Rozdział VIII
*Reader*
Kobieta tytan wyglądała dziwnie, ponieważ miała długie, czarne włosy i błękitne oczy, które wszyscy tytanie mieli w ciemnych kolorach...i nie byli kobietą. Przypominała mi Alice ze wspomnień. Zaczęła biec w naszą stronę ignorując innych. Nikt jej nie atakował, ponieważ nie było takich rozkazów. Nas także chciała ominąć, ale ktoś ją zatrzymał. Był to Kapral. Zauważyłam, że chciała się wycofać, ale najpierw skierowała wzrok w sam środek. Spojrzała na Eren'a, a następnie zaczęła uciekać. Kapral chciał ją gonić, ale dowódca go zatrzymał.
- To było dziwne. - powiedział Erwin.
- Taa, zgadzam się. - poparł Kapral. - Jednak to nie był zwykły tytan. Jak widać, to kobieta, a poza tym było widać, że posiada inteligencję. Żaden tytan do tej pory nie wycofał się w wyniku jakiegokolwiek zagrożenia. Możemy przypuszczać, że to nie jest zwyczajny osobnik.
- Przepraszam. - wszyscy na mnie spojrzeli. - Mogłabym coś powiedzieć? - Pokiwali głową. - Zauważyłam, że kobieta-tytan, tak ją nazwijmy zanim uciekła spojrzała w środek formacji, a dokładniej na Eren'a.
- Hmm...ciekawe. - powiedział Erwin. - Na razie to zostawmy. Po prostu teraz wracajmy. - dodał, a my ruszyliśmy, a reszta zwiadowców dołączyła do formacji i skierowaliśmy się w stronę murów. Po drodze spotkaliśmy jakichś tytanów, ale poradziliśmy sobie z nimi bez większych problemów. Wreszcie miałam okazję, aby wykazać się moimi podstawowymi umiejętnościami. Na miejscu oporządziłam konia, na którym jeździłam, odłożyłam sprzęt i poszłam do siebie. Od razu wzięłam prysznic, a potem położyłam się żeby odpocząć. Usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i je otworzyłam. Był to nie kto inny, jak Kapral.
- Coś się stało? - zapytałam.
- Nic takiego. Świetnie się dzisiaj spisałaś. - zdaje mi się, czy to była pochwała? Nie jestem pewna, ale raczej tak.
- Nie zrobiłam niczego świetnego, ale dziękuję.
- Zrobiłaś. To, że kobieta-tytan patrzyła przed ucieczką na tego smarkacza może nam pomóc, jednak za kilka dni będziemy się nad tym głowić.
- Czy będzie to coś w stylu spotkania, albo czegoś podobnego?
- Prawdopodobnie tak. Ja już nie przeszkadzam. - powiedział i skerował się do wyjścia.
- Kapralu. - zaczęłam. - Mogłabym prosić o pomoc w nauce walki wręcz? - zapytałam licząc, że się zgodzi.
- Jasne. Jutro powiem Ci co i jak.
- Dziękuję. - odetchnęłam z ulgą. - Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedział i wyszedł z mojego pokoju. Ja od razu położyłam się spać.
Następnego dnia wstałam, przebrałam się i wyszłam, żeby się przejść. Wszyscy chyba już spali, ponieważ nigdzie nikogo nie widziałam. Chociaż zauważyłam, że plac treningowy był zajęty. Moja współlokatorka, Mikasa trenowała z tym chłopakiem, Eren'em walkę na miecze. Nie wiem, w jakim celu konkretnie to robili, ale nie miałam zamiaru im przeszkadzać. Zaczęłam niezauważalnie się wycofywać. Wróciłam do budynku i poszłam na stołówkę, żeby posiedzieć. Bardzo często tam przesiaduję. Lubię to miejsce, ponieważ rano nikogo tu nie ma i można w spokoju posiedzieć i porozmyślać. Oparłam łokieć na stole a podbródek położyłam na dłoni i tak siedziałam. Zaczęłam zastanawiać się nad kobietą-tytan. To naprawdę było dziwne. Tak, jak wspominał Kapral, żaden tytan nigdy się nie wycofywał, ale przecież żaden tak naprawdę nie był kobietą. Wszystkie osobniki były płci męskiej. Cóż, nie dziwie się, że kobiety są silniejsze, ale to jedyny taki tytan, jakiego miałam okazje spotkać...odkąd pamiętam przynajmniej. Zapytam o to, jeżeli zostanę zaproszona na spotkanie, o którym wczoraj miałam okazję usłyszeć.
Siedziałam tak jeszcze przez chwilę, aż nie zaczęli schodzić się inni. Poszłam po swoją porcję, a następnie udałam się do siebie, żeby zjeść w spokoju. Jedyne, co mogłam zjeść, to zwykły chleb z mięsem. Nic ciekawego, ale cóż...narzekać nie będę. Zawsze mogło być wielkie NIC. Kiedy skończyłam poszłam umyć zęby i wyszłam z pokoju. Postanowiłam iść na spacer. Szłam cały czas przed siebię, aż na kogoś wpadłam. To ten chłopak Eren.
- Przepraszam. - powiedział i się uśmiechnął.
- Nie masz za co. To moja wina, przepraszam. - odpowiedziałam.
- Nie, to ja się zagapiłem.
- Ehh...nie ważne. - powoli zaczynał mnie wkurzać. Chyba pójdę porozmawiać z Kapralem, bo on jest normalny, a ten chłopak podobno cały czas gada, że zabije wszystkich tytanów i jakieś inne głupoty. Jest po prostu chorym optymistą. Oczywiście w tym negatywnym sensie.
- Ja już muszę iść. Do zobaczenia. - powiedział.
- Taa.. - mruknęłam i poszłam do Kaprala. Tak naprawdę to muszę porozmawiać z kimś normalnym i podobnym do mojego wieku. Eren, to tylko jakiś gówniarz. Nie zna się jeszcze na życiu. Ja też niezbyt, bo utraciłam wspomnienia. Jednak jedyne, co pamiętam to makabryczna śmierć mojej przyjaciółki. Kiedy stanęłam przed drzwiami do pokoju Kaprala zapukałam i czekałam aż się otworzą. Wreszcie się doczekałam.
- Coś się stało, [Imię]? - zapytał.
- Nie, po prostu chciałam porozmawiać.
- O czymś konkretnym, czy tak po prostu?
- Tak po prostu.
- W takim razie wejdź. - powiedział i rozchylił drzwi tak, żebym mogła wejść. Oboje usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Czułam się swobodnie i luźno. Miałam uczucie, jakbym kiedyś była bardzo blisko z Kapralem. Kiedy zobaczyłam, ze za oknem się ściemnia postanowiłam wyjść, ale wcześniej musiałam o coś jeszcze zapytać.
- Kapralu, jak wyglądała Alice? - spytałam. Popatrzył się na mnie dziwnie, ale nic więcej.
- Była wysoka, wysportowana, miała długie, czarne włosy, niebieskie oczy i wasze charaktery bardzo się różniły. Czemu pytasz?
- Ponieważ mam wrażenie, że kobieta-tytan była do niej podobna...
~~~~~~~~~~
A więc udało mi się wreszcie napisać ten rozdział. Troszeczkę się nad nim głowiłam, a kiedy miałam 3/5 rozdziału wpadłam na pewien pomysł i poszło już szybciutko. Ostatnio troszkę nie miałam czasu na pisanie z różnych powodów, ale no, tak wyszło. A teraz nie przedłużam i życzę dobrej nocy^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top