Rozdział 7

Jimin

Wziąłem głęboki wdech. Wcale nie było tak łatwo jak przypuszczałem. Przynajmniej miła była perspektywa, że z czasem będzie lepiej. Głównym problemem w tej chwili było moje małe zorientowanie w sprawach firmy, jak i zespołu do którego należałem. Z czasem powinno być lepiej, a teraz tylko muszę to jakoś przetrwać.

Cały stresujący dzień w pracy mogłem puścić w niepamięć, mając w perspektywie spotkanie z Jungkookiem. Dzisiaj jest dzień naszego treningu. Taniec wychodził mu coraz lepiej, więc musiałem wymyślać mu kolejne wyzwania.

Dzisiaj ponownie musiałem zostać dłużej w pracy. Może powinienem się do tego przyzwyczaić, bo wrócenie o normalnej godzinie do domu chyba graniczyło z cudem. Kończąc swoją robotę na dzisiaj, pożegnałem się z kolegami i koleżankami z zespołu, szybko kierując się w stronę wyjścia. Idąc, spojrzałem na zegarek. Nie zdążę zajść do domu.

Udałem się prosto w stronę szkoły Jungkooka. W czasie drogi wysłałem chłopakowi wiadomość z prośbą o jakąś koszulkę dla mnie. Miałem nadzieję, że się za bardzo nie spóźnię, bo autobusowi wyraźnie się nie spieszyło z przyjazdem.

Ostatnie kilka minut jechałem niemal wpatrzony w zegarek. Nie chciałem stracić żadnej minuty, którą mogłem spędzić z chłopakiem. Niemal biegiem wpadłem do szkoły, szybko udając się do jej właściwiej części. Chłopak czekał na mnie przed jedną z szatni już przebrany.

- Nie spóźniłem się, prawda?

- Nie.- Powiedział z uśmiechem.- W szatni leży bluzka dla ciebie. Będę się już rozgrzewał na sali.

Skinąłem głową. Szybko udałem się przebrać przynajmniej tę bluzkę. Nie chciałem sobie przepocić koszulki, a co gorsza w jakiś sposób ją zniszczyć. Poza tym będę miał okazję pochodzić trochę w ubraniu Kookiego.

Przebrany i gotowy do działania wszedłem na salę. Była pusta, co bardzo mnie cieszyło. Od razu dołączyłem do rozgrzewającego się w rogu króliczka.

- Dobra, chyba starczy.- Wyprostowałem się.- To może sprawdzimy jak ci idzie cały układ. Ostatnio ćwiczyliśmy go tylko partiami. Dasz radę?- Spytałem nieco wyzywająco.

Widziałem jego wzrok podejmujący to wyzwanie. Z uśmiechem podszedłem do telefonu porzuconego przy lustrach, by włączyć podkład. Muzyka zaczęła grać, a ja wycofałem się do poziomu Jungkooka, by móc z nim zatańczyć.

Przez cały czas obserwowałem jego odbicie w lustrze. Bez problemu mi dorównywał, świetnie się przy tym bawiąc, co mogłem wyczytać z jego zadowolonej buzi. Chcąc jeszcze bardziej rozluźnić atmosferę, zacząłem się momentami nieco wygłupiać. Chłopak nie mógł powstrzymać śmiechu, starając się jednocześnie za bardzo nie wypaść z rytmu.

Podkład się skończył, a my patrzeliśmy na siebie, nie przestając się wesoło śmiać. Zdziwiłem się lekko, słysząc nagle echo oklasków rozbrzmiewające w sali. Oboje zamilkliśmy, spoglądając w stronę drzwi. Zmarszczyłem brwi widząc tam przyjaciela.

Podczas tańca, kątem oka widziałem jak kilka dzieciaków wchodzi i rozgrzewa się z boku sali. Jednak jego przyjście jakoś umknęło mojej uwadze.

- No nieźle. Jimin, czyżbyś chciał mi brać posadę jako nauczyciel tańca?- Zażartował, podchodząc do nas.

- Nie bój się, mam już komplet uczniów.

Miło, że zajrzał, ale mógłby już sobie pójść. Nie podobało mi się jak patrzał na nas... naszą relację z Kookiem. Nie musiał nic mówić, wystarczało to spojrzenie pełne wyższości i rozbawienia posyłane Jungkookowi, który nawet nie miał o tym pojęcia.

Szybko próbowałem sobie przypomnieć jakąś znaczącą informację, która pozwoli mi go stąd przegonić.

- Jisoo czasem nie oczekuje cię już w domu?

Miałem nadzieję, że przynajmniej zrozumie moją aluzję. Przyjaciel ostatni raz rzucił okiem na mnie i na Jungkooka, po czym odwrócił się, by opuścić salę. Nie powinienem, ale poczułem się swobodniej i spokojniej, gdy wyszedł.

Spojrzałem w stronę chłopaka. Z czułym uśmiechem na twarzy poczochrałem jego czuprynę, po czym wróciliśmy do wspólnego tańczenia. Jeden układ już w miarę umiał, przyszła pora na kolejny. Z czasem zaczęło pojawiać się coraz więcej uczniów. Nie powiem żeby ćwiczenie w niemałej grupie, której każdy ćwiczył do czego innego było komfortowe, jednak innej opcji nie mieliśmy.

W końcu zmęczeni udaliśmy się w stronę szatni. Cieszyłem się, że była cała dla nas. Spojrzałem na Jungkooka, który już szykował się do przebrania w świeże ciuchy. Chyba nie powinienem... Nie chcę, żeby czuł się przeze mnie osaczony oraz jakbym... chciał od niego tylko jednego.

- Jungkookie.- Zacząłem, zwracając jego uwagę na moją osobę.- Masz wolny weekend?

- Siedzę w internacie. Jak na razie nie mam niczego konkretnego w planach.- Odparł, przebierając się.

- Nie wpadłbyś do mnie? Z piątku na sobotę? W niedzielę pracuję.

Przyglądałem mu się, mając szczerą nadzieję, że nie odmówi. Nie uśmiechało mi się kolejny raz spędzać weekend samemu. Pomimo tego iż z moimi prawdopodobnymi zarobkami, będzie mnie stać na wynajem, to i tak przydałby mi się współlokator. Będę musiał się zastanowić nad jakimś ogłoszeniem w internecie.

- Jasne. Pasuje. Akurat niedzielę poświęcę na naukę.

- Mój pilny uczeń.- Ponownie zmierzwiłem mu wesoło włosy.- Koszulkę wypiorę i ci oddam.- Powiedziałem, przebierając się.

Chłopak tylko siknął głową. Po chwili oboje wychodziliśmy z szatni.

- Przyjdę po ciebie w piątek po lekcjach, co ty na to?

- Kończę lekcjami z panem Jungiem.

Ile ty się musiałeś przejść by w końcu się doczekać by nazywano się „panem Jungiem", pomyślałem z rozbawieniem. Jednak ostatnie zajęcia chłopaka bardzo ułatwiały mi sprawę. Będę mógł przyjść wcześniej i trochę go poobserwować.


Jungkook

Dzisiaj byłem wyjątkowo zadowolony z swojej pracy na zajęciach artystycznych. Pomimo iż sam rysunek nie był moją mocną stronę, to wychodził mi on nie najgorzej. Może gdybym poprosił Jimina, to mógłby mnie jeszcze trochę podszkolić i w tym? Próby nauczenia mnie tańczyć szły mu wręcz niesamowicie. A i ja byłem bardzo pilnym uczniem, jeżeli trafiał mi się hyung jako nauczyciel.

Teraz tylko wystarczy przetrwać ostatnią lekcje, by później móc spędzić weekend z Jiminem. Na samą myśl czułem przyjemne ciepło w środku.

Wraz z chłopakami z klasy zmuszeni byliśmy zająć jedną z ostatnich, a właściwie pierwszych szatni. To te najbliżej sali gimnastycznej i wyjścia na dwór cieszyły się największą popularnością, więc wszyscy z zawiedzionym westchnieniem, wchodziliśmy do tej, która jako jedyna została wolna.

Podczas przebierania panował wyjątkowy gwar.

- Widzieliście? Praktykant znów się zjawił.- Odezwał się jeden z kolegów.

Starałem po sobie nie pokazać, że bardzo zainteresowała mnie ta wiadomość. Jednak poczułem na sobie krótkie, badawcze spojrzenie Taehyunga.

- Założę się, że wszystkie dziewczyny będą ćwiczyć.- Kontynuował kolega.

Nikt nie śmiał zaprzeczyć. Ja w tym momencie poczułem dziwne niezadowolenie. Wszyscy przebraliśmy się i udaliśmy w stronę miejsca zbiórki. Dziewczyny już tam były, otaczając z maślanymi oczami mojego Jimina. Ja naprawdę pomyślałem o nim „mój"? Nieważne. Ważne było to, że ani trochę nie podobało mi się to ich zainteresowanie hyungiem. A on jeszcze uśmiechał się zadowolony!

W końcu mężczyzna podłapał moje spojrzenie, na co ja natychmiast odwróciłem wzrok. Starałem się trochę uspokoić, tłumacząc sobie, że przecież nic takiego się nie dzieje, a one reagują tak na każdego tego typu faceta. Jakby mogły mieć u niego jakiekolwiek szanse. Żałosne.

Może to dziecinne zachowanie, ale przez całą lekcję starałem się nie zwracać na hyunga większej uwagi, a wręcz ignorować jego obecność na zajęciach. Niestety efekt nie był zadowalający, ponieważ mężczyzna zdawał się w ogóle nie przejmować moim zachowanie, co tylko dodatkowo mnie zdenerwowało.

Po czterdziestu pięciu minutach wszyscy znaleźliśmy się z powrotem w szatni. Nie spieszyłem się zbytnio z przebieraniem, w efekcie czego wyszedłem niemal jako ostatni. Jimin czekał na mnie na korytarzu z uroczym uśmiechem, który nieco przebił się przez moją barierę.

- Gotowy?

- Nie całkiem. Muszę jeszcze zajść do pokoju i powiadomić opiekunów w internacie, że wracam na weekend do domu.

Już mniejsza to, czyj to dom. Jimin odprowadził mnie pod budynek internatu, po czym poprosiłem by zaczekał na mnie na zewnątrz. Szybko udałem się na górę, by wziąć potrzebne rzeczy. Taehyung już tam był, od progu obrzucając mnie uważnym wzrokiem.

- Naprawdę musisz?- Ponownie zaczął.

- Tae, nic nie muszę. Chcę.

- A nie możesz za tydzień?- Nie opuszczał.- Co to za różnica?

Westchnąłem ciężko, nie mają zamiaru ponownie rozmawiać z nim o tym samym. Już wystarczyło, że wczoraj marudził mi, bym nie szedł nocować do Jimina. Zabrałem swoją torbę, po czym po pożegnaniu z Taehyungiem udałem się do czekającego na mnie hyuga.

Oczywiście musiał przejąć mój bagaż. Już nawet nie próbowałem się na ten temat wypowiadać. Większość drogi minęła nam w ciszy, a praktycznie niemal cała. Jimin próbował nawiązać ze mną rozmowę, lecz średnio to wychodziło. Raz tylko sam odezwałem się z własnej woli.

- Ładny kolor.- Skomplementowałem jego włosy.

- Już się bałem, że nie zauważyłeś.- Zaśmiał się.

- Ognistego rudego na twojej głowie nie da się nie zauważyć, hyung.- Zauważyłem.- Ale do twarzy ci z nim.- Mruknąłem pod nosem.

W końcu znaleźliśmy się we właściwym bloku, a po chwili pod jego mieszkaniem. Niech oni naprawią tę windę! Naprawdę współczułem mieszkańcom wyższych pięter.

Wszedłem do środka, nadal będąc pod wrażeniem metrażu, jak i wystroju mieszkania. Ja to sobie mogę tylko o takim pomarzyć. Założę się, że będąc na studiach wyląduje w jakimś podrzędnym akademiku, a później przez długi czas będę się cisnął w kawalerce.

Mężczyzna zamknął za nami drzwi, następnie odstawiając moją torbę przy ścianie.

Zdziwiłem się widząc jak Jimin staje przede mną, a po chwili podskakuje, próbując na mnie wskoczyć. Szybko złapałem go pod udami, bojąc się, że zaraz oboje wylądujemy na ziemi.

- Nie skacz na mnie tak niespodziewanie. Mogłem cię nie złapać.

- Po prostu ufałem, że nie pozwolisz mi upaść.

Brązowe oczy spoglądały na mnie z czułością. Jego nogi ciasno oplatały mnie w pasie. Jedną z dłoni delikatnie wplótł w moje włosy, bawiąc się nimi. Nie mogłem się nie uśmiechnąć.

- Gdzie mam pana odstawić?

- Najlepiej w mojej sypialni.- Wyszczerzył się zadziornie.- Ale może też być kuchnia, to przygotuję dla nas obiad.

Nadal trzymając go na rękach, zaprowadziłem nas do kuchni. Hyung wcale nie był aż taki ciężki, jak się spodziewałem. Będąc już u celu, odłożyłem go na jeden z blatów. Chyba po raz pierwszy przewyższał mnie wzrostem.

Po chwili Jimin krzątał się po kuchni, zajmując się posiłkiem dla naszej dwójki.

- Pokroisz warzywa?- Spytał, mając pełne ręce roboty.

Sięgnąłem po nóż i zacząłem kroić uszykowane przez hyunga warzywa. Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem okazję sam sobie przygotowywać posiłek. W internacie to kucharki przygotowywały nam śniadanie, obiad i kolację. Jeśli głodniałem między tymi posiłkami, była to jedyna okazja to samodzielnego gotowania. A i to często się kończyło jedynie gotową zupką.

Wziąłem głębszy wdech, gdy poczułem ręce oplatające moje ciało.

- Nie jesteś już na mnie zły?- Spytał, obejmując mnie mocniej.- A mogę wiedzieć czym sobie zasłużyłem na gniew takiego ciasteczka?

- Wcale nie byłem zły.- Powiedziałem bez przekonania.

- Nie złość się.- Powiedział uroczym tonem.- Poza tym wyjaśnisz mi o co chodzi z tym „praktykantem"?

Prychnąłem cicho pod nosem. Odłożyłem nóż trzymany w dłoni, po czym się odwróciłem. Jimin nie wypuszczał mnie z swych objęć. Mój ruch sprawił, że tylko się do mnie przybliżył, nie dając mi ani milimetra prywatnej przestrzeni.

- Praktykant, ponieważ dziewczyny z naszej klasy mają taki kisiel w majtkach jedynie na widok młodych, przystojnych praktykantów. No i hyunga- wymruczałem pod nosem.


Jimin

A więc to się tobie nie podobało. Że wzbudzam zachwyt i zainteresowanie dziewczyn. Ktoś tu chyba jest o mnie trochę zazdrosny, stwierdziłem z zadowoleniem. Czyżby to znaczyło, że ci na mnie zależy? Wspiąłem się na palcach, by połączyć nasze usta. Mimo moich obaw, bardzo chętnie odwzajemnił pocałunek.

- Najpierw obiad. Mnie możesz wziąć na deser.- Puściłem mu oko.

Odsunąłem się od niego, powracając do przygotowania posiłku. Widziałem jak kręci głową z lekko zarumienionymi policzkami.

Wspólnie przygotowaliśmy o obiad, a następnie udaliśmy się z nim do salonu, a właściwie kącika jadalnianego, który lubiłem nazywać jadalnią. Kiedy ja ostatni raz jadłem nie jadłem samotnie? Nie licząc żarcia na mieście. Miałem naprawdę sympatyczne towarzystwo. A poza tym miło było widzieć jak Jungkookie zajada się ze smakiem.

Po obiedzie rozłożyliśmy się na kanapie. Leżałem oparty o jeden z podłokietników, a Jungkookie leżał pomiędzy moimi nogami, opierając się o mnie plecami. Musiałem pilnować, by moje myśli nie uciekły gdzieś zbyt daleko, bo nie wiem czy chłopakowi spodobałby się mój członek wbijający mu się w kręgosłup.

Kookie bawił się aktualnie moją dłonią, z lekko przekrzywioną głową. Sam cukier!

- Masz małe dłonie.- Powiedział, przykładając swoją do mojej.

Szturchnąłem go lekko nogą, mimo tego, że miał racje. Chłopak jeszcze przez chwilę bawił się naszymi dłońmi, po czym odwrócił się na brzuch. Matko, żeby mi teraz nie stanął! Wziąłem głębszy wdech, gdy przesunął się wyżej, drażniąc tym moje krocze. On to robi specjalnie?! Po chwili jego ciało wtuliło się w moje. Jego głowa spoczywała na moim torsie.

Objąłem go, opierając brodę na czubku jego głowy i przymykając oczy. Było mi naprawdę wygodnie.


Odetchnąłem głęboko, nagle zauważając brak ciężarku na swoim ciele. Otworzyłem nieco zdezorientowany oczy. Mój wzrok od razu napotkał Jungkooka, właśnie wstającego z łóżka.

- Nie chciałem hyunga obudzić.

Zmarszczyłem brwi, jeszcze bardziej zdezorientowany.

- Przysnęło ci się.- Uśmiechnął się rozbawiony.

- Nie żartuj sobie, naprawdę?

- Tak. Niecałą godzinkę.

- Przepraszam.- Powiedziałem natychmiast, przecierając zmęczoną twarz.

- Nie ma za co. Hyung wygląda naprawdę uroczo kiedy śpi.- Powiedział, po czym zniknął w korytarzu.

Po chwili usłyszałem zamykające się drzwi łazienki. Naprawdę zasnąłem?! Spojrzałem w stronę zegara. Naprawdę... Podniosłem się do pozycji siedzącej, chcąc się nieco obudzić. Trzeba coś wspólnie porobić, dość leniuchowania.

Włączyłem konsolę, licząc na wspólną grę. Gdy chłopak wrócił do pokoju, ucieszył się z takiej formy spędzania czasu. Od tej pory minuty znikały nieubłaganie. Nim się obejrzeliśmy nadeszła pora kolacji.

Graliśmy do późna. Za oknami było już całkowicie ciemno, gdy skończyliśmy kolację. Przed spaniem zdecydowaliśmy się jeszcze wspólnie oglądnąć film, który poprzedziła kąpiel każdego z nas.

Na malutki domowy seans przenieśliśmy się na podłogę, na której rozłożyliśmy gruby koc. Jungkook siedział przede mną, a ja obejmowałem go, opierając się o kanapę. Oglądałem film, lecz nie mogłem powstrzymać swoich rąk, by nie uciekły w stronę chłopaka. Oczy co jakiś czas uciekały mi w stronę odsłoniętej szyi chłopaka. Ona aż prosiła się o moją uwagę!

Pochyliłem się w stronę Kookiego, zaczynając składać na jego szyi delikatne pocałunki. W tym czasie moje ręce zniknęły pod jego koszulkę, nadal obejmując jego ciało i przytrzymując je przy mnie.

- Hyung...- Zaoponował, wiercąc się.

- Nie podobają ci się moje czułości?

- Problem w tym, że podobają aż za bardzo.- Wyszeptał.

Zabrałem ręce, by móc zacząć zmieniać swoją pozycję. Po chwili siedziałem na kolanach chłopaka, a jego ręce automatycznie znalazły się po moich bokach. Spoglądałem na niego z delikatnym uśmiechem.

Zbliżyłem nasze twarz, by móc połączyć nasze usta w pocałunek. Początkowo powolny i czuły, zamieniał się w coraz bardziej namiętny. Chłopak coraz bardziej przejmował dominującą rolę. Ucieszyło mnie, gdy pewnym ruchem przybliżył moje biodra bliżej siebie.

Przerwałem nasz pocałunek, by móc zbliżyć się do jego ucha.

- Ktoś tu jest chyba niewyżytym króliczkiem.- Wyszeptałem.

- Hyung!- Ponownie zwrócił mi uwagę, opierając swoje czoło o mój bark.

Czułem, że zawstydziła go moja uwaga. Dobrze wiedziałem, że mam rację. Podpowiadał mi to jego członek znajdujący się pode mną, coraz bardziej budzący się do życia. Nie mogłem się powstrzymać, by kilka razy nie poruszyć biodrami i nie podrażnić go trochę.

- Hyung, proszę, przestań.- Powiedział niepewnym tonem, zaciskając palce na moich bokach.

Oh, Jungkookie. Przecież nawet twój oddech i przyjaciel na dole prężący się pode mną, mówią mi, że tego pragniesz. Jednak nie chcę robić nic wbrew twojej woli. Nawet jeśli miałem na ciebie ochotę jak cholera.

Odsunąłem się dalej na jego nogi. Po jego spojrzeniu, mogłem stwierdzić, że trochę go tym zaskoczyłem.

- Nie pójdziemy dalej, dopóki nie będziesz tego chciał.

Wyglądał na naprawdę uspokojonego. Obróciłem się zmieniając swoje miejsce, przynajmniej w pewnym sensie. Usiadłem między nogami chłopaka, opierając się o niego wygodnie. Chwyciłem jego ręce obejmujące moje ciało.

Po zakończeniu filmu posprzątaliśmy po sobie w salonie i skierowaliśmy się w stronę sypialń. Nim Jungkook postanowił skręcić w stronę pokoju dla gości, zatrzymałem go, chwytając jego dłoń.

- Na pewno chcesz spać sam?

Nie chciałem by zabrzmiało to, jakbym znów chciał się do niego dobierać. Ucieszyło mnie to zgodne skinienie, które miałem okazję ujrzeć. Wspólnie weszliśmy do mojej sypialni. Po chwili oboje znajdowaliśmy się pod kołdrą, życząc sobie dobranoc. Każdemu zależało na wygodzie i wyspaniu, więc nie bawiliśmy się w filmowe zasypianie wtuleni w siebie, bo po pięciu minutach jeden z nas skończył by z niedokrwioną ręką.


Zamrugałem kilkakrotnie. Ja nadal śpię? Nie. To jest mój pokój. Nocne niebo za oknem sugerowało, że nadal był środek nocy. Świetnie, znów organizm obudził mnie na palenie? Nie, nie czułem takiej potrzeby. W takim razie co to było?

Rozbudzając się nieco, zauważyłem rękę Jungkooka przewieszoną przez mój bok. Nawet przez sen nie możesz się ode mnie oderwać? Otworzyłem szerzej oczy, gdy uświadomiłem sobie, że było to bardziej prawdziwe niż przypuszczałem. Leżałem nieruchomo, czując przy swoich pośladkach wzwód chłopaka.

Jego ręka poruszyła się jakby przez sen, a wraz z nią jego biodra, ocierając się o mnie. On na pewno śpi, czy zamierza mnie zgwałcić przez sen?!

- Jungkookie, śpisz?

Nie odpowiedział, a sporadyczne ruchy jego ciała nie ustawały.

- Jungkook?- Spytałem nieco głośniej.

Nadal cisza. No bez jaj! Zacząłem się delikatnie odwracać w jego stronę. Zdążyłem się jedynie obrócić na plecy, gdy jego ciało przylgnęło do mnie mocniej. Objął mnie ręką i nogą, jednocześnie uniemożliwiając mi poruszenie się. Spojrzałem na jego twarz. Uroczy, śpiący wyraz twarzy. Śpi. No nieźle...

Leżałem, nie mogąc spokojnie zasnąć, kiedy śpiący, napalony Kookie ociera się o moją nogę, wzdychając mi koło ucha. To wszystko niezwykle na mnie działało. Po chwili mogłem już oglądać wypukłość w swoich spodenkach.

- Jungkook.- Powiedziałem głośniej, czując, że zaraz mój głos stanie się mniej pewny.- Kookie.

Widziałem jak chłopak się budzi ze zdezorientowaną miną. Dopiero po chwili dotarło do niego w jakim jest stanie i jak mnie unieruchamia.

- Czyżbym ci się śnił?- Uśmiechnąłem się.

Jego oddech był nadal nierówny, a wzrok nieco przymglony. Poruszyłem nieco jedną nogą, tą bliżej chłopaka. Jungkook zdusił w sobie westchnienie, jakie wywołałem ocierając się o jego krocze.

- Hyung.- Westchnął, po czym przywarł do mnie ustami.

Przez chwilę zawładnął mną szok. Może ja rzeczywiście jeszcze śnię? Sam westchnąłem, kiedy chłopak postanowił przemieścić się nade mnie, siadając na moich biodrach. Poddawałem się jego namiętnym pocałunkom.

Czułem rosnące we mnie pragnienie. Podobała mi się jego dominacja, jednak ja również chciałem się nim zająć. Zwinnym ruchem zamieniłem nas miejscami. Teraz o ja znajdowałem się na górze.

Szybko przylgnąłem wargami do jego szyi. Składałem na niej pocałunki, powoli schodząc coraz niżej. Zassałem się chwilę dłużej na jego obojczyku, w tym samym czasie podwijając jego koszulkę do góry. Przeszedłem do obdarowywania pocałunkami jego torsu i brzucha.

Chłopak wił się pode mną z przyjemności.

- Hyung.- Jęknął niecierpliwie.

Spojrzałem na chłopaka. Chyba rzeczywiście powinienem trochę przystopować, bo całość zakończy się w trzydziestu sekundach. Odpuściłem trochę, ponownie dając mu przejąć władze nad sytuacją. Nawet jeśli jego ruchy byłe niepewne, lecz pełne pożądania.

Położyłem się na plecach, chcąc mieć Kookiego nad sobą. Chłopak szybko znalazł się na właściwym miejscu, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Jego dłoń błądziła drażniąco po moim ciele. To inne miejsce domaga się twojej uwagi! Chwyciłem jego rękę i nakierowałem ją na moje krocze. Westchnąłem, kiedy jego dłoń zacisnęła się na moim członku.

Sądziłem, że przez pewien czas onieśmielony, będzie drażnił się ze mną przez materiał, lecz tuż po chwili jego ręka zniknęła pod spodenkami. Zadrżałem czując na swoim wrażliwym miejscu jego chłodną dłoń.

Coraz ciężej było mi leżeć spokojnie. Zacząłem pozbywać się naszej zbędnej odzieży. Zdziwił mnie trochę brak bielizny u chłopaka, lecz nie zamierzałem narzekać. Mniej do ściągania. 

Gdy oboje byliśmy już nadzy, chłopak naparł na moje krocze swoimi biodrami, a nasze członki otarły się o siebie. Z jego ust wydostał się niezwykle seksowny jęk. Cholera, zaraz sam długo nie wytrzymam.

- Szuflada.- Wydyszałem, kierując wzrok w właściwą stronę.

Kookie sięgnął w stronę szafeczki, po chwili wyciągając z niej lubrykant i prezerwatywę. Widziałem w jego wzroku coraz mniej pewności siebie, lecz nadal tak samo wielkie pożądanie. Pora chyba trochę pomóc. Nie mam pojęcia czy to jego pierwszy raz w ogóle, czy pierwszy raz z facetem. Podniosłem się, zastanawiając się za co powinienem się wziąć w pierwszej kolejności. Przejąć od niego lubrykant, porozciągać się i przygotować na jego wejście we mnie, czy może od razu założyć mu prezerwatywę, nawilżyć członka i poprosić by mnie przeleciał i przez tydzień mieć ból dupy.

Czując, że mój poziom podniecenia jest zbyt wielki by myśleć racjonalnie sięgnąłem po prezerwatywę. Zbliżyłem się do niego. Rozerwałem niewielkie opakowanie, po chwili zabierając się za zakładanie gumki na jego członka. Podczas tego zajęcia poczułem jak dłoń chłopaka ląduje na moim pośladku. Po skończeniu, podniosłem się, by przez chwilę móc posmakować jego ust. Zdziwiłem się czując jego jak jego dłoń ześlizguje się coraz niżej.

Czułem przez chwilę małe zamieszanie, a następnie jego ślizgi palec zaczął się we mnie zagłębiać. Zaskoczył mnie tym, lecz nie zamierzałem narzekać, przynajmniej tyłek będę miał cały. Odwróciłem się do niego tyłem, lekko wypinając. Chłopak pochylił się nade mną, rozciągając mnie, jednocześnie składając pocałunki na moim ciele

Trochę inaczej wyobrażałem sobie nasz pierwszy raz. Sądziłem, że będzie zawstydzony, będę musiał go namawiać i przekonywać, że wszystko będzie dobrze. A tu proszę... Co prawda nie było w jego ruchach jeszcze tyle pewności siebie, ile mogło, lecz Kookie cały czas pozostawał w jakimś sensie tym dominującym. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz mogłem być tą uległą stroną. Taki obrót sprawy niezwykle mnie podniecał.

Po czasie zaczął dokładać kolejne palce. Kiedy przez przypadek natknął się jednym z nich na to szczególne miejsce, stwierdziłem, że już tak dłużej nie wytrzymam.

- Wejdź już we mnie.- Poprosiłem, starając się w miarę panować nad głosem.

Zerknąłem w stronę Jungkooka, który wyciągnął swoje palce ze mnie i właśnie sięgał po tubkę z lubrykantem. Przyglądałem się jego klatce piersiowej, unoszącej się w rytm przyspieszonego oddechu, delikatnemu zarysowi mięśni na brzuchu oraz jego prężącej się męskości, która zaraz miała znaleźć się we mnie. Ostatni raz jeszcze rzuciłem na niego okiem, tak całościowo. Chłopak był jeszcze większym ciachem niż początkowo przypuszczałem.

Odwróciłem głowę, starając się spokojnie czekać. Serce przyspieszyło jeszcze bardziej swoje bicie, gdy poczułem jego dłoń zaciskającą się na moim biodrze oraz jego męskość wchodzącą we mnie powoli i ostrożnie. Nie zamierzałem powstrzymywać westchnień i miałem nadzieję, że Kookie również tego nie będzie robił.

Zaczął się we mnie poruszać. Jego ruchy nie były zbyt szybkie, lecz przepełnione czułością i pożądaniem. Chłopak nie zapominał o mnie i przez cały czas obdarowywał moje ciało pocałunkami. Co jakiś czas z jego ust wydobywał się niezwykły jęk, który pragnąłem słyszeć częściej. Sam się nie powstrzymywałem, co tylko dodatkowo go nakręcało.

Czułem, że się hamował, jakby obawiając się nieco ostrzejszego, bardziej niegrzecznego seksu. Do takiego było nam jeszcze daleko, ale wszystko w swoim czasie. Zobaczymy co mu się bardziej spodoba. Chociaż taki powolny i pełen czułości mnie osobiście również bardzo się podobał.

Nie trwało to zbyt długo, jak poczułem, że chłopak był już wyraźnie blisko końca. Jego ruchy we mnie przyspieszyły, a odgłosy, które wydawał były coraz mniej kontrolowane. Nie zamierzałem go zostawiać samego w takim monecie. Jedną dłonią chwyciłem swojego członka, mocno go ściskając. Chłopak wystarczająco mnie pobudził, by wystarczyło zaledwie kilka ruchów, bym osiągnął orgazm niemal równocześnie z chłopakiem.

Jungkook wyszedł ze mnie, nie przestając głośno dyszeć.

- Wciśnij portki na tyłek i idź do gościnnego, zaraz do ciebie dołączę.- Poprosiłem, starając się zapanować nad oddechem.- Albo nie, nie musisz się ubierać.

Chłopak uśmiechnął się wesoło na moje słowa. Ściągnął z siebie prezerwatywę, po czym wcisnął na ten seksowny tyłek swoje spodenki. Koszulkę jedynie chwycił w rękę udając się do sąsiedniego pokoju.

Dobra. W pierwszej kolejności trzeba dać pościel do prania, bo później o tym zapomnę. Szybko zacząłem robić porządek w sypialni, by w końcu móc udać się do pokoju gościnnego. Wszedłem do środka od razu spoglądając na łóżko. Chłopak leżał na plecach, a oczy miał zasłonięte przedramieniem.

Podszedłem do niego, zajmując miejsce na jego biodrach. Nie poruszył się.

- Byłeś wspaniały, słońce.- Na sam koniec pocałowałem go przelotnie w usta.

Nie zdążyłem się podnieść jak poczułem oplatające mnie ramiona. Zostałem przyciągnięty do jego ciała i obrócony w bok. Leżałem tuż obok niego, zamknięty w szczelnym uścisku. Żałowałem, że nie miałem możliwości widzieć jego twarzy. Byłem ciekaw jakie emocje mógłbym z niej wyczytać.

- Chyba nie było źle, co?- Spytałem, zaczynając bawić się jego włosami.

- Zdecydowanie nie.- Odparł, na co mi ulżyło.

Przez cały czas chłopak chował się przede mną.

- Jungkookie, spójrz na mnie.- Poprosiłem łagodnie.

Po lekkim ociąganiu się, odkleił się ode mnie. Widziałem jego twarz, na której nadal znajdowały się czerwone wypieki na policzkach, lecz całość wyrażała raczej niepewność.

- Wszystko w porządku? Czym się tak zamartwiasz?

- Było mi naprawdę dobrze, jednak czy hyungowi również? Wiem, że masz na pewno większe doświadczenie i...

- Króliczku.- Przerwałem mu, nie mogąc tego słuchać.- Moi poprzedni partnerzy i partnerki nie mają w tym momencie żadnego znaczenia. Było mi z tobą naprawdę dobrze. Nie oczekuję od ciebie, że będziesz mistrzem seksu. Chcę ciebie takiego i chcę móc pokazywać ci coraz więcej tego nowego dla ciebie świata.

Widziałem jak ucieka wzrokiem wyraźnie zawstydzony. Gdzie się podział się ten top z przed chwili?

- Uwielbiam to, że w łóżku jesteś taki władczy i dominujący, a na co dzień uroczy i uległy.- Wyznałem.

- Ja uwielbiam, że u ciebie jest w zupełności odwrotnie, hyung.

- Widzisz jak się świetnie uzupełniamy.- Uścisnąłem go.- A teraz chodźmy spać. Jest już późno.


Jungkook

Żadne z nas nie nastawiło budzika, takim więc sposobem oboje obudziliśmy się niemal po południu. Trochę obawiałem się tego, jak będziemy się zachowywać wobec siebie po tej nocy, lecz nic się nie mieniło, co bardzo mnie ucieszyło.

Przez naszą późną pobudkę nie spędziliśmy ze sobą tak dużo czasu jakbyśmy chcieli. Postanowiliśmy się rozstać wczesnym wieczorem. Później żadne z nas nie miałoby ochoty na rozłąkę i mogłoby się to zakończyć kolejną wspólną nocą. Na to nie mogliśmy sobie pozwolić z powodu jego jutrzejszej porannej zmiany w pracy. Przecież nie mogłem mu pozwolić podpaść już na samym początku.

Oczywiście Jimin odprowadził mnie pod sam internat. Nadal nie mogłem napatrzeć się na tę jego burzę włosów, która świetnie komponowała się z zachodzącym słońcem. Oddawały one tą jedną, nieco bardziej dziką stronę jego charakteru. Pożegnaliśmy się z lekkim ociąganiem, lecz ostatecznie wszedłem do budynku sam.

Dostałem się na swoje piętro, po chwili stając przed dobrze znanymi mi drzwiami. Nacisnąłem klamkę, przekraczając próg.

- Jungkook, proszę powiedz, że cię nie przeleciał!- Powiedział z przejęciem.

Zamknąłem za sobą z trzaskiem drzwi. Miałem nadzieję, że nikt tego nie usłyszał. A tego kosmitę to uduszę kiedyś gołymi rękami! Albo nie, założę rękawiczki, nie będę zostawiał odcisków palców.

- A może tak najpierw dzień dobry?

- Cześć. To jak?!

- Mój tyłek jest cały, jeśli o to chodzi.

Ale ten Jimin to już tak nie do końca. Ale faktem jest, że to nie ja zostałem przelecony, a hyung. Lecz jakby nie patrząc to swój pierwszy raz mam właśnie za sobą.

Tae wydawał się, jakby poczuł wyraźną ulgę. Na jego twarzy pojawił się wesoły uśmiech.

- Bałem się, że dacie się ponieść emocjom i... Ale dobrze. Przecież znacie się od niedawna, jeszcze wszystko przed wami.

- Tae, możesz powiedzieć, o co ci chodzi?- Spytałem, kompletnie przestając go rozumieć.

Westchnął, jakby mówił coś oczywistego. Dziwiłem się sobie, że nadal momentami próbowałem go zrozumieć.

- Ty lepiej mi powiedz czy umiesz na matmę.- Zmieniłem temat, siadając na łóżku.

- Co? Jaka matma?- Podniósł się z zdziwieniem na twarzy.

Znowu...

- Sprawdzian z ostatniego działu. Tylko mi nie mów, że znowu zapomniałeś. Przecież jak dostaniesz kolejną jedynkę, to będziesz zagrożony...

Nagle na jego twarzy pojawił się pełen zadowolenia uśmiech.

- Nienawidzę jak tak robisz.- Warknąłem na niego.- Dostaniesz się na te studia bez problemu.- Dodałem po chwili.

Aktorstwo miał chyba we krwi. Nigdy nie umiałem poznać kiedy grał. Jednak wiedziałem, że nigdy mnie nie okłamał. Boję się tylko, że jeśli w końcu nadejdzie ten pierwszy raz, nie dam rady tego zauważyć w odpowiednim momencie.

- Chodź, pouczymy się razem, bo sam niczego się nie nauczysz.- Powiedział, wstając i siadając przy biurku.

Wstałem i zająłem miejsce obok niego, dobrze zdając sobie sprawę, że to co powiedział było najszczerszą prawdą. Ścisłowiec ze mnie żaden.


Nie miałem ochoty wstawać. Chwyciłem w dłoń hałasujący telefon. Otworzyłem szeroko oczy, spoglądając na godzinę. Jasna cholera, zaraz się spóźnię! Zerwałem się z łóżka niczym huragan. Szybki rzut oka na drugie łóżko wystarczył, bym zauważył, że nie tylko ja zaspałem.

- Tae, wstawaj! Spóźnimy się.

- Już, już...- Mruknął.

Nie byłem przekonany, co do jego obudzenia, lecz nie miałem czasu na budzenie go. W pośpiechu zacząłem się ubierać i szykować do szkoły. O śniadaniu mogę sobie jedynie pomarzyć, jeśli chcę zdążyć.

- Taehyung! Wstawaj!- Krzyknąłem na niego, nim wyszedłem z pokoju.

Biegiem kierowałem się w stronę szkoły, a następnie w stronę szatni. Powinienem się cieszyć, że pierwszą lekcję mieliśmy z panem Jungiem, jednak on naprawdę nie lubił, gdy ktoś się spóźnia. Już lepiej było się nie pokazywać niż spóźnić się trzy minuty.

Wpadłem do pierwszej lepszej szatni, ciesząc się, że udało mi się za pierwszym razem trafić do tej właściwie. Może jednak uśmiechnie się do mnie trochę szczęścia. Szybko znalazłem wolne miejsce i zacząłem się przebierać. Gdy usłyszałem dzwonek, miałem wrażenie, że włączył mi się tryb turbo. Reszta już wychodziła, a ja kończyłem się przebierać. Proszę, żeby nauczyciel już na nich nie czekał!

Gdy tylko skończyłem się przebierać, natychmiast dołączyłem do reszty. Pan Jung dopiero się zjawił, lecz obawiałem się, że moje lekkie spóźnienie i tak może zostać zauważone.

- Wszyscy na salę.

Na razie spokój. Ciekawe jak później Tae wyjaśni swoją nieobecność. Jednak ja mam czyste sumienie, ponieważ próbowałem w jakiś tam sposób go obudzić.

- Dzisiaj trochę gimnastyki.

Większość chłopaków wydała z siebie jęk czystego niezadowolenia. Nauczyciel zgrabnie to zignorował, przechodząc do rozpoczęcia zajęć.

Przez cały czas miałem wrażenie, że koszulka wyjątkowo mi się podwija i odsłania więcej ciała niż bym chciał. A możliwe, że tylko miałem paranoję na tym punkcie, z powodu kilku malinek, które sprezentował mi Jimin. Miałem nadzieję, że chłopacy nie zwrócą na to większej uwagi. Dość ciężko byłoby mi się z nich wytłumaczyć.

Lekcja w końcu dobiegła końca, a moje kolorowe plamy na ciele nie zostały przez nikogo zauważone. Odetchnąłem z ulgą. Udając się pod gabinet, w którym mieliśmy kolejną lekcję, spostrzegłem czekającego już tam Taehyunga. Dobrze, że chociaż na drugą lekcję się obudził.


Jimin

Spojrzałem na telefon. Wiadomość. Trochę się rozczarowałem, gdy zauważyłem, że nie była ona od króliczka. Hoseok...

Hoseok: Nie masz ochoty gdzieś wyjść po pracy? Kończę o trzeciej.

W sumie, czemu by nie.

Jimin: Wpadnę po ciebie, pójdziemy do mnie i możemy ruszać na miasto.

Czyli popołudnie mam już zaplanowane. Wyjrzałem jeszcze raz przez okno, chcąc by wzrok jeszcze przez chwilę odpoczął, po czym wróciłem do wpatrywania się w tablet graficzny oraz monitor komputera, próbując coś zdziałać z tym projektem.

Cieszyłem się, że chociaż dzisiaj nie musiałem zostawać po godzinach. Właśnie kierowałem się w stronę wyjścia z pomieszczenia, gdy zostałem zatrzymany.

- Jimin.- Usłyszałem głos jednej z koleżanek z grupy.

Odwróciłem się do kobiety niewiele starszej ode mnie.

- Za dwa tygodnie w weekend planujemy się wszyscy wybrać na miasto. Wiesz, taki mały wypad integracyjny nowej grupy. Chcielibyśmy cię trochę poznać. Co ty na to?

- Jasne, świetny pomysł.- Odparłem.

W końcu wszyscy spędzamy ze sobą całkiem dużo czasu. Dobrze, gdyby wszyscy byli ze sobą w dobrych stosunkach. A konkretnie bym i ja dołączył tak naprawdę do tej grupy.

Pożegnałem się ponownie z wszystkimi i wyszedłem z biura. Udałem się w stronę szkoły Jungkooka, gdzie miałem spotkać się z Hoseokiem. Może uda mi się jakość wpaść na króliczka? Kolejny raz docierałem tam z zegarkiem w ręku. Dlaczego autobus w tamtą stronę musi się zawsze spóźniać?

Wbrew przypuszczeniom, zjawiłem się jeszcze w czasie lekcji. Wszedłem do budynku, kierując się w stronę pokoju wuefistów. Korytarze były zupełnie puste. Będąc na miejscu, ujrzałem kroczącego w moją stronę przyjaciela, a za nim grupę uczniów. Po chwili moich uszu dobiegł niezwykle drażniący dźwięk dzwonka.

- Wchodź.- Powiedział, otwierając drzwi do niewielkiego pomieszczenia.

Hoseok wszedł za mną. W pierwszej kolejności usiadł za stołem, by wypełnić coś w dzienniku. Po chwili jednak zamknął go z charakterystycznym trzaskiem. Babka od matmy tak go zamykała, gdy chciała nam zrobić niezapowiedzianą kartkówkę. Aż przeszedł mnie dreszcz.

Przyjaciel wstał i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.

- No trudno, przegrałem.- Westchnął.- Ale prawdziwy szacun.

- Co?- Spytałem, nie rozumiejąc co ma dokładnie na myśli.

- Widziałem malinki na jego ciele. Naprawdę nie sądziłem, że mogę przegrać ten zakład. W innym wypadku nawet bym się nie zakładał.

Kurwa, nawet zapomniałem o tym głupim zakładzie. To termin jeszcze nie minął? Chwila... Jak to widział malinki? Przepraszam, to co on z tymi dzieciakami robił, że je widział?!


Jungkook

Miałem ochotę walić głową w ławkę, jednak mogłoby to nieco dziwnie wyglądać. Niech ona już skończy! Nikogo to nie interesuje! Oparłem twarz o dłoń, wpatrując się zmęczony w stronę tablicy, a myślami próbując uciec daleko stąd.

- Ej, Kook.- Szturchnął mnie Tae.

Spojrzałem na przyjaciela siedzącego pod oknem spod zmarszczonych brwi.

- Jimin hyung idzie w stronę szkoły.

Od kiedy mówi do niego hyung?! Mniejsza. Jimin tu idzie? Natychmiast się ożywiłem. Spojrzałem przez okno, lecz nie udało mi się go zobaczyć. Zniknął z mojego pola widzenia, zapewne już będąc przy wejściu.

Poczułem szybsze bicie serca, jednocześnie przyłapując się na niekontrolowanym uśmiechu. Co on tu robi? Pewnie przyszedł do Hoseoka. Może uda mi się jeszcze z nim spotkać? Spojrzałem na zegar wiszący nad tablicą. Zaraz dzwonek!

Zacząłem się dyskretnie pakować, chcąc wyjść stąd jak najszybciej po dzwonku. Wpatrywałem się w tarcze zegara odliczając sekundy. Słysząc tylko ten charakterystyczny dźwięk zerwałem się z miejsca.

Gdzie oni mogli być? Kantorek wuefistów? Tak, powinienem tam zajrzeć. Jeśli ich tam nie będzie, to najpewniej opuścili już budynek. Szybkim krokiem kierowałem się do odpowiedniej części szkoły.

Będąc niemal u celu widziałem uczniów wychodzących z szatni, kierujących się do tylnego wyjścia. Najwyraźniej skończyli swoją ostatnią lekcję na dzisiaj.

Mój wzrok padł na uchylone drzwi interesującego mnie pomieszczenia. Powinienem zapukać i tam wejść? Tylko jeśli ich tam nie będzie, to jak ja się wytłumaczę? Podszedłem bliżej, nieśmiało zaglądając przez niewielką szparkę, chcąc się upewnić, że zastanę tam hyunga.

Jego rudych włosów nie dało się nie zauważyć. Podszedłem bliżej, lecz powstrzymałem się przed zapukaniem.

- No trudno, przegrałem.- Odezwał się nauczyciel, stojący go mnie tyłem.- Ale prawdziwy szacun.

- Co?- Spytał hyung, jakby lekko zdziwiony.

- Widziałem malinki na jego ciele.- Poczułem pierwsze uczucie niepokoju.- Naprawdę nie sądziłem, że mogę przegrać ten zakład. W innym wypadku nawet bym się nie zakładał.

Cofnąłem się o krok do tyłu, przez przypadek zahaczając nogą o śmietnik. Widziałem jak wzrok obydwóch mężczyzn ląduje na mojej osobie. W głowie miałem tysiące myśli dotyczących tego o czym mówili i jak powinienem się teraz zachować. Nie zastanawiając się długo, po prostu zerwałem się z miejsca, ruszając do najbliższego wyjścia.

- Jungkookie! Stój!

Zacisnąłem ręce w pięści za cel obierając sobie by za wszelką cenę się nie zatrzymać.

__________________________________

No i stało się. Powinno się jeszcze pojawić klasyczne „to wcale nie tak jak myślisz" :p

Dobra, ale kto spodziewał się dominującego Kookiego już przy pierwszym razie? ;D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top