Rozdział 39
Jungkook
Wróciłem ze szkoły z bardzo prostym zamiarem. Muszę zacząć pisać piosenkę na to głupie zaliczenie! Tylko taki sam zamiar miałem również wczoraj i przed wczoraj. Miałem nadzieję, że dzisiaj mi się uda. Przez jakiś czas w ogóle o niej nie pamiętałem. Jednak termin zaliczenia zbliżał się nieubłaganie.
Wszedłem do domu, od razu rozglądając się za hyungami. Znalazłem Jimina siedzącego w salonie, pochylającego się nad swoim tabletem. Yoongiego nie ma? Pewnie jeszcze nie wrócił z pracy.
– Hyuung. – Powiedziałem, przysiadając się do niego. – Co robisz? Cały czas pracujesz nad tym samym?
– Jak widać. Ten klient cały czas zmienia zdanie, on jest nienormalny. – Warknął.
– Może zrobisz sobie chwilę przerwy? – Zaproponowałem, mając nadzieję, że sam dzięki temu trochę odłożę czas nauki.
– Króliczku, naprawdę nie mogę. – Mówił nie przerywając rysowania.
Moje usta wykrzywiły się w lekkim grymasie.
– Jadłeś już obiad?
– Tak.
Westchnąłem cicho, wstając z kanapy. Ostatnie kilka dni cały czas pracujesz, burknąłem w myślach.
– Idę się pouczyć hyung. – Powiedziałem bez entuzjazmu.
Skierowałem się do gabinetu, po drodze zabierając plecak z przedpokoju. Nim na stałe zamknąłem się w pomieszczeniu, przebrałem się jeszcze z szkolnego mundurka w coś wygodniejszego. W końcu jednak usiadłem przed biurkiem. Na blacie przede mną leżała biała karta papieru i długopis. Wpatrywałem się w nią, licząc na to, że zaraz będę mógł ją zapisać słowami.
Jęknąłem sfrustrowany, kiedy po kilkunastu minutach nieustannego tykania zegara kartka pozostawała w dalszym ciągu pusta. Dlaczego nic mi nie przychodzi do głowy?! Położyłem się załamany na biurku, chowając głowę w ramionach.
– Cześć Jungkook. – Usłyszałem głos starszego hyunga. – Myślałem, że się uczysz.
Podniosłem się i spojrzałem na Yoongiego, który musiał właśnie wrócić z pracy. Miał na sobie jeszcze płaszcz i buty.
– Nie mam pomysłów. – Jęknąłem smutno.
– Kompozycja na zaliczenie?
Spojrzałem na niego zdziwiony. A ten skąd wie? Hyung zaśmiał się rozbawiony.
– Przecież kończyłem tą samą szkołę, pamiętasz?
A no tak, racja.
– Hyung, masz gdzieś zapisaną tę melodię, którą napisałeś na zaliczenie? Tą, którą mi wtedy zagrałeś?
– Nie dasz jej jako swojej.
– Wcale nie to miałem na myśli! – Odezwałem się oburzony. – Po prostu może ona jakoś pomoże mi coś wymyślić. Nie mam w ogóle pojęcia jak się za to zabrać.
Yoongi wyciągnął swój telefon, a po chwili mogłem już usłyszeć dźwięk przychodzącej wiadomości.
– Dziękuję hyung!
– Pomyśl najpierw jaka ma być ta piosenka. Wesoła czy smutna. Najlepiej żeby opowiadała jakąś historię. Spróbuj przeanalizować teksty piosenek, które tobie się najbardziej podobają i spróbuj zauważyć, dlaczego właśnie one wpadły ci w ucho.
Skinąłem dziękczynnie głową.
– Jakbyś miał z nią jakieś problemy lub potrzebował porady lub pomocy, to przychodź śmiało.
– Dobrze.
Hyung wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samego. Sięgnąłem po telefon. Od razu zapisałem przesłany mi utwór. Odtworzyłem go, mając naprawdę nadzieję, że on pomoże mojemu natchnieniu.
Słuchałem melodii, zadając sobie kolejne pytania. To ma być wesoły czy smutny utwór? Chyba wesoły. Przecież to głównie takie wpadają w ucho. Dobra Jungkook, o czym właściwie chcesz napisać? I tu pojawiał się pierwszy poważny problem.
Próbowałem sobie przypomnieć wszystkie szczęśliwe chwile i wyciągnąć z nich coś, co mógłbym wykorzystać w tekście piosenki.
– Ugh! Dlaczego to takie trudne?!
Mogłem się za to wziąć wcześniej. Dlaczego ja zawsze zapominam o tak ważnych rzeczach?! Przecież poinformowali nas o tym zadaniu na początku roku szkolnego, później ostatecznie zadali na początku semestru. A teraz został mi miesiąc na wymyślenie słów, melodii i jeszcze skomponowanie chociaż najprostszego podkładu, żeby mieć do czego śpiewać.
Jungkook ogarnij się! Chcesz w przyszłości zostać muzykiem. To będzie część twojej pracy. Podejdź do tego jak profesjonalista!
Wyprostowałem się na krześle, chwyciłem długopis w dłoń i... Napisałem dzisiejszą datę w rogu kartki.
– Zabijcie mnie. – Powiedziałem opierając czoło o blat biurka.
Z ciężkim westchnieniem wstałem z krzesła. Mała przerwa mi nie zaszkodzi. Pójdę do toalety. Albo po picie. Albo po picie i na siku. Według Taehyunga w ten sposób pozbędę się od razu tego co przed chwilą wypiłem. Z takim geniuszem logiki nie ma co dyskutować.
Wyszedłem z pokoju, robiąc kilka kroków w stronę kuchni. Stanąłem, gdy w zasięgu mojego wzroku znalazła się kanapa z salonu. Zastygłem w bezruchu, przełykając ciężko ślinę. Moje dłonie zacisnęły się na materiale moich spodni.
Dlaczego to tak bardzo boli? Przygryzłem dolną wargę wycofując się do tyłu. Przecież oni jedynie się całowali. Sam z hyungiem robiłem gorsze rzeczy. Jednak nigdy na oczach Jimina oraz na odwrót. Dotychczas jedynie widziałem jak go przytulał, może przelotnie pocałował. Takie namiętne pocałunki na kanapie, podczas gdy dla mnie nie miał czasu...
– Kookie, przestań się tyle uczyć i chodź do nas! – Usłyszałem głos Jimina.
Pokręciłem głową i z powrotem wszedłem do gabinetu, chyba trochę za mocno zamykając za sobą drzwi. Nie przejąłem się tym za bardzo. Usiadłem na krześle chowając głowę w ramionach. Trzymaj się Jungkook, przecież sam się na to zgodziłeś. Nie wiedziałeś z czym się to wiąże? A przecież to co widziałeś to i tak było nic z tym co mogłeś zobaczyć, z tym co mogą robić za twoimi plecami. Z tym co ty sam już zrobiłeś za plecami Jimina.
Jimin
Miałem naprawdę dość tego projektu. Chciałem mieć to już z głowy.
– Odpocznij chwilę. – Yoongi usiadł na kanapie tuż obok mnie. – Założę się, że po pracy od razu siadłeś do tableta.
– Niech ktoś zabije tego klienta, zapłacę. – Jęknąłem zmęczony. – Zostawiłeś coś jeszcze z obiadu?
– Powiedz który to i już go nie ma. – Zaśmiał się. – I nie, zjadłem wszystko.
Trudno, na kolację trzeba będzie sobie coś samemu zrobić.
Oczy zaczynały mnie już boleć. Odłożyłem na bok narzędzie pracy, wcześniej chowając je do pokrowca, który dostałem od Jungkooka na urodziny. Oparłem się wygodnie, odchylając głowę do tyłu.
Poczułem jak ramię hyunga obejmuje moje ciało. Przechyliłem się, delikatnie opierając się o niego. Miałem już dość tego tygodnia. Potrzebowałem weekendu i może jakiejś rozluźniającej imprezy. Albo chociaż dobrego seksu. To ostatnie będzie nawet łatwe do zrealizowania jak tylko Kookie przestanie się uczyć.
Odetchnąłem głośno, przenosząc wzrok w stronę telewizora.
– Przełącz na jakąś bajkę. – Poprosiłem.
– Ja się chyba przesłyszałem?
– Potrzebuję czegoś odmużdżającego.
Czułem jak kręci głową, lecz po chwili na ekranie telewizora pojawiły się gadające zwierzątka z plecakami na plecach. Uśmiechnąłem się pod nosem. Jęknąłem cierpiętniczo słysząc telefon. Proszę, tylko nie praca! Odetchnąłem z ulgą widząc nazwę kontaktu.
– Cześć mamo. – Powiedziałem, odbierając komórkę.
– Odezwałbyś się czasem! Ile mam czekać by usłyszeć głos swojego jedynego syna?!
– Ciebie też miło słyszeć.
Wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę balkonu, by spokojnie porozmawiać. Odetchnąłem świeżym, chociaż chłodnym powietrzem. Zamknąłem za sobą drzwi, po chwili przysiadając przy barierkach.
– Co tam u ciebie słychać? Jak praca? Mógłbyś częściej dzwonić.
– Tak, wiem, przepraszam. W pracy dobrze, mamy trochę ciężki okres, ale może za to jakaś premia później wpadnie.
– To dobrze.– Wiedziałem, że na jej ustach pojawił się ten delikatny uśmiech.– A co u Kookiego?
– Cały czas się uczy, zamęczają go w tej szkole.
– Jak chce się dostać na dobre studia to musi się uczyć.
– Dlaczego to zabrzmiało, jakbyś mi coś wytykała? Przecież ja też skończyłem dobre studia!
Halo, kto tu jest twoim synem?!
– Mam nadzieję, że pilnujesz, żeby dobrze się odżywiał. – Mówiła dalej, a ja wywróciłem oczami. – Mam też nadzieję, że ty dobrze się odżywiasz i nie omijasz żadnych posiłków.
– Nie, nie głodzę się. – Westchnąłem ostentacyjnie.
Za każdym razem, gdy widzę, że dzwoni cieszę się, a później jest ta sama chęć by jednak nieco szybciej zakończyć tę rozmowę.
– Powiedz mi jeszcze jak tam u was ogólnie w domu. Ciocia wspominała, że ktoś u was pomieszkuje, sam mi coś wspomniałeś. A nadal prawie nic nie wiem.
No tak... Z nią o tym jeszcze nie rozmawiałem.
– Tak. Mamy współlokatora. Min Yoongi, trochę starszy ode mnie, architekt wnętrz.
– Mhm. Ale coś się stało, że macie współlokatora? – Pytała zmartwiona. – Jakieś problemy? Brakuje wam pieniędzy?
– Mamo, wszystko jest w porządku. Radzimy sobie.
We trójkę nie ma już żadnych problemów z kasą i znów jesteśmy w stanie nawet coś odłożyć.
– Jest dobrze. Yoongi jest naprawdę w porządku. Dogadujemy się.
– Jiminnie. – Powiedziała nieco srogim tonem. – Ale mam nadzieję, że wy nic...
– Mamo... – Odparłem z lekkim opóźnieniem, bo naprawdę nie wiem jak powinienem zareagować.
– ChimChim, matki nie oszukasz. Co się dzieje?
Przełknąłem ciężko ślinę. Nie lubiłem jej okłamywać. Od zawsze mówiłem jej wszystko. No, prawie... Ale nigdy jej wprost nie okłamałem.
– Jesteś nadal z Jungkookiem? – W jej głosie słychać było nutkę strachu.
– Oczywiście, że tak! – Jak ona w ogóle mogła tak pomyśleć? – Po prostu... To trochę skomplikowane?
Milczała, jakby czekając na moje wyjaśnienia. Tylko ja nie wiedziałem jak to jej przekazać, żeby nie zabrzmiało to źle.
– Mamuś... – Zacząłem i już usłyszałem jej westchnięcie, które jedynie zniechęcało mnie do dalszego mówienia.
No dalej Jimin. Ona zawsze była po twojej stronie. Nawet wiadomość o tym, że lubisz chłopców zniosła wzorowo. To też zaakceptuje.
– Bo my... tak jakby...
– Do nadlej, słońce. Szybko po męsku, powiedz o co chodzi.
– Jesteśmy razem we trójkę.
Czułem jak serce ciężko mi wali, a jej milczenie z każdą sekundą stawało się coraz cięższe do zniesienia.
– Jiminnie, tak się nie robi. Pomyślałeś o Jungkooku?
Dlaczego wszyscy dookoła to krytykują?!
– Rozmawialiśmy. Sam się zgodził. Mamo, wszystko jest w porządku. Jakbyś poznała Yoongiego, polubiłabyś go.
– Oj, ChimChim. Chyba naprawdę musimy porozmawiać. Ale to nie jest rozmowa na telefon. Kiedy zamierzasz odwiedzić matkę?
– Chyba dopiero na święta dostanę wolne.
Wcześniej raczej nie uda mi się wyrwać. Mamy pełne ręce roboty. Chyba że to oni odwiedzą nas szybciej.
– Dobrze. Jak przyjedziesz to porozmawiamy, chociaż mam nadzieję, że do tego czasu to sprawa sama się rozwiąże.
Jak to rozwiąże?
– Muszę już kończyć, bo zaraz twój tata wraca z pracy i na pewno będzie głodny. Trzymaj się słońce.
– Pozdrów go ode mnie. Niech się nie przepracowuje. Kocham was. – Uśmiechnąłem się delikatnie.
– My ciebie też ChimChim. Buziaki.
Rozłączyłem się. Jeszcze przez chwilę stałem na balkonie, czując na skórze jesienny wiatr.
Nie zareagowała aż tak źle. Chociaż chyba w duchu troszeczkę liczyłem na to, że będzie bardziej przychylna naszemu związkowi. Na pewno jak pozna hyunga, to zmieni zdanie. Nie ma co nad tym rozmyślać. W końcu wszyscy jesteśmy razem ze sobą szczęśliwi.
Opuściłem balkon, wracając do Yoongiego na kanapę. Widziałem jego pytające spojrzenie.
– Mama dzwoniła. – Odparłem jedynie.
Oparłem się o niego i spojrzałem w stronę telewizora. Nie przełączył. Jak ja dawno nie oglądałem bajek. One są tak niewymagające intelektualnie. Chociaż ten kto je rysował również nie był zbyt wymagający dla siebie, stwierdziłem krytycznie.
Czy ja nawet oglądając głupią bajkę muszę myśleć o pracy?!
– Wyglądasz na zmęczonego. Może wolisz inną formę relaksu? – Usłyszałem pytanie, któremu towarzyszył delikatny dotyk na udzie.
– Hyung. – Jęknąłem zmęczony.
Druga jego dłoń przeniosła się na mój podbródek, przekręcając moją twarz w jego stronę. Zaraz poczułem delikatny dotyk warg na swoich. Odwzajemniłem leniwie pocałunek.
– I co, nadal wolisz oglądać bajki?
Uśmiechnąłem się delikatnie sam sięgając jego ust. Były mniej miękkie od tych młodszego i całkowicie inaczej całowały, jednak aktualnie je miałem bliżej i nie zamierzałem wybrzydzać. Poza tym hyung miał trochę racji, to lepsza forma relaksu i odpoczynku.
Mruknąłem niezadowolony, kiedy jego ręka, która dotąd masowała moje uda, zatrzymała się na dłużej na moim kroczu.
– Hyung, wystarczy. Poza tym jesteśmy w salonie. – Powiedziałem, odsuwając się od niego
Może i mamy ten trójkąt, ale nie chciałem przesadzać. Przecież Jungkook mógł w każdej chwili tu wejść. Nie chciałem by nakrył nas na czymś nieprzyzwoitym. Źle bym się z tym czuł.
– Może lepiej oderwijmy Jungkook już od tej nauki. – Zaproponowałem. – Kookie, przestań się tyle uczyć i chodź do nas!
Zmieszałem się nieco, gdy usłyszałem trzaskające drzwi gabinetu. Po tym nastąpiła cisza. Wszedł do środka? To on w ogóle wychodził? Spojrzałem na Yoongiego, lecz on tylko spoglądał w stronę korytarza ze zmarszczonym czołem.
– Chyba pójdę po niego.
Wstałem z kanapy, udając się do gabinetu. Nim wszedłem do środka, zapukałem do drzwi. Odpowiedziała mi cisza. Ostrożnie zajrzałem do środka. Chłopak siedział pochylony nad jakimiś papierami.
– Kookie, przyjdziesz do nas? – Wszedłem do środka.
– Uczę się hyung.
– Zrób sobie trochę przerwy. Chodź.
– Nie. Powiedziałem, że się uczę. – Powiedział twardo, nie patrząc na mnie.
– Króliczku, coś się stało? – Spytałem zaniepokojony.
Nie rozumiałem jego rozdrażnienia. Dostał złą ocenę w szkole? Ale przecież wcześniej wydawał się być w dobrym humorze.
– Mam ciężkie zadanie. Musze jeszcze trochę nad nim posiedzieć. – Powiedział już spokojniejszym tonem. – Poza tym jutro mam sprawdzian.
– Pomóc ci?
– Nie. Dam radę. Potrzebuję jeszcze chwili.
Naprawdę nie byłem pewien czy w tej sytuacji powinienem odpuścić. Jednak przecież nie będę mu się narzucał na siłę, bo takim zachowaniem również nic nie zdziałam. Pochyliłem się nad nim, składając czułego całusa na jego skroni.
– Nie siedź za długo i chodź do nas.
Wyszedłem z pokoju, wracając do Yoongiego. Czułem na sobie jego pytające spojrzenie. Usiadłem na kanapie, sam zastanawiając się nad odpowiedzią.
– Uczy się.
– Tyle to i ja wiem. Wszystko w porządku?
– Mam wrażenie, że nie do końca, ale upiera się, że ma dużo nauki i z tym się tak męczy. Sam nie wiem, hyung.
Starszy objął mnie pocieszająco ramieniem. Oparłem głowę o niego, trochę martwiąc się o młodszego. Starając się zbytnio nie wyolbrzymiać sprawy, skupiłem swój wzrok na filmie w telewizji. Poczekajmy, aż Jungkook skończy się uczyć i przyjdzie do nas.
W połowie leżąc na Yoongim, spędzałem czas na kanapie przed telewizorem. Trochę zaniepokoiłem się zerkając na zegar, zauważając jednocześnie, że nadeszła pora kolacji. Jungkook w dalszym ciągu nie wyszedł z gabinetu.
– Pójdę zobaczyć nad czym się tak długo męczy.
Podniosłem się z kanapy, a w tym samym momencie drzwi gabinetu otworzyły się. Nieco rozczarowałem się, kiedy po chwili nie ujrzałem w salonie Kookiego, jedynie usłyszałem zamykające się drzwi od łazienki.
– Chodź, przygotujmy kolację.
Skinąłem głową bez entuzjazmu. Udałem się wraz z starszym do kuchni. Wspólnie zaczęliśmy przygotowywać posiłek dla naszej trójki. Miałem nadzieję, że chociaż przy tym Jungkook będzie nam towarzyszył. Nie byłem pewien czy jadł obiad, ale kolację to przecież musi zjeść.
Kiedy usłyszałem wychodzącego chłopaka z łazienki, natychmiast pobiegłem do korytarzyka. Ujrzałem Kookiego chwytającego klamkę do sypialni.
– Kolacja już gotowa. – Oznajmiłem z uśmiechem.
Króliczek skinął głową, zmieniając swój kurs. Zamierzał położyć się spać bez kolacji?
Całą trójką usiedliśmy przy stole. Podczas posiłku Jungkook był wyjątkowo mało rozmowny. Coraz bardziej mnie to niepokoiło. Nie zaczynałem tego tematu, sądząc, że może z jakiś powodów nie chce rozmawiać przy Yoongim. Cierpliwie poczekałem aż oboje znajdziemy się w sypialni.
Moja wieczorna wizyta w łazience ograniczyła się do niezbędnego minimum. Gdy wszedłem do sypialni, Jungkook leżał już pod kołdrą. Ostrożnie położyłem się na swojej połowie. Chłopak leżał na boku, zwrócony w moją stronę plecami. Delikatnie przysunąłem się do niego i objąłem jego ciało.
– Króliczku, powiesz mi co się stało? – Wymruczałem. – Nie lubię patrzeć jak się smucisz.
– Nic się nie stało. – Powiedział, odwracając się w moją stronę i od razu zamykając mnie w uścisku. – Chyba mam jakiś gorszy dzień i tyle.
Dlaczego mam wrażenie, że mnie zbywa? Westchnąłem pod nosem, wtulając się mocniej w jego ciało. Naprawdę chcę, żeby to był tylko gorszy dzień. Chcę zawsze widzieć na twojej twarzy uśmiech.
Jungkook
Z każdym dniem było coraz lepiej. Nie czułem już takiego zranienia za każdym razem, gdy widziałem ich razem. Wykończyłbym się, gdybym miał cały czas o tym myśleć. W końcu Jiminnie, jak i Yoongi aktualnie pracują w domu. Spędzają czas razem, gdy ja jestem w szkole. Oraz sporo czasu, gdy już jestem w domu, ponieważ większość czasu spędzam w gabinecie na nauce i przykładaniu się do projektu na muzykę, który w końcu ruszył z miejsca. Tylko nie wiem czy zmierza w dobrym kierunku.
Tak, wszystko jest w porządku dopóki nie myślę o tym, co aktualnie mogą robić hyungowie oraz na czym im minął dzień.
Trochę ciężej mi teraz spokojnie patrzeć na jakiekolwiek ich wspólne reakcje. Zwykłe przytulenia czy całusy. Sam trochę podświadomie oddaliłem się od Yoongiego. Mam nadzieję, że hyungowie nie widzą niczego podejrzanego w moim zachowaniu. Nie chcę by się martwili.
Wróciłem do domu, odkładając plecak w korytarzu.
– Myj ręce i chodź od razu na obiad! – Doszedł mnie głos starszego z hyungów.
Po krótkiej wizycie w łazience, znalazłem się w jadalni. Na stole leżał już podany obiad. Uśmiechnąłem się widząc nowy kolor włosów na ich głowach. Yoongi chyba chce im dać trochę odpocząć i powrócił do czarnego, natomiast Jimin zdecydował się na ciemny blond.
– Mam nadzieję, że będzie smakowało. Sam wszystko robiłem. – Powiedział dumnie młodszy z nich, na co Yoongi chrząknął. – No dobra, Yoongi trochę mi pomógł, ale to głównie ja wszystko robiłem.
Uśmiechnąłem się czule. Mój mały duży chłopczyk.
– Na pewno będzie przepyszne, Jiminnie. – Zapewniłem go.
Chłopak podszedł do mnie, a ja złożyłem na jego pełnych ustach krótki pocałunek. Wszyscy zaraz usiedliśmy przy stole, nakładając sobie na talerze posiłek. Po pierwszych kęsach musiałem stwierdzić, że Jimin naprawdę się postarał. Mam nadzieję tylko, że kuchnia jest jeszcze cała oraz że ten posiłek to nie bomba z opóźnionym zapłonem.
– Pozmywam. – Zaoferowałem się po skończeniu obiadu.
– Nie musisz. – Odezwał się Jimin z pełną buzią. – My to zrobimy.
– Jak to „my"?! – Yoongi uniósł wzrok znad talerza.
– Jiminnie, po prostu ciesz się, że nie każe wam tego robić. – Powiedziałem, zabierając to co dotychczas nadawało się do mycia.
Zająłem miejsce przed zlewem i zacząłem powoli pozbywać się tej całej kupy naczyń. Ja naprawdę nie wiem dlaczego oni ubrudzili wszystkie cztery garnki, kiedy do tych potraw wystarczyły by po prostu dwa. Już nie mówiąc o ilości tych talerzy i misek. Jungkook, ciesz się. Pomyśleli i przygotowali dla ciebie obiad.
Gdy góra naczyń znikła, a moje palce były niczym rodzynki z sernika, dołączyłem do chłopaków w salonie. Korzystając z wolnego miejsca, usiadłem przy Jiminie, który opierał się o Yoongiego. Uśmiechnąłem się, kiedy jego dłoń, chwyciła moją. Jungkook, nie narzekaj i ciesz się z tego co masz.
– Jungkookie, wychodzisz z nami wieczorem? – Odezwał się blondyn.
– Co? Gdzieś wychodzicie? – Spojrzałem na nich zdziwiony.
– Chcieliśmy wyjść się gdzieś nieco zabawić, żadne dzikie imprezy. Chodź z nami?
– Jiminnie, wiesz przecież, że ja nie lubię tego typu wyjść.
– Jungkook, proszę. – Nalegał.
– JIminnie, nie zmuszaj go jeśli nie chcę. – Odezwał się Yoongi. – Przecież nie wyciągniesz go z domu na siłę.
Sam nie wiem czy powinienem się z tego cieszyć. Chcesz mieć go tylko dla siebie, hyung? Nie ma sensu bym z wami szedł. Nie chcę być piątym kołem u wozu. Idźcie, nie chcę wam przeszkadzać.
Hyungowie po kilkunastu minutach zaczęli się zbierać do wyjścia. Siedziałem cicho, wszelkie komentarze zachowując dla siebie. Leżałem na kanapie starając się skupić na lecącym w telewizji programie. Wstałem dopiero wtedy, gdy dwójka zamierzała wyjść z mieszkania.
Yoongi ubrał się nieco lepiej niż zawsze, a Jimin jak zawsze się wystroił jakby szedł na podryw.
– Hyung, uważaj na siebie. – Poprosiłem Jimina. – I nie wyłączaj telefonu i masz mi odpisywać.
– Spokojnie, będę go pilnował. – Yoongi objął go ramieniem.
Nie wątpię...
– Bawcie się dobrze. – Starałem się, żeby w moim głosie nie było słychać niechęci.
Po chwili drzwi zamknęły się za nimi, a ja zostałem w mieszkaniu sam. Samiuśki. Jak palec. Chociaż nie, palców jest dziesięć i jeszcze mamy u stóp. Raczej jak nos. Nos jest tylko jeden. Albo jak chu... Dobra, stop. Trochę zagalopowuję się w swoich myślach.
Nie wiedząc za bardzo co teraz mam ze sobą zrobić, wróciłem się do salonu po telefon. Trzymając w ręce urządzenie, wybrałem numer do przyjaciela.
– Cześć, Jungkook. – Przywitał się ze mną. – Co jest?
– Hej. Tae, nie chcesz do mnie wpaść? – Spytałem z nadzieją.
– Bardzo chętnie, ale jestem teraz z Sooyeon i...
– Dobra, nie ma sprawy. Bawcie się dobrze. – Powiedziałem, rozłączając się.
Świetnie. Czyli naprawdę będę siedział sam w domu. Pierwszym co mi przyszło do głowy do zrobienia było przebranie się w piżamę. A raczej w dresy i luźną koszulkę, bo ostatecznie do spania i tak wszystko ściągnę.
Dobra, skoro jestem już przebrany, co teraz? Może jednak powinienem z nimi pójść? Przynajmniej miałbym ich na oku. Chociaż z drugiej strony może jednak lepiej, że pewne rzeczy omijają mój wzrok.
Poczułem lekkie ukłucie w sercu oraz mały płomyczek gniewu. Miałem ochotę się komuś wygadać. W tej chwili laptop wydawał mi się niezbyt dobrym kompanem do rozmów. Jemu wyżalę się później. Teraz chciałem jakoś inaczej, bardziej namacalnie zaakcentować swój gniew.
Podszedłem do drzwi balkonowych, otwierając je na oścież. Chwyciłem paczkę papierosów ukrytą za doniczką. Wyciągnąłem z wewnątrz papierosa razem z zapalniczką. Nigdy nie miałem okazji zapalić. W końcu musi być ten pierwszy raz.
Niepewnie wetknąłem fajkę między wargi, przystawiając zapalniczkę pod jej koniec. Gdy pojawił się niewielki płomyk, wciągnąłem powietrze do ust. Poczułem w ustach nieprzyjemny smak dymu. Odłożyłem zapalniczkę, po chwili biorąc głębszy wdech. Zacząłem kaszleć czując nieprzyjemne szczypanie w gardle i płucach.
Ohyda. Jak oni mogą to palić? Pomimo niezbyt przyjemnych doświadczeń, nie zamierzałem wyrzucić ledwo zaczętego papierosa. Powoli wypalałem go, starając się nie brać zbyt głębokich wdechów.
Niedopałem wylądował za oknem, za co często sam krzyczałem na hyungów. Poczułem się nieco lepiej. Jakby tym złym uczynkiem w jakiś sposób pokazał światu jak bardzo jestem niezadowolony. Super, wyrażanie emocji na poziomie podstawówki... Popisałeś się Jungkook. Co teraz?
Mój wzrok padł na barek hyungów. Może to jest dobra okazja do samodzielnego przyrządzenia specjału, którym zawsze raczył mnie Yoongi hyung? Już kilka razy byłem przy tworzeniu napoju, więc może przyszła pora na praktykę.
Z zawziętym wyrazem twarzy chwyciłem dwie butelki, których używał Yoongi i położyłem je na stoliku. Dobrze, to teraz potrzebuję jeszcze szklankę i coś gazowanego do picia. Kiedy cały asortyment miałem już w jednym miejscu usiadłem na kanapie.
Zacząłem kolejno dodawać składniki tak jak to robił Yoongi hyung. Kiedy napój już był gotowy, spojrzałem na niego oceniającym wzrokiem. Wyglądał nie najgorzej. A jak smak? Zbliżyłem szklankę do ust, upijając mały łyk. Też nie najgorzej. A jeśli dodam więcej tego alkoholu? Dodałem i spróbowałem. Fuj. A jeśli dodam teraz więcej tego słodkiego? Ratuje sytuację. Czyli proporcjonalnie im więcej alkoholu tym więcej tego kolorowego słodkiego i wszystko będzie w porządku.
Jimin
Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Naprawdę brakowało mi wyjść na miasto. Przez te problemy z kasą musiałem nieco przystopować, a później jeszcze Yoongi jako nasz nowy współlokator. Jednak teraz chyba wszystko mogło wrócić do normy.
Takie wyjście jak to, pokazuje, że nie trzeba wydać dużo kasy by się dobrze bawić. Z Yoongim postanowiliśmy jedynie na początku wypić co nieco na rozluźnienie. Później ja co chwilę wybywałem na parkiet, natomiast hyung siedział spokojnie przy stoliku.
Oboje byliśmy niemal trzeźwi. Jungkook nie powinien być na nas zły. Ciekawe czy na nas czeka, czy może już poszedł spać? Niemal zawsze na mnie czekał, jednak po cichu liczyłem, że już śpi. Jakoś tak pod skóra wyczuwałem jakąś awanturę. Jeszcze nie wiem co mogłem źle zrobić, lecz na pewno Jungkook coś wynajdzie.
Stając przed drzwiami zacząłem szukać kluczy po kieszeniach.
– Ej, nie macaj się sam, jeśli ja to mogę zrobić za ciebie. – Zaśmiał się Yoongi.
– Nie mogę znaleźć kluczy. – Powiedziałem marszcząc brwi i dalej klepiąc się po wszystkich kieszeniach.
– Ile ty wypiłeś?
– O co ci chodzi? – Burknąłem.
– Przecież nie brałeś kluczy. – Zauważył powstrzymując śmiech.
Fuknąłem pod nosem, odsuwając się od drzwi. Jak taki mądry, to niech sam je otworzy, a nie patrzy i się ze mnie śmieje. Po chwili starszy wziął się za otwieranie drzwi, następnie przepuszczając mnie pierwszego. Wszedłem do środka lekko zadzierając nos.
Rozejrzałem się po ciemnym wnętrzu. Czyżby rzeczywiście już spał? Gdy ja jak zawsze męczyłem się z ściągnięciem butów, Yoongi udał się w głąb mieszkania. Uporawszy się z obuwiem zerknąłem do sypialni, która ku mojemu zdziwieniu okazała się być pusta.
– Jimin? – Doszedł mnie głos starszego.
Znalazł Jungkooka? Miałem taką nadzieję. Wyszedłem z pomieszczenia, udając się w stronę, z której dochodził głos Yoongiego.
Nieco zdziwiłem się, kiedy ujrzałem salon. A konkretniej to stoliczek w salonie, który oświetlał niewyłączony telewizor. Mebel zapełniony był pustymi butelkami po alkoholu oraz niemal pustą szklanką.
– Mój likier. – Odezwał się z żalem Yoongi, za co zaraz oberwał ode mnie w ramię.
On się martwi pustą butelką, a mnie bardziej martwi ten kto ją opróżnił. Przeniosłem swój wzrok na śpiącego w pozycji pół siedzącej pół leżącej chłopaka.
Jungkook to wszystko opróżnił? Przecież to niemożliwe. Przecież on jest ostatni jeśli chodzi o picie. Może Taehyung tu był? Zastany widok całkowicie nie pasuje do obrazu mojego króliczka. Kucnąłem przy młodszym, racząc go zmartwionym spojrzeniem, szczególnie po tym jak doleciał do mnie zapach alkoholu.
– Yoongi, przesuniesz stolik i otworzysz mi drzwi od sypialni? Spróbuję go zanieść.
Zacząłem chwytać chłopaka pod kolanami i przy ramionach, starając się unieść go do góry. Było to trochę trudniejsze niż sądziłem. Ostatnio trochę zaniedbałem ćwiczenia. Wbrew obawą, chłopak spał dalej, jak gdyby nic się nie działo. Po chwili odkładałem ciało młodszego na nasze łóżko.
– Nie wierzę, że się upił. – Mówiłem pod nosem. – Przecież miałeś tam chyba pół butelki. Po prostu schalał się w trzy dupy i to w dodatku samiusieńki. Nie wierzę.
– Rano sobie z nim wszystko wyjaśnisz, Jimin.
Westchnąłem smutno. Jungkookie, dlaczego?
Pożegnałem się z Yoongim, życząc mu dobrej nocy i sam zająłem miejsce w łóżku obok mojego pijanego króliczka. Od razu wtuliłem się w jego plecy, wsłuchując się w jego spokojny oddech.
Yoongi
Pospałem nieco dłużej, lecz nie tylko ja. Wychodząc z swojego pokoju ujrzałem Jimina wychodzącego z sypialni.
– Dzień dobry. – Przywitałem się z nim.
– Dzień dobry hyung. – Powiedział nim ziewnął przeciągle.
– Rozmawiałeś już z Jungkookiem?
– Nie, wstałem na siku. – Odparł. – Kookie jeszcze śpi.
Skinąłem głową, po czym rozdzieliliśmy się. Jimin zniknął za drzwiami łazienki, a ja ruszyłem w stronę kuchni. Potrzebuję kawy. Bez tego nie ma mowy bym funkcjonował.
Nadal nieco sennym wzrokiem błądziłem po urządzeniu, włączając je i czekając aż energodajny napój będzie gotowy. W międzyczasie usłyszałem stąpanie bosych stóp o panele. Jungkook? Jimin wydawało mi się, że miał na sobie jedną skarpetkę.
Nie myliłem się. Po chwili kątem oka mogłem zobaczyć młodszego, który zmierza prosto po butelkę wody, do której zaraz się przyssał. Wyglądał jak żywy trup. Blada cera oraz włosy rozwiane na wszystkie strony. Jakby był po bardzo ciężkiej nocy.
Gdy opróżnił pół butelki, oparł się łokciami o blat, a głowę oparł na dłoniach, częściowo ją w nich chowając.
– Może tak dzień dobry? – Odezwałem się.
– Dzień dobry hyung. – Odparł nawet na mnie nie spoglądając.
– Było się tak nie sponiewierać samemu to byś teraz tak nie cierpiał.
Chłopak przez dłuższy czas nic nie odpowiedział. Zacząłem się zastanawiać czy aby nie zasnął w tej dziwnej pozycji.
– Ej, Jungkook, dlaczego wczoraj piłeś?
Milczał, nadal cierpiąc w ciszy. Spomiędzy odstających włosów i palców może było dojrzeć jego twarz wykrzywioną w lekkim grymasie.
– Jungkook, pytałem się ciebie o coś.
– Nie twój interes.
Otworzyłem oczy szerzej, będąc szczerze zdziwiony. Pierwszy raz słyszę u niego taki bezczelny ton i to w stosunku do mnie. Chłopak jakby nic się nie stało, wyprostował się i sięgnął do szafki po tabletki, zaraz znowu przysysając się do butelki.
– Jak idzie praca nad piosenką? – Zmieniłem temat, pomijając jego wybryk.
– Dobrze, prawie skończyłem. – Odpowiedział nieco spokojniej, nadal na mnie nie spoglądając.
– Masz melodie? – Dopytywałem.
– Tak.
Ponownie pochylił się nad blatem.
– Dasz posłuchać?
– Mam tylko nuty do niej. – Mruknął.
– Nic nie szkodzi. Dam sobie radę. – Zapewniłem go. – Może jeszcze będę mógł dać ci jakąś radę.
– Mhm.
Jungkook po chwili się wyprostował i z butelką w ręku opuścił kuchnię. Westchnąłem głośno, sięgając po swoją kawę. Nie mam pojęcia co się z nim dzieje. Nie umiem z nim rozmawiać, jednak jeszcze nie jestem na tyle głupi, żeby nie zauważyć, że coś jest nie w porządku. Mam nadzieję, że Jimin chociaż z nim porządnie porozmawia.
Jimin
Gdy wróciłem z łazienki Jungkook nadal leżał w łóżku, lecz w innej pozycji. Dodatkowo na jego szafce znajdowała się niemal pusta, nieco zgnieciona butelka z wodą. Wcześniej jej tutaj nie było. Wstał po nią i z powrotem się położył? Ile mnie nie było?
Wszedłem na łóżko, kładąc się tuż obok młodszego. Zacząłem trącać nosem jego szyję, ostrożnie wyciągając rękę w jego stronie. Chłopak zaraz obrócił się na bok, przyciągając mnie do siebie. Nadal trochę pachniał alkoholem. Nie mniej jednak cieszył mnie taki gest z jego strony.
– Jungkookie. – Szepnąłem.
– Mm? – Mruknął sennie.
– Wyspałeś się?
– Nie. – Odpowiedział równie cichym głosem co mój.
Yoongi
Z kawą w ręku skierowałem się do swojego pokoju. Widząc uchylone drzwi do sypialni młodszych, poczułem małą pokusę. Nic się nie stanie jak posłucham co się tam dzieje? Tylko sprawdzę czy oboje śpią, czy może jednak starszy z nich postanowił przeprowadzić z Jungkookiem rozmowę.
Zbliżyłem się do uchylonych drzwi, opierając się o ścianę obok.
– Wyspałeś się? – Usłyszałem szept Jimina.
– Nie. – Młodszy odparł niemal równie cicho, nieco schrypniętym głosem.
Usiadłem na podłodze, opierając się plecami o ścianę. Upiłem łyka kawy, dalej przysłuchując się rozmowie.
– Boli cię głowa?
– Mhm.
– Mocno?
– Mhm.
Niezwykle rozbudowana konwersacja, nie ma co ukrywać. Niczym nie zrażony dalej siedziałem w ciszy, nasłuchując jednym uchem.
– Wypiłeś cały likier Yoongiego hyunga. Wiesz, że to niegrzeczne?
I to cię martwi...
– Przepraszam. – Burknął młodszy.
– Słońce, powiesz mi dlaczego piłeś?
– Nie. – Szepnął.
– Króliczku... Martwię się o ciebie. – Mówił spokojnym tonem. – Coś się stało? Ktoś ci coś zrobił czy powiedział? Ja albo Yoongi zrobiliśmy coś nie tak?
Przysunąłem się bliżej drzwi, uważnie nasłuchując odpowiedzi. Przez długi czas panowała cisza. Miałem ochotę rozchylić bardziej drzwi, ale znając moje szczęście najpewniej tej czynności towarzyszyłoby donośne skrzypnięcie.
– Jiminnie. – Powiedział młodszy, nieco drżącym głosem, który mocno mnie zaniepokoił.
– Tak, króliczku?
– Przytul mnie.
– Oj, skarbie...
Później zapadła cisza. Siedziałem pod drzwiami przez dobre kilkanaście minut z zimną kawą, lecz dalszej części rozmów nie było. Wstałem i udałem się do salonu.
Jimin przyszedł do mnie dopiero przed obiadem. Jungkook dalej leczył kaca w sypialni.
– Dowiedziałeś się czegoś? – Spytałem, chociaż znałem odpowiedź.
Po ten krótkiej rozmowie chłopaki przysnęli. Niczego się nie dowiedzieliśmy, poza tym, że młodszego naprawdę coś gryzie.
– Nie. – Burknął smutno, zgodnie z moimi przypuszczeniami.
Nie mam pojęcia co się mogło stać. Coś w szkole? Coś w domu? Tylko nie przypominam sobie żadnej sytuacji, która mogłaby spowodować taki stan rzeczy. Chociaż nie wiem co Jimin i Jungkook robią, gdy zostają sami. Chociaż swoją drogą, to ostatnio mają mało takich okazji.
Ja i Jimin pracujemy aktualnie w domu, przez co oboje mimowolnie spędzamy ze sobą sporo czasu. Jungkook, gdy wraca ze szkoły często zamyka się w gabinecie i uczy. Rozumiem, że ma dużo nauki, jednak mógłby spędzać z nami trochę więcej czasu. Ja osobiście nie mam serca powiedzieć mu by się nie uczył i zamiast tego zainteresował się nami. Poczułbym się winny, gdyby zaczął przynosić złe oceny, które ostatnimi czasy ma naprawdę dobre.
Mam nadzieję, że niedługo wszystko się ułoży.
_______________
Jungkook zamienia się w buntowniczego nastolatka. Hyungowie widzą i nie widząc co się dzieje. Jakieś pomysły jak to się dalej potoczy?
Widzę, że mało kto przepada za Yoongim :p Nie zrażajcie się tak, może w końcu coś się zmieni ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top