Rozdział 30
Jungkoook
Już niemal zapomniałem jakim okropnym wynalazkiem jest budzik. Tym razem jednak wstałem po pierwszym jego sygnale, nie chcąc przez przypadek obudzić hyunga. Podniosłem się, spoglądając na miejsce obok, które okazało się być pusta. Wstał już? Ale przecież miał wolne, mógł sobie jeszcze spokojnie pospać.
Wstałem z łóżka, w pierwszej kolejności ubierając się w mundurek, którego na powrót zaczynałem nienawidzić. Przynajmniej dzisiaj nie będę się w nim męczył, ponieważ temperatura miała znacznie zmaleć, a nawet były szanse na dawno nie spotykane opady.
Ubrany skierowałem się do kuchni, mając nadzieję, że po drodze natrafię na hyunga. Starszy odnalazł się w pomieszczeniu, do którego zmierzałem. Stał przy blacie, zalewając sobie kawę gorącą wodą. Podszedłem do niego po cichu, poczekałem aż odłoży czajnik, po czym objąłem go, wtulając się w jego plecy.
Poczułem nieprzyjemne ukłucie, gdy jego ciało niemal od razu chciało uciec z moich objęć. Początkowo nie chciałem na to pozwolić.
– Przestań. – Powiedział chłodno.
Zagryzłem wargę, nadal trzymając go przy sobie.
– Jungkook, daruj sobie. – Powiedział nieco głośniej. – Zostaw mnie. Nie dotykaj!
Odsunąłem się od niego, czując się coraz gorzej. Starszy odwrócił się, spoglądając na mnie chłodnym spojrzeniem swoich ciemnobrązowych oczu. Gdzie się podziały te jego iskierki? Mimowolnie spojrzałem na jego rękę opartą o blat.
Jak ja mogłem mu zrobić krzywdę? Jak mogło mnie tak ponieść?! Jungkook, co się z tobą dzieje?! Teraz za mocno go ścisnąłeś, a co następne? Uderzysz go, gdy kolejny raz się na niego wściekniesz?
– Wiesz przecież, że nie chciałem...
– Szykuj się do szkoły, bo się spóźnisz. – Powiedział, zabierając swoją kawę.
Wyszedł, nawet nie dolewając mleka do swojej kawy. Założę się, że nie wróci się po nią, by uniknąć spotkania ze mną. Szybko przyszykowałem sobie śniadanie, po czym wziąłem karton mleka, zanosząc go starszemu do salonu.
Wyszykowałem się do szkoły, jak zwykle ostatecznie wychodząc z domu na ostatnią chwilę. Nim opuściłem mieszkanie przywitałem się z Yoongi hyungiem, który właśnie opuszczał swój pokój. Droga do szkoły minęła mi na przygnębiających mnie myślach.
– Pogodziliście się już? – Odezwał się Tae, gdy tylko mnie zobaczył.
– A wyglądam jakbym się z nim pogodził? – Spytałem ironicznie.
– Wyglądasz jakbyś źle spał, jednak po twoim tonie jest to z innego powodu niż powinno.
Westchnąłem zrozpaczony.
– Przeprosiłeś go? – Dopytywał.
– Jak miałem go przeprosić, skoro on nie chce ze mną rozmawiać. Nie daje mi dość do słowa, ucieka ode mnie.
– Jungkook, nie bądź baba! Na pewno coś wymyślisz. Dasz radę, tylko chciej bardziej! Zrób to jakoś porządnie! I najlepiej szybko...
Łatwo było mówić. On naprawdę myślał, że mógłbym nie chcieć się z nim pogodzić?! Jednak do jednego miał rację. Muszę to zrobić jak najszybciej, bo dłużej nie pociągnę, napotykając w domu niechętne i odtrącające spojrzenie hyunga.
Dzisiaj nie dam się zbyć. Przeproszę go, a on mi wybaczy, chociażbym miał go błagać na kolanach i obiecywać wszystkie skarby świata.
– Tae, pomożesz mi, prawda? – Powiedziałem stanowczo.
– Teraz od razu lepiej. Oczywiście!
Dobra. Nawet już mam pewien pomysł. Mam nadzieję, że wypali
Jimin
Wstałem wcześniej, ponieważ po nieplanowanym przebudzeniu nie potrafiłem ponownie zasnąć. Jednak myślałem, że uda mi się jakoś uniknąć Jungkooka szykującego się do szkoły, lecz nie do końca mi wyszło.
Naprawdę chciałem by już wszystko był dobrze, jednak ten wybuch Jungkooka nadal przesłaniał mi jego wcześniejszy obraz. Nigdy nie sądziłem, że mógłby być zdolny do takiej agresji. Pobił tamtych dwóch mężczyzn, którzy najpewniej zrobiliby im krzywdę. Nie wiedziałem, że umie się bić. Później niemal podniósł na mnie rękę.
Z kim ja do tej pory żyłem? Czyżby to drugie oblicze króliczka, o którym dotychczas nie miałem pojęcia? Jaki naprawdę jest Jungkook?
Spotkanie w kuchni młodszego zepsuło mi humor na cały poranek.
Tuż po wyjściu Jungkooka pojawił się Yoongi. Przywitał się ze mną, zaszył się w toalecie na kilka minut, po czym wrócił do mnie, lecz wcześniej sprezentował sobie duży kubek kawy. Początkowo siedzieliśmy na kanapie, nawet się do siebie nie odzywając. Wpatrywaliśmy się w telewizor, oglądając jakiś program, który przez przypadek włączyłem.
– Coś się nie układa między wami? – Hyung przerwał panującą ciszę.
Słyszał naszą rozmowę rano, czy wywnioskował to po naszym zachowaniu?
– W związkach nie zawsze jest kolorowo. – Odparłem.
– O co poszło? – Spytał, a ja obróciłem głowę, spoglądając na niego twardym wzrokiem. – Przepraszam. Najpierw powiedziałem, później pomyślałem.
Westchnąłem ciężko, wracając do tępego wpatrywania się w telewizor. Zaczynałem przeczuwać, że to będzie naprawdę paskudny dzień, a pogoda za oknem zdawała się to potwierdzać.
– Idę zrobić nam jakieś śniadanie. – Odezwał się starzy, wstając z kanapy.
– Naprawdę nie musisz mi...
– Daj spokój. – Przerwał mi, uśmiechając się. – Będę robił sobie, to co mi szkodzi zrobić więcej by starczyło dla ciebie?
Podziękowałem nim chłopak udał się do kuchni. Po chwili siedzenia nie wytrzymałem i również udałem się za nim. Nie miałem ochoty siedzieć samemu, szczególnie, że nie miałem nic ciekawego do roboty. Stałem, obserwując jak Yoongi stara się odnaleźć w kuchni.
– Już niech będzie i zlituje się nad tobą. – Podszedłem bliżej niego. – Mów czego potrzebujesz.
Razem zaczęliśmy przyrządzać śniadanie. Nieco pocieszył mnie fakt, że jego umiejętności kulinarne nie były dużo lepsze od moich. Czyli nie jest ze mną aż tak źle.
Śniadanie zjedliśmy w wspólnym towarzystwie. Resztę dnia spędziliśmy wspólnie w salonie na kanapie oglądając telewizję oraz rozmawiając na różne tematy, poznając się coraz lepiej. Jak na razie nie żałowałem, że jest naszym współlokatorem. Naprawdę dobrze mi się z nim rozmawiało, więc gdy Jungkook będzie w szkole, a ja będę tutaj z powodu wolnego lub pracy w domu, przynajmniej będę miał dobre towarzystwo.
– Idziesz zapalić? – Spytał w okolicach pory obiadowej.
– Czemu nie. – Wzruszyłem ramionami.
Co mi szkodzi zapalić dla towarzystwa. Ruszyliśmy w stronę balkonu. Całe szczęście, że nad nami znajdował się inny balkon, służący nam za dach, ponieważ na dworze panowała ulewa. Poczęstowałem się jego papierosem, opierając się o parapet. Yoongi zajął miejsce tuż obok mnie.
Spoglądałem w dal, obserwując ludzi uciekających przed deszczem. Nagle poczułem podmuch powietrza, a raczej dymu papierosowego na swojej szyi. Odwróciłem głowę w stronę źródła dymu. Znieruchomiałem zauważając, że twarz Yoongiego znajdowała się znacznie bliżej niż przypuszczałem. Powędrowałem za spojrzeniem jego brązowych oczu, które jak się okazało, utkwione było na moich ustach. Odwróciłem głowę, czując że zaczynam się rumienić.
Wstrzymałem oddech, kiedy jego dłoń chwaciła za mój nadgarstek. Hyung przybliżył moją dłoń do siebie, po chwili sięgając do trzymanego przeze mnie papierosa, zaciągając się nim. Spojrzałem na jego dłoń na mojej ręce. Dlaczego on ma takie długie palce?! Dlaczego moje palce są takie malutkie?!
– Masz urocze dłonie. – Powiedział, opierając się z powrotem o parapet.
Dlaczego on czyta mi w myślach?! Przełknąłem ciężko ślinę, zaczynając się czuć... zakłopotany, onieśmielony? Miałem ochotę głośno westchnąć, lecz powstrzymałem się, bojąc się, jak zostanie to odebrane przez starszego. Zdaje się, że jest jeszcze bardziej śmiały ode mnie. A przynajmniej takie odnoszę wrażenie, mając na uwadze nasze kontakty. Których oczywiście nie było! Chodziło mi o rozmowy!
Dalsze spalanie papierosów przebiegło bez żadnych przygód. Wszystko zakończyło się na zostawieniu niedopałków na papierośnicy położonej na parapecie wewnątrz domu. Zbliżała się pora obiadu, dlatego od razu zdecydowałem się przejść do kuchni.
Obiad był gotowy na wpół do piątej. Szykowałem go na tak późną porę ze względu na Jungkooka, który dopiero o czwartej kończył zajęcia. Trochę obawiałem się atmosfery jaka nastanie przy stole.
Obiad już stygł, a młodszego nadal nie było widać. Ile mu zajmuje ten powrót ze szkoły? Chwyciłem telefon, z zamiarem napisania do niego wiadomości. Nie chciałem do niego dzwonić, nie chciałem z nim rozmawiać nawet przez telefon.
Jimin: Gdzie jesteś? Obiad stygnie.
Minęło dziesięć minut, a nadal nie otrzymałem żadnej odpowiedzi.
– Trudno. Zjedzmy, bo zaraz będzie całkowicie wystygnie. – Zdecydowałem.
Zaczęliśmy nakładać sobie jedzenie na talerze. Podczas posiłku wysłałem Kookiemu jeszcze jedną wiadomość.
Jimin: Było napisać, że będziesz później. Nie czekalibyśmy specjalnie na ciebie tylko zjedli ciepłe.
Zdążyliśmy zjeść, minęło kolejnych kilkanaście minut, a ja nadal nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Długo się wahałem, lecz w końcu zdecydowałem się zadzwonić. Czułem ciężko bijące serce, nie wiedząc co tak właściwie zamierzam powiedzieć, gdy już odbierze. Okazało się, że nie potrzebnie się o to martwiłem. Nie odebrał. Za kilka minut spróbowałem jeszcze raz, lecz efekt był taki sam.
– Co jest?
– Nie odbiera. – Powiedziałem lekko zaniepokojony.
– Często się to zdarza?
– Nigdy. Jednak jeszcze nigdy wcześniej nie pokłóciliśmy się tak jak ostatnio.
– Myślisz, że przez to nie odbiera od ciebie telefonu?
– Nie.
Chociaż chyba wolałbym, żeby tak było. W tym momencie nie wiedziałem, dlaczego od ponad godziny nie odpisuje na moje wiadomości oraz nie odbiera ode mnie telefonów. Po krótkiej chwili spróbowałem ponownie. Tym razem poczułem jeszcze większy niepokój.
– O co chodzi? – Spytał, najwyraźniej zauważając moją minę.
– Teraz mówi mi, że ma wyłączony telefon lub jest poza zasięgiem.
Yoongi
Byłem w prawdziwym szoku. Spojrzałem ponownie na zegarek. Naprawdę było przed siódmą. Nigdy nie wstawałem tak wcześnie. Oczywiście pomijając sytuacje w których w ogóle nie szedłem spać. Chociaż nie mogłem powiedzieć, że się nie wyspałem. Łóżko było naprawdę wygodne.
Cóż, nie ma co marnować czasu na spanie. Przynajmniej dzisiaj. Skoro już wstałem to warto byłoby wykorzystać to na zintegrowanie się z nowymi współlokatorami. Jimin pewnie jeszcze spał, lecz Jungkook z uwagi na szkołę, powinien być już na nogach.
Wstałem, przebrałem się, po czym skierowałem się w stronę drzwi. Wyszedłem z pomieszczenia, rozglądając się w poszukiwaniu żywej duszy. Pusto. Kierując się intuicją ruszyłem w stronę kuchni. Zatrzymałem się jeszcze przed drzwiami, słysząc dochodzącą z niej rozmowę.
Jednak Jimin również jest już na nogach. Z ciekawością przysłuchiwałem się nerwowej wymianie zdań, w której głos głównie zabierał starszy z nich. No proszę, coś się między nimi nie układa. Czułem niezdrową ciekawość o powód tego wszystkiego.
Przeczuwając, że zaraz któryś z nich wyjdzie z kuchni, szybko zaszyłem się w swoim pokoju. Wyszedłem z niego dopiero, gdy młodszy wychodził do szkoły. Po krótkiej wizycie w łazience i kuchni, udałem się do salonu, gdzie spodziewałem się zastać starszego z nich.
Dosiadłem się do niego na kanapie, spoglądając w włączony program. Próbowałem go nieco wypytać o jego kłótnie z młodszym, lecz niczego nie udało mi się dowiedzieć. Trudno. Czując burczenie w brzuchu zdecydowałem się zrobić śniadanie dla naszej dwójki. Nie za bardzo mi to szło. Nie byłem mistrzem kuchni, jak i nie znałem zawartości każdej z szafek. Całe szczęście Jimin po chwili przypatrywania mi się, w końcu zlitował się nade mną i pomógł z szykowaniem śniadania.
Zjedliśmy razem, a później znów zajęliśmy miejsce na kanapie. Podczas oglądania telewizji próbowałem nieco wciągnąć go w rozmowę. Mieliśmy dobrą okazję do lepszego poznania siebie. Tak spędziliśmy większość dnia.
– Idziesz zapalić? – Spytałem w końcu.
Nie chciałem wyjść na palacza, bo wcale nim nie byłem, lecz od samego rana mam na to ochotę. Ucieszyłem się, gdy chłopak przystał na moją propozycję. Wyszliśmy na balkon, opierając się o parapet. Podczas gdy Jimin spoglądał w dal, ja miałem okazję podziwiać jego profil.
Nie mogłem się powstrzymać, by nieco się z nim nie podrażnić. Byłem strasznie ciekaw jego reakcji. Zaciągnąłem się papierosem, po czym nieco pochyliłem się w stronę chłopaka, wydychając dym na jego szyję. Jego twarz niemal natychmiast obróciła się w moją stronę. Nie mogłem się powstrzymać od opuszczenia wzroku na te jego pełne usta. Chłopak zauważając to uciekł ode mnie wzrokiem, lekko się rumieniąc, upodabniając kolor twarzy do swoich włosów.
Nie zamierzając tak tego szybko zakończyć, chwyciłem jego dłoń, przyciągając bliżej siebie, by móc zaciągnąć się jego papierosem. Kątem oka widziałem jak obserwuje moje poczynania.
– Masz urocze dłonie. – Stwierdziłem, patrząc na te niewielkie, niemal dziecięce, dłonie z krótkimi paluszkami.
Chłopak zarumienił się jeszcze bardziej. Dałem mu już spokój, wracając do wypalania swojego papierosa. Gdy wróciliśmy do środka zbliżała się pora obiadu. W sumie trwała ona już od dawna, jednak najwyraźniej Jimin chciał nieco zaczekać na młodszego.
Nie wtrącałem się w przygotowanie obiadu. Nie chciałem przeszkadzać, a moje umiejętności raczej by mu nie pomogły, a wręcz przeciwnie. Pomogłem mu jedynie nakryć do stołu w jadalni i wszystko poprzynosić.
Wszystko było gotowe, czekaliśmy jedynie na zjawienie się Jungkooka. Po nerwowym zerkaniu w stronę zegara przez Jimina, przypuszczałem, że młody powinien już tu być. Widziałem jak wysyła do niego wiadomości, lecz nie zauważyłem jakichkolwiek odpowiedzi. Między nimi jest aż tak źle?
W końcu wzięliśmy się za obiad nim zrobił się całkiem zimny. Po zjedzeniu przenieśliśmy się do salonu. Jimin nie przestawał co kilka minut sprawdzać telefonu. Od młodszego nadal zero odzewu. W końcu chłopak zdecydował się do niego zadzwonić. Widziałem jak jego niepokój rośnie z każdym nieodebranym połączeniem.
– Często się to zdarza? – Spytałem.
– Nigdy. Jednak jeszcze nigdy wcześniej nie pokłóciliśmy się tak jak ostatnio.
– Myślisz, że przez to nie odbiera od ciebie telefonu?
– Nie. – Odparł, wpatrując się w telefon.
Jimin nie przestawał dzwonić. Jednak nagle telefon Jungkook stał się nieosiągalny. W oczach różowowłosego pojawił się cień strachu.
– Pomyślmy na spokojnie. – Starałem się nieco go uspokoić. – Gdzie może być i jak możesz się z nim jeszcze skontaktować?
Widziałem jak wpada na jakiś pomysł i wykonuje kolejny telefon.
– Do kogo dzwonisz? – Spytałem, gdy po raz któryś z kolei próbował wykonać jakieś połączenie.
– Do Tae, jego przyjaciela. Jeśli gdzieś z kimś poszedł, to na pewno z nim. – Mówił nerwowo. – On również nie odbiera.
Jednak nie poddawał się, nadal próbując skontaktować się z jednym z nich.
– Cholera, również mówi, że wyłączony. Co się dzieje?
Kiedy Jimin przechodził koło kanapy, pociągnąłem go w jej stronę, sadzając na niej. Chłopak pochylił się, zatapiając swoje małe dłonie we włosy. Naprawdę się martwił.
– Może zaraz przyjdzie?
– Powinien zjawić się tu ponad dwie godziny temu. – Wypomniał mi. – Dlaczego nie napisał mi, że przyjdzie później? Dlaczego nie odbiera?
Jego noga nerwowo podskakiwała. W końcu chłopak wstał, znów chwytając za telefon. Jednak ostatecznie z kimś się połączył.
– Hobiasz, cześć. Słuchaj, Kookie był dzisiaj w szkole? Na wszystkich zajęcia? Wychodził sam czy z Tae? A widziałeś w którą stronę poszli? – Pytał gorączkowo. – Nie wrócił do domu. Nie mogę się do niego dodzwonić. Taehyung również nie odbiera. Proszę cię, spróbuj się z nimi skontaktować i powiedz jak ci się to uda. Dobra, czekam na telefon.
Przez czas obserwowałem jak Jimin nerwowo krąży po pokoju. Nie mogąc na to dłużej patrzeć, podszedłem do niego, objąłem go ramieniem i ponownie sprowadziłem go na kanapę. Jako że sam nie strącił mojej ręki z swoich ramion, postanowiłem ją tam zostawić, obejmując go w pokrzepiającym uścisku.
– Wszystko będzie dobrze. Niedługo się zjawi. Na pewno jest jakieś logiczne wytłumaczenie jego spóźnienia.
Chociaż szczerze mówiąc sam nie miałem pojęcia co się dzieje. Nie znałem ich jeszcze tak bardzo, by móc domyślić się do czego każdy z nich jest zdolny.
– Posiedźmy i poczekajmy po prostu na niego. Gdy włączy telefon, na pewno dostaniesz jakieś powiadomienie.
W końcu nieco odpuścił. Siedział względnie spokojnie na kanapie, próbując się skupić na programie w telewizji. Nie za bardzo mu to wychodziło, lecz liczyły się chęci. Naprawdę musiało mu zależeć na tym chłopaku, skoro się o niego tak martwił.
Jaka różnica wieku była między nimi? Cztery lata? To Jungkook jest ode mnie młodszy aż o sześć lat? Co ja wywijałem będąc sześć lat młodszy? Spróbowałem sobie siebie przypomnieć z czasów końcówki liceum. Miałem ochotę się nieco uśmiechnąć, mając jednak nadzieję, że chłopak ma więcej oleju w głowie niż ja.
Dochodził już wieczór, a młodszego nadal nie było. Ile musi upłynąć czasu, żeby zgłosić zaginięcie? Nie mam pojęcia, ale jeśli dzisiaj się nie zjawi to jutro z samego rana idę z Jiminem na policję. On już sam wychodził z siebie, martwiąc się o swojego chłopaka.
– Idź może zaparz sobie jakiś ziół na uspokojenie? Macie coś takiego?
Chłopak skinął głową ruszając do kuchni. Słyszałem jak krząta się w pomieszczeniu, po czym nastąpiła cisza. Wyprostowałem się, mając wrażenie, że usłyszałem jakieś odgłosy w przedpokoju. Wychyliłem się na kanapie i ujrzałem Jungkooka. Nieco zaniemówiłem na jego widok. No nieźle. Widząc jak rozgląda się za starszym, wskazałem mu kuchnię, zachowując przez cały czas ciszę.
Jestem ciekaw jak to się dalej rozwinie.
Jungkook
Byłem na siebie zły. Wszystko ładnie sobie zaplanowałem, lecz jak zwykle coś musiało pójść nie tak. W tym wypadku niemal wszystko.
Po szkole wraz z Tae chcieliśmy udać się do centrum. Autobus się spóźnił, a jak już się zjawił to po kilku przystankach mieliśmy postój, ponieważ kontroler biletów zaczął się z kimś wykłócać i nie chcieli nikogo wypuścić. Gdy już pojechaliśmy dalej, to autobus uległ awarii, więc musieliśmy się przesiąść do kolejnego.
Będąc już nieco zrezygnowani tą przygodą, udaliśmy się prosto do kwiaciarni, rezygnując z przystanku w jakiejś knajpce, który mieliśmy w planach. Niestety każda kwiaciarnia, którą odwiedzaliśmy była albo zamknięta, albo kwiaty które oferowała wyglądały okropnie. Jak już znaleźliśmy jakąś, gdzie mogłem zakupić porządny bukiet... Nastąpiła awaria. Zabrakło prądu. Drzwi nie mogły się otworzyć, a ekspedientka nie chciała ich otworzyć ręcznie, ponieważ bała się, że ktoś coś wyniesie przez przypadek.
Gdy w końcu wyszliśmy, na dworze panowała istna ulewa. Postanowiliśmy przeczekać chociaż chwilę wewnątrz kwiaciarni. Gdybym wyszedł na deszcz z tym bukietem, pod domem wyglądałby on jak psu wyjęty z gardła.
Chciałem napisać do hyunga, że będę później, chociaż i tak już powinienem dawno być w domu. Jednak telefon mi padł, podobnie jak ten Taehyunga. Myślałem, że sytuacja jest uratowana, gdy ten głąb pochwalił się, że ma ze sobą powerbanka. Tak jednak nie było... Ponieważ ten jego wspaniały powerbank w kształcie uroczego kartoniku mleka był prawdziwym kartonikiem mleka.
– Jak mogłeś pomylić mleko z ładowarką?!
– Nie krzycz na mnie. – Żalił się, patrząc na to głupie kartonowe opakowanie. – Przecież to wygląda podobnie.
– Tak, a Jimin ma dwa metry wzrostu. – Nie mogłem się uspokoić. – Skoro to mleczko jest u ciebie w torbie, to gdzie jest powerbank?
Widziałem jak powstrzymuje śmiech, jednocześnie kuląc się w sobie.
– Tae. – Zacząłem spokojnie, biorąc głęboki wdech.
– Tak?
– Wsadziłeś ładowarkę do lodówki, mam rację?
Nie odpowiedział mi, przykrywając usta dłonią, by nie zdenerwować mnie dodatkowo swoim wybuchem śmiechu. Zabierzcie go ode mnie bo nie wytrzymam!
Oczywiście, gdy już przestało padać i spokojnie kierowaliśmy się do mojego domu, Tae musiał odwalić jeszcze kilka numerów, przez co w mieście znajdowaliśmy się aż do wieczora! Naturalnie przyjaciel odprowadził mnie aż pod sam blok, życząc mi powodzenia.
Dobrze, że nie narzekał, że przeze mnie w domu będzie dopiero wieczorem, bo inaczej chyba wylądowałbym na policji za pobicie lub morderstwo.
Będąc już pod drzwiami wyciągnąłem klucz i najciszej jak potrafiłem, wszedłem do środka. Ściągnąłem buty i na palcach przemierzałem dom w poszukiwaniu hyunga. W salonie udało mi się natrafić na Yoongiego hyunga, który chyba nieco zdziwił się na mój widok. Wskazał mi jednak kuchnię, jako miejsce pobytu Jimina.
Będąc przed pomieszczeniem, zajrzałem ostrożnie do środka. Stał odwrócony do mnie tyłem, obserwując kubek z jakąś herbatą, sądzą po kolorze. Na co on liczy, że magicznie zmieni to się w wino czy inny alkohol?
Zakradłem się do niego, ciesząc się w duchu, że starszy nadal nie wyczuł mojej obecności. Zatrzymałem się półtora metra za nim.
– Jimin. – Odezwałem się z ciężko bojącym sercem.
Chłopak natychmiast się odwrócił, spoglądając na mnie zdziwionym wzrokiem. Dopiero po chwili zauważył bukiet kwiatów w moich rękach.
– Jiminnie, ja naprawdę cię przepraszam. Za... za to, że tak się dałem. To moja wina... ta malinka. Przepraszam za niedzielę... Wiesz, że nie chciałem. Kocham cię i w życiu nie zrobiłbym ci żadnej krzywdy. – Powiedziałem, wyciągając rękę z bukietem w stronę starszego.
Nadal wyglądał jakby był w dużym szoku. W końcu powoli i ostrożnie przejął ode mnie bukiet. Przez chwilę na niego patrzał, po czym oberwałem kwiatami.
– Myślałem, że coś ci się stało. – Powiedział, wtulając się we mnie.
Objąłem go, nie mając zamiaru tak szybko wypuścić go z swoich objęć. Czułem jak jego dłonie zaciskają się na mojej koszulce. Co tu się działo jak mnie nie było? Czyżby mój rozładowany telefon zrobił aż taką aferę?
– Mam rozumieć, że mi wybaczysz?
W odwiedzi hyung wpił się w moje usta. Czyli to znaczy tak? Natychmiast oddałem pocałunek. Tak bardzo tęskniłem za tymi pełnymi, malinowymi wargami. Napierałem nieco na niego, po chwili sadzając go na blacie kuchennym. Chłopak odłożył kwiaty, by móc mnie lepiej objąć. Jego nogi natychmiast objęły moje biodra.
Nie umiałem się powstrzymać, by nie przyciągnąć go bliżej siebie. Byłem już całkowicie pobudzony. Westchnąłem, gdy jego usta nagle znalazły się na mojej szyi, zasysając się na niej zmysłowo. Nie pozwoliłem mu długo na takie drażnienie się, łącząc z powrotem nasze usta.
Chwyciłem go pod udami, podnosząc z blatu. Jego nogi jeszcze mocniej oplotły moje ciało, a dłonie zanurzyły się w moich włosach. Najchętniej wziąłbym go tu i teraz, jednak w sypialni będziemy nam wygodniej oraz będziemy mieć więcej możliwości. Zacząłem kierować nas w stronę sypialni.
Nogą zatrzasnąłem za nami drzwi, po czym odłożyłem ostrożnie hyunga na łóżko. Widok rozpalonego, leżącego pode mną Jimina, to najlepszego widok na świecie.
Yoongi
Chłopak niknął mi z oczy, zachodząc do kuchni. Przestałem się skupiać na telewizji, zaczynając przysłuchiwać się odgłosom z kuchni. Przez długi czas trwała tam cisza. Jungkook w końcu zaczął za coś przepraszać starszego.
– ... W życiu nie zrobiłbym ci żadnej krzywdy...
To co się działo w tę całą niedzielę?! Strasznie mnie to zainteresowało, lecz zdawałem sobie sprawę, że zapewne żaden nie zdradzi mi tej tajemnicy. W takim wypadku pozostaje mi jedynie moja wyobraźnia.
Starałem się wychwycić coś jeszcze z rozmowy, lecz ponownie nastąpiła długa chwila ciszy. Zdecydowałem się wyciszyć telewizor, mając nadzieję, że to jakoś poprawi moją sytuację. Znieruchomiałem, słysząc westchnięcie, prawdopodobnie młodszego, leczy było to mocno niepewne przypuszczenie. Co oni tam robią?! Mam nadzieję, że długo nie będą zajmować kuchni, ponieważ chciałem jeszcze dzisiaj zjeść jakąś kolację.
Jakby w odpowiedzi ujrzałem dwójkę, zamierzającą najpewniej do swojej sypialni. Młodszy niósł starszego, który oplatał jego ciało i namiętnie przywierał do jego ust. Czy to odzwierciedla ich pozycje w łóżku? Nie ma co się tym sugerować. W sumie nie wyobrażam sobie odwrotnej sytuacji, gdzie Jimin niesie większego od siebie i zapewne nieco cięższego chłopaka, w ten sposób. Nawet jeśli widać było, że Jimin nieco ćwiczy.
Korzystając z zwolnienia się kuchni, udałem się tam by zrobić sobie jakąś szybką kolację. Po najedzeniu się, zawitałem do łazienki, wcześniej zabierając piżamę z pokoju.
Podczas samego prysznica nie było wcale tak źle. Najgorzej było przed i po nim. Sypialnia chłopaków znajdowała się tuż za ścianą. Można powiedzieć, że miałem darmowy koncert. Miły dla ucha, jednak niezwykle męczący. Wychodząc z łazienki mój członek był już w pełni sztywny.
Wszedłem do pokoju, który zajmowałem, licząc na lekką ulgę w koncercie. Rzeczywiście było ich mniej słychać, lecz nadal niektóre jęki przyjemności do mnie dochodziły. Położyłem się do łóżka, czując coraz większy dyskomfort.
Nie zamierzałem im przeszkadzać, prosząc by byli ciszej. Godzili się, a to dobrze. Tylko dlaczego to ich godzenie musiało brzmieć tak podniecająco?!
Zastawiałem się, który z nich dominował. Oboje wyglądali mi na tych bardziej uległych. Patrząc na ich charaktery, to powiedziałbym, że Jimin ma w sobie więcej z dominanta. Jednak wsłuchując się w dźwięki dochodzące z sypialni, to wyglądało na to, że to starszy znajduje się na dole. A może się zamieniają?
Długo nie wytrzymałem. Oni nie poprzestali na jednej rundzie, a ja też mam swoje granice i potrzeby. Moja ręka zanurkowała pod materiałem spodenek. Sapnąłem głośno, zaczynając poruszać ręką. To była wyłącznie ich wina, że moja wyobraźnia zaczęła podpowiadać mi obraz Jimina dogadzającego mi ustami. Mógł nie jęczeć tak głośno!
_____________________
No to Jungkook trochę nastraszył swojego hyunga. Ale chyba najważniejsze, że w końcu się pogodzili <3
Kto uważa, że Yoongi nie będzie miał z nimi łatwo ręka do góry. A teraz ręka do góry kto uważa, że to Jikooki nie będą mieli z nim.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top