Rozdział 6 3 poziom Piwnicy

Rozdział inspirowany rozdziałem 8 i 9, opowieści "Od nienawiści do przyjaźni (LawLicht)" Julcix_Kucix. Mam nadzieje ,że nie jest zła za lekkie pod prowadzenie pomysłu. Ale tak mi się spodobał ,że musiałam go tu wcisnąć.

Rozdział dla MaryYTjws i lamcia2000 ,gdyż męczyły mnie o kolejny rozdział.

Narrator

Levi i Hanji szli właśnie spokojnie korytarzem. W ciszy ,gdyż nie mieli za bardzo o czym rozmawiać.

Nie była to niezręczna cisza , raczej zwykła przyjacielska cisza.

Przerwał ją odgłos stup, a raczej biegnięcia.

Popatrzyli na siebie ,a potem na korytarz przed nimi. Nagle ni z gruchy ni z pietruchy zza rogu wybiegła białowłosa. Biegła tak ,że ledwo wykręciła i się za nią kurzyło.

Wyglądała na śmiertelnie przerażoną co zdziwiło czarnowłosego i brunetkę. Zazwyczaj dziewczyna była uśmiechnięta i nieustraszona.

-Ratuj się kto może!!!- wydarła się i nawet się nie zatrzymując, przebiegła przez dwójkę żołnierzy.

Popatrzyłi się do tyłu za kocicą ,ale jej już nie było. Tylko kurz ,który wzniosła za sobą, co nie spodobało się kobaltookiemu.

Oboje wzruszyli ramionami i ruszyli dalej.

Time Skip + Levi

Nudziło mi się dlatego z cherbatą poszedłem na 2 poziom piwnicy ,gdzie były lochy.

Żadko kiedy byli tutaj jacyś skazańcy. Dlatego raczej było to zaciszne miejsce.

Gdy tak szedłem ,zauważyłem skradającą się białowłosą. Zakradała się w stronę drzwi prowadzących do 3 poziomu piwnicy.

Nic tam nie było ,więc po jaką cholerę się tam pcha.

Po cichu się do niej zakradłem ,od tyłu bo jakże inaczej. Miała lepszy słuch od ludzi ,ale najwyraźniej nie zwròciła uwagi na moje kroki.

-Co ty odpierdalasz?- zapytałem, wydarła się tak ,że zabolała mnie głowa. Tak się wystraszyła ,że upadła na ziemie ,chyba z powodu jakiegoś paraliżu ,czy chuj wie czego.

- Ka -K -Kapitanie! Co, c-co kapitan t- tu r- robi?- wyglądała na śmiertelnie przerażoną.

-To ja tu zadaje pytania, czego tu szukasz?- wskazałem na drzwi z napisem "-3" .

Westchnęła ,wstała i otrzepała ubrania z kurzu.Podniosła na mnie swój wzrok i jeszcze raz westchnęła, a może to był jęk?

- Po południu Erwin ,poprosił mnie abym zaniosła papiery do archiwum w piwnicy. Zgodziłam się, były to tylko 3 kartki ,dlatego nie musiałam bóg wie ile dźwigać. Słyszałam kiedyś jednym uchem coś o archiwum w 3 poziomie piwnicy. No więc z tymi papierami przyszłam tutaj- wskazła na drzwi- Otworzyłam drzwi ,patrzę ,a tam ciemno. Na to wzruszyłam ramionami chociaż wydało mi się podejrzane- zaczęła wymachiwać energicznie rękoma.- Weszłam więc do środka i tak szłam i szłam. Potrafię trochę widzieć w ciemności, więc widziałam trochę. Po chwili usłyszałam śmiech mężczyzny- zaczęła panikować ,ale mówiła dalej- ale uznałam ,że to ktoś na górze , któryś z zwiadowców się śmieje. Dlatego znowu zignorowałam ,chociaż zaczęłam czuć strach i niepewność. Po chwili do moich uszu doszedł krzyk kobiety. - jękła z łzami w oczach- ale to także zignorowałam ,bo może jakąś zwiadowczyni się przestraszyła czegoś. Szłam dalej ,a tu nagle śmiech dziecka, a sekundę pòźniej drzwi się zamknęły. Tego już nie umiałam racjonalnie wytłumaczyć - jej szczęka zaczęła dygotać ,co znaczyło że szczęka zębami-  a po chwili poczułam coś na ramieniu- załkała.- No i wtedy wybiegłam jak z procy z tej piwnicy, zatrzaskając przy tym drzwi i biegnąc jak najdalej stąd.- skończyła opowiadać.

Głupota, nastolatkowie i ich durne pomysły.

-No i jak się uspokoiłam to pomyślała ,że to głupota i stwierdziłam, że przyjdę tu ,wejdę tam i udowodnienia sobie ,że nic tam nie ma.- wyznała już się trochę uspokojawszy.

Popatrzyłem jak na idiotkę ,westchnąłem i usiadłem na krześle ,które było tu dla strażników.
Zacząłem pić cherbatę ,kompletnie ją ignorując.

Kątem oka zobaczyłem ,że się chwile na mnie patrzyła, czekając aż coś powiem, ale nie doczekawszy się ,wzruszyła ramionami i weszła za drzwi piwnicy.

Dopiero jak zniknęła za nimi popatrzyłem na nie wyczekując chwili ,w której wyjdzie i stwierdzi ,że jej się zdawało.

Jednak nie wiem czy minęły 3 minuty ,gdy wyleciała z pomieszczenia niżej, jak z procy , zatrzasnęła drzwi ,zamknęła na zamek i podbiegła do mnie ,rzucając się mi na szyje.
Cała się trzesła ,a na ramieniu poczułem mokre plamy.

-T- tam naprawdę coś straszy!- wychlipała.

Warknąłem, nie podobała mi się taka bliskość tej gòwniary.

Nie zaareagowała.

-Puść mnie w tej chwili ,gòwniaro- warknąłem jeszcze raz.

Odsunęła się i usiadła na podłodze przedemną i popatrzyła się załzawionymi oczami na mnie z wyrzutem.

-Tam nic nie ma!- warknąłem na nią.

-W takim razie możemy się założyć!- powiedziała zdenerwowana.- Jeśli będziesz mieć racje , będę przez cały miesiąc czyścić siedzibę! Całą!

-A jeśli ty wygrasz? Choć nie ma na to szans- zapytałem , wizja sprzątającej gòwniary była kusząca. Tak kusząca ,że gdzieś miałem ,że przestała mnie tytułować.

-Bedziesz przez miesiąc nosić opaskę z kròliczymi uszkami- uśmiechnęła się złowieszczo ,mimo że na jej policzkach dalej były mokre trasy narysowane przez łzy.

Uniosłem jedną brew do góry.

-Skąd weźmiesz takie coś ,niby?

-Mei ma takie. To jak ,układ stoi?- zapytała wyciągając do mnie rękę.

-Stoi- uścisnąłem jej rękę.

Wstałem, odłożyłem filiżankę i podszedłem do drzwi z napisem "-3" . Popatrzyłem na nią ,dalej tam siedziała ,tylko zwrócona w moją stronę z zwycięskim uśmiechem. Pff jeszcze czego.

-Co ty odpierdalasz?- spytałem z ręką na klamcę, chwile wcześniej otworzyłem zamek.

Całkowicie ją wybiłem z tropu.

-Wstawaj ,idziesz ze mną- warknąłem.

-A -al- przrwałem jej.

-Żadnego "ale" ,wstajesz i idziesz, udowodnie ci ,że nic tam nie ma.- niechętnie i z wahaniem wstała.

Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Schodząc po schodach ,zerkałem czy aby na pewno lezie za mną.

Stanąłem na podłodze ,nic praktycznie nie widziałem, oprucz tego co oświetlało mi światło z 2 poziomu piwnicy.

Szedłem w głąb ,a kocioucha za mną.

Nagle usłyszałem śmiech mężczyzny, stanąłem w miejscu. Alice się przykleiła do moich pleców i zacisnęła pięści ,kurczowo trzymając materiał mojego munduru na ramionach.

Po chwili usłyszałem krzyk kobiety, zmarszczyłem brwi, a białowłosa zaczęła wbijać w moje ramiona pazury.

Już po sekundzie nastąpił ,śmiech dziecka i drzwi się zatrzasły.

Dalej stałem w miejscu, miałem tylko 2 wyjaśnienia zaistaniałej sytuacji. Pierwsze, wszystko dało się jakoś wytłumaczyć ,ale jestem mało kreatywną osobą. Druga, nowicjusze postanowili sobie zrobić ze mnie jaja.

Chociaż w to wątpiłem ,bo Alice naprawdę była przerażona.

Nagle usłyszałem jak coś idzie w naszą stronę.

Alice mnie puściła i przywarła swoimi plecami do moich.

Kroki były coraz bliżej nas. Nagle przede mną (mimo ,że praktycznie nic nie widziałem) zauważyłem zarys postaci i jakieś neonowe, czerwone oczy z spod kaptura. Które świeciły na tyle jasno bym zobaczył kawek jego... Czaszki?

Jedyne do obrony co miałem to nóż, zamachnąłem się nim w kierunku postaci, ale przeleciał przez niego jak przez powietrze.

Natomiast na moim policzku poczyłem jakby ktoś przykładał odłamek szkła.

Alice nagle pociągnęła mnie za rękę i zaczęła biec w stronę drzwi. Nie miałem jakoś nic przeciwko, a zwłaszcza ,że widziałem czerwone tęczówki ,które się do nas przybliżały.

Usłyszałem jak kocioucha otwiera drzwi ,najpierw ona przez nie wbiegła ,a potem ja.
Razem zatrzesnaliśmy drzwi, zamkneliśmy na klucz i odskoczyliśmy jak oparzenia na metr od drzwi ,nie odwracając od nich oczu.

-Nigdy więcej- szepła kocica.

-Nigdy więcej- powtòrzyłem i zoriętowałem się ,że ciągle trzyma mnie za rękę. W dodatku wbijając pazury.

Szybko wyrwałem swoją dłoń i poszedłem po swoją filiżankę.

-Wygrałam- szepła- Chociaż szczerze wolałabym przegrać. I to nie ze względu na to ,że lubię sprzątać ,bo nie lubię.- powiedziała patrząc na mnie- ale zakład to zakład. Pójdziesz teraz ze mną do Mei, uszka czekają- uśmiechnęła się do mnie słabo. Wyglądała jakby miała zemdleć.

Skinąłem głową.

I skierowałem się z Yukishiro do naszego układu pomieszczeń.

Gdy dotarliśmy , kocioucha zapukała i weszła do ich wspólnego pokoju.

Petra siedziała z książka na fotelu przy oknie. A Mei grzebała w skrzyni przy łóżku.

Obie na nas popatrzyły gdy weszliśmy, gdy zoriętowały ,że oprucz Alice ,jestem tu też ja to się zerwały i zasalutowały.

Machnąłem na nie ręką.

-Mei- zaczęła białowłosa, ruda na nią popatrzyła wyczekująco- Masz jeszcze te kròlicze uszy? -zapytała. Na to lazurowooka podbiegła do jakiejś szafki, chwile w niej pogrzebała i wyciągała różowe kròlicze uszy. Jedno było oklapnięte ,a drugie stało prosto.

Zòłtooka wzięła od Haku opaskę i zwinnym ruchem założyła mi na głowę.

Cała 3 dziewczyn parsknęły. Poczułem jak mi brwi drgnęły niebezpiecznie.
W głowie miałem tyle różnych emocji ,że trudno wybrać która była najsilniejsza. Ale moja twarz pozostawała niewzruszona.

Ral i Haku już chciały jej zadać pytanie ,gdy ta je uprzedziła.

-Później wyjaśnie- i biorąc mnie pod ramie ,pociągnęła w kierunku jak mniemam gabinetu Erwina.

Byłem zbyt ...zawstydzony ,żeby jakkolwiek zaaragować na to ,że traktuje mnie jak chce.

Gdy w końcu doszliśmy na miejsce, białowłosa zapukała i weszła, a ja za nią.

W gabinecie był Erwin i Hanji ,gdy tylko weszliśmy ,a ja wyłoniłem się za Yukishiro i zobaczyli co mam na głowie to na ich twarzach mieszało się rozbawienie i zdziwienie.

Po chwili Hanji wybuchła śmiechem.

-C- co s-si- się s- stało L -Levi'emu?- zapytała łapiąc się za brzuch.

- Przegrany zakład- odpowiedziała szybko Alice i zaczęła opowiadać cała historię. Ja tylko usiadłem na kanapie i oddałem się wewnętrznemu zawstydzeniu.

Erwin zarządził ,brak wstępu na 3 poziom piwnicy i ostrą karę dla każdego kto otworzy te drzwi.

To będzie bardzo długi miesiąc.

Napisane i opublikowane :2.07.2019

Mam nadzieje,że się podobało.
Papa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top