Rozdział 5
Rozdział na dobre rozpoczęcie weekendu ;) Kolejny dopiero w poniedziałek.
_________________________
Jimin
Nie miałem ochoty wstawać. Właściwie ruszenie się z łóżka było ostatnią rzeczą na jaką w tej chwili miałem ochotę. Jęknąłem, słysząc dzwonek telefonu. To nie byłby takie złe, gdyby nie fakt, że telefon znajdował się na komodzie. Żeby po niego sięgnąć, musiałem się podnieść i wyjść spod ciepłej kołderki.
Zmarszczyłem brwi widząc numer, którego nie miałem zapisanego w kontaktach.
- Tak, słucham?- Spytałem niemrawo.
- Dzień dobry.- Kobieta przedstawiła się i podała nazwę jakiejś firmy.- Czy mam przyjemność rozmawiać z panem Pakiem Jiminem?
- Tak. O co chodzi?
- Dzwonię w związku z przesłanym przez pana CV. Sprawa nadal aktualna?
Natychmiast się obudziłem. Moje serca automatycznie przyspieszyło swój rytm.
- Tak, jak najbardziej.
- W takim razie chcę pana poinformować, że jest pan zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną. Czy najbliższy piątek o godzinie dwunastej panu odpowiada?
- Tak. Jak najbardziej.- Odpowiedziałem natychmiast.
- Dobrze. W takim razie dziękuję i do zobaczenia.
Pożegnałem się z nią, sam trochę nie wierząc w to co usłyszałem. Ale spokojnie, to jeszcze nie świadczy, że będę miał te pracę. Poza tym... Z jakiej firmy ona dzwoniła? Zmarszczyłem czoło, próbując sobie przypomnieć co mówiła na początku. O, już wiem! Uśmiechnąłem się zadowolony, ponieważ firma nie należała do byle jakich.
Pomimo wczesnej pobudki ten dzień zdawał się zapowiadać naprawdę dobrze. Spojrzałem na kalendarz w telefonie. Mamy poniedziałek. Rozmowę mam dopiero w piątek. Mam czas by dobrze się przygotować. Muszę jak najwięcej dowiedzieć się o tej firmie i wykonać jeszcze kilka naprawdę dobrych prac, gdyby chcieli coś jeszcze obejrzeć. Wolę być przygotowany na każdą możliwość.
Z uśmiechem na ustach ruszyłem do kuchni. Zacząłem sobie przygotowywać śniadanie. Normalnie o tej porze nawet bym nie myślał by cokolwiek gotować. Lecz w obecnej sytuacji miałem ochotę przyrządzić sobie coś porządnego.
Przez cały poranek trzymał się mnie dobry humor. Później postanowiłem poświęcić trochę czasu nowym projektom. W końcu trzeba czymś zachwycić prawdopodobnie nowych pracodawców. Do południa siedziałem przy swoim już nieco wysłużonym tablecie.
Wyszedłem z gabinetu dopiero na obiad. Wtedy też zacząłem się przygotowywać do spotkania z Jungkookiem. W końcu dzisiaj czekała nas kolejna lekcja tańca. Miałem nadzieję też na jakąś ustną lekcję. Szczególnie, że chłopakowi to drugie coraz lepiej idzie. Przede wszystkim ostatnio mi nie uciekł, a wręcz sam zaczął oddawać pocałunki.
Wyszedłem z domu trochę wcześniej. Tym razem spotykaliśmy się nieco później, ze względu na jego zajęcia wokalne. Muszę któregoś razu się jakoś na nie dostać i usłyszeć jak śpiewa. Przypuszczałem, że w przeciwnym razie nie miałbym takiej przyjemności.
W końcu dotarłem niemal na miejsce. Na szkolnych korytarzach panowały pustki. Więcej osób zacząłem widzieć dopiero zbliżając się do sali. Zrezygnowałem z wizyty w szatni. To nie ja miałem się tu pocić tylko mój uczeń. Buty na zmianę mam w torbie, podobnie jak koszulkę, gdyby jednak zaszła taka konieczność.
Po wejściu na sale na mojej twarzy pojawił się mały grymas. Nie będziemy sami. W pomieszczeniu już ćwiczyło kilkoro uczniów. Na mój widok przerwali na moment, witając się ze mną z zaintrygowanymi minami.
Usiadłem w rogu sali, nie chcąc im przeszkadzać. Zmieniłem buty i chwyciłem telefon w ręce. Jungkook powinien się tu zjawić za jakieś dziesięć minut. Co ja mam do tego czasu robić?
Siedziałem wpatrzony w telefon, co jakiś czas przenosząc wzrok na tańczące dzieciaki. Widać było różnicę w poziomie co niektórych. Cieszyło mnie, że Jungkook wcale nie był najgorszy. Jednak to co się tu wyprawiało było poniżej krytyki.
- Rób to bardziej energicznie.- Powiedziałem z irytacją.
Wstałem i podszedłem do chłopaka, na którego po prostu żal było patrzeć. Zacząłem mu tłumaczyć i pokazywać jak to powinno wyglądać. On wydawał się być zmieszany moją niespodziewaną pomocą, jednak słuchał mnie z uwagą. Po kilku radach i próbach, w końcu można było na to jakoś patrzeć.
Unosząc wzrok ujrzałem Kookiego wchodzącego do środka. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy było jego lekko zmarszczone czoło. Gdybyśmy się lepiej znali pomyślałbym, że może jest o mnie zazdrosny.
- No nareszcie. Ile można czekać?
Podszedłem do niego z uśmiechem na twarzy.
- No to rozgrzewka i zaczynamy.
Jungkook
Miałem już dość. Gardło powoli zaczynało mnie boleć. Na szczęście zajęcia się zaraz kończą.
- Dobrze. Została jeszcze sprawa zakończenia roku.
Zakończenia roku? Przecież mamy dopiero środek października!
- Wiem, że do tego jeszcze trochę czasu, jednak nim się obejrzymy a już będzie koniec. Jak zawsze chciałabym by kilka osób pokazało co umie i czego się nauczyliśmy.
Proszę tylko nie ja. Proszę tylko nie ja...
- Jungkook. Znowu mogę cię prosić? Tym razem widziała bym cię w solowym układzie.
Za co?! Oczywiście skinąłem głową na zgodę. Nie miałbym siły na wykręcanie się. Szczególnie wiedząc, że nauczycielka by tak szybko nie odpuściła. Wysłuchiwałem jak wybiera kolejne osoby, które miały mieć ten zaszczyt zaprezentowania się na zakończeniu roku.
Powinienem się cieszyć. Co roku na zakończenie przychodzą profesorowie z uczelni artystycznych lub osoby z branż muzycznych. Nasza szkoła miała znajomości. W tym momencie miałem szanse by mnie zauważono. Jednak ja nadal nie umiałem przezwyciężyć stresu związanego z publicznymi wystąpieniami.
- Dobrze. Na następnych zajęciach będziemy wybierać piosenki, a pozostali będą kontynuować aktualne ćwiczenia.- Oznajmiła z uśmiechem.- Do zobaczenia w środę.
Wszyscy zaczęliśmy opuszczać salę. Westchnąłem ciężko. To pod koniec roku mogę pożegnać się z wolnym czasem. Po prostu świetnie. Chociaż tak naprawdę gdzieś w środku cieszyłem się, że ponownie zostałem wybrany.
Dobra, nie ma co nad tym za długo myśleć. Czeka mnie jeszcze lekcja tańca z Jiminem. Szybko skierowałem się do odpowiedniej części szkoły. Wszedłem do jednej z szatni. Leżało to kilka toreb, co sugerowało, że dzisiaj nie będziemy sami. Przynajmniej nie będę musiał się obawiać bycia zmacanym podczas nauk. Szybko zacząłem się przebierać.
Wchodząc na salę od razu zacząłem szukać go wzrokiem. Odnalazłem go... Przy jakimś chłopaku. Poczułem dziwne, nieznane uczucie w środku. Nie było zbyt miłe. Zmarszczyłem brwi, próbując się połapać, co to takiego było.
- Ile można czekać?
Tak jakoś wyszło... Po chwili przeszliśmy do rozgrzewki. Starałem się nie skupiać na pozostałych będących tu osobach.
W pierwszej kolejności Jimin przypomniał cały układ, a następnie ja miałem zatańczyć to czego nauczył mnie na ostatnich zajęciach. Chyba wyszło nienajgorzej, sądząc po jego uśmiechu. Później zaczął uczyć mnie kolejnych partii układu.
- Co tak późno przyszedłeś?- Odezwał się w trakcie moich prób.- Spóźniłeś się.
- Nauczycielka śpiewu trochę nas przetrzymała.- Odpowiedziałem zatrzymując się, lekko zdyszany.- Zostałem wrobiony w śpiewanie na zakończenie roku.
- To świetnie! Gratulację.
- Niby tak, ale trochę stresują mnie występu publiczne.- Przyznałem.
- Na pewno dasz sobie radę.
Uśmiechnąłem się dziękczynnie. Chyba wierzysz we mnie bardziej niż ja sam.
- Siadaj, zrób sobie chwilę przerwy.
Odetchnąłem głęboko, siadając obok niego. Na sali oprócz nas znajdowały się jeszcze dwie osoby. Pozostali już skończyli trening na dzisiaj. Chwyciłem butelkę z wodą i przyssałem się do niej spragniony. Pijąc, czułem na sobie wzrok Jimina. Odstawiając butelkę od ust, spojrzałem na mężczyznę. Od początku uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Wydajesz się być w dobrym humorze.
- To przez to, że mogę spędzić z tobą trochę czasu.
- Hyung!
Niech nie mówi takich zawstydzających rzeczy! Nie jesteśmy tu sami!
- A tak poza tym to dzisiaj dzwonili do mnie i w piątek idę na rozmowę w sprawie pracy.
- To świetnie. Co za praca?
- Jako grafik w firmie zajmującej się reklamą.
To dobrze. Wiem, że w tej chwili polega jeszcze na oszczędnościach. Dobrze, gdyby wreszcie mógł zarabiać własne pieniądze. W końcu trzeba się z czegoś utrzymywać. Cieszyłem się, że nie mam jeszcze tego problemu.
- Dobra, dość tego odpoczynku. Wracamy do ćwiczeń.
Z cichym westchnieniem wstałem z ziemi. Wróciłem do tańczenia, a dwójka pozostałych uczniów właśnie postanowiła się ulotnić do szatni. Poczułem lekko przyspieszone bicie własnego serca. Teraz Jimin nie musiał obawiać się, że ktoś nas obserwuje. Poczułem lekkie ukłucie stresu.
Na szczęście hyung przez cały mój pozostały trening nawet nie ruszył się z miejsca. Szczerze mówiąc było to dość dziwne. Gdzieś w środku już byłem przygotowany na to, że będzie próbował mnie przytulić, dotknąć czy nawet pocałować. Brak tego typu działań z jego strony był... dziwny.
- Dobra, koniec na dzisiaj. Naprawdę nieźle sobie radzisz.- Pochwalił mnie.- Kiedy się teraz widzimy?
- Czwartek?- Zaproponowałem.- O tej samej godzinie co wtedy?
- Jasne. No to jesteśmy umówieni.
Wyszedłem z sali, zostawiając go tam samego. Udałem się prosto do szatni. Została tu tylko moja torba. Przynajmniej będę mógł się spokojnie przebrać. Usiadłem na ławce przy swoich rzeczach. Sięgnąłem po butelkę z wodą, opróżniając do końca jej zawartość.
Chwyciłem brzegi koszulki z zamiarem jej ściągnięcia. Znieruchomiałem, słysząc jak ktoś chwyta za klamkę od drzwi. Poczułem pewnego rodzaju ulgę widząc Jimina.
- Nie strasz mnie tak.- Odetchnąłem.
- Bałeś się, że ktoś przyjdzie cię tu zgwałcić?- Zaśmiał się.
Uśmiechnąłem się krzywo. Nie wiem dlaczego, lecz zabrzmiało to dość dziwnie z jego ust. Obserwowałem jak hyung wchodzi do środka, zostawiając swoją torbę w pobliżu wejścia. Czułem się coraz mniej pewniej, gdy zbliżał się do mnie. Ten jego uśmieszek nie sugerował niczego dobrego. Trochę pożałowałem tego, że jesteśmy tu sami.
- Jimin!- Zwróciłem mu uwagę, gdy zaczął siadać okrakiem na moich udach.
- Nie przesadzaj, nie jestem taki ciężki.
Ale mi nie o to... Ciężko mi było zapanować nad oddechem. Jeszcze nie zdążyłem odpocząć po wysiłku, a teraz jeszcze hyung. Nie potrafiąc zareagować patrzałem jak obejmuje moją szyję. Wiedziałem co zaraz nastąpi, lecz nadal nie reagowałem. Nie chciałem reagować.
Po chwili poczułem jego miękkie, pełne wargi na swoich. Od razu odwzajemniłem pocałunek. Moje ręce mimowolnie powędrowały na jego boki. Hyung coraz bardziej napierał na moje usta, delikatnie wiercąc się na mnie. Było to bardziej drażniące niż powinno.
Zacisnąłem dłonie mocniej na jego biodrach i przyciągnąłem go bliżej siebie. Hyung westchnął mi w usta, na co ja sam miałem ochotę odpowiedzieć tym samym. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne.
W końcu oderwaliśmy się od siebie ciężko dysząc. Hyung spoglądał na mnie nieco przymglonym wzrokiem, który musiał być podobny do mojego.
- Nie jesteś taką cnotką na jaką wyglądasz.- Uśmiechnął się łobuzersko.
Co to niby miało znaczyć?!
- Mam uznać to za komplement czy obrazę?
- Komplement.- Powiedział całując czubek mojego nosa.- To może następnym razem jakieś kino lub nocowanie u mnie i oglądanie filmów do późna?
Spojrzałem na niego znacząco.
- Co? Patrzysz na mnie jakbym cię miał zgwałcić u mnie w domu, a nie oglądać z tobą filmy.
Bo waśnie się zastanawiam, czy czasem to nie są twoje prawdziwe zamiary. Jeśli rzeczywiście to miało by być tylko oglądanie filmów, to nie miałbym nic przeciwko.
- Zastanowię się nad tym.
Hyung uśmiechnął się zadowolony. Przez chwilę trwaliśmy w ciszy.
- Chciałbym się przebrać.
- Pomóc ci?
Pojrzałem na niego spode łba.
- Doba, dobra.- Powiedział schodząc z moich kolan.- W takim razie do zobaczenia w czwartek. W razie czego, pisz.
Jimin po chwili opuścił szatnię, zostawiając mnie samego. W końcu mogę się przebrać. Szybko ściągnąłem z siebie nieco przepocone ciuchy. Po ubraniu się od razu skierowałem się do internatu, a następnie do swojego pokoju. Dobrze, że między lekcjami a dodatkowymi zajęciami jest dłuższa przerwa na obiad. Inaczej głodowałbym do tej pory.
- Co tak długo?- Odezwał się Tae, wyglądając znad komiksu.
- Przecież ci mówiłem, że...
- A no tak- burknął.
- Nie rozumiem co ci on tak przeszkadza. Jimin jest naprawdę w porządku.
Widziałem jak przyjaciel wywraca oczami. Wszedłem w głąb pokoju, po czym usiadłem na swoim łóżku.
- Chce cię tylko wykorzystać i tyle.
Spojrzałem na niego wymownym wzrokiem. Wiedziałem, że wiedział. Tae czasami potrafił widzieć o wiele więcej od innych. Dobrze zdawałem sobie sprawę, że jego wcześniejsze ostrzeżenie również tyczyło się tego, bym nie dał mu się poderwać. Na to jednak już trochę za późno.
Chłopak westchnął głośno.
- Rób jak chcesz, tylko nie mów, że cię nie ostrzegałem.
Pokręciłem głową, nie mając ochoty na dyskusje.
Czas do wieczora minął nam na nauce i leniuchowaniu. Czyli dokładnie tak jak każdy inny dzień tygodnia.
Czułem lekkie szarpanie. Delikatnie otworzyłem oczy.
- Nie wyspałem się. Daj pospać jeszcze pięć minut.- Mruknąłem, przekręcając się na drugi bok.
- Nie wyspałeś?!- Poczułem jak kołdra zostaje ze mnie brutalnie ściągnięta.- To nie ty musiałeś zaciągać przyjaciela z powrotem do łóżka, podczas gdy on chciał urządzić sobie spacer po internacie.
Spojrzałem na niego zmieszanym wzrokiem.
- Znowu lunatykowałeś.- Zwrócił mi uwagę.- Przez długi czas był spokój, zacząłem myśleć, że ci przeszło.
- Też tak myślałem.- Westchnąłem.
Co prawda po takim nocnym wstawaniu czułem się jedynie niewyspany, jednak prawda była taka, że mogłem sobie nieświadomie zrobić krzywdę.
- Sorka.
- Nie przepraszaj, tylko rusz tyłek, bo spóźnimy się na lekcje.
Jimin
Stresowałem się jak nigdy. Nawet egzaminy poprawkowe nie wywołały u mnie takiego pocenia dłoni. Prawda była taka, że naprawdę zależało mi na tej pracy. Była to jedna z lepszych firm, do których mogłem trafić. A skoro trafiłem tu na rozmowę to znaczy, że mam jakieś szanse.
Spojrzałem po pozostałych zebranych. Kobiet i mężczyzn było niemal po równo. Część z nich wydawała się być zwykłymi sztywniakami. Gorzej jeśli pod tą nieciekawą powierzchnią, kryje się talent i dobra kreska. Ale jak ktoś tak nudny na zewnątrz może okazać się być kreatyny i twórczy? Patrząc na pozostałych czułem pewne obawy o to, kto w rzeczywistości dostanie tę posadę. Poza tym wydawałem się być najmłodszy z całej grupy kandydatów.
Wzrok wszystkich podniósł się na dźwięk otwieranych drzwiach. Stanęła w nich kobieta, która wcześniej przeprowadzała z nami rozmowę kwalifikacyjną.
- Dziękuję wszystkim za przyjście. Na początku przyszłego tygodnia skontaktujemy się z wybranymi osobami.
I tyle... W duchu trochę liczyłem, że już dzisiaj będzie wiadomo, kto dostanie tę posadę. Trudno. Czeka mnie kolejnych kilka dni niepewności. Nie wiedziałem czy powinienem wysyłać swoje CV do kolejnych firm, czy może jednak czekać na odpowiedź?
Wszyscy pożegnaliśmy się z kobietą, po czym każdy skierował się w stronę windy. Nikt nie był skory do rozmów. Jakbyśmy wszyscy byli dla siebie rywalami, śmiertelnymi wrogami. W ciszy opuściliśmy budynek. Każdy rozszedł się w swoją stronę. Niektórzy udali się na przystanek autobusowy, inni skierowali swe kroki w stronę parkingu, na którym stały same drogie auta. Ja oczywiście należałem do tej pierwszej grupy.
Spojrzałem na godzinę. Spędziłem tam więcej czasu niż przypuszczałem. Uśmiechnąłem się widząc właśnie otrzymaną wiadomość.
Jungkook: Już jesteś po? Coś wiadomo? Jak ci poszło?
Cieszyło mnie jego zainteresowanie. Coraz mniej obawiałem się odrzucenia z jego strony. To że ja również zaczynałem mu się podobać było coraz bardziej widoczne. Wczoraj po treningu, na którym miałem zbyt mało czasu by trochę go podotykać i podrażnić, życzył mi powodzenia. Miałem nadzieję, że to mi pomoże.
Jimin: Już po. Jeszcze nic nie wiadomo, będąc dzwonić w przyszłym tygodniu.
Spojrzałem na autobus, który właśnie przyjechał. W sumie, to ten również może być. Wsiadłem do środka, gdzie udało mi się zająć miejsce siedzące. Ciekawe czy się ucieszy?
Jimin: Ty czasem nie powinieneś uważać na lekcji, a nie pisać do mnie?
Wyglądałem za okno. Mój wzrok skupił się na niebie. Chmury wiszące nad miastem nie wyglądały zbyt przyjaźnie, jednak liczyłem na to, że nie zaszczycą nas deszczem. Czując wibracje w kieszeni, ponownie spojrzałem na ekran telefonu.
Jungkook: Powinienem... Ale zaraz koniec. W końcu weekend!
Weekend. Ciekawe czy pamiętasz, nad czym się miałeś zastanowić. Wczoraj cię o to nie wypytywałem, nie chcąc naciskać. Nie chciałem również wypytywać cię o to przez esemesa. Wyjrzałem ponownie za okno. Oho, pora wysiadać.
Jimin: Jak skończysz lekcje, to przyjdź za ten róg internatu. Wiesz o jakie miejsce mam na myśli ^^
Opuściłem ten jakże świetny środek transportu i skierowałem się w miejsce, gdzie żegnałem się z nim w zeszłą sobotę. Byłem ciekaw czy się zjawi. Okres, w którym tchórzył, jak przy naszym pierwszym pocałunku, był już chyba za nami. Przynajmniej taką miałem nadzieję.
Oparłem się o ścianę budynku. Szybko mogłem dostrzec uczniów wychodzących tylnym wyjściem szkoły. Żaden z nich jednak nie kierował się w tę stronę. Zajdzie mnie z drugiej strony?
Przygryzłem lekko wargę widząc tego uroczego króliczka, idącego w moją stronę. Dostrzegłem jak mierzy mnie wzrokiem.
- No powiedz to.- Zachęciłem go.
- Dobrze hyung wygląda.
- Liczyłem na nieco inny epitet, ale też może być.- Puściłem mu oko.
Gdy tylko zbliżył się, od razu połączyłem nasze usta w pocałunku. Cieszyło mnie, że od razu zaczął je oddawać.
- Zastanowiłeś się?
- Z czym?- Spytał marszcząc brwi.
- Weekned poza internatem.- Zacząłem mu naświetlać sytuację.- Nocka u mnie. Filmy do późna i cała masa niezdrowego jedzenia.
Widziałem, po jego minie, że całkowicie o tym nie zapomniał. Cierpliwie czekałem na jego odpowiedź.
- No dobrze.
- Co tak bez przekonania?- Szturchnąłem jego ramię, na co on nieco się uśmiechnął.- Będzie fajnie, zobaczysz. O której po ciebie przyjść?
Zaczęło się dogadywanie szczegółów. W środku cieszyłem się jak małe dziecko. Istniało realne ryzyko, że mógł się nie zgodzić. Nawet w duchu przygotowywałem się już na taką ewentualność. Na szczęście prawdziwy okazał się ten lepszy scenariusz.
- Jimin, lepiej powiedz jak ci poszła ta rozmowa.- Przerwał w końcu.
- Byłem najmłodszy z całej grupy. Ciężko coś powiedzieć. Chyba nie najgorzej. Pokazałem im swoje prace.
- Pokażesz?- Zapytał od razu.
Wyciągnąłem z torby teczkę, w której schowane były moje najnowsze rysunki. Podałem je chłopakowi, uważnie mu się przyglądając.
- Są świetne! Masz naprawdę dobrą kreskę.
Mój uśmiech jeszcze się poszerzył. Po dłuższej chwili otrzymałem swoje prace z powrotem.
- Jak będziesz u mnie to sobie pooglądasz moje prace do woli. Przynajmniej większość z nich.- Dodałem pod nosem.
Skinął wesoło głową. Widziałem jak jego spojrzenie ucieka w stronę zegarka. Jego oczy na moment się rozszerzyły. Oho.
- Obiad. Muszę już iść.
Chwyciłem jego dłoń, by go zatrzymać. Wydawała się być taka duża. Zbliżyłem się do chłopaka i połączyłem nasze usta razem. Chętnie oddał pocałunek. Miałem ochotę nie rozłączać ich przez kolejnych kilka minut. Niestety była to tylko zachcianka, niemożliwa w tej chwili do spełnienia.
Przerwałem pocałunek, spoglądając na niego z czułym uśmiechem. Zmierzwiłem wesoło jego ciemnobrązową czuprynę.
- Idź już. Smacznego i do jutra.
On również się ze mną pożegnał, po czym zniknął za rogiem budynku. No nic, trzeba wracać do domu. Przydałoby się tam posprzątać przed jutrzejszym przyjściem młodszego.
Jungkook
Odczuwałem lekki stres, chociaż wiem, że nie powinienem. Przecież dotychczas do niczego mnie nie zmuszał. Jednak to nie oznaczało, że nie może zacząć. Przełknąłem ciężko ślinę, schodząc po schodach.
Czekał już na mnie. Gdy tylko wyszedłem z internatu przywitał mnie jego ciepły uśmiech, na który nie umiałem nie odpowiedzieć. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy, był jego kolor włosów. Już wcześniej wiedziałem, że je farbuje, lecz teraz było to o wiele bardziej widoczne. Nikt stąd nie ma naturalnie tak jasnych włosów, niemal podchodzących pod blond. Mimo to było mu w nich bardzo do twarzy.
- Gotowy?- Spytał, łapiąc moją dłoń.
Skinąłem głową, zabierając rękę. Wolałbym by nikt z moich znajomych nie zobaczył mnie trzymającego się za ręce z innym mężczyzną. Chyba nietrudno byłoby się domyśleć co byłoby później. Jimin jakby lekko zraził się tym gestem, lecz od razu spróbował to ukryć za słabym uśmiechem.
- Dzwonili może już w sprawie pracy?
- Przecież dopiero wczoraj byłem na rozmowie.- Zwrócił mi uwagę, śmiejąc się.
Wiem, ale sam byłem ciekaw czy ci się udało.
Dałem się prowadzić w nieznane. Po czasie hyung przejął ode mnie moją torbę. Na nic zdały się tłumaczenia, że jest lekka i prawie nic w niej nie ma. W końcu wylądowaliśmy w całkiem dobrej dzielnicy. Budynki były nowe i zadbane. Cena wynajmu mieszkania w takiej okolicy na pewno nie była mała.
W końcu weszliśmy do jednego z budynków. Klatka schodowa była wąska. Na piętrze znajdowało się tylko dwoje drzwi. Przynajmniej nie można narzekać na natłok sąsiadów.
- Winda nie działa. Do dyspozycji są tylko schody.
Westchnąłem pod nosem na tą wiadomość. Naszym celem okazało się być piętro siódme. Nie mógł wynająć czegoś niżej?!
- Zapraszam.- Powiedział, otwierając drzwi z ciemnego drewna.
Wszedłem jako pierwszy. Od razu zacząłem się rozglądać po mieszkaniu. Było ono dużo większe niż się spodziewałem.
- Mieszkasz tu sam?- Spytałem, dla pewności.
- Niestety.- Westchnął.- Chodź, oprowadzę cię.
Jeden z pierwszych pokoi okazał się być przestronną sypialnią. Dalej była łazienka, pokój gościnny, gabinet, niewielka garderoba, otwarta kuchnia oraz salon, z którego można było dostać się na duży balkon. Tu mogły spokojnie mieszkać dwie rodziny jak nie więcej!
- Możesz rozgościć się w gościnnym.- Wskazał na drzwi pokoju.- Masz może ochotę na coś do jedzenia?
- Na razie podziękuję.- Uśmiechnąłem się.
Wziąłem swoją torbę i udałem się do wskazanego wcześniej pomieszczenia. Było ono nieco większe od jego sypialni. Przy jednej z ścian znajdowało się dwuosobowe łóżko. Wnęka w ścianie przy drzwiach była wypełniona wysoką szafą. Znajdowała się tu jeszcze komoda, lustro oraz niewielka roślinka przy oknie.
Odłożyłem swoją torbę przy łóżku, po chwili na nie siadając. Czując jego miękkość oraz razu się na nim położyłem. Tak wygodnego materaca nie mam nawet w domu. Już nie wspominając o tym, które mam w pokoju w internacie. Coś czuję, że dzisiaj w nocy naprawdę się wyśpię.
Z delikatnym uśmiechem na ustach wyszedłem z pokoju. Skierowałem się w stronę salonu, licząc, że znajdę tam Jimina. Nie myliłem się.
- Na co teraz mamy ochotę?- Spytał, skupiając na mnie swój wzrok.
- Pokażesz mi jeszcze jakieś swoje prace?
Był świetnym tancerzem, lecz według tego co zdążyłem już zauważyć był jeszcze lepszym grafikiem. Byłem naprawdę ciekaw tego co potrafią jego ręce i wyobraźnia.
- Jasne. Chodź.
Wstał, kierując nas do gabinetu. Niezbyt szeroki podłużny pokój. W środku znajdowały się dwa biurka. Jedno tuż przy oknie. Było niemal puste, lecz domyślałem się, że większość potrzebnych rzeczy kryła się w szufladach i nie robiła zbędnego bałaganu na wierzchu. Drugie stało przy ścianie. Znajdował się na nim laptop oraz kilka teczek. Po przeciwległej stronie stał regał w większości zajmowany przez książki.
- Życzy pan sobie zobaczyć prace papierowe czy elektroniczne?
Uśmiechnąłem się, starając się nie zaśmiać.
- Elektroniczne poproszę.- Odparłem tym samym tonem.
Uruchomił laptop, po czym zasiadł wygodnie na obrotowym krześle.
- Zapraszam.- Powiedział klepiąc się po udach.
Widziałem ten jego łobuzerski uśmiech, z którym było mu wyjątkowo do twarzy. Powinienem odmówić, lecz prawda była taka, że jakaś część mnie bardzo chciała znaleźć się na tym miejscu.
- Jestem za ciężki.- Spróbowałem się jakoś wymigać.
- Żaden problem.- Wstał z krzesła.- Siadaj.
Westchnąłem. Powinienem się tego spodziewać. Za wszelką cenę nie pozwalałem, by na mojej twarzy pojawił się chociażby cień zadowolenia. Usiadłem na jego krześle, a po chwili poczułem jego ciężar na sobie.
Jimin pochylił się na biurkiem i zaczął szukać czegoś na laptopie.
- Proszę.- Powiedział przekręcając się na moich kolanach.
Pochyliłem się nieco do przodu by dosięgnąć myszki. Na monitorze był widoczny folder z posegregowanymi pracami. Od czego by tu zacząć? Otworzyłem folder zatytułowany „Krajobraz". Prace były naprawdę przepiękne. Przeglądałem po kolei każdy folder.
Czułem na sobie nieustanny wzrok hyunga. Palcami ręki, którą przewiesił przez moją szyję, delikatnie wodził po moim ramieniu. Druga dłoń po jakimś czasie zaczęła bawić się moimi włosami. Było to niezwykle przyjemne, lecz zarazem dekoncentrujące.
- I jak? Podobają się?
- Jasne! Jesteś naprawdę świetnym grafikiem.
- Dziękuję.- Uśmiechnął się szeroko, przez co jego oczy nieco znikły.- Ale jesteś w szkole artystycznej. Też macie zajęcia z plastyki. Jak ci idzie?
- Niby nie najgorzej, ale to nie moja bajka. Jestem tam ze względu na wokal.
- Chciałbym usłyszeć jak śpiewasz.- Wyznał.
Uśmiechnąłem się tylko w odpowiedzi. Jeśli jakimś dziwnym trafem dostanie się na zajęcia to jest to chyba tylko jedyna szansa. No... Chyba, że przyjdzie na zakończenie. Oczywiście o ile nasza znajomość przetrwa taki okres czasu.
- To co teraz? Masz ochotę w coś zagrać?
Zgodziłem się. Oboje przenieśliśmy się do salonu. Tam Jimin zaczął przygotowywać konsolę do małego turnieju między nami. Jak na razie podobała mi się ta forma spędzania weekendu. Większość uczniów wyjeżdża do domów, więc zostawałem sam z niewielką grupą. Nie ma co wymyślać, przeważnie nudziłem się niemiłosiernie. Teraz mam towarzystwo i to raczej nie najgorsze.
Rozpoczęliśmy grę. Na początku było dość spokojnie. Z czasem każdy z nas wczuwał się coraz bardziej, rywalizacja się zaostrzała. Ostatecznie jednak całość zakończyła się remisem. Oboje mieliśmy po trzy zwycięstwa na swoim koncie.
Mój wzrok powędrował w stronę okna. Robiło się już późno. Słońce zaszło już za horyzont, a niebo przybierało coraz ciemniejsze odcienie.
- Teraz już chyba nie odmówisz czegoś do jedzenia?
- Nie odmówię.- Przyznałem.
Byłem już naprawdę głodny.
- Jak chcesz możesz w tym czasie skorzystać z łazienki. Możesz korzystać z wszystkich rzeczy, które tam są. Ręczniki są świeże i czyste. Ja zrobię jedzenie i oglądnie się jakiś film lub dwa. Co ty na to?
- Okej.
Hyung udał się do kuchni, a ja skierowałem się w pierwszej kolejności do pokoju gościnnego po potrzebne rzeczy, a następnie do łazienki. Była ona ogromna w porównaniu z moją mała klitką w internacie.
Wziąłem spokojnie prysznic, przebierając się w luźną koszulkę do spania oraz szorty, których przed samym spaniem się z siebie pozbędę. Z nadal mokrą głową wyszedłem z łazienki. W mieszkaniu unosił się zapach przyrządzonej przez Jimina kolacji. Zapowiadało się naprawdę pysznie.
- Jesteś w samą porę.- Powiedział na mój widok.- Wszystko już gotowe.
Wspólnie usiedliśmy przy stole. Ze smakiem zacząłem spożywać przygotowaną przez hyunga kolację. To było naprawdę pyszne! Żałowałem tylko, że nie było tego więcej. Z chęcią wziąłbym dokładkę.
- Teraz to ja idę wziąć szybki prysznic. Poszukasz w tym czasie jakiegoś filmu? Ty wybierasz pierwszy, a ja drugi.
- Jasne.
Ponownie się rozdzieliliśmy. Usiadłem w salonie na kanapie czekając na jego powrót. W tym czasie przeglądałem internet w telefonie w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego filmu. Miałem nadzieję, że nie wybiorę czegoś co mu kompletnie nie przypadnie do gustu, który jak na razie mieliśmy dość podobny.
W łazience spędził o wiele mniej czasu niż ja. Wrócił ubrany podobnie do mnie, lecz jego koszulka bardziej opinała jego umięśnione ciało.
- Wybrane?
- Tak.
- No to możemy zaczynać.
Hyung szybko wyszukał film i włączył na telewizorze. Następnie zaczął przynosić jeszcze jakieś przekąski do filmu.
- Napijesz się może?- Spytał, unosząc w górę butelkę z alkoholem.
- Nie, dzięki.
- Nawet jednego? Zostawię w razie czego.- Powiedział, stawiając butelkę na stole bliżej mnie.- Ale ja mogę?
- Oczywiście.
Przecież nie będę bronił mu pić. Poza tym widziałem, że nie ma tego za dużo.
Hyung w końcu zajął miejsce tuż obok mnie, wcześniej gasząc niepotrzebne światło. Film na dobre się rozpoczął, a my wpatrywaliśmy się w niego z zainteresowaniem. Cieszę się, że to co wybrałem nie okazało się kompletną klapą. Jimin wbrew moim oczekiwaniom zachowywał się nad wyraz spokojnie. Jedynie zarzucił swoją rękę na moje barki i od czasu do czasu bawił się moimi włosami.
Film dobiegł końca. Jimin wstał i zaczął przygotowywać kolejny, tym razem wybrany przez niego. Włączył go, wracając na swoje wcześniejsze miejsce przy moim boku. Już od samego początku wiedziałem, że to nie mój gatunek. Kiedyś wszystkie „mocniejsze" filmy znosiłem bez mrugnięcia okiem. Ale tak było kiedyś... Starałem się jednak dzielnie wytrwać.
Podczas filmu sięgnąłem po odłożoną dla mnie butelkę z alkoholem. Przecież od jednego zaraz się nie upiję. Widziałem przy tym lekko rozbawiony uśmiech hyunga, który na szczęście w żaden sposób tego nie skomentował.
Im więcej wypiłem alkoholu, tym mniej miałem ochotę oglądać film. W tym czasie również Jimin przeniósł się do pozycji leżącej, z głową opartą na moich nogach. Mój wzrok co chwilę uciekał w jego stronę. Nie zastanawiając się długo, sięgnąłem dłonią do jego włosów. Były bardziej miękkie niż zapamiętałem. Naprawdę ładnie było mu w tym kolorze.
- Hyung...- Odezwałem się leniwie.
Przekręcił się na plecy, spoglądając na mnie miłym wzrokiem. Chwycił moją rękę, którą trzymałem w jego włosach i złączył razem nasze dłonie. Jego, w porównaniu do mojej, wydawała się naprawdę mała, lecz było to niezwykle urocze.
- Dlaczego w ogóle zwróciłeś na mnie uwagę?
Widziałem, że na jego twarzy pojawił się wyraz zastanowienia.
- Ze względu na twoją śliczną buziunię.- Uśmiechnął się, a ja wręcz przeciwnie.- Ale jeśli dzięki temu mogłem cię lepiej poznać i zobaczyć jaką jesteś wspaniałą osobą, to co w tym złego?
Jego wyjaśnienie nieco polepszyło jego sytuację. Było w tym trochę racji, chociaż gdzieś w środku nadal byłem zły, a może rozczarowany jego początkową próżnością. Przynajmniej był szczery.
Jimin
Widziałem jego zmianę humoru. Wiedziałem, że nie brzmiało to dobrze, lecz nie było sensu kłamać. Taka była prawda. Podniosłem się z pozycji leżącej, po czym zająłem miejsce na jego nogach. Objąłem jego szyję, spoglądając wprost w jego brązowe oczy, w których kryło się małe rozczarowanie.
Zastanawiałem się nad możliwościami załagodzenia obecnej sytuacji. Początkowa chęć wyjaśnienia mu wszystkiego, bardzo szybko minęła, a to za sprawą ślicznych różowych usteczek, delikatnie zaciskających się na sobie.
Nie mogąc się powstrzymać, przysunąłem się bliżej jego bioder znacznie bliżej niż to było potrzebne oraz robiąc do nieco mocniej niż konieczne. Seksownie przygryzł dolną wargę, gdy przejechałem po jego kroczu.
Zapragnąłem uwolnić te kuszące wargi spod nacisku jego zębów. Pochyliłem się, łącząc nasze usta w spokojnym pocałunku. Pragnąłem by ponownie to on przejął inicjatywę. Tylko jak go tu zachęcić? Może gdybym się z nim chwilę podrażnił...
Zacząłem delikatnie poruszać biodrami, licząc, że jego mniejszemu koledze, schowanemu gdzieś pode mną, bardzo się to spodoba. Pierwszym co zauważyłem był przyspieszony oddech chłopaka. Jego ręce wylądowały na moich biodrach, z czasem zaciskając się coraz mocniej. Nie wstydź się słodziutki.
Zacząłem schodzić pocałunkami na jego szyję. Dość szybko poczułem jak przez jego ciało przechodzi dreszcz. Jego dłonie stanowczo przyciągnęły mnie bliżej swojego krocza. Wróciłem do jego ust, mając nadzieję, że narodziła się już w nim chęć dominacji.
Nie rozczarowałem się. Pomimo iż czuć było brak doświadczenia Kookiego w tych sprawach, to i tak niesamowicie na mnie działał. Podobało mi się, że chłopak powoli pokazuje swój prawdziwy charakterek. Gdyby tylko ta nieśmiałość i niepewność go nie blokowały... Ale sądzę, że i z tym sobie z czasem poradzimy.
Przez cały czas nie przestawałem go drażnić. Moje dłoń wylądowała pod jego koszulką, na szczupłym, delikatnie umięśnionym ciele. Nie powstrzymywałem się od okazyjnych westchnięć, gdy ocierałem się o jego, już nie tak małego, przyjaciela.
Zacząłem się lekko przekręcać i zjeżdżać z jego nóg, nie wypuszczając go z objęć. Kładłem się na plecy, cały czas trzymając Kookiego przy sobie. Czując jak nieśmiało niepewnie zawisa nade mną, chwyciłem dłonią jego biodro i przyciągnąłem, jednocześnie wychodząc na spotkanie swoimi. Chłopak westchnął mi w usta, gdy otarliśmy się o siebie.
Widać było, że coraz bardziej się nakręcał. Pragniesz mnie, prawda skarbie? Jego dłonie coraz bardziej zachłannie badały moje ciało, już nie wspominając o tych namiętnych pocałunkach, w których to on dominował. Ja sam nie byłem już w najlepszym stanie. Moje krocze tak bardzo domagało się jego uwagi.
W końcu Jungkookie oderwał się od moich warg, które nadal go pragnęły. Oboje ciężko dyszeliśmy. Miałem wrażenie, że temperatura w pokoju wzrosła o kilkanaście stopni.
- Powiedz, że się mną nie bawisz.- Wydyszał.
- W życiu.- Wyznałem, po czym natychmiast powróciłem do jego ust.
Ponownie złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Z każdą chwilą byłem coraz bardziej spragniony jego. Zajmij się mną tak jak należy i nie oszczędzaj!
Moje ciało wręcz drżało z podniecenia. Skoro on nie zamierz się przemóc do zrobienia następnego kroku, to ja to zrobię. Ręką zacząłem schodzić coraz niżej po jego ciele, by ostatecznie zatrzymać się na szortach, które były zbędnym elementem.
Gdy tylko delikatnie pociągnąłem materiał w dół od razu poczułem zaciskającą się dłoń na moim nadgarstku. Spojrzałem na chłopaka. Patrzał na mnie twardym wzrokiem, spod lekko zmarszczonych brwi. Takie spojrzenie widziałem u niego po raz pierwszy. Aż mnie przeszedł przyjemny dreszcz.
- Rozumiem.- Powiedziałem, a w odpowiedzi moja ręka została uwolniona.- Jednak...
Szybko zanurkowałem dłonią pod dwoma warstwami materiału, chwytając jego członka. Chłopak sapnął cicho.
- Chyba tak tego nie zostawimy.- Wymruczałem.
Zacisnąłem dłoń, delikatnie zaczynając nią poruszać. Jungkookie ponownie zadrżał. Po chwili opadł nieco niżej, opierając czoło obok mojej głowy. Czułem na ramieniu jego niespokojny oddech. Z uśmiechem na ustach przyspieszyłem ruchy swojej ręki.
Sam westchnąłem, kiedy z jego ust wyrwał się krótki jęk. Nie wiem jak śpiewa, ale jęcz wręcz przecudownie.
- Nie krępuj się, jesteśmy tu sami. Nikt nie usłyszy.
A ja bardzo pragnę cię słyszeć. Jeszcze przez chwilę się powstrzymywał, aż w końcu mogłem ponownie słyszeć jego głos. Miła była świadomość, że jest mu dobrze. A sądząc po dźwiękach, jest coraz lepiej.
Przyspieszyłem ruchy, czując, że zbliża się do końca. Obróciłem głowę i zacząłem delikatnie przygryzać płatek jego ucha oraz obdarowywać pocałunkami kawałek szyi, do której miałem dostęp.
Kookie doszedł z niezwykle podniecającym jękiem na ustach. Wyciągnąłem dłoń, starając się jej zbytnio nie ubrudzić, co i tak było nieuniknione. Szybko zlizałem to co miałem na ręce i obróciłem się w stronę chłopaka, który padł obok mnie zmęczony.
Ucałowałem go czule w czoło.
- Twoja dominująca strona jest niezwykle pociągająca.- Wyszeptałem.
Chłopak zawstydzony lekko wtulił się we mnie, chowając przede mną twarz. Objąłem go ramieniem, po czym zamknąłem oczy, chcąc nieco uspokoić swoje ciało, w tym przyjaciela na dole. Leżeliśmy razem, podczas, gdy w tle nada słychać było film.
- Nie zasypiaj.- Odezwałem się, zauważając, że oddech chłopaka robi się nad wyraz spokojny.- Przebierz się i ładnie maszeruj do łóżeczka.
Przekręcił się, spoglądając sennym wzrokiem. Tak, był już naprawdę zmęczony. Chłopak ciężko podniósł się z łóżka, po chwili znikając za rogiem. Kiedy on będzie się przygotowywał do snu, ja w tym czasie mogę tu posprzątać.
Zapaliłem światło, od razu mrużąc oczy. Kiedy wzrok przyzwyczaił się do ponownej obecności światła, zacząłem zanosić wszystko ze stołu do kuchni. Rano się pozmywa. Teraz nie będę sobie zwracał tym głowy.
Kiedy już wszystko było posprzątane, a telewizor wyłączony, zerknąłem w stronę korytarzyka. Światło w łazience się nie świeciło, co znaczy, że Jungkook musiał być już w gościnnym. Skierowałem się w stronę pokoju, chcąc sprawdzić czy młodszy już zasnął.
Otworzyłem drzwi, zaglądaj do pomieszczenia skąpanego w półmroku. Chłopak leżący na łóżku, podniósł się i spojrzał w moją stronę.
- Dobranoc, Jungkookie.
- Hyung...- Powiedział, wyraźnie nie chcąc bym jeszcze odchodził.
- O co chodzi?- Spytałem, wchodząc do środka.
Usiadłem na brzegu łóżka. Wyglądał na nieco zmartwionego. Chwyciłem jego dłoń, która wystawała spod kołdry i splotłem razem nasze palce.
- Co cię tak martwi, słońce?
- To, że mogę być jedynie twoją kolejną zabawką.
Z jakiś względów poczułem się urażony tym przypuszczeniem. Spojrzałem na chłopaka, marszcząc lekko brwi.
- Naprawdę masz o mnie takie zdanie?
- Chodzi o to, że...- Zaciął się, wyraźnie nie wiedząc jak ma mi to wytłumaczyć.- Sam wiesz, że nie zrobiłeś na mnie najlepszego pierwszego wrażenia. Pomimo, że później sobie to nadrobiłeś, to i tak gdzieś zostało to pierwsze wrażenie.
- Tak, ale...
- Nie skończyłem.- Przewał mi.- Założę się, że poderwanie kogokolwiek, nie sprawia ci większych trudności, przez co możesz mieć kogo tylko chcesz. I założę się, że z tego korzystasz.
- To, że mogę nie oznacza, że chcę i to robię.- Odezwałem się nieco oburzony.- Nawet jeśli tak robiłem, to przecież nie oznacza, że będzie tak przez cały czas.
Zabrzmiało jakbym wyrywał laski czy tam facetów, tylko po to by ich przelecieć i zostawić. Najgorsze w tym był fakt, że miał w dużej części rację. Mimo to i tak zabolała mnie ta uwaga.
- I mam niby uwierzyć, że akurat ja będę należał do tego wyjątku?
- A tak nie może być? Poza tym skąd wiesz, czy ktoś kiedykolwiek pragnął być ze mną w związku czy chciał czegoś więcej od bzykania?
- Znamy się tak krótko, a ja głupi jeszcze ci się tak daje.- Burknął.
- Przepraszam, jeśli czujesz jakiś nacisk z mojej strony.
Zapadła dość ciążąca cisza. Kookie w końcu uciekł ode mnie wzrokiem. Widziałem, że czuje się w tej sytuacji dość zagubiony. Nie za bardzo wiedziałem, co powinienem w tej sytuacji zrobić.
- Nie wiem jak mam cię przekonać do tego, że nie zależy mi tylko na jednym. Przepraszam, jeśli to wszystko działo się za szybko. Od teraz będzie po twojemu.
Odwrócił się w moją stronę, wzdychając ciężko.
- Nie o to chodzi. Chciałbym po prostu mieć pewność, że się mną nie bawisz, bo mnie takie zabawy nie interesują.
- Może moje słowo nie jest dla ciebie zbyt wiarygodnie, ale nie traktuje cię jak kolejnej zabawki.
Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Trochę zaskoczył mnie przelotny dotyk jego ust na moich.
- Może jestem głupi, ale ci wierzę.- Wyznał.
Czyli wszystko w porządku. Chłopak ułożył się z powrotem wygodnie w łóżku z uśmiechem na ustach. Fajnie, tylko moja ręka nadal była uwięziona.
- Zostań ze mną jeszcze chwilę.- Poprosił.
- Nie ma problemu.
Przesunąłem się i usiadłem na łóżku obok chłopaka. On jeszcze przybliżył się do mnie, mocniej wtulając się we mnie. Odetchnąłem głęboko, spoglądając na powoli zasypiającego chłopaka.
Jungkook
Otworzyłem oczy, powoli się przebudzając. Uśmiechnąłem się, mając przy sobie hyunga. Nie spał, jego ciemnobrązowe oczy spoglądały na mnie radośnie.
- Dzień dobry.
Odpowiedziałem mu tym samym.
- Przepraszam, że cię tu zatrzymałem. Musiało być ci niewygodnie.
- Wcale nie. Chodźmy na śniadanie. Czy najpierw chcesz skorzystać z łazienki?
Najchętniej nie wychodziłbym przez najbliższych kilka minut spod kołdry. I to wcale nie przez swoje lenistwo, a przez mały problemik w spodniach. Nie miało mi się kiedy przyśnić coś zboczonego, tylko przy nim?! Szkoda, że nawet nie pamiętam snu...
- Jeszcze chwilę bym poleżał.- Uśmiechnąłem się, mając nadzieję, że pochwyci mój pomysł.
Nim zdążył odpowiedzieć, usłyszeliśmy dzwoniący telefon. To nie był mój, więc drogą eliminacji... Widziałem jak Jimin sięga po urządzenie odłożone na szafkę nocną. Odebrał, przelotnie spoglądając na ekran.
- Dlaczego dzwonisz tak rano!- Burknął niezadowolony.
Przypatrywałem się jakie zmiany na twarzy hyunga zachodzą podczas tej rozmowy. Zadziwiająco dużo emocji się na nich pojawiało. Niechęć, zdziwienie, nuta gniewu.
- Hobi, proszę cię nie teraz.- Widziałem jak marszczy brwi, gdy rozmówca po drugiej stronie zaczyna coś mówić.- Nie, pa!- Zakończył szybko.
Rozłączył się nerwowo. Odłożył telefon, po czym spojrzał na mnie, uprzednio biorąc głęboki wdech. Starał jakoś ukryć swoje zdenerwowanie.
- Co chciał?- Spytałem niepewnie.
- Nic ważnego i to jest w tym wszystkim najgorsze.
Uśmiechnął się do mnie czule, a ja odpowiedziałem mu tym samym.
Przez kolejne kilkanaście minut wylegiwaliśmy się leniwie w łóżku. W tym czasie poranny namiot został całkowicie złożony. Później nadszedł czas na śniadanie i wspólne zmywanie naczyń jeszcze z wczorajszego dnia.
Czas szybko mijał. Nim się obejrzałem, zaczęła dochodzić pora, w której powinienem być w internacie. Wolałem zjawić się tam przez Taehyungiem. Jimin oczywiście zaoferował się, że mnie odprowadzi.
Naprawdę nie miałem ochoty wracać do internatu. Z grymasem na twarzy spoglądałem na budynek, coraz bliżej, którego się znajdowaliśmy. W końcu nadszedł moment, w którym zatrzymaliśmy się przed drzwiami internatu.
- Wszystko w porządku?- Spytał, jakby dla pewności.
Dobrze wiedziałem, że miał na myśli to, o czym rozmawialiśmy wczorajszego wieczora. Czy między nami wszystko jest w porządku? Moim zdaniem tak.
- Wszystko okej.- Zapewniłem go.
Po chwili mogłem poczuć dotyk jego ust na swoich. Miałem ochotę go za to zganić, przecież ktoś mógł nas widzieć! Jednak on uśmiechnął się do mnie, żegnając i odchodząc.
Westchnąłem smutno. No to zostałem sam. Z torbą na ramieniu udałem się do swojego pokoju. Po drodze spotkałem kilka znajomych osób, które już zdążyły wrócić ze swoich domów. Będąc już u siebie, rzuciłem torbę w pobliże swojego łóżka. Następnie uruchomiłem laptopa pozostawionego na blacie biurka.
Jak zawsze rozpocząłem od dzisiejszej daty.
- Znowu mam co opowiadać.- Przyznałem z uśmiechem.
Zawsze tak było, gdy widziałem się z hyungiem. Ciekawe czy miło będzie kiedyś powrócić do nagrać z tego okresu?
_________________________
Kto wierzy Jiminowi? A kto jednak sądzi, że nadal chodzi o wygranie zakładu? ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top