Rozdział 38

Pokochacie mnie albo znienawidzicie <3

_____________________

Jimin

Poprawiłem się na jego ramieniu, dalej przeglądając Internet w telefonie. Otworzyłem szeroko oczy spoglądając na wyświetlone informacje. O tak! Szybko zacząłem wystukiwać wiadomość.

Słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości, spojrzałem na Jungkooka siedzącego po drugiej stronie Yoongiego. Ojć.

– Jiminnie, co to ma być niby kod żółty? – Spytał, spoglądając na mnie nieco sennym wzrokiem.

– Sorki, miało być do Hoseoka.

– Ale co to kod żółty? – Dopytywał dalej.

– Przeceny i wyprzedaże. Idziesz ze mną?

– Nie ma mowy. – Odparł natychmiast.

Spojrzałem wyczekująco na starszego.

– Hyung, jeśli ci życie miłe, nie idź. Napis promocja czy wyprzedaż działa na niego jak płachta na byka. Jest wtedy nie do poznania i nie opuścisz centrum handlowego przez najbliższe cztery godziny.

– Chyba podziękuję. – Odpowiedział niepewnie Yoongi.

Tak też myślałem... No to zostaje mi Hoseok. Jeszcze raz wystukałem wiadomość, tym razem upewniając się, że wysyłam ją do dobrej osoby.

Jimin: Kod ZÓŁTY. Nie przyjmuje odpowiedzi odmownej.

Z powrotem oparłem się o starszego, tym razem spoglądając w stronę telewizora. Dotychczas bardziej byłem skupiony na telefonie, dlatego teraz nie za bardzo rozumiałem co się dzieje na ekranie.

Hoseok: Już się boje, ale niech ci będzie. Gdzie i o której?

Tak! Skoro już się zgodził...

Jimin: IFC Times Square Mall za godzinę. Korzystając z okazji, że już cię wyciągnąłem z domu to potem przejdziemy się jeszcze na miasto ^^ Do zobaczenia!

Wstałem z kanapy i udałem się do garderoby. Po chwili już wybrałem swój dzisiejszy strój na wyjście. Uśmiechnąłem się, sięgając po skórzaną kurtkę, której dawno nie nosiłem. Dzisiaj będzie z charakterkiem.

Wyszedłem z garderoby, zamykając się w łazience. Trzeba jakoś wyglądać, gdy się wychodzi do ludzi.


Jungkook

Jimin poszedł się szykować na wyjście, a ja powstrzymałem się od głośnego westchnięcia. Z powrotem oparłem zmęczoną głowę o ramię hyunga.

– Jak chcesz to się połóż i chwilę zdrzemnij.

Nie powinienem spać w ciągu dnia, bo później nie zasnę w nocy. Ale chyba krótka drzemka mi nie zaszkodzi. Przekręciłem się, kładąc się na łóżku, głowę opierając o nogi hyunga. Jego dłoń wylądowała na moim ramieniu, delikatnie je głaszcząc.

– Nie pozwól mi spać dłużej niż pół godziny. – Poprosiłem.

– Dobrze.

Leżałem z zamkniętymi oczami, mimowolnie przysłuchując się odgłosom z mieszkania, a raczej szykującemu się do wyjścia Jiminowi. Chyba musiałem momentami naprawdę przysypiać, bo czas jego przygotowań minął naprawdę szybko, a to musiało być przynajmniej pół godziny.

– Wychodzę, nie wiem o której wrócę!

Podniosłem się gwałtownie do siadu.

– Jak to nie wiesz?! Przecież sklepy zamykają o dziesiątej!

Wstałem i udałem się do przedpokoju by nie krzyczeć do niego. Stanąłem z założonymi rękami, opierając się o jedną ze ścian.

– Z Hobim przejdziemy się jeszcze później na miasto. Od niego jest niedaleko.

Nie interesuje mnie czy to daleko czy nie. Od nas do miasta też nie miał wcale długiej drogi. Nie w tym widziałem problem i on doskonale o tym wiedział.

– Oj, króliczku. Daj spokój, przecież dawno nigdzie nie wychodziłem.

– I co, źle ci z tym było? Siedzieć ze mną... z nami w domu.

– Przecież nic się złego nie stanie jak raz na jakiś czas wyjdę się nieco rozluźnić na miasto.

Milczałem, wpatrując się w niego twardym wzrokiem. Może i by w tym nie było nic złego, gdyby dodatkowo się tak nie stroił. Ma mnie... nas, więc po chuja się tak stroi jakby szedł wyrywać dupy.

– Kookie, odpuść, bo ja i tak pójdę.

Cały czas patrzałem na niego niezadowolonym spojrzeniem.

– Naprawdę musisz zaczynać?

– Ja?! – Zagotowało się we mnie.

– Dobra, nieważne. Idę. – Burknął, zarzucając na siebie skórzaną kurtkę i wychodząc z domu.

Warknąłem niezadowolony pod nosem. Odwróciłem się niezadowolony by wrócić do salonu, lecz od razu wpadłem na Yoongiego.

– Podsłuchiwałeś?

– Nie musiałem, bo z salonu i tak bym wszystko doskonale słyszał.

No fakt.

– Dlaczego tak ci przeszkadza, że wyjdzie z Hoseokiem się trochę zabawić?

– Nie widzi hyung jak on się stroi na takie wyjścia? Poza tym wolałbym, żeby spędził z... nami czas w domu, a nie wychodził.

Coraz rzadziej mam okazję spędzić z nim trochę czasu sam na sam. Takimi chwilami są ostatnio tylko wieczory, a on przez takie wyjścia odbiera nam nawet te chwile.

– Daj mu się jeszcze dzisiaj wybawić. Następnym razem jak będzie chciał wyjść, to ja również się odezwę. Również wolałbym, żeby siedział w domu, ale czasami trzeba mu dać wyjść się wyszaleć.

Skinąłem głową. Wiem, że nie mogę mu całkowicie tego zabronić. Jednak co ja poradzę, że trochę się o niego boję. Już raz ratowałem mu dupę, poza tym znałem go trochę i wiem jakim typem osoby był zanim się poznaliśmy. Imprezowicz z wyrywaniem dup na jedną noc.

I chyba coś w nim zostało z tego starego Jimina, skoro znaleźliśmy się w takim układzie. Ale Jungkook, nie masz na co narzekać, sam się zgodziłeś. Poza tym sam lubisz Yoongiego hyunga. Tylko nie mam pojęcia o ile bardziej w porównaniu do mnie lubi go Jimin.

– Ej, nie smutaj. – Podszedł i przytulił mnie. – Na co masz ochotę? Chcesz w coś zagrać? Tym razem ci się tak łatwo nie dam.

Rozweseliłem się nieco. Zgodziłem się na jego propozycję.


Jimin

W centrum handlowym spędziliśmy ponad trzy godziny. Naprawdę byłem wdzięczny przyjacielowi, że wytrzymywał ze mną, gdy byłem w zakupowym szale oraz że hamował niektóre moje zapędy, dbający tym samym by mój portfel nie pozostał pusty. Pomimo emocji jakie się mnie początkowo trzymały i tak kupiłem coś temu niedobremu królikowi.

Po wszystkim odstawiliśmy moje torby z zakupami w jego domu i udaliśmy się do miasta. Zdecydowaliśmy się na jeden z naszych ulubionych klubów. Niemal od razu skierowałem się na parkiet, by nieco się wybawić.

Po kilku piosenkach oboje z Hobiaszem zajęliśmy miejsca przy ladzie, zamawiając sobie coś do picia.

– Coś taki nie w sosie się początkowo wydawałeś. Coś się stało?

– Nie wiem co Kookiemu przeszkadza, że z tobą wychodzę. – Burknąłem. – Przecież nie siedzi sam w domu.

– Tak, ale na jego miejscu to również wolałbym spędzać czas ze swoim chłopakiem niż z jakimś współlokatorem.

Tylko to nie jest jakiś tam współlokator.

– Ale nie ma co narzekać. Lubi hyunga, więc też może miło spędzić czas.

– Ale to nie to samo co z tobą. Poza tym Yoongi hyung wydaje się być straszną przylepą. Jak nasz nieśmiały Jungkook to znosi? – Pytał lekko rozbawiony.

– Coraz lepiej. – Odparłem krótko, zaraz przykładając szklankę do ust.

– Co ty jakoś tak niechętnie odpowiadasz na pytania. – Zauważył. – Coś nie tak? Yoongi hyung zaczął wam przeszkadzać?

Zwolniłem tempo picia na powolne sądzenie swojego drinka, chcąc jakoś odwlec w czasie tę rozmowę. Powinienem mu powiedzieć? Przecież to Hoseok, nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Zawsze się sobie zwierzaliśmy, nawet z najbardziej idiotycznych pomysłów i najgorszych sytuacji.

– Ej, milczysz. Coś jest na rzeczy. – Poprawił się na krześle. – Gadaj.

– No... Tak jakby my...

– Nie gadaj, że się z nim przespałeś.

– Nie! – Zaprzeczyłem od razu. – Chociaż to i tak chyba nie byłby problem.

– Co ty pierdzielisz? Jak to nie byłby problem?

Dlaczego tak ciężko mi o tym powiedzieć? Nie mam pojęcia jakich słów użyć, by to nie zabrzmiało jakoś okropnie.

– Jak by to powiedział Tae... Powstał Yoonkookmin.

Jak bardzo musiałem być zdesperowany by wymyślić coś na poziomie Taehyunga? Dlaczego czuje takie zażenowanie? Nie patrzałem bezpośrednio na przyjaciela. Obserwowałem go jedynie kątem oka, oczekując jakiejś reakcji. Dość długo przetrawiał moje słowa.

– Czekaj... Powiedz, że źle to zrozumiałem.

– Prawdopodobnie dobrze to zrozumiałeś. – Odparłem natychmiast, wiedząc, że nie jest na tyle głupi.

– Jimin, jesteś idiotą czy jeszcze gorzej?!

– To nie była tylko moja decyzja. – Zacząłem się bronić.

– Kto wpadł na tak genialny plan, ty czy hyung? Bo nie wierzę, że Jungkook.

– Yoongi zasugerował, ale rozmawiałem z Jungkookiem i sam się na to zgodził. Nikt nikogo nie zmuszał do tej decyzji.

Widziałem jak przyjaciel siedzi, patrząc na mnie z niedowierzaniem. O co mu chodzi?!

– I naprawdę z nim nie spałeś?

– Mogę ci przysiąc, że nie. – Co było zgodne z prawdą.

– Jak sam mogłeś się na to zgodzić? Mało ci było? Jungkook naprawdę ci nie wystarczał?

– Tu nie o to chodzi. Kookie sam lubi hyunga trochę bardziej niż powinien. Po prostu w takim układzie jest nam łatwiej.

– Z czym łatwiej? Z zdradzaniem się za swoimi plecami?

– Nikt nikogo nie zdradza!

– Oj, ChimChim, na stare lata naprawdę ci odwala. Jeśli chcesz poznać moje zdanie, to uważam, że źle robicie. Jednak to jest wasze życie i ja nie będę się wam wtrącał. Róbcie jak uważacie, mi nic do tego.

– To naprawdę nie jest takie złe jak się wydaje.

– Mam nadzieję. Skoro wszyscy jesteście szczęśliwi to nie powinienem nawet się odzywać.

Uśmiechnął się, trochę na siłę. Westchnąłem, ponownie przysysając się do mojej szklanki.


Yoongi

Rozłożyłem nam łóżko w salonie oraz przyniosłem trochę przekąsek. Spojrzałem na wszystko razem z siedzącym na środku kanapy Jungkookiem.

– Potrzebujemy jeszcze czegoś?

– Hyung, a zrobiłbyś mi coś do picia? – Zapytał nieśmiało.

Oho, czyżby ktoś tu chciał alkoholu?

– Oczywiście. Poczekaj chwilę.

Najwyraźniej posmakowały mu moje drinki. Wbrew temu co mógł sądzić, one nie były wcale takie słabe. Po prostu umiałem tak wszystko zmieszać, że alkohol był naprawdę niewyczuwalny. W sumie to taka bomba z opóźnionym zapłonem.

Przygotowałem nam kilka drinków, sobie nieco mocniejszych ze względu na lepszą głowę do alkoholu i zaniosłem wszystko do salonu. Poszedłem się jeszcze szybko w coś przebrać. Jako że zostaliśmy sami, a zdążyłem już nieco poznać gust naszego Jungkooka, zdecydowałem się na coś bardziej słodkiego. Problem polegał na tym, że nic takiego nie posiadałem.

Mniejsza, on absurdalnie i tak stwierdzi, że wyglądam uroczo lub słodko. Dlaczego ludzie uważają mnie za słodkiego tylko przez mój niski wzrost?! Stanąłem przed niewielkim lustrem w pokoju. Spojrzałem na swoje odbicie, najpierw się uśmiechając, a później robiąc groźną minę.

– Walcie się, to wcale nie jest słodkie. – Burknąłem wbrew temu co właśnie ujrzałem.

W końcu zdecydowałem się przebrać w luźniejszą pastelową koszulkę, która ładnie współgrała z moimi blond włosami oraz jaśniejsze szorty. Jak ja mogłem stwierdzić, że koszulka pasuje mi do włosów? Chyba za dużo czasu spędzam z Jiminem.

Przebrany, wróciłem do Jungkooka. Chwyciłem za pady i usiadłem na kanapie. Do młodszego należało wybranie gry. Wiedziałem, że co by to nie było i tak przegram. Lecz tak jak obiecałem, nie zamierzałem się tak łatwo poddać.

Chcąc nieco wynagrodzić mu brak Jimina i dalej przyzwyczajać go do mojej osoby, po kilku minutach przeniosłem się między jego nogi.

Nie mogłem uwierzyć, kiedy okazało się, że wygrałem pierwsza rundę.

– Tak! Mówiłem ci, że teraz już ci się nie dam!

Odwróciłem się spoglądając na Kookiego. Jego zawzięty wyraz twarzy mówił mi, że podczas kolejnych rozgrywek nie mam co liczyć na wygraną. Ktoś tu chyba nie lubi przegrywać. Trudno, nie zależało mi na wygranych, jednak ta była niezwykle satysfakcjonująca.

Graliśmy dalej. Po trzech wygranych z rzędu Jungkooka, chłopak odłożył kontroler na bok.

– Nie chce mi się już grać. Może coś oglądniemy?

– Byle nie horror? – Uśmiechnąłem się.

– Ja się wcale ich nie boję!

Mój uśmiech się poszerzył na te dziecinną złość. Zabrałem pady, odłożyłem je na miejsce i zacząłem szukać dla nas jakiegoś filmu. Może wykorzystać sytuacje, że zostaliśmy sami i skusić się na coś bardziej romantycznego? W końcu Jungkook po alkoholu potrzebuje więcej czułości, a ja z miłą chęcią mu ją dam.

Wybrałem film, zgasiłem światła i ułożyłem się wygodnie przed chłopakiem, który już leżał na łóżku. Włączyłem film, wycofując się nieco, by zostać wtulonym w ciało młodszego. Ku mojemu zadowoleniu zostałem objęty i jeszcze bardziej przyciągnięty do jego ciała.

By filmowi nie towarzyszyło bezczynne leżenie, zadbałem o to by nieco się pokręcić w miejscu i trochę poocierać o ciało za mną. Jednak ciężko było mi ocenić efekty tych zagrań.

Może to było z mojej strony trochę nie fair, ale oni sypialni ze sobą regularnie, a ja miałem jedynie rękę i ich jęki z sypialni. Również miałem swoje potrzeby. Jakby nie patrząc, jesteśmy w związku całą trójką, a to oznacza, że mi również należy się trochę uwagi.

W końcu obróciłem się na drugi bok od razu wtulając się w ciało młodszego.

– Jungkookie, na jaki kolor się teraz przefarbować? – Przerwałem panującą ciszę.

– Obojętnie hyung, we wszystkim ci dobrze.

– Naprawdę? – Spytałem, składając na jego szyi krótki pocałunek.

– Naprawdę. – Odparł po wzięciu głębszego wdechu.

Jeszcze przez chwilę postanowiłem drażnić jego szyję pocałunkami, po czym wróciłem do zwykłego wtulania się w niego. Poczułem jak jego dłoń ląduje na moim biodrze. Delikatnie wsunął swoje paluszki pod materiał mojej koszulki.

Nieco zdziwiłem się, kiedy chłopak postanowił odwrócić się na plecy, trzymając mnie przy sobie. Wylądowałem na jego brzuchu, podczas gdy jego ręce cały czas znajdowały się na moich bokach.

– Dlaczego hyung mnie drażni? – Spytał spokojnym tonem.

– Ja? Drażnię? – Zacząłem udawać zdziwionego. – To źle, że dostajesz ode mnie trochę czułości? Mam tego nie robić?

Kończąc zdanie ponownie przywarłem do jego szyi, co jakiś czas sięgając linii jego szczęki lub tych wystających obojczyków. Jego dłonie zaczęły gładzić moje plecy.

– Hyung, mi naprawdę dużo nie trzeba.

Zignorowałem jego słowa. Mogę się jedynie cieszyć, że niewiele wystarczy by go podniecić. Ah te młodzieńcze buzujące hormony. Uśmiechnąłem się, czując jak jego ręce zaciskają się na moich biodrach. Poruszyłem nimi w nieco drażniącym geście.


Jungkook

Przymknąłem oczy czując jego usta na swojej szyi.

– Hyung, mi naprawdę dużo nie trzeba. – Ostrzegłem go.

On jakby w ogóle mnie nie usłyszał. Dalej obcałowywał moją szyję przyprawiając mnie o przyjemne dreszcze. Dlaczego ja się tak łatwo podniecam?! Zacisnąłem dłonie mocniej na jego biodrach, na co on zareagował ocierając się o mnie.

Uchyliłem nieco powieki, spoglądając na hyunga. Patrzał na mnie z niewinnym uśmieszkiem. Kiedy zbliżył się do moich usta od razu oddałem z początku leniwy pocałunek. Po chwili odsunął się, siadając na mnie, a ja przesunąłem go nieco bliżej siebie, by za bardzo nie uciskał tego wrażliwego miejsca. Niestety starszy również miał coś do powiedzenia w tej kwestii, po chwili zajmując dla siebie wygodne miejsce.

Hyung siedząc na moich biodrach, zaczął delikatnie kołysać się, drażniąc mojego już i tak sztywnego członka. Zamknąłem oczy, odchylając głowę do tyłu. Przyjemne ciepło zaczęło kumulować się w podbrzuszu.

Jednak źle było mi tak bezczynnie leżeć. Podniosłem się zrzucając z siebie starszego, samemu zajmując pozycje nad nim. Pochyliłem się łącząc razem nasze usta. Yoongi rozchylił wargi od razu wpuszczając mnie do środka.

Jedną ręką podpierałem się, a drugą zacząłem wodzić po jego ciele. Nie było ono tak gorące i umięśnione jak Jimina, lecz bardziej miękkie. Hyung nie leżał bezczynnie zaraz samemu badając moje ciało swoimi dłońmi.

Pocałunkami zszedłem na jego szyję, dłonią chwytając jego pośladek.


Jimin

Stanąłem przed drzwiami domu. Nie jest tak późno, dopiero po pierwszej. A może po drugiej? Potrząsnąłem głową, chcąc pozbyć się tego braku ostrości. Wchodząc do środka spuściłem wzrok na dół, dłonią poprawiając włosy, by całe czoło zostało zasłonięte.

– Jak było? – Usłyszałem głos starszego.

– Dobrze. – Burknąłem, chcąc jak najszybciej znaleźć się w sypialni.

– Coś się stało?

– Nie, po prostu jestem zmęczony. – Odparłem, szybko zaszywając się w łazience.

Starając się nie spoglądać na swoje odbicie szybko umyłem twarz. Po przyspieszonej toalecie wyszedłem z pomieszczenia, licząc na bezproblemowe zaszycie się w sypialni.

– Jimin, coś się stało?

Dlaczego ten hyung musi być taki spostrzegawczy?

– Nie. Ja naprawdę chcę iść już spać. – Mówiłem z spuszczoną głową, kierując się do swojego celu.

Nim Yoongi zdążył o cokolwiek jeszcze spytać, udało mi się zamknąć w pomieszczeniu. Odetchnąłem z ulgą. Ściągnąłem z siebie ubrania, zaraz wchodząc pod kołdrę. Spojrzałem na Jungkooka leżącego po swojej stronie, zwiniętego w słodką kuleczkę.

– Jungkookie, wiesz że cię kocham. – Powiedziałem wtulając się w jego plecy. – Mój słodki króliczek.

Potarłem nosem o jego kark, po czym zamknąłem oczy, chcąc już zasnąć.


Jungkook

Nie spałem pół nocy. Najgorzej było, gdy pojawił się Jiminnie. Poczucie winy zaczęło mnie zżerać od środka. Nie rozumiałem jak ja mogłem go zdradzić?!

Chociaż czy to nadal była zdrada? W końcu żyliśmy w tym dziwnym trójkącie? Jimin sam mi to zaproponował, więc musiał się liczyć tym, że w końcu takie coś nastąpi. Nawet jeśli on nie będzie miał z tym wszystkim problemu, to ja owszem. Tak jak nie chciałbym by Yoongi i Jimin się przespali, tak ja również sobie na to nie pozwalałem. Jednak stało się.

Nad ranem, gdy obudziłem się po kilku godzinach snu, czułem się trochę lepiej. Poczucie winy wróciło, gdy spojrzałem na śpiącego Jimina z cienką stróżką śliny przy ustach.

Jak ja mam się teraz zachowywać? Najlepiej tak, jakby wczoraj się nic nie stało. Tylko łatwo mówić, trudniej zrobić. Czułem, że potrzebuje się komuś zwierzyć, jednak mój najlepszy przyjaciel odpadał.

Wstałem i sennym krokiem udałem się do kuchni. Pić. Sięgnąłem po butelkę z wodą, zaraz się do niej przysysając.

– Kac?

Omal się nie oplułem, zaskoczony głosem najstarszego hyunga. Co ja gadam, oczywiście, że się oplułem. Spojrzałem na Yoongiego, który wyglądał na bardzo sennego. Miał lekko podkrążone oczy i rozwiane włosy we wszystkie strony.

– Nie. – Odparłem. – Po prostu chciało mi się pić. Hyung może się jeszcze położy, bo nie wygląda najlepiej.

– Nie wyspałem się, ale ty również wyglądasz jakbyś nie spał dobrze.

Bo prawie nie spałem.

– Hyung. – Zacząłem niepewnie. – Nauczysz mnie kiedyś robić takie drinki?

Wtedy w gorszych chwilach będę mógł się upić i nikt nie będzie o tym wiedział, pomyślałem ponuro.

– Oczywiście. – Uśmiechnął się, chyba nie widząc w tym nic złego. – Tak poza tym to wiesz, że nie pije się z butelki?

Starszy podszedł do mnie, przejął butelkę i sam przyssał się do niej. Patrzałem jak Yoongi opluwa się, gdy do pomieszczenia wszedł Jimin. Sam zdziwionym wzrokiem spoglądałem na niego. On jak gdyby nie czując naszych spojrzeń na sobie, przejął butelkę od Yoongiego i zaczął opróżniać to co pozostało.

– Nie wiesz, że z butelki się nie pije.

– Odezwał się ten co pije ze szklanki. – Mruknął pod nosem.

– Jiminnie, możesz mi powiedzieć co ty masz na czole? – Spytałem za naszą dwójkę.

Widziałem jak starszy przytomnieje, jakby przypominając sobie o siniaku na samym środku czoła, zaczynając zasłaniać go włosami. Ja naprawdę nie mogę wypuścić go na miasto, nie martwiąc się, że coś sobie zrobi?!

– To dlatego, gdy wczoraj wróciłeś, tak szybko mnie zbywałeś, chowając się w pokoju. – Odezwał się Yoongi.

I on niby chce, żebym ja nie miał nic przeciwko jego wyjściom?!

– Biłeś się z kimś czy... – Nie odpuszczałem.

– Nie. – Zaprzeczył natychmiast, spuszczając wzrok.

– To mogę wiedzieć kto lub co wyrządziło ci taką śliwę na czole?

– Z...kdch...wy.

– Co tam mruczysz pod nosem?

– Znak drogowy. – Odpowiedział głośno i wyraźnie.

No nie wierzę...

– Możesz mi powiedzieć, jak się to właściwie stało?! – Starałem się nie podnosić głosu, ale było to naprawdę trudne.

– Zagapiłem się i tyle.

– Jak można było przywalić w znak drogowy?!

– Właśnie tak. – Burknął, wyraźnie mając dosyć rozmów na ten temat.

Słysząc hamowany przez Yoongiego śmiech, zgromiłem go wzrokiem, lecz na niewiele się to zdało. Może i dla niego było to zabawne, jednak ja za bardzo martwiłem się Jiminem i jego śliwą na ŚRODKU czoła. Westchnąłem głośno, starając się uspokoić.

Odwróciłem się i wyciągnąłem z zamrażalnika mrożone warzywa. Przyłożyłem je hyungowi do czoła, naprawdę nie mając siły prawić mu w tej chwili porządnej reprymendy. Zostawiłem ich samych, samemu zamykając się w gabinecie. To chyba dobry moment na wygadanie się przed laptopem i pozwolenie na uspokojenie nadszarpniętych emocji.


Yoongi

Po wyjściu Jungkooka, Jimin udał się do salonu, a ja poszedłem w jego ślady. Chłopak usiadł na kanapie, a ja pokusiłem się o miejsce na fotelu, który był nieco bardziej miękki. Najchętniej to bym sobie postał, jednak wolałem nie zachowywać się dziwniej niż zawsze i nie sprowadzać na siebie niepotrzebnych pytań.

Jednak musiałem zwrócić honor Jiminowi. Co do Jungkooka miał rację. Ta powłoka kryje w sobie prawdziwego demona.

Siedzieliśmy razem, oglądając jakiś program w telewizji. Jednak nie mogłem przestać spoglądać w jego stronę. Za każdym razem miałem ochotę się śmiać tak samo głośno. Myślałem, że takie rzeczy dzieją się tylko na filmach. Ewentualnie podejrzewałbym o to przyjaciela Jungkooka, który wydawał się być nawet bardzo roztargniony i zakręcony. No ale nie Jimina!

– Jak ty to zrobiłeś? – Dopytywałem dalej, nie mogąc się nadziwić.

On jedynie fuknął obrażony, na co zareagowałem śmiechem.

– Jeszcze sinika w tak widocznym miejscu. Naprawdę musiałeś się postarać. Ten znak się na ciebie rzucił czy jak?

– Zagapiłem się na jakąś dupę, zadowolony?

Wybuchnąłem jeszcze większym śmiechem. Położyłem się na łóżku, nie mogąc wytrzymać. Już mnie brzuch zaczynał boleć od tego śmiechu. Dobrze, że Jungkook tego nie słyszy, bo raczej nie byłby w stanie wyłapać całego komizmu tej sytuacji.

– Mało ci dwie w domu?

– To już nawet nie wolno mi przelotnie zerknąć? – Szepnął obrażony.

– Możesz, ale nie rozumiem po co sobie przy tym śliwę robiłeś. Poza tym nie rozumiem jaki znak jest tak niski?

– Odezwał się wysoki!

Zaśmiałem się, zadowalając się informacjami jakie udało mi się zdobyć.


Jimin

Ostatni raz się zagapiam na czyjąś seksowną dupę! To jest kara za niepohamowany apetyt. Mało mi dwóch mężczyzn w domu?! Ale ja chciałem tylko zerknąć...

Cieszyłem się, kiedy każdy z nich odpuścił temat mojej śliwy. Jungkook poszedł chyba nieco obrażony do gabinetu, a Yoongi dał mi spokój po poznaniu całej prawdy. Mam nadzieję, że nie wygada się przed króliczkiem, bo inaczej mogę już zamawiać żałobników.

Czując burczenie w brzuchu, wróciłem się do kuchni. Mijając korytarz, usłyszałem ciche dzwonienie telefonu.

– Skarbie, telefon!

Jungkook wyszedł z gabinetu, by po chwili znów się w nim zamknąć. Ja wziąłem się za przygotowanie śniadania, a będąc na tyle miły, zrobiłem również porcję dla hyunga i Kookiego. W pierwszej kolejności zaniosłem talerz młodszemu, zastając go pochylającego się nad książkami. Następnie wziąłem pozostałem porcje i udałem się z nimi do salonu.

Czas od śniadania niemal do obiadu przesiedziałem z Yoongim na kanapie. Nie chciałem przeszkadzać Kookiemu, który zapewne uczył się do jakiś sprawdzianów.

Kątem oka spojrzałem na hyunga. Coraz częściej zostawiam go samego z króliczkiem. Jungkook już jakby nieco mniej zawstydza się gestami jakie kieruje do niego Yoongi, jednak nadal coś go blokuje. Trochę obawiałem się tego, jak hyung się do tego wszystkiego zabiera. Nie chciałem by moje maleństwo było do czegokolwiek zmuszane.

– Słuchaj, jeśli chcesz coś zdziałać z Kookiem to zachowując się jakbyś chciał mu się dobrać do majtek, tego nie zrobisz. Chyba, że chcesz sprawić mu przyjemność ustami. Ale jeśli nie taki masz cel to musisz sprawić, by on chciał się dobrać do twoich.

Czułem na sobie jego wzrok, dlatego starałem się patrzeć gdzieś w przeciwną stronę. Sam nie wierzyłem w to, że tak wprost poruszyłem ten temat.

– Sprowokuj go, żeby cię przeleciał. Odwrotnej sytuacji nigdy w życiu nie będzie, więc masz jedynie takie wyjście.

Kurczę, chyba nie za dobrze to zabrzmiało. Przecież żadnemu z nas nie zależało na tym, by jak najszybciej się przespali. Jednak czuje się z tym źle, że bliskie kontakty z hyungiem nie sprawiają mi problemu, a Jungkook jakby stoi w miejscu. Jednak chyba przesadziłem poruszając aż tak dalekie intymnie sprawy.

Pomimo mojego niezbyt udanego doboru słów, miałem nadzieję, że hyung zrozumiał co mam na myśli.

– Ale mimo wszystko nie chcę żebyś ogólnie go zaniedbywał. Nie chcę żeby pomyślał, że skupiasz się jedynie na mnie i poczuł się pominięty. Jungkookie potrzebuje dużo uwagi i czułości. Nie chcę by żałował decyzji o spróbowaniu takiego układu.

Udało mi się

– Spokojnie. – Uśmiechnął się łagodnie. – Wszystko jest w porządku, a ty się już za nikim nie oglądaj.

– Będziesz mi to teraz wypominał?! Nie wystarczy ci, że mam trzecie oko?!

Hyung zaśmiał się i zmierzwił mi włosy. Zaraz poprawiłem je, by zasłaniały moje czoło.

– Tak w ogóle to w przyszły weekend idziemy wszyscy na kręgle. – Wspomniałem, dopóki o tym pamiętałem. – Ja, ty, Kookie i Hoseok, znając życie Taehyung też się wprosi.

– Jasne, nie ma problemu.

No to mamy załatwione. Sądzę, że Kookie również będzie zadowolony.


Yoongi

Jak zapowiedział, tak poszliśmy na kręgle, oczywiście dodatkowo razem z Teaehyugiem. 

Zarazem ostatni raz chyba daje im się namówić na wspólne wyjście, jak również chętnie bym to kiedyś powtórzył. Dobrze się bawiłem. Pozostali najprawdopodobniej również. Jednak wzrok ich przyjaciół w niektórych momentach był trochę uciążliwy.

Zarówno Hoseok, jak i Taehyung, mieli takie chwilę, w których patrzeli na mnie z jakimś wyrzutem. A może po prostu to ja sobie coś ubzdurałem?


Jimin

Sądziłem, że te wyjście na kręgle będzie nieco spokojniejsze. Chociaż nie mogłem zaprzeczyć, że wyśmiałem się za wszystkie czasy.

Jungkook wygrał zgarniając największą ilość punktów. Mój zdolny króliczek. On naprawdę świetni sobie radzi we wszystkim za co się weźmie. Mój mistrz.

Co do Yoongiego, to nie sądziłem, że można w ten sposób rzucać kulką. Niemal dosłownie rzucać! Jednak jakie było wszystkich zdziwienie, kiedy tą metodą udało mu się dwa razy strącić wszystkie kręgle.

Mi z Taehyungiem szło całkiem przeciętnie. Razem zdobyliśmy drugie miejsce, jakimś cudem zdobywając taką samą ilość punktów. Hoseok uplasował się na trzecim miejscu. I Yoongi po mimo swojej świetnej techniki zdobył czwarte miejsce.

Później wszyscy wybraliśmy się na karaoke. Taehyungowi jakoś udało się nas tam zaciągnąć. Śpiew Jungkooka to jeden z najpiękniejszych odgłosów jakie mogą słyszeć moje uszy. Lepsze jest chyba tylko wszystko to co wychodzi z jego ust podczas naszego seksu. Muszę również przyznać, że Taehyung zaskoczył mnie swoim wokalem. Co prawda nie mógł dorównywać mojemu króliczkowi, lecz chyba odznaczał się najlepszym głosem po nim, z całej naszej grupy. Yoongi nie brał udziału w śpiewaniu, mówiąc, że się do tego nie nadaje. Tak naprawdę to najmłodsi oblegali maszynę do karaoke, a my zajęliśmy się maszynami do gier będącymi w lokalu.

Później razem poszliśmy coś zjeść. Już dawno nie miałem tak udanego wyjścia w grupie najbliższych przyjaciół.


Jungkook

Byłem naprawdę wykończony, ale również zadowolony. Ta wygrana w kręgle naprawdę mnie ucieszyła. Tylko martwię się, że to późniejsze wygłupy przy karaoke nieco mi zaszkodziły. Ściągnąłem z siebie kurtkę, odchrząkując przy tym.

– Boli cię gardło? – Usłyszałem troskliwy głos starszego hyunga.

Spojrzałem na niego nieco zdziwiony. Ta jego spostrzegawczość jest przerażająca. Skinąłem potwierdzająco głową w odpowiedzi.

– Głupi dzieciak, jesteś wokalistą, musisz dbać o swoje gardło, a nie je głupio nadwyrężać.

Pomimo całej tej reprymendy poczułem miłe ciepło w środku. Nazwał mnie wokalistą. Może i tak naprawdę daleko mi było do takiego tytułu, to zrobiło mi się naprawdę miło.

– Idź się szybko odśwież do łazienki i do łóżka, zaraz ci coś przyniosę na gardło.

– A ja coś dostanę?– Spytał rozweselony Jimin.

– Nie.

Chłopak prychnął w odpowiedzi, po chwili znikając za drzwiami łazienki. Yoongi pokręcił głową zrezygnowany, udając się w stronę kuchni. Przez pewien czas stałem w miejscu, nie będąc pewien co powinienem zrobić. Na szczęście Jimin wychodzący z łazienki ułatwił mi podjęcie decyzji.

Byłem pod wrażeniem tego jak szybko hyung uwinął się z wieczorną toaletą. Nie chcąc być gorszy sam ograniczyłem wszystkie zabiegi do niezbędnego minimum.

Po skończeniu wieczornej toalety udałem się prosto do sypialni, gdzie czekał na mnie Jimin schowany pod kołdrą oraz Yoongi siedzący na brzegu łóżka. Chyba przeszkodziłem im w rozmowie, bo gdy wszedłem panowała dziwna cisza. Yoongi hyung na mój widok uśmiechnął się, robiąc mi miejsce.

– Kładź się.

Położyłem się na swojej połowie, zaraz czując jak Jimin wtula się w moje ciało.

– Daj mu jeszcze spokojnie się napić. – Skarcił go starszy.

Z naburmuszoną miną Chim odsunął się ode mnie, zakładając ręce na piersi niczym obrażony trzylatek. Lekko pijany Jimin potrafi być naprawdę uroczy. Chyba coś w tym jest, że facet rozwija się do trzeciego roku życia, a później już tylko rośnie. Ale chyba Jiminowi nie bardzo wyszedł ten drugi etap.

Spojrzałem podejrzliwym wzrokiem na podawaną mi przez hyuna szklankę.

– Herbata z miodem, nie patrz na to jakbym podawał ci truciznę.

Przejąłem od niego ciepły kubek, wąchając podejrzliwie napój. Ładnie pachniał. Ostrożnie upiłem łyk. Uśmiechnąłem się czując słodki smak.

– Wypij ładnie całe, a rano dam ci jeszcze na wszelki wypadek tabletki na gardło. I nie Jimin, nie ma podawania żadnej naturalnej maści. – Uprzedził hyunga, który już otwierał usta, żeby coś powiedzieć.

Jimin zamknął usta ponownie obrażony.

– Dobranoc. – Powiedział, całując mnie czule w czółko. – Dobranoc. – Powiedział to samo w stronę Chima.

Yoongi wyszedł z pokoju, zostawiając nas samych. Spokojnie wypiłem ciepłą herbatę, dającą przyjemną ulgę mojemu gardłu. Odłożyłem pusty kubek na bok, zaraz poprawiając się w łóżku. Nie musiałem długo czekać, aż poczułem wtulającego się we mnie Jimina. Objąłem go zadowolony.

– Ostatnio chyba się nie wysypiasz. Dzisiaj nie zasnę, dopóki ty nie zaśniesz.

– Dobrze. – Powiedziałem, chociaż dobrze wiedziałem, że hyung zaraz padnie.

Leżeliśmy razem, a ja czułem jak Jimin z każdą minutą jest coraz bliżej zaśnięcia. Mnie natomiast dręczyły myśli, tym razem nieco bardziej pozytywne.

Nie zrobiłem aż tak źle, zgadzając się na ten układ. Zyskałem nowego hyunga, który się o mnie troszczy, opiekuje się mną. Muszę przestać myśleć o tym... o tym co się wydarzyło. Co się stało to się już nie odstanie. Nie mogę sobie tego przez cały czas wytykać. Dobre postanowienia, stwierdziłem.

Nie wiedziałem tylko, czy tak łatwo będzie się do nich zastosować. Jednakże dzisiaj sen zmorzył mnie wyjątkowo szybko. Może nie będzie tak źle.

___________________________

Mamy wyjście Jimina, siniaka i .... poczucie winy Jungkooka. 

Kto się spodziewał? Obóz Yoonkookmin jak się bawicie? A wy, Stronnictwo Jikooków?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top