Rozdział 80
Jungkook
Niecierpliwiłem się cały dzień. Moje roztargnienie dało się zauważyć w pracy. Między innymi wtedy, gdy dwa razy pomyliłem zamówienia i o mały włos nie przewróciłem tacy z jedzeniem. Na szczęście skończyło się jedynie na słownej reprymendzie od kierownika zmiany. Współpracownicy dopytywali czy coś się stało, a ja jedynie odpowiadałem, że to nic takiego.
Gdy nadszedł koniec mojej zmiany, przebrałem się w ekspresowym tempie i opuściłem lokal, chcąc znaleźć się już w mieszkaniu. Nawet zdecydowałem się na taksówkę zamiast spaceru. Wszystko niemiłosiernie mi się dłużyło. Niemal biegiem pokonałem drogę od samochodu do bloku.
Z uśmiechem na twarzy wchodziłem do mieszkania, zdając sobie sprawę, że nie jest ono puste. W dodatku osobą, która na mnie czeka jest Jimin. Nieco zdziwiłem się, widząc dwie torby w przedpokoju. Do głowy przychodziło mi tylko jedno. Zdziwienie ustąpiło miejsca strachowi.
– Jiminnie, to twoje torby? – Krzyknąłem w głąb mieszkania.– Nie mów mi, że byłeś u niego? Nic ci nie zrobił? – Spytałem nieco przestraszony.
Ściągnąłem buty i ruszyłem do salonu.
– Spokojnie. Ja tam byłem. – Usłyszałem głos Hoseoka, który zaraz pojawił się w zasięgu mojego wzroku.
– Przepraszam, że zaprosiłem Hobiego bez twojej zgody. – Powiedział ze skruchą, wyłaniający się zza pleców swojego przyjaciela.
– Nie przepraszaj. – Uśmiechnąłem się do niego uspokajająco, samemu odczuwając ulgę. – Biłem się z myślami, że zostawiłem cię samego. Dobrze, że miałeś towarzystwo.
Nieco mi ulżyło, że nie był na tyle głupi by iść samemu po swoje rzeczy. A nawet patrząc na to wszystko miałem wrażenie, że Hoseokowi przeszła złość na mnie.
– Chcecie coś do picia? – Czułem w obowiązku się zapytać. – Kawa, herbata?
Nie czkając na odpowiedź udałem się do kuchni by wstawić wodę. Po chwili dołączył do mnie Jimin. Patrząc na niego, nadal miałem wrażenie, że jest nieco przestraszony przez sytuację z tym dupkiem. Nie powiem, mnie też kiedyś momentami ponosiło, ale nigdy do tego stopnia by go uderzyć.
– Wszystko w porządku? Nadal cię boli? – Spytałem troskliwie.
– Jest dobrze. – Wymusił na twarz delikatny uśmiech.
– Co chcecie do picia?
– Herbatę, chociaż Hobi mówi, że niedługo będzie musiał wychodzić.
– Zdąży się z nami napić. Woda już jest gotowa. – Powiedziałem, słysząc coraz głośniejszy gwizd.
Przygotowałem napoje dla naszej trójki. Hyung pomógł mi zanieść wszystko do salonu. Usiedliśmy razem przy stole. Obawiając się pojawienia się niezręcznej ciszy włączyłem w telewizji kanał z muzyką. Przynajmniej nie będzie cicho.
– Dziękuję, że przyszedłeś do Jimina.
– Naprawdę nie ma za co dziękować. – Hobi pokręcił głową. – Ja mogę ci dziękować, że go uratowałeś. Opowiedział co się działo.
– Do końca to mi się go uratować nie udało. – Stwierdziłem z grymasem.
– Zrobiłeś wystarczająco dużo. Nie poszedłbyś jutro ze mną po resztę jego rzeczy? Nie chcę by ChimChim miał z nim jakikolwiek kontakt. Najlepiej jakby się jak najszybciej stamtąd wyniósł.
– Nie ma problemu. Jiminnie może tu zostać tyle czasu ile będzie chciał.
– Możecie przestać rozmawiać, jakby mnie tu nie było? – Odezwał się nieco zirytowany hyung.
Przeprosiliśmy oboje. Zapadła cisza, lecz nie była ona tak niezręczna jak podejrzewałem.
– Jungkook. – Jako pierwszy odezwał się Hoseok. – Chciałbym cię przeprosić. Za tamtą rozmowę.
– Nie masz za co. Po prostu troszczyłeś się o przyjaciela.
– Mimo wszystko przepraszam.
Uśmiechnąłem się, ponieważ dzięki tym słowom jakoś lżej mi się zrobiło na duszy. Cieszyłem się, że między mną a Hobim hyungiem jest już wszystko w porządku.
– Jak było w pracy? – Spytał Jimin, zmieniając temat rozmów.
– Gdzie pracujesz? – Dopytał Hoseok.
Tak temat rozmów skupił się na mnie. Opowiadałem im o swojej aktualnej pracy, omijając nazwę restauracji. Nie chciałem by wiedzieli. Może i pracodawcy, jak i współpracownicy byli w porządku, to jednak wśród klientów czasami mogłem dostrzec swoich byłych klientów.
– Będę się już zbierał. – Powiedział Hoseok, wstając od stołu. – Jisoo została sama z Sunmi, a one ostatnio mają ze sobą jakąś wojenną ścieżkę. – Westchnął ciężko.
Wspólnie pożegnaliśmy mężczyznę, po chwili zostając samemu w domu.
– Jadłeś coś, gdy mnie nie było?
Pokręcił zaprzeczająco głową.
– Co chcesz zjeść na kolację?
– Ja... ja mogę nam coś zrobić.
– Ja zrobię. – Uśmiechnąłem się do niego. – Na co masz ochotę? Czy wybór pozostawiasz mnie?
– Obojętnie. – Mruknął nieco bez życia.
Szybko udałem się do kuchni by zrobić nam coś do jedzenia. Byłem głodny jak wilk, hyung na pewno też. Wziąłem się za przygotowywanie czegoś szybkiego. Nie chciałem dłużej męczyć swojego żołądka.
Podczas posiłku Jimin nie był zbyt rozmowny. Nie chciałem go męczyć. Pewnie jeszcze przetrawia całą tę sytuację. Jako pierwszy skończył posiłek.
– Pozmywam. – Zaoferował, po długich chwilach milczenia.
– Nie musisz.
– Mogę pozmywać?
– Dobrze. – Skinąłem głową.
Starszy zabrał nasze puste talerze, znikając z nimi w kuchni. Ja w tym czasie zacząłem mu przygotowywać kanapę w salonie. Była całkiem wygodna, miałem nadzieję, że nie będzie mu się na niej źle spało. Następnie przygotowałem dla niego świeży ręcznik w łazience.
Gdy skończyłem i Jimina nie zostałem w salonie, zajrzałem do kuchni. Naczynia były pozmywane, a starszy stał oparty o blat. Wyglądał jakby nad czymś myślał.
– Hyung? – Chciałem zaznaczyć swoją obecność.– Przygotowałem ci spanie. Możesz się umyć, w łazience masz świeży ręcznik.
– Dzięki. A... ty się nie myjesz?
– Wezmę prysznic po tobie.
Wyszedłem z kuchni. Zaszyłem się w swojej sypialni. Po kilku minutach mogłem usłyszeć zamykające się drzwi łazienki, która znajdowała się obok sypialni. Przyszykowałem sobie rzeczy do spania, po czym położyłem się wygodnie na łóżku.
Nadal trudno było mi uwierzyć, że miałem Jimina w swoim mieszkaniu. W dodatku wyglądało na to, że jego związek z doktorkiem jest skończony. Nie ładnie się cieszyć cudzym nieszczęściem, szczególnie Jimina. Ale ten fakt niezwykle mnie cieszył.
Długo o niego zabiegałem, błagałem o wybaczenie. Unikał mnie, nie chciał mnie znać. Później były jakieś dziwne zawirowania między nami, aż w końcu jakimś dziwnym cudem wszystko jakby zaczęło schodzić na dobry tor. Cisza przed burzą czy może w końcu życie pozwoli mi zaznać trochę szczęścia?
– Jungkook, łazienka jest wolna. – Usłyszałem głos zza drzwi.
– Już idę.
Wstałem, zabrałem piżamę, po czym wyszedłem z pokoju, by zamknąć się w łazience. Normalnie spałbym w samych bokserkach, jednak ze względu na Jimina postanowiłem nałożyć na siebie chociaż krótkie szorty i bokserkę.
Wziąłem szybki odświeżający prysznic. Nie miałem ochoty na długą kąpiel. Jak zawsze trochę czasu zeszło mi przed lustrem. Wychodząc, nie udałem się prosto do sypialni.
– Dobranoc. – Powiedziałem, zaglądając do salonu. – Jeśli będziesz czegoś potrzebował, nie bój się prosić. Poza tym wszystko w tym domu jest do twojej dyspozycji.
– Dobranoc. – Powiedział, wyglądając zza kanapy.
Zgasiłem światło w salonie. Zamknąłem się w swoim pokoju, nie trudząc się o światło. W półmroku doczłapałem do łóżka, kładąc się w nim wygodnie.
Czułem zmęczenie dzisiejszym dniem, jednak wbrew temu, nie mogłem zasnąć. Leżałem na boku, wpatrując się w okno. Nie czułem presji czasu, ponieważ następnego dnia wyjątkowo miałem wolne.
Nie słyszałem otwierających się drzwi, jednak widziałem delikatny cień na ścianie, który sugerował, że ktoś je otworzył. Przekręciłem się na plecy, spoglądając w tamtą stronę. Mogłem dostrzec Jimina niepewnie zaglądającego do środka.
– Coś się stało? Potrzebujesz czegoś? – Spytałem, podnosząc się na łokciach.
Pomimo półmroku mogłem dostrzec jak jego brwi przez chwilę zostają ściągnięte, a na jego twarzy pojawia się pewnego rodzaju zawziętość. Zrobił dwa kroki do środka, nie spuszczając ze mnie wzroku.
– Kookie, mogę z tobą spać?
Poczułem przyjemne ciepło w środku słysząc to zdrobnienie.
– Powiedziałeś, że wszystko w tym domu jest do mojej dyspozycji. Chce spać w tym łóżku i mieć ciebie jako poduszkę.
Uśmiechnąłem się na te śmiałe słowa. Przesunąłem się na prawą stronę.
– Proszę.
– Mogę położyć się z drugiej? – Zbliżył się do łóżka.
– Czemu?
Zawsze spał z lewej strony. Czyży nowe przyzwyczajenia z nowego związku?
Jimin
Trzeba przestać być taką pizdą i nieśmiałą kluską. Gdzie podział się ten pewny siebie Jimin? Przecież Jungkook mnie zna chyba jak nikt inny. Przed nim nie muszę niczego udawać. Jednak spytanie się go o spanie w jednym łóżku wymagało ode mnie sporo odwagi.
Czułem się jakbyśmy znowu byli na początku swojej znajomości. Jakbyśmy dopiero co się poznali. Z tą różnicą, że Jungkook nie jest już tak nieśmiałym nastolatkiem, nie jest już dzieckiem.
Ulżyło mi, kiedy młodszy się zgodził. Zbliżyłem się do łóżka, lecz Jungkook przesunął się na nieco inną stronę łóżka niż chciałem.
– Mogę położyć się z drugiej?
– Czemu? – W jego głosie słychać było zaskoczenie.
– Chcę spać po twojej prawej, bo po lewej nic nie słyszysz.
Widziałem jak kącik jego ust drgnął lekko do góry. Chłopak przesunął się na lewą stronę, a ja zająłem prawą. Dosyć dziwnie. Zawsze spałem po drugiej stronie. Jednak tak będzie dla nas obu wygodniej. Jungkook będzie mnie słyszał.
Początkowo położyłem się na boku, podobnie jak Jungkook. Leżeliśmy twarzami zwróconymi w swoją stronę. Nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. W końcu przysunąłem się bliżej niego, opierając głowę na jego ramieniu. Przecież miał służyć mi za poduszkę. Sam również objął mnie ręką.
– Przepraszam, że twoje urodziny tak wyglądały. – Powiedziałem ze skruchą.
– Były naprawdę super. Spędziłem je z tobą. – Wyszeptał niskim głosem.
Przymknąłem oczy wsłuchując się w bicie jego serca, które biło w tym samym rytmie co moje.
– Znowu oberwałeś z mojego powodu.
– Mam mocne kości, nic mi nie jest. Poza tym brzydszy już nie będę.
Klepnąłem go delikatnie w bok. Głupek. Mam nadzieję, że nie będzie miał zbyt dużego siniaka. Bo nie sądziłem by jakimś cudem w ogóle się on nie pojawił.
Mój oddech się uspokajał. W jego ramionach czułem się naprawdę dobrze. Bezpiecznie... Jak w domu. Z delikatnym uśmiechem poprawiłem się tak by nam obydwu było wygodnie. Coś czułem, że minie zaledwie kilka minut nim zasnę.
Jungkook
Obudziłem się, lecz nie otwierałem oczu. Czułem masę sprzecznych emocji, czując na sobie obce ramiona i oddech na karku.
– Jungkook?
Usłyszenie jego głosu i połączenie tych wszystkich bodźców z nim, wcale nie pomogło mi się uspokoić, chociaż bardzo chciałem by tak było.
– Puść mnie.
– Kookie?
– Puść, proszę. – Pod koniec mój głos nieco zadrżał.
Jego dotyk zniknął. A ja byłem zły sam na siebie za taką reakcję. Nie mogłem jednak nic poradzić na to, że w głowie pojawili mi się ci wszyscy klienci, którzy kładli na mnie swoje ohydne łapska. Nawet w tak pseudo czułych gestach, to zawsze i tak kończyło się cierpieniem z mojej strony. Samo spotkanie z nimi było wystarczającym upokorzeniem.
Przekręciłem się na plecy. Na mojej twarzy pojawił się nieco smutny uśmiech. Naprawdę byłem szczęśliwy mogąc zobaczyć go po przebudzeniu w swoim łóżku. Niemiłe wspomnienia jednak nie pozwalały mi się tym w pełni cieszyć.
Chcąc jakoś zamaskować ten niemiły incydent i nieco niezręczną atmosferkę, która nagle się pojawiła, przybliżyłem się do niego, obejmując go ramieniem. Teraz było w zupełności w porządku. Wtuliłem nos w jego włosy.
– Wyspałeś się?
– Już dawno tak dobrze nie spałem. – Szepnął.
Przytuliłem go jeszcze mocniej do siebie. Naprawdę byłem szczęśliwy. Przez kilka kolejnych minut leżeliśmy razem w łóżku, nie wypuszczając się ze swoich objęć. W końcu jednak rozdzieliliśmy się. A właściwie to potrzeby fizjologiczne to sprawiły. Mój pęcherz miał świetne wyczucie czasu...
Gdy opuściłem łazienkę, Jimin siedział w salonie. Podniósł się na mój widok, obdarzając mnie delikatnym uśmiechem.
– Co chcesz zjeść na śniadanie? – Spytał Jimin.
– Daj, ja nam coś przyrządzę.
– Nie bój się, gotuję lepiej niż kiedyś. – Burknął pod nosem.
Otworzyłem szeroko oczy.
– Jiminnie, przecież mi nie o to chodzi. – Odparłem natychmiast. – Nie mam zamiaru kwestionować twoich umiejętności kulinarnych. Po prostu jesteś moim gościem, dlatego nie chciałem byś czymkolwiek się przejmował.
– Dasz mi zrobić to śniadanie czy nie?
– Kuchnia jest cała twoja. – Powiedziałem odpuszczając. – Jak nie będziesz wiedział, gdzie co znaleźć to pytaj.
Rozeszliśmy się. Hyung udał się do kuchni, a ja spocząłem na kanapie w salonie. Cierpliwie czekałem na śniadanie. Jimin był zadziwiająco cicho. Żadnych pytań. Zaczynałem się obawiać o stan kuchni.
Ostatecznie przepyszne śniadania wylądowało na stole, a kuchnia była cała. Ten dzień naprawdę zaczynał się idealnie. Tym razem to ja zdeklarowałem się, że pozmywam po nas. Cieszyłem się nawet, że nie będę sprzątał jedynie po sobie.
– Nie otworzyłeś jeszcze ode mnie prezentu. – Przypomniał mi, gdy wyszedłem z kuchni.
Rzeczywiście zapomniałem o prezencie od niego. Wczoraj trochę się działo. Z uśmiechem na ustach udałem się po pudełko z prezentem. Wróciłem z nim do salonu, by otworzyć go przy hyungu. Czułem na sobie jego wzrok, a sam odczuwałem nie małe podekscytowanie.
Pomiędzy papierem ozdobnym znajdowało się małe pudełeczko. Nim je otworzyłem, spojrzałem na Jimina, lecz jego wyraz twarzy nic mi nie zdradził. Otworzyłem powoli pudełeczko. W środku znajdowała się bransoletka. Była piękna, a dodatkowej wartości dodawał jej fakt, że była od hyunga oraz że on posiadał taką samą. Mogłem dać sobie rękę uciąć, że wczoraj miał na sobie identyczną.
– Dziękuję. – Uśmiechnąłem się szeroko. – Naprawdę nie musiałeś. – Dodałem, zakładając biżuterię na swoją rękę.
– Cieszę się, że trafiłem w gust.
Tak, to był naprawdę wspaniały poranek.
Czas do południa był naprawdę spokojny. Po śniadaniu większość czasu spędziliśmy w salonie. W międzyczasie zadzwonił Hoseok hyung, z pytaniami dotyczącymi przyniesienia tu pozostałych rzeczy Jimina.
Nie podobało mi się, że Chim również chciał iść, a Hoseok mu tego nie zabraniał. Sam nie miałem siły przebicia. Przed obiadem postanowiliśmy złożyć niezapowiedzianą wizytę temu dupkowi. Chciałem mieć to jak najszybciej za sobą.
Po pierwszej pod blokiem zjawił się hyung. Na miejsce jechaliśmy jego samochodem. Zabraliśmy z domu również kilka moich toreb, by mieć w co spakować Jimina. Starałem nie dawać po sobie poznać, jak cała ta sprawa na mnie działa. Nie chciałem by ChimChim miał jeszcze jakikolwiek kontakt z doktorem Yoo. Mam nadzieję, że dzisiejsze spotkanie będzie ich ostatnim.
Po kilkudziesięciu minutach znaleźliśmy się na miejscu. Hoseok zapukał do drzwi. Za nim stałem ja, a za sobą chowałem Jimina. Byłem przeciwny jego przyjściu. Lecz tylko ja. Hoseok hyung trochę miał racji w tym, że tylko Jimin wie, gdzie są wszystkie jego rzeczy i nie spakujemy go dobrze bez niego.
Drzwi otworzyły się. Mężczyzna obrzucił nas dosyć nieprzyjemnym spojrzeniem, szczególnie mnie. Jego wzrok nieco złagodniał po zauważeniu Jimina.
– Przyszliśmy po resztę rzeczy.
Bez słowa przepuścił nas w drzwiach. Hoseok od razu ruszył w głąb domu, chyba wiedząc, gdzie znajduje się ich pokój i rzeczy hyunga. Ruszyłem za nim, jednak widząc, że Chim zatrzymuje się, również przystanąłem.
– Jimin, naprawdę cię przepraszam. – Odezwał się doktorek.
– Dobrze, bo masz za co. – Warknąłem.
– Jungkook, ty akurat chyba nie powinieneś się odzywać. – Hoseok zwrócił mi uwagę, za co zgromiłem go wzrokiem.
– Przeprosiłem. – Odparłem.
– On też przeprasza, więc się nie odzywaj. Chodź mi pomóż.
Niechętnie zostawiłem Jimina w towarzystwie Yoo. Miałem jednak żal do Hoseoka, że zwrócił mi taką uwagę w obecności tego dupka. Wiem, że zrobiłem źle, nie wybaczę sobie tego. Jednak nigdy nie uderzyłem Chima. Odczułem to jako małą zdradę z jego strony. A przecież wczoraj wydawało mi się, że już między nami jest w porządku.
Razem z hyungiem weszliśmy do pokoju, który okazał się być sypialnią. Z obrzydzeniem spojrzałem na łóżko.
– Spakuj rzeczy z tej szafy. – Wskazał na mebel przy ścianie. – Po lewej są rzeczy Chima.
Otworzyłem szafę. Zająłem się pakowaniem ubrań z lewej połówki do torby, którą ze sobą przyniosłem. Starałem się wszystko względnie składać, by upchać jak najwięcej. Nie miałem zamiaru wracać tutaj kolejny raz. Wszystko musimy zabrać teraz. Szczególnie, że jesteśmy samochodem. Co się nie zmieści do toreb, sam zabiorę luzem w rękach i zaniosę do samochodu. Nie pozwolę by Jimin więcej tu przychodził.
Nieco się stresowałem, kiedy przez długi czas hyung do nas nie przychodził. My przez cały czas pakowaliśmy jego rzeczy, a on był tam z swoim, mam nadzieję, że już byłym, partnerem.
Zaprzestałem przez chwilę pakowania, gdy moje ręce natrafiły na bluzę, upchaną na dole szafy. Przez chwilę trzymałem ją w dłoniach, po prostu się jej przyglądając. Serce zaczęło mocniej bić w mojej piersi.
Odłożyłem bluzę na swoje kolana, po czym sięgnąłem po leżący tam karton. Zajrzałem do jego środka. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, widząc uschnięte róże, część z tych, które mu przynosiłem, podczas mojego krótkiego epizodu jako stalker. Pod spodem widać było jeszcze kilka drobiazgów, jednak nie chciałem wyciągać tych wszystkich suszków, by się do nich dostać. Na pewno nabrudziłbym.
– Spakowałeś już wszystko.
– Prawie. – Zamknąłem karton, wyciągając go z szafy.
Zostawiłem znalezioną bluzę na wierzchu, po czym wróciłem do pakowania. W międzyczasie Hoseok poszedł zanieść jedną walizkę, by po chwili wrócić z kolejną, pustą. Wymienił również moją pełną torbę, na niezapełnioną.
Przez cały okres pakowania Jimin był nieobecny. Co prawda ja pakowałem jego ubrania tylko z jednego pokoju. Hoseok zajął się resztą pomieszczeń. Gdybym natknął się na doktorka, nie umiałbym przejść obok niego spokojnie i zająć się tym co trzeba.
Wszystko było już spakowane. Hoseok zabrał wszystkie torby do samochodu, a ja ruszyłem na poszukiwania Jimina. Nie widziałem go od momentu, w którym zostawiłem go z doktorkiem. Niepewnie rozglądałem się dookoła w poszukiwaniu Jimina, zwiedzając różne pomieszczenia.
Zastałem ich w salonie. Gdy wszedłem panowała cisza. Ciężko było wywnioskować coś po ich minach. Jednak starszy nie wyglądał na zadowolonego, więc zakładałem, że sytuacja jest nadal z korzyścią dla mnie.
– Jiminnie, idziesz? – Spytałem niepewnie.
– Tak. – Odparł cicho.
Wstał z kanapy i skierował się w moją stronę. Gdy przystanął przy mnie, narzuciłem na jego ramiona moją bluzę znalezioną w jego szafie. Tak naprawdę oprócz niej znalazłem jeszcze dwie oraz trzy bluzki, które kiedyś należały do mnie.
Z w ten sposób z oznaczonym przeze mnie chłopakiem ruszyłem w stronę wyjścia. Czułem się dużo lepiej, gdy opuściliśmy dom doktorka. Oby żaden z nas już nigdy więcej nie widział go na oczy.
Jimin
Wizyta w domu Daehyuka nie należała do łatwych. Zresztą, tak jak podejrzewałem. Podczas, gdy Jungkook i Hobi pakowali moje rzeczy, ja zostałem z hyungiem.
Prosił mnie bym został. Przepraszam za wczoraj. Przyznał się do zdrad. Niczego nie ukrywał. Zarzekał się, że żałuje i już więcej nie będzie sypiał z nikim za moimi plecami. Chciałem w to wierzyć, lecz pewności nie mogłem mieć.
Jungkook tylko raz tak naprawdę mnie zdradził i chyba sam to bardziej przeżywał niż ja. Poza tym Kookie nigdy mnie nie uderzył. Raz był bliski, lecz tego nie zrobił. Sam nie byłem pewien czy wybaczyłbym to nawet Jungkookowi.
Nie dałem się namówić i zwieść pięknym obietnicom. Rozdział z Daehyukiem uważałem za zakończony. Nie powiem, że nie było mi przykro. Bo było.
– Jiminnie, idziesz?
Obejrzałem się na Jungkooka, stojącego w progu. Wstałem z kanapy podchodząc do młodszego. On zarzucił mi jedną z bluz, które trzymałem na dnie szafy. Jedną z tych, których nie zabrał przy ucieczce ode mnie.
Wyszliśmy razem z domu, zaraz wsiadając do samochodu Hoseoka. Starałem się nie oglądać za siebie, ponieważ widok smutnego Daehyuka nie byłby dla mnie łatwy. Może końcówka naszej znajomości nie należała do najlepszej, to przez długi czas byłem z nim szczęśliwy.
Gdy zatrzymaliśmy się przed domem Jungkooka, całą tróją spróbowaliśmy zabrać wszystkie moje rzeczy za jednym razem. Było ciężko, lecz daliśmy radę.
– Zaraz zrobię ci dodatkowe miejsce w komodzie. Jedna szafa i tak stoi pusta, więc możesz zająć ją całą. – Powiedział Jungkook, odkładając torby.
– Dziękuję za pomoc, Hobi.
– Nie ma za co. Przecież wiesz, że zawsze możesz liczyć na moją pomoc. – Uśmiechnął się. – Trzymajcie się. Do zobaczenia.
Pożegnaliśmy się. Hoseok musiał już wracać do córeczki i Jisoo. Zostaliśmy sami. Zacząłem rozpakowywać swoje torby. Było tego więcej niż przypuszczałem. Jungkook zostawił mnie samego w pokoju, bym mógł na spokojnie wszystko uporządkować.
Rozkładając swoje ubrania, miałem okazję też przejrzeć nieco rzeczy należących do młodszego. Już wcześniej miałem okazję zauważyć, że jego telefon nie należy do tych tanich. Tak samo było z laptopem, który przez cały czas leżał sobie spokojnie na komodzie w sypialni. Spora część ciuchów nie odbiegała również od tego standardu. Można powiedzieć, że jego garderoba dzieliła się na dwie części. A czasami jedna rzecz z jednej grupy kosztowała tyle co cała druga.
Byłem naprawdę ciekaw skąd on wziął to wszystkie rzeczy. Co nieco opowiadał mi o swojej przeszłości, lecz nie przypominam sobie żadnego momentu, w którym mógłby dorobić się takich rzeczy.
Kradzione? Nie, raczej nie. Z tego co wiem kradł jedynie jedzenie ze sklepów. Chyba, że nie powiedział mi o wszystkim. Jednak tego typu rozmowy zamierzałem odłożyć na później.
Niemal cały dzień zajęło mi porządkowanie swoich rzeczy. Dopiero wieczorem po kolacji mieliśmy czas by razem spędzić trochę czasu. Spożytkowaliśmy go na wspólne oglądanie filmu w telewizji. Siedziałem oparty o niego oraz otoczony jego ramieniem. Było mi naprawdę dobrze.
______________________________
No to tymczasowo mieszkają razem. Jimin pozwoli sobie wrócić do Jungkooka, czy da radę żyć z jego przeszłością i piętnem jaki to w nim odcisnęło?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top