Rozdział 12.
Camila*
Bóle głowy Lauren martwiły mnie ostatnio. Zawsze potrzebowała być wtedy sama. Nie dawało mi to spokoju więc po jakiejś godzinie wróciłam do naszego pokoju i zastałam kobietę już wykąpaną na kanapie oglądającą tv. Swoją drogą zastanawiam się czy cieszy się chociaż w jednej drugiej z zaistniałej sytuacji. Mam pokój z matką mojego dziecka.
-Wróciłaś już? Spodziewałam się że będziesz chciała dłużej cieszyć się tym basenem tam na dole.-Mam strasznie nieodpowiednie myśli.
-Martwiły mnie twoje bóle głowy,zresztą jesteśmy w tak cudownym miejscu nikt nie powinien siedzieć sam tak mi się wydaję.-Jej uśmiech jest wart każdych kosztowności świata przysięgam.
-Jest dobrze jak widzisz,dziękuję i przepraszam że musiałaś się marwtić.
-Pójdę pod prysznic i wrócę do ciebie co ty na to?
-Zamówię nam coś do jedzenia.
-Idealnie.
Naprawdę idealny wieczór,prysznic zajął mi z dwadzieścia minut. Akurat kiedy wróciłam czekał na nas przepyszny posiłek z sokami bananowymi i mango. Pamiętała że lubię banany czy to po prostu odruch z zamazanych wspomnień? W dodatku mamy pizzę i masę słodyczy co jest cudowne i wspaniałe. Serio wieczór idealny.
-Skąd wiedziałaś że lubię banany i wszystko co z nimi związane?-Patrzy na mnie zaskoczona...mhm czyli po prostu to w wyniku nieświadomego przebłysku.
-Szczerze powiedziawszy odkąd pamiętam jak zamawiałam pizzę to z tymi dwoma sokami,twoja wypowiedź dała mi przekonanie że jest to związane z wyjściami z tobą w takim razie.- Siadam obok niej i upijam go trochę,jest przepyszny naprawdę.
-Jak byłyśmy młodsze i wychodziłyśmy na pizzę to zawsze ja brałam bananowy a ty z mango,nawet jeżeli to twój nieświadomy przebłysk to i tak bardzo miło dziękuję Lauren.
-Drobiazg.
Jedzenie było mega pyszne naprawdę. Rozmowa z kobietą tak samo,miałam ochotę zapytać prosto z mostu o co chodzi z tym wypadkiem i co takiego się stało że jest teraz tak jak jest ale nie chcę jej tracić. Zaufanie jest i tak kruche co dała mi do zrozumienia. Przyszedł moment że było widać zmęczenie i jej i moje więc zaproponowałam sen,była uparta co do tej kanapy ale poprosiłam ją by położyła się również na tym wielkim łóżku ponieważ jest ono ogromne jak już podkreśliłam i zmieścimy się tam na spokojnie. Niepewnie zgodziła się ale trzymała dystans co mnie nie dziwiło. Ale pierwszy raz od dawien dawna zasnęłam i byłam szczęśliwa z takiego obrotu zdarzeń. Wstałyśmy rano i po ogarnięciu się zeszłyśmy na dół by zjeść śniadanie,dziewczyny wyglądały jak śmierć co do jednej. Austin trzymał się fenomenalnie,Lauren skupiła się bardzo na Lucy która wyglądała jakby pochlała z Normani najwięcej. Oczywiście dzisiaj wieczorem idziemy już na imprezę i Lauren spytała ich czy dadzą radę iść i pozwiedzać co nieco. Każdy powiedział że bez problemu więc ucieszone poganiałyśmy ich z śniadaniem.
Starałam się wypytać DJ jak było wczoraj,zaważyła że zerkała kontem oka na Kordei co równało się z wzajemnością. Powiedziała że tańczyły wczoraj i tak dalej rozmawiali nawet z sobą coś nie coś ale i tak wie że robi to tylko po to by Ally jej nie namaściła w nocy podczas snu. Lucy zaplanowała nawet kolację wieczorem przed imprezą,dowiedziała się że dziewczyny znają się od mniej więcej dwudziestego roku życia Lauren czyli to szmat czasu,podkochiwała się w niej Lucy od samego początku ale odstawiła uczucia na bok by pomóc Lauren i ją wesprzeć jak zaczęła dochodzić do siebie po wypadku. Dobrze wiedzieć. Wszyscy w nawet cudownych humorach ruszyliśmy do muzeum sztuki gdzie miałam natłok wspomnień związanych z zielonooką. Wiem że to debilne ale ostatnio zaczęłam sobie sprawdzać zachowania Michelle czyli coś co było kiedyś,a teraz badam zachowania Lauren czyli tej obecnej i idzie wyczuć różnicę. Każdy idzie w swoją stronę,zrobiło mi się smutno kiedy nie mogłam pochodzić z Lauren tak samo jak Lucy może teraz.
-Nie jestem Lauren...no nawet nie jestem kobietą ale chętnie ci potowarzyszę.-Austin mnie wystraszył nie powiem że nie. Ale zgodziłam się miło było mieć też jego towarzystwo.
Chodziliśmy i opowiadałam mu o różnych wystawach,o tych obrazach i rzeźbach. Moje oczy samoistnie zerkały co jakiś czas w stronę Jauregui co zaczynało mnie zadziwiać.
-Nawet ona zerka na ciebie częściej niż powinna,jako iż jestem osobą tylko z boku obserwującą mogę śmiało powiedzieć że to wygląda uroczo.-W tym momencie zrobiłam się blada i zaczęłam tłumaczyć głupio.
-Austin...wydaję ci się serio....to...to nie tak...bo no...ogh to po prostu nie to co myślisz.-Siadam na ławeczce a on tuż obok mnie.
-Nie mam nic do Lucy ale uważam że nie pasują do siebie,zresztą nie tylko ja tak uważam i wiem że znałyście się kiedyś,znaczy no przed wypadkiem Profesor Jauregui. A sam byłem też zakochany więc mimo iż żadna z was o tym nie mówi potrafię domyśleć się iż czujesz coś czego dawno nie czułaś.-Zaskoczył mnie...widać że dobry jest w dedukcji.
No tak był wczoraj z dziewczynami na imprezie więc pewnie żeby nie był lub nie czuł się jak piąte koło u wozu coś nie coś mu opowiedziały,postąpiłabym podobnie.
-Dobra. Masz mnie okej? Znałyśmy się jak byłyśmy młodsze i cholera jasna nie miała pojęcie że się tak zmieniła i...to popieprzone bo mam kogoś i ona sama zaczyna sobie życie układać. Nie planowałam niczego ale tak dobrze mi się z nią czas spędza,nie mam pojęcia też co pamięta a co nie.
Chłopak mówi mi wtedy coś co daje bardzo do myślenia,polubił nas mega i chciałby pomóc jednak wie że nie może zapewne wiedzieć o wszystkim. Ale byłyśmy tu kiedyś i powiedział mi że może powinnam zabrać Lauren w jakieś miejsce gdzie chodziłyśmy tylko my by z nią szczerze porozmawiać i dowiedzieć się o niej nowej najwięcej jak się da. Ponoć Lucy sama namawia Lauren na to by się otworzyła i pozwoliła na to,obie możemy sobie pomóc ale któraś musi wyjść temu na przód. Cholernie dodało mi to odwagi ponieważ w sekundę wpadłam na rewelacyjny pomysł. Przytuliłam go i podziękowałam mu bo naprawdę mam plan! Akurat reszta do nas dołączyła i spytała czy idziemy na obiad a potem spacer i powrót do hotelu. No oczywiście dlaczego nie. Przy obiedzie Lucy zaproponowała nam kolację przed imprezą by uczcić sobie tak epicki przyjazd,każdy był za. Nie mogę się doczekać tego co zaplanowałam naprawdę.
-Co to za pogaduszki z Austinem i przytulanki na samym końcu suko hm?-Ja i DJ idziemy z tyłu za resztą...wiedziałam że to nie bez powodu.
-Dał mi pomysł na to jak Lauren mogłaby bardziej otworzyć się na mnie,chcę jej to zaproponować na imprezie lub kolacji to będzie zależało od atmosfery.
-A już myślałam że pójdziesz w złą stronę mocy i zaliczysz nie ją a jego.-Uderzam tę tępą szmatę łokciem w ramię bo aż się nie da.
-Nie miałam zamiaru zaliczać jego na tym wyjeździe weź się ogarnij!-Ten uśmieszek mi się nie podoba.
-Ale o Lauren już nie wspomniałaś.-Kurwa!
Postanawiam tego nie komentować tylko ruszam przed siebie w dalszym momencie ignorując te docinki. Wróciliśmy do hotelu żeby odpocząć,Lauren poszła do Lucy więc ja mogę zostać sama dla siebie chociaż na sekundę i zastanowić się czy to miejsce aby na pewno będzie idealne. Kobieta zostawiła swojego laptopa otwartego na łózku,widzę z jaką energią szuka tej ziemi na swój wymarzony dom ale kiedy zerkam na te oferty to się wykrzywiam. To nie jest w jej stylu nawet w jednym procencie. Znaczy teraz jest wszystko inne ale w dalszym ciągu uważam że to nie jest to i wcale się nie dziwie że nie potrafi nic znaleźć.
-Wykrzywiam się podobanie jak ty kiedy patrzę na te ofert.-Odskoczyłam bo kobieta autentycznie mnie wystraszyła.
-Ja przepraszam! Nie grzebię nikomu w rzeczach ani nic tylko spojrzałam i...kurczę przepraszam Lauren!-Ona się tylko uśmiecha i podchodzi żeby zamknąć laptopa. Siada na krańcu łóżka w dalszym ciągu zadowolona.
-Nie przeszkadza mi to,zostawiłam go otwartego więc to jest normalne w naturze ludzkiej żeby spojrzeć i ocenić.-Jestem zaskoczona.
-Wiem że może nie powinnam...ale to nie jest w twoim stylu.-Chyba teraz to ja zaskoczyłam ją tym co powiedziałam.
-Nie w moim?-Dobrze że jest typem osoby lubiącą mieć wyjaśnioną każdą odpowiedź lub zdanie po prostu.
-Nie chcę się wtrącać czy cokolwiek,ale pamiętam twoje upodobania z kiedyś po prostu i to co tutaj widziałam kontem oka nie pasuje mi do ciebie wcale no po prostu nie. Chyba że to właśnie jest to czego szukasz i już masz to wybacz tak jak mówię.-Widzę w jej oczach fascynację moją wypowiedzią.
-To nie jest to czego szukam masz rację Camz...-Nazwała mnie zdrobnialej! Czuję się jak taka dziewczynka którą crushi nazwała uroczo!-...mam problem z znalezieniem idealnego miejsca i nie idzie mi to tak jakbym chciała,nie mam nawet punktu zaczepienia ale w wolnej chwili dowiedziałabym się bardzo chętnie więcej od ciebie. Nie tylko o tym czego szukam szczerze,ale to zależy od twojego czasu i chęci.-Serce mi napierdala! Ludzie serce mi napierdala!
Powiedziałam kobiecie że porozmawiamy wieczorem bo chciałabym iść się ogarnąć trochę i przygotować. Ale kiedy tylko zamykam drzwi to czuję się jak pieprzony wygryw życiowy jak to mówi moje dziecko. Ona chcę mnie wysłuchać jednak. Ha!
Lauren*
Naprawdę ucieszyło mnie to co mi powiedziała. Udzieli mi jakichkolwiek informacji wieczorem a ja autentycznie nie kłamałam że chciałabym dowiedzieć się coś więcej niż tylko o tej ziemi pod dom. Wyszła ogarnięta i ubrana w piękną czarną...krótką sukienkę. Ja sama postawiłam na koszulkę z rozpiętymi czterema guzikami tak by było stanik i tatuaże widać,krótkie spodenki i włosy w koka wraz z męskimi perfumami. Moja dziewczyna w tej czerwonej sukience wyglądała jak milion dolarów ale czułam się dziwnie,nie mam pojęcia dlaczego nawet. Kolacja to charakterystyczne dla tego miejsca owoce morza. Swoją drogą zauważyłam że dziewczyny się dogadywały,a Kordei z Hansen spoglądały na siebie odruchowo raz na jakiś czas. No team Ariana i Ally też był jakiś taki bardziej kolorowy niż zazwyczaj. Jednak uśmiech Austina przykuł moją uwagę na tyle że poprosiłam o zmianę miejsc,Normani usiadła obok Lucy by mogły rozmawiać dalej i pić sobie,ja zaś miała możliwość porozmawiania z chłopakiem.
-Twój uśmiech przykuł moją uwagę.-Stukam się symbolicznie kieliszkiem wina z nim.
-Jesteście wspaniałym towarzystwem po prostu pewnie dlatego,i to jak każda z was kontem oka zerka na drugą też jest miłe.-Hm?
-Jedna na drugą? Znaczy to fakt zauważyłam coś jeżeli chodzi o Allu i Arianę oraz DJ z Mani ale nie miałam pojęcia że mnie ubiegniesz.-Albo boję się że zauważy coś co odrzucam sama.
-A ty plus Camila?-Kurde.
-Zerkam na nią nie w takim kontekście jak ta cała gromadka na siebie nawzajem Austinie to masz jak w banku,bardzo dobrze dogaduję się z Lucy.-Upija trochę wina.
-Jestem szczęśliwy że tu jestem i mogę mieć wasze towarzystwo,ale nie zapominaj ze moją mocną stroną jest dedukcja. Uważam że jest coś na rzeczy i to samo powiedziałem Camili w muzeum jak z nią rozmawiałem.-Aż mi serce zadrżało kiedy to usłyszałam.
-Camilii? Ona też na mnie zerka? Co ci powiedziała?-Zachowuję się teraz jak jakaś pieprzona małolata co nie potrafi się zdecydować.
-Nie mnie o tym mówić,ale uważam że powinnaś zastanowić się nad tym czego tak naprawdę chcesz. Słuchanie rozumu nie zawsze idzie w parze z sercem Lauren.-Akurat zaczęła mnie w czas głowa boleć. No jeszcze tego mi brakowało.
Przeprosiłam wszystkich na moment by odejść do łazienki,upewniłam się że jestem sama i zamknęłam ją na zamek.
-Miałaś mi dać spokój ! A ty znowu coś ode mnie chcesz Michelle.-Te bóle są straszne.
-Bo chłopak uświadomił mi coś co sama przed sobą zbywam,kurwa debilko czy ty zakochujesz się w Camili Cabello? Serio Lauren?
Patrzę na swoje odbicie w lustrze.
-W nikim się nie zakochuję! Ona mi po prostu pomoże w czymś czego mi nie mówisz i tyle. Nie mam pojęcia dlaczego kiedy jest tak blisko mnie ty postanawiasz wrócić na ułamek sekundy i niszczyć coś co ja staram się zbudować,potrzebujesz mnie? Zawsze możesz wrócić do dawnej siebie a mnie puścić w niepamięć.
-Odeszłam tylko po to by móc żyć nareszcie beż pierdolonych rozczarowań i tego całego brudu! Chronisz mnie przed krzywdą prawda? To zrozum że Camila jest tą która przyczyniła się do jednego z wielu rozczarowań w moim życiu.
-Nie skrzywdzi nas. Nie dopuszczę do tego a ty zrozum w końcu że czas najwyższy odejść i dać mi pracować albo inaczej znowu wylądujemy tam.
W tym momencie Lucy zaczęła pukać do drzwi,odeszła i dała mi spokój no nareszcie. Ogarnęłam się i wyszłam do niej.
-Wszystko w porządku kochanie?-Nie.
-Tak. Musiałam zostać na chwilę sama ale jestem już gotowa na imprezę.
-Pamiętaj jak coś jestem Lauren.-Wiem.
-Wiem i ja tak samo.
Ruszyliśmy do klubu na gruby melanż. Hiszpania to super stolica do takich rzeczy naprawdę. Piłam trochę wina ale nie za dużo bo też fanką picia nie jestem,tańczyłam z Lucy tak blisko i namiętnie że temperatura mi podskakiwała co sekundę. Potem z Ally i DJ nawet potańczyłam,aż nadszedł moment tańca z Camilą. Ona też z tego co widziałam nie piła zbyt dużo,może też nie jest fanką alkoholi tak jak ja.
-Może zamiast tańczyć wyszłybyśmy się przewietrzyć? Mam dla ciebie pewną propozycję z którą zwlekam od wczoraj.-Ucieszyło mnie to iz godziłam się od razu.
Wyszłyśmy za klub gdzie była taka mała bo mała ale za to prywatna plaża,światełka dodawały klimatu. Dlaczego przy niej czuję taki spokój? Mam dystans to prawda ale chciałabym wiedzieć więcej.
-Długo się zastanawiałam jak mam podejść do tego tematu,Austin uświadomił mi że jesteśmy dorosłe i powinnam to zrobić tak jak uważam za stosowne więc nie mam zamiaru owijać w bawełnę Lauren,chciałabym wiedzieć o tobie więcej i poznać cię bardziej. Zrozumieć co takiego się stało że jest teraz inaczej.-Naprawdę mnie to tak cholernie cieszy.
-Ja również chciałabym tego samego co ty Camila bo czuję że nie jesteś mi obca i obojętna,ale do czego zmierzasz?-Zerkam z ciekawością na Kubankę.
-Chciałabym jutro późnym popołudniem zabrać cię w pewne miejsce gdzie zostaniemy sam na sam,odpowiem ci na wszystko co zechcesz pod warunkiem że i ty będziesz szczera ze mną. Opowiesz mi co się stało w twoim życiu że mam do czynienia z taką przygodą.-Uśmiecham się jak głupia do sera.
-Umowa stoi.
W duchu mam nadzieję że nie będę tego żałować i jakoś to będzie naprawdę.
Miłego Czytanka^^
Wena twórcza jest jeszcze lepsza odkąd moja narzeczona wczuła się w tę książkę i bardzo jej się spodobała. Cieszy mnie fakt że mam kogoś kto wspiera mnie całym sercem w tym co robię. Liczę że wam się również spodoba.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top