego niewolnika. Zamknął oczy.

- Nadal twierdzisz, że powinieneś to ty za każdym razem znajdować się na górze? - zapytał z rozbawieniem ciemnowłosy, zaczynając kreślić kółka na klatce piersiowej Nicholasa.

- Bycie na dole też ma swoje plusy. Szczególnie z takim ogierem jak ty. Czego jak czego, ale krzepy nigdy ci nie brakowało — Pan rozlał się w jego ramionach, rozkoszując delikatnymi pieszczotami.

- Jedynie krzepy? - oburzył się, zaprzestając głaskania go.

- Rozumu napewno nie — prychnął kpiąco, jednak mocniej się w niego wcisnął — Nie przestawaj, tak mi dobrze — zażądał rozmarzony.

- Teraz chyba nie muszę już słuchać twoich rozkazów czyż nie? - ukazał białe zęby.

- Nie, ale chcesz, bym był szczęśliwy — powiedział, poprawiając swoją pozycję.

- Nie śmiem się z tym nie zgodzić — przyznał szczerze i uśmiechnął się, składając czuły pocałunek na jego spoconym czole.

W tej samej chwili podszedł do nich Kai.

- Chcesz wody Panie? - zapytał z radością, przyglądając się obojgu mężczyznom.

- Wina Kai. Napij się też i ty oraz Eliot — zażądał, wyciągając dłoń po kielich.

Czuł, jak jego gardło błaga o napitek.

- Przyniosłem tylko jeden kielich panie — chłopak skulił się nieco.

Mężczyzna jedynie jednak uśmiechnął się na jego słowa.

- A na cóż nam więcej? - zapytał. - Nie jeden raz nasze usta spotkały się już w pocałunku. Cóż więc szkodzi byśmy pili z jednego kielicha?

Eliot przysunął naczynie do ust Pana, a gdy ten już się napił, napoił słodkim winem Kai'a.

- Już widzę reakcję ludzi na takie słowa — Nicholas uśmiechnął się lekko.

- Ludzie opierają swoją wartość na pozorach — ciemnowłosy objął ramieniem złotowłosego niewolnika. - Ty nauczyłeś się, że nie warto tego robić. Ważne jest to, co masz tu, - jego duża dłoń powędrowała na klatkę piersiową. - I tu — druga dłoń wskazała na jego czoło.

- Bez Ciebie bym tego nie pojął — odrzekł mężczyzna i przymknął oczy — Bez Ciebie nie pojąłbym niczego. Że też dopiero niewolnik uświadomił mi prawdę.

Eliot uśmiechnął się pod nosem.

- Że też niewolnik uzyskał wolność ofiarowaną przez człowieka, który sam był zniewolony.

- Wiesz... Chyba w istocie to ja byłem w niewoli. - Na czole starszego pojawiła się zmarszczka wskazująca na zamyślenie.

- Najważniejsze, że teraz oboje jesteśmy już wolni. W każdym tego słowa znaczeniu. - powiedział Eliot, a następnie złożył delikatny pocałunek najpierw na ciemnych, zwichrzonych włosach, a potem na złotych, idealnie ułożonych, lekko pofalowanych kosmykach.

Jak widać, nie tylko niewolnicy byli zniewoleni. Prawdziwa wolność zależała tylko od właściciela jej duszy i umysłu. Nie właściciela ciała.

To doprawdy zabawne, że w świecie, w którym role były tak jasno nakreślone przez posiadane majątki, rezydencje, liczbę służby nie było oczywiste, kto w istocie jest skuty  kajdanami.

I jaki jest sposób, by się z nich wydobyć.

Nicholas rozumiał, że każde kajdany są inne a te, w których on tkwił tyle czasu, właśnie zostały zerwane.

Przeniósł wzrok na leżącego obok Eliota.

Zerwane... Przez niewolnika o wolnej duszy.






🔅🏛❤️
_____________________________

Sama się dziwię, że to już koniec. Naprawdę uwielbiam tą książkę i mam nadzieję, że pokochaliście ją tak jak my.

Może nie ma ona wielkiego morału, ale głównym jej przekazem, które od początku w niej planowałyśmy jest to, nie ważne jak bardzo będzie źle. A to pewne, że ludzie i świat wokół was będzie wam pokazywał, że gorzej być nie może to wierzcie mi. Tak długo jak wy w siebie nie zwątpicie, tak długo nikt wam nie wmówi, że jest aż tak źle.

Niewolnik który jest zniewolony przez ludzi i świat a w środku jest wolny i wierzy, że kiedyś to się skończy nigdy nie będzie niewolnikiem. Wszystko zależy od waszego myślenia.

Nie poddawajcie się nigdy ❤️

~~~

Dziękuję wam, że z nami byliście. Opublikowaliśmy to opowiadanie niemal równo rok temu, i mam nadzieję, że nie jesteście zawiedzeni jego końcem. Z góry dodam, że nie planujemy drugiej części.

Planujemy za to inne książki w starożytnych klimatach i mam nadzieję, że one tak jak i to się wam spodoba.

Do zobaczenia niedługo i będziemy wdzięczne za szczere opinie i ogólnie wasze komentarze.

Do zobaczenia ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top