Rozdział 4.
Lauren*
Nie ukrywam że byłam zdezorientowana. Nie chodziło tutaj o te dziewczyny czy nawet o reakcję moich przyjaciółek. Bardzo wmurowało mnie w ziemię usłyszenie jej głosu po tylu latach,nigdy nie reagowała na żadne sytuację a zjawiła się tylko ta Camila i Dinah to zrobiło się inaczej. W dodatku musiały wykonać moje obowiązki za mnie,mam nadzieję że jak wrócą to bedą chciały mi wyjaśnić o co tutaj chodziło i czy powinnam się martwić. Na chwilę obecną Lucy stara się poprawić mi humor. W drodze do domu wjechaliśmy po alkohol do sklepu i złożyliśmy zamówienie na masę jedzenia do domu bo patrząc na to nie zapakowałybyśmy się z tym. Starałam się trzymać fason ale czułam dyskomfort kiedy uświadomiłam sobie że widziała mnie w takim stanie i usłyszała coś niezwykle trudnego. Dziewczyny odkąd nas poznały zdawały sobie sprawę oczywiście na jakie zaburzenie cierpię i kim jestem w rzeczywistości. Nigdy żadna mnie nie oceniła,Lucy nawet powiedziała że coś takiego nie powinno mieć znaczenia jeżeli podobamy się komuś takim jakim jesteśmy właśnie. Oczywiście teraz bardziej uświadomiło mi to jak bardzo dobrze trafiłam jeżeli chodzi o osobę,ale boję się też tego że może to być z czasem uciążliwe. Po dojechaniu do domu zaproponowałam jej by ubrała coś mojego bo sama będę ubierała się znacznie luźniej niż jestem aktualnie,ucieszyła się z tego i ruszyła sobie coś wybrać. Myślę że zdążymy wszystko przygotować przed ich przyjazdem więc będe miała czas na pewne sprawy.
Nie ukrywam iż ujrzenie jej w moich ubraniach dało mi mega ogromną satysfakcję. Spytała się mnie nawet czy ładnie i czy może być,kobieto mam nadzieję w duchu że to tylko podchwytliwe pytanie a nie testowanie mnie. Zaproponowała mi pomoc przy ogarnianiu stoliczka bo zapewne wywalimy się na kanapach,muszę zebrać w sobie odwagę i zapytać jej wprost czy wie coś o czym powinnam wiedzieć i ja. Od zawsze była ze mną szczera więc kiedy zapytałam wiedziałam że powie mi to co sama wie. Nie myliłam się. Powiedziała mi że kiedy mnie poznała z dziewczynami to dowiedziała się że one dwie dla naszej trójki były kiedyś bardzo ważne,ponoć znamy się od dzieciństwa ale za dzieciaka wydarzyło się coś co nas rozbiło na tyle że darzymy je nienawiścią. Znaczy no one je darzą bo ja ich nawet nie skojarzyłam co oznacza to co powiedział mi mój psychoterapeuta kiedyś...nie ufa mi i mamy jakiś konflikt bo nie mam zbyt dużo wspomnień. Ponoć Camila odwaliła coś mi przez co Mani z Ally mogłyby ją żywcem na stosie podpalić ale dowiedziała się w sumie tylko tyle. Uważam że lepsze to niż nic i dziękuje za cokolwiek. Powinnam przeprosić tę dziewczyny za to że nie dopełniłam swoich obowiązków. Powinnam dowiedzieć się też o co chodzi bo jak mam tak reagować na nie za każdym razem to nie skończy się za dobrze przecież.
Kiedy dziewczyny wróciły to pierwsze co zrobiły po wejściu to rzuciły się na mnie z milionami pytań do. Po tym jakże energicznym wywiadzie zaniosłam torbę Lucy do swojej sypialni i wróciłam by jeść z nimi i pić,znam je już kawał czasu więc daję trochę luzu by następnie spytać po prostu czy powinnam wiedzieć coś więcej. Mina Ally i Mani nie jest zadowalająca.
-Nie wiem czy jest sens by mówić ci cokolwiek Lauren,tu nie chodzi o to by cię urazić tylko bardziej by ci nie zaszkodzić.-Wolałabym wiedzieć więcej.
-Rozumiem że dzisiejszy dzień nie należy do udanych,ale ja totalnie nie widziałam w nich nic złego i chciałabym wiedzieć cokolwiek. Chciałabym wiedzieć to co powinnam bo jak mam tak reagować na nie za każdym razem to do niczego nie dojdę Mani i Ally.-Wiem że to zadziała na kogoś.
-Dziecinko...-Wiedziałam.-...chciałabym to ubrać jak najdelikatniej się da w słowa,Dinah i Camila były naszą rodziną kimś za kogo dałybyśmy się zabić. Ale po prostu pewnego wieczoru postanowiły...jakby to...-Nie jest w stanie się wypowiedzieć. Czyli to może zaboleć.
-Za przeproszeniem Allysusie po prostu Camila i Dinah odjebały,sprawiły że zmiotło nas uczuciowo na pył bo postawiły na kogoś innego niż własną rodzinę. Nie chcę ci mieszać bo jeżeli powinnaś coś więcej wiedzieć to ona ci powie nie my.-Zajebiście...szkoda tylko że nie rozmawiamy z sobą.
-Dziewczyny ale wiecie że mój kontakt z nią nie istnieje po prostu.
-Zapewne nie bez powodu. Lauren powiem ci to z serca nie dopuszczaj ich do siebie...relacja wykładowca uczeń sprawi że będziesz stabilna.-Opieram się o kanapę.
-Rzadko to mówię dziecinko ale ta grzesznica ma rację,dopóki nie dowiemy się jak twoje samopoczucie i relacja oraz bycie nie powinnaś się nimi przejmować i po prostu nie dopuszczać. Wtedy nie powinna specjalnie reagować i da ci spokój....bardzo to przeżyła i nie chcę by odbiło się to na tobie.
Może i mają rację? Nie chciałabym doprowadzać siebie do takiego stanu jak dzisiaj,nie ukrywam że ta Camila wyglądała bardzo dojrzale i ładnie oraz mądrze. Widziałam obrączkę na palcu czyli zapewne związała się z kimś. Może dla tego kogoś odeszła i to się jej nie spodobało? Nie ufałaś mu czy coś? Wolę nie robić nic na przekór i dać spokój. One nigdy nie chciały dla mnie źle więc posłucham ich rady. Skupiłam się na nich i na tym że Lucy siedziała bardzo blisko mnie,cały wieczór spowodował że zrobiło się luźniej co było mi na rękę. Przyszedł czas do spania i nie uwierzycie. LUCY BĘDZIE SPAŁA ZE MNĄ!!!! ZAŚ ARIANA U ALLY!!!! Jeżeli będą razem to przegram zakład z Mani czego bym nie chciała. Jest to o trochę kasy więc no. Proponuję jej by poszła pierwsza pod prysznic na co godzi się bardzo chętnie. Ja wtedy opuszczam na całe okno roletę antywłamaniową i patrzę na swoje odbicie.
-Ym...Michelle?-Wiem że to może wydawać wam się dziwne ale to bardzo dobra próba porozumienia się z pierwotną tobą.-Chciałabym z tobą porozmawiać...czy miałabym na to szansę czy coś?
Nie mam pojęcia bladego dlaczego ona tak bardzo nie jest skora do rozmów ze mną.
-Nie mam zamiaru w pracy tracić za każdym razem przytomności kiedy podejdą do mnie razem lub z osobna,nie zachowuj się jak obrażona dziewczynka i odpowiedz mi czy porozmawiasz ze mną no.-Naprawdę liczę na to w duchu.
Wtedy trochę zaczyna boleć mnie głowa.
-Nie będziesz tak miałam wyluzuj trochę nie będzie takiej reakcji.
-Odpowiedziałaś mi. Opowiesz skąd to się wzięło u ciebie? Co powinnam wiedzieć?-Niech odpowie mi cokolwiek.
-Nic ci nie będzie i na nic ci więcej nie odpowiem daj mi spokój Lauren.
No i tyle z tego było. Lepsze to niż nic. Kiedy wychodzi Lucy w mojej przydługiej koszulce to nie powiem...wracam do żywych.
-Przeszkodziłam wam?-Cholera.
-Nie. Nie przeszkodziłaś ja tylko...po prostu...-Co mam powiedzieć? Próbowałam rozmawiać z samą sobą czy co?
Podchodzi do mnie i się uśmiecha pstrykając mnie w nos.
-Powiedziałam ci że to nic strasznego i dziwnego prawda? Chcę byś była przy mnie sobą,taką jaką jesteś Lauren. Leć pod prysznic i chodźmy spać bo nie wiadomo co one jutro wymyślą.-Takim nastawieniem właśnie kupujesz moje serce.
Poszłam pod prysznic a kiedy wróciłam to położyłam się obok niej. Dziwnie.
-Wyglądasz na zdenerwowaną Lern o co chodzi?-Dzisiejszy dzień robi sobie ze mnie żarty.
-Ja nie miałam nigdy nikogo i z nikim nie spałam.-Trochę to wstydliwe.-Odkąd jestem to skupiłam się na wszystkim innym tylko nie relacji.
Ku memu zaskoczeniu kładzie się nagle na mnie przez co robi mi się cholernie ciepło,zaczyna bawić się moimi włosami co jest uspokajające i odbieram sygnał jaki to ma cel.
-Nic nie szkodzi. Nie zamierzam cie pożreć czy zabić chciałabym się przytulić twoją osobę i w cieple iść spać co ty na to?
-Brzmi dobrze.
-Też tak uważam.-Patrzy w moje oczy potem usta i tak kilka razy ciągle i ciągle.
-Możesz.-Wolę odpowiedzieć i dostać to czego tak bardzo pragnę teraz.
Jej pocałunek jest cholernie inny taki...ciepły ale ciągle nie daje mi spokoju to że nie jest to takie booom i wooow jak powinno być. Po chwili kończymy te drobną pieszczotę i wtulając się w me ciało kobieta zasypia,tak powinno wyglądać udane życie z osobą którą kochasz?
Weekend mija nam na zabawie,zakupach dwóch imprezach na których nie bawiłam się specjalnie rewelacyjnie bo takie rzeczy mnie średnio bawią. Na końcu odpoczynek i po prostu równowaga w życiu. Wszystkie uzgodniły że co ma być to będzie grunt byśmy były rodziną. Kiedy przyszło mi do poniedziałku odczułam niepokój. Po wejściu na aulę Austin wraz z całą salą spytało o moje samopoczucie,bardzo miło z ich strony to oczywiste ale musiałam zrobić jeszcze jedną rzecz. Poprosiłam Dinah i Camilę o wyjście ze mną teraz na sekundę a reszcie dałam okazję do powtórki materiału na test którego już im nie dam przełożyć. Czuję się dobrze i nie mam żadnej reakcji co oznacza że jest dobrze,opiszczamy aulę na chwilę obecną i po wejściu przepraszam je za spóźnienie,za to co miało miejsce z moim zdrowiem no za całą tą sytuację ponieważ nie powinno to mieć miejsca. Nie tak miało to nawet wyglądać. Obie patrzą na mnie ciągle z lekkim niedowierzaniem ale mówią bym się nie martwiła bo to rozumieją. Jestem fair do każdego ucznia i mówię że służę pomocą każdemu,zawsze można umówić się na dodatkowe zajęcia czy cokolwiek jestem dostępna jeżeli nie jestem akurat w drugiej pracy.
Bardzo mi za to dziękują i Dinah wraca bo mówi że ma jakieś pytanie do Austina. Będąc sam na sam z Camilą mam okazję zauważyć że oczy ma pięknego czekoladowego koloru,ponad to perfumy ma inne takie dobrane do siebie bym powiedziała.
-Normani i Ally nie za bardzo chciały powiedzieć czy z tobą wszystko w porządku więc miło to słyszeć od ciebie.-Zrobiłam lekko zaskoczone oczy.
-Wybacz mi za to co powiem ale ja was nie znam Camilo i nie chciałabym byś zwracała się do mnie na Ty.-Widziałam że to ją zabolało po tęczówkach.-Chciałabym mieć dobre relację z moim uczniami i też mieć ten dystans jaki powinien być liczę że mnie rozumiesz.
-O...oczywiście. Proszę mi wybaczyć w takim razie,nie chciałam urazić czy coś.
-Nie uraziłaś.
Miałam zaproponować powrót na zajęcia ale ujrzałam Normani która powiedziała że musi na chwilę porawać Camilę bo ma jakiś błąd w papierach od swoich zajęć. Nie widziałam w tym problemu i wróciłam na swoje zajęcia.
Normani*
Przysłuchiwałam im się i musiałm skorzystać z okazji. Kiedy tylko Lauren zniknęła mi z pola widzenia spojrzałam wściekła na te pseudo heteryczną Kubankę. Mam ochotę zamordować je obie ale chce doczekać ślubu Ally z Arianą i Lucy z Lauren.
-Czego nie zrozumiałaś z tego co powiedziałam ostatnio?-Jedyne co widzę to zeszklone tęczówki. A odpowiedzi przez minutę brak.
-Powiedziała mi patrząc prosto w oczy że mnie nie zna...że nie zna DJ i chciałaby zachować granicę między uczniem a wykładowcą.-Cudownie posłuchała.-Jakim kurwa cudem ona nas nie zna i nie udaje Normani?! Umiem rozpoznać ludzką mimikę ona nie kłamie!!-No co za histeryczka.
-Lauren miała wypadek i już nigdy sobie nie przypomni o niczym Cabello!-Patrzy na mnie zaskoczona. Muszę skłamać by dała spokój.-Uszkodzenia na stałe i nim cokolwiek będziesz chciała powiedzieć czy zrobić to zastanów się dwa razy ponieważ ja nie żartuje. Lauren ci nie dam skrzywdzić.
Z tymi słowami od niej odchodzę. Niech da sobie spokój.
Do Notorycznej Alkoholiczki:
Czas zacząć szpiegowanie. Dowiedz się czego ona może chcieć wraz z DJ. Poszukaj poprzedniej szkoły no czegokolwiek. A wtedy zafunduję ci weekend z Ally sam na sam.
Od Notorycznej Alkoholiczki:
Deal.
Czas by uciąć wszystko nim zacznie się robić gorąco.
Miłego Czytanka^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top