Rozdział 52
Jimin
Myślałem, że z każdym kolejnym dniem będzie coraz łatwiej. Myliłem się. Było coraz gorzej, lecz starałem się tego nie okazywać, żeby nie martwić hyunga. Nie minął nawet tydzień od jego wypadku, a ja miałem wrażenie, że rozsypuję się na coraz drobniejsze kawałeczki.
Muszę się szybko pozbierać. Dzięki Yoongimu ten tydzień mam wolny. Mogę poświęcić czas na użalanie się, załamywanie i opłakiwanie Jungkooka ile tylko chcę. Ale od przyszłego tygodnia wracam do pracy. Będę się musiał wziąć w garść.
Jednak brak odpowiedzi na kluczowe pytanie utrudniał wszystko. Nadal nie wiedzieliśmy dlaczego Jungkook to zrobił. Nie ma takiej rzeczy czy czynu, która powinna być w stanie zmusić człowieka do takiego kroku. Przecież wszystko da się jakoś naprawić. Tak sądziłem do niedawna. Teraz sam byłem niemal pewny pójść w ślady Kookiego, jeśli tylko spełniłby się najczarniejszy scenariusz.
Siedziałem kolejną godzinę przed laptopem najmłodszego zastanawiając się nad hasłem. Zaczynałem tracić nadzieję. Nawet nie zwróciłem uwagi na powrót hyunga do domu. Dopiero, gdy siadał obok mnie, przysuwając sobie krzesło do biurka, spostrzegłem jego obecność.
– O co cię wypytywali? – Spytałem, odrywając wzrok od ekranu logowania.
– Właściwie to nie wiem po co mnie wzywali. Powiedziałem im to samo co wtedy. Przez to, że go znałem, zaczęli mnie wypytywać o jego życie prywatne. Starałem się mówić jak najmniej. – Mówił ściszonym tonem. – Nie powiedziałem im o liście. Nie chciałem by wyszło, że sam... Ale obawiam się, że i tak dojdą do takich wniosków. Minąłem się na komisariacie z tą psycholką Jungkooka. Założę się, że była tam w jego sprawie.
– Myślisz, że... Kookie może mieć przez to wszystko jakieś kłopoty?
– Nie wiem. Ta kobieta co prowadziła samochód raczej nie będzie chciała tego ciągnąć i sprawiać problemów, ale i tak nie wiem czy policja może tak to wszystko odpuścić. Boję się jak będzie wyglądała sprawa z kosztami leczenia. Niby jest ubezpieczony, ale nie wiem jak to wygląda, kiedy jest to... – Zmilkł, nie dokańczając zdania.
Staraliśmy się unikać tego słowa. Zresztą, chyba żadnemu z nas nie przechodziło ono przez usta.
– Nadal się męczysz z tym hasłem?
Starszy spojrzał na ekran komputera.
– Pokaż mi listę. – Odezwał się Yoongi.
Po tych kilku dniach nie wyglądała ona za ciekawie. Lista powinna być krótsza, a ja już dawno powinienem się dostać do jego konta. Przeczytałem pierwszą z trzech stron.
Jungkook, JeonJungkook, JungkookJeon, Jimin, ParkJimin, JiminPark, Jikook, Kookmin, 01091997, 19970901, 13101993, 19931013, Jungkook97, 000000, qwerty7890, qwerty, hasło, hasło123, zaq12wsx, zaq1@WSX, 123456, password, 111111, 123456789, cheetos, kimchi, Chimchim, Chim, Jiminnie, abc123, Yoongi, Jiminhyung, MinYoongi, YoongiMin, Yoongihyung, hyung, Taehyung, KimTaehyung, królik, haslo, welcome, Jimin93, welcome, chusok, Jeon, Park, Min, Kim, banana, IronMan, asshole, password1, bunny, 1997, 1993, 091997, 101993, asdf, qwerty1, zxcv123, Jungkook123, hasło123, 27032015, 20150327, Kook, Kookie, Kook97, Kookie97, japierdole, fuckyou, banananana, 121212, 123123, 987654321, starwars, google, 666666, letmein, blackpink, bigbang, organizm, orgazm, orenżada, naleśniki, kawa, herbata, iloveyou, ParkJiminJeonJungook, JiminJungkook, JungkookJimin, kwiatuszek, muzyka, muzyk, lemoniada, depresja, ratunku, pomocy, gąsienica, słońce, żuczekgnojaczek
– Naprawdę? – Spytał, czytając moją listę.
– Już naprawdę nie mam już pomysłów. Najpewniej to któreś z tych, tylko wpisałem o jedną liczbę za mało czy coś w tym stylu.
– Odejdź.
Usiadł przed laptopem, zaczynając pisać na klawiaturze. Pierwsze wpisane przez niego słowo okazało się nie pasować. Niemal zleciałem z krzesła, kiedy za drugim podejściem udało mu się trafić, dzięki czemu po chwili mogliśmy oglądać tapetę pulpitu.
– Co wpisałeś?!
– ParkJungkook. – Odparł. – Już chyba wiem, kto zmieniałby nazwisko, gdybyście naprawdę wzięli ślub.
Poczułem nieprzyjemne ukłucie w okolicach klatki piersiowej.
Yoongi
Ta cała sytuacja nie była ciężka jedynie dla Jimina. Ja również cierpiałem z powodu tego wszystkiego. Oni nawet sobie nie wyobrażają, jak to jest widzieć całą tę scenę wypadku ciągle w głowie. To jest obraz, który nie jest w stanie opuścić mojego umysłu, sprawiając, że nawet sen nie przynosi upragnionego odpoczynku.
Wiedziałem, że wizyta na policji by złożyć dodatkowe zeznania, czy czego oni tam chcieli, nie będzie niczym dobrym.
– Znał pan ofiarę?
Rozmawiał ze mną inny funkcjonariusz niż poprzednim razem. Nie wiem czy oni nie dzielą się tymi notatkami, czy tamten je zjadł, ale zadawał mi w większości identyczne pytania co jego kolega w te feralną sobotę.
– Jestem jego współlokatorem.
Tym razem bardziej szczegółowo wypytywali mnie o Jungkooka. Wiedziałem, że to ma jakiś związek z psycholką, którą widziałem na komendzie. Jestem ciekaw czego naopowiadała im o młodszym.
– Czy ostatnio zachowywał się inaczej niż zazwyczaj? Coś się stało?
– Podejrzewacie, że to było samobójstwo? – Z trudem przeszło mi to przez gardło.
– A powinniśmy? – Spytał, świdrując mnie tymi swoimi małymi oczkami.
Nie ze mną te numery.
– Jungkook zachowywał się normalnie. Ostatnio w związku zaczęło mu się bardzo dobrze układać. – Powiedziałem, wiedząc, że rozbicie tego pseudo trójkątu na pewno go ucieszyło.– Nie widzę powodów, dla którego miałby...
– Skąd takie przypuszczenia? Zwierzał ci się z swojego związku? Może powiedział ci coś, co cię zaniepokoiło.
Mówię mu, że ostatnio było wręcz świetnie, a ten nadal swoje... Nie mam zamiaru mu potwierdzać, że Jungkook sam wszedł pod samochód, chcąc zakończyć swoje życie. Nie będę przecież sam podkładał nam kłód pod nogi.
– Nie zwierzał mi się. Ale mieszkamy we trójkę w jednym mieszkaniu. Ja, on i jego partner. Mimowolnie widzę i słyszę jak się im układa.
Widziałem jego nieco zdziwiony wzrok. Było nie dopytywać! Mimo to funkcjonariusz nadal nie przestawał wypytywać mnie o życie młodszego, cały czas sugerując mi bym w końcu potwierdził jego przypuszczenia. Jego niedoczekanie.
Na komisariacie spędziłem ponad godzinę. Powrót do domu nie był łatwy z powodu godzin szczytu. Chcąc nieco ochłonąć postanowiłem przejść się na piechotę do domu. To tylko pół godziny drogi. Biorąc pod uwagę wszechobecne korki, zapewne podróż taksówką czy autobusem mogłaby trwać dłużej.
Podczas drogi nie było opcji bym nie przechodził przez jakieś przejście dla pieszych. Za każdym razem czułem jak bicie mojego serca niebezpiecznie przyspiesza, a oczy szukają chłopaka, który zaraz mógłby wejść na ulice, prosto pod pędzący samochód.
Zachciało ci się iść na pieszo, skarciłem się w myślach. Przy każdym przejściu starałem się opuszczać wzrok na swoje buty lub wyciągać telefon i wpatrywać się w jego ekran, byle tylko podczas czekania na zmianę świateł nie spoglądać na przejście.
Docierając pod blok poczułem ulgę. Ostatni raz szedłem gdziekolwiek pieszo. Podczas podróżny windą na siódme piętro zdążyłem nieco ochłonąć. Wchodząc do mieszkania przywitała mnie cisza. Szybki rzut oka w stronę salonu pozwolił mi wykluczyć tamte rejony jako miejsce przebywania Jimina. Po zerknięciu do jego sypialni, skierowałem się do gabinetu. Siedział tam, nadal będąc nieco zamknięty w sobie. Przynajmniej nie ubierał już ubrań Jungkooka. A przynajmniej nie cały czas, zakładając je jedynie do snu. Chłopak spojrzał na mnie dopiero, gdy usiadłem na dostawionym do biurka krześle.
Nadal siedział nad rozgryzaniem hasła. Nie szło nam zbyt dobrze, ale młody był jakimś geniuszem zabezpieczeń. Spojrzałem na kartkę z wypróbowanymi przez Jimina hasłami. Nie wiedziałem czy mam się zacząć śmiać czy płakać czytając niektóre z propozycji. Dłużej przyjrzałem się jednak tym początkowym, najbardziej logicznym. Poszedł dobrym tropem, ale nie wypróbował jeszcze kilku wariantów.
– Odejdź.
Zająłem miejsce przed laptopem. W pierwszej kolejności wpisałem propozycję, która wydawała mi się bardziej logiczna. W końcu to Jimin robił u nich w związku za kobietę, mimo że to młodszy zajmował się sprzątaniem i gotowaniem. Nawet pani Park potwierdzała ten podział, nazywając Jungkooka swoim zięciem.
Ta propozycja okazała się być jednak błędna. Dobra, to próbujemy drugi wariant.
Nie powinienem być zaskoczony, kiedy hasło okazało się być tym, którego szukaliśmy. W końcu z takim założeniem wpisuje się każde z propozycji, jednak byłem w szoku, kiedy już podczas drugiego podejścia udało mi się zgadnąć.
– ParkJungkook.
Czyli jednak Jimin zostanie przy swoim nazwisku. Po chwili namysłu to tak bardzo nie dziwi. Jimin ma wspaniałą rodzinę i nic dziwnego, że Jungkook chciałby do nich dołączyć, a nie przyłączać jego do swojej, która odwróciła się do nich dupą.
Spojrzałem na chłopaka. Cieszył mnie ten uśmiech, którego od dawna nie miałem okazji oglądać. Mam nadzieję, że nie zniknie on zbyt szybko, bo teraz przyszła pora na pokonanie drugiej przeszkody. Gdzie właściwie Jungkook zapisywał te swoje filmiki?
Rozpoczęliśmy poszukiwania od najbardziej oczywistych miejsc. Zaczęliśmy przeszukiwać cały pulpit, a następnie każdy z folderów znajdujących się na dysku. Wiedziałem, że to nie może być łatwe. W końcu to zadanie z założenia miało się okazać trudniejsze od poprzedniego. Wcześniej najmłodszy nie posiadał hasła do komputera, więc jedną linią obrony było dobre ukrycie i zabezpieczenie folderu.
Oczywiście jeśli Jungkook nie pozbył się wszystkich nagrań przed... Jednak tą myślą wolałem się nie dzielić z Jiminem i nie dopuszczać by w ogóle zagościła w jego umyśle.
Szukanie tego folderu okazało się być niemal tak trudne jak szukanie igły w stogu siana. Przeglądaliśmy po kolei wszystko, lecz nie wyglądało jakbyśmy byli chociaż o krok bliżej do znalezienia tego właściwego.
– Musi być jakiś inny sposób na znalezienie tego. – Miałem chwilowo tego dosyć. – Przecież tak to możemy szukać w nieskończoność. Wiesz w jakim programie on to nagrywał. Trzeba sprawdzić w jakim miejscu są zapisywane wszystkie nagrania.
No i teraz przynajmniej mamy jakiś plan działania, a nie szukanie po omacku bez końca. Pomysł był dobry, jednak za wiele nam to nie pomogło. Folder był pusty. To nie mogło być takie łatwe.
– Jungkook czasami edytował te filmiki. – Odezwał się nagle Jimin. – Jak robił kilka nagra w ciągu jednego dnia to później sklejał to w całość.
– W jakim programie to montował?
Już po chwili mieliśmy włączony program. Przejąłem od młodszego myszkę. Musi być jakaś historia pików, ostatnio otwierane czy coś w tym stylu. I było. Tylko, że tyczyło się oryginalnych plików wideo, które musiały znajdować się w miejscu zapisanym przez program do nagrywania. Jungkook musiał wszystko zmontować i dopiero przenosić bądź usuwać pliki.
Dobra, ale przeważnie programy próbują zapisywać nowe pliki w miejscu ostatniego ich zapisu. Czyli jakbym teraz chciał coś zapisać, powinno mnie skierować do tego samego miejsca. To myślenia był dobry, ale najwyraźniej Jungkook był nadal cały czas o krok przed nami. Kieruje mnie na pulpit.
– Chodź, zjemy coś i dalej nad tym pomyślimy.
– Nie jestem głodny. – Burknąłem.
Jimin opuścił gabinet, kierując się prawdopodobnie do kuchni. Ja pozostałem przed laptopem, zastanawiając się, co jeszcze może pomóc mi trafić do tego szukanego folderu.
Podczas gdy ja skrupulatnie przeszukiwałem komputera, Jimin przyniósł mi posiłek, pilnując bym cokolwiek zjadł. Siedział cały czas przy mnie obserwując moje poczynania.
– Może Taehyung będzie miał jakiś pomysł, gdzie on to może zapisywać?
– Może. Zadzwoń do niego i się spytaj.
Taehyung był w miarę na bieżąco z naszymi poczynaniami oraz z stanem zdrowia Jungkooka. Jimin codziennie dzwonił do Taehyunga i Hoseoka lub to oni dzwonili do niego. Raz nawet byli odwiedzić go w szpitalu, jednak mogli na niego spojrzeć jedynie przez szybę. Czyli niemal tak jak ja za każdym razem. Nie chciałem zabierać czasu Jimina na to bym sam mógł się z nim zobaczyć.
– Cześć. – Przywitał się Jimin, najwyraźniej dodzwaniając się do tego kosmity. – Nie wiesz może, gdzie Jungkook zapisywał nagrania ze swojego pamiętnika?
– Udało wam się dostać do lapka?! – Siedząc obok mogłem doskonale słyszeć ten krzyk.
On próbował dowiedzieć się czegokolwiek od Taehyunga, a ja nadal szukałem. Nawet przeszukiwanie całego kompa po nazwach nic nie dawało. Najwyraźniej nie znałem tego odpowiedniego. Ale jak można było nazwać taki folder?
Nim się obejrzałem nastała noc. Jimin przypilnował, żebym jeszcze cokolwiek zjadł. Sam chyba w końcu poszedł spać, bo odkąd poszedł zanieść naczynia, nie wracał przez długi czas. A ja chciałem doprowadzić sprawę do końca. Udało mi się z hasłem, to może dzisiaj jest mój szczęśliwy dzień i zajdę ten pieprzony folder.
– Jungkook, musiałeś to tak ukryć? Proszę powiedz, że tego nie usunąłeś. – Burczałem do siebie pod nosem.
Musi być coś co pomoże mi to znaleźć. Wstałem z krzesła i udałem się do sypialni młodszego.
– Jimin, jak Jungkook porządkuje swoje pliki?
Chłopak podniósł się, spoglądając na mnie zaspanym wzrokiem. Powtórzyłem pytanie, zdając sobie sprawę, że za pierwszym razem mógł nie usłyszeć lub nie wystarczająco skupić się na tym co mówię.
– Często oznacza wszystko datą. – Mruknął.
Data. Tyle to i ja się domyślam.
– Robi to w jakiś szczególny sposób? Podaj mi jakieś ważne daty, żebym mógł szukać czegoś bardziej konkretnego.
– Czasami datował od tyłu. – Chłopak pokręcił głową, próbując się rozbudzić. – Dwudziesty siódmy marca zeszłego roku, pierwszy września, trzynasty października, chyba piętnasty maja zeszłego roku albo coś koło tego, ósmy listopada dwa tysiące czternastego. Nie wiem.
– Dobra, dzięki.
Wróciłem do gabinetu. Nie za bardzo wiedziałem co miał na myśli mówiąc „datował od tyłu". Rozgryzę to w trakcie. Wróciłem się do plików, które mogły zawierać jakąś datę. Chyba zrozumiałem słowa Jimina, widząc prace oznaczone konkretną datą, lecz w formacie rozpoczynającym się od roku, a kończącym na dniu nie używając żadnych znaków interpunkcyjnych pomiędzy. W sumie to nie było nic nadzwyczajnego, jednak wcześniej nie szukałem w ten sposób.
Wpisałem jedną z dat podanych przed Jimina. Otworzyłem szerzej oczy, kiedy wyszukiwarka coś znalazła. Warknąłem pod nosem, kiedy laptop blokował mi podgląd do lokalizacji pliku. Nie tak, to w inny sposób.
Poczułem się nieco zdezorientowany widząc, że ścieżka pod koniec wraca do pulpitu. Ale przecież tam wszystko sprawdziliśmy. Wyglądało jakby ścieżka się zaraz urywała. Zminimalizowałem wszystkie okna. Spojrzałem na główny ekran. Przecież tu nie ma żadnego folderu, którego byśmy nie sprawdzili.
Tchnięty przeczuciem wcisnąłem jednocześnie CTRL oraz A. Założę się, że spotkanie mojej dłoni z czołem było słychać w połowie bloku. Folder bez ikony i bez nazwy, który jednak podświetlał się niebieskim kwadracikiem po zaznaczeniu wszystkich ikon pulpitu. Wiedziałem jak robić folder bez ikony, jednak bez nazwy jeszcze nigdy mi się nie udało.
Wszedłem we właściwości folderu chcąc zmienić ikonę, by więcej go nie zgubić, lecz odmówiono mi dostępu. Otworzyć folderu zresztą też nie mogłem. Prosiło mnie o wpisanie hasła. To tak się da?! Sądziłem, że jego filmy z pamiętnika będą nim zabezpieczone, jednak nie sądziłem, że będzie to już na poziomie folderu. Jebany geniusz komputerowy. Wie jak bronić swojego.
– Jimin! – Krzyknąłem, chcąc mimo wszystko pochwalić się swoim małym odkryciem.
Chłopak zjawił się po chwili. Stało się to na tyle szybko, że po moim obudzeniu go musiał nadal pozostać przytomny.
– Mam. Tak jakby.
Natychmiast do mnie przybiegł, spoglądając w ekran komputera.
– Mam folder, ale jest chroniony hasłem.
– Wpisywałeś już coś? – Spytał, na co ja pokręciłem przecząco głową. – Wpisz to samo hasło co jest do komputera.
Nieprawidłowe. To byłoby za piękne.
– Daj, ja spróbuję.
Jimin zajął moje krzesło samemu próbując wpisywać słowa. Po pięciu próbach wyskoczył komunikat o przekroczeniu liczby nieudanych prób. Mieliśmy wpisać hasło awaryjne lub odczekać pół godziny. Co to są w ogóle za zasady?! Co on tu za program zainstalował, że tak świetnie wszystko chroni? Dlaczego ja na studiach nie wiedziałem, że komputery mają takie możliwości? Uniknął bym dwóch kradzieży moich projektów.
– Hyung idź spać. Jest późno. Teraz moja kolej. – Odezwał się młodszy.
– Twoja kolej będzie za minimum pół godziny. Zdrzemnij się.
Chłopak odłączył laptop od ładowania, zabierając go wraz z ładowarką do sypialni. Coś czuję, że nie prześpi pół nocy. Nie mając za bardzo innego wyjścia udałem się do siebie, by zdrzemnąć się chociaż te trzy godzinki do rana.
Jimin
Byłem w naprawdę ogromnym szoku, kiedy zobaczyłem, że Yoongiemu udało się znaleźć ten folder. Teraz została nam znowu zabawa w hakera. Zabrałem komputer do sypialni wraz z ładowarką. Ustawiłem sobie kilka budzików co pół godziny. Byłem poekscytowany tym małym sukcesem, jednak zmęczenie dawało o sobie znać.
Położyłem się, cały czas spoglądając w stronę komputera. Byłem w szoku poziomem zabezpieczenia tego urządzenia. W tej chwili nie miałem wątpliwości, że taka forma pamiętnika jest dużo bezpieczniejsza niż taki popularny pisany w zeszycie. Zeszyt już dawno byśmy znaleźli i przeczytali. Dostanie się do tych plików zajęło nam niemal tydzień. A nadal nie wiemy czy coś nas jeszcze nie czeka.
Drgnąłem niespokojnie, słysząc budzik telefonu. Chyba oko mi się na chwile przymknęło. Podniosłem się z łóżka. Poruszyłem myszką, włączając z powrotem laptopa. Znowu można było wpisywać hasło.
Moje zasypianie i budzenie się na próby wpisania haseł trwały przez pół dnia.
– Jimin, to nie może być aż takie trudne. – Szeptałem do siebie.
Udało nam się zgadnąć hasło do laptopa. Może tutaj brzmi ono podobnie. Albo przynajmniej jest też związane z naszym związkiem. Jimin, myśl! Na pewno są jakieś połączenia wyrazów i dat, których nie wypróbowałeś.
Długo się zastanawiałem nim cokolwiek wpisałem. Błąd. Może inaczej. Źle. Znieruchomiałem, widząc masę plików w folderze. Jestem w folderze! Jego nagrania!
– Mam!
Tyle wystarczało, by po zaledwie kilku sekundach ujrzeć hyunga wpadającego do pomieszczenia i patrzącego na mnie z niedowierzaniem.
– Co wpisałeś? – Spytał od razu.
– 27032015ParkJungkook. Zabiję go za tak długie hasło. Ratuje go jedynie to, że chce przejąć moje nazwisko.
Przyjrzałem się uważnie plikom. Jest ich więcej niż myślałem. W nazwie każdego była jedynie data. Niektóre filmy były robione dzień po dniu, jednak w większości nagrywane były one z kilkudniowymi odstępami. Mimowolnie się uśmiechnąłem widząc na wszystkich miniaturkach mojego króliczka.
Nie chciałem oglądać ostatniego filmu, który datą wskazywał na dzień wypadku. To musiało trwać już dłuższy czas. Spojrzałem na wcześniejsze filmy. Nacisnąłem na ten z datą osiemnastego września dwa lata temu.
– Dlaczego ten? – Spytał Yoongi.
– W tedy gdzieś mniej więcej widzieliśmy się po raz pierwszy. – Powiedziałem tęsknie.
Film po chwili się załadował.
________________________________
No to zaczyna się Powrót do Przeszłości :D Miłej zabawy w wspominaniu początków.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top