𝐁𝐑𝐄𝐀𝐊 𝐔𝐏
introduction

Poznaliśmy się dwa lata temu. Louis był naprawdę cudownym mężczyzną. Przystojny, umięśniony i do tego prawdziwy dżentelmen, który traktuje z szacunkiem wszystkie napotkane na swojej drodze kobiety. Nie mogłam wpaść na nikogo lepszego. Naprawdę miałam wielkie szczęście. Spotykaliśmy się regularnie. I za każdym udowadniał mi, że jest godzien tego, żeby dostać szansę ode mnie. Cóż, udało mu się. Bardzo szybko wpuściłam go do swojego życia i zakochaliśmy się w sobie. Było jak w bajce. Jadaliśmy romantyczne kolacje, piliśmy razem wino, chodziliśmy na długie spacery, czy wychodziliśmy do kina, teatru bądź opery. 

Jedynym minusem w tym wszystkim był fakt, że Louis był kapitanem w US Army. Służył w 75 Pułku Rangersów jako jeden z ich najlepszych snajperów. Wielokrotnie zasłużył się już dla kraju, a także wyjeżdżał na front. Za każdym razem bałam się o niego, nie mogłam spać i po prostu modliłam się, o to aby wrócił do mnie cały i zdrowy. Znalazłam się na etapie, w którym nie wyobrażałam sobie życia bez niego i nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś nas rozdzieli i nie będziemy razem. 

Aż w końcu sama to zrobiłam. Zakończyłam ten związek pod wpływem impulsu, w momencie, w którym Louis tak naprawdę najbardziej mnie potrzebował. Sytuacja na froncie robiła się coraz gorsza, przez co ryzyko, że znów będzie musiał tam polecieć wzrastało praktycznie do maximum. I faktycznie musiał to zrobić. Dostał odpowiednie rozkazy, dzień, aby zabrać swoje najpotrzebniejsze rzeczy i stawić się w swojej jednostce, skąd przerzucą go na linię ognia. Byłam tym przerażona. Oczami wyobraźni widziałam już jak wraca, ale w trumnie, z flagą USA, ułożoną na znak szacunku na wierzchu. Nie chciałam tego. Wybrałam mniejsze zło. Wolałam uporać się ze swoim cierpieniem po tym związku samotnie, bez przywiązania do nikogo. 

Ale Louis do mnie wrócił. A międzyczasie robił wszystko, abym nie mogła o nim zapomnieć. Był upartym osłem, którego kocham po dziś dzień. 

///

chyba napisze to z widoku pierwszej osoby:")