Rozdział 2
Miałam wstawić rozdział z samego rana, przepraszam za opóźnienia. Miłej lekturki ;)
______________________
Jungkook
Miałem już wszystko spakowane. Jak zawsze w takich wypadkach, bałem się, że o czymś mogłem zapomnieć. Zapewne tak było. Jednak nie zamierzałem się tym zamartwiać. Najważniejsze, że w końcu jedziemy na wycieczkę. W pierwszej klasie tylko my nigdzie nie wyjechaliśmy na integracje. To była ostatnia szansa, którą na szczęście udało nam się wykorzystać. Wszyscy czekaliśmy na to z zniecierpliwieni, aż w końcu dzisiaj nadszedł ten dzień.
Wszyscy spotykaliśmy się na dworcu. Podróżować mieliśmy pociągiem. Gdy przybyłem, wszyscy dopiero zaczynali się schodzić. Oczywiście pan Jung ze swoim kolegą już byli na miejscu.
Przyjrzałem się mężczyźnie z lekkim niedowierzaniem. Jakim cudem o takiej godzinie on wydaje się być świeży jak wiosenny poranek?!
Ja to bym jeszcze z dwie godzinki pospał. Na szczęście będę miał okazję nadrobić nieprzespany czas podczas podróży. Oczywiście, jeżeli całe towarzystwo nie okaże się na tyle rozbudzone by mi to uniemożliwić.
Wszyscy przybyli na miejsce dwadzieścia minut przed odjazdem. Trochę dziwiłem się, że nikt się nie spóźnił. Wydawało mi się to wręcz nieuniknione, gdy weźmiemy pod uwagę, że jest dopiero po piątej nad ranem.
Po przeliczeniu wszystkich oraz dwukrotnemu sprawdzeniu listy obecności, mogliśmy się szykować do wejścia do pociągu, który właśnie wjeżdżał na stację. Jak się okazało, mieliśmy cały przedział dla siebie. W środku pan Jung ponownie nas przeliczył, by mieć pewność, że nikogo nie zostawiliśmy.
Rozejrzałem się po zebranych. Na twarzach wszystkich było widać senne uśmiechy. Przez kilka pierwszych minut wszyscy rozmawialiśmy podekscytowani. Po kilku kolejnych baterie się nam wyczerpały i zaczęliśmy padać jak muchy.
Jimin
Wyszykowanie się o tak wczesnej godzinie kosztowało mnie naprawdę dużo. Sadzę, że gdyby nie Hoseok, który nocował u mnie z tej specjalnej okazji, to nie obudził bym się wcześniej niż o dziewiątej.
Na peronie byliśmy jako pierwsi. Miałem nadzieję, że nikt się nie późni. Kolejny pociąg mielibyśmy dopiero za dwie godziny, co oznaczałoby bezsensowne wstanie o nieludzkiej godzinie. Dość szybko zaczęli zjawiać się jadący z nami uczniowie.
- Patrz, idzie powód twojego wyjazdu.- Szturchnął mnie przyjaciel.
Spojrzałem w stronę wejścia na peron. Jungkook szedł ospale w stronę miejsca zbiórki. Uśmiechnąłem się na ten widok.
Szybko zaczęli pojawiać się również pozostali uczniowie. Całe szczęście nikt się nie spóźnił, dlatego po przybyciu naszego pociągu, od razu mogliśmy zająć odpowiedni przedział. Będąc już w środku wraz z Hoseokiem ponownie przeliczyliśmy całą ferajnę. Stan się zgadzał.
W ciągu pół godziny od ruszenia z miejsca, dzieciaki zaczęli zasypiać jeden po drugim. W pierwszej kolejności odpadały dziewczyny. Chłopaki wytrzymali nieco dłużej. Ostatecznie jednak cała dwudziestka szóstka uczniów smacznie sobie spała. Trochę im tego zazdrościłem, lecz nieco obawiałem się zasnąć. Nie chciałem by to jedynie Hobi został na posterunku. Gdyby i on zasnął, na pewno nikt by się nie obudził w właściwym momencie.
W końcu odwróciłem się za siebie. Spojrzałem na towarzysza chłopaka, który niedawno stracił swój jednorożcowy róg. Jungkookie spał sobie smacznie, oparty głową o szybę. Wyglądał strasznie słodko. Gdyby go jeszcze ubrać odpowiednio, to można by dostać cukrzycy. Chłopak zamlaskał kilka razy przez sen, co tylko wywołało uśmiech na mojej twarzy.
- Wpadł ci w oko?- Zaśmiał się Hoseok.
- Jest strasznie uroczy.- Stwierdziłem półszeptem.
- Pedofil?- Zażartował.- Chociaż, czekaj... Trzy? Nie, cztery lata różnicy. On chyba nawet jakoś niedawno kończył siedemnastkę. W sumie to nie tak dużo. Oczywiście, gdyby był starszy.
- To nie zmienia faktu, że wydaje się słodkim ciasteczkiem.
- I podobno straszną cnotką. Trochę się słyszało od uczniów. Podobno można nawet rzec, że nieco boi się dziewczyn.
Co wydaje się również być urocze, a zarazem daje furtkę na inne możliwości co do preferencji seksualnych. W tym wypadku zadanie wydaje się być łatwiejsze.
- Stawiam na to, że nadal prawiczek.- Odezwał się nadal starając się szeptać.
- Mówisz? A myślisz, jak długo to potrwa?
- Sugerujesz, że ukrócisz tą jego niewinność? Nie dasz rady. Chłopak zapadnie się pod ziemię z zażenowania przy jakimkolwiek śmielszym kontakcie. Idę o zakład, że ci się nie uda.
Prychnąłem rozbawiony jego brakiem wiary w moje umiejętności. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech na myśl o wyzwaniu.
- Ile czasu i o co zakład?- Spytałem wprost.
- Miesiąc... Może dłużej.- Zastanowił się.- Nie, jeśli jesteś taki pewny swego, masz miesiąc. A o co, to się wymyśli jak już wygram.
Ponownie prychnąłem rozbawiony pod nosem. Wygra? Jeszcze nigdy nikt nie oparł się mojemu urokowi, a ten dzieciak na pewno nie będzie wyjątkiem.
Uścisnąłem dłoń przyjaciela wyciągniętą w moją stronę. Następnie obróciłem się na fotelu by jeszcze raz móc spojrzeć na śpiącego Jungkooka. Wyglądał naprawdę uroczo i niewinnie. Czy uda mi się przebić przez tę barierę nieśmiałości? Na pewno. Wszystko jest kwestią chęci i podejścia.
- Tak w ogóle to jaki mamy plan na wycieczkę?
- Nie bój się. Za dużo się nie namęczysz. Wszystko zobaczysz jak dojedziemy.
Westchnąłem ciężko. Bałem się, że nie chce mi nic zdradzić, ponieważ tak naprawdę nic ciekawego nie jest zaplanowane. Albo po prostu chciał mi zrobić na złość. Starając się za bardzo nie zadręczać tą myślą zwróciłem swój wzrok na krajobraz za oknem.
Podróż minęła mi niesamowicie spokojnie i nudno. Przez większość czasu muzyka sączyła się do moich uszu z włożonych do nich słuchawek. A wszystko to w towarzystwie śpiących uczniów i półprzytomnego przyjaciela.
W końcu po kilku godzinach dojechaliśmy na miejsce. Całość obudziła się mniej więcej godzinę przed naszym przystankiem. Jedynym co mnie zaczynało martwić była pogoda. Już od dłuższego czasu wjeżdżaliśmy w coraz większą strefę niepokojących chmur. Istniało realne zagrożenie, że zacznie padać.
Też zachciało mi się jechać na wycieczkę... Całe szczęście, że za nic nie płacę.
Po zatrzymaniu się pociągu, wyszliśmy na zewnątrz. Od razu przywitał nas chłodny wiatr. Gdy wszyscy znaleźli się na powietrzu, nastąpiło ponowne przeliczenie stadka. Wszystkie owieczki na miejscu.
Hoseok zaczął nas kierować w stronę hotelu. Droga w rzeczywistości może i nie była długa, lecz panująca pogoda wszystko wydłużała. Poczułem ulgę w końcu mogąc znaleźć schronienie przed wiatrem.
Rozejrzałem się pobieżnie po wnętrzu. Nie najgorzej, lecz widać, że dzieciaki za wiele nie płaciły za wycieczkę. Oby tylko pokoje były z łazienką. W przeciwnym razie nie wiem jak podzielę się nią z stadkiem dziewczyn. A raczej jak one się do niej dostaną, ponieważ ja nie odpuszczę swojej codziennej pielęgnacji.
Wraz z przyjacielem udałem się do recepcji by załatwić wszystkie formalności oraz wziąć klucze do pokoi. Cieszyłem się, gdy okazało się iż będziemy sami zajmować pierwsze piętro. Po powrocie do czekającej na nas grupy, zaczęło się rozdzielanie pokoi. Ja z Hobim dostaliśmy dwu osobowy, reszta mieściła po trzy lub dwie osoby. Z dziewczynami nie było problemu. Całą dwunastka już wcześniej się podzieliła.
Problem okazał się przy chłopakach. Do rozdzielenia zostały trzy pokoje trzyosobowe oraz dwa dwuosobowe. Ustalili oni wcześniej względne grupy, jednak przewidywali takiego układu pokoi. Jedna osoba musiała zostać sama. Próbowali przekonać dziewczyny na jakąś wymianę, lecz one były nieugięte.
Czułem mieszaninę radości i smutku na wieść, że to Jungkookowi dostał się samodzielny pokój. Chłopaki i tak stwierdzili, że chodzi tylko o sam moment snu, ponieważ przed nim i tak wszyscy będą spędzać czas w jednym lub maksymalnie dwóch pokojach.
Nadszedł czas na rozpakowanie swoich rzeczy. Każdy udał się do swojego pokoju. Ulżyło mi na widok osobnej łazienki. Następnie od razu rzuciłem się na łóżko bliżej okna.
- Zaklepane!- Powiedziałem, rzucając się na łóżko.
Widziałem jak Hobi przez pewien czas mierzy mnie zawistnym wzrokiem, po czym zajął ostatnie wolne łóżko. Po chwili obaj już rozpakowywaliśmy swoje rzeczy. Przynajmniej te, które rzeczywiście tego wymagały. Duża część z tego mogła nadal spoczywać w torbie.
Położyłem się na łóżku rozkładając ręce. Materac mógłby być trochę twardszy, ale nie będę narzekał. Podniosłem się nagle, zauważając, że jeszcze nie sprawdziłem w jakim stanie jest łazienka. Wstałem i szybko podszedłem do białych drzwi z niewielką mleczną szybą. Ulżyło mi na ten widok. Najważniejsze, że koło lustra jest kontakt.
- Tak właściwie to dlaczego ich wychowawca z nimi nie pojechał?- Spytałem, spoglądając w stronę przyjaciela.
- W czasie letniej przerwy miał mały wypadek.- Zaczął.- Nic poważnego, lecz pojawi się dopiero w następnym roku szkolnym. Ja miałem być drugim opiekunem, lecz nagle wyszło, że nie mamy pierwszego. Wycieczka była już planowana przed letnią przerwą. Teraz mieliśmy tylko wszystko dopiąć na ostatni guzik. Zmiana terminu nie wchodziła w grę z powodu późniejszych egzaminów końcoworocznych.
Skinąłem głową. Szczerze mówiąc, liczyłem na coś ciekawszego. Trudno.
- To w takim razie jakie plany?
- Wołaj dzieciarnię i wychodzimy trochę pozwiedzać.
- Tak już? Zero odpoczynku?
- Tak, już.- Podkreślił.- Idziemy zjeść na miasto, a późnij pozwiedzać.
Oboje wyszliśmy z pokoju, zamknęliśmy go na klucz, po czym ruszyliśmy zawołać całą grupę. W ten sposób nieco zorientowałem się gdzie, kto rezyduje. Zakodowałem sobie w pamięci, że pokój zajmowany przez Jungkooka to trzecie drzwi po prawej.
- Zbieramy się. Wychodzimy!
Ich zorganizowanie się do wyjścia zajęło dłużej niż trzeba było. W końcu jednak cała grupa znalazła się w holu.
- Idziemy coś zjeść, a następnie zwiedzamy.- Główny opiekun oznajmił wszystkim ogólny plan.
- Em, Hobiasz.- Odezwałem się niepewnie.
Przyjaciel spojrzał na mnie pytająco. Wskazałem mu na duże okno, a konkretnie na widok za nim. Nazwać to co się tam działo ulewą, to mało powiedziane. Kątem oka widziałem jak wszystkim rzednie mina. Wcale im się nie dziwiłem. Nie wyglądało także na to, żeby w ciągu najbliższej godziny miało się coś zmienić. Całe niebo zasnute było ciemnoszarymi chmurami.
- Co teraz?- Odezwał się jakiś kobiecy głos w tłumie.
Widziałem na twarzy mężczyzny oznaki głębokiego zastanowienia. Jasne było, że nigdzie nie wyjdziemy w taką pogodę.
- Chyba nie zostaje nam nic jak zostanie w hotelu do czasu aż chociaż nie przestanie padać.
- Możemy zamówić sobie coś do jedzenia?- Zaproponował jeden z chłopaków.
- To chyba nie jest zły pomysł.- Stwierdził starszy.- Niech któryś sprawdzi menu i poda mi numer do jakiejś knajpki.
Długo nie trzeba było czekać na odpowiedź, lecz nie takiej się spodziewaliśmy.
- Kiepski zasięg. Nie mogę nic sprawdzić w internecie.
Po chwili dołączyły do nas kolejne komentarze tego typu.
- Pójdę się spytać w recepcji czy nie mają ulotki z jakiejś jadłodajni w pobliżu.- Oznajmiłem.
Przyjaciel poczekał z dzieciarnią, a ja poszedłem organizować nam jedzenie. Całe szczęście recepcjonistka miała przy sobie ulotkę z podaną kartą dań restauracji, która przywoziła tu jedzenie. Udałem się z nią do pozostałych. Po chwili zbieraliśmy całą masę zamówień.
Dwadzieścia minut zbierania zamówień, dziesięć minut tłumaczenia przez telefon co pragniemy zamówić i w jakich ilościach i półtora godziny czekania, aż to wszystko zostanie nam dostarczone. Przez ten czas deszcz ani trochę nie zelżał. Miałem tylko nadzieję, że jutrzejszy dzień nie okaże się taki sam.
Jungkook
Podróż pociągiem minęła mi bardzo szybko. Pewnie to dlatego, że większość drogi przespałem, podobnie jak reszta. Po wyjściu z pociągu od razu udaliśmy się do niewielkiego hoteliku, w którym mieliśmy spędzić dwie noce.
Po tym jak nasi opiekunowie wrócili do nas z recepcji z kluczami do pokoju, zaczęło się małe zamieszanie. Nie przewidzieliśmy takiego rozdzielenia pokoi.
- To może Minseok pójdzie do Yungjae, a Taehyung pójdzie do...
- Ale Tae obiecał, że będzie ze mną w pokoju. Ma tą lepszą połowę zapasów na wieczór!
- Dobra, ale z kim będzie wtedy Woohyun?
Przysłuchiwałem się tym rozmowom i już widziałem do czego to zmierza. Westchnąłem cicho pod nosem. Chyba pora zakończyć te rozważania, przecież i tak one skończą się właśnie w ten sposób. To właśnie z moim rozmieszczeniem mieli największy problem.
- Ja mogę zająć sam pokój.- Odezwałem się, przerywając ich dyskusje.
U kilku osób pojawiła się radość z powodu takiego rozwiązania, a u kilku błysk niepewności.
- Przecież to i tak mało ważne. Wszyscy będziemy siedzieć w pokoju Choia oraz Sunga. Tylko na sam sen każdy będzie wracał do swojego pokoju.
- Racja.
Co nie zmieniło faktu, że to właśnie ja zostałem sam w pokoju. Nie zamierzałem z tym dyskutować. W końcu sam się zgłosiłem. Każda grupa wzięła klucz, po czym udała się rozpakować swoje rzeczy. Przełożyłem swoją torbę przez ramię, zabrałem klucz z dłoni pana Junga i udałem się pierwsze piętro, które mieliśmy zajmować.
Pokój, jak i cały hotel, był urządzony dość przytulnie. Nie trafiliśmy najgorzej. Cieszyłem się z osobnej łazienki w każdym pokoju. Nie wyobrażam sobie, żeby cała piętnastka chłopaków czekała, aż dziewczyny skończą się pindrzyć przed lustrem.
Po wypakowaniu swoich rzeczy i dokładnym obejrzeniu pokoju nie zdążyłem jeszcze odwiedzić innych, a już nas wołano na dół. Jedyne co mogło to oznaczać to wyjście. Zabrałem ze sobą wszystko co może się przydać podczas zwiedzania, po czym wraz z pozostałymi udałem się w stronę holu.
Tak jak się spodziewałem. Zwiedzanie poprzedzone obiadem. Jednak nie było okazji by doszło chociażby do pierwszego punktu w planie. Wszystko spowodowane przez szalejącą na zewnątrz ulwę. No to sobie pozwiedzaliśmy...
Zmiana planu była oczywista. Zostajemy w środku do póki nie przestanie padać.
- Możemy zamówić sobie coś do jedzenia?- Zaproponował Sung.
Dostaliśmy ulotkę, zaraz składając zamówienie u opiekunów. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak czekać. Wszyscy wróciliśmy do swoich pokoi. No może nie do końca do swoich, bo już zaczęło się przemieszanie. Niemal nikt nie siedział u siebie.
- Kurcze, trochę kiepsko. Myślałem, że będziemy mieli okazję jeszcze gdzieś zajść i dopiero zrobić zapasy na noc.
- Jeszcze musiałby się trafić sklep, w którym by nam sprzedali. Ale w końcu by się jakiś znalazło.
- To co teraz? Ktoś coś zabrał z domu?
Raczej mało kto ryzykował przemycenie procentów już z domu. Przecież opiekunowie mogli nam na wstępie przeszukać torby, by upewnić się, że nie bierzemy z sobą nic niedozwolonego. Tak się nie stało, lecz ryzyko istniało. Mało kto chciał wrócić z wycieczki nim jeszcze zdążył na nią pojechać.
Dwóm osobom udało się coś przemycić, lecz patrząc na szesnastoosobową grupę była to ilość warta śmiechu. Chociaż mi osobiście do picia się nie spieszyło. Rozumiałem, że to element wycieczki. Musi się coś zadziać, najlepiej coś zakazanego i niedozwolonego. Oczywistym wyjściem było picie. Mi jednak za bardzo nie zależało na tym punkcie wycieczki.
- Trudno. Może jutro pogoda będzie lepsza i uda nam się coś kupić. Nie dzisiejsza noc, to następna.
Po upływie półtorej godziny zostaliśmy zawołani na dół. Deszcz nadal padał, lecz nasze jedzenie w końcu dotarło na miejsce. Każdy zaczął szukać swojego zamówienia, po czym udawał się z nim do świetlicy.
Pomieszczenie było podzielone na dwa mniejsze, lecz bez problemu pomieściło naszą grupę. Świetnie posłużyło nam za stołówkę z powodu dużej ilości stolików i krzeseł. Przy okazji mogliśmy na jakiś czas wlepić wzrok w zamontowany w jednej z sal telewizor.
Skończyliśmy jeść, a deszcz nadal padał.
- Za pół godziny widzimy się tu z powrotem.- Oznajmił pan Jung nim zdążyliśmy się wszyscy rozejść.
Skończyłem jeść jako jeden z ostatni. Nigdy nie spieszyłem się z posiłkiem. Wyrzuciłem puste opakowanie do kosza i ruszyłem w stronę schodów. Wzdrygnąłem się, gdy wpadłem na kogoś, na szczęście dość delikatnie. Spojrzałem na osobę przede mną, a następnie natychmiast opuściłem wzrok na swoje stopy.
- B-bardzo p-przepraszam.- Wyjąkałem, czując jak policzki robią mi się czerwone.
Dlaczego musiałem na niego wpaść?! Już miałem uciekać, by nie narobić sobie więcej wstydu, gdy nagle jego ręka mnie zatrzymała. Albo raczej gest, który wykonał, sprawił, że znieruchomiałem.
- Nic się nie stało.- Powiedział, wplatając swoją dłoń w moje włosy i mierzwiąc je krótko.
Po chwili minął mnie i zniknął za rogiem. Kilka sekund zajęło mi otrząśnięcie się. Zmieszany szybko ruszyłem na górę do swojego pokoju. Dlaczego to wydało mi się takie niewłaściwe? Nikt nie sprawiał mi takich gestów. No może mama, gdy byłem jeszcze mały. Ale teraz? To znacznie naruszało moją prywatność.
Potrzebowałem kilku minut by z powrotem dojść do siebie. Następnie udałem się do chłopaków, by po chwili zejść z nimi na dół.
- Ciekawe czego od nas chcą?- Mruknął niezadowolony Tae.
- Skoro i tak nigdzie nie idziemy, to daliby nam spokój i pozwolili posiedzieć w pokojach.
- Może tylko nam coś przekażą i pozwolą pójść.- Powiedziałem z nadzieją.
Zdziwiłem się widząc małe przemeblowanie w hotelowej świetlicy. W głównej sali wszystkie stoły, które wcześniej były rozsiane po całym pomieszczeniu, przysunięte były do brzegów. Została utworzona duża wolna powierzchnia. To nie zwiastowało szybkiego zakończenia tego spotkania. Pan Jung i Park zajmowali miejsca na niewielkiej sofie. Byli przebrani w bardziej swobodne ubrania.
- Siadajcie.- Poprosił pan Jung. Obok niego znajdował się wiecznie obecny przy nim pan Park.- Trochę pospędzamy czasu razem, a później każdy będzie mógł się zająć czym tam chce.
Zaczęliśmy zajmować miejsca na podłodze. Wziąłem głębszy wdech, kiedy okazało się, że siedzę z brzegu męskiej grupy, a po mojej prawej rozsiadają się praktycznie same dziewczyny. Szybko zamieniłem się miejscem z Tae. Tak lepiej.
- Dobra. Miała to być wycieczka edukacyjna, lecz dzisiaj raczej nie ruszymy się z hotelu. Nie zamierzamy was jednak zanudzać. Porozmawiamy sobie na dowolne tematy, które zaproponujecie.
Miałem mieszane uczucia co do tego, podobnie jak pozostali. Niby nie najgorsze rozwiązanie, jednak większość wolałaby spędzać czas z swoją grupą.
- Panie Park, pan też jest nauczycielem?- Zapytała któraś z dziewczyn.
Chłopaki wywrócili oczami, nie mając ochoty słuchać jak dziewczyny przeprowadzają swój wywiad z naszym drugim opiekunem.
- Nie, nie nadaję się do tego.- Zaśmiał się.- Właśnie skończyłem studia.
Uśmiechnął się, w pewien sposób słodko, co wyraźnie podziałało na dziewczyny. Mężczyzna podciągnął jedną nogę wyżej, chwytając jednocześnie poduszkę, którą przytulił do siebie. Wyraźnie czekał na dalszą część pytań. Po co my tu jesteśmy?!
- Ma pan dziewczynę?- Padło dość odważne pytanie
- Nie.- Odparł krótko.
- Skąd zna pan pana Junga?
- Chodziliśmy do jednej szkoły, ale to chyba na zajęciach dodatkowych tak naprawdę się poznaliśmy. Prawda, Hoseok?
- Zdecydowanie.- Zaśmiał się.
- Co to za zajęcia?- Dopytywały.
Ponawiam pytanie, po co my tutaj? Niech oni sobie posiedzą z dziewczynami, a my się zajmiemy swoimi sprawami! Wziąłem głębszy wdech, starając się po prostu jakoś wytrzymać cierpliwie ten czas.
- Jakie zajęcia?
- Taniec.- Odparł nasz nauczyciel.
- Pokażą panowie coś?
Widziałem jak na ustach pana Parka pojawia się zadowolony uśmiech. Po chwili oboje wstali. Zrobiliśmy to samo, chcąc zrobić im trochę więcej miejsca. Nagle naszych uszu dobiegła muzyka puszczona z telefonu jednego z mężczyzn.
Zaczął pan Park. Musiałem się pilnować, by przez przypadek nie otworzyć ust. Kątem oka widziałem jak dziewczyny zakrywają twarze dłońmi, chcąc ukryć rumieńce. Możliwe, że też powinienem tak zrobić. To było naprawdę... dobre? Zmysłowe? Pan Jung dołączył do niego, lecz to pan Park zdawał się być bardziej w swoim żywiole. Występ nie trwał długo, lecz musiałem niechętnie stwierdzić, że zrobił na mnie większe wrażenie niż bym chciał.
- Hobiasz, dawaj jeszcze to!- Powiedział, przeglądając coś w telefonie.
Tym razem muzyka była bardziej dynamiczna. To już nie był występ dla dziewczyn. Tym razem mężczyźni zaczęli bardziej imponować również chłopakom. Ten występ również nie trwał długo, lecz był bardziej wyczerpujący, co było po nich doskonale widać.
- Dobrze, macie już wolne.
Dziewczyny szybko wyszły, nadal zawstydzone tym co zobaczyły.
- Idzie na to nieźle wyrywać dziewczyny.- Odezwał się zadowolony pan Jung.- Prawda, Jimin?
Wzrok wszystkich obecnych chłopaków skierował się na dwójkę mężczyzn.
- Nie tylko na to. Jesteście klasą artystyczną. Co wy tam rozszerzacie czy jak to u was wygląda?
- Zajęcia dodatkowe do wyboru z których trzeba zdać egzamin.- Wyjaśnił jeden z chłopaków.- Wokal, malarstwo lub taniec.
- Kurde, to wszystkie dziewczyny są wasze.- Stwierdził pan Park.- O wokalu nic nie muszę mówić, laski na to lecą. Tancerze wystarczy, że powyginają seksownie ciało i już dziewczyny mają kisiel w gaciach. A malarze... Która nie chce mieć odręcznie malowanych portretów lub aktów.
Mogłem dostrzec zainteresowanie w oczach wszystkich. Oho, podrywy i dziewczyny to temat w sam raz dla nich. Chociaż takie rzeczy powinny interesować chłopaków na poziomie gimnazjum...
- Ilu z was ma dziewczyny?- Spytał mężczyzna.
Cztery osoby podniosło rękę.
- A ilu z pozostałych zalicza chociaż raz na... niech będzie dwa tygodnie.
Pięć osób z ręką w górze.
- A co z pozostałymi? Przecież laski lecą na artystów. Gadka szmatka, trochę pobajerowania i dziewczyna powinna być wasza.
Pozostali wyglądają na niezwykle zainteresowanych tym co pan Park ma do powiedzenia.
- Ci co chcą mogą już iść. Jeśli ktoś ma ochotę jeszcze porozmawiać to chodźmy do drugiej sali. Zaraz przyjdą dziewczyny.
Niektórzy zawahali się, lecz widząc, że większość pozostaje postanowili zrezygnować z udania się do na górę. Zostałem, bo ostatecznie nikt nie wychodził. W pierwszej kolejności poproszono nas o poustawianie z powrotem wszystkich stolików na miejsce. Następnie przenieśliśmy się do sali obok, na wypadek przyjścia dziewczyn.
Koledzy zaczęli wypytywać naszych opiekunów o różne typowo męskie rzeczy. Rozmowa wyglądała niemal jak z starszymi kolegami. Podczas tych rozmów całkowicie znikała niechęć do pana Parka u tych, którzy ją żywili.
Ja natomiast nadal miałem mieszane uczucia. Pan Park może wydawał się być fajny, jednak potwierdziło się to co sądziłem na początku. To typowy podrywacz, flirciarz i kobieciarz. Z natury nie przepadałem za tego typu osobami, więc ciężko było mi nagle przemóc tą niechęć po zwykłej luźniejszej rozmowie, w której nawet nie brałem czynnego udziału.
Jimin
Cieszyłem się tym, że wzbudzałem tak duże zainteresowanie swoimi radami w kwestii podrywu i tym podobnych spraw. Trochę śmieszyła mnie czasami niewiedza niektórych. Tak czy inaczej w żadnym wypadku nie przeszkadzała mi taka rozmowa z dzieciakami.
Trochę też dość późno się zorientowałem, że jednak ostatecznie mogłem darować sobie to wszystko. Co prawda Jungkook przez cały czas siedział cicho i jedynie słuchał. Jednak jeśli miałem zamiar poderwać tego dzieciaka, to takie chwalenie się radami doświadczonego podrywacza na pewno nie wpłyną na mnie korzystnie.
Eh, trudno. Może chociaż niektórzy z nich coś z tego zyskają i ich flirty staną się efektowniejsze. Jak na razie ta wycieczka moim zdaniem spełnia rolę „edukacyjnej". Tyle że w innych tematach niż powinna. Najważniejsze, że nie ma tu żadnej praktyki.
Nieco zmęczony rozmowami spojrzałem przez okno. Uśmiechnąłem się na ten widok.
- Przestało padać.
- W końcu!- Usłyszałem zadowolone westchnienie.
- Jest już trochę późno na zwiedzanie.- Stwierdził Hoseok.- Jednak jest za wcześnie by tak po prostu tu siedzieć. Dobra, ruszać się.- Powiedział stanowczo.
Przyjaciel wstał i ruszy w stronę drugiej sali, w której siedziały dziewczyny. Wszyscy znaleźliśmy się w jednym pomieszczeniu. Młode kobiety przerwały swoje rozmowy by spojrzeć na nas pytającym wzrokiem.
- Chcecie trochę czasu wolnego na mieście? Sami trochę pozwiedzacie, zjecie kolację, a później wszyscy widzimy się w hotelu. Co wy na to?
- Tak.- Odpowiedział nam nierówny chór głosów.
- Dobrze. Przygotujcie się do wyjścia. Za pół godziny widzimy się przed wyjściem.
Wszyscy zerwali się z miejsc i ruszyli na górę. Sami udaliśmy się do swojego pokoju by przygotować się do wyjścia. Hobi jedynie się przebrał, a ja ponownie musiałem zrobić się na bóstwo. Równo trzydzieści minut później byliśmy przy drzwiach wyjściowych. Już uprzedziliśmy recepcjonistę o późniejszym powrocie, z czym na szczęście nie było problemu.
- Dobrze, najpierw kilka zasad, a później wychodzimy.- Oznajmił przyjaciel niczym dobra matka.- Wychodzimy razem. W mieście możemy się rozdzielić, lecz nigdzie nie chodźcie sami, a w przynajmniej trzy osobowych grupach. Niech kilka osób weźmie ode mnie numer telefonu w razie czego. Poza tym obowiązuje zakaz picia... więcej niż jednego piwa. Rozumiemy się jasno w tej sprawie?
Młodzież wydawała się być zaskoczona, ale od razu ochoczo pokiwała głową.
- Dobrze. Widzę was tutaj nie później niż o dwudziestej pierwszej. Jasne? O tej godzinie sprawdzam czy każdy siedzi w swoim pokoju. Jeśli ktoś nie dostosuje się do tych zasad może być pewien, że wykonuje telefon do rodziców, a szkoła przy okazji wyciągnie z tego odpowiednie konsekwencje.
Takie miłe oświadczenie zakończone ostrym ostrzeżeniem. Nie mniej jednak każdy wydawał się być zadowolony z danej im swobody. Wszyscy z uśmiechami na ustach ruszyliśmy w stronę centrum miasta.
Na zewnątrz było ciepło, lecz niedawny deszcz sprawił, że powietrze było dość ciężkie. Najważniejsze, że chmury się rozgoniły i nie wyglądało na to by w najbliższych godzinach znów miało zacząć padać.
Idąc, co jakiś czas spoglądałem w stronę grupy kroczącej za nami w poszukiwaniu najbardziej interesującego mnie chłopaka. Trzymał się z tymi samymi osobami co zawsze.
Gdy doszliśmy do centrum, zatrzymaliśmy się.
- Dobrze. To tak jak mówiłem, widzę wszystkich przed dwudziestą pierwszą w swoich pokojach. Trzeźwych.- Dodał dla podkreślenia.- Możecie iść.
Dwa razy nie trzeba było im powtarzać. Rozeszli się w grupach w różnych kierunkach.
- A my gdzie idziemy?
- Nie mam pojęcia.- Zaśmiał się.- Pić nie pójdziemy, bo co jak co, ale my musimy być trzeźwi. Na panienki chyba też nie ma czasu.- Westchnął ciężko.- Chodź do jakiejś knajpy. Zjemy coś i porozmawiamy.
Zgodziłem się, bo sam nie miałem lepszego pomysłu.
Większość czasu spędziliśmy przy dobrym jedzeniu i rozmowach. Miło było słyszeć, że układa mu się w życiu. Nawet myślał o zaręczynach. To chyba pierwsza dziewczyna, przy której dopuścił taką myśl do głosu. W tym momencie mogłem stwierdzić, że się zmienił. Lecz nie na tyle bym go nie poznał.
- Jak wrócimy musimy się wybrać na jakąś dobrą imprezkę.
- Mów tylko kiedy i gdzie. - Odparłem. - Dobrze wiesz, że jestem wolny.
- Może chodźmy jeszcze coś pozwiedzać i wracajmy. Lepiej być wcześniej niż oni.
Zapłaciliśmy rachunek, po czym wyszliśmy z lokalu. Spacerowaliśmy po mieście i okolicach podziwiając architekturę różniącą się od tej wielkomiejskiej. Nie wchodziliśmy nigdzie do środka, ponieważ takie atrakcje były zaplanowane na jutrzejszy dzień.
Do hotelu wróciliśmy nieco po dwudziestej. Żadne z dzieciaków jeszcze nie zdążyło wrócić.
- Idę wziąć prysznic. Chcesz coś z łazienki?- Spytałem dla pewności.
- Nie.
- Na pewno? Bo...
- Wiem ile ci to zajmuje. Nie, nie chcę. - Odparł rozbawiony.
Sugerujesz, że siedzę w łazience tyle co baba? To dobrze sugerujesz. Ale ta piękna buźka nie bierze się z niczego.
- Dobra, w takim razie mnie niema.
Zabrałem wszystkie potrzebne rzeczy i udałem się do niewielkiego pomieszczenia. Gorący prysznic był małym ukojeniem dla mojego ciała. Dużo większym byłaby kąpiel. Po wszystkim wciągnąłem na tyłek jedynie szorty. Nim wyszedłem poprzeglądałem się jeszcze w lustrze by upewnić się, czy aby na pewno wszystko jest okej.
Z łazienki udałem się wprost na swoje łóżku. Hobi spacerował po pokoju trzymając telefon przy uchu.
- Tak, ja również... Nawet fajnie, tylko padało... Nie... Dobrze. Też cię kocham. Dobranoc, skarbie.
- Och, dziękuję cukiereczku.- Powiedziałem przesłodzonym tonem, powstrzymując uśmiech, cisnący mi się na usta.
Hoseok rozłączył się, a po chwili omal nie oberwałem kapciem. Oboje zaśmialiśmy się głośno. Leżeliśmy, delektując się spokojem. Nie wiadomo, jak długo on będzie trwał. Jutro jest nowy dzień. Skoro te chrabąszcze dzisiaj nic nie zmalowały, istnieje duża szansa, że jutro coś przeskrobią. Szkolna wycieczka bez jakiejś draki nie ma prawa bytu.
Oczy już przymykały mi się, chcąc by ciało znalazło się już w krainie snów. Nie dane było mi do niej przejść, ponieważ ktoś natarczywie mnie szturchał.
- Dotknij mnie jeszcze raz, a...
Poczułem kolejne szturchnięcie. Wziąłem głęboki wdech, po czym otworzyłem oczy. Stał wyraźnie z siebie zadowolony. Nienawidziłem go za to, że tak dobrze mnie zał. Wiedział, że nic mu nie zrobię.
- Wstawaj. Trzeba zrobić obchód po pokojach.
- Nie możesz sam? - Jęknąłem niczym rasowy męczennik.
- Rusz dupę. Nie jestem tu sam, by robić to samemu.
- Ale ja nie wchodzę do dziewczyn. Nie pokażę im się w takim stanie.
- To ubierz koszulkę. - Powiedział, rzucając nią we mnie.
Dobrze wiedział, że nie o to mi chodziło. Ubrałem na siebie t-shirt, po czym wstałem z łóżka, na którym wolałem zostać. Wraz z przyjacielem udaliśmy się na obchód. On odwiedzał żeńskie pokoje, a ja męskie.
- Wszyscy są?- Pytałem za każdym razem. - Nie schlaliście mi się za bardzo?
- Nie.
Wydawali się być jeszcze w miarę trzeźwi. Na pewno każdy z nich rejestrował co się aktualnie dzieje i nie zapomni tego następnego ranka. Nie wygląda również na to by ktokolwiek miał mieć kaca. Albo dzieciaki w tych czasach są mądrzejsze, albo zaczną dokańczać picie po naszym obchodzie.
Dobra, został mi jeszcze ostatni pokój. Zapukałem, a następnie pociągnąłem za klamkę. Zmarszczyłem brwi, gdy drzwi nie ustąpiły. Zamknięte. To nie ten pokój? Spróbowałem tego z jeszcze kilkoma sąsiednimi. No bez jaj.
- Hobi? Gdzie Jungkook ma pokój?
- Sto dwanaście.
- Jest zamknięty.
On również zmarszczył swoje czoło. Sam spróbował otworzyć drzwi. Czy on naprawdę ma mnie za tak głupiego, że sam nie potrafię otworzyć zwykłych drzwi?
- Jungkook!- Zawołał.
- Może już zasnął? - Rzuciłem.
Najpewniej tak było. Jednak ani ja, ani Hoseok nie przyjmował takiego wyjaśnienia. Jak śpi, to ma się obudzić i pokazać jak bardzo jest spity.
- Kurwa. - Zaklął pod nosem, na co ja również miałem ochotę.
Mężczyzna szybko zajrzał do najbliższego męskiego pokoju.
- Chłopaki, z kim był Jungkook?
Przez jego ramię widziałem zaniepokojenie uczniów.
- Na początku wszyscy trzymaliśmy się razem. Później został z Taehyungiem i resztą.- Odparł ktoś.
Przyjaciel szybko zajrzał do sąsiedniego pokoju.
- Chłopaki, z kim był Jungkook? - Powtórzył pytanie.
- Z początku wszyscy razem siedzieliśmy, a później został z Sungiem i pozostałymi.
- Oni mówią, że był z wami.
Widziałem jak również na ich twarzach rośnie niepokój.
- Coś się stało?- Usłyszałem niepewny głos.
- Nie ma go w pokoju, albo nie otwiera.
Spojrzałem ponownie na jego drzwi. Pod spodem nie świeciło się światło. Albo naprawdę już spał, albo w ogóle nie wrócił do hotelu.
- Mówiłem, że macie się trzymać wszyscy razem! - Naskoczył na nich.
Widziałem jak pozostałe drzwi otwierają się, by zobaczyć co się dzieje. Wszyscy wyglądali na przejętych, szczególnie chłopacy, z którymi rzekomo był Jungkook, czyli wszyscy. Z każdą chwilą coraz bardziej docierało do mnie to, co się właśnie dzieje.
- Niech ktoś spróbuje do niego zadzwonić. - Rozkazał nerwowo przyjaciel.
- Włącza się poczta głosowa. - Odparł ktoś w końcu.
Jestem opiekunem wycieczki szkolnej, z której właśnie zginął jeden uczeń, który może być pod wpływem alkoholu. Jest w obcym mieście i nie ma z nim kontaktu. Jasna cholera! Dlaczego takie rzeczy muszą mi się przytrafiać?! Nie zamierzam siedzieć z powodu jakiegoś gówniarza!
- Puścić was gdzieś na chwilę samych! Mówiłem, że macie się nie rozdzielać. Nie umiecie się przypilnować?! Ilu was jest, żeby zapomnieć o koledze?!
Hobi kontynuował swój opieprz, a ja zastanawiałem się co w tym momencie możemy zrobić.
- Dobra, idę go szukać. W razie gdyby przyszedł wcześniej ode mnie, dzwoń.
- Gdzie ostatnio go widzieliście. - Dopytywał, by ułatwić mi poszukiwania.
Chłopaki zaczęli tłumaczyć w jakim miejscu ostatni raz widzieli Jungkooka na oczy. Okazało się, że obie grupy straciły go z oczu niemal jednocześnie. I nikt właściwie nie wiedział co się z nim stało. Każda grupa sądziła, że jest on z tą drugą. Banda niedorozwiniętych idiotów.
Szybko ubrałem długie spodnie, narzuciłem bluzę na grzbiet i maskę na twarz, po czym wyszedłem z hotelu. Udałem się w stronę miejsca, o którym mówili mi chłopacy. W duchu błagałem, by tam się znalazł. A co jeśli ktoś go porwał? Przecież tacy młodzi, uroczy chłopcy byliby niezłym towarem. Jimin, ogarnij się i wypluj to! Na pewno nic mu się nie stało.
Czułem jak serce boleśnie kołacze mi w piersi, gdy w lokalu, w którym ostatnio byli nie było śladu chłopaka.
________________
Jakieś teorie na temat tego co się stało z Jungkookiem i jak w ogóle do tego doszło? A tak poza tym jak wrażenia po drugim rozdziale? Akcja dopiero powoli się rozkręca.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top