Rozdział 62

Hoseok

Nastąpił bardzo dziwny okres, który mnie cieszył i niepokoił jednocześnie. Sprawa Jimina i Jungkooka była niezwykle ciężka. Naprawdę martwiłem się o przyjaciela. Młody był dla niego całym światem. Bałem się co tej pyzie może przyjść do głowy po jego utracie. Jakby nie patrząc ponownej, lecz tym razem raczej bez szans na powrót.

Widziałem, że cały czas walczy ze sobą by zapomnieć o nim. Któregoś dnia zajrzałem również do jego telefonu. Widziałem te codziennie próby połączenia się z nim, lecz nie komentowałem tego.

Przez kilka dni nastąpił jednak pewien przełom. Początkowo niezwykle mnie on niepokoił. Chim był prawie jak żywe zombie. Zrobił się kompletnie obojętny na wszystko dookoła. Jakby ktoś zabrał od niego wszystkie emocje, pozytywne jak i negatywne. Był jak wydmuszka.

Po tych kilku dniach zaczął zachowywać się jak wcześniej. Nadal było mu ciężko, lecz starał się. Jakby wróciło do niego część chęci do życia. W jego telefonie nie widziałem już ani jednej próby połączenia się z Jungkookiem. Jakby nagle sobie odpuścił. Lecz w to nie wierzyłem.

– Podasz popcorn? – Głos przyjaciela wyrwał mnie z wiru własnych myśli.

Podałem mu miskę, spoglądając na niego badawczym wzrokiem. Po chwili mogłem widzieć jak dziwnie się krzywi i kombinuje coś w ustach.

– Skórka od popcornu wlazła mi między zęby. Jak ja tego nienawidzę tego.

Zaśmiałem się w duchu, dobrze znając to uczucie. Jednak...

– Jimin wszystko w porządku?

– Wyciągnij mi ten cholerny popcoron z między trójki a czwórki to na pewno będzie. – Mówił, zaraz grzebiąc sobie tymi pulchnymi paluszkami w buzi.

– Jimin, chodzi mi o... No wiesz. Sprawę z Jungkookiem. – Wyjaśniłem ostrożnie.

Przyjaciel spojrzał na mnie wyciągając dłoń z ust.

– Jak ma być dobrze, kiedy nie ma przy mnie Kookiego? – Odpowiedział w pełni spokojnie. – Ale też nie mogę użalać się nad tym w nieskończoność. Nadal jest mi przykro, ale staram się jakoś funkcjonować.

– Co byś zrobił, gdyby ten idiota, nagle się pojawił i chciał wrócić.

– Nie wiem. Najpewniej mu na to pozwolę.

Mój głupi ChimChim.

– Proszę, obiecaj mi, że nie pozwolisz mu na to za szybko. Za łatwo ciebie dostaje i nie docenia tego. Niech tym razem to on zawalczy.

– Mam nadzieję, że będzie miał do tego okazję. – Uśmiechnął się słabo. – Hobiasz, powiesz mi,  jak kiedyś go gdzieś zobaczył.

– Jak to się stanie, to przyprowadzę ci smarkacza i każę mu na kolanach błagać o twoje wybaczenie.

Miło było słyszeć jego wesoły śmiech. Jednocześnie chciałbym aby nigdy do tego nie doszło, a zarazem wiem, że gdybym go zobaczył to znalazłby się ze śliwą pod okiem przed Jiminem i nie pozwoliłbym mu wstać dopóki sam bym nie uznał, że wyjątkowo długo błagał go o wybaczenie mu tych wszystkich win.

Niech smarkacz lepiej się modli bym go już nigdy nie spotkał. Chociaż znając mnie, jak tylko Jimin zrobi stęsknione spojrzenie w stronę młodego to nie będę umiał być wobec niego zbyt surowy. Szczęście Chima jest najważniejsze.


Jimin

Ten kurs był naprawdę rewelacyjny. Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdybym odmówił i nie przyjął takiego prezentu od przyjaciela. Już w tej chwili wiedziałem, że gdy tylko uzbieram odpowiednią kwotę, wybieram się na poziom rozszerzony.

Zdawałem sobie sprawę, że tylko z takimi kursami, bez wykształcenia pedagogicznego to za szybko nie znajdę pracy w tej branży. Jednak nauka takich rzeczy sprawiała mi przyjemność i z chęcią będę się doszkalał dalej, jeśli to ma pomóc w znalezieniu pracy.

W tych cięższych chwilach naprawdę pomagał mi kontakt z dziećmi, z którymi miałem do czynienia na tych kilku godzinach zajęć praktycznych jako stażysta. Cieszyłem się również, kiedy państwo Jung oddawali mi pod opiekę mała Sunmi. Uroczy dzieciaczek, lecz uparty i charakterny.

Coraz łatwiej było mi przetrwać każdy dzień bez Jungkooka. Moje serce nadal za nim tęskniło. W końcu chłopak jakąś jego cząstkę zabrał ze sobą. Co jakiś czas zastanawiałem się co jeszcze mógłby zrobić by go odnaleźć, lecz nic nie przychodziło mi do głowy. Młodszy jakby stał się człowiekiem widmo. Nie było go na żadnym portalu społecznościowym, nie znałem jego numeru telefonu, przybliżonego adresu. Nie wiedziałem nic.


Jungkook

Cieszyłem się, że udało mi się znaleźć pracę na zimę. Trochę obawiałem się zostać na ten okres bez środków do życia. W dodatku obecne miejsce pracy było jednym z lepszych. Miałem normalną umowę, w dodatku na okres sześciu miesięcy. Miałem ochotę skakać i krzyczeć z radości, gdy czytałem umowę. Już nie musiałem ze strachem zaglądać do lodówki, martwiąc się, że nic w niej nie zobaczę.

Między innymi dzięki temu mogłem sobie pozwolić na delikatne przybranie na wadze. Za bardzo po sobie tego nie widziałem, chociaż żebra nie były już tak wyczuwalne, jednak pierścionek na palcu ciaśniej siedział. Bardzo mnie to cieszyło, ponieważ był okres, że naprawdę bałem się, że go przez przypadek zgubię.

Dzisiaj, chcąc nieco uczcić dzień, w którym dostałem wypłatę, ubrałem jedne z lepszych ubrań jakie mi zostały i wybrałem się na miasto. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem za zakupach, dlatego były dwa komplety ubrań, które zostawiałem na specjalne okazje. Jeden był wyjściowy i elegancji, który służył mi przy rozmowach o pracę. Drugi po prostu wyglądał najlepiej z wszystkich pozostałych.

I może zakup kilku nowych ciuchów na przecenie byłby bardziej rozsądnym wyjściem niż pójście zabawić się do jakiegoś klubu, jednak nie pamiętam kiedy ostatni raz gdzieś wychodziłem. Przeważnie całe dnie po pracy przesiadywałem w domu, a wychodziłem jedynie do spożywczaka na rogu.

Udałem się do jednego z bliższych lokali. Jeszcze nie miałem okazji być w żadnym lokalu się zabawić. Zresztą, w całym swoim życiu nie byłem w za wielu lokalach.

Wszedłem do środka, rozglądając się szybko. Na parkiecie zauważyłem dwie pary obściskujących się gejów oraz jedną parę lesbijek. Nieźle trafiłem. Zająłem jedno z miejsc przy barze, nie chcąc blokować stolików większym grupom.

– Cześć. – Przywitał się chłopak, niewiele starszy ode mnie. – Postawić ci może drinka?

Ledwo zdążyłem usiąść...

– Sory, moja dupa jest nie do ruszenia. – Powiedziałem na wstępie.

Niech się ode mnie odwali. Nie ma na co liczyć.

– Ale moja wręcz przeciwnie. – Powiedział, patrząc na mnie znacząco.

Zmierzyłem mężczyznę wzrokiem, nie ukrywając się z tym. Nie najbrzydszy. Powinienem bez zastanowienia odmówić. Jednak od kilku miesięcy nie uprawiałem seksu, nie licząc rzadkich przygód z własną ręką. Czy byłem aż tak zdesperowany by przelecieć jakiegoś obcego gościa, zapewne w kiblu na tyłach?

– Niech ci będzie. – Odparłem. – Usiądź z drugiej. – Poprosiłem, widząc jak planuje zając miejsce po mojej lewej.

Mężczyzna wyminął mnie i zajął wolne krzesło po mojej prawej. Zapamiętać na przyszłość. Zajmować miejsca, gdzie nie będzie miał kto koło mnie usiąść. Czyli być piątym kołem u wozu, dwóch obcych par.

– Jak masz na imię? – Zagadnął po zamówienia nam alkoholu.

– To naprawdę ma znaczenie? Ledwo usiadłem a ty już pośrednio proponujesz mi seks.

– Wolisz od razu iść się bzykać czy na spokojnie porozmawiać? – Zwrócił mi uwagę.

– Mów mi Kook.

– Min. – Przedstawił się równie krótko co ja. – Przez chwilę myślałem, że źle trafiłem i zaraz mnie spławisz wyzywając od pedałów.

Spojrzałem na niego, unosząc jedną brew. Barman w tym czasie przyniósł nasze zamówienie.

– Obrączka.

– Zaręczynowy. – Poprawiłem go.

– Jeszcze lepiej. – Zaśmiał się. – To kto teraz oświadcza się komu?

– Nie jesteśmy już razem. Poza tym, dlaczego pomyślałeś, że to obrączka? Przecież nie wygląda na nią.

– Strzeliłem ze względu na palec.

Rozmowa nawet się kleiła, chociaż starałem się w nią nie angażować. Nie chciałem zdradzać za dużo obcemu mężczyźnie. Ale wspólnie ponarzekaliśmy na niektóre tematy. Wraz z upływające czasem Min robił się coraz bardziej śmiały. Jego dłoń z początku jedynie znalazła się na mojej nodze, a z czasem przesunęła bliżej krocza.

Może to nie były malutkie i urocze dłonie Jimina, jednak długa abstynencja robiła swoje. W końcu po kilku minutach niezwykle sugestywnego masażu przyrodzenia przez spodnie, zrobiłem się twardy.

– Masz gumki? – Spytałem, odstawiając pustą szklankę na stół.

Widziałem na jego twarzy przebiegły uśmiech. Wstałem z krzesła i udałem się na tyły lokalu. Mężczyzna uregulował nasz rachunek, po czym wyminął mnie i chwytając za nadgarstek, pociągnął w stronę jednych z drzwi. Zdziwiłem się, że miał do nich klucz. Musiał być z personelu. Znaleźliśmy się w jakimś niewielkim składziku.

Nie przejmowałem się tym. Brak miejsca w spodniach skutecznie odciągał moją uwagę. Wraz z nieznajomym przeszliśmy do mało delikatnych pocałunków. Mężczyzna dość szybko zajął się pozbywaniem moich spodni. Zsunął mi je jedynie tyle ile trzeba było. Samemu zająłem się uwalnianiem jego pośladków.

Wziąłem od niego gumkę, sprawnie nakładając ją na swojego członka.

– Jestem już rozciągnięty. Wejdź we mnie w końcu. – Wysapał spragniony.

Jego słowa działały na mnie pobudzająco.

Całość nie trwała długo. Chyba. Podczas seksu traci się poczucie czasu. Nie wiem ile dokładnie zeszło nam na piciu i rozmowach, a ile na seksie. Do domu wracałem nocą. Droga minęła w mgnieniu oka. Wszedłem do domu, zamknąłem za sobą drzwi, po czym położyłem się na kanapie. Nawet jej nie rozkładałem. Tylko przykryłem się kocem po samą szyję. Czułem jak moje policzki zaczynają robić się wilgotne.

Zdradziłem go. Znowu go zdradziłem.


Jimin

Mam wrażenie, że jakoś za łatwo to wszystko idzie. W życiu za bardzo mi się układa. Boję się, że to jakaś cisza przed burzą. A może świat w ten sposób chce mi wynagrodzić brak mojego króliczka? Wolałbym jego niż to wszystko, lecz to życzenie raczej nie do spełnienia.

Chociaż czy tak łatwo, to się zaraz okaże. Spojrzałem na budynek przedszkola. To będzie moja pierwsza próba. Tak naprawdę nie za bardzo wierzyłem, że uda mi się za pierwszym razem. Ale przecież trzeba zacząć próbować.

Przekroczyłem próg placówki. W środku było niezwykle kolorowo. W jednej ze ścian dzielących pomieszczenia znajdowało się duże akwarium, pełne odcisków palców dzieci na szybie, co oznaczało, że rybki cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem.

Wzrokiem odnalazłem sekretariat. Zapukałem do drzwi, po czym wszedłem do środka. Za biurkiem siedziała starsza kobieta w wąskich okularach z przyczepionymi do nich koralikami.

– Dzień dobry, Park Jimin, byłem umówiony z panią dyrektor.

– Proszę usiąść i chwilę poczekać. – Wskazała na krzesło przy ścianie. – Akurat na chwilę wyszła, ale za dwie minutki powinna być z powrotem.

Zająłem miejsce na krześle, cierpliwie czekając na pojawienie się kobiety, z którą byłem tu umówiony. Przyjrzałem się pomieszczeniu. Nawet tutaj na ścianach widniały bajkowe postacie. Podobało mi się.

Tak jak zapowiedziała pani z sekretariatu, dyrektor zjawiła się dokładnie po dwóch i pół minucie. Była nią starsza kobieta z burzą siwych włosów okularami z podobnym sznureczkiem. Jak zostanę tu przyjęty do pracy to też będę musiał takie nosić?

– Pan Park? Zapraszam. – Powiedziała, otwierając drzwi swojego gabinetu.

Uśmiechnąłem się, starając się nie pokazać, że nieco denerwuję się tą rozmową.

Gdy po godzinie rozmów wyszedłem z budynku przedszkola, przed bramą mogłem zobaczyć Hoseoka i Taehyunga.

– I co, jesteś panią przedszkolanką? – Spytał podekscytowany młodszy z nich.

– Dyrektorka była bardzo miła. Odezwą się, jeśli się zdecydują na moją pomoc.

– Jakaś ładna. – Dopytywał Tae.

– Po sześćdziesiątce.

– Nie było pytania. – Wymruczał, odwracając się ode mnie.

Wraz z przyjacielem zaśmialiśmy się i ruszyliśmy z miejsca.

– Miał przyjść jeszcze Yoongi, ale coś mu w pracy wypadło.

– Nic się nie stało. Cieszę się, że was widzę.

– Ale jak myślisz, przyjmą cię?

– Powiedziała, że poszukują kogoś jako pomoc nauczyciela. Z moimi papierami i tak nie mam szans na typowego nauczyciela. Sądzę, że zależy kto się jeszcze zgłosi. Wydaje mi się, że zrobiłem na niej dobre wrażenie.

– Jisoo poleciła jeszcze dwie placówki. Możesz spróbować jeszcze tam. Zwiększysz swoje szanse. Jak nie tutaj, to może w innym przedszkolu cię zatrudnią.

– Skąd ona bierze te przedszkola?

– Niektóre znajome mają starsze pierwsze dzieci. Jesteśmy aktualnie bardziej na szukaniu żłobka, ale Soo przy okazji wypytuje o jakieś przedszkola dla ciebie.

– Hyung, żeby cię tam czasem nie pomylili z jakimś przedszkolakiem, jak będziesz się im plątał pod nogami. – Odezwał się Tae, który dotychczas zdawał się nie słuchać rozmowy.

– Młody, ty chyba chcesz zginąć?

– Co, udusisz mnie tymi swoimi malusimi rąsiami?

Zmierzyłem go wzrokiem, lecz on tylko uśmiechnął się zadziornie. Oddałem Hoseokowi swoją teczkę, a za Tae rozpocząłem pościg. Niech tylko cię dorwę!


Jungkook

Dlaczego takie rzeczy muszą przytrafiać się akurat mnie? Kim byłem w poprzednim życiu, że teraz spotyka mnie taki pech? Nie dość, że nie umiałem odpowiednio zatroszczyć się o swojego chłopak, to teraz nawet żadnej pracy nie mogę utrzymać. Mój rekord to pół roku. I coś czuję, że chyba nigdy tego nie powtórzę.

Przecież starałem się jak mogę! Nie rozumiem, czym sobie zasłużyłem na nienawiść moich współpracowników. Dlaczego w każdej nowej pracy, nie mogłem znaleźć żadnego znajomego? Wszyscy zawsze musieli podkładać mi świnie.

Nigdy niczego z pracy nie ukradłem, zawsze przykładałem się do swojej roboty, byłem miły dla wszystkich dookoła. Gdzie popełniam błąd?!

A może w tym właśnie jest problem? Może powinienem zachowywać się jak ostatni dupek? Skoro i tak żadnej z prac nie mogę utrzymać dłużej niż dwa, trzy miesiące to po co się tak starać? I tak mnie wyrzucą i tak.

Może przynajmniej będę miał co do garnka włożyć. Dobrze, że gdy pracowałem jako magazynier, udało mi się nieco przybrać na wadze. W razie czego teraz będę miał z czego chudnąć.

Starając się nieco uspokoić i odgonić z głowy negatywne myśli, wyprostowałem się i przybrałem pewną siebie postawę. Zapukałem do ciemnych drzwi, czekając na pozwolenie na wejście.

– Proszę!

– Dzień dobry. – Przywitałem się z kierownikiem.

– Jeon, dobrze cię widzieć.

Czyżby nie było tak źle?

– Przyszedłem po wypłatę. – Powiedziałem wprost, wiedząc, że nie ma co przeciągać.

Odłożył trzymane w ręce papiery, przenosząc na mnie swój wzrok. Mam złe przeczucia.

– Zapłacę ci w przyszłym tygodniu.

– Mówił tak pan już ostatnio. – Przypomniałem mu.

– Zapłacę ci, ale nie w tej chwili. Zamiast ciągle dopraszać się o pieniądze, wziął być się do pracy. Myślisz, że widzę jak się obijasz.

– Nie obijam się. – Powiedziałem twardo.

– A ostatnio zbity komplet talerzy?

– Popchnięto mnie. – Zauważyłem.

– Uważałbyś bardziej, a nie zwalasz winę na innych i tylko upominasz się o pieniądze, na które nie umiesz zapracować porządną pracą.

Zacisnąłem dłonie na materiale spodni, powstrzymując się od komentarza.

– Do zobaczenia jutro. Nie spóźnij się.

Nigdy się nie spóźniam. Wyszedłem bez słowa, kierując się od razu w stronę wyjścia. Opuszczając lokal trzasnąłem drzwiami. Byłem wściekły. Miałem ochotę krzyczeć. Kolejny raz robią mnie w chuja, a ja za bardzo nie mam co z tym zrobić, bo to w ogóle cud jak na mnie, że znalazłem jakąś cholerną pracę.

Wróciłem do domu. Jedynym powodem, dla którego nic nie zniszczyłem był fakt, że nie miałem z czego zapłacić za zniszczenia. Usiadłem na kanapie, nerwowo tupiąc nogą. W mieszkaniu rozległo się burczenie mojego brzucha. Od rana nic nie jadłem. A przebywanie dziesięć godzin w pracy, pośród zapachu jedzenia wcale nie pomagało.

Wstałem i zajrzałem to portfela. Było tam zaledwie kilka wonów. Na koncie miałem odłożone pieniądze na wynajem mieszkania. Mimo wszystko wolałem mieć dach nad głową niż jedzenie na talerzu. Nie mam pewności, że ten chuj niedługo mi zapłaci, by ruszać pieniądze z konta.

Nawet nie mam gdzie tego zgłosić, bo pracuję na czarno. Nie ma co, zajebiście umiesz się urządzić Jungkook.

Mimo wszystko chwyciłem wszystkie drobne które posiadałem i zarzucając na plecy niewielki plecak wyszedłem na dwór. Muszę jakoś skombinować jedzenie. Lodówka świeci pustką. Właściwie to mógłbym ją odłączyć i zaoszczędzić jeszcze rachunek za prąd.

Oddaliłem się od domu bardziej niż zwykle. Przez cały czas biłem się z myślami. Nie poznawałem siebie. Kiedyś nie do pomyślenia byłoby nawet by taki pomysł zaćmił się w mojej głowie. Nigdy jednak nie byłem w takiej sytuacji.

Wszedłem do pierwszego z rogu mniejszego, osiedlowego spożywczaka. Lekkim skinieniem przywitałem się z ekspedientką za ladą. Czułem jak zaczynają pocić mi się ręce. Przeszedłem do alejek z bardziej treściwym jedzeniem. Rozglądając się co chwilę dookoła, szybko wpakowałem jeden z bochenków chleba do plecaka. Szybko wycofałem się z powrotem w alejki. Kątem oka widziałem jak jakiś mężczyzna stał przy kasie, płacąc za zakupy i nieco bajerując młodą dziewczynę. Szybko wrzuciłem do wnętrza plecaka jedną konserwę i zupkę instant. Powoli zapiąłem go i ostrożnie zarzuciłem na plecy.

Chwyciłem jeszcze jeden z batoników i udałem się z nim do kasy. Przywitałem się z kobietą i podałem jej słodycz.

– Smakują przepysznie. Szkoda, że to edycja limitowana. – Uśmiechnęła się, skanując towar.

Szybko zerknąłem na baton. Niecodzienne opakowanie oraz smak w połączeniu z napisem „limit edition" pozwoliły mi potwierdzić jej słowa.

– Tak? Pierwszy raz będę próbował. Po takich słowach nabrałem na niego jeszcze większą ochotę. – Zaśmiałem się nerwowo, co ona pomyliła chyba z radością.

Przełknąłem ciężko ślinę, modląc się w duszy, by nie spytała o rzeczy z plecaka. Nie widziała, prawda? Podałem kasjerce drobne za batona, po czym pożegnałem się z nią miło. Poczułem ulgę wychodząc ze sklepu. Szybkim korkiem oddaliłem się od budynku.

Moje serce waliło jak szalone. Jeszcze niczego nikomu nie ukradłem. Może poza długopisami Taehyunga na lekcjach, chociaż właściwie to za każdym razem odbierałem jedynie swoją własność.

Czując ssanie w żołądku, chwyciłem kupionego batona i pochłonąłem go niemal w ciągu chwili. Na pozostałe rzeczy spojrzałem dopiero domu. Trochę nie wierzyłem w samego siebie. Ja naprawdę ukradłem coś ze sklepu. Było mi tak okropnie wstyd.

Odłożyłem skradzione produkty, po czym usiadłem na kanapie. W tej chwili nie byłem już taki głodny. Poczucie winy nieco powstrzymało krzyki mojego żołądka. Chociaż będę miał co włożyć do ust, gdy ponownie zgłodnieje.


Jimin

Nie przejmowałem się początkowym niepowodzeniem. To tylko motywowało mnie bym dalej dokształcał się w tym kierunku. Przyjaciela, jak i rodzice wspierali mnie w tej decyzji. Aktualnie miałem na bieżąco jakieś zlecenia jako grafik. Udawało mi się nawet odłożyć co miesiąc trochę wonów

Miałem już odłożone pieniądze na kolejny kurs. Może po jego zrobieniu będzie mi znaleźć łatwiej jakąś pracę. Skończę go niedługo przed rozpoczęciem drugiej połowy szkolnego. Powinienem się pospieszyć. Jak dobrze pójdzie to skończę kurs jeszcze w sierpniu i może zdążą mnie gdzieś zatrudnić.

Zaczynało mi się naprawdę układać. Życie powoli ponownie zaczyna się do mnie uśmiechać. Spojrzałem z utęsknieniem na pierścionek na moim palcu.

– Mam nadzieję, że jesteś teraz szczęśliwy, Kookie.

Może i mieszkałem nie najgorzej, może i robiłem coś co mnie pasjonuje, kształciłem się w kolejnym przeze mnie lubianym kierunku. Lecz to wszystko było na nic, skoro nie miałem u boku mężczyzny swojego życia.

Brakuje mi go cały czas tak samo mocno. A przecież minął już ponad rok.


Jungkook

Dlaczego zamiast być coraz lepiej, jest coraz gorzej? Z pewnej strony nawet cieszyłem się z tego zwolnienia. Miałem dość tego dupka kierownika, który nie chciał wypłacać mi tygodniówek oraz traktował jak nieroba. Jak on mógł mi nie zapłacić za moje ciężko przepracowane godziny!

Desperacko starałem się złapać jakiejkolwiek roboty, ale niczego odpowiedniego nie mogłem znaleźć. Chwilowo roznosiłem gazety i ulotki, lecz nie przynosiło to takich pieniędzy jak potrzebowałem. Od tygodnia zalegałem z czynszem, a jadłem maksymalnie dwa posiłki dziennie.

Nie dam tak rady na dłuższą metę. Jakimś cudem udawało mi się unikać właściciela, lecz w końcu mnie złapie i każe zapłacić zaległe pieniądze.

Dlaczego wszystko musi się kręcić wokół kasy?!

Wzdrygnąłem się, słysząc pukanie do drzwi. Ściszyłem telewizor, nieruchomiejąc na kanapie. Przez długi czas panowała cisza. Poczułem ulgę z powodu czyjeś rezygnacji. Radość była zbyt wczesna, ponieważ zaraz ponownie rozległo się pukanie, tym razem bardziej ponaglające.

Powinienem otworzyć. Nikt mnie tu nie odwiedza, ponieważ nie mam znajomych. To musiał być właściciel. Jak mu nie otworzę, to sam tu wejdzie. Przecież ma klucz. A wtedy jak mnie zobaczy to będzie dosyć niezręcznie. Lepiej jak mu sam otworzę.

Wstałem i niepewnym korkiem udałem się pod drzwi.

– Dzień dobry. – Odezwałem się, drapiąc z zakłopotaniem w kark.

– Dzień dobry, panie Jeon.

Mężczyzna wszedł do środka, wymijając mnie. Rozglądał się po mieszkaniu oceniającym wzrokiem. Wyglądało jakby szukał jakiś zniszczeń w swoim mieszkaniu. Na szczęście nie miał prawa nic znaleźć, nie pozwolę sobie zabrać zapłaconej kaucji.

– Zalega pan z płatnością za wynajem.– Odezwał się rzeczowym tonem, zatrzymując na środku pokoju.

– Wiem, przepraszam. Aktualnie szukam pracy i...

– Nie interesuje mnie pana życie i jego problemy. Dla mnie najważniejsze jest by opłata za mieszkanie wpływała na czas. A tak nie jest w pana przypadku.

– Przepraszam, obiecuje panu, że...– Zacząłem spanikowany.

– Masz tydzień na spakowanie się i wyprowadzenie. Poza tym chcę do tego czasu zobaczyć zaległe pieniądze. W przeciwnym razie sprawa ląduje na policji.

Nie mogłem uwierzyć własnym uszom.

– Nie może pan.

– Mogę. Proszę przeczytać jeszcze raz umowę. Nie płaci pan, więc mam prawo pana eksmitować w trybie natychmiastowym.

– A moja kaucja?

– W takim razie ma pan uregulowaną zaległość. Ale w niedzielę chcę otrzymać od pana klucze i puste mieszkanie, gotowe na przyjęcie nowych lokatorów. Nie chcę wynajmować mieszkanie osobie, która ma problem z terminowymi płatnościami.

– Ale...

– Nie mam nic więcej do powiedzenia.

Mężczyzna pożegnał się ze mną, po czym opuścił mieszkanie. Stałem, nie mogąc w to wszystko uwierzyć. Właśnie straciłem dach nad głową. Szczęściem w nieszczęściu był tak, że miałem kilka dni na zorganizowanie sobie nowego lokum.

Nie jest to łatwe zadanie, biorąc pod uwagę mój brak środków do życia. Może uda mi się sprzedać kilka swoich rzeczy by zarobić trochę wonów. Niepotrzebne ubrania, chociaż nie mam ich zbyt wiele. Może starczy chociaż na początek. Mogę brać więcej rejonów do roznoszenia gazet. Poza tym koniecznie muszę znaleźć sobie normalną pracę. Roznoszenie ulotek mogę sobie zostawić na czas, który mi pozostanie.

Muszę zacząć więcej zarabiać. Muszę zacząć w ogóle zarabiać.

________________________

Jiminowi chyba zaczyna się powoli układać, Jungkookowi chyba nie za bardzo. 

Powinnam już zadać to pytanie wcześniej, chociaż sądzę, że odpowiedź będzie jednakowa - Czy Jungkook dobrze zrobił odchodząc od Jimina?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top