Rozdział 65

Jungkook

Mój sen nie był zbyt spokojny. Dwa razy budziłem się słysząc czyjeś kroki za ścianą. Za trzecim razem obudził mnie nie tylko odgłos dwóch par butów, a pukaniem do drzwi. Miałem okazję zobaczyć jak Seokjin budzi się i siadania niespokojnie. Sam odruchowo podsunąłem się bliżej ściany. Spojrzeliśmy na siebie spanikowanym wzrokiem.

– Kim, otwieraj. – Usłyszałem męski głos, który nie wydawał się być nieprzyjemny czy zły.

Chociaż to może tylko mylne pozory. Jednak patrząc na hyunga, jego obecność nie była niczym dobrym.

– Chwilę! – Odparł. – Przesuń się bliżej szafy. – Szepnął do mnie.

Natychmiast podsunąłem się w wskazane miejsce. Stąd nie byłem tak szybko widoczny, jeśli ktoś zdecydowałby się wejść do pomieszczenia. Z ciężko walącym sercem patrzałem jak hyung wstaje i podchodzi do drzwi.

– Dzień dobry, wczesna wizyta. – Mówił sennym tonem.

– Znasz zasady. – Odpowiedział pewnie mężczyzna. – Gdzie on jest?

– Nie wiem o czym...

– Nie kłam Seokjin. Jest tutaj, prawda?

Wyda mnie? A jeśli tak to co mi grozi? Już dawno nie czułem takiego strachu. Usłyszałem jak nieznajomi robią kilka kroków w głąb mieszkania, jednak nie na tyle bym ich dostrzegł i wzajemnie.

– Wyjdź młody. – Odezwał się hyung.

Cholera. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Wstałem i ostrożnie wyszedłem zza rogu. Przy Seokjinie stało dwóch mężczyzn. Jeden wysoki, który chyba robił za goryla oraz niższy i tęższy, który zdawał się być najważniejszym z tej dwójki, lecz jeszcze nie wiem jak bardzo ważnym. Nie podobał mi się jego oceniający wzrok.

– Dobrze wiesz, że nie toleruję nierobów w moim domu.

Oho, chyba jakiś szef. Jakiś alfons lub burdel mama?

– Sihyuknim daj spokój. – Hyung stanął w mojej obronie. – Obetnij mi za jego pobyt z mojego wynagrodzenia. Daj spokój dzieciakowi.

– Jest dorosły i sam powinien za siebie płacić.

Nie odzywałem się, nie za bardzo wiedząc co mógłbym powiedzieć by bardziej sobie nie zaszkodzić. Nie podobała mi się obecna sytuacja. Raczej nie byłem w zbyt korzystnej pozycji.

– Proszę, odpuść mu.

– Nie. Jutro idzie z tobą na robotę i może zostać tu nawet kolejną noc. Za dzisiejszą nockę ma oddać mi własną pracą. Masz dziesięć minut na rozmowę z nim, a po tym czasie widzę was u siebie. – Powiedział, po czym odwrócił się w stronę drzwi. – Poza tym Seokjin, jutro robisz za free.

Mężczyzna wraz ze swoim ochroniarzem wyszli z pomieszczenia. Zapanowała niezręczna cisza. Nie miałem pojęcia jak dowiedziano się o mojej obecności tutaj. Przecież nikt nas nie widział. Jak bardzo byliśmy głupi, myśląc, że nikt nie dowie się o dodatkowym lokatorze?

Hyung zamknął drzwi, spoglądając na mnie wzrokiem, w którym wyraźnie mieszało się wiele emocji. Sam jeszcze nie potrafiłem na spokojnie przemyśleć rozmowy, która miała miejsce przed chwilą.

– Przepraszam. – Usłyszałem jako pierwsze. – Naprawdę nie wiem jak mam ci w tej chwili pomóc.

– Czego właściwie on oczekuje?

– Że odpracujesz dzisiejszy nocleg. Eh, Jungkook, usiądź.

Szybko starałem sobie przeanalizować rozmowę w głowie, uwzględniając w niej fakt, że prawdopodobnie mieliśmy przed sobą szefa tego domu prostytutek. Nie podobały mi się wnioski, do których zmierzałem.

– Ten niższy to Bang Sihyuk, nasz szef. Zapewnia nam nocleg oraz wyżywienie, praktycznie to wszystkie podstawowe potrzeby za naszą pracę. W sumie to nawet nie za całość, bo część z tego zostaje w naszej kieszeni.

Połowicznie wsłuchiwałem się w to, co mówił hyung. W głowie nadal wielkimi literami widziałem zdanie, które wyjaśniało, czego właściwie ode mnie oczekiwało.

– Jesteś gejem, mam rację? Masz ułatwione zadanie.

– Ułatwione? – Podniosłem na niego wzrok.

– Naszymi klientami są jedynie mężczyźni. – Wyjaśnił.– Uwierz, to nie takie złe, jak się na początku wydaje.

– Nie zrobię tego. – Powiedziałem drżącym głosem.

– Jungkook, posłuchaj. Przebolejesz jedną zmianę i masz zapewniony nocleg na kolejną noc, słyszałeś. Wszyscy tutaj pracujemy trzy, cztery razy w tygodniu, a w zamian mamy zapewniony nocleg i jedzenie. Piętro niżej mamy kucharkę, która codziennie nam gotuje i jemy ile tylko chcemy. Tak naprawdę o nic nie musimy się martwić.

Mówi tak, jakby to była wspaniała świetna propozycja pracy.

– Nie ma mowy.

– Zastanów się. Sam mówiłeś, że błąkasz się po mieście miesiąc, śpiąc na dworze czy w jakiś klatkach. Już nie pytam jak łatwo jest o chociaż prysznic. Tutaj masz wszystko. Spanie, toaletę, jedzenie. Jak w hotelu. Tyle że trzeba na to zapracować. Jak zresztą na wszystko.

– Dlaczego mówisz mi o pracy tutaj, jak chodzi tylko o spłacenie tej jednej pieprzonej nocy?! – Nie umiałem zapanować nas swoim głosem.

– Bo chcę byś to dobrze przemyślał. Myślisz, że niektórzy z nas byli w innej sytuacji niż ty? Bez miejsca na świecie i gorsza przy duszy. Bang naprawdę o nas dba. Niczego nie brakuje, a i co nieco zostaje w kieszeni, co nie jest częste przy tego typu pracy, najczęściej zabierając wszystko i dając do spania jakieś klitki.

Jak on może tak spokojnie o tym mówić i jeszcze zachwalać tę robotę?!

– Jak umiesz się ustawić, to naprawdę idzie żyć jak pączek w maśle.

Patrzałem na niego i próbowałem spojrzeć na całą sytuację z innej strony, tak jak sugerował. Przyjrzałem się uważnie hyungowi. Otworzyłem szerzej oczy zauważając szczegóły jego piżamy. Znoszenie szaleństw Taehyung na temat mody musiało pozostawić na mnie jakiś ślad. A teraz on mówił mi, że ten wzór na spodenkach starszego pochodzi od Versace, a koszulka od Armaniego. To nie może być oryginalne.

– To nie są podróbki, skarbie. Mówię, trzeba tylko wiedzieć jak się ustawić. – Uśmiechnął się do mnie. – Przecież to tylko seks. To takie coś co masa ludzi z przyjemnością uprawia między sobą codziennie za darmo lub za głupiego drinka, a ty dostajesz za to pieniądze, jedzenie i dach nad głową.

Chciałbym umieć na to patrzeć tak jak on. W tej chwili byłem mocno zdezorientowany.

– Bang i tak nie odpuści ci odpracowania tego jutro. A wiem, że nie dasz rady uciec, znajdzie cię. – Ponownie odezwał się starszy. – Bardzo przepraszam cię, że tak wyszło. Chciałem pomóc. Wyszło jak wyszło...

Wyszło nie najlepiej, ale nie miałem mu tego za złe. Chciał pomóc. Jako jedyny on naprawdę chciał mi tylko pomóc.

– Chodźmy już. Nie każmy mu długo czekać.

– Po co my właściwie mamy do niego iść.

– Pewnie chce z tobą porozmawiać nad tą spłatą za noc, a mnie czeka opierdziel. – Mówił bez krzty smutku, strachu czy złości. – Chodźmy.

– Może się przebiorę?

– Daj spokój. – Uśmiechnął się wesoło. – Wciągaj buty na nogi i idziemy.

Zrobiłem tak jak powiedział i razem z nim udałem się piętro niżej. Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Miałem mętlik w głowie. Wiedziałem jednego, nie chciałem tego zrobić. Bo przecież chodziło o ty, bym to ja dał dupy, tak? A nie, żebym to ja kogoś przeleciał.

Hyung zatrzymał nas przy pierwszych drzwiach po prawej od schodów. Zapukał do środka, a po chwili usłyszeliśmy głos zapraszający nas do środka. Hyung wszedł jako pierwszy, ja trzymałem się nieśmiało jego tyłu.

Rysy twarzy mężczyzny wyraźnie złagodniały przez te kilkanaście minut, gdy się nie widzieliśmy.

– Seokjin, lśnisz jak zawsze. – Starszy usłyszał komplement, na który od razu się uśmiechnął.

Ten ruch ze strony jego szefa zdezorientował mnie jeszcze bardziej, ponieważ sugerował, że nie jest on wcale zły za to, że przemycił mnie do siebie.

– Porozmawiałeś z naszym nowym kolegą? – Spytał, po czym przeniósł wzrok na mnie. – Przepraszam, nie przedstawiłem się. Bang Sihyuk.

Podszedł do mnie wystawiając dłoń w moją stronę. Przyjrzałem mu się uważnie. Garnitur Diora. Cholera, głupi Tae. Niech on mi kiedyś zarzuci, że nie słuchałem tego co do mnie mówił. Sam mężczyzna przede mną mógł mieć niewiele ponad czterdzieści lat. Powiedziałbym, że urodą nie grzeszył.

– Jeon Jungkook. – Uścisnąłem jego dłoń.

– Panie Jeon, jestem bardzo ugodowym człowiekiem, jednak nie lubię jak łamie się moje zasady oraz okrada mnie. Niestety pana wyczyn zalicza się do tej grupy, dlatego nie mogę odpuścić ci odpracowania tej nocy.

Milczałem, rozmyślając nad bezpiecznym wybrnięciem z tej sytuacji.

– Seokjin, słoneczko ty moje, mógłbyś nas zostawić samych?

Kiedy hyung znalazł się za drzwiami poczułem się znacznie mniej pewnie. Chyba nic mi tutaj nie zrobią? Podejrzliwym wzrokiem obrzuciłem mężczyznę stojącego cały czas na uboczu.

– Buźkę masz naprawdę nie brzydką. – Bang rzucił w moją stronę tym niby komplementem. – A jak zresztą?

– Co cię to interesuje? – Warknąłem, chociaż nie byłem pewien czy to dobre posunięcie.

– Spytaj się moich chłopaków, w tym biznesie można naprawdę ładnie zarobić. Dach nad głową, wyżywienie. Jakiś procent z zarobionej kasy jest dla ciebie. Nie jest to kusząca propozycja? Praca od trzech do czterech dni w tygodniu, pozostałe masz wolne i możesz robić co tylko chcesz.

Nie odpowiadałem nic, jednocześnie nie spuszczając z niego wzroku.

– Zgaduje, że skoro znalazłeś się tutaj, to nie miałeś zbyt wielu możliwości. Większość gdyby miało wybór nie skorzystałoby z pomocy dziwki poznanej na ulicy. Tak więc, jeszcze raz pytam, czy to nie jest interesująca propozycja?

Milczałem.

– Praca za marne grosze, wynajmowany pokój oraz jedzenie marnych resztek. Zgaduje, że brzmi to dla ciebie znajomo. Tutaj z nami tego nie doświadczysz. Zastanów się.

Dlaczego on tak usilnie starał się mnie do tego przekonać? Życie dziwki nie może być takie przyjemne, jak on to naświetla.

– Ściągnij bluzkę. Chyba, że się wstydzisz? – Prychnął rozbawiony.

Z cichym warkotem ściągnąłem z siebie koszulkę.

– Z trzy kilko w górę i będzie świetnie. Jakbyś popracował u mnie z dwa miesiące może zastanowiłbym się nad umówieniem cię do mojego znajomego. Po bliźnie nie byłoby żadnego śladu. Pooperacyjna, mam racje? Chłopcze, z takim ciałem możesz naprawdę nieźle zarobić.

Zacisnąłem dłonie w pięści i ponownie się ubrałem. Po cholerę ja w ogóle to zrobiłem? Co chciałem tym udowodnić? Czułem się jak towar na sprzedaż.

– No nic, Jongkook. – Westchnął, wracając na miejsce za biurkiem. – Tej nocy i tak ci nie podaruję, a później to zobaczymy. Może zmienisz zdanie. I nie próbuj uciekać, bo nie ma w Seoul takiej osoby, której bym nie znalazł. Jedna noc pracy i masz u mnie czyste konto, a nawet będziesz mógł przenocować tutaj kolejną noc.

– Nie będę dawał dupy. – Odezwałem się w końcu.

– Jungkook, jak dla mnie to możesz obciągać całą noc, byle by hajs się zgadzał. Ale uwierz, to nie będzie wcale lepsze od schowania dumy w kieszeń i zrobienia tego co trzeba. Seokjin ci wszystko wyjaśni. A teraz możesz już iść do pokoju. Zawołaj tutaj jeszcze Kima.

Z grymasem na twarzy opuściłem pomieszczenie, przepuszczając w drzwiach starszego. Nie byłem pewien czy powinienem tutaj na niego poczekać, czy może udać się do jego pokoju. Ostatecznie spocząłem na kanapie, która znajdowała się nieopodal.

– Bang już przyszedł? – Usłyszałem za sobą nieco nerwowy głos.

Odwróciłem się, spoglądając zaskoczony na chłopaka za mną. Był wyraźnie wściekły, lecz widać było, że mój widok go zaskoczy. Chyba nie spodziewał się zastać tutaj nikogo obcego.

– Ktoś u niego jest. – Odezwałem się niepewnie.

– Gówno mnie to obchodzi. – Warknął nim wtargnął do pomieszczenia.

Drzwi nie zamknęły się do końca, dlatego po chwili mogłem usłyszeć każde słowo dochodzące z gabinety.

– Bang, jakiś kretyn dał mi w twarz i wyrzucił prawie poza miastem i w dodatku nic mi nie zapłacił! – Żalił się nowo przybyły.

– Hyukie, słoneczko, wiesz kto to?

– Zapamiętałem jedynie tablice tego barana.

– Chyung, idź i bierz chłopaków. – Odezwał się Bang. – Znajdźcie mi tego dupka i wytłumaczcie mu jak powinno się traktować moje skarby, tak by na zawsze zapamiętał.

Z pomieszczenia wyszedł goryl szefa, chwytając w dłoń telefon i zaraz z kimś rozmawiając, schodząc schodami na dół.

– Minhyuk, spokojnie. Zrób sobie jutro wolne. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.

Chłopak po chwili wyszedł, kierując się na górę. Mijając mnie obrzucił mnie tylko krótkim spojrzeniem. Zaraz mogłem ujrzeć również Seokjina, wychodzącego i zamykającego drzwi do biura Banga.

– Która właściwie godzina? – Spytał, rozglądając się za zegarem.

Na chwilę zniknął za jakimiś drzwiami.

– Prawie siódma nad ranem.– Powiedział, pocierając dłońmi twarz.– Chcesz iść dalej spać, czy może jesteś głodny? Nie wiem kiedy ostatnio jadłeś?

– W sumie to nie pogardziłbym jedzeniem.

Uśmiechnął się do mnie i gestem ręki poprosił, bym za nim poszedł. Udaliśmy się wąskim korytarzem prosto, mijając dwie pary drzwi znajdujące się po bokach. Znaleźliśmy się w czymś na wzór stołówki. Przed nami znajdowała się ściana z dużym prześwitem na kuchnię.

Wzrok dwóch starszych kobiet spoczął na naszych osobach.

– A kogoż to nam przyprowadziłeś, Seokjinnie?

– Mój kolega jest głodny. Nie dałoby się wykombinować czegoś na szybko? – Spytał uprzejmie.

– Ależ oczywiście. Już się robi! – Obie kobity klasnęły w dłonie, jakby ciesząc się z możliwości nakarmienia kogoś. – Na co masz ochotę, skarbie?

– Cokolwiek. Naprawdę.– Odezwałem się niepewnie.

– Ah, rozkoszny chłopiec.

– Spokojnie, one zawsze zachwycają się każdą nową twarzą. – Szepnął do mnie hyung, zabierając mnie w stronę jednego ze stołów. – A dosyć rzadko mają do tego okazję.

Cierpliwe czekałem na przygotowywane przez kobiety jedzenie. W pomieszczeniu szybko mogliśmy zacząć czuć smaczne zapachy. Opuściłem wzrok zawstydzony, kiedy mój brzuch dał niezbyt dyskretnie znać, że jest głodny.

W końcu jedna z kobiet zawołała nas do okienka.

– Smacznego dziecino.

– Dziękuję bardzo.

Z pełnym talerzem i kubkiem ciepłej herbaty w ręce usiadłem na wcześniejszym miejscu. Mruknąłem zadowolony już po pierwszym kęsie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz miałem coś tak pysznego w ustach. Ostatni normalny posiłek jadłem chyba w więzieniu. Nie zwlekając, wziąłem się za opróżnienie talerza.

– Spokojnie, nikt ci tego nie zabierze. – Zaśmiał się starszy. – Chyba naprawdę byłeś głodny.

Starałem się zwolnić nieco tempo jedzenia. Jednak nim się obejrzałem, wcale nie mała porcja zniknęła z talerza. Jakie to przyjemne uczucie być najedzonym.

Odniosłem talerz i jeszcze raz podziękowałem kobietom za posiłek. Następnie razem z Seokjinem udałem się do jego pokoju. Oboje zaraz wróciliśmy do przerwanego snu.

Jimin

Wiedziałem, że umawianie się dzień po urodzinach nie będzie dobrym pomysłem. Bo przecież nie można zrobić lepszego pierwszego wrażenia, niż wtedy, gdy umierasz na kacu. Hoseok i Taehyung, dwa małe alkoholiki. Dobrali się.

Pewnie gdybym im wspomniał, że następnego dnia idę na randkę, to nie pozwoliliby mi wypić ani kropli i dopilnowali bym odpowiednio wyglądał, pachniał i wyglądał.

Tyle, że to nie będzie randka. To będzie spotkanie na kawie. Zwyczajne spotkanie. Tak, dokładnie tak.

Nie zmieniało to jednak faktu, że wczoraj nie powinienem pozwolić wlać w siebie tyle alkoholu. Zaraz po wstaniu udałem się do kuchni po tabletkę na kaca, witaminy i całą masę wody. Chwilę po tym wmusiłem w siebie śniadanie. Muszę jak najszybciej doprowadzić siebie do stanu używalności. Licząc na to, że zimny prysznic pomoże, pomaszerowałem do łazienki ze świeżymi ubraniami.

Czułem się nieco lepiej, chociaż jeszcze nie mogłem powiedzieć, że dobrze. Odświeżony, zatrzymałem się w salonie, patrząc na śpiącą na kanapie dwójkę.

– Ej, śpiące alkoholowe królewny, myślałem, że macie się rodzinowo połączyć, ale w innym znaczeniu.

Z rozbawieniem patrzałem jak oboje się budzą, a później jak oparzeni odskakują od siebie.

– Już nie udawajcie, przed chwilą tak słodko się do siebie kleiliście. – Zaśmiałem się.

Spojrzeli na siebie nawzajem z obrzydzeniem, a mi chciało się śmiać jeszcze bardziej. Chłopaki powoli zaczęli doprowadzać się do stanu używalności, a ja w ty czasie postanowiłem przysiąść nad projektem dla firmy kosmetycznej. Niedługo zbliżał się termin oddania dla nich pracy.

– Jimin, wszystko dobrze? – Usłyszałem głos przyjaciela, zaglądającego do pokoju.

– Tak, czemu pytasz?

– Sądziliśmy, że będziesz zaliczał zgona przez pół dnia. A wyglądasz jakbyś wczoraj prawie nie pił.

– Przepraszam, że plan nie poszedł według waszych oczekiwań. – Zaśmiałem się. – Długo będziecie wracać do świata żywych, bo popołudniu gdzieś mnie oczekują?

– Stary, jest sobota a ty sobie pracę na głowę sprowadzasz? – Jęknął cierpiętniczo, jakby to jemu kazali dzisiaj gdzieś iść.

Jednak nie odezwałem się słowem, że to wcale nie o pracę chodzi.

– Daj nam godzinkę i już nas nie ma.

– Nie wyganiam was!

– Nie chcemy przebywać dłużej w obecności pracoholika, bo jeszcze nam się udzieli. – Zaśmiał się, wychodząc z pokoju.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Tak jak zapowiedział Hoseok, zniknęli po nieco ponad godzinie czasu. Od tego momentu miałem dom tylko dla siebie. Mogłem spokojnie szykować się na spotkanie, bez żadnych podejrzliwych spojrzeń.

Dłuższą chwilę zajęło mi wybranie zastawu ubrań na spotkanie. Kolejną chwilę spędziłem na ukryciu nielicznych niedoskonałości na twarzy. Na koniec spojrzałem na swoje obicie. Przeczesałem dłonią swoje kruczoczarne włosy. Nadal uważałem, że nie za bardzo pasują one do mojej osoby, jednak nie mogłem zmusić się do ponownego rozpoczęcia ich farbowania.

W końcu nadeszła odpowiednia pora. Mogłem wyjść z domu by udać się do kawiarni, w której mieliśmy się spotkać. Czułem jak delikatny stres zaczyna ogarniać moje ciało. Nie powinno tak być. Idę na kawę, poznać się z nowym znajomym. Nic więcej. Nie zamierzam robić sobie jakichkolwiek nadziei, ponieważ nie jestem do końca pewien, czy jestem już gotowy na coś więcej niż przyjaźń z jakimkolwiek mężczyzną.

Zwykła przedszkolanka Park Jimin miała się spotkać z doktorem Yoo Daehyukiem. Jak dla mnie brzmi to dosyć nierealnie.

Wszedłem do kawiarni, rozglądając się za mężczyzną. Po jego braku, stwierdziłem, że udało mi się przyjść na miejsce jako pierwszemu. Zająłem jeden z wolnych stolików. Po chwili kelner przyniósł mi menu. Przejrzałem ją pobieżnie, chcąc w ten sposób zając czas do przyjścia lekarza.

Nie czkałem długo. Po kilku minutach pojawił się. Bez tego lekarskiego wdzianka również było mu ładnie. Szczupły, uśmiechnięty z jasnobrązowymi włosami w lekkim nieładzie.

– Cześć. – Przywitał się. – Mam nadzieję, że nie czekasz zbyt długo.

– Nie, niedawno przyszedłem. Tyle co kelner zdążył mi podać menu.

– Jest coś ciekawego?

– Kawy do koloru do wyboru. – Odparłem, zgodnie z prawdą, bo liczba rodzajów serwowanych kaw była naprawdę ogromna.

– Jak ręka? – Spytał, pozbywając się płaszcza.

– Nie zamieniłem się w zombie, ani wilkołaka, więc chyba jest dobrze. – Zaśmiałem się.

No to spotkanie się rozpoczęło. Na szczęście w obecności Daehyuka nie czułem takiego stresu jak podczas oczekiwań na to spotkanie. Pozory nie myliły i okazał się być naprawdę miłym oaz zabawnym mężczyzną.

– Skąd wiedziałeś, że jestem gejem?

– Strzelałem. Podczas wizyty byłeś spięty i uciekałeś wzrokiem, kiedy nasze spojrzenia się spotykały. Większość facetów czuje się dość swobodnie podczas wizyt, chyba że w grę wchodzą jakieś krępujące sytuacje. Postawiłem wszystko na jedną kartę.

– Spięty byłem raczej przez samą konieczność wizyty w szpitalu. – Wyznałem. – Dyrektorka niemal siłą zaciągnęła mnie do szpitala.

– Czyli dopisało mi szczęście. A dyrektorce mogę tylko dziękować. – Zaśmiał się. – Nie lubisz szpitali?

– Mam niemiłe wspomnienia związane z tym miejscem.– Wyznałem.

– Nie ma się czego bać. Jesteśmy tam, żeby pomagać. – Uśmiechnął się uspokajająco.

Ostatecznie pomogliście, jednak nie zapomnę tych utrudnień i niemiłych spojrzeń. Szybko jednak przegoniłem te wspomnienia z głowy.

Czas mijał mi niepostrzeżenie. Naprawdę dobrze mi się z nim rozmawiało, a towarzystwo kogoś innego niż Tae i Hobi również dobrze mi zrobiło. Pożegnaliśmy się wczesnym wieczorem. Gdy wracałem do domu dostałem od niego wiadomość z podziękowaniami za miło spędzony czas i wyrażeniem nadziei, że nie było to ostatnie nasze spotkanie.

Jungkook

Nie chciałem tego robić. Ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Obawiałem się, że ostrzeganie mnie przed ucieczką było naprawdę uzasadnione. Bang nie wyglądał jakby żartował. Nie pozostało mi nic jak próba spłacenia tej cholernej nocy.

Obudziliśmy się późnym popołudniem. Po obiedzie, a właściwie kolacji, nastał czas przygotowań do wieczoru. Seokjin pożyczył mi swoje ubrania. Nie czułem się w nich za dobrze. Wyglądałem jak... dziwka.

– Chodź, jeszcze zrobię ci makijaż. – Odezwał się hyung, gdy sam go skończył.

– To naprawdę konieczne? – Stęknąłem.

– Trzeba uwydatnić swoje walory. No chodź, obiecuję, że nie przesadzę.

Wywróciłem oczami, po czym usiadłem na stołku przed biurkiem, na którym starszy trzymał wszystkie swoje kosmetyki. Jiminnie bardzo lubił podkreślać swoją urodę makijażem, jednak to wyglądało całkowicie inaczej. Kilka razy nawet mnie nim ratował, jednak wątpiłem by to co zrobi Seokjin, było podobne do tego makijażu tworzonego przez Jimina.

– Gotowe. – Odezwał się, po czym podsunął mi lusterko.

Zacisnąłem usta w wąską linię, powstrzymując się od komentarza. Może i sam makijaż nie był zły sam w sobie, jednak ten styl całkowicie mi nie odpowiadał. Ale on nie ma podobać się mi tylko klientom.

– Nadal nie wiem czy będę w stanie to zrobić. – Wyznałem.

– Jungkook, staraj się o tym nie myśleć. Udawaj, że robisz to z kimś kogo lubisz.

– Nigdy nie dałem się zdominować.

Hyung wyglądał na nieco zdziwionego.

– Nie ma co się załamywać. – Starał się mnie pocieszyć. – To nie koniec świata. Przypomnij sobie, twoim partnerom było z tobą przyjemnie. Bycie tą uległą stroną wcale nie jest takie złe. Nie możesz się na to tak negatywnie nastawiać. Może trafi się nam ktoś, kto będzie potrzebował kogoś dominującego. Tacy też się zdarzają.

Zdarzają się. Ale są wyjątkami, mam rację? Starałem się o tym nie myśleć. Nadal nie potrafiłem sobie wyobrazić tego, że miałbym dać się komuś przelecieć za kasę. Nie dociera to do mnie.

– Wiesz co Jungkookie, na twoim miejscu to chyba bym się rozciągnął. Wiesz, tak na wszelki wypadek. W razie czego będzie łatwiej, naprawdę.

Uciekłem od niego wzrokiem. Nie chciałem mu pokazać jak to wszystko mnie przeraża.

– Masz. – Powiedział starszy, zaraz rzucając coś w moją stronę. – Wrócę za pół godziny.

Mężczyzna skierował się do wyjścia, a ja spojrzałem na swoje dłonie, w których leżała tubka lubrykantu. Przełknąłem ciężko ślinę. Nie chciałem tego robić. Cały czas gdzieś w duchu liczyłem na to, że mi się upiecze i jednak nie dojdzie do niczego. Może jednak lepiej dmuchać na zimne i chociaż trochę się przygotować?

Z pewnym obrzydzeniem zacząłem się rozciągać. Szło mi to dosyć nieporadnie. Tak naprawdę nigdy nie musiałem tego robić. Jimin tylko raz próbował przejąć rolę dominującą podczas stosunku i za daleko to nie zaszło. Skoro nie byłem w stanie zrobić tego z nim, to jak mam pozwolić obcemu facetowi na przelecenie mnie?

Seokjin nim wrócił zapukał do pokoju. Od razu odpowiedziałem, że może wejść. Widziałem jak spogląda na mnie współczującym wzrokiem.

– Długo będziemy musieli... pracować?

– To zależy. Jeśli będzie naprawdę mały ruch to wypadałoby postać nieco dłużej. Średnio schodzi od czterech do sześciu godzin.

– Zjemy jeszcze coś przed wyjściem, czy zaraz idziemy?

– Przed samą robotą lepiej nie jeść. Zjedliśmy dosyć późny obiad, więc to powinno wystarczyć. Jak będziesz głodny po pracy to najwyżej wracając zajdziemy jeszcze na kuchnię.

– Czyli co, zaraz wychodzimy? – Spytałem sztywno.

Skinął głową, po chwili czochrając moje włosy. Nim wyszliśmy starszy wcisnął mi do kieszeni kilka prezerwatyw. Mam nadzieję, że okażą się one niepotrzebne. Nie odzywałem się aż do wyjścia, jak również przez nasz spacer na miejsce. Znajdowaliśmy się w innej okolicy, niż tej, w której wczoraj spotkałem hyunga. Najwidoczniej mają różne rejony pracy. Dopóki byliśmy w ruchu cisza między nami nie była aż tak ciężka. Gorzej, gdy już stanęliśmy na miejscu.

Czułem wstyd za każdym razem, gdy po drugiej stronie przechodzili jacyś ludzie. A przecież jeszcze nawet nic nie zrobiłem!

– Teraz czekanie aż ktoś się zjawi. To ta nudniejsza część roboty. – Odezwał się starszy, w końcu przerywając ciszę.

– Ilu was jest? Znaczy...

– Ja i jeszcze czterech chłopaków. W sumie piątka. – Odparł po chwili namysłu. – Mihyuk, którego miałeś okazję zobaczyć rano, pracuje zaraz po mnie najdłużej u Banga.

– Długo już...

– Będzie z pięć lat. – Mówił, a ja ze zdziwieniem przyglądałem się jego lekko uśmiechniętej twarzy.

Z czego on się tak cieszy? W ogóle nie wyobrażam sobie takiej pracy, a ten jakby się jeszcze na to cieszy. Wzrok starszego powędrował na mnie, po czym zaśmiał się wesoło.

– Zawsze chciałem pracować w biznesie porno. Tyle że marzyły mi się raczej angaże w filmach. No ale tutaj też nie mam co narzekać. Może mojego wspaniałego ciała nie ujrzy pół światu, lecz zarobkowo tutaj jest bardziej korzystniej.

Mam nadzieję, że udało mi się powstrzymać opadającą ze zdziwienia szczękę. Co to za chore marzenia?! Zostanie gwiazdą porno. Takiemu to może rzeczywiście taka praca odpowiada. Ciekawe czy inni również w pracy oddają się swoim pasjom?

– Nie patrz tak na mnie. – Poczochrał moje włosy. – Ja sam wolałbym nieco inaczej zarabiać na życie. I nie myśl sobie, że pozostali też mają taki stosunek do pracy co ja, bo sobie narobisz w nich wrogów. Ja i Minhyuk mamy z tym chyba najmniejszy problem, ale żaden tak naprawdę nie robi z tego z uśmiechem na ustach i pieśnią w sercu.

– Naprawdę nie ma innego sposobu bym zapłacił za tą nockę? – Spytałem z nadzieją.

– Bangowi kasa niepotrzebna, bo ma jej aż za nadto. U niego każde długi spłaca się pracą.

Nie pocieszał mnie. Chociaż nie próbował mi mydlić oczu pięknymi kłamstwami. Taka była prawda i musiałem to jakoś przeboleć. Nadal zastanawiałem się nad ucieczką, lecz obawiałem się jego ludzi. To wszystko przypominało mi małą mafię, a dobrze wiem, że z takimi ludźmi nie należy zadzierać. W co ja się wpakowałem?

Poczułem jak serce podskakuje mi do gardła, widząc podjeżdżający samochód, zatrzymujący się na poboczu przed nami.

– Zachowuj się na luzie. Na razie wszystkim się zajmę. – Powiedział hyung.

Mężczyzna podszedł do uchylającej się szyby, sam również nieco się zbliżyłem.

– Witam, słodziutki, czego dusza pragnie? – Mówił luźnym, lecz nieco ponętnym tonem.

– Ile bierzecie?

Seokjin szybko rzucił mu cennikiem. Wow, nieźle się ceni.

– Ładnie się cenicie. – Klient powtórzył moje myśli.

– Jesteśmy we dwójkę skarbeńku. A niebrzydka buzia zawsze będzie się cenić. Jak chcesz przelecieć jakiegoś paszczura to zjeżdżaj na balety dla małolatów. Zobaczymy czy będziesz zadowolony.

Hyung wykazywał się dużą pewnością siebie. Przyglądałem się temu uważnie.

– Mam nadzieję, że jesteście warci tej kasy.

– Nie pożałujesz. – Mruknął.

Zaczynałem mieć obawy. On chce nas dwóch? Nie może wziąć tylko hyunga?

– Dobra, wsiadajcie.

– Tak na pierwszej randce? – Udał zawstydzony ton. – Słoneczko, zaparkuj na parkingu po prawej, a my już do ciebie idziemy.

Zgodził się, zaraz odjeżdżając. Spojrzałem na starszego z pewnego rodzaju strachem.

– Ty mu obciągasz, a ja biorę na siebie cięższą robotę. Sorka Jungkook, ale nic innego nie wymyślimy. I tak będziesz musiał się wziąć do pracy.

Ruszyliśmy w stronę parkingu.

– Postaraj się trochę. Nie daj mu powodów, by nam nie zapłacił. I tak będziesz musiał to zrobić, więc możesz się chociaż troszeczkę przyłożyć.

Łatwo było mówić.

– Nie bądź baba. – Odezwał się niemal tuż przed samochodem. – Pokaże że topy tez potrafią obciągnąć tak, że już nigdy nie będzie chciał innych ust niż twoich.

Nie miałem czasu na odpowiedź, ponieważ Seokjin już otworzył drzwi samochodu.

– Dobrze, to otwieraj usta dziweczko. – Powiedział, wstając z siedzenia.

Na jego ustach widniał ohydny zbereźny uśmiech. Jego dłonie już zaczęły rozpinać rozporek spodni.

– Tym to zajmie się mój kolega. – Odezwał się, robiąc mi miejsce. – On zrobi to lepiej ode mnie.

– Na kolana. – Warknął.

Starałem się za dużo nie myśleć. To raczej w tym momencie było nie wskazane. Próbowałem skupić się na czymś innym, lecz podczas takiego zajęcia raczej było to mało możliwe. Mimo wszystko starałem się nieco, by całe moje poświęcenie nie poszło na marne. Jeszcze tego by brakowało by po tak upokarzającym przeżyciu gościu nam nie zapłacił.

Nie wiem ile czasu minęło. Jednak cieszyłem się, kiedy mężczyzna odepchnął mnie i wziął się za Seokjina. Po chwili wylądowałem w krzakach wymiotując. Mimo wszystko musiałem jeszcze zaczekać na hyunga. Mężczyzna przypierał jego ciało do samochodu, wchodząc w niego niezbyt delikatnie.

W końcu było po wszystkim. Seokjin przyjął zapłatę za nasze usługi, po czym dał mężczyźnie odjechać. Starszy przykucnął do mnie, klepiąc mnie pokrzepiająco po ramieniu.

– Dobrze się spisałeś. – Pochwalił mnie.

Dał mi jeszcze chwilę na ochłonięcie, po czym wróciliśmy na swoje wcześniejsze miejsce.

– Podczas rozmów z potencjalnymi klientami musisz być pewny siebie. Nie możesz im pokazać, że to oni tu rozdają karty, bo tak nie jest. Ty ustalasz stawki i zasady. Lubią jak im się słodzi. Wtedy myślą, że mają nad nami jakąś przewagę. Nawet niech sobie powyzywają nas. To wszystko łechta ich ego i są w stanie dać więcej myśląc, że kim to oni nie są w porównaniu do nas.

Po co mi to wszystko wiedzieć? Miałem się poczuć lepiej? Milczałem.

– Wiesz, że tej nocy i tak to będziesz musiał zrobić. – Odezwał się ponownie po długim czasie.

– Wiem. – Odszepnąłem. – Ale chyba i tak nadal żyję nadzieją, że jednak mnie to nie spotka.

– To raczej gorzko się rozczarujesz. – Westchnął smutno. – Może uda się znaleźć kogoś delikatnego. Nie wszyscy są źli. Niektórzy potrafią być naprawdę czuli i wrażliwi. Są ludzie i ludzie.

– Przez prawie dwa lata w moim życiu brakuje chociaż odrobiny szczęścia, więc nie wiem czy mogę liczyć na nie teraz.

– Nigdy nie mów nigdy. Może trafi się nam dzisiaj ktoś taki. Wtedy wystarczy udawać słodkiego kochanka. Pocałunki i zmysłowy dotyk by nieco go pobudzić, a później to jedynie poddać się temu.

Staliśmy na chłodzie dość długi czas nim ktoś podjechał. Na szczęście chciał tylko jednego z nas na szybkie bzykanko, więc Seokjin ku mojej uldze zgłosił się na ochotnika. Po jego powrocie ponownie nastąpiła cisza.

Moje serce przyspieszało bicie za każdym razem, gdy na horyzoncie pojawiał się samochód. Czułem ogromną ulgę widząc jak odjeżdżają. W końcu musiał nadejść ten moment, że podjechał do nas kolejny klient.

– Jungkook, niegrzeczny uśmiech na twarz i do roboty. – Powiedział, idąc w stronę samochodu. – Witam moje słoneczko. Dawno się nie widzieliśmy.

Wyjrzałem delikatnie zza ramienia starszego. W samochodzie siedział mężczyzna w wieku zbliżonym do hyunga. Widziałem jak Seokijn nagle spogląda na tylne siedzenie, więc mój wzrok automatycznie wylądował. Na jednym z tylnych siedzeń siedział chłopak młodszy ode mnie. Wyglądał na nieco zawstydzonego.

– Kogoż tu nam przyprowadziłeś? Jak masz na imię rybeńko?

– To mój kuzyn, Taejin. – Odparł kierowca. – Chciałem mu pokazać nieco prawdziwego męskiego świata.

No oczywiście. Bo prawdziwi mężczyźni chodzą na męskie dziwki.

– To świetnie trafiłeś, bo dzisiaj nie pracuję solo. Sądzę, że twój kuzyn świetnie dogada się z moim kolegą.

– Liczę, że masz dzisiaj dla mnie coś ekstra.

– Ekstra brak bielizny. – Puścił do niego oczko. – Wsiadaj Kook. – Powiedział, otwierając drzwi pasażera z przodu.

Niepewnie zająłem jedno z wolnych miejsc z tyłu. Spojrzeliśmy na siebie z chłopakiem nieco zakłopotani.

– Gdzie nas zabierasz? Wiesz, że im lepsza pościel tym lepszy seks. – Seokjin uśmiechnął się zadziornie.

– Nie zaskoczę cię niczym, tam gdzie zawsze.

– Eh, może być.

Czuli się w swoim towarzystwie naprawdę swobodnie. Najwyraźniej to chyba jakiś stały klient hyunga. Natomiast niejaki Taejin chyba był po raz pierwszy w takie sytuacji, podobnie jak ja. Nieco nerwowo spoglądałem za okno, próbując kontrolować to, gdzie nieznajomy nas wiezie. Może hyung go zna i ufa mu w jakimś stopniu, ale nie ja.

Niestety mijane ulice i budynki nic mi nie mówiły. Całe szczęście podróż nie trwała długo i już po chwili zatrzymaliśmy się pod hotelem. Starałem się zapamiętać na wszelki wypadek jego nazwę.

Wyszliśmy z samochodu. Hyung i nieznajomy kierowca prowadzili nas do środka. Po krótkiej rozmowie z recepcjonistką, zaprowadzili nas na górę. Zatrzymaliśmy się przed jednym z pokoi. Starszy z mężczyzn rzucił coś swojemu kuzynkowi. Klucz do drugiego pokoju.

– Baw się dobrze młody. Nie zmarnuj moich pieniędzy. – Poradził mu, po czym wszedł do jednego z pokoi.

– Kook. – Odezwał się Seokjin, obrzucając mnie ostrzegawczym spojrzeniem z nutą troski. – I tak będę wiedzieć, a Banga nie okłamie. – Powiedział, po czym zniknął za zamykającymi się drzwiami.

Spojrzałem w stronę chłopaka, który otwierał drzwi, zapraszając mnie do środka. No Jungkook, do roboty. To nie może być aż tak złe. Nie rób z siebie ofiary losu. Pokaż temu chłopakowi, że nie jesteś jakimś kiepskim prawiczkiem. Byłem dobrym kochankiem. Jiminowi zawsze było ze mną dobrze. Na drugim miejscu też sobie poradzę. Próbowałem siebie jakoś zmotywować, lecz wewnątrz nadal czułem jakąś blokadę.

– Ładny jesteś. – Usłyszałem komplement ze strony młodszego.

Dobra, spróbuj zachować się odpowiednio. Jak zachowałby się Seokjin?

– Tak uważasz? A jeszcze nic nie zobaczyłeś. – Puściłem do niego oczko.

Rany, jakie to upokarzające! Błagam, niech ten chłopak okaże się kolesiem, którego będę mógł przerżnąć, a nie na odwrót.

Młodszy podszedł do mnie, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. Dobra, to chyba pora, kiedy ja sam powinienem zacząć działać. Spokojnie Jungkook, po prostu zachowuj się jak zwykła szmata.

Oblizałem kusząco wargi, zaraz pochylając się w stronę chłopaka. Uniknąłem jego ust, chociaż świadomość przelizania się z nim, podczas gdy wcześniej obciągałem jakiemuś obcemu kolesiowi, byłaby dość zabawna. Jednak zamiast bycia tak okrutnym, po prostu zająłem się drażnieniem jego szyi.

Podziałało. Ręce chłopaka znalazły się na moim ciele. Jungkook, nie myśl. Starałem się nieco pobudzić młodszego, co nie było zbyt trudnym zadaniem. Sam w końcu zaczął dobierać się do mojego ciała, pozbywając się ze mnie ciuchów Seokjina.

Nie myśl.

Przenieśliśmy się na łóżko. Oboje nie mieliśmy już na sobie ubrań. Mało obchodziła mnie nagość młodszego, który widocznie speszył się tym stanem rzeczy. Ponownie zacząłem błądzić dłońmi po jego ciele, chcąc jakoś odwrócić jego uwagę.

Spiąłem się nieco, gdy po chwilach pieszczot, młodszy zaczął dobierać się do mojego tyłka. Czyli o dominacji mogę pomarzyć.

– Tak bez rozciągania? – Odezwałem się, udając nieco zawiedziony ton.

Odwróciłem się i pozwoliłem chłopakowi działać dalej. Zacisnąłem dłonie na kołdrze, starając się to jakoś przetrwać, chociaż miałem wielką ochotę uciec od jego dotyku oraz połamać te cholerne ręce za to, że dotknęły zakazanych rejonów.

– Masz gumki? W razie czego są w kieszeni moich spodni.

Młodszy chwilowo zniknął z łóżka, a ja starałem się jakoś nastawić psychicznie na to co mnie czeka. Unikałem patrzenia na cokolwiek innego niż poduszkę przede mną. Zacisnąłem powieki jak tylko ponownie poczułem jak materac ugina się pod ciężarem chłopaka.

Wziąłem głęboki wdech, czując jego członka w miejscach, w których nigdy żaden penis nie powinien się zjawić. Starałem się zbytnio nie spinać, wiedząc, że w ten sposób tylko sobie zaszkodzę. Zaciskałem z całych sił dłonie na kołdrze, zaciskając przy tym zęby.

Pozorną ulgę przyniosła chwila, kiedy chłopak wszedł już do końca, na moment zostając tak w bezruchu. Słyszałem za sobą jego przyspieszony oddech. Jednak gdy zaczął się we mnie poruszać poczułem spływające łzy po moich policzkach. Mimo że chłopak starał się być delikatny, a nawet czuły, obdarowując moje ciało od czasu do czasu pocałunkami, to i tak nie mogłem tego znieść. Powstrzymywałem się tylko by nie zacząć głośno łkać.

Całość chyba nie trwała zbyt długo, jednak dla mnie to i tak była wieczność. Wyszedł ze mnie, a ja opadłem na łóżko, przesłoniłem dłonią twarz, nie chcąc by ten dzieciak widział mnie w takim stanie. Czując jak opada na drugą, przekręciłem się na bok, plecami do niego. Chciałem stąd zniknąć.

Czuję się jak ostatni szmata.

– Słuchaj...– Odezwał się młodszy, dotykając mojego ramienia.

– Zostaw mnie. – Warknąłem, zrzucając z siebie jego dłoń.

Jungkook, spokojnie. Jeszcze dzieciak naopowiada coś swojemu kuzynowi i ten nie zapłaci nam złamanego wona. Nie po to tak siebie upokarzałeś, by wszystko poszło na marne. Muszę zachowywać się jak profesjonalista, chociaż na tę jedną noc.

– Przepraszam. – Szepnąłem, licząc, że to wszystko naprawi.

Ponownie poczułem jego dłoń na swoim ramieniu oraz ciało przysuwające się bliżej mojego. Najwyraźniej ktoś potrzebuje nieco czułości. Wziąłem głęboki wdech, po czym odwróciłem się do chłopaka, ignorując dyskomfort w tylnej części ciała. Przytuliłem młodego do siebie, a on od razu mnie objął, opierając twarz o moją klatkę piersiową.

– Kuzyn cię do tego zmusił?

Wiedziałem, że gdyby sam tego chciał, to inaczej by to wyglądało. Byłby bardziej pewny siebie, nie wstydziłby się tak nagości. Możliwe, że wtedy nie potraktowałby mnie tak delikatnie.

– Powiedzmy, że nie byłem zbytnio przekonany.

– Ale chyba nie było aż tak źle, co złociutki? – Próbowałem się uśmiechnąć.

– Nie. – Mruknął, prawdopodobnie się rumieniąc, bo wcisnął mocniej swoją twarz w moje ciało.

Chociaż tyle. Jungkook, nie jesteś najgorszą dziwką. Brawo.

Przez pewien czas leżeliśmy spokojnie obok siebie. Młodszemu chyba wygodnie było w moich ramionach. Z czasem próbował nawet gładzić mnie dłonią, jednak wywoływało to tylko moje spięcie i obrzydzenie do samego siebie.

Gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi, zaczęliśmy się ubierać. Doprowadziłem się do porządku jako pierwszy, lecz poczekałem z wyjściem na młodszego. Po opuszczeniu pokoju mogłem dostrzec Seokjina i mężczyznę, na którego twarzy widać było zadowolony uśmiech.

Minąłem ich bez słowa i skierowałem się w stronę wyjścia z hotelu. Słyszałem za sobą krzyki hyunga, lecz ignorowałem je. Dopiero po wydostaniu się z budynku, poczułem szarpnięcie za ramię.

– Ej, Jungkook! Gdzie leziesz?! – Spojrzał na mnie surowym wzrokiem.

Jego spojrzenie szybko złagodniało, a usta wygięły się w smutnym grymasie.

– Wracajmy na miejsce. – Powiedział, ruszając w nieznanym kierunku.

Chociaż on się orientował w terenie. Tak naprawdę nie potrafiłbym wrócić na miejsce, z którego rozpoczęliśmy naszą pracę, ani do tego całego burdelu, w którym zostawiłem swoje rzeczy. Szliśmy w ciszy. Po dotarciu na miejsc było podobnie. Starszy kilka razy próbował nawiązać jakąś rozmowę, lecz z marnym skutkiem.

Już mi nawet było obojętne, kiedy podjechał pod nas samochód. Seokjin zajął się wszystkim. Mężczyzna wziął go na parking obok na szybkie bzykanko.

– Nienawidzę takich szybkich numerków. – Mruknął niezadowolony. – Porządnie nie można za takie coś skasować, a się człowiek może narobić przy takich durnowatych robotach w ciągu całej zmiany. Brali by porządnie na godzinę lub dwie i wtedy można poszaleć. A nie, szybkie Bille, nawet dwóch minut z wytryskiem nie umieją wytrzymać.

Milczałem. Nie chciałem mieć takich problemów jak on.

– Jak w ciągu piętnastu minut nic nie przyjedzie, to się zbieramy. Mam nadzieję, że nie zmarzłeś. Ta kurtka wydawała mi się w miarę ciepła.

Ponownie nic nie odpowiedziałem. Tylko zacząłem wyczekiwać czasu powrotu. Świat chyba nie chciał bym myślał, że mam za dobrze w życiu i po trzynastu minutach podjechało pod nas auto. Zajebiście.

– Czego pragniesz, skarbeńku? – Spytał Seokjin, tym tonem przeznaczonym specjalnie dla klientów.

– Dobra laska na początek, a później ładnie się wypniesz.

– Podjedź na parking, a ja już idę. Nie będziemy tego robić na środku ulicy.

– Dobra, widzę tam zaraz waszą dójkę.

Ocknąłem się nieco, słysząc jego słowa. Mężczyzna odjechał, a hyung spojrzał na mnie wyczekująco. Ruszyłem za nim, zaciskając wargi w wąską linię. Już wiedziałem co mnie czeka. Seokjin nie był tak okrutny i więcej nie kazał mi dawać dupy. Obciągnąłem mężczyźnie, jednak nie spodziewałem się, że ten spuści się w moich ustach. Znowu wymiotowałem w krzakach.

Po tym jak mężczyzna wykorzystał hyunga na tylnych siedzeniach, udaliśmy się w stronę jego domu, czy jak to wszystko nazwać. Gdy już znaleźliśmy się w budynku, przyspieszyłem by szybciej dostać się do pokoju starszego. Ostatecznie i tak musiałem czekać, aż tworzy drzwi.

– Weź ciuchy na przebranie, pokaże ci, gdzie są łazienki.

Chwyciłem pierwsze lepsze ciuchy z mojej torby, a w tym czasie Seokjin wyciągnął z szafy ręcznik. Od razu udałem się za nim. Cofnęliśmy się niemal do schodów. Zaraz obok nich było kilka par drzwi.

– Toaleta, toaleta, same zlewy, a tu prysznice. – Przypomniał mi, wskazując po kolei na drzwi.

Od razu wszedłem tam, gdzie znajdowały się prysznice. Zamknąłem za sobą drzwi, chociaż nie na klucz. Szybko omiotłem wzrokiem pomieszczenie. Pod ścianą stał blat z dwoma zlewami oraz lustrem, a pozostałą część zajmowały prysznice. Czyli nawet tutaj nie ma prywatności. Miałem nadzieję, że nikt tu nie wejdzie.

Ściągnąłem z siebie ubranie i wszedłem pod pierwszy lepszy prysznic. Krople początkowo ciepłej, później gorącej wody zaczęły obmywać moje ciało. Chwyciłem leżące na półeczce mydło, zaczynając się myć. Szorowałem swoje ciało, starając się zbyć z siebie ten bród. Lecz on jak na złość nie chciał zejść. Cały czas byłem brudny.

Nie umiałem powstrzymać łez cisnących mi się do oczu. Kucnąłem w kabinie, chcąc wyrzucić to wszystko z siebie, chociaż wątpiłem by było to możliwe. Nic nie zmieni faktu, że stałem się zwykłą dziwką, która dała dupy za nocleg.

Seokjin

Z smutkiem patrzałem na zamknięte drzwi. Biedny młody. Nie najlepiej to znosi. Chociaż naprawdę trafiła mu się dobra okazja. Ten dzieciak na pewno był delikatniejszy niż jakikolwiek z dzisiejszych klientów. Jednak z tego co wcześniej mówił, to był jego pierwszy raz na miejscu tej uleglejszej strony.

– Zajęte. – Powiedziałem, widząc Miseoka kierującego się w ręczniku na biodrach w stronę pryszniców.

– Co? Co to przepraszam ma znaczy? Zajęty to może być tutaj tylko i wyłącznie sracz. – Parsknął.

Nie ruszyłem się spod drzwi, nie chcąc by w tej chwili ktoś tam wchodził. Młody potrzebuje chwili sam ze sobą.

– Hyuk mówił, że kogoś widział. To on? – Dopytał półszeptem.

– Tak.

– Jakiś nowy?

Młodszy oparł się o ścianę obok, najwyraźniej nie zamierzając zbyt szybko się stąd ulatniać.

– Nie. Sihyuk znalazł go u mnie. Nie miał gdzie spać. Nie chciałem, żeby tak wyszło. – Wyznałem.

– Kazał mu odpracować? – Zaśmiał się. – To w jego stylu. Lepiej szykuj miejsce w pokoju, chyba, że Bang wyremontuje mu szóstkę.

– On tu nie zostanie. – Odparłem.

– Tak myślisz? Nie wiesz jak to jest. Po takim czymś nie będzie przez jakiś czas mógł spojrzeć na siebie w lustrze. Będzie uważał, że do niczego innego się nie nadaje. Jinssi, po pierwszym skurwieniu się nic nie jest takie samo.

Zmarszczyłem brwi. Niech nie mówi, jakby to wszystko również było dla mnie łatwe. Wcale nie chciałem tak skończyć. Nikt w życiu nie pragnie zostać dziwką pomiataną i poniżaną przez każdego. Miałem zostać gwiazdą, której pożądają wszyscy, a nie kurwą, do której nikt nie ma szacunku.

– Jak Jongdae wróci, powiedz, żeby do mnie zajrzał. Mam sprawę do niego. – Powiedział odchodząc.

– Ty zawsze masz do niego sprawę jak już jest dobrze rozciągnięty!

– Wal się!

Uśmiechnąłem się pod nosem. Z powrotem spojrzałem na drzwi łazienki, a mój wyraz twarzy drastycznie się zmienił.

________________________

Co mam wam powiedzieć... Przepraszam. 

Mimo wszystko mam nadzieję, że zostaniecie z naszymi Jikookami do końca opowiadania. W końcu zacznie się układać... może... chociaż jednemu z nich. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top