Rozdział 19.

Camila*

Dwa dni później dowiedziałam się od młodej i Lauren że odbędzie się ta sprawa tej matki przez co pomysł z kolacją się przesunął. Stwierdziłam że mogłabym iść na tę rozprawę i pooglądać sobie a potem zabrać ją na kolację tutaj do mnie,rozmawiałam o tym z dziewczynami które były złe że im o tym nie powiedziała jednak wiedziały iż odezwie się kiedy ochłonie. DJ powiedziała że zabierze młodą do Ally i Normanii. Nawet chciały przyjść na sprawę jednak poprosiłam je by tego nie robiły ponieważ nie jest wiadome jak Lauren zniesie ich obecność skoro jest zła,nie ukrywałam nawet jak bardzo zależało mi na tym by rozmowa przebiegła pomyślnie. Miło było usłyszeć iż szanują i jest cacy. Sama Lauren powiedział mi żebym przyszła jeżeli zechce bo wsparcie się jej przyda. Powiedziałam że po tej całej sprawie zabieram ją do mnie,zgodziła się bo mimo wszystko jest teraz coraz bardziej zżyta z naszym dzieckiem. Dowiedziałam się nawet i zaklepała dla mnie miejsce żebym miała podgląd na tę kobietę. Ubrałam suknię czarną którą mam zamiar mieć też na kolacji,kiedy przed sądem ujrzałam Lauren w garniturze to nie powiem zrobiło mi się mokro...uśmiechnęła się do mnie i podziękowała za przyjście. Weszłyśmy na salę...cholernie miłe było to jak odprowadziła mnie do mojego miejsca. Stwierdziłam że dojrzałość u niej jest jedną z cholernie seksownych cech. Wtedy poszła na miejsce obok tego policjanta i prawnika do obrony dziecka. Jest grubo tyle mogę powiedzieć. Wszyscy wstaliśmy kiedy sędzia wszedł na salę,chwilę później wprowadzono ją i jedyne co mnie irytowało to jej postawa oraz fakt że wygląda jakby kara się jej nie tyczyła. Nie byłam wtajemniczona bardzo w tę sprawę bo Lo trzyma mnie na dystans. Rozpoczęto podstawowe procedury czyli powód sprawy,akt oskarżenia i przedstawienie wszystkiego ławie przysięgłych oraz przestawienie się stron. Chciałam krzyczeć kiedy ta kobieta powiedziała że uważa się za osobę niewinną. Jednak policjant wraz z prawnikiem bez skrupułów rozpoczęli swoją batalię. Słuchało się tego...miałam ochotę wyskoczyć na nią bo zawiodła jako matka na całej linii. Przyszedł moment kiedy prawnik powiedział iż teraz prosi o opinię biegłą w swojej dziedzinie Profesor Lauren Jauregui by powiedziała co zdiagnozowała u oskarżonej. 

Przysięgła przed Bogiem i Biblią mówić prawdę i tylko prawdę. Tyczy się jej też inna przysięga jako Profesor w swej no wiecie. Powiedziała że godzi się na wszystko i wstała by być twarzą w twarz z ławą przysięgłych i oskarżoną. 

-Oskarżona Amanda Fallon biologiczna spadkobierczyni majątku Fallon oklamała mnie już na samym starcie kiedy z przymusu zapisała swojego syna Liama Fallona do mnie na terapię której bardzo potrzebował.-Ona jest córką tych Fallonów?-Gdybym tylko wiedziała że przedstawiając mi swoją marną sytuację życiową będzie próbowała tym samym zmydlić mi oczy to zareagowałabym wcześniej na sygnały jakie mi dawała jej osobowość.-Wyczuła ją. 

-Jaką osobowość zdiagnozowała Pani u oskarżonej Pani Jauregui?-W zasadzie to powinien powiedzieć Panienko bo nie ma żony chociaż jej wiek...skup się Camila.

-NPD.-O kurdę.-Narcissistic Personality Disorder jeszcze prościej i w wielkim skrócie mówiąc Pani Fallon ma najgorsze stadium osobowości narcystycznej.-Prawnik tej szmaty się oburzył i rzucił jakimś sprzeciwem jednak sędzia szybko go uciszył i oddalił sprzeciw prosząc Lauren by kontynuowała dalej. 

-Prawidłowo zaburzenie tego typu ma różne prezentacje i typy nasileń,użyłam tutaj sformułowania stadium żeby ława przysięgłych oraz inni świadkowie sprawy mogli zrozumieć lepiej pojęcie z którym na co dzień nie ma się styczności.-Miło z jej strony. 

-Może Pani opowiedzieć coś w skrócie o tym zaburzeniu?

-Oczywiście. Jest to zachowanie zdominowane z dodatkiem nastawienia wielkościowego,w wyobraźni lub na jawie. Chodzi tutaj o mniemanie o sobie i to co powinno się dostawać za to jak wspaniałym się jest,osoba ta z czasem nabywa braku empatii ciągle pragnie być podziwiana i też przestaje być niezdolna do perspektyw.-Teraz ta się podniosła jednak znów sędzia zareagował i poprosił Lauren by wyjaśniła wszystkim co to ma do bycia rodzicem w przypadku oskarżonej. 

Lauren mówi że nawet odwiedzając ją w więzieniu kobieta wrzeszczała wręcz prosto w jej twarz iż ona nie ma pojęcia co musiała wycierpieć i ile to ona nie straciła. Najlepsze jest to że ni spytała ani razu o to gdzie leży dziecko,co mu jest i czy jest zdatny w ogóle do tego by wyjść do ludzi. Kiedy odkryła przeszłość kobiety porównała sobie wszystko i nawet przedstawiła dowody na ekranie sali sądowej. Ona w nim przemycała narkotyki?! On miał pięć lat! To jest żałosne...jako rodzic zaczynam coraz bardziej się irytować. 

-Osoba z tego typu zaburzeniem narcystycznym jaki ma Pani Fallon potrzebuje dziecka tylko do tego by podnosić swoje morale,by się dowartościowywać i wykorzystywać je do poprawy ega i sytuacji życiowej za wszelką cenę. Przyjrzałam się bliżej temu wszystkiemu i odkryłam że podczas kiedy mój podopieczny prosił mnie o pieniądze na kanapkę ta kobieta potrafiła wylegiwać się u masażystki i kosmetyczki oraz tego samego dnia potrafiła iść do fryzjera wydając łącznie tysiąc dolarów. Rzekomo nie miała nawet na to by pokryć koszty psychoterapii Liama...więc postanowiłam pomóc.-Tego się słuchać już nie da.

-Kto ponosił koszty leczenia chłopaka? Widzę że jego rokowania podniosły się z chwilą uczęszczania do Pani stale przez ostatnie trzy lata...potem ten nagły spadek.

-Ja ponosiłam koszty,jednak nie było to dla mnie problemem ponieważ uważam że chłopak powinien żyć i być takim wspaniałym człowiekiem jakim był kiedy do mnie uczęszczał. Ten spadek jest przez to że nie słuchając mojej rady Pani Fallon nagle i dynamicznie zrezygnowała z terapii co spowodowało efekt który był do przewidzenia w pięćdziesięciu procentach.-Jest w stanie oszacować prawdopodobieństwo w procentach? Nawet ja tak nie potrafię. 

-Sprzeciw wysoki sądzie! Jakie znaczenie dla sprawy ma koszt leczenia chłopaka?-Serio? Widać że chłopaczek z urzędu bo nawet sędzia zrobił oczy. 

-Taki mój drogi Panie,że matka przez jeden rok leczenia chłopaka wydała ponad trzysta tysięcy dolarów. Jego roczny koszt leczenia to około dwudziestu tysięcy dolarów. Dokonała przy okazji oszustwa podatkowego. Oddalam sprzeciw....Pani Jauregui czy ma Pani coś jeszcze do powiedzenia?-W duchu liczę że ma. 

-Tak wysoki sądzie...droga ławo przysięgłych od której wyrok jest zależny...zaburzenie Pani Fallon jest już na takim poziomie że nie interesuję ją życie jej własnego dziecka. Zapewne nie jeden z was jest rodzicem który oddałby wszystko za swoje potomstwo...widzieli państwo co ta kobieta była w stanie zrobić nie dbając o to czy on przeżyję. Proszę by wyrok dla niej był przemyślany z myślą o Liamie który ma szansę na normalne życie. To tyle dziękuję za uwagę.-To było niezłe. 

-Zarządzam godzinną przerwę po której to wyrok zostanie ogłoszony i uprawomocniony.-Trzask młotkiem i postanawiam wyjść z sali bo jest mi lekko niedobrze. 

Potrzebuję po prostu czystego i świeżego tlenu. Jak można być takim rodzicem? Wcale się jej nie dziwię,spotkałam w swoim życiu wiele rodzajów zaniedbań...jednak ta sprawa jest dla mnie potworna wręcz. Lauren przyszła do mnie i spytała czy wszystko w porządku? Nie mam pojęcia jak ona może mieć tak mocne hamulce ale podziwiam. Mówię jej nawet że mnie to przytłoczyło co usłyszałam,cieszę się że walczy. Powiedziała że skoro jest o co to nie widzi powodu by się poddać. Patrząc na nią widzę że Aurora ma ogromne szczęście mając taką a nie inną mamę. Siedziałyśmy na schodach i rozmawiałyśmy o pierdołach kiedy to zawołano nas bo sprawa ponownie się rozpoczyna,trzymałam kciuki żeby dobrze wyszło. Po wejściu i odbyciu ponownie całych tych procedur sąd najwyższy otrzymał list od ławy przysięgłych z werdyktem. Jej pewna siebie postawa doprowadzała mnie od szaleństwa. 

-Sąd Najwyższy Stanu Ameryka,umiejscowienia budynku sądu w Los Angeles wraz z ławą przysięgłych dnia trzeciego czerwca dwutysięcznego dwudziestego ósmego roku podjęli decyzję jedno głośnią w sprawie Amandy Fallon podającej się za Amandę Trevor która oskarżona została nie tylko o zaniedbanie rodzicielskie ale i o próbę morderstwa i to nie jednokrotną. Ława po przeanalizowaniu całej sprawy i przedstawieniu dowodów wobec oskarżonej naliczyła od momentu narodzin do ostatniego feralnego dnia dwanaście prób pozbawienia życia swojego jedynego dziecka Liama Fallona. Dodając w to handel,prostytucję i oszustwa podatkowe oraz jawne zaniedbanie wraz z sądem najwyższym podjęli decyzję wobec oskarżonej...proszę by cała sala powstała rozpoczynam odczytanie wyroku. 

Robi się gorąco moi mili. 

-W dniu trzeciego czerwca dwutysięcznego dwudziestego ósmego roku Sąd Najwyższy wraz z ławą przysięgłych postanawia że oskarżona Amanda Fallon nie tylko będzie miała odebrane prawa rodzicielskie w trybie natychmiastowym,ale również skazuję ją na najgorszy wymiar kary dopuszczalny w tym stanie.-Czyli? Weź no chłopie to są emocje.-Dnia dwudziestego sierpnia dwutysięcznego dwudziestego ósmego roku Amanda Fallon zostanie skazana na śmierć poprzez zastrzyk przy obecności lekarzy,prokuratora,księdza do którego oskarżona ma prawo i policji zostanie stracona. Wyrok nie podlega apelacji czy jakiemukolwiek negowaniu. Oskarżonej na dwa dni przed wykonaniem wyroku przysłuży ostatni posiłek,spowiedź i rozmowa z księdzem oraz wybraną przez siebie osobą prócz dziecka do którego straciła wszelkie prawa rodzicielskie. Koniec rozprawy.-Trzask młotkiem i wielkie brawa oraz wiwaty. 

Widać było zadowolenie na twarzy Lauren. Chłopak jest w końcu wolny! Podeszłam do niej i odruchowo ją przytuliłam co spowodowało przyjemne wibrację oraz takie ciepło którego nigdy nie czułam nawet przy Michelle. Pożegnała się z policjantem i tym prawnikiem po czym ruszyła ze mną do samochodu w drodze dzwoniąc jeszcze do Lucy. Czuję jakieś ciche wygrane w swoim umyśle choć nie mam pojęcia czemu. 

Lauren*

Stres i emocje były tego warte naprawdę. Spodziewałam się dla niej dożywocia w tym zamkniętym zakładzie psychiatrycznym ale najwyraźniej skoro uciekała tyle czasu od diagnozy...ława musiała uznać że i stamtąd jakoś kiedyś ucieknie i stworzy ponowne zagrożenie dla chłopaka. Z drugiej strony jest mi przykro bo jakby nie patrzeć straci jednego rodzica. Porozmawia z nim o tym policja. Ja co miałam zrobić to już zrobiłam,wróciłam do rzeczywistości w której to Camila po przytuleniu się do mnie wywołała takie ciepło że nie potrafiłam tego nawet opisać. Zadzwoniłam potem do Lucy i powiedziałam że postaram się wrócić jak najszybciej się da,nie mam pojęcia ile zajmie nam wyjaśnianie tego wszystkiego. Jest tego dużo. Życzyła mi powodzenia i ruszyłam z Cabello do jej domu. W drodze jak i po dotarciu spodobała mi się dzielnica i sam dom,moje dziecko ma dobre warunki do życia a to najważniejsze. Po wejściu i ujrzeniu tego dobrze nakrytego stołu w salonie oniemiałam. Zwykła kolacja i rozmowa...a wygląda jak co najmniej podziękowanie za wspólne życie. Podziękowałam jej i zdjęłam marynarkę,kolacja w typowo Kubańskim stylu była znakomita. Nie miała pojęcia w co oczy i usta wsadzić. Wszystko było pyszne łącznie z winem które zaproponowała z okazji tej kolacji i uczczenia wygranej tej sprawy. 

Podziękowałam i napiłam sięz nią,nawet ślepy dojrzałby też do tego by ogarnąć że alkohol jest również po to by rozmowa szła nam sprawniej. 

-Chciałabym wiedzieć kto pełnił obowiązki alimentacyjne zamiast mnie?-Nie mam zamiaru cackać się w tej rozmowie czy zbywać temat lub pytać delikatnie. Musi się na to przygotować. 

-Twoi rodzice...plus moi a potem ja sama jednak w dalszym ciągu twoi rodzice.-Ból głowy wcale mi nie pomaga w tym momencie i mam nadzieję że Michelle to zrozumie i da mi dojść do czegokolwiek. 

-Została uznana za moją córkę dzięki nim mam rozumieć?-Temat robi się lekko ciężki. 

-Przekupili sędziego...warunkiem było że nie pokaże się nigdy w twoim życiu. Twój ojciec zapewnił każdą możliwą opiekę finansową...odnoszę wrażenie że to idzie w złym torze.

-Absolutnie nie...ja ich nie pamiętam zbytnio odczuwam do nich tylko nienawiść lecz nie na tym rzecz polega,mam zamiar poinformować ich drogą pisemną że mają zaprzestać. To moja córka i chciałabym wypełniać w końcu swoje obowiązki. Mam zamiar ci płacić alimenty i w ogóle prócz tego dawać jej kieszonkowe czy opłacać sprzęt i tak dalej. Chcę to robić sama.-Będę musiała wysłać do nich pismo. 

-Rozumiem...poinformuję ich o tym aczkolwiek nie mam pojęcia czy sobie tego życzysz czy mam to zostawić. Nie widzieli cię z osiem lat jak nie lepiej bo nie orientuję się jaka jest prawda.-Ma rację wolę to zrobić sama.

-Masz rację. Zrobię to sama tylko podasz mi adres dobrze?-Wystosuje odpowiednie pismo. 

-Dobrze.

-Jest uznana za córkę Michelle. Nie mam pojęcia czy o tym ci mówiłam ale Michelle wedle prawa amerykańskiego jest uznana za zmarłą...widnieję jako Lauren Jauregui.-Zaskoczyłam ją tym chyba. 

-Nie miałam pojęcia...DNA i tak by wykazało pokrewieństwo więc co to ma do rzeczy?

-Chciałabym żeby miała moje nazwisko...chcę ją jako córkę również z nazwiska.-Jej uśmiech i niepewność w oczach są zastanawiające. 

-Wiesz...ja nie mam nic przeciwko jednak jest coś co powinnaś przemyśleć. Rorie nie jest już aż tak małą dziewczynką i uważam że powinnaś spytać się jej w najbliższej okazji co o tym myśli. Czy chciałaby i tak dalej. Nie mam nic przeciwko ale chciałabym żeby jej o to spytała.-No tak ma rację...jej zdanie też jest kluczowe dla tego wszystkiego i powinnam o tym z nią porozmawiać. 

-Domyślam się że nie powiesz mi jeszcze dlaczego tak postąpiłaś?-Widzę po oczach że nie mam na co liczyć. 

-Wybacz Lo...jeszcze nie potrafię o tym mówić. Ale wszystko co z nią związane i z całym przebiegiem wychowawczym dam ci na tacy.-Upijam kieliszek wina. 

-Szanuję...odmieniłaś mi lekko życie i plany. Ale to najlepsze co mnie spotkało...jestem mamą wspaniałej dziewczyny z tego co zdążyłam zauważyć i zobaczyć,odwaliłaś kawał dobrej roboty Camila naprawdę.-Wino lekko na mnie zaczyna działać. 

-Ale każdego dnia żałowałam i żałować będę że odebrałam ci możliwość bycia przy tym wszystkim...-Oczy ma lekko zeszklone.-...nie cofnę czasu i nie mam jak nawet tego naprawić bo wybaczenie to jedno jednak rana zostanie na zawsze...tak cholernie przepraszam Lauren za wszystko.-Przesiadam się obok niej. 

-Posłuchaj mnie Camz...przez te lata nauczyłam się tego że nic nie dzieje się bez powodu i wszystko zawsze jest pisane swoimi wierszami,skoro wszystko skończyło się tak a nie inaczej i jesteśmy tutaj teraz po to by o tym porozmawiać to mogę spróbować być teraz. Nie oddam jej tych lat wiadomo...ale mogę dać nowe,następne i zdecydowanie lepsze bo skoro nie było mnie wcześniej to było prawdopodobieństwo że bym nawaliła na całej linii.-Kobieta uśmiecha się do mnie. 

-Twoje podejście jest takie ciepłe,opanowane i dojrzałe jestem naprawdę pod wrażeniem.-Ona zawsze miała takie ładne oczy? 

-Jestem realistką wierzącą że nic nie dzieję się bez powodu,nie mam pojęcia czy to przez wino czy przez jakieś wewnętrzne pragnienie ale masz tak śliczne oczy Camz...mogłabym w nich utonąć.-Nawet ona patrzy mi prosto w oczy. 

-Ja nigdy nie widziałam piękniejszego odcieniu szmaragdu...sama nie rozumiem czy to przez wino czy pragnienie ale chciałabym być teraz jeszcze bliżej ciebie...obawiam się że to zajdzie za daleko Lo jeżeli ty nie przestaniesz.-Pójdę za to do piekła. 

-Mamy kogoś...ja i ty...uważam że nie powinnyśmy pozwolić alkoholowi zabrać tego co budowałyśmy przez lata.-Chrzanić bo jej usta znalazły się na moich w dosłownie trzy sekundy. 

Ból głowy...akcja serca i to wszystko co działo się w tym momencie odchodziło w niepamięć kiedy tylko ona była coraz bliżej i bliżej mnie. Odchodzę od zmysłów naprawdę. Ale mam wrażenie że ona jest stworzona bardziej dla mnie niż Lucy z którą już jakiś czas jestem....popełniam absolutny spontan i błąd jednak nie przestaję dlaczego? 

CDN...

Miłego Czytanka^^



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top