first letter
styczeń 2021
By dotrzeć do sedna sprawy, trzeba zacząć od początku, czyż nie?
Taki był i będzie plan.
list pierwszy, marzec 2020
Kochany Peterze,
Kiedy to piszę mamy dzień dwudziesty trzeci grudnia. Przed chwilą wróciłem do domu i nie mam najlepszych wieści , jednak nie chcę Cię na razie informować. Sam się dowiesz, w swoim czasie. Właśnie po to piszę te listy. Pewnie zastanawiasz się czemu jest ich aż dwanaście, ale odpowiedź jest dosyć prosta. Dwanaście listów na każdy z dwunastu miesięcy, czyli dokładnie tyle ile czasu masz by dotrzeć do prawdy. Masz dwanaście miesięcy. Co z nimi zrobisz to Twoja decyzja. Tylko proszę - nie zaprzepaść tej szansy by poznać prawdę.
Na początek - przejdź się do lasu, w którym odbyła się nasza pierwsza randka. Złap oddech i przez chwilę naciesz się tą chwilą, proszę.
Kocham Cię,
Twój Kamil.
List numer jeden, od niego wszystko się zaczęło. List, który stał się początkiem, a zarazem końcem tej zagmatwanej historii. Wszystkie słowa zawarte w nim brzmiały tak bardzo nieprawdopodobnie, a jednak i tak w nie uwierzyłem. W końcu Kamil po podarowaniu mi listów zniknął i nie odezwał się nawet słowem. Nikt z naszych wspólnych znajomych nie wiedział, gdzie podziewa się mój chłopak, co sprawiało, że cała sprawa stawała się dziesięć razy trudniejsza. Gdybym tylko mógł dostać jakąś wskazówkę!
Chwila...
Przejdź się do lasu, w którym odbyła się nasza pierwsza randka.
No tak! Przecież to może być wskazówka! A ja nigdy nie pomyślałem by wypełnić tą prośbę. Cały czas byłem zbyt pogrążony w żałobie po jego zaginięciu, by pomyśleć o czymś tak banalnym, a zarazem niegłupim. Stwierdziłem, że nie będę marnować czasu i od razu założyłem buty, by chwilę później wybiec w stronę tego jakże ważnego dla mnie i dla Kamila miejsca.
Miejski las w Lublanie nie był niczym specjalnym, jeśli mam być szczery. Las - jak to las. Miał drzewa, miał krzaki, miał ptaki... Typowy las. Jednak dla nas był wybitnie specjalny.
To właśnie w tym miejscu, na ławeczce znajdującej się na wielkiej polanie, doszło do naszego pierwszego pocałunku i to tam po raz pierwszy wyznaliśmy sobie miłość. Nie chciałem zwlekać dlatego od razu udałem się na polanę. Miejsce to zmieniło się trochę od momentu w którym je zapamiętałem. Pojawił się tam mały staw, którego wcześniej nie było, a zamiast jednej, starej ławki, znalazło się ich kilka. Spojrzałem w stronę potężnego dębu. Chyba on jedyny nie zmienił się nic a nic od tamtego dnia. Nadal wyglądał dumnie i silnie. Poczułem potrzebę wdrapania się na niego, dlatego to zrobiłem. Zacząłem się wspinać. Coraz wyżej i wyżej, aż dotarłem na szczyt. Znajdowała się tam dziupla. Kilka razy chowałem w niej jakieś skarby lub niedozwolone przedmioty przed mamą, jednak nie myślałem, że o tej kryjówce wie ktoś więcej.
Aż do dziś.
Będąc na samej górze, zauważyłem, że w moim małym schowku znajduje się jakaś koperta. Była ona błękitna, w takim samym odcieniu co ulubiony kolor Kamila. Prawie od razu połączyłem fakty. Była ona trochę podniszczona, ale stało się to prawdopodobnie przez długi czas przebywania w tym miejscu jak i złe warunki pogodowe. Szybko wyjąłem ją i zacząłem otwierać.
W środku znajdował się list.
Kolejny? pomyślałem i zacząłem go czytać.
Pero!
Znalazłeś pierwszą wskazówkę, jestem dumny! Pamiętasz jak powiedziałem Ci, że nie opuszczę cię, aż do śmierci? Te słowa to prawda.
Kamil
Co to ma znaczyć? Bardzo dobrze pamiętam te słowa, jakby to było dziś, ale dlaczego wskazówką są właśnie one? Chyba muszę się przespać by to zrozumieć, kto wie może wtedy znajdę odpowiedź?
Chciałbym, oj jak bardzo tego bym chciał.
xxx
pierwszy rozdział krótki na zachętę! mam nadzieję, że się podoba i do zobaczenia przy kolejnym,
lily
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top