X

*Reader*


- Nie, nie, nie, nie. To niemożliwe. - szeptałam, żeby nie obudzić współlokatorek. Jest środek nocy, a ja nie śpię. Dopiero co się obudziłam. Znowu śnił mi się on. Kapral. Nie wiem, dlaczego, ale mam tak już od jakiegoś czasu. Czy to możliwe, żebym była zakochana? Nie, raczej nie. Chociaż czuję się dziwnie. Tak jakbym coś zgubiła. Po prostu, jakbym miała jakieś braki. Jakbym straciła coś, co miało dla mnie wielkie znaczenie. Zwyczajnie, jakbym była pusta.
Położyłam się i spróbowałam o tym zapomnieć, jednak kiedy zamykałam oczy tamte odczucia powracały. Muszę się dowiedzieć, co takiego zgubiłam.
Po chwili udało mi się wreszcie uspokoić i usnąć.



Kiedy się obudziłam pokój był pusty. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie.


- Cholera... - powiedziałam do siebie. Była już godzina dziesiąta. Czyli, że od trzech godzin wszyscy są już na nogach. Usłyszałam, że ktoś puka do mojego pokoju.


- Proszę! - odpowiedziałam na ten gest. Drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia weszła osoba, którą najmniej chciałam widzieć. Był to Kapral Levi.


- Wszystko w porządku [Imię]? - zapytał.


- Tak, wszystko dobrze. 


- Już myślałem, że coś poważnego się stało, że się spóźniasz. Na szczęście tylko zaspałaś.


- Tak, tylko zaspałam. - odpowiedziała, czując, że odczucia z nocy wracają, ale są coraz silniejsze. 


- Kapralu. - zaczęłam. - Czy to możliwe, żeby po moim wypadku zaczęły wracać uczucia, które były przed?


- Możesz trochę bardziej rozwinąć pytanie, [Imię]?


- Chodzi o to, że mam wrażenie, jakbym zapomniała o czymś ważnym. Wiem, że straciłam pamięć, ale czuję się, jakbym po prostu zgubiła siebie. Uderzają we mnie uczucia, których nie jestem w stanie rozpoznać. Mam po prostu wrażenie, że nie jestem sobą, że zgubiłam nie tylko przeszłość i siebie, ale także coś, co było dla mnie najważniejsze. Czuje się trochę zdruzgotana tym. Dziwnie jest czuć coś, ale nie wiedzieć o co chodzi. Chociaż zaczynam się domyślać. - wyrzuciłam z siebie myśli dręczące mnie w nocy. - Kapralu. Jest pewna sprawa o którą chciałabym zapytać.


- O co chodzi? 


- Czy...Czy przed wypadkiem byłam w kimś zakochana, albo byłam w jakimkolwiek związku? - zapytałam, a po chwili zauważyłam, że Kapral czuł się trochę niepewnie.


- Nie ma sensu dłużej tego ukrywać. Przed wypadkiem byliśmy parą.


- My? - spytałam z niedowierzaniem.


- Tak, my. Ja i ty. Byliśmy ze sobą. Po prostu zakochałem się w Tobie, a okazało się, że z wzajemnością. Często spędzaliśmy razem czas. To przez Ciebie się zmieniłem. Tak, i to cholernie zmieniłem. Pierwszy raz od wielu lat poczułem, co oznacza szczęście. Jednak nadszedł ten dzień. Jechaliśmy na wyprawę. Ja jechałem w środku formacji, a Ty bardziej z brzega. Nagle podbiegł do nas tytan, będący odmieńcem. Środek jechał dalej, a inni zaczęli próbować go zabić. Nie dawali rady, więc ruszyłaś im na pomoc. Obserwowałem Cię, jednak nagle tytan uderzył w Ciebie i upadłaś na ziemię. Jak głupi podjechałem żeby sprawdzić, jak się czujesz. W biegu zeskoczyłem z konia i zostawiłem go na pastwę losu. Zobaczyłem, że byłaś nieprzytomna, jednak pocieszył mnie fakt, że wciąż oddychałaś. Miałem nadzieję, że się obudzisz i będziemy razem, jednak okazało się, ze utraciłaś wspomnienia. Załamałem się. A jeszcze bardziej dobiło mnie to, że chciałaś opuścić Zwiadowców. Jednak na szczęście nie odeszłaś. Zostałaś. - spojrzałam na niego. Widziałam, że jest bliski płaczu. Podobno było to niemożliwe, żeby Kapral płakał. Jednak ja wiem, że rozdrapywanie starych ran może boleć. Nawet bardzo. Zajrzałam do mojej torby, której od długiego czasu już nie używałam. Chciałam znaleźć chusteczki, ponieważ nie powiem. Chciałam płakać. Zobaczyłam, że jest tak jakiś notes. Nie wyjmowałam go, ponieważ napisane na nim było "Pamiętnik". Postanowiłam przeczytać go później sama. 


Kapral zwyczajnie wstał i wyszedł z pomieszczenia. Wiec ja wzięłam notes i zaczęłam przeglądać. Na każdej stronie napisane było "Kocham Cię". Nie wiem, jak bardzo byłam wtedy zakochana, że tyle razy to pisałam, ale wiem jedno. To te uczucia próbowały do mnie wrócić. Chciały dać o sobie znać. Wspomnieć, że są gdzieś w głębi mnie. Że prawdziwa miłość nigdy nie umrze. Że powinnam zacząć o to walczyć. Teraz przynajmniej wiem, co takiego zgubiłam. 


*Levi*


Nie wiem, co mam o tym myśleć. To dobrze, że jej o tym wszystkim powiedziałem? Czy to dobrze, że wyszedłem bez słowa zostawiając ją samą z tym wszystkim? Pierwszy raz od wielu lat mam poczucie winy. Pójdę później jeszcze porozmawiam z nią na spokojnie. W końcu ona nie ma teraz łatwo. Najpierw odczucia, o których mi powiedziała, a teraz prawdopodobny mętlik wywołany moją opowieścią o przeszłości. 


Mam nadzieję, że wszystko się jeszcze ułoży. Że znowu będziemy razem. Jak na to nie patrzeć kocham ją. Cholera, chyba nie da się zapomnieć o miłości.


~~~~~~~~~

Witajcie wszyscy w kolejnym rozdziale. Jakoś tak wstawiam szybciej niż ostatnio. Złapała mnie wena jak czekałam w szkole na dodatkową matematykę. Wzięłam telefon i zaczęłam pisać, a w domu dokończyłam. Rozdział taki trochę poświęcony dialogom dotyczących obecnych odczuć Reader oraz wspólnej przeszłości dwójki głównych bohaterów. Ja już się żegnam i do zobaczenia w kolejnym^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top