Rozdział 23 Niegrzeczne rzeczy w biały dzień
To jest lemon.
Chciałam napisać 18+ ,albo 16+ ,ale i tak każdy ma w dupie ograniczniki wiekowe.
Alice
Siedze aktualnie w naszym pokoju. Moim ,Petry i Mei.
Petry nie ma ,gdzieś polazła. Zresztą cały oddział specjalny gdzieś wyparował, chyba pojechali do miasta.
Zostałam tylko ja, Mei i Levi. Ale ten ostatni ciągle siedzi w pokoju i nawet nie wyściubia nosa za drzwi.
Obecnie siedzę na łóżku, a na przeciwko mnie Mei. To przesłuchanie, jej oczywiście.
-Od kiedy jesteście z Erwin'em razem?- zapytałam popijając herbatę.
Nie było to sztywne przesłuchanie, obie miałyśmy herbatę, poduszki, cukierki.
Po prostu byłam ciekawa.
-Ech, zaczęło się od tego dnia gdzie mu pomagałam z papierami. Ale miłość wyznałam mu tak gdzieś półtora miesiąca temu.- odpowiedziała Mei bawiąc się palcami.
-Czemu mi nie powiedziałaś?- jękłam zrozpaczona.
-N-no bo byłaś zajęta!- podniosła głos- A pozatem ty też mi nie powiedziałaś, że jesteś z Levi'm!- krzyknęła.
W tym momencie drzwi się otworzyły z hukiem.
-Możecie się przestać drzeć?!- zapytał wściekły Levi stając w drzwiach.- Kurwa ,jaki syf- skomentował skanując wzrokiem pomieszczenie.
-Jesteśmy razem?- zapytałam ignorując komentarz odnoszący się do czystości naszego pokoju.
Moje pytanie widzocznie zbiło go z tropu (aut.dop. Na pewno tak się mówi?), bo zamrugał zdziwiony oczami i zmarszczył brwi.
-He? O co Ci chodzi?- zapytał kompletnie nie kumając sytuacji.
-No bo Mei mnie oskarża o to ,że nie powiedziałam jej ,że jesteśmy razem. Dlatego się ciebie pytam czy jesteśmy razem.- odpowiedzialna popijając herbatę.
-Powiedzmy- tym razem zawartość moich ust znalazła się na podłodze, a resztą herbaty ,ktòrą miałam w ustach zaczęłam się dławić.
-T- to fa -fajnie wie-wiedzieć- odpowiedziałam kasłając.
Mei kucała obok mnie i mnie klepała lekko po plecach, a Levi z nienawiścią patrzył na "syf" w pokoju.
-Jak wy możecie tu żyć? I czemu ,do cholery jasnej ,wszędzie wala się bielizna?- pytał z każdą sekundą coraz bardziej wkurzony Levi.
-Nie przesadzaj, wczoraj sprzątałyśmy. Jest w miarę czysto- odpowiedziałam, gdy w końcu przestałam kasłać.
Obdarzył mnie lodowatym spojrzeniem i już wiedziałam co karze nam robić.
-O, nie nie nie. Ja się na to nie godzę!- zaprotestowałam - Nie mam zamiaru sprzątać!
Levi zaczął do mnie powoli podchodzić.
-Alice, może lepiej będzie posprzątać? Nie chce ,żebyś się jeszcze żegnała z tym światem.- jękła Mei, gdy kobaltooki złapał mnie za tylni kołnierz koszulki.
A ponieważ była to piżama, nie miałam oprucz niej i majtek nic na sobie.
- Mei, posprzątaj tu. Alice Ci nie pomoże bo będzie karana.- zwrócił się do rudowłosej, a potem ciągle mnie niosąc wyszedł z pokoju.
Założyłam nogę na nogę w powietrzu, a ręce na piersi, robiąc za obrażoną.
Wiedziałam, że kierował się do siebie.
Gdy dotarliśmy do jego sypialni, rzucił mnie na łóżko.
-EJ!- krzyknęłam, leżąc i podpierając się na łokciach.
Levi zamknął szybko drzwi na klucz, rzucił nim gdzieś w bok i siadając mi na biodrach zawisł nademną.
Zmarszczyłam brwi, ale już po chwili jękłam.
Levi dotknął moich uszu, nie, nie dotknął on jeździł po nich palcem.
Zarumieniłam się, ale pozwoliłam mu robić co chce.
To było takie przyjemne uczucie, po całym moim ciele rozchodziły się jakby prąd. Ale nie bolący, tylko taki przyjemny.
Co chwilę z moich ust wydobywał się jęk.
Drugą ręką Levi błądził po moim brzuchu, syknęłam cicho gdy jego zimna ręka znalazła się na mojej gołej skórze.
Podwinął moją koszulkę, aż do piersi.
Nie miałam stanika, a on doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
Jego zimna dłoń sunęła z brzucha w gòre tłowia ,aż w końcu zacisnęła się na mojej piersi.
Jęknęłam na to, nie wiem do końca czy z różnicy temperatur ,czy z przyjemności.
Popatrzyłam na jego twarz, była obojętna jak zwykle, ale jego oczy wyrażały pożądanie.
Podniosłam do jego policzka moją trzęsącą się dłoń i go nią pogładziłam, nie czułam pożądania. Jednak wiedziałam ,że Levi jest dla mnie ważniejszy od kogokolwiek.
Jeśli mnie chciał byłam w stanie ,mu siebie oddać.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
Levi
Jej ręka się trzęsła, pogładziła nią mòj policzek, uśmiechając się przy tym delikatnie.
Uśmiechnęła się do mnie delikatnie i z miłością, jak moja mama kiedyś do mnie.
Alice jest jeszcze nastolatką, sądziłem ,że pożądanie będzie ją rozsadzać. Podczas gdy w jej oczach nie widziałem ,ani grama tego uczucia, które kumulowało się we mnie.
-Nie chcesz tego- to nie było pytanie, stwierdziłem fakt.
-Nie jest mi to potrzebne, ale ty tego chcesz. Dlatego się nie sprzeciwiam.
Nie wiem, co oznacza "kochać" ,ale myślę ,że to właśnie to uczucie ,którym Cie darze.- westchnąłem i delikatnie ją pocałowałem. To był krótki pocałunek, ale włożyłem w niego wszystkie uczucia.
Oderwałem się od niej i popatrzyłem w neonowo- żółte oczy.
-Jeszcze sprawie byś błagała o więcej- powiedziałem rysując kółka na jej piersiach.
-Spróbować zawsze warto- zachichotała.
W tym samym momencie rozerwałem jej koszule i odrzuciłem gdzieś w bok. Zaczynała mnie wkurzać.
Alice była zdziwiona moim ruchem, ale nic nie powiedziała.
-Odkupie- wymruczałem jej do ucha, poczyłem jak przechodzą po niej dreszcze.
I ten słodki jęk ,który wydobył się z jej ust.
Prawą rękę ,którą bawiłem się jej uchem przenisłem na podbrzusze, a lewą ciągle bawiłem się piersią. Raz za razem zachaczając o sutek i wywołując uniej jęk.
Miałem już włożyć rękę pod materiał jej majtek ,gdy mi przeszkodziła.
-Zamiana ról ,cwaniaczku- zachichotała złowieszczo i obróciła mną tak ,że teraz ona siedziała na moich biodrach.- Chyba nie myślałeś ,że sam będziesz się bawił.- jej słodki uśmiech ,całkowicie nie pasował do słów.
Nie wiem też ,jak to zrobiła ,ale już po sekundzie mój żabot leżał na stoliku obok ,a moja koszula gdzieś na podłodze.
Siedząc mi na biodrach i ani trochę się nie pochylając, jechała jednym paznokciem po mojej klatce piersiowej, zostawiając za sobą czerwony ślad.
Nie robiła mi nim krzywdy, nawet mililitr krwi mi nie ubył.
Jednak jej postawa i to co robiła ,doprowadzało mnie do szaleństwa.
Nigdy się tak nie czułem, wiele razy patrzyłem jak matka uprawiała sex ze swoimi klientami. Ale oni ją tylko wyzywali, rozkazywali. Nigdy nie było w tym uczuć. Takie uczucia da się mieć tylko ,gdy uprawia się sex z ukochaną osobą.
Kąciki moich ust się podniosły, a ja uniosłem trzęsącą się od nadmiaru emocji rękę do jej policzka i go pogładziłem.
Zaśmiała się słodko na ten gest i pochylając się nademną, pocałowała mnie w nos.
Potem wróciła do swojej poprzedniej pozycji, ale jej ręka nie bładziła już po mojej klatce piersiowej ,ale na podbrzuszu.
Jękłem, gdy zachaczyła nadgarstkiem o wybrzuszenie w spodniach.
Uśmiechnęła się na to cwaniacko.
Poczyliła się nademną i pocałowała, jednocześnie ruszając biodrami tak, że zachaczały raz za razem o wybrzuszenie.
Jecząłem jej non stop w usta, czułem jak napięcie gromadzi się w penisie.
Coraz bardziej brakowało mi miejsca w bokserkach.
Czułem granice szaleństwa, jednocześnie się chamowałem ,bo gdybym się na nią rzucił, zrobił bym jej krzywdę.
Skończyła pocałunek. Oboje dyszeliśmy, patrząc sobie nawzajem w oczy.
Podniosła biodra, rękoma zaczęła odpinać mój rozporek.
Racja, dość tej gry wstępnej.
Znowu obròciłem nas tak ,że to ja siedziałem na jej biodrach.
Gdy się obracaliśmy zgubiłem gdzieś spodnie, więc oboje byliśmy tylko w dolnej części bielizny.
Pocałowałem ją w usta, a potem zjęchałem na jej szyje, zdobiąc ją malinkami. Zjężdzałem coraz niżej i niżej zostawiając za swoimi ustami ścieżkę z śliny i krwistoczerwonych plamek na jej skórze.
Jednocześnie dostając się prawą ręką pod materiał jej majtek i palcami robiąc szlaczki wokół jej wejścia. Lewa ręka była zajęta jej lewą piersią.
Gdy doszedłem ustami do sutka prawej piersi, zacząłem go ssać ,a kocioucha wydała z siebie długi jęk.
-L -Le -Levi p- prze- stań si- ę ju-już mn-mną ba-baw- bawić - mówiła między westchnięciami i jękami.
Przejechałem palcem po jej wejściu, na co syknęła.
Było całe mokre i lepiące się.
Wyjąłem rękę z jej bielizny i specjalnie na jej oczach zlizałem z palca jej soki.
Zarumieniła się tak, że nawet czubki uszu miała czerwone.
Zaśmiałem się na ten widok, dopiero po chwili uświadamiając sobie co zrobiłem.
Nie tylko Alice ,była w szoku, ale też i ja.
Nastała w pomieszczeniu cisza i jedyne co ją zagłuszało to nasze nierównomierne, wręcz chaotyczne oddechy.
Po chwili Alice się do mnie uśmiechnęła i założyła mi kosmyki włosów za ucho.
A ja już zdenerwowany na materiał utrudniający mi dostęp do niej, zdjąłem jej majtki jak i swoje bokserki.
Gdy odrzucałem bieliznę ,gdzieś w dal, syknąłem ,gdyż Alice wykorzystując sytuację, przejechała palcem po moim nabrzmiałym członku.
Popatrzyłem na nią z wyrzutem i wściekłością, a ona się na to zaśmiała niewinie.
Uśmiech zniknął z jej twarzy ,gdy włożyłem w nią bez ostrzeżenia palec.
Jej twarz wykrzywiła się w grymasie bólu ,ale nic nie powiedziała.
Zacząłem ruszać palcem wewnątrz niej, doprowadzając ją tym do głośniejszych jękòw.
Jej jęki były przeplatane bòlemi i przyjemnością, ale nie prosiła abym przestał ,dlatego w pewnym momencie dołożyłem drugi palec ,kontynuując to co robiłem. A ponieważ nie spotkałem się z sprzeciwem to dołożyłem trzeci palec i tak poruszałem nimi wewnątrz kocicy, wyginając je pod różnymi kątami.
Alice ,ciągle i ciągle, nieprzerwanie jęczała, ale już nie słyszałem bólu, dlatego stwierdziłem ,że jest gotowa.
Wyjąłem palce i je dokładnie oblizałem, znowu wprawiając białowłosą w zawstydzenie.
Potem się nad nią pochyliłem i złożyłem na jej ustach motyli pocałunek, by już w następnej sekundzie naprzeć na jej wejście swoim członkiem.
Alice krzyknęła z bólu, a w jej oczach zebrały się łzy.
Szybko je starłem.
-Wybacz- szepłem i pogładziłem ją po włosach, zaciskała z bólu oczy.
Jednak otworzyła jedno i starała się do mnie uśmiechnąć.
-Ko- kontynuuj- powiedziała, po chwili dając mi do zrozumienia ,że ból mija.
Zacząłem się w nią zagłębiać, co powodowało u niej na zmianę krzyki bólu i jęki przyjemności.
Gdy w końcu wsunąłem swojego członka do końca, po twarzy Alice spływały łzy.
Starłem je znowu, bolało ją, co mnie cholernie smuciło.
Z drugiej strony wiedziałem ,że tak bedzie. Musiało boleć, praktycznie zawsze boli.
Ponieważ jest mniejsza odemnie to musiało ją boleć.
-Ju- już m-moż- esz- szepła po chwili, pocałowałem ją w czoło.
Zacząłem się powoli poruszać, z każdą chwilą coraz szybciej.
Wydawało się ,że z każdą sekundą bòl jaki odczuwała Alice coraz bardziej przeradzał się w przyjemność.
Trzymała swoje dłonie na moich plecach, a głowę miała w zagłębieniu mojej szyji, co było bardzo przyjemne bo każdy jej jęk trafiał prosto do mojego ucha, a każdy wydech muskał moją szyję.
Czułem jak powoli coraz mocniej i mocniej się na mnie zaciska, aż w końcu razem z krzykiem mojego imienia ,zacisnęła się na mnie niespodziewanie przez co i ja doszedłem w niej.
Mocniej wtuliła głowę w moją szyję, a jej paznokcie wbiły się w moje plecy.
Jej nierówny oddech muskał mój bark.
Powoli uniosłem nas do siadu, po czym usadowiłem kocice na moich kolanach.
Jej ogon smyrkał mnie po moim gołym tyłku, trochę łaskocząc ,ale to ignorowałem.
Głaskałem Alice po włosach, już dawno uspokoiłem swój oddech. Jednak ona nadal oddychała nierównomiernie.
W pewnym momencie całkowicie niespodziewanie, mocniej wbiła pazury w moje plecy.
Aż jęknąłem z bólu, ale nie tylko ja.
-Alice?- zapytałem zaniepokojony, w tym samym momencie na moje kolano skapnęła jakaś ciecz.
Popatrzyłem w tamtą stronę.
Rana Alice się otworzyła i sciekała po niej krew.
Cholera! Zapomniałem.
Już chciałem wstać i iść po apteczkę, kiedy zatrzymał mnie jej głos.
-Nie fatyguj się, zaraz sama się z regeneruje.- powiedziała normalnym głosem. Jej oddech się unormował.
Widać ból działa na nią uspakajająco.
Podniosła głowę i popatrzyła mi w oczy.
Zebrały się w nich łzy, ale nie były spowodowane bólem czy smutkiem.
Na ustach Alice gościł uśmiech wdzięczności.
-Dziękuje- wyszeptała- Po raz pierwszy w życiu poczułam się potrzebna i kochana- w momencie jak to powiedziała zaniosła się płaczem.
Mei
Szłam wściekła do gabinetu Erwina, czy oni do ,kurwy nędzy za przeproszeniem myślą ,że tych jękòw nie słychać!
Wpadłam do pomieszczenia , w którym przesiaduje praktycznie cały czas mój ukachany.
Drzwi otworzyły się z takim impretem, że się same za mną zatrzasły.
-Witaj Mei- przwitał się blondwłosy, ale wystarczyło ,że uniósł głowę i zobaczył mój wściekły wyraz twarzy ,a spoważniał- Co się stało?- zapytał patrząc jak wściekła siadam na kanapie.
-Czy oni naprawdę myślą ,że te ich jęki się nie niosą, że ich nie słychać? Już po dziurki w nosie mam słuchania jak jęczą!- wyrzyciłam z siebie zbulwersowana.
-Co robią? I kto taki?- zapytał nierozumiejąc.
-No Alice i Levi sex uprawiają!- jęknęłam, poskarżając się.
Twarz Erwina wyrażała nie małe zdziwnie.
-W sumie ja też nie jestem teraz jakoś strasznie zajęty- uśmiechnął się do mnie ,a ja spaliłam buraka.
Jezu, to był mój pierwszy lemon w życiu. Nie spodziwałam się ,że pisać lemona to taka zabawa XD.
Jaki ja miałam z tego ubaw 🤣
Wiecie, ten rozdział ma ponad 2100 słów. To najdłuższy rozdział w tej książce i ogólnie we wszystkich moich książkach. Może właśnie dlatego pisałam go 3 godziny.
Tak czy inaczej ,chciałabym zrobić Q&A, tak to się chyba nazywa.
Czas z zadawaniem pytań odnośnie tej książki macie do 25.07.2019.
Możecie też zadawać pytania, odnośnie mnie ,ale nikogo chyba nie obchodzi moje życie. XD
Napisane i opublikowane: 19.07.2019
Mam nadzieje ,że się podobało!
Papa!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top