Rozdział 60
Jimin
Kierowany radami przyjaciół, starałem się naprawdę niczym nie stresować i nie przejmować. Jungkook zachowuje się normalnie. Powinienem się cieszyć. Jednak taki stan rzeczy już dawno przestał być dla młodszego normą, dlatego nie wierzyłem w nagły powrót do wcześniejszej sielanki. To by było za piękne. Poza tym niepokoiło mnie jego oddalenie się ode mnie.
– Uspokój się, Jimin. – Szepnąłem do siebie, biorąc głęboki wdech.
Wysiadłem z windy zaczynając szukać kluczy do domu. Po uporaniu się z zamkiem, wszedłem do mieszkania.
– Wróciłem! – Krzyknąłem, chociaż nie koniecznie liczyłem na odpowiedź.
Zdawałem sobie sprawę, że Kookie niekoniecznie musiał to słyszeć. Wszystko zależało od tego, w jakim pomieszczeniu się znajdował. W pierwszej kolejności zajrzałem do kuchni. Często go tam znajdowałem po pracy. Gotowanie chyba trochę go uspokajało.
Kuchnia okazała się być pusta. Zajrzałem do jadalni oraz salonu, lecz tam również go nie znalazłem. Zignorowałem ukłucie niepokoju, chociaż serce już przyspieszyło swój rytm. Sypialnia, gabinet oraz łazienka również okazały się być puste.
Spokojnie Jimin, tylko spokojnie. Nie popadaj w paranoję. Może poszedł na spacer? Spojrzałem na korytarz. Brakowało jego butów i bluzy. Jednak to wszystko nie musiało oznaczać spaceru.
Usiadłem w salonie i zwalczyłem w sobie chęć zadzwonienia do młodszego. Nie chciałem by pomyślał, że go kontroluję i nie daje mu już ani grama wolności. Chociaż najchętniej zamknąłbym go w mieszkaniu i nie wypuszczał nigdzie do końca życia.
Wpatrywałem się w zegar niemal nie mrugając. Minęło pięć, dziesięć, a potem trzydzieści minut. Limit mojej cierpliwości się skończył. Sięgnąłem po telefon i natychmiast próbowałem skontaktować się z Jungkookiem. Odpowiadała mi długa cisza, a następnie prośba o nagranie się na skrzynkę głosową. Nawet nie myślałem tego zrobić, ponieważ wiedziałem, że nigdy w życiu nie odsłuchał żadnej wiadomości. Nawet nie jestem pewien czy wie, jak się je odsłuchuje.
Po trzech nieudanych próbach połączenia, udałem się na ponownie przeszukanie mieszkania. Panika powoli ogarniała całe moje ciało. Nigdzie nie znalazłem żadnego listu pożegnalnego. Może tym razem po prostu go sobie darował?
– Jimin, wypluj to! – Warknąłem na siebie.
Przeszukując dalszą cześć mieszkania, chwyciłem telefon, wybierając kolejny kontakt.
Yoongi
Nie obawiałem się tego zlecenia. Współpracowałem już z tym mężczyzną, znałem jego styl oraz oczekiwania. Aktualne zlecenie zapewne również nie będzie odbiegało od jego schematu. Ten na szczęście nie był zbyt wymagający.
Kroczyłem za mężczyzną, oglądając mieszkanie, które miało stać się moim płótnem. Prezentowało duże możliwości.
– I co pan sądzi? – Spytał, zatrzymując się w salonie, z którego rozpoczęliśmy zwiedzanie.
– Na pewno uda mi się stworzyć coś co pana zadowoli, a przyszli lokatorzy będą zachwyceni.
Widziałem na jego twarzy dyskretny uśmiech.
– Jakie pan teraz ma oczekiwania?
– Chciałbym coś nowego... świeżego. W poprzednich...
Przerwał, gdy w pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. W dodatku mojego.
– Przepraszam pana najmocniej. – Powiedziałem, delikatnie się kłaniając.
Wyciągnąłem z telefon z kieszeni z zamiarem odrzucenia połączenia i wyłączenia telefonu, lecz powstrzymała mnie przed tym nazwa wyświetlanego kontaktu.
– Przepraszam, muszę odebrać.
Odsunąłem się nieco na bok, odbierając połączenie.
– Tak, Jimin. Coś się stało?
Ugryzłem się w język, ponieważ nie powinienem o to pytać. Tak jakby chłopak dzwonił jedynie jak się coś dzieje. Może po prostu chciał porozmawiać.
– Yoongi hyung. – Powiedział rozedrganym głosem, a mi już serce skoczyło do gardła. – Proszę cię. Przyjedź. Nie ma go. Nigdzie. Wróciłem do domu i go nie ma.
– Jimin, uspokój się. Oddychaj. – Mówiłem, łudząc się, że to naprawdę pomoże. – Może po prostu wyszedł na spacer, albo...
– Czekałem, pół godziny. Nie odbiera ode mnie. Hyung, tak się boję.
– Spokojnie. Nie ruszaj się z domu. Już do ciebie jadę.
Rozłączyłem się, nerwowo wciskając telefon do kieszeni. Wróciłem do czekającego na mnie mężczyzny, zastanawiając się co powinienem powiedzieć.
– Najmocniej pana przepraszam, ale jestem zmuszony przerwać to spotkanie. Mam nadzieję, że pan...
– Spokojnie. Współpracowałem z panem i rozumiem, że to musi być naprawdę ważna sprawa.
– Bardzo dziękuję panu za wyrozumiałość. Obiecuję panu, że skontaktuje się z panem najszybciej, jak tyko to będzie możliwe.
Szybko zebrałem się z domu zleceniodawcy i ruszyłem do domu Jimina. Całe szczęście niemal od razu udało mi się złapać taksówkę. Podróż ciągnęła mi się niesamowicie. Jedyny plus był taki, że na drogach, pomimo popołudniowej pory, nie było żadnych korków.
Niemal rzuciłem kierowcy pieniądze za podwózkę i pobiegłem do bloku chłopaków. Będąc na górze, pukałem w drzwi nieustannie. Gdy tylko młodszy otworzył mi drzwi, wszedłem nie czekając na zaproszenie.
– Gdzie jest Jungkook?
Znowu powinienem ugryźć się w język. Gdyby wiedział, to by nie było całego problemu. Przyjrzałem się Jiminowi. Był wyraźnie roztrzęsiony, a oczy lekko wilgotne.
– Uciekł. – Odezwał się młodszy po długiej chwili głębokich wdechów i wydechów.
– Jak to uciekł?
– Nie ma większości jego rzeczy. Laptopa, całej bielizny, większości ubrań. Nie ma jego toreb i nawet wziął jedną moją.
– Czemu miałby uciekać z domu? A przede wszystkim gdzie?
– Nie wiem, Yoongi. Nie wiem. – Mówił coraz bardziej drżącym głosem.
Zacisnąłem usta w wąską linię, karcąc siebie w duchu za dzisiejszy brak taktu. Podszedłem do niższego, przytulając go do siebie.
– Spokojnie, nie ma co panikować. To chociaż wskazuje na to, że jest cały i zdrowy.
Po co miałby zabierać swoje rzeczy, gdyby ponownie chciałby targnąć się na swoje życie? To byłoby bez sensu. Z drugiej strony uciekanie z domu, od Jimina, również takie się wydawało.
– Coś ostatnio działo się między wami? Jakaś kłótnia? Sprzeczka?
– Nie. Ostatnio było... normalnie. Zresztą, dzwoniłem do ciebie tydzień temu. Nic się nie zmieniło.
Poczułem małe wyrzuty sumienia z powodu tego, że zbagatelizowałem uwagi Jimina o Jungkooku. On znał go najlepiej i skoro niepokoiło go coś, co nawet wyglądało na normę, to najwyraźniej naprawdę trzeba było się tym zainteresować.
– Chodź do salonu. Zastanówmy się, gdzie mógł pójść.
– Nigdzie. Przecież sam dobrze wiesz. Dokąd miałby się niby udać?
– Dzwoniłeś do Taehyunga?
Pokręcił przecząco głową. Chwyciłem jego telefon w dłoń i wybrałem numer przyjaciel najmłodszego.
– Jimin, coś się stało?
– Czy dzisiaj wszyscy muszą na wstępie zadawać to pytanie?
– Yoongi hyung? – Odezwał się wyraźnie zdziwiony.
– Ciebie też miło słyszeć. – Wywróciłem oczami. – Jungkook nie kontaktował się z tobą dzisiaj? Albo wiesz gdzie może być?
– Co to w ogóle za pytanie? Gdzie jest Jungkook? – W jego głosie słychać było wyraźny niepokój.
Westchnąłem ciężko. Nie pomoże nam.
– Sami chcielibyśmy to wiedzieć. Jimin wrócił z pracy i nie było już Jungkooka, ani jego rzeczy. Mieliśmy małą nadzieję, że może będziesz coś wiedział.
– Co jakiś czas dzwoniłem do niego, lecz był mało rozmowny. O niczym mi nie wspominał.
Jesteśmy w kropce.
– Jakbyś miał od niego jakieś wieści, albo przyszedł ci do głowy pomysł gdzie się mógł udać, daj znać.
– Oczywiście hyung. Ja będziecie coś wiedzieć również napiszcie.
Pożegnaliśmy się. Oddałem telefon Jiminowi. Nie wiedziałem co teraz robić. Nie mieliśmy żadnego tropu.
Dzisiaj było już późno, ale jutro z rana możemy przejść się do doktor Moon. W końcu chyba jeszcze miała z Jungkookiem te spotkania. Może ona coś będzie wiedzieć, podpowie nam coś.
Jimin
Siedziałem na kanapie, przytulając się do własnych, przyciągniętych pod klatkę piersiową nóg. Kiwałem się lekko na boku, starając się uspokoić.
Nikt nic nie wiedział. Żaden z nas nie miał bladego pojęcia, gdzie teraz może znajdować się Jungkook. Miałem ochotę się rozpłakać.
– Hyung, dlaczego on mi musi to wszystko robić?
Dlaczego muszę tak bardzo cierpieć przez niego?
Jungkook
Mając dosyć ciągle dzwoniącego telefonu, wyciszyłem go. Nie chciałem ich niepotrzebnie martwić, wyłączając go. Leżałem na łóżku w motelowym pokoju, spoglądając na sufit. Nie powinienem tak bezczynnie leżeć.
Wypadałoby się rozejrzeć za jakimś tanim pokojem do wynajęcia oraz jakąś pracą. Znajdując się w tej części miasta byłem spokojny, ponieważ nie spodziewałem się przez przypadek natknąć na Jimina czy któregokolwiek z znajomych.
Zresztą, gdzie miałem się udać, jak nie na obrzeża miasta? Była to jedna z tańszych dzielnic, ale jeszcze nie należąca do tych, z kategorii podejrzanych czy niebezpiecznych. Ta część miasta jak na razie była po prostu na moją kieszeń.
Uruchomiłem laptopa i zacząłem rozglądać się w pierwszej kolejności za jakąś pracą. Było kilka ciekawych ogłoszeń i to w okolicy. Jutro zadzwonię wszędzie i dowiem się czy wszystko z tych ogłoszeń jest aktualne. Gdzieś przecież muszą mnie zatrudnić.
Następnie zerknąłem na jakieś małe kawalerki lub pokoje, które mógłbym wynająć. Nie mogę przez cały czas mieszkać w motelu. To po prostu nieopłacalne.
– Dosyć na dzisiaj. – Powiedziałem, przeciągając się zmęczony.
Wróciłem na łóżko. Spojrzałem na telefon, na którym nieustannie świeciła się dioda powiadomień. Dwadzieścia nieodebranych połączeń i piętnaście wiadomości od Jimina, pięć połączeń od Yoongiego, siedem połączeń i dwie wiadomości od Taehyunga i jedno nieodebrane połączenie od Hoseoka. Pokręciłem głową. On naprawdę musiał z mojego powodu wszystkim zawracać dupę? Wyszedłem zaledwie osiem godzin temu.
Już nie będę taki. Wybrałem numer Taehyunga.
Jungkook: Jestem cały i zdrowy. Żyję. I tak zostanie. Nie dzwoń do mnie. Możesz to wysłać Jiminowi
Po chwili postanowiłem wysłać drugą wiadomość.
Jungkook: Daj trochę na wstrzymanie. Może kiedyś porozmawiamy. Tą wiadomością się już z nikim nie dziel, a najlepiej usuń ją po przeczytaniu.
Mam nadzieję, że uszanuje moje życzenie. Po paru minutach znowu rozbrzmiał telefon. Jimin. Odrzuciłem połączenie. Przynajmniej mam pewność, że dotarła do niego pierwsza wiadomość.
Jimin
Nie przespałem pół nocy. Siedziałem na kanapie i czekałem na powrót młodszego. Yoongi cały czas był ze mną. Nie potrafiłem dopuścić do siebie myśli, że mnie opuścił. Nie rozumiałem jego decyzji. Żadnych słów pożegnania czy wyjaśnienia. Nie rozumiałem właściwie co się stało.
Nad ranem obudziły mnie dźwięki z kuchni. Wstałem z kanapy i z nadzieją w sercu zajrzałem do pomieszczenia obok. To jednak nie był Jungkook, który przygotowywał dla mnie śniadanie, a wczorajszy dzień wcale nie okazał się być tylko złym snem, tak jakbym sobie tego życzył.
Spuściłem wzrok, nie mogąc w tej chwili patrzeć na Yoongiego. Ja chcę mojego Jungkooka!
– Poczekaj w salonie. Kończę robić śniadanie. Później przejdziemy się do doktor Moon.
Skinąłem głową, po czym apatycznym korkiem poczłapałem do salonu. Usiadłem na kanapie i pomimo wysokiej temperatury, przykrywając się kocem. Chwyciłem telefon i zacząłem się w niego wpatrywać. Dlaczego nie chcesz od nikogo odebrać? Dlaczego mi nie odpisujesz?
Jimin: Błagam cię. Odezwij się.
Oparłem czoło o kolana. Tak bardzo się o niego bałem. Z domu mógł wyjść sam. Jednak co, jeśli go ktoś napadł? Wiem, że umie się bronić, lecz jeszcze nie wrócił do pełni sił. Drgnąłem niespokojnie czując wibracje telefonu.
Jungkook: Nie pisz, nie dzwoń.
Sam nie wiedziałem czy tego posłuchać, czy zaraz ponownie wybrać jego numer i próbować się z nim skontaktować. Wczoraj Taehyung przekazał mi od niego wiadomość. Jednak tak krótkie słowa i tak niczego nie wyjaśniają i nie uspokajają moich zszarganych nerwów.
Jimin: Zrobiłem coś nie tak? Nic nie rozumiem.
Długie chwile oczekiwania i cisza ze strony młodszego. Nic nie odpowiedział. Prędzej doczekałem się śniadania zrobionego przez hyunga niż kolejnej oznaki życia Kookiego.
– Jedz i idziemy do psycholki. – Powiedział, kładąc przede mną talerz z jedzeniem.
On to wiedział jak przekonać mnie do działania. Zjadłem wszystko co mi podał oraz wypiłem dwa kubki czarnej, pobudzającej kawy. Doprowadziłem się jeszcze do względnego stanu używalności i mogliśmy wychodzić.
Drogę przebyliśmy w względnej ciszy. Żadne z nas specjalnie nie miało ochoty na sztucznie podtrzymywane rozmowy. Będąc już pod gabinetem zauważyliśmy osobę czekającą na krześle. Ktoś musiał mieć teraz wizytę. Skłoniliśmy się delikatnie, po czym zajęliśmy wolne miejsca. Czekanie zdawało się trwać wieczność.
– Spokojnie. – Usłyszałem głos hyunga oraz poczułem jego dłoń na swoim kolanie.
Dopiero teraz dotarło do mnie, że przed chwilą poruszałem nią jak opętany. Poprawiłem się na krześle, prostując. Ile można tam siedzieć?! Niemal jak na zawołanie drzwi gabinetu się otworzyły. Wyszedł z niego jakiś mężczyzna. Doktor Moon stała w drzwiach i żegnała go, kiedy nagle jej wzrok padł na naszą dwójkę.
– Przepraszam cię, to na pewno zajmie tylko moment. – Zwróciła się do osoby, czekającej tu przed nami. – Zapraszam.
Jungkook
Pierwsza noc nie była taka zła. Poza chwilowym załamaniem tuż przed zaśnięciem i kłującym uczuciem tęsknoty z samego rana, to było całkiem znośnie. Dzisiaj już nieco zlitowałem się nad Jiminem i odpisałem mu na jedną z wiadomości, licząc, że w ten sposób da mi spokój. Chyba podziałało, ponieważ poza jeszcze jedną wiadomością, nie wysłał mi później żadnej.
Dzisiaj plan miałem prosty. Chodzić wszędzie i pytać, gdzie szukają pracowników. Ktoś w końcu musi mi dać pracę.
Właśnie wychodziłem z motelu, kiedy poczułem wibrujący telefon w kieszeni. Znowu on. Wyciągnąłem urządzenie. Blisko byłem.
– Dzień dobry. – Przywitałem się uprzejmie.
– Dzień dobry, Jungkook. Chciałam się upewnić co do dzisiejszej wizyty. Na pewno ją odwołujesz?
Zmarszczyłem brwi. Coś było nie tak. Nie zadzwoniłaby po prostu, żeby spytać czy może się rozmyśliłem i jednak może przyjść. Wczoraj dzwoniłem do niej i odwoływałem wizytę, podobnie było z rehabilitantką.
– Jimin lub Yoongi jest u pani? – Spytałem, podejrzewając o to nawet starszego hyunga. – Tylko proszę nie kłamać.
– Tak. – Odparła krótko.
– Przekazałem Taehyungowi, że nic mi nie jest oraz że nic nie zamierzam sobie zrobić.
– Oni po prostu się o ciebie martwią. Jungkook, moglibyśmy porozmawiać na spokojnie?
– Przyjdę do pani w wolnej chwili, pokazać się, że naprawdę jestem cały. Nie mam ochoty niczego wyjaśniać.
– Dobrze. – Odpowiedziała spokojnym głosem. – Do zobaczenia.
Nim się rozłączyła mogłem usłyszeć w tle głos Jimina zasypującego kobietę lawiną pytań. On naprawdę musiał tak w to wszystkich angażować? Nie może sobie odpuścić?
Prychnąłem pod nosem, nieco wytrącony z równowagi. To wszystko miało być łatwiejsze. Jak mam się od niego odciąć, jeśli on cały czas próbuje się ze mną skontaktować?
Na szczęście szczerze wątpiłem w to by mnie znalazł. Nie mają żadnych tropów. Motel, w którym się zatrzymałem wybrałem kompletnie losowo. Warunkiem była jedynie niska cena za noc. Mogłem wybrać ten, jak również podobny po drugiej stronie miasta. Seoul jest za duże by mnie znaleźli.
Jimin
Przecież to jakieś szaleństwo. On nie mógł się tak po prostu rozpłynąć! Nikt nie wie gdzie on jest. Na szczęście miałem przy sobie trzeźwo myślącego Yoongiego. Zgłosiliśmy zaginięcie Kookiego na policji, a fakt, że miał za sobą epizod samobójczy był dla nas w tym momencie korzystny.
Jednak od dwóch dni policja nie powiadamia nas o jego znalezieniu. Jak trudne może być jego odnalezienie?! No bez jaj! Jungkook, obiecuję, że jak tylko cię zobaczę to uduszę gołymi rękoma! Jak on może mnie wystawiać na taki stres?! Jak on śmie odchodzić ode mnie bez żadnego słowa?!
Jungkook
Normalnie uduszę go gołymi rękoma! Jak on mógł zgłosić moje zaginięcie na policję?! Uduszę! Całe szczęście policja nie mogła mnie zmusić do spotkania z nim. Wystarczyła im wiadomość, że jestem cały i zdrowy oraz że to nie było zaginięcie, a zwykłe wyprowadzenie się. Nie pytali za dużo, a moje nazwisko zniknęło z listy osób poszukiwanych.
Szkoda, że z pracą nie idzie tak łatwo. Kilka dni chodzenia i zostawiania swojego CV w różnych zakładach, kilka rozmów, a nadal zatrudnienia brak. A podobno jest takie duże bezrobocie. Gdzie, ja się pytam, gdzie?! Malutką kawalerkę mam już jedną upatrzoną. Tylko najpierw wolałbym znaleźć pracę.
Jednak, skoro nie da się w tej kolejności... Może wynajem mieszkania, rozpocznie dobrą passę i niedługo uda mi się znaleźć w końcu jakąś pracę? Nie ma więc chyba na co czekać. Odgrzebałem numer właściciela mieszkania i zadzwoniłem do niego.
Byłem naprawdę szczęśliwy, gdy udało mi się umówić z nim na spotkanie jeszcze dzisiejszego dnia. Niemal od razu przebrałem się w bardziej eleganckie ciuchy. Trzeba było robić dobre wrażenie. Niedługo później wyszedłem na spotkanie z mężczyzną.
Spotkanie przebiegło dość pomyślnie. A nawet bardzo pomyślnie, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że podpisałem z mężczyzną umowę wynajmu. Co prawda musiałem mu zapłacić za pierwszy miesiąc z góry, lecz jak tylko zacznę zarabiać to zaraz się odkuję.
Po przyjściu do motelu zacząłem pakować swoje rzeczy. Nie było tego zbyt wiele. Niemal niczego tak naprawdę nie wypakowałem. Jednak teraz znowu musiałem sam przenieść te kilka toreb. Może lepiej byłoby mi z jakąś dużą walizką. Ona by sobie jechała na kółkach, a jeśli jakoś udałoby mi się przyczepić do niej pozostałe torby to niemal niczego nie musiałbym nieść.
Mam nadzieję, że takie kombinacje nie będą mi potrzebne i kolejna mini przeprowadzka czeka mnie za jak najdłuższy okres czasu.
Wieczorem byłem już w mieszkaniu. Właściciel przekazał mi jeden komplet kluczy i pożegnał się, życząc miłej nocy. Odpowiedziałem podobnymi słowami, będąc naprawdę wdzięczny mężczyźnie. Oby ta pierwsza noc w kolejnym nowym miejscu była bardziej udana niż ta poprzednia.
Będąc już samemu, ponownie przeszedłem się po mieszkaniu. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy to pusta lodówka. Zarzuciłem na siebie bluzę po czym udałem się do najbliższego sklepu. Nie kupowałem zbyt dużo. Tylko najpotrzebniejsze rzeczy na kilka następnych dni.
Wieczorem położyłem się na niewielkim i nie najwygodniejszym łóżku, włączając po cichu telewizor. Nieco przerażała mnie cisza, jaka potrafiła zapanować, gdy byłem sam.
Przed snem poczułem to samo nieprzyjemne ukłucie co w kilka poprzednich nocy. Zacisnąłem zęby na dolnej wardze, starając się trzymać emocje na wodzy. Jungkook, ogarnij się. To była dobra decyzja. Bądź mężczyzną. Poradzisz sobie bez niego. Obojgu wam teraz będzie lepiej. Nie możesz się teraz wycofać.
Jimin
Ostatnimi dniami byłem niemal całkowicie bez życia. W pracy chodzą plotki o redukcji etatów. Nie umiem się tym wystarczająco mocno przejąć. Aktualnie moim największym problemem jest brak Kookiego w moim życiu.
Yoongi odwiedzał mnie dość często by sprawdzić jak się miewam. Widziałem ten smutny uśmiech, kierowany w moją stronę. Czego on się spodziewał? Że przejdę do porządku dziennego z faktem, że nie ma przy mnie już Jungkooka?
Niemal każdej nocy zastanawiam się co zrobiłem źle. W którym momencie popełniłem błąd? Dlaczego jestem aż tak ślepy, że znowu niczego nie zauważyłem?
Traciłem nadzieję na to, że wróci. Nie odzywał się do mnie. Nie pisał, nie dzwonił, nie odbierał, nie odpisywał. Nikt nie wie, gdzie dokładnie się znajduję. Tak naprawdę nie mam pewności, że nadal jest w Seoul.
Siedziałem na ziemi, spoglądając na nasze wspólne zdjęcia. Sam nie wiedziałem, czy wolałem je zostawić na pamiątkę czy spalić wszystkie w cholerę, tak samo jak pozostałe rzeczy młodszego, które u mnie zostawił. Wiązało się z nimi pełno miłych wspomnień, które w tej chwili przynosiły tylko cierpienie.
Wziąłem zapalniczkę w dłoń i przyłożyłem do pierwszego zdjęcia. Patrzałem aj ogień powoli trawi nasze uśmiechnięte twarze i sylwetki. Pokręciłem głową, czując napływające do oczu łzy. Nie dam rady.
Może kąpiel pozwoli mi się zrelaksować? Nalazłem sobie całą wannę wody, chcąc siedzieć w niej, dopóki mój humor się nie polepszy. Wszedłem do wanny zatapiając się w gorącej wodzie po samą szyję. Cierpliwie czekałem aż ukojenie i spokój przyjdzie. Jednak coś nie mogłem się tego doczekać.
Woda była już zimna. Nadal leżałem w niej, zastanawiając się, jak on mógł mnie opuścić po raz drugi? Dlaczego za każdym razem robił to w tak okrutny sposób? Dlaczego musiałem przez niego tyle cierpieć? Przez osobę, którą najbardziej kocham...
Zanurzyłem się nieco bardziej. Wrażenie byłoby przyjemniejsze, gdyby woda była cieplejsza. Zamknąłem oczy, nie chcąc ich sobie podrażnić. Pamiętam jak któregoś razu Jungkook założył się ze mną, że wytrzyma dłużej pod wodą. Ja wytrzymałem niecałe pół minuty. Natomiast, gdy ten głupi dzieciak nie wynurzał się przez minutę, myślałem, że dostanę zawału.
A gdyby już się tak nie wynurzać? Wszystko na około tylko przypomina mi o nim. Gdzie się nie obejrzę, widzę masę wspomnień, od których nie mogę się uwolnić. Nawet gotowanie sprawia mi psychiczny ból, pamiętając ile to razy Jungkook stał w kuchni, byle bym miał tylko ciepły obiad po pracy. Jak bardzo jego umiejętności się poprawiły, odkąd ze mną zamieszkał.
A gdyby naprawdę już tutaj zostać?
Jakby w odpowiedzi, poczułem mocny uchwyt za ramiona i pociągnięcie do góry. Zaskoczony nieco zachłystnąłem się wodą, z której zostałem gwałtownie wyrwany. Zacząłem kaszleć, starając się pozbyć tej odrobiny wody z płuc.
Gdy już udało mi się względnie unormować oddech, podniosłem wzrok. Co on tu robi? A no tak, ostatnio dałem mu klucze. Dlaczego poczułem rozczarowaniem widząc Yoongiego? Dlaczego mój umysł nie może przyswoić tak prostej informacji, że Jungkook już tu nie wróci? Powinienem wykasować jego imię z pamięci.
Fala kolejnych emocji szybko napłynęła, a ja nie byłem w stanie jej dostatecznie powstrzymać.
– Nienawidzę go. – Wyszlochałem, chowając twarz w koszulkę starszego. – Nie chce go więcej widzieć!
Już nie zniosę kolejnego takiego rozstania. Lepiej niech mi się już więcej na oczy nie pokazuje!
Yoongi przez cały czas gładził moje plecy. Nie próbował mnie od siebie odsunąć, dopóki całkowicie się nie uspokoiłem. Byłem mu bardzo wdzięczny za wszystko co robił. Hoseok również się starał, lecz on był po prostu mniej mobilny.
– Hyung. – Wyszeptałem.
– Tak?
– Nie chcę tu mieszkać.
– Coś wymyślimy. A teraz połóż się spać. Jutro masz chyba na rano do pracy.
Ledwo zauważalnie skinąłem głową. Ubrałem na siebie to co miałem pod ręką, po czym dałem się zaprowadzić do sypialni. Cieszyłem się, że nie pytał o to, co miało miejsce.
Jungkook
Widziałem, że w końcu musi mi się zacząć jakoś układać. Praca może była na czarno i nie była najlepsza oraz jakoś super płatna. Kelner w jakieś fastfoodowej knajpce. Jednak cieszyłem się, że w ogóle jakąś znalazłem. Wiedziałem, że nie może być aż tak źle i w końcu wszystko zacznie mi się jakoś układać.
„Może być", „jakoś", „w ogóle jakaś". Tak, wspaniałe słowa określają moje obecne życie. Nie powinienem narzekać. W końcu mam dach nad głową, a i co tydzień będzie wpadał jakiś grosz do kieszeni. Może nie będę w stanie za dużo oszczędzić, bo większość będzie szła na życie, ale ważne, że będę miał za co kupować jedzenie.
W końcu zacznie mi się troszeczkę lepiej powodzić. Tylko trzeba czasu. W końcu mało kto chcę zatrudnić świeżego absolwenta liceum, bez doświadczenia. Popracuję tu i tam, i może w końcu uda mi się złapać jakąś porządniejszą robotę.
Wiedziałem, że w końcu musi zacząć się układać. Od teraz będzie już tylko lepiej. Zacznę wychodzić na prostą.
Hoseok
Widząc nazwę kontaktu na dzwoniącym urządzeniu, skrzywiłem się nieco.
– Cześć. – Przywitałem się, siląc na nieco weselszy ton. – Jakieś dobre wieści? – Pytałem z nadzieją, za każdym razem.
– Na razie bez zmian. A jeśli już, to na grosze.
Yoongi zaczął tłumaczyć mi, jak wygląda sprawa u Jimina, która swoją drogę nie była najlepsza. Naprawdę żałowałem, że nie mogę poświęcić mu teraz więcej czasu. Praca i opieka nad małą zajmowały znacznie więcej mojego czasu niż bym chciał.
Gdy usłyszałem o sytuacji przyjaciela w pracy, zrobiło mi się go naprawdę żal. Za co on musi tyle cierpieć?
– Dzięki, że mnie o wszystkim informujesz. W weekend koniecznie muszę go odwiedzić.
Jeszcze raz podziękowałem za informacje, po czym pożegnałem się z nim.
Nie za bardzo wiedziałem jak w tej sytuacji mam pomóc Jiminowi. Bo to, że muszę mu jakoś pomóc, było pewne. Nie poradzi sobie sam. Potrzebuje naszego wsparcia. Mojego, Yoongiego, a nawet Taehyunga, który również bardzo się o niego martwi.
Byłem wściekły na tego gówniarza, że sprawia Jiminowi tyle cierpień. On go tak kocha, a ten bez słowa rani go raz, a później drugi. Jakim trzeba być tchórze, by odejść tak bez żadnego słowa. Nie ma dobrego wytłumaczenia na takie zachowanie. Chłopak nie ma za grosz honoru.
Zastanawiałem się również czy nie powinienem poinformować o wszystkim rodziców Jimina. Wiem, że tak naprawdę to sprawy przyjaciela i nie powinienem sam, bez jego wiedzy, mieszać w to kolejnych osób, nawet, jeśli są to jego rodzice. Tyle, że oni naprawdę go kochają i powinni wiedzieć w jakim jest stanie, szczególnie jeśli ten jest nie najlepszy. Poza tym powinni wiedzieć o ucieczce Jungkooka. Traktowali go jak syna, bądź nawet zięcia.
Nie chcę robić nic przeciwko przyjacielowi. Zasugeruję mu, by o wszystkim im powiedział. Może się zgodzi.
Jimin
Mam wrażenie jakby sypało mi się całe życie. Jestem jednym z najmłodszych stażem pracowników. Czego ja się spodziewałem? To było niemal oczywiste, że pójdę na pierwszy odstrzał. Przynajmniej przez ponad rok miałem miłą pracę z miłymi ludźmi. Będę za nimi tęsknił.
Tylko co ja teraz zrobię? Całe szczęście, że mam ten miesięczny okres wypowiedzenia. Mam czas na znalezienie czegoś nowego. Tyle że na nic nie miałem ochoty. Zawinąłbym się w łóżku w kłębuszek smutku i już się więcej stamtąd nie ruszał.
Skrzywiłem się słysząc dzwonek do drzwi.
_________________________
Jak sądzicie, któremu zacznie się układać dobrze w życiu jako pierwszemu? A może obojgu posypie się ono jeszcze bardziej?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top