Rozdział 24 Szalone pomysły Reny
Alice
Odbywał się właśnie trening drużyny Ure.
Przypatrywałam się jak Rena wygłupia się z Victą, a Kastian nieudolnie próbuje swoich sił w podrywie na Feriku.
Uśmiechnęłam się na ten widok delikatnie, oni wszyscy są tacy radośni.
Zapewne zmieni się to po ich pierwszej wyprawie, jest mi naprawdę smutno, że rzeczywistoś jest okrutna nawet dla niewinnych ludzi.
Tak się zamyśliłam ,że nie zauważyłam jak Rena do mnie podbiegła.
-Kapitan Alice?!- krzyknęła uśmiechając od ucha do ucha.
-Tak?- odwzajemniłam uśmiech, trochę delikatniej.
Rena kucnęła i zaczeła mówić szeptem.
-Chce zrobić kawały dowództwu, ale potrzebuje pomocy kogoś wysoko postawionego ,bo inni się sami boją.- wskazała na resztę swojej drużyny.
-Jaki jest plan? Brzmi ciekawie- powiedziałam cicho.
-Na Pułkownik Hanji chce zrzucić jajka, na Kapitana Levi' a wylać wiadro wody, a na dowódcę Erwina wyleję mleko!- szeptała z podekscytowaniem.
Zaśmiałam się po usłyszeniu planu.
-Levi'emu przyda się kąpiel. Hanji ostatnio mówiła ,że chce nauczyć się gotować, a Erwinowi przyda się trochę wapnia.- stwierdziłam z złowieszczym uśmiechem.
Na pierwszy ogień poleciała Hanji.
Plan nie był trudny, wręcz przeciwnie.
Zwabiam Hanji do tylnego wyjścia, a Ferik, Kastian, Victa i Rena obrzucają ją jajkami z góry.
Po chwili cała Hanji była w jajkoach ,a my pokładaliśmy się ze śmiechu.
W sumie Hanji też się śmiała, ma dobre poczucie humoru i nie obraża się za takie rzeczy.
Następny był Erwin.
A jako ,że konsekwencje dla 4 nowych mogły by być ogromne. To stwierdziliśmy ,że to upozorujemy.
Victa po prostu idzie korytarzem z mlekiem i nagle się potyka, akurat kiedy na przeciwko niej jest Erwin.
Wybraliśmy Victe, bo z charakteru jest niewinniutka jak owieczka.
Erwin był naprawdę zaskoczony, gdy cały karton mleka na nim wylądował, ale widząc jak Victa panikuje i przeprasza ,nabrał się że to przypadek.
Ostatni był Levi, zacierałam na to rączki.
Rzecz była jasna, że po tym kawale cały oddział Ure będzie miał przejebane.
Jednak spłynęło to po nich jak woda po Levi'm ,gdy wchodził do naszego układu pomieszczeń.
-Co do ,kurwy nędzy?!- wrzasnął ,gdy woda zetknęła się z jego skórą.
Eld, Oluo, Petra, Mei i Gunther podnieśli ręce na znak kapitulacji, mówiąc że to nie oni.
Podczas gdy my wszystko widzieliśmy przez otwartę na oścież drzwi.
Gdy tylko zaczęliśmy się śmiać, Levi się na nas popatrzył morderczym wzrokiem.
-W nogi- poleciłam reszcie szeptem.
Wszyscy zaczęli biec, a ja przytuliłam Levi'a sama stając się mokra.
-Nie mów ,że się gniewasz za głupi żart- powiedziałam słodziutkim głosikiem do jego ucha.
-Alice- zaczęła Mei- Lepiej nie rób głupich żartów ,Levi'emu bo my nie mamy ochoty słuchać waszych jękòw "kary". Jak to było ostatnim razem.- skończyłam mówić z lekko zdenerwowaną miną.
Popatrzyłam na nią zszokowana i zarumieniona podczas gdy Levi naprawdę zdawał mieć to w dupie.
-CO?!- dało się po chwili usłyszeć, Petra, Oluo, Eld i Gunther najwyraźniej nie zrozumieli tego co zakomunikowała Mei. I dobrze.
Pokazałam Mei ,że ją ukatrupie jak powie. Akurat wzrok i głowy wszystkich były zwrócone ku Mei ,wiec nikt nie zauważył. No oprucz Levi'ego do którego ciągle się przytulałam.
Czarnowłosy wykorzuystując fakt ,że nikt nie patrzy ,wziął mnie na księżniczkę i zaniusł na dach.
Kompletnie nie rozumiałam po co, był jeszcze dzień, więc nie było gwiazd.
Co on chciał ,słońce podziwiać?
Po prostu postawił mnie na ziemi i kazał zaczekać, podczas gdy sam gdzieś polazł.
Podeszłam do murku i oparłam się o niego łokciami. Patrzyłam na ludzi ,którzy akurat mają trening.
Obserwowałam jak wszyscy nieudolnie walczyli na pięści ,gdy nagle na mojej głowie znalazła się zimna ciech, która po chwili rozlała się po mnie całej.
Błyskawicznie się odwròciłam, zobaczyłam Levi'ego z wiadrem i lekkim cwaniackim uśmieszkiem.
-Nie wiesz ,że koty nie lubią wody! A zwłaszcza zimnej i z wiadra!- jęknęłam, lało się ze mnie jakbym skończyła właśnie pół godzinny bieg w ulewie.
-Było mi nie robić głupich żartòw- powiedział i zgarnął mi z czoła zlepione wodą włosy.
-Hanji i Erwin mieli gorzej, a jakoś nie narzekali!- tupnęłam nogą, robiło mi się zimno.
-Zrobiliście żart Erwinowi?- zapytał niedowierzając.
-Tak, udawaliśmy ,że Victa przez przypadek się potknęła i wylała karton mleka na Erwina. A na Hanji zrzuciliśmy jajka.- powiedziałam zaczynając zgrzytać zębami, dlatego wtuliłam się w kobaltookiego. Co nie bardzo pomogło bo również był mokry.
-Levi ,zimno mi- podciągnęłam nosem.
-To zamiast się we mnie wtulać, choć do środka.- złapał za rękę i poprowadził do swojego pokoju.
Oczywiście reszta oddziału specjalnego jak zobaczyła ,że również jestem mokra, domyślili się co się stało i wybuchli śmiechem, na mój widok.
W sypialni Levi'ego nie miałam swoich ubrań, ale za to mnòstwo jego.
Pogrzebałam chwile w szafie i znalazłam jakąś bluzę zakładaną przez głowę.
A ponieważ Levi był większy ode mnie, bluza sięgała mi do połowy uda.
Gdy się przebrałam poszłam do łazienki po jakiś ręcznik.
-Levi?
-Co?- zapytał zapinając właśnie pasek od spodni.
Nie powiem klate ma boską.
-Wytrzesz mi włosy?- zapytałam robiąc maślane oczka.
-A sama sobie nie możesz?- spytał sięgając po koszulkę.
-Nie dosięgam- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-To niby jak zawsze je wycierasz?- popatrzył na mnie ,a jego brew powędrowała do góry.
-Czekam aż same wyschną, ale teraz nie mogę latać z mokrą głową ,bo będę chora!- usiadłam na krześle i zrobiłam smutną minkę.
-Niech bedzie- na te słowa się uśmiechnęłam i podałam mu ręcznik.
Najwyraźniej polubił zabawę moimi włosami ,bo nie dość że je wytarł to jeszcze rozczesał i uczesał.
Przejrzałam się w lustrze, wyszło całkiem nieźle.
Podeszłam do niego i się przytuliłam, teraz oboje byliśmy suszy ,dlatego było to przyjemne.
Levi pocałowała mnie w czubek głowy, a potem zaczął głaskać.
Zaczęłam mruczeć ,co mu się chyba spodobało bo nie przestawał mnie smyrkać pod uszkiem.
Mam nadzieje ,że się podobało.
Napisane i opublikowane: 20.07.2019
Papa!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top