Rozdział 21

Rozdział z nieco większą dawką humoru tak na rozluźnienie. Rozdział wątków pobocznych, zapraszam ;)

____________________

Jungkook

Spoglądałem ukradkowo na przyjaciela. Siliłem się w duchu, by go w końcu o to zapytać. Nie za bardzo mam ochotę znów iść tam sam.

– Co jest? – Odezwał się, zatrzymując w miejscu. – Czaisz się na mnie jak Jimin na wyprzedaże.

– Skąd ty niby wiesz jak ChimChim czai się na wyprzedaże?! Poza tym to całkiem innego typu spojrzenie!

– Nie wiem, ale zgaduje, że właśnie tak. Mów o co chodzi.

– Nie przeszedłbyś się ze mną na siłownie? – Spytałem w końcu.

– Co? Od kiedy ty chodzisz na siłownię? Mało ci tego wycisku, który robi nam pan Jung?

– Jiminowi karta kończy się tydzień przed jego powrotem, więc by się nie marnowało przepisał ją na mnie, żebym mógł z niej korzystać. I tak z nudów poszedłem przedwczoraj trochę poćwiczyć.

– Dobra, czemu by nie. Mają jednorazowe wejściówki? Która w ogóle siłowania?

Szybko wyjaśniłem mu o którą chodzi.

– Nie chcesz siedzieć w domu? – Nie byłem pewien czy to było pytanie, czy stwierdzenie.

Milczałem, odwracając wzrok. Chciałem uniknąć odpowiedzi, ponieważ sam nie byłem jej pewny. Przecież to było mieszkanie moje i Jimin, tylko... czegoś w nim brakowało.

– Dobra, mów, o której i gdzie się spotykamy. – Zaczął ciągnąć mnie za język.

Dogadaliśmy się co do wspólnego wyjścia, po czym każde rozeszło się w swoją stronę. Po wejściu do domu, od razu zacząłem pakować wszystkie potrzebne rzeczy. Może zacznę tam chodzić regularnie? W domu bez Jimina i tak nie mam za bardzo co robić.

Wyszedłem z mieszkania. Po drodze na przystanek autobusowy, wstąpiłem jeszcze do sklepu po butelkę wody. Kolejki okazały się być dłuższe niż się spodziewałem, przez co o mały włos nie spóźniłem się na autobus. Dlaczego nikt nie chciał mnie przepuścić na początek kolejki, kupowałem tylko jedną wodę!

Poczułem ulgę, gdy na miejscu znalazłem się przed czasem. Nie lubiłem się spóźniać. Przebierałem się w szatni, kiedy do środka wszedł Taehyung. Po chwili oboje już rozgrzewaliśmy się na boku. Ostatnie czego nam trzeba to kontuzja. Tak oto zaczęło się nasze popołudnie na siłowni.

Lekko dysząc, zszedłem z maszyn, ustępując miejsca Tae.

– To co tam? – Spytałem, jakbyśmy dawno się nie widzieli, a koniecznie chcieli jakoś zacząć rozmowę.

– A nic, po staremu. – Odpowiedział, podłapując temat.

– A tak serio to jak tam z dziewczyną? – Przeszedłem do konkretów nie wiedząc jak dalej to rozegrać.

– Widziałem się z nią i dzisiaj wieczorem znów się z nią spotykam. – Pochwalił się z kwadratowym uśmiechem.

Tak zaczęło się wysłuchiwanie opowieści o ich spotkaniu i jego podniecie. To on nie chciał jej tylko przeruchać? Czy on mi kiedyś coś nie wspominał, że na dziewczyny przyjdzie czas po studiach, ewentualnie w ich czasie, a wcześniej trzeba się wyszaleć. Chyba, że źle coś na początku zrozumiałem. Albo czegoś teraz nie rozumiem.

– Gdzie idziecie?

– Jest jeszcze zimno, więc raczej schronimy się w jakiejś kawiarence czy coś w tym stylu. Zjemy i wypijemy coś ciepłego, porozmawiamy i odprowadzę ją do brata.

– Brata?

– Rodzice gdzieś jadą, a nie pozwalają jej zostać samej, więc wciskają ją do starszego brata.

– Założę się, że jak będziesz chciał ją pocałować na pożegnanie, czy chociażby przytulić, to akurat wyjdzie przed drzwi i będzie na ciebie patrzał z mordem w oczach.

– Niech sobie patrzy. Mnie, w przeciwieństwie co do niektórych, chłopcy nie interesując, więc mam gdzieś co o mnie sądzi.

Bardzo śmieszne. Poza tym, możesz mieć jego zdanie gdzieś. Ale jej rodzice, mogą już uważać jego opinię za niezwykle pomocną, przy ocenie ciebie jako partnera swojej córki.

– Opowiesz mi jutro, jak przeżyłeś spotkanie.

– Myślałem, że będziesz chciał znać już wszystko dzisiaj wieczorem. – Powiedział, jakby nieco urażony, że nie interesuje się jego życiem miłosnym.

– Wieczorem mam randkę z komputerem.

– Kolejna? Jak to właściwie wygląda? Jaka jest różnica czasu? – Dopytywał.

Zbyt duża. Ja musiałem czekać na niego niemal do północy, żeby on obudził się z samego rana dnia dzisiejszego, czy wcześniejszego, w zależności od godziny. Ja zarywam nockę, a on wcześniej zrywać się z łóżka. Dobrze zdaję sobie sprawę, że nie damy radę tak przez dwa miesiące. Niech tylko mi zacznie się maraton sprawdzianów, albo mu nieco bardziej wymagająca praca podczas szkoleń i już nie będziemy się widzieć kilka dni.

Co najwyżej każdy z nas będzie mógł coś napisać, a drugi odpisze pół dnia później.

Taehyung

Szybko wróciłem z siłowni do domu. Fajnie było tak się wymęczyć i wygadać z Jungkookiem, ale teraz czekała mnie randka. Po przyjściu do domu wziąłem szybki, lecz porządny prysznic, a następnie zacząłem przeglądać zawartość szafy. Szybko wybrałem sobie odpowiednią stylizację na tę okazję, po chwili przeglądając się w niej w lustrze.

Miałem już nieco przy długie włosy, dlatego postanowiłem je zostawić w lekkim, acz nieco pociągającym nieładzie. Jakbym się nie starał, a jednak wszystko jest dokładnie przemyślane i zaplanowane.

Na szczęście miałem spotkać się z Sooyeon niedaleko domu, więc nie musiałem spieszyć się na złamanie karku. Gdy nadszedł czas, na spokojnie wyszedłem z domu, kierując się w stronę miejsca spotkania. Uśmiechnąłem się, zjawiając się na miejscu i widząc kroczącą w moją stronę uroczą dziewczynę.

Tak jak zapowiedziałem Jungkookowi. Zaprosiłem ją do kawiarni. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, popijając gorącą czekoladę i zajadając się słodkimi ciastami. Naprawdę dobrze spędzało nam się razem czas.

Nie mieliśmy dla siebie za wiele czasu, jednak i tak przeciągnęliśmy to spotkanie nieco dłużej niż powinniśmy. Jakby nie patrząc, spotkaliśmy się dość późno, więc należało nam się przedłużenie godziny policyjnej.

Spacerowaliśmy późnym wieczorem, w stronę domu jej brata, u którego miała nocować. Dziewczyna robiła za przewodniczkę.

– Naprawdę boją się zostawić ciebie samą w domu?

– Pewnie boją się, że sprowadzę sobie jakiegoś kawalera pod ich nieobecność. – Zaśmiała się.

– A sprowadziłabyś? – Spytałem, jakby chodziło o kogoś innego.

– Może. – Odparła wymijająco, uciekając wzrokiem.

– A znam tego kawalera?

– Może. – Zachichotała, lekko się rumieniąc.

Rany, jaka ona urocza! Nie zauważyłem u siebie wcześniej, żebym przejawiał upodobania co do słodyczy i uroczości, ale ta w jej wykonaniu była naprawdę niezwykła.

W końcu znaleźliśmy się w jakimś budynku, po chwili zatrzymując się pod drzwiami.

– To kiedy teraz znajdziesz dla mnie czas?

– Sądzę, że w weekend mam go aż w nadmiarze, to mogę go trochę przeznaczyć na spotkanie z tobą.

– Ależ bardzo dziękuję. – Powiedziałem, nieco się do niej przybliżając.

Widziałem jak jej wzrok na moment ucieka w stronę moich ust. Ja sam spojrzałem na te delikatne, różowiutkie wargi dziewczyny. Powoli pochylałem się w jej strony, jednocześnie obserwując, czy nie pokazuje żadnych oznak sprzeciwu. Brak.

Starałem się zbytnio nie odpłynąć myślami, gdy nasze usta się połączyły, a jedynie skupić na tym co jest tu i teraz. Po części mi się to udało.

Wzdrygnąłem się słysząc, po części znajome chrząknięcie. Spojrzałem się w bok, skąd ono dochodziło. Poczułem, że robię się biały jak ściana. O rzesz w kozę.

Jimin

Słysząc budzik od razu sięgnąłem po telefon. Po pierwsze nie chciałem zbudzić pozostałych współlokatorów. Po drugie i najważniejsze, chciałem się upewnić, że nie zaspałem na rozmowę z moim króliczkiem. Strefy czasowe niebyły zbyt łaskawe, jeśli chodzi o nasze kontakty. Jednak nie mamy innego wyboru jak tylko jakoś się do tego dostosować i znaleźć sposób byśmy mieli dla siebie trochę czasu.

Poczułem ulgę, widząc, że obudziłem się z pierwszym budzikiem. Szybko chwyciłem laptopa i udałem się z nim do drugiego pokoju, by nie obudzić chłopaków. Usiadłem z nim tak, by ekran był nie widoczny dla wchodzących osób, a jedynie dla mnie. Po chwili zalogowałem się do programu, przez który miałem komunikować się z moim chłopakiem... narzeczonym... mężem? Moim Jungkookiem.

Uśmiechnąłem się widząc połączenie przychodzące. Natychmiast odebrałem.

– Cześć słońce. – Przywitałem się.

– Hyung. – Odezwał się tęsknie.

– Nie powinieneś już spać? Przecież jutro idziesz do szkoły.

Widziałem jak patrzy na mnie spode łba, ale ja byłem na to świetnie przygotowany. Spodziewałem się takiego posunięcia z jego strony.

– Gdybyś wstał z trzy godziny wcześniej, to może bym już spał. Jak jesteś taki mądry, to następnym razem rozmawiamy, kiedy to u ciebie będzie północ, a ja po prostu sobie wstanę wcześniej do szkoły.

– Już, już. Spokojnie. – Podniosłem ręce do góry. – Ale trzeba będzie coś wymyślić, bo ciężko nam tak będzie na dłuższą metę. Na razie nie ma co się nad tym tak zamartwiać. Niech mój króliczek lepiej mi opowie jak mu mija tydzień.

– Jest okropnie bez ciebie... – Jęknął niezadowolony, po czym zaczął opowiadać mi co się działo.

Dobrze, że jakoś sobie radzi. Z pewnej strony jest bardziej samodzielny ode mnie. Śmiem sądzić, że gdybyśmy znaleźli się w odwrotnej sytuacji, w domu nie byłoby tak czysto i nie odżywiałbym się najzdrowiej. Wystarczy, że pomyślę jak było zanim poznałem Jungkooka i zanim się do mnie wprowadził.

Z uwagą słuchałem tego co aktualnie działo się u niego w szkole, jak mijały mu wszystkie zajęcia oraz że zaczął chodzić na siłownię, by nie zmarnować mojego karnetu. Dobrze słyszeć, że znalazł sobie jakieś zajęcie.

Następnie przyszła moja kolej na to by opowiedzieć mu jak wygląda moje szkolenie. Musiałem przyznać, że naprawdę dużo się tutaj uczyłem. O wiele więcej praktycznych rzeczy, niż na studiach. Takie coś niezwykle mi się przyda w pracy, gdy już wrócimy.

– Hyung, naprawdę za tobą tęsknię. – Skarżył się. – Źle mi tak samemu w naszej sypialni.

– Skarbie, myślisz, że ja nie tęsknię? Naprawdę chciałbym mieć to już wszystko za sobą i móc cię przytulić.

Widziałem jak na jego twarzy pojawia się uroczy uśmiech. Jeszcze przez chwilę powymienialiśmy się czułościami, po czym musieliśmy kończyć rozmowę. U niego była naprawdę późna godzina, a ma jutro na rano do szkoły.

Po skończonej rozmowie, odłożyłem laptopa i zabierając wszystkie potrzebne rzeczy udałem się do łazienki. Tak na dobre rozpoczął się mój dzień. Gdy wyszedłem, wszyscy byli już na nogach. Razem zeszliśmy na śniadanie, by później udać się na kolejny ciężki dzień szkoleń.

Tak jak w poprzednich dniach, po ośmiu godzinach byliśmy naprawdę wykończeni. Szczególnie psychicznie. Osiem godzin intensywnego myślenia, to naprawdę za dużo. Dlatego wszyscy zgodnie przyznaliśmy, że przyda nam się odrobina relaksu.

Wieczorem przebraliśmy się w nieco swobodniejsze ciuchy i całą grupą ruszyliśmy na miasto. Trzymaliśmy się razem, nie chcąc zgubić się w nadal obcym mieście. Udaliśmy się do jakiegoś baru, w pobliży hotelu. Nie chcieliśmy się za bardzo oddalać.

Piliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Żadne z nas nie chciało myśleć, że znajduje się kilka tysięcy kilometrów od swojego domu, rodziny i bliskich. Tego tematu staraliśmy się unikać. Raczej dla większości ten początek był jeszcze trudnym okresem.

Mimo wszystko siedzieliśmy w barze do późna. Zasłoniłem dłonią usta, zaczynając ziewać.

– Masz śmiesznie małe i grubiutkie rączki.– Usłyszałem wesoły głos.

Uśmiechnąłem się, starając się potraktować to jako żart. Mam grube dłonie? Spojrzałem na nie dyskretnie. Jungkook nigdy mi tego nie mówił. Młodszy milczał na ten temat, bo to nie prawda, czy żeby mi nie zrobić przykrości? Co najwyżej mówił, że są urocze, a przecież to co innego. Może nie tylko dłonie mam grube, ale i całą resztę?

Takie żarty wcale nie są śmieszne... Chyba za dużo wypiliśmy.

Jungkook

Rozglądałem się za przyjacielem. Gdzie on jest? Przecież jeszcze wczoraj się widzieliśmy. To ja mogłem zaspać po tym jak niemal o pierwszej skończyłem rozmawiać z Jiminem. Nie wspominał mi, że planuje opuścić dzień szkoły.

Niemal równo z dzwonkiem pojawił się Tae. Wpadł do szatni i zaczął się przebierać.

– Nieźle. Myślałem, że nie przyjdziesz.– Powiedziałem, czekając aż skończy się ubierać.

– Taki miałem zamiar.– Powiedział, ruszając wraz z resztą w stronę wyjścia z szatni.– Ale podobno mamy zastępstwo.

– Co? Hyunga ma nie być? Chwila, co to ma do twojej obecności?

Nie odpowiedział mi. Widziałem jak wpatruje się w jakiś punkt za mną, wyraźnie blednąc. Obróciłem się za siebie. Czyli jednak nie miał racji, bo Hoseok właśnie kroczył w naszą stronę. O co tu właściwie chodzi?

Nauczyciel jedynie ruchem ręki wskazał, byśmy ruszyli za nim na salę gimnastyczną. Standardowo zaczęliśmy od przebiegnięcia kilku kółek wokół boiska na rozgrzewkę. Tae, cały czas bieg blisko mnie, jakby chowając się za mną.

– Ej, co się dzieje? – Spytałem, czują na naszej dwójce ciągły wzrok hyunga. – Hoseok dziwnie się na ciebie patrz.

On milczał, unikając przestraszonym wzrokiem osoby nauczyciela.

– Tae, co jest? – Dopytywałem wyraźnie zaniepokojony.

Przyjaciel ledwo otworzył usta, a doszedł nas głos nauczyciela z drugiego końca sali.

– Taehyung! Przyszedłeś tu na pogaduszki?!

No nieźle. To chyba pierwszy raz, kiedy to nie ja obrywam za rozmowy, których często sam nie prowadzę. W sumie fajne uczucie. Spojrzałem jeszcze raz na Hoseoka, a następnie na Taehyunga. Kiedy zdążyło się między nimi coś wydarzyć?! Zgaduje, że coś negatywnego, jednak... Przecież Tae do południa był ze mną, a później ze swoją prawie dziewczyną. Cóż, chyba będę musiał poczekać na wyjaśnienia, aż skończymy lekcje z Hoseokiem.

Te dwie godziny okazały się naprawdę ciężkie dla Tae. Średnio co dziesięć minut hyung czepiał się go o byle pierdołę. Nawet udało mu się zebrać jedną jedynkę. Całe szczęście na jednej się skończyło, lecz od kolejnej dzieliło go naprawdę niewiele.

Gdy w końcu znaleźliśmy się w szatni, postanowiłem wyciągnąć z przyjaciela informację.

– Więc? Powiedz mi jakim magicznym sposobem go wkurzyłeś?

– Kook, pamiętasz, że wczoraj miałem się spotkać z Sooyeon?

– No. Tą twoją prawie dziewczyną. Czy może dziewczyną? – Dopytałem, patrząc na niego znacząco.

– To jest w tej chwili mało ważne! Trochę nam zeszło i...

– Na czym wam zeszło? – Robiło się coraz ciekawiej.

– Na kawie. Jungkook, skup się! – Potrząsnął mną. – Jej rodzice wyjechali i miałem ją odprowadzić do brata. No więc odprowadzam ją do tego brata. Stoję już z nią przed drzwiami. Gadka szmatka, takie tam, robi się miło i...

– I pocałowałeś ją!

– I nagle Hoseok staje w drzwiach z takim chrząknięciem i wzrokiem! Z takim chrząknięciem i wzrokiem!

Próbował to pokazać. I muszę powiedzieć, że całkiem nieźle mu to wyszło. Gdybym był na jego miejscu, po takim czymś chyba nie pokazywałbym mu się już na oczy. No to przynajmniej mamy jasność, dlaczego ten się tak na niego uwziął.

– Ale to pocałowaliście się czy nie? – Spytałem w końcu.

– Teraz to sobie chyba Hoseoka w dupę mogę pocałować.

Zacisnąłem usta w wąską linię, powstrzymując śmiech. Widziałem jak na twarzy przyjaciela pojawia się wyraz rozczarowania moim zachowaniem. Jednak ja naprawdę nie mogłem się powstrzymać od śmiechu.

– Ty i ten twój gejowski umysł.

Uderzyłem go w ramię. Byliśmy w szkole. To nie miejsce na takie żarty. Na szczęście wszyscy byli zajęci rozmowami między sobą i nikt nie zwracał na nas uwagi. Szybko skończyliśmy się przebierać i ruszyliśmy razem z resztą pod gabinet, w którym mieliśmy mieć lekcje.

– Co teraz zamierzasz?

– Ja cię miałem właśnie pytać, co ja mam teraz zrobić?! – Jęknął zrozpaczony.

– Hm, pomyślmy. To jak bardzo jesteś w dupie zależy od tego jak bardzo zależy ci na tej dziewczynie.

Przyjaciel westchnął, zastanawiając się przez chwilę.

– Wydaje się być naprawdę fajna. Lubię ją.

– Czyli jeśli ci zależy to musisz jakoś załatwić sprawę z Hoseokiem. Widziałeś się już z jej rodzicami? Tylko Hoseok stanowi problem?

– Kook, widzieliśmy się dopiero kilka razy! To jeszcze nie etap: poznaj moich rodziców!

Ma rację. To jednak trochę komplikuje sprawę.

– Sorki. Więc... Tak czy inaczej musisz jakoś wpaść w łaski Hoseoka. No i oczywiście w późniejszym etapie nie podpaść ich rodzicom. Jak zakolegujesz się z hyungiem, to wtedy będziesz miał nawet łatwiejszy start u jej rodziców.

– Czyli?! Co ja mam robić?

– Nie wiem. Porozmawiaj z Hoseokiem. – Wzruszyłem ramionami.

My z hyungiem mieliśmy problemy nieco innego typu.

– Porozmawiaj z nim i dowiedz się w czym problem. – Kontynuowałem. – Hoseok hyung jest naprawdę w porządku, więc sądzę, że jak z nim po męsku porozmawiasz to będzie po sprawie. Oczywiście nie będzie to łatwa rozmowa, więc jak nie liczysz na jakiś związek z laską lub chcesz ją tylko przelecieć to ja bym się nawet nie ryzykował rozmowy z nim.

– Dlaczego powiedziałeś „ryzykował", jakby to było niebezpieczne?

– Bo wygląda na to, że Hoseok hyung to bardzo troskliwy braciszek, który będzie pilnował cnoty swojej siostrzyczki i nie dopuści do niej żadnego bydlaka.

– Nie mów bydlaka, bo mam nieodpowiednie skojarzenia. – Zaśmiał się.

Uśmiechnąłem się razem z nim.

– Chcesz powiedzieć, że tego bydlakiem na pewno nie można nazwać? – Złapałem go za słówko.

– Kook!

Coś czuję, że to będzie ciężki dzień.

Jimin

Byłem wykończony. Na szczęście jutro zaczynamy później, więc mogę sobie pozwolić na pójście spać o późniejszej niż zawsze godzinie. Miałem włączonego laptopa, czekając na pojawienie się połączenia. Musiałem przyznać, że oczy zaczynały mi się już trochę przymykać.

Obudziłem się nieco, słysząc powiadomienie. Prośba o połączenie. Zaakceptowałem.

– Cześć ChimChim! Co tam słychać w wielkim świecie?

– Dobrze cię widzieć. – Powiedziałem szczerze.

To pierwszy raz odkąd wyleciałem z Seoul, gdy mam okazję z nim porozmawiać.

– Nie wiem czy rozmawiałeś z Jungkookiem, coś ci opowiadał?

– Jakoś nie specjalnie miałem czas. Miałem jeden mały wkurzający kłopot do załatwienia. – Przyznał.

– Opowiadaj. U mnie nic ciekawego.

Tak oto zaczęła się opowieść jak jego malutka Sooyeon znalazła sobie chłopaka, którym okazał się być nikt inny jak Taehyung. Przyznam, że początkowo miałem ochotę się śmiać, jednak nie chciałem nagrabić sobie u niego, zdając sobie sprawę, że dla niego to śmiertelnie ważna i poważna sprawa.

– Oni się tam prawie całowali przed moimi drzwiami! Rozumiesz to!

– Hobiasz, przypomnij mi ile lat ma Soo.

– W tym roku siedemnaście, a co?

– Przypomnij mi, kiedy po raz pierwszy zamoczyłeś.

– To nie to samo! – Powiedział, niemal wstając z krzesła.

– Hobiasz, ale wiesz, że nie zabronisz jej umawiania się z chłopakami. Soo nie jest głupia i nie da się wykorzystać pierwszemu lepszemu.

Przyjaciel westchnął, przyznając mi rację.

– Niech zgadnę, przez ten cały tydzień tyrałeś go na zajęciach i mordowałeś spojrzeniem.

Ponowne westchnięcie, które tylko potwierdziło moje przypuszczenia.

– Że też Jungkookie nic mi o tym nie mówił.

Chociaż mieliśmy dla siebie tak mało czasu, że się nie dziwię.

– Właśnie, dałbyś mu czasami spokój, chodzi niewyspany. Jeszcze te wory pod oczami co mu się robią, zostaną mu na zawsze.

– Wiem, musimy coś wymyślić. Żadne z nas na dłuższą metę nie da tak rady. On musi się wysypiać.

Ale o tym postanowiłem pomyśleć jutro z samego rana i do wieczora wymyślić jakieś rozsądne rozwiązanie. Widziałem, że Jungkookowi nie jest łatwo, chociaż nie chciał dać po sobie tego poznać. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że nie damy rady wytrzymać dwóch miesięcy, zarywając co drugą noc.

– No i ten gówniarz był wczoraj u mnie, porozmawiać ze mną. – Wrócił do problemów z siostrą.

No proszę, ten dziwak ma jaja. Zaimponił mi.

– No i co? Zabiłeś na miejscu, czy trzymasz go w piwnicy?

– Bardzo śmieszne. – Powiedział z skwaszoną miną. – Porozmawialiśmy i mimo że nie chce, to trochę dam mu spokój. Ale niech tylko coś jej robi to nie żyje!

– Nie bój się, możesz liczyć na moją pomoc. – Puściłem mu oczko. – A jak tam w ogóle między tobą a Jisoo? Już wszystko w porządku?

Cały czas pamiętałem, że jakiś czas temu Hobiasz chodził zmartwiony. Między nim a jego dziewczyną działo się coś niedobrego. Nie wiedziałem czy nadal sprawa tyczy się jej możliwej niewierności, czy tym razem chodzi o co innego.

– Nie poruszajmy na razie tego tematu. – Poprosił. – Ja naprawdę nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. To nie rozmowa na teraz.

Zaczynałem coraz bardziej współczuć przyjacielowi. Co prawda nie za bardzo umiałem postawić się w jego sytuacji, lecz nie trudno było zgadnąć, że miał dosyć. Problemy w związku i troska o siostrę.

– Trzymaj się. Zawsze możesz na mnie liczyć.

Żaden z nas nie ma łatwo. Widać problemy są nieodzownym elementem związków. Nie ważne czy jest się na miejscu, czy dzielą cię tysiące kilometrów. Problemy, większe lub mniejsze, są zawsze.

___________________

Coś czuję, że Hoseok tak szybko nie odpuści Tae i będzie bronił swojej małej młodszej siostrzyczki. Chociaż problemy w własnym związku niedługo mogą poświęcić jego całą uwagę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top