Rozdział 5
Znudzona stukałaś stopą o nogę ławki i brodą opartą o dłoń wysłuchiwałaś jakże interesującego wykładu profesora Dok'a o hormonach i jajeczkowaniu. Ciszę w klasie od czasu do czasu przerywały dziewczyńskie chichoty gdy występowało słowo 'penis' lub 'stosunek' które nauczyciel co chwilę uciszał. Niesamowite, że niektóre nastolatki po usłyszeniu czegoś o rozmnażaniu mogą mieć ubaw stulecia. W sumie chłopcy nie byli lepsi. A ciebie, ciebie szczerze gówno obchodziło. Byłaś zbulwersowana, bo minęło parę minut ten knypek obok ciebie nie ruszył nawet dupy aby coś do ciebie powiedzieć. To tyle jeżeli chodzi o twoją ekscytującą nastoletnią miłość. Głęboko westchnęłaś, zawsze musisz wszystko robić sama.
- Nie wiem czy wiesz, ale rozmowa nie kończy się na wypowiedzeniu swoich imion. - Burknęłaś nie spuszczając wzroku z tablicy.
Chłopak spojrzał w twoją stronę. Kątem oka zauważyłaś, że nadal miał swój bezuczuciowy wyraz twarzy typu emo, jednak miał w oczach coś, co sprawiało, że wyglądał na trochę rozbawionego.
- Przeczytałaś to w pudelku, bravo czy w jakimś innym ścierwu.
- Widzę, że masz doświadczenie w magazynach dla nastolatek - powiedziałaś - Szczerze, to myślałam, że gustujesz w kucykach pony czy coś.
Brunet cicho prychnął pod nosem.
- Mówi to zagubiona dziewczynka z grupy wsparcia.
- Ta dziewczynka--
- Prawie została zgwałcona przez jakiś dresów - przerwał ci niebieskooki - Naprawdę imponujące.
Otworzyłaś usta aby coś powiedzieć jednak natychmiast je zamknęłaś. Odwróciłaś od niego wzrok i złożyłaś ręce. Chłopak patrzył na ciebie przez chwilę, z jedną brwią uniesioną najwidoczniej czekając na jakąś ripostę. Po chwili ciszy i udawania, że wykład jakimś magicznym trafem zaczął cię interesować odpowiedziałaś cicho:
- Pierdol się.
Gdy to powiedziałaś parę osób się odwróciło. No dobra, może nie powiedziałaś tego aż tak cicho. Najważniejsze, że Dok tego nie usłyszał bo raczej nie byłby niebowzięty, bo w końcu jak można używać wulgaryzmów na "cennej godzinie poświęconej nauce". Po paru sekundach analizowania czy przypadkiem nie wybuchła jakaś szkolna drama osoby odwróciły się, wszystkie oprócz oczywiście jedynego, niepowtarzalnego, rudego, sługusa - knypka jeszcze większego knypka, wżerającego się w ciebie morderczym wzrokiem niczym gollum gdy ktoś zabrał mu pierścień, niczym moher widzący "satanistyczne" dzieciaki bawiące się w halloween. No tak, czego się spodziewałaś, w końcu obraziłaś jej najświętrzy skarb na jej oczach, jedyny sposób aby utrzymać honor i nie przynieść hańby dla rodu minionów to użycie pradawnej techniki hipnozy aż ofiara sama przeprosi władcę na kolanach. Wystarczy tylko utrzymać kontakt wzrokowy na dłużej niż pięć sekund, a dusza ofiary sama będzie się prosić aby wchłonąć ją do piekiel. Tak, jeszcze parę sekund śmiercionośego wzroku a czarownica przejmie ciało śmiertelnika i będzie sterować nim jak bezduszną marionetką, i już nigdy więcej nie stanie w drodze do bycia przydupasem królewny. Ale co to? Czy... czyżby ofiara odwróciła wzrok? To niemożliwe, nie było jeszcze sytuacji w której urok nie dał rady! Wojowniczka jeszcze raz spróbowała opętać śmiertelnika. Nic. Nie, to nie może być prawda. Czarodziejka nie mogła nawet o tym myśleć. Szybko spróbowała jeszcze raz rzucić śmiercionośny czar. Nadal nic. Nie mogła w to uwierzyć, wszystko, wskazuje na to, że ofiarę gówno to obchodzi. Wojowniczka odwróciła wzrok, nie mogła patrzeć jak jej skarb którego miała cennie chronić jest pasożytowany. Spojrzała na magiczną księgę przed nią. A co jak, czar uroku nie wystarcza. Co jak aby odzyskać swoją bogini i zarazem honor trzeba do nich podejść i co gorsza... rozmawiać. Czarownia tylko zaczęła się pocić gdy chociaż pomyślała o kontakcie z tym... demonem. Ale to było na wyciągnięcie ręki, ryzykowne, bardzo ryzykowne, ale prawdziwe. Chociaż, nie. Co ona sobie myślała. Taka słaba ruda sługuska jak ona ma rozmawiac z kimś innym niż jej bóg i władca? Nie... To.. To jest możliwe. W końcu, i tak nie ma wyboru. Przyżekła, że będzie chronić księżniczkę. Nawet za cenę śmierci. Jedyny sposób aby ją, zaczy go, uratować... zabicie mrożącego krew w żyłach smoka. Usłyszała dzwony, to może oznaczać tylko jedno. Czas bitwy.
(Wybaczcie bardzo się nudziłam gdy to pisałam)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top