Rozdział VI
*Reader*
- Kim jesteście? - zapytałam.
Nagle wszystkie wydarzenia dnia wczorajszego we mnie uderzyły. Przez chwilę zaczęłam czuć się słabo.
- Odejdźcie od niej. Dajcie jej oddychać! - zawołała pielęgniarka, a wszyscy się rozeszli. W pomieszczeniu został tylko Kapral. Podszedł do mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał, a ja wyczułam w jego głosie...troskę? Bardzo możliwe.
- Tak, dobrze się czuję.
- Na pewno?
- Na pewno.
- To dobrze. - powiedział. - Kiedy [Imię] będzie mogła wyjść? - zapytał pielęgniarkę.
- Może nawet teraz. Odprowadzi ją Kapral do jej pokoju? - powiedziała.
- Jasne. - podszedł do mnie. - Idziemy. - dodał. W odpowiedzi tylko pokiwałam głową. Wstałam i za Kapralem udałam się w stronę drzwi. Przemierzaliśmy różne korytarze. Nagle zauważyłam, że ktoś przed nami idzie. Był to nie kto inny, jak Erwin...Erwin Smith. Nigdy go nie widziałam...chyba, że przed wypadkiem.
- Witaj, [Imię]. Już wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak. - odpowiedziałam i pokiwałam głową, jakby na potwierdzenie swoich słów.
- To dobrze. Levi, chodź ze mną.
- Dasz radę sama, [Imię]? - spytał Kapral.
- Jasne. To ja już pójdę. Do widzenia. - skierowałam się do swojego pokoju nie czekając na odpowiedź. Jak zwykle moich współlokatorek nie było. Chociaż nie przebywałam tu na tyle często, żeby wiedzieć, jak regularnie tutaj urzędują.
Zbliżał się wieczór. Przebrałam się i poszłam na kolację. Nikogo jeszcze nie było. Usiadłam, położyłam ręce na drewnianym stole, a następnie oparłam o nie głowę. Nie jestem pewna, ale chyba przysnęłam, ponieważ poczułam, że ktoś mną buja. Podniosłam się i zerknęłam na tę osobę. To był chłopak.
- Cześć. Ja jestem Eren. - powiedział i wyciągnął dłoń
.
- [Imię] - powiedziałam trochę z obojętnością, ale po chwili sięgnęłam do czekającej dłoni chłopaka i ją uścisnęła.
- Eren! - ktoś zawołał. Był to nikt inny, jak Kapral Levi.
- Przepraszam, ale muszę iść. Do zobaczenia!- krzyknął odchodząc i pobiegł w stronę wołającego. Nic nie odpowiedziałam, tylko wstałam i poszłam do siebie.
*Levi*
- Eren, od dzisiaj będziesz w mojej drużynie. - powiedziałem, a chłopak od razu zaczął się uśmiechać. Tak szczerze, to wybrałem ten moment na rozmowę, ponieważ widziałem, jak rozmawiał z [Imię]. Nie wiem dlaczego, ale czułem się wtedy dziwnie. Możliwe, że to ta "zazdrość", której nigdy nie odczuwałem. Ona to zmieniła. Chociaż nie tylko to, ale wiele innych rzeczy. Zmieniła także mnie...
- Idź do Erwina. On powie ci szczegóły dotyczące kolejnej wyprawy za mury. - powiedziałem, ponieważ zauważyłem, że on miał zamiar coś powiedzieć. Uradowany zasalutował i poszedł tam, gdzie kazałem. Nie chciało mi się go słuchać. To jakiś bachor, który naokoło gada o tym, że zabije wszystkich tytanów. Z takim nastawieniem pewnie prędko zginie za murami, ale z powodu jego zdolności wszyscy musimy go chronić, a ja dodatkowo [Imię], która nie pamięta żadnej wyprawy, więc będzie jej trochę ciężko patrząc na śmierć towarzyszy i zapewne jak głupia będzie próbowała każdego ratować. Zresztą zawsze tak robiła. Nie mam i nigdy nie miałem jej tego za złe. Po prostu taka była i jest. Kocham to w niej. Kocham w niej wszystko. Kocham ją. Nie wiedziałem, że ktoś aż tak potrafi mnie zmienić. Nie ważne, że nie pamięta. Dopóki tu jest wszystko jest w porządku. Dopóki wiem, że wszystko z nią w porządku jestem szczęśliwy. Mogę przynajmniej na nią patrzeć i z nią rozmawiać. Pomagać jej w treningach i mieć ją w moim składzie. Na razie mi to wystarczy.
*Reader*
Moje pierwsze spotkanie dotyczące wyprawy za mur. Dowiedziałam się o nim całkowicie spontanicznie. Kiedy Kapral szedł na spotkanie zaczepił mnie i raczył poinformować, że takowe się odbywa i mam wziąć w nim udział. Wszyscy uczestnicy siedzieli w tym ja. Erwin tłumaczył wszystkim strategię. Ja już wiedziałam to, co powinnam. Mam trzymać się w środku, obok Kaprala. Znaczenie każdego koloru flar także znałam. Kiedy to się skończyło podeszłam do Levi'ego.
- Kapralu...moglibyśmy porozmawiać na osobności? - zapytałam trochę niepewnie.
- Tak, chodźmy do mnie. - skinęłam tylko głową i ruszyłam za Kapralem. Całą drogę przebyliśmy w ciszy, aż stanęliśmy przed drzwiami od pokoju. Weszliśmy do środka.
- O co chodzi? - spytał Kapral.
- A więc...nie wiem, czy to istotne, ale jak było te spotkanie to miałam wrażenie, że pewne fakty już kiedyś słyszałam. Nie to, żebym pamiętała, ale kojarzyłam, że niektóre rzeczy. Po usłyszeniu ich zdawałam sobie sprawę, że to wiem.
- Cieszę się, że mnie o tym informujesz. A mam jedno pytanie.
- Jakie?
- Czy kojarzysz na przykład niektóre osoby?
- Nie to, żebym je znała, ale mam wrażenie, jakbym niektórych kiedyś spotkała.
- Rozumiem. Jeszcze raz dziękuję za poinformowanie o tym. Pamiętaj, ze jutro rano jest wyprawa. Ja muszę iść, bo mam na głowie przygotowania.
- Jasne. - pokiwałam głową. - Do widzenia - powiedziałam i udałam się w stronę wyjścia.
- Do widzenia. - usłyszałam w odpowiedzi. Złapałam klamkę i pociągnęłam drzwi do siebie, po czym wyszłam. Wróciłam do siebie. Moje współlokatorki były. Wymieniłyśmy ze sobą krótkie "cześć" i to wszystko. Poszłam do łazienki. Umyłam się, przebrałam i położyłam się. Zaczęłam się trochę stresować jutrzejszym dniem. Razem z resztą osób jadących w środku odpowiadamy za tego chłopaka-tytana, Eren'a, który znajduje się dokładnie w centrum tego wszystkiego. Kiedy przemyślałam całą sytuację położyłam się i usnęłam.
~~~~~~~~~~
A wiec udało mi się wreszcie napisać kolejny rozdział. Postaram się dodawać częściej, ale nie wiem, jak to będzie. Niestety, ale nie będę miała czasu na pisanie we wtorki, środy i czwartki z powodu szkoły, ale będę się starała. Teraz było troszeczkę przemyśleń Levi'ego na temat miłości XD No cóż, ja idę spać. Dobranoc^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top