Rozdział 46

Jungkook

Już od tygodnia nie biorę leków nasennych, a nadal udaje mi się normalnie zasypiać. Mam nadzieję, że nie cieszę się zbyt wcześnie. Staram się nie chodzić zbyt późno spać bojąc się zepsuć ten efekt. Już niemal zapomniałem jakie to wspaniałe uczucie móc spokojnie przespać całą noc.

W trakcie zajęć dostałem wiadomość od pani Moon, z pytaniem o możliwość przełożenia wizyty na jutrzejszy dzień. Piątek po szkole mieć wolne i w sobotę przed południem wizytę czy może zostawić jak jest i zmarnować sobie piątek na rzecz wolnego weekendu?

– Tae, masz ochotę gdzieś dzisiaj wyjść? – Spytałem siedzącego obok przyjaciela.

– W sumie to czemu by nie. Jakaś ostre balety?

– Ty pamiętaj z kim ty wychodzisz. – Zaśmiałem się.

Skoro Jimin ostatnio wyszedł sobie na miasto wieczorem, to mi również się chyba należy. Szczególnie za ten okres ciężkiej nauki oraz znoszenia ich wmuszania we mnie jedzenia.

Odpisałem pani doktor, zgadzając się na jej propozycję. Do dwunastej zdążę przecież odespać. Nie będziemy też zaraz chlać, by jutro nie męczyć się z kacem. No to są nieoczekiwane plany na wieczór. Jimin, chyba niczego nie planował?

Chcąc uniknąć jakichkolwiek nieporozumień, od razu napisałem do Jimina wiadomość, że wychodzę dzisiaj z Tae. Po chwili otrzymałem odpowiedź.

Jimin: Baw się dobrze, ale to powiem ci jeszcze przed wyjściem.

Czas w szkole minął wyjątkowo szybko i ciężko. Naprawdę cieszyłem się z perspektywy kilku godzin zabawy. Tego potrzebowałem. Założę się, że przez ten czas zdążę usłyszeć całą masę sucharów od Tae oraz zobaczyć jak dwa razy oblewa się piwem, swoim lub nie.

Gdy wróciłem do domu hyungów jeszcze nie było. Korzystając z okazji odgrzałem sobie wczorajszy obiad nakładając taką porcję na jaką miałem ochotę. Była ona nieco mniejsza niż ta, którą Yoongi z Jiminem by we mnie wmusili. Samemu starając zachować zdrowy rozsądek pomimo braku apetytu, starałem się cokolwiek jeść. Nie chciałem ich martwić i zwracać na siebie niepotrzebną uwagę.

Kiedy kończyłem jeść w domu zjawił się Yoongi. To nawet dobrze. Przynajmniej będzie widział, że coś jadłem.

– Dla was nie odgrzewałem, bo nie byłem pewien kiedy wrócicie. – Wyjaśniłem od razu.

Przeważnie to Jimin wracał pierwszy, a tym razem jest odwrotnie.

– Dużo zostało?

Sprytnie, ale nie dam się nabrać. Niby niewinne pytanie, a tak naprawdę chcesz sprawdzić ile sobie nałożyłem.

– Powinno dla was starczyć, najwyżej któryś z was będzie musiał czymś dojeść.

Co prawda porcji zostało tyle, że spokojnie się najedzą, co hyung pewnie sam zauważy jak zajrzy do lodówki. Jednak chociaż na początku brzmi to lepiej niż „spokojnie się najecie i jeszcze zostanie." Nie będę sobie strzelał samobója.

– A właśnie, wychodzę wieczorem z Tae. – Powiedziałem, wymijając go z pustym talerzem w ręku.

– No dobrze. Jimin wie?

– Tak.

Umyłem po sobie talerz. No to mam chwilę wolnego. Udałem się do garderoby po ciuchy na przebranie, a następnie zaszyłem się w łazience.

Długa kąpiel w gorącej wodzie okazała się być niezwykle relaksująca. Nie miałem ochoty z niej wychodzić, nawet gdy woda powoli zaczynała się robić chłodna. Spuściłem część wody, by po chwili dolać do niej gorącej. Odchyliłem głowę do tyłu, opierając się o brzeg i zamykając oczy.

– Mogę wejść? – Usłyszałem głos Jimina.

Wrócił już?

– Tak!

Po chwili do środka wślizgnęła się moja mała kruszynka. Mała zabójczo przystojna kruszynka.

– Jak hyung to robi, że z dnia na dzień wygląda co raz lepiej?

Widziałem jak uśmiecha się zadowolony. Moja łasa na komplementy bestia.

– Widzisz Jungkookie, przy tobie rozkwitam.

Starszy szybko załatwił swoją potrzebę, umył rąsie, po czym kucnął przy wannie. Spojrzałem na jego ubrania. Były zdecydowanie za suche. Szybko chwyciłem hyunga, przytulając go do siebie i wciągając do wanny.

– Kookie!

Zaśmiałem się wesoło. Początkowo i zaskoczony szybko się uśmiechnął.

– Lubię widzieć cię wesołego.

To nie dawaj mi powodów do smutku i zazdrości, Jiminnie.

– O której wychodzisz?

– Za jakąś godzinkę.

– Czyli mamy jeszcze chwilę. – Powiedział, odwracając się w moją stronę.

Gorąca woda plus jego usta to doskonałe połączenie.

– Jeśli zaczęliście się gzić w wannie czy gdziekolwiek to radziłbym przestać. – Usłyszeliśmy głos najstarszego dochodzący zza drzwi. – Nie zamierzam sikać do zlewu czy do doniczek kwiatków których nie mamy!

– Trzeba pamiętać, żeby kupić jakieś kwiaty. – Westchnął Jimin, powoli podnosząc się z wanny.

Mruknąłem niezadowolony. Zachęca a teraz zostawia. Tak się nie robi. Teraz będę musiał chwilę odczekać aż ta radość na możliwy seks w wannie nieco opadnie.

Kątem oka widziałem jak hyung ściąga z siebie mokre ubrania, po czym rzuca je w kąt. Widziałem jak zerka w moją stronę, chwytając bokserki.

– Tylko spróbuj. – Zagroziłem mu.

– Przecież żartowałem. – Zaśmiał się, po czym wyszedł z łazienki.

Po pierwsze to nie było śmieszne. Po drugie tylko ja powinienem móc widzieć to ciało młodego boga. Całym tym zachowaniem Jimin lekko podniósł mi ciśnienie.

– Jungkook? – Usłyszałem

– Chwila, wycieram się!

Wszedłem z wanny i zacząłem naprawdę się wycierać. Ubrany zwolniłem łazienkę starszemu. Wziąłem kilka głębokich wdechów starając się powrócić do wcześniejszego dobrego nastroju. Mniej więcej mi się to udało.

Wychodząc zza rogu niemal od razu wpadłem na Jimina. Wszystko byłoby w porządku, gdyby w ręku nie trzymał talerza z jedzeniem, które wylądowało na mnie. Otworzyłem usta zaskoczony, patrząc na swoje ubrania. Bluzka jak i spodnie do wymiany.

– Przepraszam. – Odezwał się natychmiast starszy. – Idź się przebierz, a ja posprzątam.

Świetnie. Cały mój pozostały czas do wyjścia zajęło ponownie przygotowanie się. Wybranie ubrań, wyprasowanie ich i założenie. Czasu zostało mi niewiele. Nic konkretnego w domu już nie zrobię, więc najlepszym wyjściem zdaje się po prostu wcześniejsze wyjście.

Nim wyszedłem, udałem się na poszukiwanie hyungów. Oboje siedzieli w kuchni. Nie zajrzałem jednak do nich. Powstrzymały mnie przed tym ich wesołe śmiechy. Zawróciłem na pięcie i skierowałem się w stronę wyjścia. Nałożyłem kurtkę, owinąłem się szalikiem i opuściłem mieszkanie.

Na miejscu zjawiłem się chwilę przed przyjacielem. Wybraliśmy nieco spokojniejszy lokal. Nie lubiłem zbyt głośnej muzyki i pełnej sali pół trzeźwych imprezowiczów. Nie moje klimaty.

Czas z Taehyungiem zawsze mijał mi szybko. Rozmawialiśmy, lecz tak jak ostatnimi czasy, starałem się unikać rozmów o starszych. Na szczęście Tae był studnią bez dna jeśli chodziło o tematy do rozmów. Uśmiechnąłem się słysząc kolejny suchar z jego ust.

– Nie śmieszy cię to?

– Śmieszy. Przecież się śmiałem. – Odparłem, nie rozumiejąc go.

– Tak, ale... Jakoś tak inaczej.

– Tae, jak można się inaczej śmiać?

– No właśnie tak. – Powiedział, wskazując na mnie.

– Wymyślasz. – Pokręciłem głową.

Żart naprawdę mnie śmieszył, tylko cały czas gdzieś w mojej głowie błądziła myśl, która kazała mi się zastanawiać nad tym, jak Jimin i Yoongi spędzają czas beze mnie. Zaczynało mnie to drażnić. Sam na siebie byłem zły, że nie umiałem odgonić tych myśli.

– Wszystko w porządku między wami... wszystkimi. – Powiedział dość znacząco.

– Tae, nie rozmawiajmy o tym.

– Jak coś się dzieje to... – Zaczął, lecz nie pozwoliłem mu skończyć.

– To co się dzieje, to nasze sprawy.

– Myślałem, że możemy sobie mówić wszystko. – Powiedział nieco smutnym tonem.

Ja również tak kiedyś myślałem Tae. Jednak wiem jakbyś zareagował na to wszystko co się dzieje. Nie pomożesz mi.

– Co u siebie i Sooyeon? – Postanowiłem nieco odwrócić sytuacje.

– Były lepsze chwile, nie powiem, że nie.

– Coś poważnego? – Spytałem zmartwiony.

– Przechodzimy mały kryzys. Ostatnio cały czas się o coś spieramy. Mamy chyba gorszy okres. Musimy się dotrzeć czy coś.

Posłałem w jego stronę pokrzepiający uśmiech.

W ten o to sposób zakończyliśmy rozmowę o naszych związkach. Dalej wróciliśmy do śmiania się z byle głupot i dyskusji na mało ważne tematy. Co jakiś czas Tae domawiał nam drinki. Pilnowałem się, by nie przesadzić z ilością. Mocną głową to ja nie mogę się pochwalić. Poza tym nie mam za dużo pieniędzy. Duża część z nich idzie na psychologa.


Jimin

Mimo że nie miałem nic przeciwko wyjściu Jungkooka, to nieco tęskno było mi za nim. Siedziałem na kanapie, znudzonym wzrokiem spoglądając w stronę telewizora. Westchnąłem cierpiętniczo, zaraz po tym ziewając.

– Jimin, weź się ogarnij. Nie ma go dopiero półtorej godziny. – Odezwał się nieco zirytowany hyung.

– Ale ja już za nim tęsknie. – Mruknąłem.

– I jeszcze z kolejne półtorej, może dwie i wróci.

Westchnąłem, znowu ziewając. To się jakoś łączy?

– Ty lepiej idź już spać. I nawet nie zaprzeczaj, że nie jesteś zmęczony.

Prawda, że w pracy dali nam niezły wycisk. Niech ktoś mi spróbuje powiedzieć, że praca umysłowa nie może być męcząca, to go wyśmieję.

– Nie. Poczekam aż wróci Kookie.

– To poczekaj na niego w sypialni. – Zaproponował.

– Nie. Będę tam sam i na pewno zasnę. A tak to przez twoje marudzenie na mnie nie śpię.

Zaśmiałem się krótko pod nosem, słysząc jak jego dłoń uderza z plaskiem w czoło. Po tym jednak starszy podniósł się z miejsca, a mijając mnie wyciągnął w moją stronę rękę.

– Chodź. Poczekamy na niego razem. Jak tu zaśniesz to nie dam rady cię przenieść do sypialni.

Jungkookie dałby radę. Niechętnie wstałem i udałem się z nim do pokoju mojego i Kookiego. Przebrałem się w piżamę, tym razem sięgając po koszulkę i szorty, a nie tylko zostawiając na sobie bokserki.

Położyliśmy się razem. Yoongi po chwili otoczył mnie ramieniem, a ja mogłem ułożyć się na jego torsie. Jego dłoń delikatnie gładziła moje plecy.

Pomimo upływającego czasu sen nie nadchodził. Przekręcałem się co chwila, szukając wygodnej pozycji. Hyung dzielnie znosił moje wiercenie się. W międzyczasie jedynie udał się po kawę dla siebie. Ja nie wiem jak on może zasypiać po dawce kofeiny o tak późnej porze?

– Coś cię męczy? – Spytał mierzwiąc mi włosy.

– Myślisz, że on mnie jeszcze kocha? – Mruknąłem w kołdrę.

Poczułem jak starszy zaczyna się krztusić. Przy okazji oberwałem nieco kawową deszczową chmurką.

– Jungkook? Ty sobie żartujesz? Przecież on jest zapatrzony w ciebie jak w obrazek. – Poczułem jak starszy próbuje mnie obrócić w swoją stronę. – Skąd ci takie głupoty przychodzą do głowy?

– Po prostu ostatnio jakoś mało spędza ze mną czasu. Mam wrażenie, że mnie unika. – Mówiłem dalej niepewnie. – Jakoś tak się zamyka w sobie i daje mi mało czułości.

– Unika, to on prędzej mnie. Poza tym sam ostatnio tłumaczyłeś mi, że ma bardzo dużo nauki i pełno stresów. W końcu zaraz zakończenie roku i egzaminy. Głupoty gadasz. Jungkook cię kocha.

– Chyba mam po prostu gorszy dzień. – Burknąłem, kładąc się obok i odwracając się do niego tyłem.

Poczułem jak Yoongi układa się za moimi plecami, delikatnie obejmując.

– Ale jeśli mowa u braku czułości to w pełni cię rozumiem. – Powiedział, a na koniec poczułem dotyk jego ust na swoim karku.

Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Ostatnio Kookie na tyle skąpił mi czułości, że nawet tak delikatny dotyk działał na mnie bardziej niż powinien. Jego usta zaczęły znaczyć delikatną ścieżkę po mojej szyi. Odwróciłem się w jego stronę, szybko odnajdując jego wargi.

– Tylko chwilę i nie za daleko. – Powiedziałem, wiedząc, że zrozumie.

– Mi wystarczy. – Odszepnął, zaraz powracając do moich ust.

Jego ręka spoczęła na moim biodrze.


Jungkook

Na dworze było już całkowicie ciemno, lecz to nie było niczym szczególnym, biorąc pod uwagę, że nadal mamy zimę. Jednak godzina również nie należała już do wczesnych. Jutro nigdzie mnie nie oczekiwano, poza gabinetem doktor Moon. To nie zmieniało faktu, że nie chcę zbyt późno wracać do domu.

– Chyba będę już wracał. – Powiedziałem dopijając kolorowy napój.

– Jasne.

Zaczęliśmy się zbierać, powoli opuszczając lokal. Na dworze wiało nieprzyjemne. Chcąc nieco oszczędzić pieniądze, które już i tak częściowo zostały wydane na alkohol, zdecydowałem się na powrót do domu na własnych nogach.

Nim dotarłem pod drzwi właściwego budynku, nieźle mnie wywiało. Dobrze, że wziąłem szalik. Jadąc windą jeszcze przez chwilę pocierałem o siebie ręce.

Wszedłem do domu. Wszędzie panowały ciemności. Zajrzałem do sypialni, gdzie spodziewałem się zastać śpiącego Jimina. Niemal zgadłem. Tylko, że oprócz niego znajdował się tam jeszcze Yoongi przyklejony do jego pleców. Poczułem ukłucie gdzieś w klatce piersiowej.

Podszedłem do nich, chcąc zgasić włączoną nocną lampkę po stronie Chima. Znieruchomiałem przyglądając się jego szyi. Delikatny różowy ślad, który odznaczał się na jego skórze. Zacisnąłem usta w wąską linię, zagaszając światło i kierując się w stronę wyjścia. Nie będę im przeszkadzał, prześpię się na kanapie w salonie.

– Jungkook? – Usłyszałem zaspany głos starszego.

Zatrzymałem się w progu.

– Już wróciłeś? Kładź się z nim. – Powiedział, wstając z łóżka. – Nie mógł zasnąć bez ciebie.

Dlatego się do niego przyssałeś? Yoongi wstał, kierując się w stronę wyjścia. Podszedłem do swojej połowy łóżka, którą on zajmował przed chwilą. Gdy zostaliśmy sami rozebrałem się i wszedłem pod kołdrę. Była nieprzyjemnie ciepła.

– Kookie? – Usłyszałem niewyraźny szept.

Jimin odwrócił się w moją stronę. Wiedziałem, że spod tych dwóch niewidocznych szparek spoglądają na mnie ciemnobrązowe oczy.

– Tak. – Powiedziałem równie cicho.

– Czekałem. – Wymruczał, odwracając się i przytulają do mnie. – Nie mogę bez ciebie zasnąć.

– Już jestem słońce, możesz iść spać.

Poprawił swoje ułożenie, po czym powrócił do krainy snów. Na moje nieszczęście szyja z malinką była dla mnie doskonale widoczna. Teraz nawet nie mam jak zasłonić rolet, by jeszcze bardziej zaciemnić pomieszczenie i całkowicie pozbyć się tego widoku.

Jiminnie, to ja potrzebuje pieszczot, a ty obdarowujesz się nimi z Yoongim. Tak nie powinno być.


Ta noc nie należała do łatwych. Pomimo dość szybkiego zaśnięcia, nie mogłem cieszyć się spokojnym snem. Z początku nie działo się nic złego, lecz później zaczął nawiedzać mnie obraz Jimina obściskującego się z Yoongim na moich oczach. A kiedy ja żałośnie próbowałem doprosić się o cokolwiek, byłem kompletnie ignorowany.

Byłem zły na to, że pozwalał siebie tak bezwstydnie dotykać innemu mężczyźnie, a mi nie. To ja potrzebowałem jego uwagi. To moje ręce powinny błądzić po twojej skórze.

– Nie będziemy się kochać. Nie kocham cię Kookie. – Zaśmiał się w moją stronę, odchodząc z Yoongim.

Obudziłem się, gwałtownie podrywając do góry. Dyszałem, a nieprzyjemny ból w podbrzuszu nie minął. Spojrzałem na miejsce obok mnie. Było puste. Opuścił mnie? To niemożliwe. Podniosłem się z łóżka, niemal biegnąc w stronę drzwi. Mały namiot w spodniach niezbyt to ułatwiał, lecz nie przejmowałem się tym. Ważniejsze było odnalezienie Jimina.

W przedpokoju nie było widać śladu hyungów. Znajdowały się tam tylko moje buty i kurtka. Nie, nie, nie! Ruszyłem w stronę salonu. Tam moje obawy minimalnie zmalały widząc Yoongiego hyunga przed telewizorem. Sytuacja uległa jeszcze minimalnej zmianie, gdy wszedłem do kuchni, gdzie znajdował się Jimin.

Jednak to jeszcze nie ukoiło moich nerwów. Proszę, pozwól mi się dotknąć. Nie odtrącaj mnie. Gdy podchodziłem do starszego, ten odwrócił się w moją stronę.

Przywarłem do niego ustami, rękoma zaraz chwytając mocno jego biodra. Oddał moje pocałunki. Uśmiechnąłem się delikatnie, lecz nadal desperacko go potrzebowałem. Całego. Miałem ochotę się rozpłakać, kiedy poczułem jak odsuwa mnie od siebie. Poza kuchnią słyszałem jakiś szmer.

– Yoongi jest w salonie. – Szepnął, trzymając obie dłonie na moim torsie.

– Możesz w końcu przestać myśleć o nim, a skupić się na mnie? – Powiedziałem ostrym tonem.– Możemy zapomnieć, że ktoś jeszcze jest w mieszkaniu?

Widziałem jego zaskoczoną minę. Nie myśląc za wiele ponownie przylgnąłem do niego, agresywnie złączając nasze usta w pocałunku.

Proszę, naprawdę tego potrzebuję.

Ponownie mi ulżyło, kiedy zaczął oddawać pocałunki i się angażować. Kiedy sam poczułem od niego pożądanie. Ponownie chwyciłem jego biodra, sadzając go na blacie kuchennym. Jego nogi natychmiast mnie objęły i przyciągnęły do siebie. Jeszcze mocniej wpiłem się w jego pełne wargi.

Po serii mokrych i namiętnych pocałunków, postanowiłem starszego z powrotem na podłodze. Obróciłem go plecami do siebie. Moje usta nie przestały składać na jego ciele pocałunków. Delikatnie zsunąłem z niego spodnie, tylko tyle ile było koniczne, podobnie robiąc ze swoimi.

Zacząłem powoli się w nim zagłębiać. Długo nie wytrzymałem z tą delikatnością. Całość nie trwała długo, lecz dobrze wiedziałem pod jakim kątem wchodzić by sprawić starszemu jak najwięcej przyjemności. Jimin skończył chwilę przede mną.

Oddychałem ciężko po przebytym orgazmie, ale także nadal będąc nieco roztrzęsiony przez dzisiejszy zły sen. Spojrzałem na starszego, a w oczy rzuciła mi się delikatna malinka wydostająca się spod bluzki.

– Wszystko w porządku. – Szepnął starszy, przytulając mnie.

Od razu wtuliłem się w niego. Zamknąłem go szczelnie w swoich ramionach, nie zamierzając go nikomu oddać.


Yoongi

Może i nie zasnęliśmy późno, lecz pozwoliłem sobie na dłuższy sen. W końcu miałem wolne. Gdy wyszedłem z pokoju, zastałem Jimina jedzącego w salonie śniadanie. Ja udałem się do kuchni by dopiero je sobie przygotować. Burczało mi w brzuchu od samego rana. Wychodząc z kuchni minąłem się z Jiminem. Zdziwiłem się, widząc jak zagląda do lodówki. Nie najadł się?

– Przygotuję coś dla Kookiego. – Powiedział, czytając mi w myślach.

Przelotnie spojrzałem na zegar. Było po jedenastej. Nie najgorzej. W spokoju jadłem śniadanie, kiedy usłyszałem otwierające się drzwi sypialni chłopaków. Najmłodszy wstał? Po chwili mogłem ujrzeć go kroczącego w stronę kuchni. Wyglądał na lekko przejętego. Coś się stało?

Początkowo nie dochodziły do mnie żadne dźwięki z kuchni.

– Yoongi jest w salonie. – Starszy z nich szepnął chyba nieco za głośno niż zamierzał, ponieważ wszystko usłyszałem.

Jednak to słowa młodszego wbiły mnie w kompletne osłupienie.

– Możesz w końcu przestać myśleć o nim, a skupić się na mnie? – Odezwał się gniewnie. – Możemy zapomnieć, że ktoś jeszcze jest w mieszkaniu?

Byłem w szoku. Skąd u niego taki ton? Co się stało? Później nastąpiła cisza. Mogłem się jedynie domyślać co robili. Moje domysły okazały się słuszne, kiedy usłyszałem krótkie westchnienie Jimina. Jednak po nim nastąpiło stęknięcie, które raczej nie należało do tych z rodzaju przyjemnych.

Nieco zaniepokojony spoglądałem w stronę kuchni, nie ruszając się jednak z kanapy. Przez pewien czas z zmarszczonymi brwiami wsłuchiwałem się w te zduszone stęknięcia, którym musiało towarzyszyć zaciskanie się tych małych dłoni w piąstki, a powiek w wąski linie. Co on z nim robi? Na szczęście jednak nie trwało to długo i jęki starszego w końcu przybrały bardziej miłą dla ucha barwę.

W końcu nastała cisza. Domyślałem się, że skończyli. Nie chcąc wyjść na zbyt ciekawskiego skupiłem swoją uwagę na telewizorze, chociaż nie mogłem przestać martwić się o Jimina.

Po kilkunastu minutach Jungkook wyszedł z kuchni ponownie nie zwracając na mnie uwagi. Drugi z nich przez długi czas nie dawał znaku życia. Nie wytrzymałem długo. Wstałem, następnie kierując swoje kroki do kuchni.

Jimin stał z zamkniętymi oczami, opierając się rękoma o blat. Podszedłem do niego.

– Boli? – Spytałem troskliwie.

– Nie.

– Nie kłam. Dlaczego mu się tak dałeś?

– Nie widziałeś go. Potrzebował tego. – Odparł cicho.

Prychnąłem pod nosem.

– Czego? Gwałtu na tobie?

– Przestań! – Oburzył się, spoglądając w końcu na mnie. – Nic mi nie jest. Bardziej martwię się o Kookiego. Coś jest z nim nie tak.

Racja. Nie robi się takich rzeczy osobie, którą kochasz. Od jakiegoś czasu jest u nich cicho w sypialni, a teraz założę się, że wszedł w niego bez żadnego nawilżenia, najpewniej nawet go nie rozciągając. Jakoś nie wydaje mi się by oboje pragnęli w tym momencie takiego seksu.

– Może pomyśl też o sobie, a później o nim.

Jimin pokręcił głową w geście niezrozumienia. Ja westchnąłem z tego samego powodu.

– Wychodzę. – Usłyszeliśmy głos Jungkooka, dochodzący z przedpokoju.

Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni. Kiedy on zdążył się w ogóle ubrać?

– Co? Gdzie ty wychodzisz? – Odezwałem się, wiedzą, że Jimin nic mu nie powie.

– Zapomniałem coś od Tae. – Burknął.

Mhm, jasne. Ruszyłem w stronę drzwi wejściowych.

– Nigdzie nie idziesz! Jungko... – Zamilkłem, gdy ujrzałem zamykające się drzwi. – Głupi gówniarz. – Warknąłem.

Wróciłem do Jimina, który tym razem znajdował się w salonie.

– Z nim naprawdę dzieje się coś niedobrego.

– Za bardzo mu odpuszczasz i rozpieszczasz. Rozumiem, że jest młody, a ty nie jesteś jego rodzicami, żeby mu rozkazywać, jednak powinien mieć nad sobą jakiś autorytet. A skoro nie ma zbyt dużego pola do popisu, to ty powinieneś mu za niego służyć. Rozumiem, że jesteście razem, ale on zaczyna być po prostu rozpuszczonym gówniarzem.

– To przez stres egzaminami. – Próbował go tłumaczyć.

– Jesteś pewien, że po nich wszystko wróci do normy? Jimin, weź się za niego.

Młodszy uciekał ode mnie wzrokiem. Wiać było, że ciężko mu z obecną sytuacją. Jungkook ostatnio naprawdę zachowuje się jak nie on. Z drugiej strony Jimin naprawdę na za dużo mu pozwalał. Oboje popełniali błędy, a ja nie wiedziałem jak im pomóc.


Jungkook

Wyszedłem z domu nie słuchając protestów. Nie mogłem spóźnić się na wizytę u doktor Moon. Po drodze napisałem również do Taehyunga, że za dwie godziny wpadnę do niego po notatki z angielskiego. Przecież powiedziałem hyungom, że idę do Tae, ponieważ czegoś od niego zapomniałem. Nie chciałem być tak perfidnym kłamcą.

Na miejsce dotarłem przed czasem. Zająłem miejsce w poczekalni, wcześniej rozbierając się z zimowej kurtki. W poradni panowała cisza. Będę chyba ostatnim pacjentem dzisiejszego dnia.

Nadeszła moja kolej. Jakaś kobieta zwolniła gabinet, zostawiając dla mnie uchylone drzwi. Zajrzałem do środka, witając się od progu z doktor Moon.

Jak zawsze spytała się o moje samopoczucie.

– Nie najgorzej. – Odparłem.

– Czyli mogłoby być lepiej. – Zauważyła. – Ale za nim mi o tym opowiesz, może powiesz mi jak tam mają się sprawy z zasypianiem. Mija już ponad tydzień odkąd odstawiliśmy tabletki.

Prawda była taka, że zasypiałem normalnie. W tej kwestii niczego nie mogłem się przyczepić.

– Dobrze. Ale coś cię trapi. Mam rację?

Skinąłem głową. Zacząłem opowiadać o tym co się ostatnio u mnie dzieję oraz to co czuję w związku z tym wszystkim. Nie widziałem sensu ukrywania tego przed nią. W końcu przychodzę się tu wygadać, a przy okazji może uzyskam jakąś pomoc. Chociaż sam nie byłem pewien czy do końca wierzę w to, że doktor Moon mi pomoże.

Mniej więcej w połowie sesji padło pewne magiczne słowo, które trochę mnie zdziwiło. Nie wiedziałem jak na to zareagować. Przecież to brzmi poważnie. Wiem, że ostatnio nie czułem się najlepiej, ale żeby zaraz...

– Depresja?

– Tak. Z tego co opowiadasz, to trwa już dłuższy czas, mam rację? Te wahania nastrojów, problemy ze snem, z odżywianiem, epizody lękowe. Nie ma się czego bać czy wstydzić. To jest choroba jak każda inna, i tak jak każdą inną należy leczyć.

Drugą połowę spotkania pani Moon tłumaczyła na czym polega ta choroba i jak przebiega leczenie. Wyjaśniała mi jak powinienem brać tabletki, które mi przepisze.

– Efektów nie zauważysz od razu. One mogą pojawić się dopiero po dwóch, trzech lub nawet czterech tygodniach. Mogą pojawić się też efekty uboczne. Jeśli będą one naprawdę ciężkie lub uciążliwe, poinformuj mnie o tym. Możesz do mnie pisać i dzwonić o każdej porze.

Nadal trudno mi uwierzyć w to, że takie coś jak depresja mogło, mnie dotyczyć.

– Jeon, chciałabym ci również zaproponować wizytę z panem Parkiem. Wiem, że nadal nie porozmawialiście. Może przyszedłbyś tutaj z nim i wtedy spróbowałbyś mu wszystko wyjaśnić. Oczywiście to jest tylko propozycja. Jeśli uznasz to za dobry pomysł, po prostu tu kiedyś z nim przyjdź.

– Dziękuję, przemyślę to. – Uśmiechnąłem się niepewnie.

Doktor Moon na pewno pomogłaby mi w tej rozmowie, jednak nie byłem do niej przekonany. Przede wszystkim Jimin dowiedziałby się, że chodzę do psychologa. Po drugie nie wiem jakby zareagował na to, co chcę mu powiedzieć.

Yoongi mieszka już z nami kilka miesięcy. Jimin trochę się do niego przywiązał. W końcu spędzają razem czas, gdy oboje pracują w domu, a ja jestem w szkole. Wyjście z tego trójkąta wcale nie jest takie łatwe. Bo nawet jeśli Jimin się zgodzi, to co z Yoongim? Nie wyrzucimy go, ale również nie chciałbym, żeby w takim wypadku nadal z nami mieszkał. Czułbym się niezręcznie. Poza tym istnieje jeszcze opcja, że Jimin wcale nie będzie chciał wyjść z tego układu. Lub nawet jeśli się zgodzi, to osobą, która będzie tą odsuniętą, mogę okazać się ja.

– Za dzisiejszą wizytę tylko połowę. – Powiedziała z delikatnym uśmiechem.

Podziękowałem kobiecie, zapłaciłem, po czym opuściłem gabinet. Cieszyłem się, że wzięła ode mnie mniej pieniędzy. Jednak przez to obawiałem się ceny tabletek. Mimo wszystko doceniałem to, że od czasu do czasu potrafiła wziąć ode mnie nieco mniej za wizytę. Inny lekarz nawet nie przejąłby się moją sytuacją i cały czas brał ode mnie tyle samo.

Od razu skierowałem się do apteki. Tak jak przypuszczałem. Tabletki nie należały do najtańszych. Cóż... Na moim koncie będzie mniej oszczędności. Ostatecznie dobrze, że dostaje od hyunga jakikolwiek kieszonkowe.

Skoro sprawę psychologa i leków mam już za sobą, pora udać się do przyjaciela po te głupie notatki. Dotarłem do niego w przeciągu niespełna trzydziestu minut.

– Naprawdę zamierzasz się uczyć przez weekend do anglika?

– Matematyki i koreańskiego mam już po dziurki w nosie. – Westchnąłem ciężko. – Dobrze wiesz, jak wyglądają moje notatki z anglika.

Widziałem jak Tae powstrzymał się od zaśmiania. Tak, śmiej się! Ale twoje rysunki na środku co drugiej kartki w moim zeszycie, naprawdę nie ułatwiają mi nauki. Szczególnie jak jest to koza lub, co gorsza, kopulujące kozy. Tae bardzo dokładnie przedstawił dzień poczęcia Gucci Juniora.

Z zeszytem przyjaciela w ręce udałem się do domu. Trochę obawiałem się tego, co powie Yoongi. Gdy wychodziłem raczej nie był w zbyt dobrym nastroju. Zatroszczyłem się o to by leki ukryć głęboko w kieszeni. Będę musiał znaleźć na nie dobra kryjówkę.

Stanąłem pod drzwiami. Niepewnie włożyłem klucz do zamka, przekręcając go dwa razy w prawo. Po cichu wszedłem do środka. Nikt na mnie nie krzyczał od wejścia. Nie jest najgorzej. Zamknąłem drzwi i zacząłem się rozbierać.

– Kookie!

Zamarłem w pół kroku. Nie umiałem stwierdzić jak bardzo jest źle tylko po tym zawołaniu mnie przez Jimina. Milczałem, czekając na rozwój sytuacji.

– Nałożyć ci obiad? – W końcu nadeszła dalsza część.

– Tak! – Odparłem.

Odwiesiłem kurtkę na wieszak, po czym szybko poszedłem odłożyć zeszyt i ukryć tabletki. Udałem się do jadalni, gdzie znajdowała się już pozostała dwójka. Zająłem wolne miejsce.

Jimin zachowywał się zwyczajnie. Yoongi czasami posyłał w moją stronę gniewne spojrzenie. Czułem się dosyć nieswojo przez zachowanie obydwu. Nie wiem za co Yoongi dokładnie się złościł. A Jimin... Myślałem, że raczej on będzie zachowywał się jak obecnie Yoongi, po moim porannym wyjściu.

Obiad zjedliśmy w ciszy. Jimin skończył jako pierwszy, więc zaczął zabierać do kuchni puste naczynia. Jego chód był dość sztywny, co nieco mnie dziwiło. Coś się stało?

Yoongi skończył jako drugi. Sam wziął swój talerz i udał się z nim do kuchni.

– Przegiąłeś rano. – Warknął w moją stronę.

Z początku nie zrozumiałem co miał na myśli. Chwilę zajęło mi połączenie naszego porannego seksu z Jiminem i z gniewnym spojrzeniem Yoongiego oraz specyficznym chodem Jimina. Od razu zrobiło mi się źle na duszy.

Zabrałem swój talerz, który jako jedyny został do umycia. Oddałem go zmywającemu hyungowi. Nie wyszedłem jednak z pomieszczenia. Stanąłem za hyungiem, przytulając się do jego pleców.

– Jungkookie, coś się stało? – Spytał, na moment przerywając szorowanie gąbką talerza.

– Przepraszam. – Szepnąłem ze skruchą, zanurzając nos w jego włosach.

– Przecież nic się nie stało.

– Stało. Nie powinienem tak... bez przygotowania na sucho. Nie w ten sposób.

– Nic się nie stało. – Powtórzył zakręcając kran. – Żyję. – Mówił tonem, jakby naprawdę nic się nie stało, co przybijało mnie jeszcze bardziej.

– Nie prawda. Na drugim razem nie pozwól mi na to.

– Ale już się lepiej czujesz? To dobrze. Wziąłeś notatki od Taehyunga? – Spytał, powracając do zmywania.

– Tak. Czeka mnie randka z angielskim. Tak naprawdę powinienem jeszcze przygotować do zakończenia roku. Zostało kilka dni.

– I w jednym i w drugim mogę ci pomóc. Przyjdę zaraz do gabinetu to cię przepytam z wszystkiego. A później z miłą chęcią posłucham jak się rozgrzewasz, a później śpiewasz.

– Dziękuję. – Uśmiechnąłem się. – Będę w gabinecie.

Sprawa wyjaśniona, lecz nie do końca zrzuciłem cały ciężar ze swoich barków. Teraz jednak zamierzałem się skupić na nauce i pomocy Jimina. Przyszły tydzień będzie naprawdę decydujący. Zakończenie roku, jest ważne ze względu na osobistości jakie się na nim znajdą. Jednak jeśli zawalę egzaminy, to bez względu jak dobrze zaśpiewam, mogę się pożegnać z jakąkolwiek wybraną uczelnią.

____________________________

Diagnoza jest. Teraz pytanie czy leczenie okaże się skuteczne i jak szybko pojawią się efekty?

Poza tym, kto czekał na te pościgi te wybuchy? W następnym rozdziale będzie się działo :D No może nieco przesadzam z tymi pościgami i wybuchami, ale obiecuje, że będzie ciekawie <3 

  Wgl, to jestem w szoku, bo gdy wstawiłam rozdział 40, tam jedna z osób przewidziała przyszłość z chorobą Kooka i wielkie WOW dla niej :D Odnalazła, kolejną jasnowidzką w grupie jest tegonia721 (sorki, nie mogę cię oznaczyć)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top