Rozdział 9

Jungkook

Wahałem się nad tym co powinienem, a co miałem ochotę zrobić. Każda z opcji była swoim przeciwieństwem. Ostatecznie pozwoliłem mu zostać, będąc ciekaw, co takiego ma mi do powiedzenia.

Jimin usiadł na moim łóżku. Początkowo miałem zamiar stać przed nim i go słuchać, lecz w końcu odpuściłem i zająłem miejsce nieopodal niego. Cały czas jednak unikałem go wzrokiem.

- To wcale nie jest tak, jak się wydaje.

- Nie założyłeś się z panem Jungiem o to czy mnie przelecisz?- Uniosłem jedną brew, spoglądając na niego jednym okiem.

- Tak, ale...

- I pewnie mi powiesz, że wcale nie przeleciałeś mnie z powodu tego zakładu. I w dodatku przypadkowo trafiłeś z terminem mieszcząc się w zakładzie.

- Po pierwsze, to ty mnie przeleciałeś.- Widziałem jak kącik jego ust drgnął.- Po drugie to tak! Całkowicie zapomniałem o tym cholernym zakładzie.

I ja miałem w to uwierzyć? Dlaczego on mi po prostu nie da spokoju?

- Daj mi drugą szanse.- Prosił.- Przecież gdyby mi na tobie nie zależało, to bym się tak nie starał jak głupi. Gdyby zależało mi tylko na tym zakładzie, nigdy więcej byś mnie nie zobaczył. A tak przecież nie jest.

- Daj spokój. Powiedz po prostu, że zauważyłeś iż to wszystko jest bez sensu i bez przyszłości i tyle.

- Ale ja nie chcę tego zakańczać! Nie rozumiesz?!

Nie rozumiem jak ktoś taki jak ty, może rzeczywiście chcieć być w związku z takim dzieciakiem jak ja. Dzielą nas cztery lata, ja nadal chodzę do liceum, a ty masz pracę. Ty jesteś pewnym siebie, aroganckim flirciarzem, a ja zwykłą cichą myszką. Gdzie tu miejsce na związek między nami?

- Jungkookie, ja naprawdę chcę być z tobą.- Jego głos zadrżał, zmiękczając mi serce.

Odwróciłem głowę, zamykając oczy. Nie powinienem dać mu drugiej szansy. Poczułem poruszenie materaca. Chciałem spojrzeć w stronę Jimina, lecz on nagle pojawił się tuż przede mną, bez skrępowania zajmując miejsce na moich kolanach.

- Czego nie rozumiesz w moich słowach, że chciałbym być z tobą?

- Tego, że to nie wyjdzie.

- Nie wyjdzie, jeśli nie będziemy tego chcieli. Co jest barierą?

- Nasz wiek, środowisko i...

Nie zdążyłem zareagować. Jego usta znalazły się na moich, złączając je w delikatnym pocałunku. Zamknąłem oczy, delektując się tym. Po chwili niechętnie rozłączyłem nasze usta.

- Będziesz chory hyung.- Zwróciłem mu uwagę.

- Jeśli razem z tobą, to mi to nie przeszkadza.- Wyznał, wtulając się we mnie.- Naprawdę tak trudno uwierzyć, że się w tobie zakochałem?

Poza tym, że brzmi to tandetnie?

- Tak.

- Masz strasznie niskie mniemanie o sobie. Trzeba będzie nad tym popracować.

Jimin

Trochę mi ulżyło, gdy jego ręce objęły moje ciało.

- Mam rozumieć, że moje winy zostały mi wybaczone i jak wyzdrowiejesz to mogę zaczynać pokazywać ci jak bardzo mi przykro za to wszystko co się stało?

Chłopak odsunął mnie od siebie, by obrzucić mnie pytającym spojrzeniem. Uśmiechnąłem się zadziornie, by dać mu chociaż małą wskazówkę. Uśmiechnął się nieśmiało, uciekając wzrokiem. Chyba mu się podoba taki pomysł, stwierdziłem z zadowoleniem.

- A może teraz pozarażasz mnie jeszcze trochę?

Pochyliłem się w jego stronę, ponownie inicjując nasz pocałunek. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, gdy Jungkook chwytając moje biodra, przybliżył mnie do swojego ciała i zaczął dominować w pocałunku. Musieliśmy często robić przerwy ze względu na jego zatkany nos.

Oboje podskoczyliśmy, rozdzielając się nieco, słysząc chrząknięcie. Nasz wzrok od razu powędrował w stronę wejścia. Pies obronny się zjawił. I nie wyglądał na zadowolonego, co nawet mnie cieszyło.

- Nie mogę uwierzyć, że mu uwierzyłeś.- Te słowa skierowane były do młodszego.- Nie mogę uwierzyć, że tu przyszedłeś.- A to tym razem do mnie.

- To lepiej uwierz.- Powiedziałem, za co natychmiast zostałem skarcony.- Poza tym nie powinieneś być w szkole?

- A ty gdzieś indziej?

Naprawdę nienawidziłem tego dzieciaka i w dodatku z wzajemnością.

- Jimin, powinieneś już pójść.- Odezwał się króliczek.

- No właśnie, ChimChim.

Co za bezczelny, mały... Zacisnąłem dłonie w pięść starając się zachować spokój ze względu na Jungkooka. Wiedziałem, że muszę ochrzanić Hoseok za nazwanie mnie tak przy tym małym gnojku.

Nie chcąc wszczynać awantury, postanowiłem posłuchać Kookiego. Niechętnie zszedłem z jego kolan. Nim wyszedłem, spojrzałem na mojego schorowanego króliczka.

- Zdrowiej.- Życzyłem mu.- Zadzwonię później.

Chłopak skinął słowa z uśmiechem, który wywołał przyjemne ciepło wewnątrz mnie. Nie zwracając uwagi na mierzącego mnie wrogim spojrzeniem chłopaka, wyszedłem z pokoju w wyśmienitym nastroju.

Hoseok dzisiejszym telefonem nadrobił ostatnią wpadkę z wygadaniem się o zakładzie.

Jungkook

Chyba pierwszy raz od dawna, naprawdę się wyspałem. No i w końcu mogłem normalnie oddychać przez nos. Już zapomniałem jakie to wspaniałe uczucie. Zapowiadał się naprawdę dobry dzień. I nawet śnieg leniwie prószący za oknem, nie był mi w stanie tego zepsuć.

Spojrzałem na migającą diodę w telefonie. Odblokowałem go, uśmiechając się na przysłaną dwie godziny temu wiadomość.

Jimin: Dzień dobry króliczku ;*** Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej. Ubierz się ciepło, zapowiadają dzisiaj bardzo zimny dzień. Odezwę się wieczorem.

Westchnąłem. Byłem w szoku z jaką łatwością mu uwierzyłem i wybaczyłem. Ale co miałem zrobić? Na siłę trzymać go z daleka od siebie, kiedy sam w rzeczywistości bardzo za nim tęskniłem? Ja również się w nim zakochałem. A w takim stanie nie myśli się logicznie.

Słysząc szelest, spojrzałem na łóżko na przeciwko. Przyjaciel właśnie się budził. Po chwili bez słowa wstał i udał się do łazienki.

- Długo tak zamierzasz się na mnie fochać?

- Dopóki nadal będziesz wierzył temu dupkowi.- Odpowiedział mi zza zamkniętych drzwi.

- Daj spokój! Tae! Bo nie dostaniesz ode mnie prezentu na święta.

Zaśmiałem się pod nosem, widząc powoli wychylającą się jego postać. Wiedziałem, że go tym przekupię. Co prawda bez względu na wszystko i tak by go ode mnie dostał.

- Co dostanę?

- Tylko grzeczne dzieci dostają prezenty. Poza tym chyba nie myślisz, że ci powiem.

- Jungkookssi.- Jęknął.

- Idź się szykować, bo jak nie to ja zajmuję łazienkę!

Chłopak szybko zamknął za sobą drzwi. Chwila spokoju.

Spojrzałem w stronę kalendarza. Jeszcze trochę i czeka nas przerwa świąteczna. Przez długi czas nie będę miał okazji widzieć się z hyungiem. Przez to całe zamieszanie, straciliśmy niemal miesiąc, który mogliśmy wykorzystać w całkiem inny i dużo przyjemniejszy sposób. Jednak może taka przerwa była nam potrzebna na przemyślenie wszystkiego. Tylko dlaczego teraz nadchodzi kolejna, niemal tak samo długa?!

Dzień w szkole mijał mi zadziwiająco dobrze, nawet pomimo zaległości w tematach. Jedynie na matematyce miałem wrażenie jakbym przeniósł się w czasie, z powodu całkowicie nieznajomych mi tematów. Pozostała część lekcji była niezwykle znośna. Nawet Tae powoli opuszczała złość na mnie.

Po szkole czekały mnie jeszcze zajęcia z wokalu, od których miałem krótką przerwę z powodu choroby. Konkretnie to ominęły mnie tylko jedne zajęcia. Cieszyła mnie kolejna pochwała nauczycielki pod koniec lekcji.

Gdy wróciłem do pokoju w internacie, był on pusty. Postanowiłem skorzystać z chwili samotności i nagrać jakiś filmik do pamiętnika. Trochę ostatnio to zaniedbałem, podczas naszej przerwy z Jiminem, nagrywałem może dwa, góra trzy razy.

Jak zawsze zacząłem od daty. Następnie zacząłem opowiadać co się ostatnio u mnie wydarzyło. Mniej więcej w połowie opowieści usłyszałem dzwonek telefonu. Widząc nazwę kontaktu, nie potrafiłem zignorować połączenia. Odebrałem, nie przestając nagrywać.

- Jungkookie!- Zawył zmęczonym głosem.

- Cześć hyung.- Przywitałem się z uśmiechem.- Jak ci minął dzień w pracy?- Spytałem, pamiętając, że miał dzisiaj na rano.

- Ludzie są okropni!- Jęknął niezadowolony.- Oni myślą, że ja z każdego gówna zrobię arcydzieło.

- Czyli rozumiem, że ciężko.- Podsumowałem.

- Tak. W dodatku nie ma mnie kto teraz przytulić. Siedzę sam w pustym mieszkaniu.

- Hyung, na to już ci niestety nic nie poradzę.

- Może powinienem znaleźć sobie jakiegoś współlokatora?- Powiedział bardziej do siebie niż do mnie.

Zacisnąłem usta w wąską linię. Na samą myśl, że ktoś miałby przebywać z hyungiem więcej czasu niż ja czułem zdenerwowanie. W dodatku skąd mam wiedzieć, co ten współlokator lub współlokatorka by z nim robiło? Jimin hyung jest seksowny i mało komu by się nie podobał. W dodatku lubił się podobać innym, nawet jeśli nie chciał się do tego przyznać.

- Oj, Kookie. Przecież tylko żartowałem.- Powiedział z słyszalnym rozbawieniem.- Założę się, że teraz uroczo zmarszczyłeś nosek króliczku.

- Hyung!- Zawołałem, czując jak moje policzki robią się lekko czerwone.

- Już dobrze. Lepiej opowiedz mi jak minął ci dzień. Albo lepiej poczekaj z tym aż się spotkamy. Masz czas w weekend?

- Tak średnio, ale na pewno znajdę dla hyunga trochę czasu.

- Oh, dziękuję łaskawco.- Zażartował.- W przyszły piątek idziecie ostatni dzień do szkoły, mam rację? Pewnie od razu będziesz jechał do domu.

- Raczej tak.

- Musze kończyć, jedzenie mi się przypala. Zadzwonię później.- Mówił w pośpiechu, na koniec się rozłączając.

Pokręciłem rozbawiony głową.

- Smacznego hyung.- Mruknąłem pod nosem.

Spojrzałem w stronę monitora, na którym nadal wszystko się nagrywało. Jestem naprawdę ciekaw jak to będzie, oglądać to wszystko za kilka lub kilkanaście lat. Powiedziałem jeszcze kilka słów na koniec, po czym zakończyłem nagrywanie.

Jimin

Ucieszyłem się na jego widok. Szczególnie, że początkowo mieliśmy się widzieć jedynie przez dwie godziny, a ostatecznie mieliśmy niemal cały dzień.

Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, kiedy jego dłonie bawiły się moimi włosami. To takie przyjemne.

- Jungkookie...- Powiedziałem leniwie.

Poprawiłem głowę na jego kolanach, po czym otworzyłem oczy, spoglądając na chłopaka.

- Wykąpiesz się ze mną?

Widziałem jak jego oczy zabawnie się rozszerzają. Przez pewien czas chyba analizował czy aby sobie nie żartuje. W końcu jego mina spoważniała oraz zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki odmowy.

- Gorąca woda, mnóstwo piany, świeczki, gorąca czekolada lub wino.- Zacząłem go przekonywać.- Daj spokój, będzie przyjemnie.

- No dobra.- Zgodził się, wzdychając.

Wstałem energicznie z łóżka, ciesząc się na taki rodzaj spędzania czasu.

- Zrobisz nam coś do picia, a ja w tym czasie przygotuję kąpiel. Dobrze?

Po chwili rozdzieliliśmy się. Przygotowywałem łazienkę na naszą romantyczną kąpiel. Napuściłem wody do wanny, dolewając płynu do kąpieli, przyniosłem świeczki. Całość wyglądała naprawdę przyzwoicie.

Gdy wszystko było gotowe zawołałem Jungkooka, lecz nie pozwoliłem mu jeszcze wejść. Przejąłem od niego gorący napój, odnosząc go do środka. Wróciłem do chłopaka, czekającego przed drzwiami.

- To będzie niespodzianka.

- Jaka niespodzianka, jeśli wiem co to za niespodzianka.- Mruknął.

- Nie psuj!- Klepnąłem go w ramię.

Wyciągnąłem z kieszeni, wcześniej przygotowaną przepaskę, którą miałem zamiar zasłonić mu oczy. Widziałem jak przewraca nimi. Zero romantyzmu! Odebrałem mu możliwość widzenia, po czym ostrożnie wprowadziłem go do środka. Zgasiłem główne światło, by nadać wszystkiemu odpowiedni klimat. Dopiero po tym zdecydowałem się na zdjęcie materiału, przesłaniającego jego oczy.

Te lekko rozchylone usteczka i szeroko otwarte oczy bardzo mnie usatysfakcjonowały.

- Nadal nie ma u ciebie krzty romantyzmu.- Odezwałem się.

- Mój romantyzm właśnie wylewa się z wiadrami. Nie podejrzewałem cię o to.

- Przecież mówiłem, że ma to być romantyczna kąpiel. Czego się spodziewałeś?

Wzruszył ramionami, na co ja jedynie pokręciłem głową.

- Pospieszmy się, bo jeszcze nam woda wystygnie.- Ponagliłem go.

Oboje pozbyliśmy się swoich ubrań, chociaż Jungkookie zrobił to z lekkimi rumieńcami na twarzy. Młodszy jako pierwszy wszedł do wanny. Ja usadowiłem się między jego nogami, opierając się plecami o jego ciało.

Zamknąłem oczy, gdy jego ręce mnie objęły. Przez długi czas trwaliśmy w ciszy, delektując się swoją obecnością. Mruknąłem zadowolony, gdy jego dłonie zaczęły mnie delikatnie masować. To jest chyba najromantyczniejszy moment w naszej znajomości. Zdecydowanie częściej muszę wymyślać coś tego typu.

- Ta kąpiel, to jednak był dobry pomysł.- Usłyszałem za swoimi plecami.

- Bardzo miło mi to słyszeć.

Chłopak podał nam kubki z gorącą czekoladą, by nieco osłodzić tę chwilę. W tej sielankowej sytuacji zaczęła mnie dręczyć myśl, która nie dawała mi spokoju od jakiegoś czasu, a niedawno dopiero połączyła chłopaka z tą sprawą. Trochę zbierałem się w sobie, zastanawiając się, jak powinienem go o to spytać.

Wziąłem głęboki wdech, odkładając kubek.

Jungkook

- Nie chcesz ze mną zamieszkać?- Zapytał nagle.

O mało się nie oplułem, słysząc to.

- Wygłupiasz się?

- Tylko w połowie, żeby zmiękczyć twoje serduszko. To jak?

- Powiedz mi, że się przesłyszałem. Poza tym, jak ty sobie to niby wyobrażasz?

- Jungkookie, nie chodzi mi w tej chwili, tylko na przykład...- Starszy, odwrócił się w moją stronę.- Od nowego roku szkolnego?

Przyglądałem mu się uważnie, jednak jego twarz była poważna. On naprawdę nie żartował. Powinno mi być miło, że to zaproponował, lecz w tej chwili górę nade mną brało zdziwienie.

- Jimin, nadal pytam, jak ty to sobie wyobrażasz? Zamieszkam u ciebie, będzie miło, przyjemnie, a później znowu coś się stanie, coś odwalisz, a ja zostanę bez niczego. O miejsce w jakimkolwiek internacie nie jest łatwo.

Widziałem jak jego twarz pochmurnieje.

- Ja wcale nie... Nie o to mi chodziło.- Zacząłem, zauważając, że może trochę przegiąłem.

Od razu zrzucam winę na niego. Zakładam, że coś spieprzy, jakbym ja sam był idealny. Czułem się źle widząc ten nieco zraniony wyraz twarz.

- Jimin, to za szybko...

- Dobra, rozumiem.- Ukrócił rozmowę, z powrotem odwracając się do mnie plecami.

No świetnie. Wszystko zepsułem.

- Czy my w ogóle jesteśmy w związku?- Odezwałem się.

Po sposobie w jaki się obrócił oraz po tym, jak na mnie spojrzał, zrozumiałem, że znów chlapnąłem coś nieodpowiedniego bez zastanowienia.

- Może nie jest to powód do chwalenia się oraz wiem, że tobie się to nie podoba, ale byłem już z wieloma osobami i wiem co czuję. Nie. Nie byłem nigdy z nikim, bo nie czułem tego, co czuję przy tobie Jungkookie.

Tylko przelatywałeś każdego na kogo miałeś ochotę. Mimo wszystko powinienem się cieszyć z samego sensu jego wypowiedzi.

- Hyung, spróbuj się postawić na moim miejscu. Zrozum moje obawy.

Jimin westchnął, spuszczając trochę z tonu.

- Dobrze. Przepraszam. Ale dla jasności, to tak, jesteśmy razem króliczku. I to w tym sensie.

Uśmiechnąłem się, nie mając temu nic przeciwko. Pochyliłem się by móc przelotnie pocałować jego pełne usta, przy okazji sięgając po dostawiony kubek z czekoladą. Upiłem z niej łyka. Zrobiła się już zimna...

Znieruchomiałem z kubkiem przy ustach, czując jak Jimin usadawia się na moich kolanach. Odstawiłem naczynie, wolną rękę kładąc na jego biodrze i przysuwając go bliżej siebie. Podobał mi się ten jego zadziorny uśmieszek.

- Miałem zacząć przepraszać i chyba porządnie jeszcze tego nie zrobiłem.- Hyung otarł się o mój budzący się do życia członek.- Wybaczysz mi to opóźnienie?

- To zależy...

Jimin niespodziewanie wpił się w moje usta, dłonią chwytając mój członek. Nie potrzebowałem dużo czasu by dostatecznie się pobudzić. Zdziwiło mnie, gdy hyung szybko zaczął przechodzić do rzeczy, podnosząc się, by po chwili zacząć opadać na moją męskość. Odchyliłem głowę do tyłu, czując jak zagłębiam się w nim.

Oparłem się o wannę, ręce przenosząc na jego biodra. Hyung pochylił się, opierając się o mnie.

- W wannie jeszcze tego nie robiłem.- Wyszeptał mi wprost do ucha.

Przeszedł mnie dreszcz. Starałem się za bardzo nie ingerować w jego ruchy. W końcu to on miał mnie przepraszać. Niech pokaże jak bardzo mu przykro z powodu tego co się stało.

W takich chwilach czułem jakby budziła się we mnie całkiem inna strona. Całkiem inna od tego spokojnego i grzecznego Kookiego. Miałem ochotę wbić palce w jego skórę i przyciągać go mocno do siebie, by zagłębić się w nim jeszcze bardziej.

Jimin

Trochę obawiałem się, że to wszystko może nie wyjść. Tak naprawdę nie miałem żadnych pewnych informacji. Wszystko opierało się na moich przypuszczeniach i domysłach. Jednak starałem się nie tracić nadziei, chociaż stanie i marznięcie w taką pogodę nie było przyjemne.

Może i prószący śnieg w grudniowy wieczór mógł wyglądać klimatycznie lub wręcz romantycznie, jednak nie w sytuacji, gdy czekało się na peronie, gdzie nie było osłony przed wiatrem i to w dodatku bez rękawiczek. Wciskanie dłoni w kieszenie na wiele się nie zdawało, ponieważ co chwila były wyciągane by przytrzymać przewracający się bagaż.

W tłumie wyszukiwałem jego postaci. Nie było to łatwe ponieważ wszyscy osłaniali twarze szalikami lub maskami. Do pociągu pozostawało coraz mniej czasu, a Jungkooka nadal nie było. Czyżby jednak jechał późniejszym?

Ulżyło mi, gdy równo z wjeżdżającą na peron maszyną, widziałem biegnącego chłopaka. Chwyciłem bagaże i ruszyłem w jego stronę. Ciekawe, kiedy mnie zauważy?

Dzisiaj króliczek nie błyszczał spostrzegawczością. Podszedłem do niego i dopiero, kiedy go zaczepiłem, rozpoznał mnie.

- Hyung!- Wyglądał na szczerze zdziwionego.- Co ty tu robisz?!

- A jak myślisz? Wracam do domu. Już zapomniałeś, że jesteśmy z tego samego miasta?

Przez chwilę wyglądał jakby naprawdę zapomniał, albo przynajmniej nie przyszło mu na myśl, że mogę tam również wracać na święta. Postanowiłem nie roztrząsać tej sprawy. Chciałem jak najszybciej znaleźć się już wraz z chłopakiem w ciepłym wnętrzu pociągu.

Przez nagły tłok, który zrobił się na peronie, nie mogliśmy zamienić ze sobą ani słowa. Pilnowaliśmy jedynie by przepychający się ludzie, nie rozdzielili nas za bardzo. Gdy w końcu udało nam się dopchać do pociągu zaczęliśmy szukać wolnych miejsc. Po chwili spaceru udało nam się znaleźć mniej zatłoczony przedział.

Odłożyliśmy bagaże, zajmując jedne z wolnych miejsc. Zacząłem delikatnie pocierać dłonie o siebie, chcąc je nieco rozgrzać. Po chwili zostały one przejęte przez chłopaka. Przyłożył je do swoich ust i zaczął chuchać. Przyglądałem się temu z lekkim uśmiechem. Po chwili zauważając mój wzrok wypuścił moje ręce i z rumieńcem schował się za szalikiem.

Robisz ze mną takie rzeczy w wannie i nie tylko, a zawstydza cię jak przyłapuje cię na takim uroczym geście? Pokręciłem głową, dobierając się do jego szalika.

- Bo się jeszcze zgrzejesz.- Powiedziałem, zaczynając mu go ściągać.

Oboje zaczęliśmy ściągać niepotrzebne warstwy odzieży. Wewnątrz pociągu panowało przyjemne ciepło. To dobrze, ponieważ czekały nas prawie trzy godziny jazdy. Rozsiadłem się wygodnie, lekko opierając o siedzącego obok mnie chłopaka.

- Do kiedy macie przerwę zimową?- Zagadnąłem go.

- Do szkoły wracam dopiero w drugiej połowie stycznia.

- Czyli mamy prawie miesiąc razem! Czekaj. Nie! Ja zaraz po sylwestrze wracam do pracy.- Powiedziałem z żalem.

Kookie zaśmiał się z mojego początkowego niedopatrzenia.

- Nie chciałbyś może u mnie pomieszkać do powrotu do szkoły.

- Jimin...- Westchnął. Spojrzałem na niego błagalnie, wyczuwając odmowę.- Zastanowię się, dobrze?

Czyli jeszcze nie wszystko stracone.

- To jakie plany na święta i na resztę wolnego?

No i zacząłem się wsłuchiwać w opowieść chłopaka, przy okazji obmyślając plan, jak by tu odpowiednio wykorzystać ten świąteczny okres.

- Nie wsypałeś się?- Spytał nagle.

Zmarszczyłem brwi, czekając na dalszą część jego wypowiedzi.

- Masz lekkie wory pod oczami.- Zauważył.

Czyli jednak nie do końca udało mi się je zakryć... Cóż, sąsiedzi urządzili sobie chyba naprawdę przyjemny maraton, tylko szkoda, że musiałem go słuchać!

- Tak, nie wyspałem.- Przyznałem.- Nie mogłem zasnąć.

Chłopak skinął głową, nic nie mówiąc. Nastąpiła chwila ciszy. Przymknąłem lekko oczy, opierając się jeszcze bardziej o Kookiego. Miał ramię na idealnej wysokości, stwierdziłem zadowolony.

Poczułem lekkie szturchanie.

- Hyung.

Otworzyłem oczy, spoglądając na Kookiego. Na jego twarzy widniał uśmiech, który zdecydowanie zaliczał się do tych uroczych.

- Niedługo wysiadamy.- Poinformował mnie, zbijając tym z tropu.- Zasnąłeś.- Dodał, widząc moje zmieszanie.

Kiedy?! Westchnąłem ciężko. Tyle czasu zmarnowane.

Pociąg w rzeczywistości po chwili zatrzymał się na stacji w Busan. Duża część osób wysiadała na wcześniejszych przystankach, dlatego teraz mogliśmy wyjść bez zbędnego przeciskania. Tutaj wiało mniej niż w Seulu.

Spojrzałem na Jungkookiego. Wyglądał na lekko przygnębionego. Skąd ta nagła zmiana nastroju? Coś się stało, gdy spałem?

- Chodźmy. Mam nadzieję, że nie mieszkasz daleko, jest już ciemno.

Jego zdziwione spojrzenie wylądowało na mojej osobie.

- Odprowadzę cię.- Wyjaśniłem.

- Hyung, nie musisz.

- Ale chcę. I dosyć gadania. Prowadź.

Nie przyjmowałem odpowiedzi odmownej. Chłopak naciągnął maskę na twarz, lecz ja i tak dostrzegłem ten uśmiech, który się pod nią krył. Ruszył przodem, prowadząc mnie pod swój dom. Mijaliśmy częściowo znane mi okolice. Szliśmy w przeciwnym kierunku do mojego domu. Będę miał do niego spory kawałek...

W końcu stanęliśmy przed niewielkim domkiem. Wyglądał na bardzo przytulny.

- No to wesołych świąt, Jungkookie.- Powiedziałem z szerokim uśmiechem, sięgając do torby.- Raczej nie zobaczymy się już do świąt, więc...- Wyciągnąłem rękę z świąteczną torebką w jego stronę.- Wesołych świąt.

Wyglądał na zaskoczonego, lecz zadowolonego.

- Nie trzeba było. Ale ja również mam coś dla hyunga.

Po chwili wyciągnął z torby czerwoną torebkę w śnieżynki. Z dziecinną radością wymieniliśmy się prezentami, ponownie życząc sobie wesołych i rodzinnych świąt. Pożegnałem się z nim, na koniec odsuwając jego maskę i składając na jego ustach krótki, lecz czuły pocałunek.

Ruszyłem w stronę swojego domu, dopiero, gdy chłopak zniknął za drzwiami swojego. Czekał mnie nie krótki spacer. Wcisnąłem ręce głęboko w kieszeń, naciągając szalik na twarz. Dobrze, że przynajmniej śnieg przestał prószyć.

Uśmiechnąłem się szeroko, widząc swój dom. Przeszedłem przez bramę, po czym przyspieszyłem kroku, chcąc jak najszybciej znaleźć się w środku. Nacisnąłem za klamkę, a drzwi ustąpiły. Otwarte, tak jak przypuszczałem. Po chwili widziałem mamę kroczącą w moją stronę.

- ChimChim!

Ona również nie mogła się powstrzymać, prawda? Jednak jej jestem w stanie wybaczyć nazywanie mnie tak. Zostawiłem rzeczy w korytarzy i pobiegłem przywitać się z mamą.

- W końcu!- Zamknęła mnie w szczelnym uścisku.- Dlaczego tak rzadko do nas przyjeżdżasz?!- Klepnęła mnie lekko w ramię.- I dzwoniłbyś częściej!

- Przepraszam.

- Jesteś sam?- Spytała, odrywając się ode mnie i rozglądając.

- Tak. Przecież dopiero co przyjechaliśmy, idą święta...- Zacząłem tłumaczyć.

- Dobrze. Ale mam nadzieję, że go poznam.

Oj, na pewno. Nie ma mowy bym go tu nie zaprosił. A tym czasem...

- Gdzie tata?

Mama zaprowadziła mnie do salonu, gdzie mogłem zastać odpoczywającego tatę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top