Rozdział 31
Jungkook
Jak zwykle wstałem jako pierwszy. Nic dziwnego, skoro rozpoczynałem szkołę najwcześniej. Jimin miał do pracy dopiero na dziewiątą, a Yoongi hyung... Sam nie wiem, ale rano chyba nie musiał nigdzie wychodzić. Dzisiaj wstawało mi się wyjątkowo ciężko. I powodem tego był pewien niski, różowowłosy osobnik, który nie dawał mi spokoju do późnych godzin nocnych. A to on mi ostatnio wytykał, że muszę się wysypiać.
Po opuszczeniu sypialni, skierowałem się po swój mundurek i ubrany, skierowałem się do kuchni. Szybka kawa i śniadanie i miałem jeszcze chwilę do wyjścia. Odetchnąłem głęboko, starając się nastawić psychicznie na kolejny dzień szkoły. Wczoraj zajęcia wokalne, dzisiaj taneczne. Czasami miałem tego wszystkiego dosyć, mając po prostu ochotę po szkole wrócić do domu i hyunga.
Drgnąłem zaskoczony, widząc Yoongiego hyunga wchodzącego do kuchni. Wyglądał jakby... jakby jeszcze spał. Blond włosy były roztrzepane we wszystkie strony, a powieki uchylone jedynie na tyle, by nie zabić się o nic po drodze. Od razu skierował się do ekspresu, przygotowując sobie porcję kawy.
– Dzień dobry Yoongi huyng. – Przywitałem się ze starszym.
– Następnym razem albo jesteście ciszej, albo pozwalacie mi popatrzeć. – Mruknął, zaraz po tym przykładając kubek do ust.
Czułem jak zaczynam się robić czerwony.
– Wyglądasz jeszcze bardziej uroczo, gdy się rumienisz i w dodatku ten szkolny mundurek. Nie podnoś mi tak ciśnienia z samego rana. Kawa da radę.
Miałem wrażenie, że zapadnę się pod ziemię!
– Przepraszam cię Jungkookie, nie chciałem cię zawstydzić. Powodzenia w szkole. – Powiedział wychodząc z kuchni, po chwili znowu zamykając się w swoim pokoju.
Ja w tym czasie starałem się przywrócić swojej twarzy normalne kolory. Jak takim tekstem nie chciał mnie zawstydzić?! To niby co chciał zrobić?! Do tego typu tekstów wypowiadanych przez Jimina zdążyłem się już przyzwyczaić i nawet je polubić. Mam je teraz słyszeć również od nowego hyunga?
Gdy już się uspokoiłem, skończyłem przygotowywać się do szkoły. Przed wyjście zajrzałem jeszcze do sypialni.
– Jiminnie, wstawaj. Nie zaśpij.
Mruknął coś pod nosem, przekręcając się na drugi bok. Miałem tylko nadzieję, że obudzi się przed pracą.
Wyszedłem z domu, kierując się w stronę szkoły. Na dworze było widać jeszcze obecność wczorajszego deszczu, ewentualnie w nocy padało ponownie. Powietrze było przyjemnie orzeźwiające, nie przesiąknięte tym całym letnim upałem.
Gdy trafiłem pod swoją klasę, poczułem na sobie spojrzenie Taehyunga. Patrzał na mnie znaczącym wzrokiem, po chwili szeroko się uśmiechając. Domyślał się tego, że udało mi się pogodzić z Jiminem, lecz i tak później zaczął ze mnie wyciągać szczegóły. Później w trakcie chyba tego żałował, ponieważ zasłaniał uszy krzycząc:
– Oszczędź mi szczegółów, błagam!
– Słuchaj, może się czegoś nauczysz. – Zaśmiałem się. – Czy jeszcze nie dobiłeś do tej bazy?
Oberwałem w ramię. Spojrzałem na przyjaciel, następnie podążając za jego przerażonym wzrokiem. Hoseok hyung stał bliżej niż się spodziewałem, pomijając fakt, że w ogóle się go nie spodziewałem. Nauczyciel kierował na nas, a raczej na Tae, nieco zawistne spojrzenie. Słyszał o czym rozmawialiśmy? W sumie to jeszcze o niczym nie zdążyliśmy porozmawiać.
– No, Taehyung. Nie odpowiesz? – Odezwał się hyung.
– Ja... Musimy już iść. Chodź. – Powiedział, brutalnie ciągnąć mnie za sobą i zaczynając uciekać przed jego wzrokiem.
Zatrzymaliśmy się dopiero pod męską łazienką, na innym piętrze.
– Po takim czasie nadal nie może przeboleć związku twojego i Sooyeon?
– Nie, jest już nawet okej. Ale jakikolwiek temat zbliżeń to temat tabu. Przecież jakby zobaczył, że się z nią całuje to chyba skończyłbym jako jego kolacja.
– Nie, na pewno nie. Hoseok na pewno nie trułby się z własnej woli.
Ponownie oberwałem w ramię.
– Ale to co, spałeś z nią czy nie?
Na jego twarzy zaczął pojawiać się uśmieszek.
– Dlaczego jeszcze o niczym nie słyszałem?!
Tak jak on męczył mnie na poprzednich przerwach o moje godzenie się z hyungiem, tak ja od teraz męczyłem go o szczegóły dotyczące sprawy, którą do tej pory przede mną ukrywał. Dzięki temu szybciej minął mi czas w szkole. Lecz nie podziałało na wiadomość o czekających nas w najbliższym czasie sprawdzianach.
– Tak w ogóle to jak z tym nowym współlokatorem?
– W sumie jeszcze nie miałem z nim okazji spędzić za dużo czasu, więc ciężko mi cokolwiek powiedzieć.
Poza tym, że wydaje się być równie pewny siebie i zboczony co Jimin. Chociaż może tym razem to my nieco go sprowokowaliśmy.
– Któregoś razu do was wpadnę, zobaczyć, czy zdołaliście znaleźć kogoś lepszego ode mnie.
Miałem ochotę się zaśmiać, lecz jedynie zgodnie przytaknąłem. Widziałem jak przyjaciel spogląda w stronę zegarka.
– No to jeszcze tylko zajęcia z tańca i do domu. Nienawidzę kończyć tak późno. – Jęknął zmęczony życiem Tae.
– O czym ty do mnie mówisz, ja kończę tak chyba codziennie. – Przypomniałem mu.
– Ale ja nie i mam prawo narzekać.
Ja mam prawo narzekać w tej sytuacji! Nie miałem jednak ochoty wdawać się z nim w tę dyskusję. Starałem się po prostu jakoś trzymać. Może i dzień minął szybko, lecz był naprawdę męczący. Wolałbym mieć zająca wokalne niż ponad godzinę tańca z Hoseokiem.
– Witam wszystkich. – Przywitał nas nauczyciel. – Od razu chcę uprzedzić, że w przyszły wtorek nie ma zajęć. Tak, wiem, to straszna wiadomość, ale nie płaczcie, dzisiaj i w czwartek damy z siebie dwa razy więcej na zajęciach.
Spojrzałem na niego z mordem w oczach. Hoseok, ty lepiej teraz nie pojawiaj się u nas w odwiedzinach, bo nie ręczę za siebie.
Yoongi
Naprawdę nie wiem co się dzieje, że wstaje tak rano. Ponownie obudziłem się wcześniej niż zazwyczaj, tym razem przed ósmą. Udało mi się spotkać szykującego się do szkoły Jungkooka. Chłopak łatwo dał się zażenować, przy czym wyglądał naprawdę rozkosznie. Chyba polubię męczenie go w ten sposób.
Jimin wyszedł jakoś godzinę po nim. Nim opuścił mieszkanie, otrzymał jakiś telefon, od razu zawiadamiając mnie, że wróci później. Nie miałem pojęcia o której normalnie powinien wrócić, ale wróci jeszcze później.
Na szczęście nie musiałem spędzać samotnie czasu w domu. O dziesiątej miałem być w biurze. W końcu miałem dostać jakieś zlecenie. Ostatnio było ich mało i niezbyt dobre, dlatego nie zamierzałem wybrzydzać i brać wszytko co się napatoczy.
Na miejscu zjawiłem się punktualnie, klient już był. Zaczęła się standardowa rozmowa, mająca nieco zorientować mnie w sytuacji. Jako, że oboje mieliśmy czas, zdecydowałem się odraz zrobić rozeznanie w terenie. Mężczyzna zawiózł mnie do swojego domu. Znowu miałem okazję zachwycić się pięknym domem, przynajmniej na zewnątrz. Już moja w tym rola by również i wewnątrz wyglądał jak arcydzieło.
– Ma pan może plany domu? – Spytałem, rozglądając się dookoła. – Bardzo ułatwiłoby mi to tworzenie projektów.
Mężczyzna był dobrze przygotowany, po chwili dostarczając mi wszystkie przydatne plany. Coś czuje, że będzie się nam dobrze współpracowało.
– Dobrze, to w jakim stylu chciałby pan by był urządzony ten dom? Ma pan jakieś szczególne życzenia, czegoś sobie pan kategorycznie nie życzy?
No i tu już było trochę gorzej. Klient był mało konkretny, lecz to o czym mówił w ogóle ze sobą nie współgrało. Cóż, będę musiał zrobić projekty i liczyć, że coś mu się spodoba. Ważne, że dobrze płacił.
– Oprowadzi mnie pan po domu i tym czasie odpowie coś na temat życzeń każdego pomieszczenia?
Niech sobie pomówi i niech myśli, że czymś mi w ten sposób pomoże. W pierwszej kolejności pokazał mi piętro, dopiero później przechodząc do parteru. Zatrzymałem się w drugiej części salonu, której początkowo nie miałem okazji zobaczyć.
Podszedłem do instrumentu, który stał po jego środku. Dłonią przejechałem po błyszczącym mahoniu.
– To...
– Bechstein. – Dokończyłem. – Produkowany w pięćdziesiątym piątym.
– Widzę, że nieco się pan zna na fortepianach. – Podszedł do mnie. – Gra pan?
– Trochę. – Powiedziałem, jak zahipnotyzowany wpatrując się w instrument.
– Jeśli podczas następnego spotkania pokaże mi pan jakiś projekt, który mi się spodoba, pozwolę panu na nim zagrać.
Spojrzałem na niego, jakby chcąc się upewnić, czy aby nie żartuje. Jednak ten uśmiech i jakby wyzwanie w oczach mówiło mi, że to była jak najbardziej prawdziwa propozycja. A niech go...
– Na kiedy chce pan mieć gotowe propozycje?
– Pomyślmy... Co pan powie na poniedziałek.
– Co?! Ale przecież to nawet nie tydzień!
– Wierzę w pana umiejętności i dobry gust.
On jest nienormalny!
– Z pełną wizualizacją i wstępnymi kosztami? – Spytałem, nadal nie dowierzając narzuconemu terminowi.
– Nie, spokojnie. Chciałbym jedynie znać ułożenie oraz chociaż jakiś zarys wyglądu. Chociaż nie powiem, zależałoby mi na ujrzeniu jak mógłby wyglądać salon i pokój dzienny. Rozumie pan? Układ mebli i jakaś kolorystyka. Tak, żebym miał już jakiś wstępny obraz tego.
Występny, ale na tyle dokładny bym stwierdził, czy chcę mieć taki dom czy nie. I to w dodatku w sześć dni! Przecież ten dom ma ponad dwieście metrów kwadratowych! Jak ja mam je zagospodarować w takim czasie?!
– To jak? Podejmuje się pan tego wyzwania?
Obyś gościu później nie skąpił mi przy płaceniu za pracę i zarwane noce, które mnie czekają.
– Zgoda.
Wymieniliśmy się wizytówkami. Obawiam się, że będę do niego musiał zadzwonić by mieć pewność, że wszystko będzie dorównywać jego oczekiwaniom.
– W takim razie widzimy się w poniedziałek. Osiemnasta panu pasuje?
– Jak najbardziej.
Pożgaliśmy się, zabrałem wszystkie potrzebne mi materiały, które mężczyzna był tak miły i mi udostępnił, po czym opuściłem posiadłość. Zapisałem sobie jeszcze adres na tyle jego wizytówki, by mieć pewność, że później nie pomylę domu.
Taksówką wracałem do mojego nowego miejsca zamieszkania. W głowie starałem sobie już uporządkować zdobyte informacje, lecz ni jak nie umiałem nastawić się na tak krótki termin. Wszystko we mnie krzyczało, że nie dam rady.
Wszedłem do domu. Nadal był pusty. Ciekawe, o której godzinie chłopaki wrócą? Jungkook pewnie podobnie co wczoraj, a przynajmniej o tej, o której powinien. A Jimin? Może będę tak miły i przygotuję nam obiad? Tyle że moje umiejętności w kuchni są dosyć marne... Ale chyba ich nie otruję.
Na razie nie umiałem i nie chciałem myśleć o czekającej mnie pracy. Z braku pomysłu i by nieco podlizać się moim współlokatorom postanowiłem przygotować ten obiad.
Młodszy wrócił nieco po czwartej. Akurat wtedy, gdy wszystko było już gotowe. Słyszałem jak chłopak przez chwilę krząta się w przedpokoju, w końcu ruszając w głąb domu.
– Hyung?!
– Jestem tylko ja! – Odpowiedziałem, wyglądając z kuchni.
Gdy tylko mnie zauważył, jakby jakaś część jego pewności siebie nagle z niego uleciała.
– Nie łatwo będzie ci się przyzwyczaić do mojej obecności, co?
– To wcale nie tak.
– Spokojnie. Mam nadzieję, że szybko się do mnie przekonasz. – Zmierzwiłem jego włosy. – A teraz przebierz się i pomóż mi przenieść wszystko do jadalni. Nie za bardzo umiem gotować, lecz mam nadzieję, że będzie smakował.
– Na pewno będzie pyszne. – Zapewnił nieśmiałym tonem. – A gdzie Jimin?
– Nim wyszedł do pracy, powiedział, że będzie później. Nie mam pojęcia, o której normalnie kończy, więc...
Chłopak jedynie skinął głową.
– Yoongi hyung... – Zaczął niepewnie.
– Spokojnie, możesz do mnie hyung, jeśli chcesz, a nawet zwykłe Yoongi również wystarczy. – Wyjaśniłem.
Może dzięki temu nie będziesz tak bał się odzywać w moim towarzystwie.
Chłopak na chwilę zniknął, by po chwili pojawić się w dresowych szortach oraz jasnej koszulce. Wspólnie przenieśliśmy wszystko do jadalni, w końcu mogąc zasiąść na krzesłach. Młodszy zajął miejsce na przeciwko mnie.
– Skoro Jimin się spóźni to może zjedzmy, bo wystygnie. – Zaproponował. – Jemu się zaraz odłoży i przykryje, to może jeszcze uda mu się zjeść coś ciepłego.
No proszę, jednak sam również się odzywasz i nie trzeba cię ciągać za język. Nie czekając na starszego, zaczęliśmy jeść obiad. Miło było widzieć, że jednak nie wyszedł najgorzej. Jungkook jadł, raczej nie wmuszając w siebie niczego na siłę, byle nie sprawić mi przykrości.
Po skończonym posiłku Jungkook zajął się odkładaniem porcji dla swojego chłopaka. Zaproponowałem, że pozmywam, ale młodszy był nieugięty. Czekałem na niego cierpliwie w salonie, mając nadzieję, że w końcu uda mi się go nieco lepiej poznać. Z Jiminem wczoraj miałem okazję trochę porozmawiać. Teraz jego kolej.
– Jak było w szkole, Jungkookie? – Spytałem, gdy chłopak wyszedł z kuchni.
– Nie najgorzej, jak to w szkole. – Powiedział, niepewnie zmierzając w stronę salonu.
Pewnie chciałeś się teraz zaszyć sam w pokoju, co? Nie ma tak łatwo. Najpierw się trochę poznamy. Nie ma sensu, żeby którekolwiek z naszej całej mieszkającej tu trójki krępowało się w czyjejkolwiek obecności, a konkretnie w mojej.
Chłopak dosiadł się do mnie na kanapie, milcząc. Widzę, że to ja będę musiał rozpocząć rozmowę.
– To w jakiej szkole się uczysz? – Spytałem, chociaż znałem odpowiedź.
– Artystyczna. Trochę śpiewam.
Oj nie bądź taki skromny. Głos masz naprawdę dobry.
– A późnej jakie plany? – Dopytywałem.
Powoli wyciągałem kolejne informacje, czekając aż chłopak nieco się rozluźnił. Na szczęście po czasie widać było, że czuł się nieco bardziej pewnie w mojej obecności. Cieszyło mnie, że chłopak zaczął się do mnie przekonywać. Ujawniał swoją niezwykle uroczą stronę, nie będąc już tak przesadnie nieśmiałym.
W rozmowie przerwał nam dźwięk otwieranych drzwi. Widziałem jak na twarzy młodszego pojawia się dyskretny uśmiech.
– Co tu tak cicho? Żyjecie?!
– Nie, umarliśmy! – Odparłem.
Po chwili w salonie pojawił Jimin. Wyglądał na zmęczonego. Otworzyłem usta, chcąc zapytać go jak było w pracy, lecz nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, on uciszył mnie gestem ręki.
– Jeśli którekolwiek zapyta mnie jak minął mi dzień w pracy to już może sobie szykować miejsce na wycieraczce lub balkonie.
Wzrok starszego przeniósł się na Jungkooka, a na jego twarzy pojawił się czuły uśmiech. Chłopak zajął miejsce obok młodszego, a ja postanowiłem nie być taki okrutny.
– Wiecie, że nie musicie się przy mnie hamować. Mi to nie przeszkadza. – Uświadomiłem ich. – Oczywiście do pewnych granic.
Uśmiechnąłem się rozczulająco na ich widok. Słodziaki.
Jimin
Naprawdę cieszyłem się, że jestem już w domu. Oaza spokoju niedługo zamieni się w miejsce tortur, gdy etap prac przejdzie na ten "domowy". Chłopaki siedzieli wspólnie w salonie. Cieszyłem się, że próbują się jakoś dogadać.
Zająłem miejsce tu obok mojego króliczka, a słysząc słowa starszego z przebiegłym uśmiechem przeniosłem się natychmiast na kolana młodszego.
– Słyszałeś? – Mruknąłem, poruszając znacząco brwiami.
– Hyung! – Zostałem natychmiast skarcony, klepnięciem w ramie.
– Przecież żartowałem. – Zacząłem natychmiast ratować swoją sytuację.
Przecież nie będę się do niego dobierał przy Yoongim. A przynajmniej nie za bardzo.
– W kuchni czeka na ciebie obiad. – Poinformował mnie młodszy. – Chociaż patrząc na porę, to chyba obiadokolacja.
– Może napijemy się czegoś? – Zaproponowałem, wstając z nóg młodszego.
– Chętnie. Od jutra czeka mnie pracowity tydzień, więc to ostatnia taka okazja. – Odparł hyung.
– Jungkook?
– Trochę. – Powiedział, lecz wiedziałem, że powstrzymuje się od westchnięcia.
Mój wzdychacz! Udałem się do kuchni po swój obiad jak i butelkę wina. Dzisiaj niech będzie bardziej wytrawnie. Przecież nie zawsze musimy sięgać po piwo czy soju.
Chłopaki grzecznie czekali aż skończę jeść obiad, by wziąć się za picie.
– Dzięki, że na mnie poczekaliście, ale nie trzeba było.
Siedzieliśmy na kanapie, delektując się półsłodkim winem. Za oknami zrobiło się już ciemno. Ile ja dzisiaj czasu zmarnowałem w pracy?! Rozmawialiśmy na mało ważne tematy powoli opróżniając jedno wino, a później rozpoczynając kolejne. Yoongi zarzucił nawet kilkoma, nieco sprośnymi dowcipami, które rozśmieszyły wszystkich i przyprawiły Jungkookowi uroczych rumieńców.
Po czasie przeniosłem się na kolana młodszego, mając dość tej dzielącej nas odległości. Przez jego wyjazd i późniejsze nieporozumienia, miałem niemal dwutygodniową przerwę od mojego króliczka. Każdy centymetr się liczył. Młodszy natomiast po czasie wygodnie się oparł, odchylając głowę do tyłu i przymykając oczy. Albo był tak zmęczony, albo to wina alkoholu.
– To jak się poznaliście? – Yoongi nieco zmienił kierunek rozmów.
– Założył się z moim nauczycielem wychowania fizycznego, że w miesiąc mnie rozdziewiczy. – Odparł Jungkook.
Spojrzałem na niego zdziwiony. Stanowczo za dużo wypił! Alkohol rozwiązał mu usta szybciej i bardziej niż sądziłem. Przeniosłem wzrok na hyunga, który również wydawał się być w szoku.
– Może powiesz hyung, że tak nie było?
Otworzyłem usta, ale nie wiedziałem co powinienem odpowiedzieć. On mówi to z wyrzutem, czy po prostu stwierdza fakty?
– W sumie może nie byłoby tak źle, gdybym nie dowiedział się o tym, następnego dnia, gdy się przespaliśmy. – Mówił dalej.
Byłem kompletnie zdezorientowany. Jego przyciągnięcie mnie do siebie i przytulenie, trochę mnie uspokoiło.
– Przynajmniej mamy co opowiadać. – Stwierdził. – Najważniejsze, że uczucie okazało się być prawdziwe. – Mruknął z delikatnym uśmiechem
Nadal nie byłem do końca pewien, czy gdzieś w głębi nie ma mi za złe tego zakładu. Chociaż sądzę, że nie raz już pokazywałem mu jak bardzo mi na nim zależy. Leżałem, oparty na jego torsie, spoglądając kątem oka na Yoongiego. Rzeczywiście nie wygląda jakby miał coś przeciwko naszemu zachowaniu. Chyba naprawdę nie musieliśmy się za bardzo powstrzymywać z czułościami przy nim. Tylko jak ja mam przekonać Jungkooka do tego, skoro odkąd hyung się tu wprowadził, on zachowuje się niemal tak jak na początku naszej znajomości?
Jungkook jakby nieco oprzytomniał, podnosząc głowę i poprawiając się ze mną na kanapie. Spojrzał na mnie czułym i nieco zmęczonym spojrzeniem, który jednak mnie uspokoił. Wszystko jest w porządku.
– A hyung ma kogoś? – Spytał, spoglądając na starszego.
Pokręcił głową zaprzeczając.
– Czasami myślę, że to nie dla mnie, jednak jak tak na was patrzą, to jednak zazdroszczę. – Odpowiedział, patrząc na nas z uśmiechem.
Poczułem uścisk na nogach, spowodowany dotychczas swobodnie spoczywających na moich łydkach, dłoniach młodszego. Naprawdę cieszę się, że go mam.
– Ale żeby się tak szybko obrączkować... – Powiedział półżartem.
– Ja tam niczego nie żałuję. – Odparłem, całując przelotnie usta Kookiego, który niemal natychmiast zapłonął rumieńcem.
Wystarczyło szybkie zerknięcie w stronę zegara, by stwierdzić, że jest jednak już trochę za późno dla mojego pilnego ucznia. Ktoś tu jutro musi wstać rano do szkoły.
– Jungkookie, może pójdziesz już spać? Rano nie wstaniesz do szkoły.
– Jeszcze chwilę hyung.
Już ja wiem jak będzie wyglądała ta chwila. A skoro tak bardzo nie chcesz jeszcze iść spać to wolałbym to wykorzystać w inny sposób niż siedzenie i picie z Yoongi hyungiem. Bez słowa wstałem i po krótkiej wizycie w garderobie, udałem się do sypialni. Pora wykorzystać te moje różowe włosy i urok osobisty.
Jungkook
Robiłem się nieco zmęczony. Wypiłem wystarczająco by alkohol we krwi mnie rozluźnił i nieco rozwiązał język, a jednocześnie za mało by mnie pobudził.
– Rano nie wstaniesz do szkoły. – Jimin hyung zaczął narzekać.
Mógł o tym pomyśleć wcześniej. Poza tym nie chciałem jeszcze wstawać. Hyung nieco kręcił się na moim biodrach i bałem się, że ten lekki wzwodzik może zostać zauważony. Jimin jednak wstał i bez słowa opuścił salon. Pewnie sądził, że pójdę za nim do sypialni, by położyć się spać. Miał rację, jednak zamierzałem chwilę odczekać, aż sytuacja w moich spodniach będzie stu procentowo bezpieczna.
– Jungkookie... – Usłyszałem słodki głos Jimina.
Momentalnie mnie zatkało. Sytuacja w spodniach, która zdawała się być już w normie, obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Z ciężkim oddechem wpatrywałem się w parę różowych uszek wystających z tej waty cukrowej, która była jego włosami. Poza tym ten krótki T-Shirt i równie krótkie spodenki w pastelowych kolorach. On chce mnie wykończyć!
Ale chwilę... On się tak pokazuje przy Yoongim hyungu?! Chyba dotarło to do niego za późno, ponieważ na jego twarzy pojawiła się rzadko widywana czerwień. I to ja za dużo wypiłem?! Oj nie myśl sobie, że pozostawię taki wybryk bez konsekwencji.
– Jimin. – Starałem się zachować spokój. – Idź już.
Spojrzał na mnie niepewnie, po chwili znikając z naszego pola widzenia. Wziąłem kilka uspokajających wdechów. Co mi tam. Już mi i tak mi nie opadnie. Wstałem i starając się nie myśleć o moich zbyt pełnych spodniach, udałem się do sypialni.
Zamknąłem za sobą drzwi, po czym podszedłem do czekającego na mnie chłopaka. Chwyciłem jego biodra, przyciągając go pewnie do siebie.
– Takie widoki są zarezerwowane tylko dla moich oczu. – Szepnąłem mu do ucha. – Ale karą za to zajmiemy się później.
Poczułem mokre pocałunki starszego na swojej szyi. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
– Wiesz kotku, mam pewien problem w spodniach, który taka seksowna kicia jak ty umiałaby chyba rozwiązać. Tylko nie wiem czy dasz radę.
Wiedziałem, że Jimin z miłą chęcią podejmie się tego wyzwania. Pocałunki ustały, a hyung bez słowa ukląkł przede mną, wypinając się w tych znacznie za krótkich spodenkach. Przez to wpatrywanie się w te dwie piękne półóweczki przegapiłem moment, w którym mój rozporek został rozpięty, a członek uwolniony na zewnątrz. Sapnąłem głośno, czując nagle usta starczego zaciskające się na moim przyrodzeniu.
Jimin
Leżałem, będąc naprawdę wykończony. Przez długi czas kręciłem się, szukając dla siebie wygodnej pozycji. Niemal w każdej czułem dyskomfort spowodowany obolałymi pośladkami. Ostatecznie wylądowałem na boku. Dłoń Jungkook jednak nadal spoczywała na jednym z moich pośladów, jakby ich pilnując.
Może i trochę mi się należało. Jednak na swój sposób podobają mi się taki kary. Poczułem jak się rumienię, przypominając sobie swoje zbyt odważne pojawienie się w salonie. Do wzroku napalonego Jungkooka byłem już przyzwyczajony. Jednak tego typu spojrzenie ze strony Yoongiego oraz jego erekcja nieco mnie onieśmieliły. Chociaż na w pewnym sensie schlebiało mi to.
Chyba nie tylko Jungkook lubi urocze stworzonka. Wprowadził się do nas drugi top? Powinienem poczuć się zagrożony? Nie, pozycja bottoma była bezpieczna. Jednak mój tyłek chyba nie za bardzo. Pewnie mój zazdrośnik będzie stale o sobie przypominać. Oczywiście, kiedy w końcu wróci do normy i zniknie ta jego nieśmiałość przy starszym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top