I am You

Tak bardzo stęskniłam się za Tobą. Jakby minęło sto lat. Nie opuszczaj mnie. Rozumiesz?! Pod żadnym pozorem. Znienawidzona na pozór melodia dawała mi siłę aby dziennie jakoś egzystować. Przez tą chwilę, dobę myślałam, że straciłam sens życia.

Teraz powrócił, ale czy na pewno? Jaką mam pewność, że On będzie nadal czekał. Już jednak osoba odeszła. Teraz ja... Ja zawiodłam i wcale nie oczekuję wiele od niego.

Wróciłam do domu z kluczem w dłoni. Nic, kompletnie nic się nie zmieniło.

A, co jeśli ten ktoś kłamał? No, ale skąd by wiedział, że chcę im pomóc rozwiązać tą zawiłą zagadkę. Podeszłam do lutra. Moje i tylko moje odbicie... 

- Zaczekaj ! - Najcudniejszy głos tego dnia jaki do mnie dotarł.

Przyłożyłam rękę do lustra.

- Tak się cieszę, tak się cieszę - Nie wiem kiedy rozpłakałam się.

- Rzeczy, które powstawały na każdym kroku naszej drogi, to przeciwności, a nie rozpacz. Pamiętaj - Odrzekł niezwykle miłym głosem.

- Nie gniewasz się?

Pokiwał przecząco głową. Wskazał ręką na pokój w którym znajdowałam. Odwróciłam głowę.

Na stole leżał kompas grający Levanter,  gałązka lawendy, dziwny przedmiot o nieregularnym kształcie oraz fragmenty szklanej kopuły. Odwróciłam się z powrotem. Jego już nie było. Byłam jednak ja. I wreszcie wiedziałam, wiedziałam kim jestem i po, co tu jestem. Po, co jesteś Ty i My.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top