Rozdział 36
Stuknęło 3k wyświetleń, dziękuję <3
_____________________
Jungkook
Otworzyłem powoli oczy. Czułem nieprzyjemny ucisku w głowie i lekką suchość w ustach, która właściwie nie przeszkadzała aż tak bardzo, jak uczucie gorąca. Spod przymrużonych powiek spoglądałem na śpiącego przede mną Jimina. Nieco się zaniepokoiłem, czując za sobą jeszcze czyjąś obecność.
Podniosłem nieco kołdrę, spoglądając na rękę przewieszoną przez mój bok. Yoongi hyung? Co on tu robi? Co właściwie we trójkę w jednym łóżku?
– Hyung. – Szepnął, a raczej wychrypiałem, czując nieprzyjemne kłucie w gardle.
– Jungkookie?
Wbrew oczekiwaniom, to głos z tyłu usłyszałem jako pierwszy. Nie miałem możliwości obrócić się chociażby na plecy z powodu bliskości starszego. Czułem jak przez chwilę wierci się za moimi plecami, rozbudzając się.
– Wszystko w porządku? Jesteś strasznie ciepły.
Po chwili poczułem jak dłoń z mojego boku przenosi się na czoło. Zaraz jego ręka chwyta moje ramię i przekręca na plecy.
– Dobrze się czujesz? – Spytał obserwując mnie bacznym wzrokiem.
Tak właściwie to nie za bardzo, lecz sądziłem, że to sprawka wczorajszego alkoholu i poczucia winy z powodu pocałunku. Czyżby przyczyną było coś jeszcze?
– Ej, Jimin, zbudź się.
Otworzyłem szerzej oczy, widząc jak poduszka leci w stronę Chima, odbija się od niego i spada na podłogę. Hyung podniósł się natychmiast zdezorientowany.
– Daj rękę. – Odezwał się Yoongi, wyciągając swoją w jego stronę.
Jimin niepewnie podał mu swoją dłoń, która po chwili wylądowała na moim czole.
– Kookie, masz gorączkę. – Powiedział zmartwiony, podnosząc się do siadu. – Było nie latać prawie na golasa w nocy balkon. – Mruknął niezadowolony.
– Co? – Wychrypiałem, ponownie czując kłucie w gardle.
– Yoongi, przynieś termometr.
– Gdzie jest? – Spytał, wstając z łóżka.
– Łazienka. Na samym dole szafki.
Zostałem sam z Jiminem, który tulił mnie do siebie.
– Lunatykowałeś w nocy i postanowiłeś się trochę przewietrzyć. – Poinformował mnie. – Aż tak podświadomie nie chciałeś iść do szkoły? – Zaśmiał się. – Jakiś ważny sprawdzian?
Do pokoju zaraz powrócił Yoongi, który podał mi tremometr. Cierpliwie czekałem, aż urządzenie wyda z siebie dźwięk, sam ciekaw wyniku. Niestety ostatecznie liczby na malutkim wyświetlaczu nikogo nie zadowoliły. Kiedy ja się tak załatwiłem?
– Macie jakieś leki? – Dopytał Yoongi.
– Zobacz w kuchni.
Znowu zostałem z przytulającym mnie Jiminem. Nie czułem się zbyt dobrze, gdy tworzono wokół mnie takie zamieszanie.
– Dobra, dajcie mi szybko te leki. Muszę się szykować do szkoły. – Powiedziałem, chcąc wydostać się spod kołdry.
– O nie, mój panie. Nigdzie nie idziesz.
Wywróciłem oczami. Może nie czułem się najlepiej, ale leki zaraz powinny postawić mnie na nogi. Poza tym mam dzisiaj sprawdziany, nie mogę opuszczać szkoły. Próbowałem wydostać się z łóżka, jednak Jimin skutecznie mi to utrudniał. W końcu siadł mi na biodrach, chwytając moje ręce, nie mając zamiaru wypuścić mnie z sypialni.
W tym czasie Yoongi wrócił z niezadowoloną miną i pustymi rękoma.
– Wszystko macie przeterminowane. – Oznajmił.
– Co? – Odezwał się starszy.
– Wszystko jest przynajmniej dwa miesiące po terminie.
Jimin ciężko westchnął, kręcąc głową. Prawda jest taka, że oboje raczej byliśmy mało chorowici, więc nie zamartwialiśmy się czy leki w naszej apteczce są jeszcze przydatne. Dobrze, że Yoongi zwrócił na to uwagę, bo znając życie ja lub Jimin nawet byśmy na to nie spojrzeli.
– Pójdę do apteki po coś na przeziębienie. Jungkookie, coś oprócz gorączki cię męczy?
– Nie wiem. – Wychrypiałem.
– No tak, gardło. Powiedziałbym, że pewnie Jimin ma jakąś wspaniałą maść na to, ale... – Oboje spojrzeliśmy na niego, hyung oczywiście z małym uśmieszkiem. – To ja może już pójdę po te leki.
Poczułem na sobie znaczące spojrzenie starszego.
– Co?
– Zaproponowałbym tą maść, ale sądzę że lepiej działa profilaktycznie oraz już po wyleczeniu.
Ponownie wywróciłem oczami. Znaleźli się lekarze.
– Hyung, załóż maskę, bo jeszcze się zarazisz.
– To będziemy razem spędzali całe dnie w łóżku. – Uśmiechnął się zadowolony.
– Hyung, ja nie żartuję.
Źle czułbym się ze świadomością, że jest przeze mnie chory. Widząc, że raczej nie ma zamiaru jej ubrać, sam sięgnąłem do szafki nocnej, mając nadzieję, że jakąś tam znajdę. Szczęście jak na razie było po mojej stronie.
– Moje biedactwo. – Powiedział, ponownie się do prze przysuwając i obejmując mnie.
Rozluźniłem się, wtulając w niego. Cieszę się, że wczorajszy wypadek jest już tylko nieprzyjemnym wspomnieniem. Mam nadzieję, że hyung jakoś rozwiązał sprawę z tabletem i że nie okazał się on być całkowicie zepsuty. Będę musiał później z nim o tym porozmawiać.
Jiminnie na chwilę zniknął z sypialni, by później powrócić z chłodnym okładem, który wylądował na moim czole. Starszy ponownie zajął miejsce tuż przy mnie.
– Jungkookie, dlaczego wypiłeś moje soju? – Spytał szeptem, głaszcząc wierzch mojej dłoni.
– Czułem się źle przez tą całą sytuację. Myślałem, że to pomoże.
– I pomogło? – Odezwał się łagodnie.
– Nie. – Burknąłem.
– Widzisz, alkohol nie jest rozwiązaniem.
– Wiem.
Zapanowała cisza. Zacząłem się wiercić na łóżku, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji oraz nie mogąc uciec od tego uczucia gorąca. Hyung co jakiś czas zmieniał mi okłady, które jednak nie przynosiły mi żadnej ulgi.
W końcu zjawił się Yoongi z całym zapasem leków.
– Obrabowałeś całą aptekę czy jak?!
– Oczywiście. – Odparł. – Zagroziłem, leki albo pokażę wam zdjęcie Jimina bez makijażu i od razu oddali mi wszystko co mieli.
– Ha ha, bardzo śmieszne. – Burknął hyung, zabierając od niego reklamówkę.
A ja mimo wszystko nieco się uśmiechnąłem. Jimin przejął reklamówkę lekko naburmuszony, po czym wyszedł z nią z pokoju. Zostałem sam z Yoongim. Starszy uśmiechnął się do mnie nieco ze współczuciem, zajmując miejsce na brzegu łóżka.
– No to ładnie się załatwiłeś.– Powiedział, odgarniając z czoła nieco posklejane od potu końcówki włosów.
– Hyung... Wczoraj...
– Spokojnie, ja niczego Jiminowi nie mówiłem.
Trochę mnie to uspokoiło, lecz nie do końca zmyło poczucie winy. To wszystko przez alkohol... Oboje spojrzeliśmy na drzwi, gdy doszło nas pukanie. Yoongi wstał, otwierając wejście do sypialni. Do środka wszedł Jimin trzymając w ręku tackę z lekami. Więcej tego nie było?! Poza tym od kiedy my posiadamy taką tackę?!
– To wszystko nie jest chyba dla mnie?
– Cichutko, oszczędzaj gardełko. – Uciszył mnie. – I tak, wszystko jest dla ciebie.
– Jestem przeziębiony, a nie umieram.
Nie zwrócił uwagi na moje słowa. To chyba będzie jak gadanie do ściany. Yoongi zaśmiał się pod nosem, widząc to wszystko. Życzył mi powrotu do zdrowia, po czym opuścił naszą sypialnię. Gdy zostaliśmy sami Jimin od razu wziął się za leczenie mnie, rozpoczynając podawanie mi chyba wszystkich leków jakie wymyślili na przeziębienie. Wypijałem wszystko i połykałem bez słowa skargi.
Po niektórych gorących napojach zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco, jednocześnie czując jak przez tę temperaturę robię się coraz bardziej senny. Ułożyłem się wygodnie na łóżku, mając zamiar przespać tę chorobę.
– Jiminnie, zaczaruj mnie przed snem. – Mruknąłem pod nosem.
– Mogę cię zahipnotyzować. – Powiedział, siadając na mnie okrakiem. – Patrz w moje oczy. – Poprosił, a ja posłuchałem z uśmiechem na ustach, ukrytym pod maską. – Robisz się senny, a kiedy się obudzisz, będziesz już całkowicie zdrowy. – Powiedział, na koniec odsuwając moją maskę z twarzy by ucałować mnie w nosek.
Gdyby nie to, że przez temperaturę moja twarz pewnie była cała czerwona, to bym się zarumienił. Starszy zszedł ze mnie, zajmując miejsce obok mnie na powierzchni kołdry. Wtulił się we mnie, co od razu wywołało na mojej twarzy jeszcze szerszy uśmiech i przyjemne ciepło w sercu.
– Jungkookie. – Zaczął nieco przeciągle. – Możemy porozmawiać?
Poczułem ukłucie niepokoju. Dlaczego te dwa słowa mają taki negatywny wydźwięk?
– Przecież cały czas rozmawiamy. – Powiedziałem, na co on zaśmiał się krótko.
– Tak. Ale... Chciałbym porozmawiać z tobą o czymś konkretnym. Tak jakby... Wiesz, rozmawiałem wczoraj z Yoongim.
Po tych słowach miałem wrażenie, że moje serce wyskoczy z mojej piersi. Czy on czuje jak mocno bije? Podejrzewa coś? Ale przecież hyung mówił, że nie powiedział mu o niczym.
– Rozmawialiśmy też na ten temat wcześniej, kiedy poprosiłeś mnie o rozmowę z nim. Znaczy, kiedy oboje chcieliśmy by któreś z nim porozmawiało.
Teraz nieco mi ulżyło, ponieważ nie mogło chodzić o wczorajszy incydent. W takim razie o co?
– Słuchaj, sam zauważyłeś, że hyung... specyficznie nas traktuje. Znaczy... – Mówił, a ja nie pamiętam, kiedy ostatni raz miał z czymś taki problem. – Zachowuje się nieco bardziej śmiało i prowokująco. I to nie dzieje się tylko w stosunku do mnie, ale również do ciebie.
Już naprawdę nie miałem pojęcia dokąd zmierza ta rozmowa. Co on próbuje mi powiedzieć?
– I trochę mi powyjaśniał to wszystko i myślałem nad tym, ale nadal nie wiem, bo przede wszystkim nie wiem co ty na ten temat sądzisz. – Mówił na jednym tchu, przez co miałem wrażenie, że włączył mu się tryb totalnie kłamiącego Taehyunga.
Jednak hyung prędzej był zakłopotany tym wszystkim niż by w tym momencie kłamał.
– Jiminnie, powiedz wprost o co chodzi. – Poprosiłem, nie będąc pewien czy tego właśnie chcę.
– Hyung zaproponował mi... nam... trójkąt.
Otworzyłem szerzej oczy. Już się gubiłem, które stany były powodowane przez chorobą, a które przez tę sytuację.
– Ale nie chodzi dokładnie o to, o czym pewnie pomyślałeś. – Dokończył w pośpiechu. – Hyungowi nie chodzi o to byśmy się wszyscy razem przespali. W sensie, nie nalega na seks, tylko... Chciałby mieć niejako przyzwolenie na to wszystko co i tak do tej pory robił. Żeby to już nie były takie podchody tylko... Tylko żeby normalnie mógł... Ciebie lub mnie... Chodzi o jakieś takie niewinne... – Mówił, nie potrafiąc właściwie dokończyć i przekazać, żadnej konkretnej wiadomości.
Mój mózg zaczął pracować na wysokich obrotach. Nie wiem czy to przez tą gorączkę miałem pewien problem z połączeniem tych informacji, dlatego przez długi czas myślałem, starając się nie dojść do błędnych wniosków.
– Jungkookie, widziałem jak hyung... Zaczepia cię i tym podobne. – Powiedział, a ja nie za bardzo wiedziałem, co ma na myśli mówiąc „tym podobne" i miałem nadzieję, że nie ma na myśli wczoraj. – I widziałem, że nie koniecznie miałeś coś przeciwko.
– Jiminnie... – Zacząłem szybko, lecz równie szybko mi przerwano.
– Spokojnie, nie mam ci tego za złe. Nie mówię tego by ci to w jakikolwiek sposób wypomnieć.
Żałowałem, że przez to jak wtula się w moje ciało, nie miałem możliwości spoglądania na jego twarz. Może wtedy bardziej rozumiałbym jego stanowisko w tym wszystkim.
– On do niczego nie będzie nas zmuszał. Nie musimy pozwalać mu na przekroczenie pewnych granic.
Słuchałem go, nie mając pojęcia co o tym sądzić. Prawda jest taka, że rzeczywiście te dwuznaczne sytuacje z hyungiem w pewien sposób może i mi się podobają. Jednak to Jiminnie jest moją jedyną miłością. Bez wahania porzuciłbym te miłe sytuacja na rzecz Jimina.
Nie jestem pewien czy będę się umiał dzielić z Jiminem. Jedno to niewinne zaczepianie, które mimo wszystko było raczej dyskretne, by drugie nie widziało. A bezpośrednie sytuacje na oczach drugiego to całkiem co innego.
– Nie musimy się zgadzać.
Ale mimo wszystko chcesz spróbować, mam rację?
– Jimin. – Powiedziałem, licząc, że podniesie na mnie wzrok. – Jimin. – Powtórzyłem, sam odwracając jego twarz w moją stronę.
Spojrzałem w jego brązowe oczy, które początkowo uciekały ode mnie. Cieszyłem się, że miałem na sobie maskę, która zasłaniała mój smutny uśmiech. Skarbie, naprawdę ci już nie wystarczam? Brakuje ci czegoś? Robię coś źle? Dlaczego ze mną nie porozmawiasz tylko próbujesz znaleźć to u innego?
– Zdradziłeś mnie z nim? – Wymsknęło mi się.
– Nie! – Odparł natychmiast. – Nie spałem z nim.
Nie wiem czy mnie to uspokoiło. Czy ja sam miałem w tym wszystkim czyste sumienie? Też lubię hyunga, nawet bardzo, ale nie aż tak bardzo. To tylko chwilowe zauroczenie, które nawet nie może się równać z tym co do ciebie czuje.
Jednak jeśli cię to uszczęśliwi, jeśli dzięki temu będę widział na twojej twarzy uśmiech...
– Możemy spróbować.
– Naprawdę nie musimy jeśli nie chcesz. Hyung przestanie nas nawet zaczepiać, jeśli tego będziemy chcieć.
Ale tego nie chcesz, prawda?
– Spróbujemy.
Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który to samo wywołał na mojej twarzy. Przytuliłem go do ciebie, chcąc poczuć jego bliskość.
– Króliczku, pamiętaj, że kocham tylko ciebie i nikt tego nie zmieni. – Mówiąc to, chwycił moją dłoń, na które znajdowała się podarowana mi przez niego obrączka.
Chciałbym w to wierzyć, Jiminnie. Ale nie mam ci niczego za złe, to moja wina. Może gdybym sam dał hyungowi jasno do zrozumienia, że nie życzę sobie takiego zachowania wobec mnie oraz ciebie, wszystko wyglądało by inaczej. Nie mówiłbyś, że ja również się na to zgadzałem, dlatego mógłbym się na to zgodzić, bo przecież co za różnica.
Ucałowałem starszego w czubek głowy.
– Kocham cię. – Szepnąłem.
– Ja ciebie również.
I niech to się nie zmieni. Bałem się jednak, że ta sprawa nie będzie mi dawała teraz spać po nocach. Spojrzałem w stronę swojej szafki nocnej, w której szufladach miałem ukryte nowe opakowanie tabletek, o których hyung nie wiedział. Jeśli ich teraz nie wezmę i nie zasnę, to będę się zadręczał myślami.
– Jiminnie, przyniesiesz mi ciepłe mleko do picia?
– Smakowe? – Spojrzał na mnie z uśmiechem
– Mhm. – Mruknąłem.
– Oczywiście słońce. – Powiedział, całując mnie w czółko.
Dobrze, Jungkook, to twoja szansa, dasz radę bez popijania.
Jimin
Naprawdę nie miałem pojęcia jak przeprowadzić z nim tę rozmowę. Jednak naprawdę chciałem mieć to z głowy. Rozczulił mnie tą prośbą o zaczarowanie. Chyba gorączka robi swoje. Miałem nadzieję, że taka zabawa naprawdę mu pomoże.
Wtuliłem się w ciało młodszego, opierając głowę na jego piersi. Błądziłem wzrokiem po pokoju, zastanawiając się jak powinienem zacząć.
– Jungkookie. – Powiedziałem przeciągle. – Możemy porozmawiać?
– Przecież cały czas rozmawiamy.
Nie ułatwiasz! Zacząłem jakoś naprowadzać go na temat rozmowy, bojąc się powiedzieć to wprost. Czułem jak chłopak lekko się spina. Chyba ta rozmowa również dla niego nie będzie łatwa. Cały czas mówiłem, jąkając się, robiąc często przerwy by chwilę się zastanowić. Szło mi to jak krew z nosa.
– Jiminnie, powiedz wprost o co chodzi. – Poprosił, a ja zacząłem kompletnie panikować.
Wprost?! Ale jak to powiedzieć, żeby nie zabrzmiało źle? Wczoraj miałem talent by to co miało brzmieć niewinnie i zwyczajnie, brzmiało wręcz przeciwnie.
– Hyung zaproponował mi... – Nie mi! – Nam... – Poprawiłem się natychmiast. – Trójkąt. – Powiedziałem nieco ciszej.
Nieco przeraziła mnie ta cisza z jego strony, dlatego zaraz ponownie zacząłem mówić, tłumacząc całość, chcąc uniknąć nieporozumień. Zdecydowanie tego typu rozmowy nie są moją mocną stroną.
– Jungkookie, widziałem jak hyung... Zaczepia cię i tym podobne. I widziałem, że nie koniecznie miałeś coś przeciwko.
Mam nadzieję, że to nie brzmi jakbym był świadkiem wydarzeń z wczoraj. W końcu przecież nie raz widziałem ich w dwuznacznych sytuacjach, jak chociażby ta w kuchni jakiś czas temu.
– Jiminnie...
– Spokojnie. – Przerwałem mu. – Nie mam ci tego za złe. Nie mówię tego by ci to w jakikolwiek sposób wypomnieć.
Sam mam swoje na sumieniu. Byłoby nie fair, gdybym miał ci takie rzeczy za złe, szczególnie, że to ode mnie się zaczęło.
Dalej tłumaczyłem mu to wszystko, czując się bardziej niż niezręcznie.
– Nie musimy się zgadzać. – Mruknąłem.
Naprawdę nie musi. Nic się nie stanie. Wrócimy do wcześniejszego stanu, albo nawet nie, ponieważ wtedy hyung raczej da nam całkowity spokój.
– Jimin. – Powiedział, chwytając mnie za brodę i odwracając moją twarz w swoją stronę. – Zdradziłeś mnie z nim?
Moje serce mocniej zabiło na te oskarżenia.
– Nie! Nie spałem z nim. – Odparłem natychmiast.
Przecież to było zgodne z prawdą. Poza tym przecież ty również się z nim całowałeś, więc jesteśmy kwita.
– Możemy spróbować.
Byłem naprawdę w szoku. Nie sądziłem, że się zgodzi. Nie przygotowałem się.
– Naprawdę nie musimy jeśli nie chcesz. Hyung przestanie nas nawet zaczepiać, jeśli tego będziemy chcieć.
– Spróbujemy. – Odezwał się cicho, przytulając mnie do siebie.
– Króliczku, pamiętaj, że kocham tylko ciebie i nikt tego nie zmieni. – Chwyciłem jego dłoń, na które znajdowała się podarowana przeze mnie obrączka.
Tego byłem pewien jak niczego innego. Ten układ nie jest dlatego, że zacząłem czuć coś do hyunga. Może i owszem, jednak to było uczucie innego kalibru oraz lekka chęć spróbowania czegoś nowego. To mój chłopak-narzeczony-mąż był jedyną prawdziwą miłością mojego życia.
– Kocham cię. – Szepnął, na co odpowiedziałem natychmiast.
Leżeliśmy wspólnie do momentu, kiedy mojemu króliczkowi nie zachciało się pić. Z wielką chęcią przyniosłem mu jedno z jego smakowych mlek, odłożonych do osobnej szuflady, by nikogo nie kusiło. Z uśmiechem na ustach obserwowałem jak po chwili cała szklana zostaje opróżniona.
– Czegoś ci jeszcze potrzeba?
– Nie, dziękuję.
– Naprawdę? – Spojrzałem na niego z łobuzerskim uśmiechem, który tak lubił. – A ja miałem nadzieję, że trochę ci mnie brakuje.
– Oj, przecież wiesz, że cierpię na nieustanny i niewystarczający brak Jimina, więc myślałem, że to oczywiste, że nałogowo potrzebuje twojej obecności.
– A już myślałem, że ci przeszło.
– Nigdy mi nie przejdzie.
Naprawdę miło było to słyszeć. Jednak ta ziewająca królicza mordka, ukryta za maską, uświadomiła mnie, że powinienem dać mu już odpocząć. Poprawiłem jeszcze przykrywającą go kołdrę oraz zmieniłem zimny okład z jego czoła na świeży, po czym opuściłem sypialnie, dając mu w spokoju zasnąć.
Nie mając nic konkretnego do roboty udałem się do salonu. Usiadłem ciężko na kanapie, opierając się o oparcie, odchylając głowę do tyłu.
– Naprawdę nie nadaję się do takich rozmów.
– Co? Rozmawiałeś z nim już o tym? – Spytał nieco zdziwiony. – I jak?
– Czuję się okropnie, a ty pytasz jak było. Dzięki.
– Nie pytam jak było, tylko jaki jest wasz werdykt.
– Tym bardziej dzięki. – Burknąłem.
Milczałem, chcąc chwilę odpocząć po tym co musiałem przeżyć, wyduszając to wszystko z siebie. Czy to było tego warte?
– Jimin, i jak? – Dopytywał dalej, gdy ja milczałem.
– Przyznaj, że chcesz nas po prostu przelecieć i tyle. – Odezwałem się, mając nadzieję, że to nie jest prawdą. Nie po to się starałem przekonać do tego Jungkooka.
– Myślałem, że rozumiesz. Nie na tym mi zależy. Można powiedzieć, że chce być waszym chłopakiem, ale nie wpierdzielać się w wasz związek, który jest tego wszystkiego podstawą, tylko być nieco obok, ale nadal z wami.
Co? Dobra, chyba rozumiem.
– Zgodził się spróbować. – Kiedy to mówiłem, na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. – Ale proszę cię, nie zrób niczego, co kazałoby mi i Kookiemu żałować tej decyzji.
– Nie mam zamiaru. – Powiedział zadowolony.
– Ale wiesz, że oczekujemy od ciebie tego, że będziesz nam wierny?
– Spokojnie, wasza dwójka mi wystarczy aż nazbyt.
– Nie licz tylko, że jeden z nas będzie na każde twoje skinienie, kiedy zachce ci się...
– Znowu mówisz jakbym oczekiwał jedynie jednego. – Odezwał się nieco urażony.
– Przepraszam. – Westchnąłem zmęczony, przymykając nieco oczy.
Naprawdę nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. Przecież mówiłem, że jestem kiepski w rozmowach tego typu. Mam nadzieję, że rozmawiając z króliczkiem niczego złego nie powiedziałem. Spod przymrużonych powiek widziałem jak hyung wstaje i udaje się w stronę wyjścia z pokoju. Mam nadzieję, że się nie obraził.
Drgnąłem zdziwiony, gdy poczułem ręce starszego na swoich ramionach. Mruknąłem cicho, kiedy jego dłonie zaczęły mnie masować.
– Tylko nie przyzwyczajaj się za bardzo. – Ostrzegł mnie.
Nie miałem siły odpowiedzieć, w tym momencie było mi za dobrze. Chyba naprawdę tego potrzebowałem. Kilka ostatnich dni naprawdę dało mi w kość. Zamknąłem oczy, poddając się jego dotykowi.
Spiąłem się nieco, gdy poczułem jak jego usta składają krótki pocałunek na moim karku.
– Eh, będę musiał się przyzwyczaić na to, że mogę ci na to pozwalać.
– Mam rozpocząć proces przyzwyczajania. – Powiedział, składając kolejny pocałunek, tym razem na mojej szyi.
– Powolny. – Pokreśliłem. – A w przypadku Jungkook niezwykle ostrożny. Nie chcę żeby poczuł się przez ciebie zaniedbywany, tylko dlatego, że początkowo będzie nieśmiały.
– Jaki troskliwy z ciebie hyung. – Powiedział, następnie kolejny raz drażniąc moją skórę. – Ale spokojnie, odpowiednio zajmę się każdym z was.
Zaczynałem się coraz bardziej odprężać. Niestety, masaż trwał krócej niż bym tego chciał. Mógłbym tak siedzieć godzinami. Jednak wtedy Yoongiemu już dawno odpadłyby ręce.
Po jakże miły poranku przyszła pora by rozwiązać jakoś sprawę nieobecności naszego pilnego ucznia. Nie miałem pojęcia co z tym zrobić. Już raz pisaliśmy mu zwolnienie. Drugi raz ta sama sztuczka może wydać się podejrzana.
– Nie wiem, dzwonimy do dyrektora? Albo wychowawcy? – Zaproponowałem.
– Nie mam pojęcia. Co byś zrobił na miejscu rodzica?
– Olał to, bo dziecko miałoby zwolnienie od lekarza. – Powiedziałem załamany. – Dobra, zadzwonię do wychowawczyni. Raczej nie wie jak brzmi tata Jungkooka.
– Masz numer? – Zadał bardzo dobre pytanie.
– Nie.
No to jesteśmy w kropce. Sięgnąłem po swój telefon, mając nadzieję, że trafię akurat na przerwę. Z ciężko bijącym sercem wsłuchiwałem się w każdy sygnał.
– Cześć, co tam? – Przywitał się standardowo.
– Hobiasz, masz może numer do wychowawczyni Kookiego?
– Nie. Ale jest duże prawdopodobieństwo, że Taehyung ma. Nie wiem dlaczego, nie pytałem i nie chcę wiedzieć.
Ja również chyba wolałem nie wnikać. Podziękowałem przyjacielowi i po chwili wykonałem kolejny telefon.
– Jimin hyung?
– Słuchaj, prześlij mi numer telefonu waszej wychowawczyni.
– Dlaczego Jungkooka nie ma w szkole? – Spytał, całkiem ignorując moje pytanie.
– Ma gorączkę, gardło go boli. Ogólnie kiepsko się czuje. Dasz ten numer? Muszę mu załatwić jakieś usprawiedliwienie.
– Jasne, zaraz ci go prześlę. Wpadnę po szkole przynieść mu lekcje. Życz mu zdrowia ode mnie. – Powiedział, nim się rozłączył.
Po chwili na mój telefon przyszła wiadomość z numerem telefonu ich wychowawczyni.
– Daj, ja zadzwonię. – Zaproponował Yoongi. – Jestem starszy.
Nie wiem jakie to miało w tej chwili znaczenie, ale natychmiast oddałem mu swój telefon. W napięciu przyglądałem się starszemu jak prowadzi rozmowę z nauczycielem. Całe szczęście wszystko udało się bez żadnego problemu.
– No to przynajmniej to mamy z głowy.
Odetchnąłem z ulgą. Czując jak mój brzuch skręca się z głodu zaproponowałem śniadanie. Po posiłku oboje leniliśmy się w salonie. Nie mogłem pracować, ponieważ nie za bardzo miałem na czym. Ku mojej radości przed południem otrzymałem telefon z informacją, że w pełni sprawny tablet będzie do odbioru we wtorek. Cena była trochę większa niż bym chciał oraz są to niemal pięć dni przestoju w pracy... Ale ważne, że tablet będzie działał i nie będę musiał kupować nowego.
Była już pora właściwie poobiadowa, a z sypialni nadal nie słychać było żadnych oznak życia.
– Yoongi, może sprawdzisz co u niego? Dobrze jeśli śpi, ale może powinien obudzić się i zjeść coś ciepłego?
Starszy skinął głową. Wstał i po chwili zniknął z pomieszczenia. Miałem nadzieję, że Jungkook na jakiś czas się przebudzi. Chciałem wdrożyć do jego leczniczej terapii nieco nowatorski element, jakim mają być przyjemne wrażenia wzrokowe. Jednak aż do tego momentu, nie chciałem mu się pokazywać.
Jungkook
Otworzyłem powoli oczy. Ktoś mnie wołał.
– Ej, Jungkoook. – Usłyszałem spokojny szept.
Spojrzałem na bok, dostrzegając kucającego przy łóżku Yoongiego hyunga. Wydawało mi się, że spogląda na mnie zmartwionym wzrokiem. Mój mózg był jeszcze za bardzo zaspany by mieć pewność do czegokolwiek. Nawet tego, czy aby na pewno już się obudziłem.
– Jak się czujesz? – Spytał z delikatnym uśmiechem.
Musiałem się chwilę zastanowić nad odpowiedzią. W tym czasie jego dłoń ściągnęła z mojej głowy okład i spoczęła na moim czole.
– Chyba już trochę lepiej, co? – Stwierdził. – Ale dzisiaj spędzisz dzień w łóżku. Zaraz zrobimy ci coś ciepłego do jedzenia i będziesz mógł sobie dalej spać.
Kiedy jego ręka zniknęła z mojego czoła, sam położyłem na nim swoją. Gorączka chyba minęła. Czułem się o wiele lepiej niż rano. Właściwie to którą mamy godzinę?
– Potrzebujesz jeszcze czegoś?
– Nie, raczej nie. – Pokręciłem głową. – Hyung, lekcje!
– Spokojnie, poprosiliśmy Tae, żeby ci je później przyniósł, więc pod wieczór będziesz miał gościa. Hyungowie o wszystko się zatroszczyli. – Uśmiechnął się do mnie.
Trochę mi ulżyło. Nawet po jednym dniu mogłem sobie narobić sporych zaległości, jeśli nauczyciele odpowiednio się o to zatroszczą dużą ilością notatek i nowego materiału. Hyung jeszcze dla pewności wcisnął mi w ręce termometr, który zaraz włożyłem pod pachę.
Sam nieco się uspokoiłem, gdy zobaczyłem, że temperatura wraca już do normy. Jeszcze tego by brakowało bym zachorował i zawalił szkołę lub co gorsza pozarażał hyungów.
– Jakbyś czegoś potrzebował, to nas wołaj. Jimin zaraz przyniesie ci coś ciepłego do jedzenia.
Skinąłem głową. Hyung puścił do mnie oko, po czym opuścił pomieszczenie. Podniosłem się do pozycji siedzącej. Nagle zaczęła mi się przypominać moja rozmowa z Jiminem sprzed zaśnięcia. Poczułem, że się czerwienię. Jiminnie na pewno już rozmawiał o tym z Yoongim. W sumie hyung zachowywał się całkiem normalnie, a nawet przyzwoicie i troskliwie. Trochę obawiałem się, że po zgodzeniu się na próbę tego trójkąta, to już w ogóle nie będę się mógł od niego opędzić. Trochę mnie to uspokoiło.
Yoongi
Opuściłem sypialnię, ciesząc się z poprawy zdrowia młodszego. Naprawdę musiał przeziębić się podczas tej wizyty na balkonie. Co swoją drogą nadal mnie niepokoiło. Dotychczas nie miałem okazji widzieć nikogo lunatykującego. Sam nie miałbym pojęcia jak mam się z nim obchodzić. Jimin mógł mnie wcześniej uprzedzić.
Rozejrzałem się za chłopakiem, który zniknął z salonu.
– Jimin!
– Chwilę! – Usłyszałem odpowiedź z ich garderoby.
Podszedłem bliżej pomieszczenia.
– Yoongi, odgrzej mu bibimbap z lodówki i dodaj do tego coś ciepłego do picia. Ja mu zaraz to zaniosę.
– Nie możesz sam tego zrobić?
Nie żebym nie chciał tego zrobić, bo zależało mi teraz na wyzdrowieniu Jungkooka. Ale byłem ciekawy co on tam robi.
– Yoongi hyung, proszę!
Wywróciłem oczami, kierując się do kuchni. Podgrzałem mu nasz wczorajszy obiad oraz przygotowałem ciepłą herbatę do picia. Zacząłem trochę szperać po szafkach w poszukiwaniu jakieś tacki. Przecież to wszystko jest gorące. Nie zaniesie mu tego, trzymając te naczynia.
W końcu udało mi się coś znaleźć. Z tacką w ręce podszedłem pod garderobę.
– Długo jeszcze?
W odpowiedzi zobaczyłem otwierające się drzwi. Musiałem się naprawdę pilnować, by nie wypuścić tacki z rąk. Zmierzyłem Jimina od góry do dołu. Przełknąłem ciężko ślinę, starając się panować nad oddechem.
– I jak? – Spytał nieśmiało.
Oddałem mu trzymaną przeze mnie tackę, po czym stanąłem za nim.
– Może nie do końca moje klimaty, jednak... – Wyszeptałem mu do ucha, przejeżdżając dłonią po jego nagim udzie, wędrując nią powoli do góry.– Ułatwiony dostęp bardzo mi się podoba.
Widziałem na jego twarzy lekki rumieniec.
– O-otworzysz mi drzwi. – Powiedział niepewnie.
Wyminąłem go, stając przed ich sypialnią.
– Panie przodem. – Powiedziałem, po czym otworzyłem drzwi.
Zamknąłem je za nim, bijąc się z myślami. Zostać tutaj i spróbować co nieco podsłuchać, czy wrócić do salonu lub do swojego pokoju? Ostatecznie nie chcąc samego siebie męczyć udałem się do siebie, zostawiając jednak otwarte drzwi.
Chcę jeszcze chwilę na niego popatrzeć, gdy już wróci od Jungkooka.
Jungkook
Gdy usłyszałem otwierające się drzwi, podniosłem wzrok. Zatkało mnie momentalnie.
– Jak się pan czuje? – Zapytał z słodkim uśmiechem.
O wiele lepiej, odkąd cię zobaczyłem. Patrzałem na niego z czystym pragnieniem. Miałem wrażenie, że moja temperatura znowu podskoczyła do góry, jednak z całkiem innej przyczyny.
– Oj nie za dobrze. – Powiedziałem, udając obłożnie chorego. – Siostrzyczka będzie musiała mi chyba zmierzyć temperaturę.
Obserwowałem jak dość skąpe ubranie nieco przesuwa się do góry, gdy Jiminnie odłożył na szafkę przyniesioną dla mnie tacę z jedzeniem. Nie mogłem oderwać wzroku od tych ud.
– Gdzie się pan patrzy? – Zwrócił mi uwagę. – Bo uznam to za niegrzeczne.
– Uznaj to za sugestywne, słońce.
Prychnął, udając obrażonego tą uwagą. Jak ja uwielbiam tego typu zabawy z nim. Przy moim ChimChimie nie można się nudzić.
Odsunąłem kołdrę na bok, ponieważ było mi wystarczająco gorąco. Hyung spróbował zmierzyć mi temperaturę, a ja nie mogłem oderwać wzroku od tego skąpego stroju pielęgniarki. Nie zamierzając mu niczego ułatwiać, co chwila wierciłem się i przez przypadek termometr wypadał z właściwego miejsca.
– Niech się pan uspokoi. – Poprosił nieco nerwowo.
Uśmiechnąłem się zadziornie, kręcąc się jeszcze bardziej. Zniecierpliwiony Jimin usiadł na moich biodrach. Jego ręce delikatnie unieruchomiły moje obok głowy. Dobrze wiedział, że gdyby zrobił to zbyt stanowczo, nie czułbym się komfortowo. Mój troskliwy Jiminnie.
– Miałem zamiar w pierwszej kolejności wypróbować inny strój, lecz ten bardziej pasował do sytuacji. – Wyszeptał zadowolony, pochylając się w moją stronę.
Jestem ciekaw, co on tam dla mnie jeszcze chowa. Mały diabełek.
– Będzie pan już grzeczny?
– To zależy, co dostanę w zamian za dobre zachowanie.
– Jeśli grzecznie zje pan swój obiad, to postaram się o bardzo miły pakiet dodatkowy.
Jęknąłem niezadowolony na wieść, że cokolwiek mnie ma czekać, będzie to po posiłku. Jimin jednak chyba nie miał zamiaru ustąpić w tej kwestii, ponieważ po chwili taca z jedzeniem wylądowała pomiędzy nami.
Zacząłem jeść, chcąc mieć to już z głowy. Spożywając posiłek poczułem jak naprawdę byłem głodny, jednak nie zmieniało to faktu, że bardziej wygłodniały byłem na punkcie ciała Jimina. Szybko opróżniłem miskę, jak i kubek herbaty.
Jiminnie odłożył tackę na bok, spoglądając na mnie z cwanym uśmieszkiem. Poczułem przyjemne dreszcze, gdy starszy zaczął przybliżać się do mojego krocza.
– Zasłużył pan na dodatkowy pakiet, mający na celu umilenie panu czasu.
Długo nie musiał czekać, by moje bokserki zrobiły się ciasne. Gdy zsunął w dół ich materiał, jego oczom mógł się ukazać już w pełni gotowy członek. Sapnąłem, gdy jego usta nagle zamknęły w swoim wnętrzu moją męskość.
Odchyliłem do tyłu głowę z przyjemności.
_______________________
No to mamy to czego niektórzy się obawiali, a inni czekali niecierpliwie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top