Rozdział 22.
Lauren*
Mała pomagała mi układać moje rzeczy z kartonów w mej dawnej sypialni. Ally powiedziała że zrobią coś do jedzenia i tak dalej bo Mani z Arianą dojechały tutaj,ponoć Camz z DJ też wpadną jednak bo chcą się napić. Czemu on wzbudził we mnie taki niepokój? I dlaczego Camila wyglądała jakby nie chciała go widzieć na oczy? Są długo już razem bardziej spodziewałam się że dojdzie do ślubu niż czegoś takiego.
-Stało się coś że nie jesteś już w związku z Lucy?-Domyślam się że ją to ciekawi ponieważ jestem jej rodzicem...to jest dla niej martwiące i zastanawiające.
Skończyłam rozkładać książki na biurku i zerkam na moje dziecko.
-Jesteś mądra i dobrze wychowana przez Camz więc mogę ci powiedzieć normalnie,Lucy miała wobec mnie większe oczekiwania czego ze mną nie przedyskutowała. Chciała wybrać ze mną ziemię i postawić dom ze mną wspólnie,planowała nawet dzieci i ślub w przyszłości. Chciałam to z nią omówić...jednak nie była chętna i uznała że nie myślę o niej tak samo poważnie jak ona o mnie.-Siadamy na moim wyrku.
-A to nie działa tak że argument długiej znajomości nie powinien mieć tutaj nic do rzeczy? Przecież każdy obiera tempo rozwijania relacji swoim tempem i czasem. Nie popełniłaś żadnego błędu i uważam że nie powinnaś się martwić.-Serio miło to słyszeć.
-Chciałam z nią porozmawiać o tym,jednak musiałam uszanować to iż zadecydowała sama. Nie chcę iść tak do przodu zważywszy na to że lata nikogo nie miałam,najwyraźniej na chwilę obecną muszę skupić się na tym co zaplanowałam.-Super jest patrzeć na nią i wiedzieć że przyczyniłam się do jej przyjścia na świat.
-Cieszę się że cię poznałam w końcu Lauren i że zgodziłaś się być moją mamą.-Przytulamy się co jest bardzo miłe.
Do pokoju ku naszemu zaskoczeniu wchodzi uśmiechnięta Camila.
-Wybaczcie że przeszkadzam ale Ally już woła na dół więc zapraszam,nie kroiła papryki bo ponoć ty chciałaś to zrobić córeczko.-Młoda podniosła się i ruszyła szybko mamrocząc że ciotka Ally ją ochrzci jak tego nie zrobi a obiecała. Ja tylko sobie prychnęłam.
Podnoszę się i układam kartony tak by jutro je sprawnie wynieść i wyrzucić.
-Jeżeli chcesz porozmawiać o tym rozstaniu z Lucy to chętnie cię wysłucham Lo.-Miło ale serio nie ma się czym martwić.
-Nah...nie ma czym się martwić serio. Nie byłyśmy jednak do siebie dopasowane i tyle,a co z tobą i Shawnem?-Podchodzi do mnie i mierzy od góry do dołu tym wygłodniałym wzrokiem.
-Kryzys. Ale to nic na spokojnie będzie git.-Czuje nagły przypływ ciepła kiedy jeździ ręką po moim pasku od spodni.
-Nie musisz poprawiać mi paska Camz.-Kurwa mać chciałabym żeby go rozpięła.
Ruszamy na dół do nich wszystkich. Dziewczyny pytają o ten hotel i tak dalej,powiedziałam że wszystko ograne ale czy chcą pokoje w parach czy z osobna? Byłam zaskoczona kiedy Mani powiedziała że może mieć pokój z DJ. Ally i Ariana to było nawet więcej niż oczywiste,a Camila zaproponowała nam bym miała z nią pokój. Zgodziłam się na to i rozpoczęłam rezerwację. Potem dziewczyny powiedziały mi bym opowiedziała im coś o tej ziemi lecz zapowiedziałam ze na chwilę obecną nic więcej im nie powiem to niespodzianka. Ale też doszło do mnie co mam zamiar pokazać młodej jutro. Zaproponowałyśmy im by zostały na noc,Rorie chce zostać w salonie z Arianą bo nawalają na konsoli. Pora spania. O dziwo Camila ponownie wyląduje ze mną w pokoju. Kiedy weszłam do sypialni stwierdziłam ze poszukam czegoś dla niej.
-Czego szukasz Lo?-Nie mam pojęcia w czym mogłaby spać.
-Czegoś dla ciebie. Może wybierz sobie coś do spania?-Otwieram jej garderobę.
Muszę kupić więcej gier żeby młoda miała co robić.
-Cieszę się że nasza córka tak dobrze dogaduję się z dziewczynami.-Ma rację.
-Ja też się cieszę.-Odwracam się a ku memu zaskoczeniu kobieta wpija się w moje usta.
Jestem naprawdę zaskoczona tym,jednak oddaję każdy najdrobniejszy pocałunek od niej. Uważam że jesteśmy stworzone do czegoś więcej,ale ona kogoś ma i w dodatku znowu dochodzi do czegokolwiek kiedy jesteśmy pod wpływem alkoholu. Dużo rzeczy na raz.
-Camila nie powinnyśmy...-Lekko się odsuwam od niej. Robię się twarda i wiem że ona to widzi.
-Ciągnie mnie do ciebie i nie potrafię się oprzeć.-Chryste.
-Jesteśmy znowu pod wpływem alkoholu,w dodatku u nas obu życie osobiste rozrywa się na różnych etapach więc nie powinnyśmy...-Wiem że mnie rozumie.
-Nawet jak jestem trzeźwa to o tobie myślę,i o tym co robiłyśmy...również o tym co mogłybyśmy robić.-Rzucam w nią koszulką i prycham.
-Do mycia Cabello. Ostudź swój entuzjazm.-Zerka na mnie sama i prycha.
-To nie mi stoi Jauregui.-Szach mat.
Potem wyszła i ja ruszyłam pod prysznic. Zimna woda nie działa...mam przez nią pieprzony maszt tutaj na dole. Jestem kurwa mać twarda jak nie wiem no! Cabello powinnam cię udusić! Łapię się za niego i zaczynam energicznie poruszać...musze być cicho. Na dole jest moje dziecko i nasze przyjaciółki,za drzwiami matka mojego dziecka która jest cholernie gorąca. Cholera.
-Nie lepiej poprosić o pomoc LoLo? Z tego co widzę to kiepsko ci idzie samej.-Jestem zaskoczona kiedy ją widzę w łazience.
-Dziewczyny są na dole z naszą...podkreślam naszą córką która wie że kogoś masz. Dlaczego weszłaś bez pukania?-Ściąga koszulkę i rusza w moją stronę.
Wchodzi do mnie i mówi że wszystkie poszły spać,Rorie i Ariana mają słuchawki na sobie bo grają w strzelanki i nie chciałyby nas pobudzić. Kobieta łapie mnie za mój twardy interes przez co lekko syczę bo jestem już drażliwa.
-Tylko ci pomogę i sobie pójdę co ty na to?-Porusza tą swoją rączką w górę i dół.
Opieram swoją głowę o jej i zaczynam coraz mocniej sapać. Kobieta ucisza mnie by nikt a nikt mnie nie usłyszał. Cholera jasna.
-CCCC...Camz ja zaraz...-Spuszczam się na jej ciało dosłownie w sekundę. Ta kobieta jest moją zgubą przysięgam zgubą.
-Widzisz...i już kochanie to nie było takie złe i trudne prawda?-Cholera wredna daje mi całusa i zaczyna płukać się pod wodą,potem wychodzi by się wytrzeć i mówi mi że da spokój.
Z dwadzieścia minut wszystko ogarniałam. Kiedy wyszłam by się wytrzeć spojrzałam na siebie w lustro,ból głowy wtedy był nie do opisania.
-Jesteś moim poważnym i strasznie odpowiedzialnym alter ego czy tam drugą osobą nawet nie mam pojęcia jak to nazwać a odwalasz taką kaszanę?-Wiedziałam.
-Ja sama nie rozumiem dlaczego tak okej? Ciągnie nas do siebie i czuję się inaczej Michelle. Mam wrażenie że znalazłam kogoś przy kim byłabym w końcu szczęśliwa.
Brak odpowiedzi uznaję za odpuszczenie tematu. Wychodzę a kobieta sobie przegląda książki nad moim biurkiem. Miło się na to patrzy. Potem ujrzała papiery i uśmiechnęła się.
-Planujesz uroczy wieczór na Chorwacji z naszą córką i zapytanie o zmianę nazwiska?-Chowam to szybko do teczki.
-Nie zaprzeczam nie potwierdzam. Ładnie to tak podglądać?-No masakra serio.
Poszłyśmy spać. Rano po śniadaniu zabrałam córkę z sobą na obrzeża LA. Była zachwycona drobną wycieczką tym bardziej w miejsce które jej pokazuję. Docieramy do pięknego osiedla gdzie plaża jest naprawdę niedaleko i jest piękna. Kiedy wychodzimy z samochodu to mała jest bardzo zadowolona. Kupiłam łącznie pięć hektarów ziemi.
-Jak tu pięknie! Lauren to jest ogromne!-Cieszę się że jej się podoba.
-Łącznie pięć hektarów ziemi na której mam zamiar postawić nasz dom.-Patrzy na mnie jakby nie wierzyła w to co słyszy.
-Nasz dom?-To brzmi wspaniale.
-Jesteś moją córką,pomimo iż nie jestem z Camilą nie oznacza to że u mnie nie będziesz miała swoich czterech ścian. Planuję zrobić ci miejsce do grania gdzie mogłabyś trenować i tak dalej,będziesz miała swój pokój z wszystkim co sobie zapragniesz. Chcę uczyć się powoli być dobrą mamą,pomimo że najważniejsze lata dorastania masz za sobą,teraz jestem i mam zamiar być z tobą do końca.-Znowu wpada mi w ramiona.
Tutaj muszę przyznać przed samą sobą pomimo iż Michelle jasno się wyraziła i określiła to niech żałuje że nie może małej przytulić nawet i poczuć jej ciepła. Potem zebrałyśmy się do domu by szykować na wyjazd. Po powrocie mam zamiar ogarnąć firmy i architektów i tak dalej. I jeszcze ten prokurator.
Camila*
Samolot zrobił wrażenie na naszej córce. Wyjazd odbył się w czwartek do tego czasu ja i Shawn rozmawialiśmy kiedy tylko była konieczność wobec tego. Dowiedziałam się że Lucy nie chciała wcale rozmawiać z Lauren i robiła pod górkę Arianie z odejściem,jednak po prostu usnęła się w cień. Kuratela ponoć zdjęła ją z funkcji dyrektorki tej uczelni ponieważ zwolniła się trzech dobrych profesorów i jej osobista asystentka. Spakowała się gdzieś i pojechała,nie ma ochoty na nic. Lauren było przykro...ja czułam zazdrość jak tylko pomyślałam o tym że może mieć ponownie kogoś innego. Nie powinno bo sama kogoś mam i mieszam sobie jeszcze kurwa bardziej ale zaczyna do mnie dochodzić powoli to że ja nigdy jednak go nie kochałam. Nie będę mieszała,widzę iż bywa nieobecna. Sama Chorwacja była czymś magicznym dla mojej córki i DJ. Dziewczyny powiedziały że przez te lata bardzo dużo podróżowały ponieważ Lauren brała udział w wielu różnych zlotach i imprezach dobroczynnych. Ruszyłyśmy najpierw odprowadzić wspólnie naszą córkę,kiedy te baby ujrzały Lauren to nie jedna się zaczęła ślinić na co ja tylko stawiałam oczy. Powiedziano nam że do samego wieczora nie oddadzą nam dziecka bo będzie dzisiaj wprowadzenie i oprowadzenie i plan treningowy oraz mecze. O dwudziestej możemy wpaść po małą ale do dwudziestej trzeciej maks dziecko może być poza szkółką nawet z rodzicami bo dbają o bezpieczeństwo i standardy. Mała stwierdziła więc żebyśmy jutro przyszły,a dziś sobie z dziewczynami coś porobi. Pożegnałam ją i wraz z dziewczynami ruszyłyśmy do wspaniałego hotelu gdzie pokoje miałyśmy na piętrze obok siebie. Cieszę się bardzo z tego że mam z nią pokój...nie macie pojęcia co chciałabym robić.
Od Shawnie:
Dotarłyście na miejsce? Rorie jest zadowolona?
Do Shawnie:
Tak. Wszystko jest w porządku.
Od Shawnie:
Kocham Cię Camila....kocham was.
Do Shawnie:
Rozumiem. Kończę cześć.
Serio nie mam ochoty na jego osobę tutaj. Niech sobie kocha kogo tam zechce...zaczyna dochodzić do mnie tylko i wyłącznie fakt że popełniam błąd będąc z nim w dalszym ciągu.
Rorie:
Lauren wraz z mamą to temat numer jeden wśród dziewczyn na tym obozie. Każda mówi że zazdrości mi takiej dwójki rodziców. Nie jedna koleżanka która ma rodziców po rozwodzie mówi mi że gratuluję mi tego iż udało im się wrócić do siebie. Odpowiadam że nie wróciły do siebie i nie nadejdzie to zapewne nigdy bo nic tylko patrzeć aż mama ożeni się z Shawnem. Jedna z moich koleżanek z drużyny powiedziała że widać jak na siebie patrzą,ponoć wierzy w przeznaczenie i jeszcze się z sobą zejdą. Zdążyłam już odrobinę poznać Lauren żeby wiedzieć iż ona ma moją mamę tylko za koleżankę. Jest po wypadku którego nawet nie pamięta i nie pamięta ich relacji z dzieciństwa więc co mi po tym? Po wspólnej kolacji mamy czas dla siebie więc postanawiam posiedzieć na zewnątrz i trochę tym wszystkim odetchnąć.
-Nie gadałaś że twoja druga mama jest tak kurewsko gorąca,zrobiła furorę nawet wśród mam które mają mężów.-Lily to moja przyjaciółka z drużyny i nie tylko,znamy się w zasadzie od zawsze i wie o wszystkim co się u mnie wydarzyło.
-Też uważasz że są w sobie szaleńczo zakochane i patrzą na siebie pomimo iż mama od kilkunastu lat kocha jednego i tego samego faceta,a drugiej życie osobiste ponownie legło w gruzy?-Prycha i siada obok mnie.
-Nope. Ale czy dowiedziałaś się w końcu co to był za wypadek?-Dobre.
-Nawet mama nie wie w dalszym ciągu a ciocie mi nie powiedzą. Co ma piernik do wiatraka w tym momencie?-Wiem że ona coś kombinuje.
-Bo mi to spokoju nie daję i dlatego. Ponadto mam wrażenie że wydarzy się coś niedobrego nie mam pojęcia czemu,może gdybyśmy znały chociaż rok w którym odbył się ten wypadek to udałoby nam się coś znaleźć?-Dobre.
-Nie mam pojęcia czy chciałabym w tym grzebać Lily,skoro to wywołało u niej zmianę tożsamości i utratę pamięci to nie chciałabym odgrzebać czegoś czego nie powinnam.
-Mówiłaś że ma częste bóle głowy,że twoja mama nie raz płakała bo ciocie bały się o reakcję Lauren na coś czego nie pamiętała. Może jak dowiemy się co ją spotkało to odzyska wspomnienia i dowiesz się również co zrobiła twoja mama że jej umysł wyparł ją w pierwszej kolejności.-Dobre.
Mówię jej że to nie głupie i spróbuję jutro wydobyć jakiekolwiek informacje. Serio to nie głupie.
Miłego Czytanka^^
Podoba wam się że Rorie zaczęła występować w książce? I co sądzicie o wypowiedzi Michelle z rozdziału poprzedniego?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top