Rozdział 33
Jungkook
Cieszyłem się na wcześniejszy koniec lekcji. Jeszcze tylko dziesięć minut i będę mógł pójść w spokoju do domu. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz miałem okazję kończyć tak wcześnie. Zawsze miałem jakieś zajęcia pozalekcyjne.
Kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka, poderwałem się do góry tak jak pozostali. Zaraz po wyjściu na korytarz zostałem zatrzymany przez Taehyunga. Przed klasą stało zadziwiająco dużo chłopaków. Oni nie idą do domu? Powinienem mieć złe przeczucia?
– Gotowy na wyjście? – Powiedział, zarzucając swoją rękę na moje ramiona.
– Co? Jakie wyjście?
– Chyba nie sądzisz, że dzień osiemnastych urodzin minie ci spokojnie w domu.
Inni koledzy z klasy jedynie zgodnie skinęli głowami. Nie podobało mi się to. Już z rana w szkole otrzymałem masę życzeń. W domu, gdy wychodziłem wszyscy jeszcze spali. Jednak sądziłem, że po siedmiu lekcjach, będę mógł liczyć na spokojny dzień w domu z hyungiem... hyungami.
– Muszę iść do domu się przebrać. – Starałem jakoś grać na zwłokę.
– O to się nie martw. Wziąłem ci coś na przebranie.
Skubany dobrze się przygotował. Starałem się coś jeszcze wymyślić na poczekaniu, lecz przyjaciel nie dawał za wygraną. Będąc głuchym na moje subtelne sprzeciwy, zaciągnął mnie pod swoją szafkę, z której wyciągnął moje ubranie. Skąd on je wziął?! Złodziej!
– Zobaczysz, będzie fajnie! – Dalej mnie przekonywał, podczas gdy cała ekipa chłopaków przebierała się wspólnie z szkolnych mundurków w normalne ciuchy.
Każdy z nich miał coś na przebranie. To było zaplanowane! A sądząc po tym, że jednak każdy z nich wolał się przebrać, to niemal oczywistym było, że idziemy pić.
– Ale jutro mamy szkołę.
– Spokojnie, przecież nie musimy się zaraz spijać. Kulturalnie wypijemy po jednym piwie by uczcić dorosłość kolegi. – Powiedział pseudo poważnym tonem.
No i jak ja miałem ich przegadać? A właściwie to wiecznie wygadanego Taehyunga. Ostatecznie nie pozostało mi nic innego jak grzeczne udanie się z kolegami na to piwo. Idąc w stronę centrum, wyciągnąłem telefon, chcąc powiadomić Jimina o moim późniejszym powrocie.
– Ej! – Krzyknąłem, gdy telefon został niespodziewanie zabrany z moich rąk.
– Daj mu się trochę dla zdrowia pomartwić. – Powiedział, chowając telefon do swojej kieszeni.– O ile w ogóle będzie.
Na nic zdawały się moje prośby o wykonanie jednego krótkiego esemesa. Odpuściłem w końcu, nie chcąc sprowadzać na siebie zbytniej uwagi kolegów. Po krótkim spacerze w końcu weszliśmy do jednego z lokali. Kojarzyłem go jedynie z listy odwiedzanych lokalów przez Jimina.
Całe szczęście nie naciskano na mnie za bardzo na ilość wypitego alkoholu. Każdy z nich chyba wiedział, że nie jestem jednym z tych szczęściarzy, którzy są posiadaczami mocnej głowy. Powoli sączyłem serwowany alkohol, śmiejąc się przy tym z dowcipów Tae, które nie wszystkich śmieszyły.
Spotkanie rzeczywiście było miłym i spokojnym świętowaniem moich urodzin. Cieszyłem się, że dałem się namówić na to wyjście. Naprawdę poczułem, że dzisiaj mam urodziny.
Poczułem mały przypływ adrenaliny, gdy poczułem w swojej kieszeni, a raczej nie poczułem w niej swojego telefonu. Uspokoiłem się, przypominając sobie o tym, że zabrał mi go Tae. Ponownie poczułem stres, ponieważ siedziałem tu z chłopakami już niemal dwie godziny, a przecież ani słowem nie powiedziałem hyungom, że wrócę później. W przeciwieństwie do tego, że wczoraj uprzedzałem ich, że wrócę wcześniej.
– Tae, daj mi mój telefon. – Szepnąłem do niego.
– Oj, wytrzymaj jeszcze chwilę.
– Chce tylko coś sprawdzić.
– Zaraz kończymy, nie przesadzaj.
Ni jak nie mogłem go przekonać by oddał mi telefon. Jednak tak jak mówił, zaraz wszyscy zaczęliśmy się żegnać. Podziękowałem kolegom za wspólne wyjście, które było dla mnie prawdziwą niespodzianką.
– Odprowadzę cię. W końcu to przeze mnie czeka cię opierdziel.
– Dzięki łaskawco.
Na autobus nie musieliśmy długo czekać. Szkoda tylko, że był wypełniony po brzegi. Wcisnęliśmy się do środka, nie chcąc czekać na kolejny. W takich warunkach podróż nieco się nam dłużyła. Poczułem niewysłowioną ulgę, wydostając się na zewnątrz nieopodal swojego bloku.
Cieszyłem się, że nie musiałem wracać do domu po schodach na siódme piętro. Już mówiłem, jak bardzo jestem wdzięczny, że naprawili nam tę windę?
Wchodząc do domu zastała mnie dziwna cisza. Tae ściągnął buty i poszedł pierwszy w głąb domu. Jest tu ktoś w ogóle?
Jimin
O niczym nie zapomniałem, o niczym nie zapomniałem. Powtarzałem to jak mantrę, chcąc by stało się rzeczywistością. Co prawda, jak na razie wszystko zdawało się iść zgodnie z planem, lecz nigdy nic nie wiadomo.
Taehyung pięć minut temu dał znać, że już wracają. Kwestią czasu było, aż usłyszymy otwierające się drzwi.
– ChimChim, może przynieś już tort? – Zaproponował przyjaciel. – Jak usłyszymy, ze wchodzą to szybko zapalimy świeczki.
Skinąłem głową, uznając to za dobry pomysł. Idąc do kuchni przejrzałem się w odbiciu szyby. Chyba dobrze wyglądałem. Jungkookie już dawno nie miał okazji widzieć mnie w tym wydaniu. Miałem nadzieję, że spodoba mu się ta zmiana i powrót do płomiennego koloru moich włosów. Oczywiście razem z zmianą koloru przyszła pora na bardziej charakterne stylizacje.
Tort był na stole, a moje serce biło z zawrotną prędkością, gdy usłyszałem dźwięk zamka. Nadchodzi! Gestem ręki nakazałem być wszystkim cicho. Naprawdę chciałem by ta niespodzianka wyszła. Nawet schowaliśmy swoje buty i kurtki z przedpokoju, by nic nie sugerowało obecność gości.
Co prawda oprócz mnie i Yoongiego, tak naprawdę tylko Hoseok był gościem oraz świeżo przybyły Taehyung, lecz zależało mi na efekcie zaskoczenia.
Kiedy przyjaciel Kookiego do nas dołączył, szybko zajął miejsce obok nas, czekając na pojawienie się jubilata. Gdy tylko pojawił się w progu salonu, wszyscy wzięliśmy głęboki wdech.
– Wszystkiego najlepszego! – Jakimś cudem udało nam się to wykrzyknąć jednocześnie.
Widziałem jak na twarzy króliczka pojawia się zdziwienie, zaskoczenie, niedowierzanie, a na końcu radość. Podszedłem do niego, przytulając go i składając przelotny pocałunek.
– Cieszę się, że niespodzianka się udała.
– Hyung bardzo przystojnie wygląda. – Pochwalił mnie, mierząc wzrokiem z nutką pożądania. – Yoongi hyung również. – Dodał, gdy zauważył oczekujący wzrok starszego.
Sam musiałem przyznać, że namówienie go na ten nieco srebrny odcień blondu był naprawdę dobrym pomysłem. Chociaż jestem strasznie ciekaw jak wyglądałby w jakimś mniej standardowym kolorze.
– Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki. – Powiedziałem, widząc kątem oka jak Hobiasz w końcu je wszystkie zapala.
Jungkook z szerokim uśmiechem na ustach usiadł na fotelu, pochylając się w stronę stołu. Przez chwilę zastanawiał się, po czym zdmuchnął wszystkie osiemnaście świeczek za jednym razem.
– No to urodziny czas zacząć!
– Komu drinki, a komu koktajl? – Zapytał Yoongi.
Tak jak się spodziewałem, jedynym który poprosił o koktajl był mój słodki króliczek. Chociaż już i tak dzisiaj coś wypił podczas wyjścia z znajomymi. Nie chciałem go jeszcze na siłę cisnąć z piciem w domu, dlatego wcześniej poprosiłem hyunga, by zaproponował również coś bezalkoholowego.
Ja zająłem się krojeniem tortu, podczas gdy Yoongi udał się do kuchni. Po chwili każdy siedział przy stole z kawałkiem tortu i szklanką z alkoholem, albo jak w przypadku Kookiego, z jakimś kolorowym napojem, który szczerze mówiąc wyglądał naprawdę smakowicie.
– Jimin, ty robiłeś ten tort?
Pytanie Hobiego sprawiło, że wszyscy zatrzymali widelczyki z ciastem, spoglądając na mnie kątem oka.
– Serio? – Wszyscy jednak czekali na odpowiedź. – Kupiłem go.
Chłopaki wypuścili powietrze z wyraźną ulgą.
– Ej! – Podniosłem się urażony.
– Już dobrze. Gdybyś zrobił tort, na pewno byłby bardzo smaczny. – Kookie starał się mnie pocieszyć.
Wszyscy wzięliśmy się za jedzenie ciasta. Urodzinowa imprezka rozpoczęła się na dobre. Musze przyznać, że cały efekt nawet mnie cieszył. Pod sufitem unosiły się balony z helem, na stole było całkiem dużo pysznych przekąsek, Yoongi zapewniał nam kolorowe drinki.
– Dobra, czas na prezenty. – Zarządziłem.
W końcu nasz jubilat nie może dzisiaj opuścić tego pokoju z pustymi rękoma. Każdy z nas sięgnął po upominek jaki miał przyszykowany dla naszego solenizanta.
Tae ustawił się w kolejce jako pierwszy. Jungkook dostał od niego figurkę postaci z jakiejś gry oraz butelkę alkoholu. Widziałem, że mu się podobało. Następny był Hoseok, od którego dostał całkiem ładną bransoletkę i butelkę alkoholu. Kolejny był Yoongi z bluzą, którą nieco pomagałem mu wybrać i butelką alkoholu. Hyung prosił mnie o pomoc, ponieważ chciał dać mu coś, co się spodoba, a nie zaraz trafi w kąt. Sukces, bo króliczek był wyraźnie ucieszony.
Teraz nadeszła moja kolej. Czułem jak serce wali mi w piersi. Dlaczego ja się tak stresuję? Czułem na sobie wzrok każdego z obecnych. Nieśmiało wyciągnąłem swój prezent, szczelnie opakowany papierem ozdobnym. Mam nadzieję, że nie zniszczy tego przy otwieraniu. Nie za bardzo to przemyślałem.
Jungkook jednak niezwykle ostrożnie zabrał się za rozpakowywanie prezentu ode mnie. Gdy jego wzrok natrafił na właściwy przedmiot, wstrzymałem oddech. Długie milczenie nie działało uspokajająco.
Chłopak nagle wstał, wtulając się w moje ciało. Objąłem go nieco zaskoczony.
– Dziękuję, jest przepiękny. – Powiedział, po chwili wpijając się w moje usta. – Dziękuję.
Cieszyłem się, że obraz się podobał, bo naprawdę długo pracowałem nad tym by znalazła się na nim nasza dwójka, nie wspominając o tym, że drugie tyle myślałem nad tym jak sam obraz powinien wyglądać.
– Gorzko! – Zaczął Taehyung, a reszta szybko to podłapała. – Gorzko! Gorzko! Gorzko! – Krzyczeli wszyscy równo.
Spojrzałem znacząco na młodszego. Chyba ich nie zawiedziesz? Uśmiechnąłem się, widząc, że Jungkook zamierza zaspokoić ich pragnienia. Znowu poczułem te usteczka na swoich, czując jak zaczyna dominować w pocałunku. Zresztą, tak było zawsze i to mnie najbardziej kręciło. Wokół nas uniosły się zwycięskie okrzyki.
Sam odsunąłem się od Jungkooka, bojąc się, że narobię sobie ochoty i w ten sposób kłopotów w spodniach. Po tym małym pokazie ku uciesze tłumu, wróciliśmy do stołu. Zaczęły się rozmowy oraz powolne acz systematyczne opróżnianie naszych zapasów procentów. Co ciekawe, Jungkook wraz z upływem czasu zdawał się coraz bardziej rozluźniony i rozweselony, jakby pił również z nami.
Impreza trwała w najlepsze, jednak czas nie był zbyt łaskawy, co dla niektórych.
– Ja się będę powoli zwijał, w końcu niektórzy muszą rano wstać do pracy. – Odezwał się Hobi.
Widziałem jak zerka przy tym jak Taehyunga, lecz ten najwyraźniej nie zamierzał się zbierać tuż po północy.
– Dziękuję Hoseok hyung, że przyszedłeś i za prezent.
– Nie ma za co młody. – Powiedział, na koniec czochrając jego włosy.
Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do salonu.
– To co teraz? Zagramy w coś? – Zapytał Taehyung, jednocześnie odpowiadając samemu sobie pytaniem na pytanie.
– Mamy karty. – Rzuciłem pierwszy pomysł, który przyszedł mi do głowy.
– Zagrajmy w Historyczny Upadek Japonii! – Podskakiwał zadowolony.
Przez chwilę na mojej twarzy malował się wyraz zastanowienia, a następnie moja ręka wylądowała na czole z głośnym plaśnięciem, podobnie jak ta Yoongiego.
– O co wam chodzi? – Odezwał się Jungkook. – Co to za gra?
On naprawdę nie rozumie?
– Słońce, to tak jak Pan, tylko... Złóż sobie pierwsze litery.
Chwilę mu to zajęło, ale ostatecznie i jego ręka spotkała się z czołem, a Taehyung wydawał się być całkowicie zadowolony.
– To co, w huja na rozbieranego? – Taehyung sugestywnie poruszył brwiami.
– Ty nawet słowa chuj nie umiesz dobrze przeliterować! – Zarzucił mu Kookie.
– To wymyśl i zmień nazwę tak by pasowało, mądralo. To nie takie łatwe!
Jungkook myślał, a ja sam zacząłem się zastanawiać nad możliwymi opcjami. Nic nie przychodziło mi do głowy.
– Tak więc huj na rozbieranego. – Oznajmił dumnie chłopak.
Widziałem jak Yoongi zaczyna mierzyć go wzrokiem.
– Odwal się, mam dziewczynę. – Wypalił nagle młody.
– To najmniejszy problem, nie jesteś w moim typie. – Odparł.
Zaśmiałem się krótko pod nosem. Przyniosłem wspomniane karty, a oni w tym czasie zrobili porządek w salonie. Dziwi mnie trochę, że Jungkook nie ma nic przeciwko. Ogólnie jest jakoś dziwnie wesoły. Widząc hyunga zmierzającego do kuchni, udałem się za nim.
– Ej, dolewałeś Kookiemu czegoś do tych koktajlów.
– Tak. – Odpowiedział, jakby to była oczywistość. – Nie miałem?
Byłem w szoku. No to nic dziwnego, że mój króliczek zachowuję się tak jak widać. Tylko jakim cudem on niczego nie wyczuł? Raczej jest wyczulony na smak alkoholu. Najwyraźniej Yoongi jest całkiem niezły w tworzeniu cichych zabójców.
Wszyscy w końcu usiedliśmy w salonie. Każdy zajął miejsce na ziemi, tworząc niewielkie kółko, chociaż z tą ilością osób był to raczej kwadrat.
– To jakie zasady? – Dopytał hyung.
– Przegrany zbiera literkę, ściąga jakąś część garderoby i wypija kieliszek. – Zaczął tłumaczyć. – I skarpeta nie liczy się jako jedno ubranie. Wygrywa ten najbardziej ubrany.
Czyli zebranie literek tak naprawdę nie świadczyło o przegranej. Ja nie miałem nic przeciwko. Spojrzałem na Jungkooka, lecz ten jedynie skinął głową. Oho, ktoś naprawdę sporo wypił, skoro zgadza się na to niemal bez mrugnięcia.
Gra rozpoczęła się dosyć spokojnie. Wraz z upływającym czasem, każdy z nas coraz bardziej wczuwał się w grę. Pierwszym przegranym okazał być nie kto inny jak mój króliczek. Z grymasem na twarzy ściągnął z siebie koszulkę. Niechętnie spoglądał w stronę kieliszka. W końcu na głębokim wdechu, wypił wszystko za jednym razem.
– Nie podpuszczam cię, ale drugiego nie wypijesz. – Rzucił Taehyung.
Dostrzegłem tę zawziętość na jego twarzy, a po chwili sięgał już po kolejny kieliszek. Posłałem chłopakowi niezadowolone spojrzenie. Nie podpuszczaj go, kiedy jest pijany! Coś czułem, że jak tak dalej pójdzie to ta gra zakończy się szybciej niż się spodziewamy.
Jungkook
Naprawdę cieszyłem się z tego przyjęcia niespodzianki w niewielkim gronie. Nie spodziewałem się, że hyungowie coś takiego wymyślą. Szczególnie, że jak rano budziłem się do szkoły, to każde z nich twardo spało i nie wyglądało na to, jakby mieli w ogóle obudzić się przed południem.
Cieszyłem się, że nie nakłaniali mnie do picia alkoholu. Wystarczy mi to co wypiłem z znajomymi. Poza tym te koktajle Yoongiego były słodkie i przepyszne!
Nieco się speszyłem kiedy przyszedł czas wręczania mi prezentów. Cieszyłem się z każdego prezentu, który od niech dostałem. Oczywiście wszyscy wręczyli mi również po butelce alkoholu. Jednak to prezent od mojego Jimina ucieszył mnie najbardziej. Piękny obraz przedstawiający naszą dwóję. Wiedziałem, że znajdzie się w naszej sypialni lub w salonie za kanapą.
Czas szybko mijał, a ja przyjemnie spędzałem czas z przyjaciółmi. Kiedy Hoseok hyung postanowił już wychodzić, spojrzałem na godzinę. To już tak późno?! Jednak po prostu nie potrafiłem się tym przejąć. Do głowy nawet nie przychodziła mi myśl, że za kilka godzin będę musiał wstawać do szkoły.
Gdy nasze grono zmniejszyło się do czterech, Tae zaproponował zagranie w coś. Ostatecznie przystaliśmy na tego jego niegramatycznego huja. Usiedliśmy w kwadracie, przyjaciel wyjaśnił zasady, a następnie przygotował kilka kieliszków. Była to jedna z prostszych gier, dlatego liczyłem na to, że nie okażę się w niej najgorszy.
Nie przejmowałem się pierwszą porażką. Podbudowało mnie, gdy to Tae jako drugi przegrał. Jeszcze im pokażę! Skończę jako najbardziej ubrana osoba w tym domu!
Jimin
Naprawdę rzadko kiedy mam okazję widzieć takiego Jungkooka. I nie mówię tu o tym, że siedział jedynie w samych spodniach.
– Ej, dużo mu tego dolewałeś? – Szepnąłem do hyunga, siedzącego koło mnie.
– Chyba więcej niż powinienem, ale nie żałuję. – Powiedział wpatrując się w mojego króliczka.
Klepnąłem go karcąco w ramię. Chociaż tak naprawdę to każdy z nas nie miał już na sobie przynajmniej koszulki. Jednak to Jungkook niepodważalnie przegrywał. Przecież jeśli teraz przegra zostanie w samej bieliźnie. Jeśli to nastąpi to wątpiłem by jakimś cudem udało mu się nie przegrać kolejnej rundy.
Westchnąłem widząc jak mój króliczek jest o krok od kolejnej przegranej. Nie musiałem długo czekać by stało się to rzeczywistością. Widziałem jak Jungkook wstał, chwiejąc się przy tym. Pilnowałem, by w razie utraty równowagi, spróbować go złapać. Ciężko przełknąłem ślinę, kiedy chwycił za zapięcie spodni, spoglądając na mnie przy tym z łobuzerskim uśmiechem. Kątem oka widziałem jak hyung spogląda na niego łakomym wzrokiem.
– Dobra, stop! – Odezwał się Taehyung. – Chyba jednak nie chcę tego widzieć. Jungkook, przegrałeś i pogódź się z tym. Kończmy tę grę.
Zaśmiałem się pod nosem. Solenizant jednak nie wyglądał na zadowolonego.
– Jeszcze bym was wszystkich ograł!
– Oczywiście słońce. – Powiedziałem wstając i przytulając się do niego.
– Ja chyba będę się już zbierał. – Oznajmił Taehyung, ubierając koszulkę.
Wszyscy ubraliśmy się, po czym odprowadziliśmy gościa do drzwi. Jungkook trochę niewyraźnie, lecz podziękował mu za przybycie i wspólną zabawę. W końcu zostaliśmy sami.
– Króliczku, może położysz się już spać? – Zaproponowałem, licząc na brak dyskusji z jego strony.
– Ale trzeba jeszcze posprzątać.
– Spokojnie, razem z hyungiem wszystko ładnie posprzątamy. Połóż się już, tak?
Coś jeszcze mamrotał pod nosem, jednak dał się grzecznie zaprowadzić do sypialni. Pomogłem mu się rozebrać z ubrań i w samej bieliźnie położyłem go do łóżka. Chłopak od razu zwinął się w kłębuszek, próbując zasnąć.
Przykryłem go kołdrą i wyszedłem z pokoju. W korytarzy czekał na mnie Yoongi.
– To co, sprzątamy?
– Miejmy to już z głowy. – Odparł.
Udaliśmy się do salonu i zaczęliśmy sprzątać wszystko po imprezie. Wszystko zanosiliśmy do kuchni, na razie odkładając zmywanie na później. W pierwszej kolejności chcieliśmy doprowadzić cały salon do porządku.
– Zmywamy to dzisiaj? – Spytał hyung, gdy już wszystko było posprzątane.
– Nie wiem. Nie chce mi się, ale jutro również nie będę miał na to ochoty.
– To może chociaż część?
– Dobra. Ja myję, ty odkładasz na suszarkę.
No to jesteśmy podzieleni obowiązkami. Żałowałem trochę, że jednak nigdy nie zebrałem się w sobie by zakupić tutaj zmywarkę. Cóż, przed poznaniem Jungkook często jadałem na mieście czy kupowałem gotowe jedzenie do domu.
Z naczyniami poszło nam całkiem sprawnie. Pozbyliśmy się połowy sterty brudnych talerzy. Po wytarciu rąk udałem się do salonu, ciężko opadając na kanapę. Oparłem się do tyłu, zamykając oczy. Byłem wykończony. Po chwili poczułem jak na kanapie zasiada kolejna osoba.
– Dajcie mi kiedyś popatrzeć na was. – Usłyszałem głos Yoongiego.
– Co? – Spytałem leniwie obracając głowę w jego stronę. Była blisko mojej.
– No dajcie mi kiedyś pooglądać was w akcji, jak się pieprzycie. Słuchanie was jest strasznie irytujące.
A Jungkook tyle raz mówił bym był ciszej. Najwyraźniej ściany tutaj są naprawdę cienkie.
– Nie ma mowy. – Zaśmiałem się. – Po pierwsze, Jungkook na pewno by się nie zgodził. Po drugie, jego boskie ciało jest do wglądu tylko dla mnie. Tak samo jak ten seksowny wyraz twarzy, kiedy dochodzi. – Uśmiechnąłem się, przywołując do głowy te obrazy.
Nosz... Jungkook pewnie śpi już smacznie w łóżku, zaliczając zgona, a mnie zaraz weźmie chcica jak tak dalej pójdzie. Ponownie zamknąłem oczy, starając się oddychać głęboko, próbując nie pozwolić sobie na powstanie problemu w spodniach.
Poczułem nagle dłoń hyunga w swoich włosach. To takie miłe uczucie, kiedy ktoś się nimi bawi. Mimowolnie wygiąłem usta w lekkim uśmiechu.
– Jak ty to robisz? Przecież dopiero co je farbowałeś, a one są takie miękkie.
– Moja słodka tajemnica. – Uśmiechnąłem się szerzej.
Chyba byłem już naprawdę pijany. Nie miałem na nic siły. Mając głowę cały czas zwróconą w stronę starszego, spojrzałem na niego spod przymrużonych powiek. Jego wzrok utkwiony był jednym punkcie. Odruchowo oblizałem wargi, widząc jak Yoongi ciężko przełyka ślinę.
Przeszedł mnie dreszcz, kiedy poczułem jego dłoń, delikatnie dotykającą wewnętrzną stronę moich ud. A niech go. Chwilę mi zajęło zorientowanie się, że hyung powoli przybliża się do mnie. Nie miałem siły zareagować. W końcu poczułem jego wargi na swoich. Były całkowicie inne od tych mojego króliczka. Zaczęliśmy leniwie oddawać sobie pocałunki.
Jego dłoń zacisnęła się na moim udzie. Po chwili zamiast niej, poczułem jak hyung siada na moich kolanach. Jęknąłem mu cicho w usta, kiedy przysunął się bliżej do moich bioder, zahaczając o moje krocze. Jeszcze przez chwilę kontynuowaliśmy tą powolną pieszczotę. Ostatecznie to ja rozdzieliłem nasze usta, odchylając głowię do tyłu, by umieścić ją na oparciu.
Kiedy poczułem jego wargi na swojej szyi, westchnąłem, jednocześnie kładąc dłoń na jego torsie i odsuwając go od siebie.
– Nie. – Szepnąłem.
Posłuchał mnie bez żadnego sprzeciwu. Siedział na mnie, a ja zastanawiałem cię co takiego robię. Pozwoliłem mu się pocałować i miałem ochotę na więcej. Nie chciałem do tego dopuścić, ponieważ później zżerałoby mnie poczucie winy. Nie chcę zdradzić mojego króliczka. Z drugiej strony i tak chyba nie uniknę tego uczucia, ponieważ już i tak przekroczyłem pewne granice.
Nim sam ostatecznie zdecydowałem czy pragnę to kontynuować, czy stanowczo to przerwać, poczułem jak Yoongi schodzi ze mnie, a następnie usłyszałem jak odchodzi. Sam podjął decyzję za nas oboje.
Yoongi
Przyjęcie dla naszego małego Jungkooka się udało. Jimin niepotrzebnie się tak stresował. Wszyscy świetnie się bawili. Ich przyjaciele są całkiem fajni. Ten Taehyung jest dość specyficzny, lecz z tego typu przyjaciółmi zawsze się coś dzieje.
Nie myliłem się. Kiedy Hoseok już poszedł, on zaproponował grę w karty. Szybko się okazało, że nie będzie to zwyczajna gra. Podczas niej alkohol, który pośrednio wlałem w Jungkooka zaczął być widoczny. Założę się, że na trzeźwo nigdy by się na to nie zgodził.
Mimo wszystko cieszyłem się z tej gry. Miałem okazję do pooglądania ciałek moich dwóch współlokatorów. Muszę przyznać, że widok był lepszy niż się spodziewałem. Taehyung, dzięki!
Najgorszym graczem okazał się być nasz solenizant. Do ściągnięcia zostały mu jedynie spodnie, a później bokserki. Miałem zamiar dołożyć wszelkich starań by do tego doszło. Uśmiechnąłem się i wlepiłem wzrok w Jungkooka, który po kolejnej przegranej rundzie, wstał, by pozbyć się swoich spodni. O tak!
– Dobra, stop! – Odezwał się Taehyung.
Zabiję cię we śnie! Tak więc gra szybko i bezdyskusyjnie dobiegła końca bez wspaniałego finału, na który naprawdę liczyłem. Przyjaciel Jungkooka zaraz zmył się do domu, zostawiając naszą trójkę samą ze sobą.
– Króliczku, może położysz się już spać? – Zaproponował Jimin chłopakowi.
Po krótkich namowach udało mu się położyć najmłodszego do łóżka. Razem we dwójkę wzięliśmy się za sprzątanie całego pobojowiska jakie po sobie zostawiliśmy. Zajęło nam to trochę czasu, szczególnie, że decydowaliśmy się zmniejszyć nieco górę brudnych naczyń.
Odniosłem ostatnie szklanki na suszarkę i wytarłem ręce, a Jimin w tym czasie ulotnił się z kuchni. Zaraz udałem się za nim do salonu. Siedział oparty o oparcie, z zamkniętymi oczami. Zająłem miejsce obok niego, przyglądając się jego twarzy. Jak tu go podejść?
– Dajcie mi kiedyś popatrzeć na was. – Odezwałem się, chcąc nieco odwrócić jego uwagę.
– Co? – Spytał, obracając głowę w moją stronę.
Dzieliła nas naprawdę niewielka przestrzeń. Czułem jego oddech, przesiąknięty na alkoholem, na swojej twarzy.
– No dajcie mi kiedyś pooglądać was w akcji, jak się pieprzycie. Słuchanie was jest strasznie irytujące.
Przez nich za każdym razem w takiej sytuacji muszę jechać na ręcznym.
– Nie ma mowy. – Zaśmiał się. – Po pierwsze, Jungkook na pewno by się nie zgodził. Po drugie, jego boskie ciało jest do wglądu tylko dla mnie. Tak samo jak ten seksowny wyraz twarzy, kiedy dochodzi.
Nie wspomniał nic na temat tego, że nigdy by ze mną tego nie zrobił lub że przeszkadzałaby mu moja obecność. Chłopak chyba nieco zatracił się w swojej wyobraźni, bo ponownie zamknął oczy, a na jego twarzy widniał całkiem przyjemny uśmiech. Mimowolnie spojrzałem na jego kroczę będąc ciekaw czy zaraz nie będzie miał w nim problemu.
Chcąc skupić się na czymś innym niż jego członku ukrytym za dwoma warstwami materiału, ponownie spojrzałem na jego twarz. Sięgnąłem dłonią do jego włosów, wplątując je między woje palce.
– Jak ty to robisz? Przecież dopiero co je farbowałeś, a one są takie miękkie. – Zagadnąłem.
– Moja słodka tajemnica. – Uśmiechnął się szeroko.
Korzystając z tego, że miał zamknięte oczy, zacząłem bezkarnie wpatrywać się w jego pełne wargi. Ciekawe jak smakowały? Kątem oka zauważyłem jego ciemnobrązowe oczy przypatrujące mi się spod przymrużonych powiek. Przełknąłem ciężko ślinę, widząc ja jego język sunie powoli po tych kuszących usteczkach.
Nie wytrzymałem. Położyłem wolną dłoń na jego udzie. Powoli zacząłem pochylać się w jego stronę. Uważnie przypatrywałem się mu, w poszukiwaniu jakiś oznak sprzeciwu. W końcu delikatnie złączyłem nasze wargi w pocałunku.
Oddawał je. Tak długo wyczekiwałem do tego okazji i w końcu jest. Moja wyobraźnia za bardzo zaczęła działać. Zbyt długo próbowałem się dobrać do któregokolwiek z nich, by teraz to wszytko zakończyć na spokojnych pocałunkach. W mojej głowie od razu pojawiły się wspomnienia tych jego rozkosznych jęków.
Zacisnąłem mocniej dłoń na jego udzie, po czym zaraz zająłem miejsce na jego nogach. Gdy przysunąłem się bliżej, chłopak jęknął mi słodko w ustach. Zaraz będę mógł zapomnieć o jakimkolwiek opanowaniu.
Zdziwiłem się, gdy Jimin odsunął się ode mnie, przerywając pocałunek. Odchylił głowę do tyłu, dając mi świetny dostęp do swojej szyi. Jak mógłbym tego nie wykorzystać? Zaraz przywarłem ustami do odsłoniętego miejsca.
– Nie. – Usłyszałem, jednocześnie czując jak delikatnie odsuwa mnie od siebie.
Odsunąłem się zdziwiony. Nie zamierzałem do niczego go zmuszać. Widziałem tą jedną zmarszczkę, która pojawiła się na jego czole. Zastanawiał się nad czymś. Zapewne nad tym czy pozwolić mi na kontynuowanie tego co zacząłem. Eh... Nie będę go stawiał w takiej sytuacji.
Wstałem z jego kolan i ruszyłem w stronę swojego pokoju. Zatrzymałem się w połowie drogi. To będzie kolejna noc, kiedy pobudzony, będę musiał jakoś sobie sam poradzić. A myślałem, że zamieszkanie z gejami będzie bardziej fajne.
Do głosu coraz bardziej dochodził mój pobudzony członek, który kazał mi tam do niego wracać i dokończyć to co zacząłem i to chociażby na tamtej kanapie.
Usłyszałem jak z cichym warknięciem Jimin wstaje z kanapy, a następnie gasi światło w salonie, zapewne chcąc skierować się do swojej sypialni. Pierdolić zdrowy rozsądek.
Obróciłem się do tyłu, zaraz napotykając nieco przybitego Jimina. Podszedłem do niego, po chwili przygniatając go do ściany swoim ciężarem i ponownie smakując jego cudownie pełnych ust. Biodrami napierałem na te jego.
Jego jęk, wbrew pozorom, nieco mnie obudził. Kurwa, co ja robię?! Odsunąłem się od Jimina, który spoglądał na mnie przymglonym wzrokiem. Oboje jesteśmy pijani. Chcę tego, ale nie w ten sposób. Nie, kiedy Jungkook śpi spity przeze mnie w ich sypialni.
Bojąc się, że te pełne usta ponownie mnie uwiodą, odwróciłem się i ruszyłem do swojego pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi, po czym od razu położyłem się w swoim łóżku.
Yoongi, ty naprawdę nie umiesz trzymać rąk i innych rzeczy przy sobie? Jednak jak mam to robić, kiedy po domu kręcą się dwa tak smakowite kąski? Różni, lecz niezwykle pociągający na swój wyjątkowy sposób. Naprawdę nie umiem się przy nich powstrzymać, by nieco się z nimi nie podrażnić i nie poflirtować.
– Yoongi, jesteś beznadziejny.
I nie fair w stosunku do ich obydwu. Ale ile bym dał by tak trochę z każdym z nich... Jesteś pieprzonym poliamorystą.
Spojrzałem na zegar. Mam wrażenie jakbym w ogóle się nie kładł spać. Zresztą, patrząc na godzinę, to tego snu zaznałem naprawdę niewiele. Słysząc szmer za drzwi postanowiłem wstać z łóżka. Wciągając na tyłek dresowe spodnie, udałem się do drzwi. Kiedy ja się właściwie wczoraj rozebrałem?
Uchyliłem ostrożnie drzwi, wyglądając na zewnątrz. Zobaczyłem plecy Jungkooka, które po chwili zniknęły za wejściem do kuchni. Wyszedłem z pokoju podążając za nim. Stając w progu, uśmiechnąłem się nieco rozbawiony. Przypatrywałem się jak ktoś tu desperacko poszukuje wody. Kogoś chyba mocno suszy.
Chwyciłem butelkę ukrytą przy wejściu i zbliżyłem się do młodszego. Wskoczyłem na blat szafki tuż obok niego, śmiejąc się z tego jak podskakuje niczym spłoszony królik. Wyciągnąłem w jego stronę wodę.
– Dziękuję hyung. – Powiedział, przysysając się do butelki.
Oj młody, nie funduj mi takich widoków z samego rana.
– Nie dziękuj, to w głównej mierze moja wina. – Przyznałem się.
Widziałem jak spogląda na mnie kątem oka, jednak w tej chwili woda była ważniejsza niż wyjaśnienia.
– Co masz na myśli? – Spytał w końcu.
– Mam namyśli te koktajle mojej roboty, które chyba w połowie były drinkami.
– Hyung! – Chłopak spojrzał na mnie obrażonym wzrokiem.
– Ale przecież nie mówiłem, że będą one bezalkoholowe. – Starałem się bronić. – Ty nie idziesz dzisiaj do szkoły?
Widziałem jak nagle otwiera szeroko oczy. Haha, chyba zapomniał.
– Nie martw się. Jimin ma już dla ciebie przygotowane zwolnienie. – Starałem się go uspokoić. – Wiedział, że tak to się skończy, chociaż w moim pojeniu cię alkoholem nie maczał swoich małych paluszków.
On tylko pokręcił głową z zrezygnowaniem. Po chwili potarł dłońmi swoją zmęczoną twarz. Wyglądał na zmarnowanego.
– Chodź, pokaż mi się.
Chłopak poszedł do mnie, a ja chwyciłem jego twarz w swoje dłonie.
– Nie wyspałeś się, co? – Powiedziałem, przypatrując się jego worom pod oczami.
Kciukiem zacząłem delikatnie głaskać jego policzek. Widziałem jak jego oczy spoglądając wprost w moje, po chwili uciekając od kontaktu wzrokowego. Nie mogłem się powstrzymać od zjechania palcami na jego wargi.
– Hyung.– Wyszeptał, speszony, próbując się uwolnić od mojego dotyku.
W połowie mu się udało. Jego delikatna twarz zniknęła z moich dłoni, jednak ja tak łatwo się nie dałem. Nim zdążył się ode mnie odsunąć, oplotłem jego biodra nogami, przyciągając go bliżej siebie. Ta pozycja byłaby o wiele bardziej ciekawa, gdybyśmy oboje byli bez ubrań.
Yoongi, wiesz co to samokontrola i przyzwoitość? Nie? To się lepiej dowiedz!
Odchyliłem się do tyłu, opierając się na wyprostowanych rękach. Poczułem jak Jungkook chwyta moje nogi z zamiarem, zabrania ich od siebie. Tak łatwo to nie ma. Wzmocniłem uścisk, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Widziałem jak bierze głębszy wdech, czując jednoczenie jak jego dłonie zaciskają się mocniej na moich nogach.
Uśmiechnąłem się zadziornie. Może naszego Jungkooka trzeba podejść w inny sposób?
– Hyung, przestań.
– Nie mów, że ci się nie podoba.
– To nie ma znaczenia. – Pokręcił głową.
Drażnienie go stanie się chyba moim hobby. Poruszyłem biodrami, ocierając się o jego krocze, które było tuż przy moim.
– Hyung. – Warknął, nadal stojąc w miejscu i zaciskając swoje łapki na moich nogach.
– Pokazujemy pazurki?
Masz charakterek większy niż mi się wydaje, mam racje?
– Jego pazurki są moje. – Doszedł mnie głos Jimina.
Wychyliłem się na bok, zauważając rudą czuprynę zbliżającą się do nas. Przegiąłem? Czy jako środek łagodzący weźmie jednak pod uwagę nasz wczorajszy incydent?
Jimin
Przekręcając się na bok, poczułem pewnego rodzaju brak, który był niezwykle istotny. Podniosłem się, przyglądając się pustemu miejscu. Gdzie jest mój mężczyzna? Przeniosłem wzrok na zegar. Jęknąłem niezadowolony. Dlaczego on nie jest w łóżku o tak wczesnej porze?
Podniosłem się i ubrałem dresowe spodnie, które znalazłem nieopodal łóżka. Czy ja ich nie nosiłem dwa dni temu? Mniejsza o to. Gdzie jest mój króliczek?!
Wyszedłem z sypialni. Drzwi od łazienki były zamknięte, lecz nie było widać zapalonego światła. Błędny trop. Drzwi do pokoju Yoongiego były uchylone. Bardziej podejrzewałem, że ktoś z niego wychodził niż wchodził. Dobra, idźmy dalej. Szybki rzut oka na salon pozwolił potwierdzić przypuszczenie, że tam również nikogo nie zastanę. Ostatnie pomieszczenie – kuchnia.
Zatrzymałem się przed moim celem, słysząc dochodzące z niej głosy.
– Chodź, pokaż mi się. – Usłyszałem głos hyunga. – Nie wyspałeś się, co?
O tej godzinie to raczej żaden z nas nie był wyspany. Wyjrzałem delikatnie zza rogu, chcąc zobaczyć co takiego się tam dzieje. Yoongi siedział na blacie kuchennym trzymając w dłoniach twarz, stojącego przed nim Jungkooka. Moje słonko chyba czując się speszone tym wszystkim, zaczęło uwalniać się od dotyku starszego.
Hyung jednak nie dał mu tak łatwo odejść, oplatając jego biodra nogami i trzymając blisko siebie. Z mojego punktu widzenia wyglądało to dość dwuznacznie. Brakowało tylko tego bym zastał ich tu w takiej pozycji nago.
Widziałem zadowolony wyraz twarzy starszego oraz ręce młodszego na jego nogach, próbujące odsunąć je od siebie. Hyung chyba wzmocnił uścisk, na skutek czego jego dłonie wyraźnie wzmocniły uścisk.
Jungkookie... Nie reagujesz na zachowanie hyunga wobec mnie, ponieważ to samo robi z tobą za moimi plecami? Poczucie winy nie pozwala ci być hipokrytą w tej sytuacji? Mnie chyba również. A może po prostu taki układ wydaje się być w pewien sposób interesujący?
Widziałem jak Jungkook próbuje się uwolnić, lecz hyung nie dopuszcza do tego.
– Hyung, przestań.
– Nie mów, że ci się nie podoba.
– To nie ma znaczenia. – Pokręcił głową.
Yoongiemu się to wszystko chyba podobało. Zresztą, przecież ja sam na początku uwielbiałem się z nim drażnić i patrzeć na jego rumieńce. Widać mój skarb był stworzony do bycia drażnionym.
– Hyung. – Warknął młodszy.
Oho. Ale taki ton to kiedyś u niego był niemożliwy. Jakby nie patrząc, chłopak naprawdę zmienił się przestań niemal rok naszej znajomości. Kiedyś to prędzej zrobiłby się czerwony jak burak i zapadł pod ziemię z zażenowania taką sytuacją.
– Pokazujemy pazurki? – Hyung odezwał się zadowolonym tonem.
Dobra, chyba dość tych chwil samotności. Czułem się pominięty.
– Jego pazurki są moje. – Powiedziałem, wchodząc do środka.
Spojrzałem przelotnie na starszego. Wydawał się być zdziwiony moją obecnością. Na jego twarzy widać było cień niepewności. Boisz się, że zastanie was w takiej sytuacji to już lekkie przegięcie? Nie. Nie w porównaniu do tego, co wczoraj zrobiliśmy. Jednak w tym momencie uczucia Yoongiego były mniej ważne.
Przeniosłem wzrok na Jungkooka. On już na pewno wydawał się być przestraszony tym, w jakiej sytuacji ich zastałem. Jakbym przyłapał ich na gorącym uczynku. Ale tak naprawdę nic się tu nie działo.
Jungkook już bez żadnych przeszkód odsunął się od starszego. Widziałem jak otwiera usta by coś powiedzieć, lecz cały czas panowała cisza. Będąc już przy samym chłopaku wybiłem się z miejsca, wskakując na młodszego. Od razu oplotłem nogami jego biodra, a rękoma szyję. Czułem jak jego ręce łapią mnie za uda.
– Ile razy mówiłem, żebyś tak nie robił! – Wybuchł od razu.
Uśmiecham się i pocałowałem go w nos.
– Pozwoliłbyś mi upaść?
– Nigdy w życiu. – Powiedział marszcząc brwi, jakbym powiedział jakieś głupstwo.
– Lepiej zanieś mnie z powrotem do łóżka. Jest stanowczo za wcześnie. – Przydałoby nam się jeszcze z cztery godziny snu. – Tak właściwie to co ty tu robiłeś?
– Niebezpiecznie seksownie przysysał się do butelki z wodą. – Poskarżył się najstarszy.
– Jungkookie, nie uważasz, że powinniśmy zastąpić czymś tę butelkę?
– Jestem za! – Ponownie wtrącił się Yoongi.
– Hyung! – Krzyknęliśmy jednocześnie z Kookiem.
– Dobra, przepraszam, że też mam potrzeby. – Powiedział unosząc ręce i zeskakując z blatu.– Ale jeżeli chociażby jeden jęk wydostanie się poza ściany waszej sypialni to wpuszczacie mnie i dajecie mi popatrzeć! – Mówił, wychodząc z kuchni.
Patrzeliśmy za nim nieco w szoku. Spojrzałem z powrotem na Kookiego, który przez cały czas nadal trzymał mnie na rękach.
– To co, zobaczymy czy dasz radę być cicho? – Powiedziałem, oblizując swoje wargi.
Jego uśmiech przyjąłem jako podjęcie wyzwania. Jungkook zaczynając namiętne pocałunki, zaniósł mnie do sypialni. Odkładając mnie na łóżku, nie mógł się ode mnie odkleić.
– Skarbie, pozwól tym ustom zdziałać cuda. – Powiedziałem z łobuzerskim uśmieszkiem.
Klęknąłem przed nim i zacząłem zsuwać z niego spodnie i bokserki.
– Pamiętaj, jak usłyszę jakikolwiek jęk, przegrywasz. – Przypomniałem mu.
– Jaka będzie kara dla przegranego?
– Zadowalanie swojego skarba przez całą noc.
Do moich uszu dobiegł przyjemny śmiech młodszego. Zobaczymy czy zaraz również będzie ci tak do śmiechu.
___________________________
Ktoś zauważył pewną zmianę? :D Podoba się nowa okładka? Czy może wracamy do starej.
A co do Yoongiego wasze opinie są niemal identyczne. Tyle że jedni chcieliby YoonKookMina, a drudzy wręcz przeciwnie :p Zobaczymy co się wydarzy ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top