Rozdział 44

Jungkook

Cieszyłem się, że ten tydzień dobiegł już końca. Teraz jeszcze tylko przetrwać kolejny i znowu powrót do szkoły, a potem niedługi czas oczekiwania na egzaminy. Tak jak sobie obiecałem większość czasu poświęcam na naukę. Szczególnie ten popołudniowy. Gdy hyungów nie ma i mam wolny dom, relaksuję się przed kolejną serią nauki.

Jednak nieco trudno było mi się skupić podczas samotnych sesji z książkami. Moje myśli często uciekały w stronę Jimina i Yoongiego spędzających czas wspólnie. Niby wiem, że oboje mają dużo pracy i zapewne siedzą nad swoim laptopem czy tabletem, jednak...

Jakoś trochę lepiej się czułem, gdy byłem z Jiminem sam w Busan. Tylko on i ja.

Całe szczęście wczoraj do miasta wrócił Tae. Dzisiaj miałem zamiar to wykorzystać. Miałem nadzieję, że zgodzi się na pomoc. Trzymałem telefon przy uchu, mając nadzieję, że odbierze.

– Jungkook! – Wydarł się w słuchawkę.

– Ciebie też miło słyszeć, tylko chciałbym móc słyszeć jeszcze przez jakiś czas. – Zaśmiałem się. – Tae, słuchaj, nie chciałbyś przyjść do mnie i pouczyć się do egzaminów?

– Dlaczego musiałeś tak zepsuć mi tydzień już pierwszego jego dnia. – Jęknął cierpiętniczo.– Dlaczego mi o tym przypomniałeś?!

– Dlatego, że za kilka tygodni czeka nas test i musimy się do niego przygotować. Samemu jakoś ciężko mi się skupić, więc pomyślałem, że razem będzie nam łatwiej to wszystko powtórzyć.

– Niech ci już będzie. O której mam wpaść?

– Po obiedzie? Po trzeciej?

– Jasne. W takim razie do zobaczenia.

– Tae! – Zawołałem jeszcze.

– Tak?

– Jakby co to wróciłeś już w zeszłym tygodniu po Sylwestrze. Dobrze?

– Dlaczego nakłamałeś hyungom? – Zgromił mnie od razu.

– Po prostu chciałem chwilę pobyć sam i powiedziałem, że idę do ciebie. Tae, proszę cię. Ja kryłem cię, kiedy wrzuciłeś do szatni dziewczyn mysz.

– Dobra, nie ma sprawy.

Rozłączył się. Spojrzałem na godzinę w telefonie. Miałem jeszcze nieco ponad półtorej godziny do przyjścia przyjaciela. Wróciłem do przygotowywania obiadu dla starszych. Na pewno wrócą głodni.

Czas do powrotu hyungów minął mi w mgnieniu oka. Pierwszy zjawił się Jimin witając się ze mną długim pocałunkiem. Chwilę później zjawił się Yoongi. W pierwszej kolejności przywitał się ze mną, a następnie z Chimem. Starałem się na to nie patrzeć.

Obiad oczywiście zjedliśmy w wspólnym towarzystwie. Chłopaki zaczęli narzekać na nawał pracy, a ja jedynie mówiłem o tym, że martwię się nadchodzącym egzaminami. Zmywanie przypadło najstarszemu.

– Zajmujesz gabinet? – Spytał Jimin, kiedy opuściliśmy kuchnię.

– Jeśli to nie problem. Zaraz przyjdzie Tae i będziemy się razem uczyć.

– Dobrze. – Uśmiechnął się. – W takim razie powodzenia.

Zaraz usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Żeby on tak na lekcjach zjawiał się punktualnie co przychodzi do mnie. Poszedłem wpuścić przyjaciela do środka. Idąc do gabinetu przywitał się z hyungami. Zamknęliśmy się w pokoju, chcąc skupić się na nauce.

– Powtarzałeś już coś? Bo nie wiem od czego mamy zacząć.

– Próbowałem się wziąć za matmę. – Przyznał.

– No to zaczniemy od tego.

Wzięliśmy wszystkie książki, zeszyty oraz całą masę czystych kartek i rozłożyliśmy się z wszystkim na podłodze. Rozpoczął się maraton liczb i równań. Całe szczęście czego jeden z nas nie za bardzo pamiętał, drugi jako tako kojarzył. W ten sposób jeden uczył się od drugiego.

Tak, to zdecydowanie lepsze i efektywniejsze niż nauka samemu.

Czas mijał, a coraz większa ilość kartek zapełniała się cyframi, sinusami, niewiadomymi oraz silniami. Woleliśmy powtórzyć więcej materiału niż mniej.

– Zróbmy sobie trochę przerwy. Mam dosyć. – Powiedział, odkładając książkę na bok. – Ćwiczysz coś w ogóle do zakończenia roku?

– Szczerze, to może kilka razy zaśpiewałem sobie coś, gdy hyungów nie było. Przecież zaraz w szkole będziemy mieć co drugi dzień próby. Wolę teraz skupić się na nauce do egzaminów.

– Ja tak samo. – Zaśmiał się. – Co jakiś czas tylko przypominam sobie cały układ.

Nie były to żadne nowe rzeczy. Piosenkę znałem z poprzedniej klasy, chociaż wtedy wydawała mi się cięższa technicznie do wykonania. Obecnie nie sprawiała mi zbytnich trudności. Musiałem tylko pilnować swojego głosu.

– Dobra. – Wyprostował się przyjaciel. – To teraz opowiadaj jak minęły ci święta.

Spiąłem się nieco na jego słowa.

– Ty mi lepiej opowiedz, jak przetrwałeś te trzy tygodnie bez swojej Jung Junior?

Oczywiście oberwało mi się książką w ramię. Jednak zaraz zaczął opowiadać jak minęły mu święta. Bardzo przyjemnie było słuchać, że cały czas się im układa. Poza oczywiście drobnymi sprzeczkami, które występują w każdym związku. Chciałbym się kłócić z Jiminem o takie pierdoły.

– Dobra. A teraz opowiadaj co u ciebie?

– Może wróćmy już do nauki? Mamy jeszcze całą masę materiału. – Powiedziałem, wyciągając rękę w stronę książek.

– Kook, daj spokój. Coś się stało?

– Nic. – Burknąłem.

– To dlaczego nie chce...

– Rodzice wyrzucili mnie z domu. Możemy teraz wrócić do matmy? – Powiedziałem, naprawdę mając zamiar chwycić podręcznik.

Powstrzymał mnie przyjaciel, który zaraz rzucił się na mnie, obejmując mnie i przewracając do pozycji leżącej.

– Daj spokój. Jest dobrze.

– Nie mów tak! Na pewno jest ci smutno! Nie udawaj, że cię to nie rusza!

Ale tak jest łatwiej. Ostatecznie, gdy Tae próbował mnie coraz bardziej pocieszać, ja czułem się coraz gorzej. Cała sytuacja ponownie zaczęła do mnie docierać. Czułem nieprzyjemne szczypanie oczu. Objąłem przyjaciela, wtulając się w niego.

Drgnąłem zaskoczony, wtulając się w niego mocniej, słysząc otwierające się drzwi. Nie można tak wchodzić do gabinetu bez pukania. Gdzie zasada spokoju w tym pomieszczeniu?!

– Chłopaki, nie chcecie moż... – Słyszałem jak Yoongimi urywa w połowie zdanie. – Tak wygląda nauka?

– Odwal się, jego uwaga o wiele bardziej należy się mi niż tobie. – Odezwał się Tae.

Byłem nieco w szoku, zapewne podobnie jak Yoongi. Jednak nie zamierzałem tej sprawy prostować. Starałem się po prostu zacząć z powrotem zebrać w sobie i doprowadzić swoje emocje do porządku.

Słyszałem zaraz jak starszy zamyka drzwi, zostawiając nas samych. Zaraz odsunąłem od siebie przyjaciela, czując się już lepiej.

– Chłopaki mam nadzieję, że odpowiednio cię wspierają.

– Prosiłem Jimina, by o tym w ogóle nie wspominał. – Przełknąłem ciężko ślinę.

– Jak to się stało, że... Przecież chyba próbowali polubić Jimina. Było aż tak źle?

– Tae, ja naprawdę nie chcę o tym rozmawiać. Spędziłem u Chima całe święta. Jego rodzice naprawdę są cudowni, ale nie mam ochoty rozmawiać o moich.

To nadal boli tak mocno.

– Wracajmy do nauki.

– Tae, jutro też do mnie przyjdziesz? Nie chcę się uczyć samemu.

– Dobrze. – Skinął głową.

Wróciliśmy do matematyki.

Jimin

Wróciłem z pracy naprawdę wykończony. Chociaż taki stan utrzymuje się ostatnio za każdym razem, gdy wracam do domu. Najgorszej jest to, że nie mogę po prostu odpocząć i zrelaksować się, tylko muszę dokańczać projekt.

W pierwszej kolejności zjadłem jednak obiad. Dopiero potem usiadłem w salonie ze swoim tabletem. Gabinet był zajmowany przez Jungkooka. Sądząc po dodatkowej parze butów w przedpokoju, Tae znowu przyszedł na wspólną naukę. Dobrze, niech się przygotowują do egzaminów.

Jednak wolałabym trochę, by Kookie czasami już sobie odpuścił. Co prawda nie wiem co robi w domu, gdy nas nie ma, lecz niemal za każdym razem gdy wracam do domu on siedzi już przed książkami lub zaraz do nich zasiada. Ostatnio spędzamy naprawdę mało czasu.

Nie mam jednak serca mu tego wypomnieć czy zabronić. Przecież musi się uczyć. A skoro ma tyle chęci, to co w tym złego? Muszę wytrzymać do tego czasu.

Po niemal godzinie ślęczenia nad laptopem ze swojej jaskini wyszedł Yoongi, zasiadając na kanapie obok mnie.

– Nadal się uczy? – Spytał, przerywając ciszę.

– Tak.

– Nie za dużo? Ja bym nie dał rady, a przecież zaraz znowu czeka go szkoła.

– Chcesz mu zabronić się uczyć? Skoro chce, to niech się uczy. Tylko pozazdrościć samozaparcia.

– Może masz racje. – Mruknął bez przekonania.

Znowu zapanowała cisza. Kątem oka widziałem, że hyung raczej potrzebuje bardziej uważnego towarzystwa, więc zapisałem prace i odłożyłem tablet, robiąc sobie na dzisiaj wolne. Starczy tej pracy.

– Mam dość tego tygodnia i tego miesiąca. – Jęknąłem zmęczony. – Wyszedł bym gdzieś na weekend.

– W sumie też bym poszedł się gdzieś zabawić. Chociaż jest za zimno, żeby gdzieś wychodzić.

Czyli nie ma co liczyć na twoje wsparcie.

– Poza tym może w weekend w końcu Jungkook da sobie trochę na wstrzymanie z książkami i spędzi z nami trochę czasu. – Odezwał się ponownie starszy.

– Mógłby. – Przyznałem mu rację.

Obróciłem się za siebie, gdy usłyszałem śmiechy dochodzące z gabinetu. Chyba zrobili sobie chwilę przerwy. Miło słyszeć, że dobrze się bawią. Szczególnie miły dla ucha jest ten śmiech Kookiego, który ostatnio mam okazję coraz rzadziej słyszeć.

– Jimin, jesteś pewien, że oni się tam tylko uczą? – Spytał Yoongi. – Ostatnio zastałem w ich jakiejś dziwnej sytuacji i to na pewno nie była nauka.

– Spokojnie. – Uśmiechnąłem się.– Taehyung to stu procentowy hetero. Poza tym jakbyś zapomniał, to ma dziewczynę.

– Jesteś pewien?

– Tak. Sam już kiedyś wyjaśniałem z nim tę sprawę, bo byłem nieco zazdrosny o ich kontakty.

– Skoro tak uważasz. – Wzruszył ramionami.

Wiedziałem, że w głębi nadal coś podejrzewał i całkowicie nie odpuścił. Ja byłem spokojny. Nie czułem się w żaden sposób zagrożony przez Taehunga. Swoją drogą, jestem ciekaw w jakiej sytuacji zastał ich hyung, skoro zaczął mieć jakieś dziwne podejrzenia.

– To mówisz nigdzie nie wychodzimy na weekend? – Upewniłem się.

– Ja podziękuję.

Nie będę przecież szedł sam. Czyli siedzę w domu i liczę na to, że Jungkook znajdzie dla mnie trochę czasu.

– Kiedy Jungkook wraca do szkoły?

– Jeszcze tylko przyszły tydzień siedzi w domu.

Następnie za kilka tygodni zakończenie szkoły i egzaminy. W pierwszej kolejności będę się cieszył i podziwiał moje słoneczko na scenie, a później razem z nim przeżywał wszystkie stresy związane z ważnymi testami.

Jungkook

Tak po trochu cieszyłem się z powrotu do szkoły. Zaczynało mi się już coraz bardziej nudzić w domu. Samotne spędzanie czasu w mieszkaniu do południa wcale nie było takie fajne, a późniejsze unikanie spędzania czasu we trójkę również nie zalicza się do moich ulubionych zajęć.

Przynajmniej weekend spędziliśmy jako tako we dwójkę. Jimin nigdzie nie wychodził, chociaż słyszałem pogłoski, że planował wyjść na miasto. Miałem nadzieję, że teraz również nigdzie nie wybędzie.

Tęskniłem za wspólnymi chwilami. Tylko naszymi. Jednocześnie nieco obawiałem się wspólnych nocy. Na szczęście Jimin słysząc, że jestem zmęczony po całym dniu nauki, nie naciskał na mnie. Nawet w weekend nie wymuszał w żaden sposób zbliżeń.

Naprawdę tego pragnąłem, jednocześnie obawiając się, że zobaczę na jego cielę ślad, którego nie stworzyły moje usta. Tego widoku naprawdę bym nie zniósł. Wystarczy, że nieco mocniejszy ślad na szyi sprawiał mi już ból. Ujrzenie tego w innych miejscach złamałoby mnie. Dlatego profilaktycznie broniłem się przed tym, po prostu unikając sytuacji, w których widziałbym jego piękne ciało w całej okazałości.

Potrząsnąłem głową. Muszę się skupić na teraźniejszości, dość takich rozmyślań. Zaraz przypalę obiad i dopiero będzie kłopot.

Dźwięk telefonu dodatkowo mnie rozbudził. Spojrzałem w stronę wyświetlacza. Nie miałem zapisanego tego numeru, lecz skądś go kojarzyłem. Dzwoniłem ostatnio gdzieś? Czekałem na jakiś telefon?

Zmniejszyłem gaz, po czym niepewnie chwyciłem komórkę w swoją dłoń. Powinienem odebrać? Pewnie to znowu wspaniała wiadomość, że „twój numer został wylosowany do wzięcia udziału w losowaniu o główną nagrodę, którą są miliony won".

Ostatecznie biorąc głęboki wdech przeciągnąłem palcem po ekranie, wcześniej dotykając zielonej słuchawki.

– Jeon Jungkook, słucham? – Przedstawiłem się, szykując się do zakończenia połączenia.

– Dzień dobry. – Usłyszałem kobiecy głos. – Z tej strony Moon Yoongah, dzwonię z Prywatnej Poradni Psychologicznej. – Otworzyłem szerzej oczy. – Chodzi o wizytę, którą mieliśmy zaplanowaną dopiero za dwa tygodnie. Może jest taka możliwość, że mógłby zjawić się pan dzisiaj o godzinie siedemnastej? Jedna z klientek odwołała wizytę i szukam kogoś, komu pasowałby ten termin.

– Dzisiaj? O siedemnastej? – Powiedziałem nieco zdziwiony.

– Zgadza się. Może nie ma pan nic zaplanowane i może zjawić się dzisiaj?

– Ja... Tak. Nie mam nic zaplanowanego. – Mówiłem niepewnie.

– Dobrze. W takim razie widzimy się o siedemnastej. Z tego co widzę, będzie to pana pierwsza wizyta. – Mówił dalej kobiecy głos. – Pamięta pan adres, czy może wolałby pan sobie go jeszcze raz zapisać?

– Ja... pamiętam.

– W takim razie do zobaczenia.

– Do zobaczenia.

Stałem tak bez ruchu, starając się zrozumieć, co się właściwie stało. Z każdą chwilą czułem się coraz gorzej, uświadamiając sobie na co ja się właśnie godziłem.

Dzisiaj idę do psychologa! Ratunku!

Miałem jeszcze dwa tygodnie na stchórzenie! Tydzień przed wizytą miałem zadzwonić i odwołać to wszystko. Zapisując się, nie sądziłem, że ostatecznie naprawdę będę musiał stawić się na wizycie. Ten telefon tak mnie zaskoczył, że nawet nie byłem w stanie nie zgodzić się na tę propozycję.

No pięknie. Spojrzałem na zegar. Miałem jeszcze trochę czasu. Wolałem jednak wyjść przed zjawieniem się hyungów. W ten sposób chociaż początkowo uniknę niewygodnych pytań.

W ekspresowym tempie zacząłem dokańczać obiad. Następnie samemu zacząłem się nieco doprowadzać do normy. Nie przypuszczałem, że dzisiaj będę musiał gdzieś wychodzić, dlatego od rana chodziłem w piżamie.

Wszystko nieco się przeciągało. Bałem się, że nie zdążę wyjść nim hyungowie wrócą. Szybko jeszcze napisałem karteczkę dla starszych, po czym wyszedłem z mieszkania. Słysząc windę zatrzymującą się na moim piętrze, skierowałem się w stronę schodów.

Zszedłem na dół, po chwili wychodząc z klatki na nieco ośnieżony chodnik. W nocy musiało coś padać, ponieważ wczoraj przed snem krajobraz pozbawiony był jeszcze białej warstwy. Naciągnąłem szalik na nos, po czym udałem się w stronę centrum.

Miałem dużo czasu. Dlatego też zrezygnowałem z skorzystania z autobusu. Spacerowym tempem kierowałem się w stronę poradni. Myśląc nieco nad wyraz wybrałem taką, której ceny nie powalały na kolana, a jednocześnie nie znajdowała się zbyt blisko, a także zbyt daleko domu oraz szkoły. Nie chciałem, by ktoś widział, że chodzę do psychologa. Chociaż w moim pierwotnym założeniu, w ogóle nie miało dojść do pierwszej wizyty.

Na miejsce dotarłem piętnaście minut przed czasem. Wszedłem do środka, kłaniając się pani w sekretariacie.

– Dzień dobry. Jeon Jungkook... – Zacząłem niepewnie.

Starsza kobieta spojrzała w monitor komputera obok siebie.

– Pan na wizytę u doktor Moon, zgadza się?

Potwierdziłem skinieniem głowy.

– Doktor Moon przyjmuje na pierwszym piętrze. Drzwi po prawej stronie.

– Dziękuję.

Udałem się w kierunku schodów, prowadzących na wyższe piętra. Co prawda nie było ich tu za wiele, bo jedynie dwa. Udałem się na te, znajdujące się po środku. Po wyjściu z małej klatki schodowej droga rozwidlała się na dwie strony. Z początku nie było widać drzwi żadnego gabinetu. One znajdowały się dopiero za zakrętem. Wcześniej znajdowała się jeszcze mała poczekalnia. Nie było jej widać od razu po wyjściu z klatki schodowej.

Cieszyła mnie ta mała prywatność. Na żadnym z czterech krzeseł nikt nie siedział. W poczekalni znajdowałem się jedynie ja. Nim na dobre zasiadłem na krześle oczekując swojej wizyty, skorzystałem z stojącego w kącie wieszaka, pozostawiając na nim swoją kurtkę.

Drgnąłem nieco zaskoczony, gdy w końcu drzwi gabinetu się otworzyły. Wyszedł z nich mężczyzna z delikatnym uśmiechem na twarzy. Pożegnał się z osobą wewnątrz, po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Mężczyzna zaczął się ubierać, spoglądając na mnie nim opuścił poczekalnię.

– Można wejść. – Poinformował mnie uprzejmie, następnie się ze mną żegnając.

Spojrzałem z małą obawą w stronę drzwi. Ten mężczyzna wyszedł stamtąd uśmiechnięty. Nie może być aż tak źle. Wstałem i podszedłem bliżej. Zapukałem trzy razy.

– Proszę! – Ze środka dobieg głos, który dzisiaj miałem okazję usłyszeć przez telefon.

Wszedłem do środka, obrzucając wnętrze niepewnym wzrokiem. Kobieta, która siedziała za biurkiem na środku gabinetu obrzuciła mnie ciepłym uśmiechem. Wyglądała na coś około czterdziestki. Posiadała raczej przyjemną aparycję.

Podchodząc bliżej rozejrzałem się jeszcze po pomieszczeniu. Wyglądało całkiem przytulnie. Nie wiało tym nieprzyjemnych chłodem, zawsze obecnym w gabinetach lekarskich. Ten w ogóle go nie przypominał.

– Witam. Jeon Jungkook, mam rację?

– Tak. Dzień dobry. – Ukłoniłem się.

– Przepraszam za tak nieoczekiwaną zmianę planów. Z jedną z klientek szczęśliwie udało się zakończyć współpracę nieco szybciej niż planowałyśmy. Przez co teraz co tydzień mam wolną jedną godzinę.

– Nic się nie stało. – Uśmiechnąłem się niepewnie.

Kobieta poprosiła mnie bym opowiedział jej coś o sobie. Zapytała co mnie tutaj sprowadziło i jakie mam oczekiwania wobec naszych spotkań. Ciężko było mi odpowiedzieć na każde z pytań. Starałem się być szczery w tym co mówiłem. W końcu skoro już tu się zjawiłem, to można spróbować i dać kobiecie szansę, by pomogła mi z niektórymi sprawami.

Tak naprawdę ta godzina minęła mi bardzo szybko. Powoli i niepewnie opowiedziałem jej o mnie i hyungach. Czułem ulgę, gdy podczas całego spotkania nie usłyszałem z jej ust żadnych słów krytyki czy oceny. Ani grama krzywego spojrzenia.

Ostatnimi czasy nie mogłem tego oczekiwać nawet od przyjaciela, jeśli w grę wchodziły rozmowy o naszej trójce.

Trochę ucieszyło mnie, że nie wypytywała mnie mocno o szczegóły, a skupiła się na moim problemie ze snem. Co prawda zapisując się do psychologa nie liczyłem na rozwiązanie tego problemu, jednak jeśli doktor Moon mogłaby mi w stanie jakoś z tym pomóc, byłbym naprawdę wdzięczny.

Podczas tej godziny, mimo że pani doktor mówiła niewiele, to dała mi dużo do myślenia.

– Mam nadzieję, że się podobało. Chyba psycholog nie jest taki straszny, jak się z początku wydaje? – Spytała z delikatnym uśmiechem.

– Dziękuję, było bardzo miło.

Niepotrzebnie się tak stresowałem. Przynajmniej wygadałem się z części rzeczy przed kimś innym niż przed swoim odbiciem w komputerze.

– Ile płacę? – Spytałem, dłoń kierując w stronę kieszeni z portfelem.

– Pierwsza wizyta tylko połowę ceny. – Powiedziała wesoło. – Chcesz się zapisać na kolejną wizytę, czy może wolisz najpierw przemyśleć wszystko na spokojnie w domu?

– Mogę teraz.

Obawiam się, że w domu naszłyby mnie wątpliwości i ostatecznie nie miałbym odwagi umówić się na kolejną wizytę.

Kobieta otworzyła swój terminarz. Ustaliliśmy, że będę przychodził do niej co tydzień o tej samej porze. Jak na razie umówiłem się na trzy spotkania. W razie czego mogłem zrezygnować, po prostu wcześniej dzwoniąc do pani doktor i odwołując wszystko. Cieszyło mnie, że nie wywierała na mnie żadnej presji i w razie czego mogłem się wycofać bez żadnych konsekwencji.

– Do zobaczenia za tydzień.– Pożegnała mnie.

– Do widzenia. – Odparłem z delikatnym uśmiechem.

Wyszedłem z jej gabinetu. W poczekalni czekała jakaś dziewczyna. Posłałem jej pokrzepiający uśmiech, po czym skierowałem się w stronę wyjścia. Pora wracać do domu.

Jimin

Wracając do domu przed samym blokiem udało mi się wpaść na Yoongiego.

– Niemal codziennie kończymy o tej samej porze, a nigdy jeszcze nie udało nam się tak zgrać z powrotem. – Zaśmiał się starszy.

– Bo dzisiaj chyba żadne z nas nie brało nawet dodatkowych minut nadgodzin.

Przynajmniej tak było ze mną. Pierwszy raz od dawna wyszedłem z pracy o godzinie, o której naprawdę powinienem kończyć.

Razem weszliśmy do klatki i ruszyliśmy do windy.

– W sumie to się cieszę, że w końcu ją naprawili.

– Nie wyobrażam sobie wchodzenia na siódme piętro po schodach. – Przyznał hyung. – Nawet sobie nie myśl, że wtedy byłbym waszym współlokatorem.

– Leń.

Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze. Po chwili oboje byliśmy już w mieszkaniu, w którym unosił się wspaniały zapach obiadu.

– Czuję, że ktoś tu zrobił pyszny obiad swoim hyungom! – Krzyknąłem, wchodząc w głąb mieszkania.

Odpowiedziała mi cisza. Nieco zaskoczony zacząłem rozglądać się po całym mieszkaniu. Nigdzie nie było widać Kookiego.

– Jimin! – Zawołał Yoongi z kuchni.

Udałem się do starszego. Stał przy parującym garnku, trzymając w dłoni jakąś karteczkę.

Poszedłem na spacer. Mam dość nauki. Mam nadzieję, że obiad jest jeszcze ciepły. Smacznego.

– Musiał wyjść niedawno. Garnek jest jeszcze niemal gorący. – Starszy ponownie zabrał głos.

– Dobrze, że dał sobie trochę spokój z nauką. Wykończy się w końcu. Niech już będzie po egzaminach. – Mówiłem, wyciągając talerze. – Jedzmy dopóki ciepłe.

Nałożyliśmy sobie przygotowane przez młodszego jedzenie, po czym wspólnie udaliśmy się do jadalni. Po posiłku pozmywałem, by Jungkook nie musiał później tego robić.

Licząc, że mój króliczek niedługo wróci, rozgościłem się w salonie czekając na niego. Minuty mijały, a po młodszym nie było śladu. Po czasie Yoongi przysiadł się do mnie, dotrzymując mi towarzystwa.

– Długo go nie ma. – Zauważył starszy.

– Całe dnie siedział ostatnio w domu. Dobrze, że poszedł się trochę przewietrzyć.

Chociaż wolałbym by udał się na taki spacer w moim towarzystwie. Szczególnie, że ostatnio spędzamy ze sobą niewiele czasu. Nauka pochłania go niemal w całości.

– Jimin... Między wami jest wszystko w porządku? – Yoongi odezwał się niepewnie.

– Oczywiście. – Odparłem od razu, marszcząc brwi.– Dlaczego pytasz?

– Mam wrażenie, że Jungkook ostatnio trochę dziwnie się zachowuje.

– Dobrze wiesz, że święta nie były dla niego najszczęśliwsze. Na pewno jeszcze męczy go ta sytuacja. Do tego wielkimi krokami zbliżają się egzaminy. Ma prawo się stresować.

– Poza tym... Nie to żebym się wam wpierdzielał w życie łóżkowe, ale co u was ostatnio tak cicho w sypialni? – Kontynuował.

– Przeszkadza ci to?

– Nie. Przynajmniej mogę się wyspać, ale... Wszystko między wami w porządku?

– Wieczorami jest zmęczony. Nie chcę go do niczego namawiać, skoro jest śpiący. Dobrze wiesz, że ma z tym problemu. Niech się chociaż dobrze wysypia.

– No to coś kiepsko mu idzie bo pod oczami i tak ma lekkie sińce.

Zacisnąłem szczękę. O co mu chodzi? Dlaczego tak to wszystko drąży? Myśli, że ja nie wolałbym spędzać nocy na czymś milszym niż tylko przytulanie się do zasypiającego Jungkooka?

– Jak nie ma ochoty, to nie będę go zmuszał. – Starałem się zachować spokój.

– Dobrze, tylko żeby on czasem jakoś źle tego nie odebrał. W końcu jest młody i na pewno ma swoje nie małe potrzeby. Na dodatek twoje nerwy również zaczynając być uciążliwe. – On również nieco podniósł ton głosu.

– O co ci chodzi?!

– O to, że momentami zachowujesz się jak niedoruchany babsztyl.

– Odezwał się... – Zamilkłem na moment. – Czy ty z nim... – Zacząłem, obrzucając go podejrzliwym spojrzeniem.

– Jimin, już naprawdę brak seksu ci się rzuca na głowę? Jakbyś nie zauważył, to Jungkook od dłuższego czasu utrzymuje między nami pewien dystans.

Przez pewien czas mierzyliśmy się gniewnymi spojrzeniami. W końcu westchnąłem ciężko spuszczając z tonu. Spuściłem wzrok, skupiając go na swoich kolanach. Chyba naprawdę to ciągłe napięcie naprawdę rzutuje na moje zachowanie.

– Chodź. – Szepnął Yoongi.

Spojrzałem na niego i jego ręce wyciągnięte w moją stronę. Zbliżyłem się do niego, pozwalając jego ramionom mnie objąć.

– Przepraszam.

– Daj spokój. Nie masz za co. – Mruknął.

– Mam. Wyżywam się na tobie, a sam nie masz łatwo. Przepraszam, za to, że nie masz zbyt wielu korzyści z tego układu.

– Przecież powiedziałem, że do niczego nie będę was zmuszał. – Szeptał dalej.

– Tak, ale... Ja i Kookie mamy siebie, a ty w tym czasie... Musisz nas słuchać. No, wtedy gdy jeszcze było co słuchać.

– Jakoś daje radę.

Jakoś. Nasz układ trwa już kilka miesięcy, a w tym czasie Yoongi nie przespał się z żadnym z nas. On to dopiero musiał być sfrustrowany.

– Ale nie miałbym nic przeciwko, gdybyś czasami mnie tak porządnie podrażnił. – Mruknął.

Niby jak? Jakby w odpowiedzi, starszy przekręcił nas tak, że teraz siedziałem okrakiem na jego nogach, podczas gdy on opierał się wygodnie o oparcie. Jego dłonie przeniosły się na moje biodra, przyciągając mnie do swojego krocza.

Yoongi zaczął ocierać mnie o siebie, samemu nieco wypychając biodra. Więc to miałeś na myśli. Ostatnio oboje poświęcamy hyungowi naprawdę mało uwagi. Chyba coś mu się od nas należy. Jednocześnie nie będzie to nic, po czym miał poczucie winy i zdrady mojego króliczka.

Sam zacząłem ocierać się biodrami o te starszego. Szybko poczułem jak jego członek twardnieje. W końcu od dawna nikt się nim nie zajmował. Czułem na swojej szyi jego nierówny oddech. Ustami zszedłem na linię jego szczęki, obdarowując ją pocałunkami i szukając wrażliwych miejsc.

Gdy hyung odchylił głowę do tyłu, a jego dłonie zaczęły przyciskać mnie mocniej do siebie, wiedziałem, że jest bliski końca. Postarałem się o nieco bardziej intensywne ruch, po chwili słychać urwane westchnięcie.

Przytuliłem się do starszego.

– Przepraszam, że nie jestem w stanie dać ci więcej.

– Jimin, przecież mówiłem, że nie będę was do niczego zmuszał. – Powtórzył się. – Cieszę się z każdej waszej uwagi skierowanej w moją stronę.

Uśmiechnąłem się słabo. Oparłem głowę o jego ramię, zamykając oczy. Spróbowałem się wyciszyć.

Jungkook

Wracając od psychologa, dopiero pod drzwiami zacząłem się obawiać pytań ze strony hyungów. Gdy zapytają gdzie byłem, nie będę w stanie przyznać się do prawdy. Zrodziłoby to falę kolejnych pytań, na które wolałbym nie odpowiadać.

Starając się nie być zbyt negatywnych myśli, włożyłem klucz do drzwi, po czym wszedłem do środka. W domu było dość cicho. Rozebrałem się i po cichu zacząłem zmierzać w głąb mieszkania. Oboje starszych zastałem w salonie.

Yoongi siedział na kanapie, a Jimin... Siedział na jego kolanach i... spał.

– Weźmiesz go ode mnie? Już nie czuję nóg. – Szepnął starszy hyung.

Spojrzałem na twarz Chima. Wyglądał tak uroczo, gdy spał. Podszedłem bliżej i spróbowałem go wziąć na ręce, by mógł go przenieść do sypialni. Yoongi podniósł się z kanapy i lekko kuśtykając na zdrętwiałych nogach poszedł otworzyć mi drzwi.

– Jakby co, ja idę się wykąpać. – Poinformował mnie, nim zamknął za mną drzwi.

W pokoju panował półmrok. Na zewnątrz pomimo niezbyt później pory panowały już ciemności. Uroki zimy. Niewiele światła dostawało się przez okno do środka.

Odłożyłem ostrożnie Jimina na łóżko.

– Jungkookie. – Usłyszałem, gdy miałem już odchodzić. – Wróciłeś?

– Tak. – Uśmiechnąłem się, siadając na brzegu łóżka.

– Tęskniłem. – Wymruczał sennie.

Zbliżyłem się do jego wyciągniętych w moją stronę łapek. Położyłem się, pozwalając się przytulić i przyciągnąć do siebie.

– Dlaczego nie poczekałeś ze mną z tym spacerem. – Mruczał dalej jakby w połowie przez sen.

– Przepraszam.

– Jutro idziemy razem.

– Dobrze.

Jimin przysunął się do mnie jeszcze bliżej, przerzucając przeze mnie swoją nogę. No to chyba za szybko stąd nie wyjdę. Ułożyłem się wygodniej na plecach. Zaraz poczułem głowę Jimina wtulającą się w moją szyję.

Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, kiedy poczułem jego pełne wargi na swojej skórze. Przymknąłem oczy delektując się tym uczuciem. Tak dawno nie byliśmy ze sobą blisko. Co prawda, sam zachowywałem między nami dystans w tej strefie, jednak to nie oznaczało, że za tym nie tęskniłem.

Jego małe dłonie wślizgnęły się pod materiał mojej koszulki.

– Jungkook. – Westchnął, ocierając się o mnie biodrami.

Te urocze westchnienie przełamało się przez moją barierę. Tym razem naprawdę nie dam rady mu odmówić. Poza tym nawet doktor Moon uważała, że oddalanie się w ten sposób od Jimina nie jest dobry rozwiązaniem.

Obróciłem się na bok, łącząc razem nasze usta. Szybko z delikatnych muśnięć przeszliśmy do namiętnych pocałunków pełnych tęsknoty.  

______________________________

Jak sądzicie, Jungkook pójdzie po rozum do głowy? Coś się zmieni czy wszystko zostanie po staremu?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top