Rozdział 18
Jungkook
Otworzyłem oczy, spoglądając na puste miejsce obok mnie. Taehyung ze mną nie zasypiał? Poza tym czy Jimin właśnie nie powinien tu odsypiać przebalowanej nocy? Wzruszyłem ramionami, wstając z łóżka. Nie miałem siły sprawdzać, która jest godzina.
Sennym krokiem wyszedłem z sypialni. Gdzie się wszyscy podziali? Odpowiedzi udzieliły mi wesołe głosy dochodzące z kuchni. Tae i ChimChim tam są? I się śmieją? Zmarszczyłem brwi powoli ruszając w stronę, z której dochodziły ich głosy.
Zerknięcie w stronę pustego salonu utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest dwójka zaginionych jest razem. Podszedłem bliżej kuchni, ostrożnie wychylając się zza rogu. Przyjaciel wraz z moim chłopakiem stali przy blacie prawdopodobnie szykując coś do jedzenia.
– Weź, to jest przerażające. – Zaśmiał się wesoło Jimin.
– Ale przydatne. – Odparł młodszy, trącając ramieniem starszego.
Co to ma być?! Trafiłem do jakiejś alternatywnej rzeczywistości? Ile ja spałem?! Oni przecież powinni drzeć ze sobą koty i rzucać w siebie mało błyskotliwymi obrazami.
Obserwowałem niczego nie świadomą dwójkę. Jakimś cudem zachowywali się wobec siebie nadzwyczaj grzecznie i przyjacielsko. To było naprawdę podejrzane. Skąd nagle ten uśmiech na twarzy Tae?
W moim umyśle zaczął panować mały nieład, mając na uwadze jaki z niego dobry aktor. Aktualnie udaje przez hyungiem takiego miłego, a w rzeczywistości nadal za nim nie przepada? Czy dotychczas udawał wroga Jimina, bo tak naprawdę on mu się podoba? W końcu komu Jimin by się nie podobał?
Z grymasem na twarzy patrzałem jak chłopaki żartują i śmieją się. Z każdą chwilą coraz bardziej wypalałem spojrzeniem dziurę w plecach przyjaciela. W końcu nie wytrzymując odchrząknąłem, zwracając na siebie ich uwagę.
– Wyspałeś się słońce? – Spytał z uśmiechem Jimin, jakby przed chwilą się nic nie działo. – Coś się stało? – Dodał chyba zauważając mój wyraz twarzy, którego nie miałem zamiaru zmienić.
– Nic. – Odparłem krótko.
– Wróciłem nawet wcześniej niż mówiłem. – Zaczął w swojej obronie.
– Potwierdzam. – Dodał Tae.
Od kiedy ty go tak bronisz? Poza tym skąd to wiesz, bo z tego co pamiętam, to zasnęliśmy raczej w podobnym momencie? Co się działo, gdy ja sobie słodko spałem niczego nie świadomy? Przyglądałem się dwójce uważnym wzrokiem.
– Tae, możemy porozmawiać?
Chłopaki wymienili się spojrzeniami, po czym przyjaciel ruszył w moją stronę. Co przede mną ukrywacie? Gdy znaleźliśmy się na osobności, założyłem ręce na piersi, spoglądając na niego twardym wzrokiem.
– O co chodzi?
– To ja mogę się o to pytać. – Starałem się by mój głos mimo wszystko nie brzmiał zbyt agresywnie. – Co to ma być? Co wam tak wesoło od rana?
– Jungkook, wszystko w porządku? – Pytał, nadal nie udzielając odpowiedzi na moje pytanie.
– Po prostu się od niego odwal.
– Jungkook, ty siebie słyszysz? Osiągnąłeś jakiś nowy poziom lunatykowania czy jak? Zastanów się jeszcze raz nad tym co próbujesz mi zarzucić i powiedz to jeszcze raz.
Patrzałem na Taehyunga, który wydawał się być naprawdę w szoku. Nie wyglądał jakby kłamał. Chociaż prawda była taka, że jakby chciał to nigdy bym tego nie rozpoznał. Tylko, że on mnie jeszcze nigdy w życiu nie okłamał... Poza tym, przecież to mój przyjaciel.
– Uh, przepraszam. Chyba się nie wyspałem i mi się już na mózg rzuca. – Powiedziałem, zakrywając twarz dłońmi.
W tej chwili zrobiło mi się głupio, że mogłem ich o cokolwiek podejrzewać. Jak to musiało okropnie zabrzmieć! Na drugi razem zastanowię się nim rzucę podejrzenia w stronę któregokolwiek z tej dwójki. Wraz z Tae wróciliśmy do kuchni, gdzie Jimin dalej przyrządzał śniadanie.
– Jungkookie, na co masz ochotę? – Spytał, obrzucając mnie czułym spojrzeniem.
Jak ja mogłem coś takiego pomyśleć...
– Zjem wszystko co zrobisz.
Jimin przyrządzał śniadanie, a ja wraz z Tae czekaliśmy na gotowy posiłek w jadalni. Nie byliśmy zbyt rozmowni, lecz atmosfery między nami nie można było nazwać niezręczną. Mimo wszystko cieszyłem się, kiedy hyung zjawił się z jedzeniem.
– Ja już chyba będę się zbierał. – Powiedział Tae, kończąc posiłek.
– Już?
– Obiecałem cioci, że wrócę rano. Poza tym pamiętaj, że szykuje nam się dość ciężki tydzień.
Tak, kolejny... Skinąłem głową, odprowadzając przyjaciela do drzwi. Po chwili zostałem sam w przedpokoju. Westchnąłem ciężko. Powolnym krokiem skierowałem się w stronę salonu. W ostatniej chwili zatrzymałem się, zmieniając zdanie. Chciałem chwilę pobyć sam.
Cofnąłem się do biura Jimina. Usiadłem przy jednym z biurek, włączając swojego laptopa. Hyung nie powinien mi przeszkadzać. Wiedzieliśmy, że kiedy któryś z nas jest tutaj, pragnie on chwili spokoju. Jimin przebywał tutaj, gdy musiał pracować, ja natomiast, gdy musiałem się pouczyć. Teraz chciałem po prostu chwili spokoju.
Uruchomiłem odpowiedni program, po chwili wpatrując się w swoje odbicie na ekranie laptopa. Zacząłem od daty. Przez pewien czas długo milczałem. Nie wiedziałem od czego zacząć. W końcu zacząłem opowiadać swój tydzień w szkole. Nie chciałem od samego początku narzekać na hyunga, lecz na pewno nie zamierzałem tego omijać.
Zamilkłem, słysząc otwierające się drzwi gabinetu. Ile miałem spokoju? Pięć minut?
– Jimin. – Zacząłem, lecz on uciszył mnie gestem ręki.
Podszedł bliżej mnie, siadając na moich kolanach. Automatycznie moje ręce zawędrowały na jego biodra, przytrzymując go, by nie ześlizgnął się z moich nóg.
– Co robisz? – Spytał, spoglądając na ekran laptopa.
– Prowadzę wideo pamiętnik. Trochę przeszkadzasz. – Wyjaśniłem, na razie postanawiając nie przerywać nagrywania.
– Naprawdę? Długo go prowadzisz?
– Szczerze, to już trochę będzie. – Stwierdziłem, próbując sobie przypomnieć, kiedy właściwie zacząłem.
Muszę zapamiętać, by po nagraniu, zerknąć na datę pierwszego z filmów.
– Jej, dasz mi coś obejrzeć? – Spytał podekscytowany.
– Nie. – Odparłem twardo. – Nawet ja nie oglądałem jeszcze swoich wcześniejszych filmów.
– Dlaczego?
– Obejrzę je, ale dopiero za pięć albo dziesięć lat. – Stwierdziłem. – Co chciałeś?
– Co, nie chcesz przy mnie na mnie narzekać?
– Jimin... – Westchnąłem.
– Nie ważne. Jesteś na mnie zły, króliczku? Przecież nie wróciłem późno.
– Nie jestem na ciebie zły.
Bo w gruncie rzeczy nie byłem. Już nie.
– A to rano, co to miało być?
Przemilczałem to pytanie, mając nadzieję, że nie będzie drążył tematu.
Jimin
Westchnąłem ciężko.
– To wyglądało jakbyś był zazdrosny o Tae.– Rzuciłem.
Jungkook odwrócił głowę, po części potwierdzając moje słowa.
– Słońce, to ja mogę być o niego zazdrosny, widząc jak się do ciebie klei. – Sprecyzowałem, przytulając się do niego.
– Tae jest moim przyjacielem, poza tym jest hetero.
– Skoro jest hetero, to dlaczego byłeś zazdrosny?– Zauważyłem.
Prychnął pod nosem, a ja uśmiechnąłem się rozbawiony. Złożyłem kilka pocałunków na jego szyi i szczęce.
– Kto jest takim moim zazdrośnikiem. – Powiedziałem tykając palcem wskazującym jego policzek.
Widziałem jak jego usta powoli wyginają się w uroczy uśmiech. Ktoś tu chyba nie potrafi się na mnie złościć, stwierdziłem zadowolony. Ja jednak nie zamierzałem tak tego wszystkiego zostawić. Miałem zamiar jakoś wynagrodzić mu brak mojej osoby wieczorem i w nocy. Miałem nadzieję, że mu się spodoba.
Nie miałem dużo czasu. Nie wiedziałem ile czasu zejdzie mu jeszcze w biurze, a w moim planie, chciałbym go tu jeszcze zastać za jakieś niecałe półgodziny. Dobra, to chyba pora opuścić go i zacząć wszystko przygotowywać.
– Dobrze, skoro się za mnie nie złościsz, to nie będę ci już przeszkadzał. – Powiedziałem, cmokając go w policzek.
Zsunąłem się z jego kolan, po czym opuściłem pomieszczenie. Dobra, pora działać.
Jungkook
Hyung po chwili droczenia się ze mną, opuścił pokój. Znowu miałem chwilę dla siebie. Miałem nadzieję, że nieco dłuższą. Spojrzałem się w stronę monitora. Naprawdę ciekawe jak to będzie oglądać to za kilka lat. Szczególnie tą krótką wizytę Jimina. Może częściej powinienem mu pozwalać na takie gościnne występy?
Zacząłem dalej opowiadać co się u mnie działo w ostatnich dniach. Trochę się rozgadałem, korzystając z nieco lepszego humoru, w który wprawiła mnie ta niezapowiedziana wizyta Jimina. Mimo wszystko i tak musiałem na niego trochę ponarzekać. Niech sobie nie myśli, że przez tą dawkę słodyczy, którą mi zafundował, zapomnę jak kolejny raz w tym tygodniu wyszedł zabawić się na miasto.
Nie patrzałem na czas. Po prostu cały czas rozmawiałem. Zdziwiłem się nieco, słysząc pukanie do drzwi. Poprzednim razem jakoś nie trudził się by zapukać. Nim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, drzwi otworzyły się.
Spojrzałem na hyunga, wchodzącego do środka. Otworzyłem szerzej oczy widząc jego bladoróżowe włosy. Kiedy on je przefarbował?! Ile ja tu już siedzę?! Nie mniej jednak wyglądał w nich uroczo. Gdy pierwszy szok związany jego nowym kolorem włosów minął, skupiłem się na innych niecodziennych rzeczach.
Spomiędzy jego włosów wystawała para białych kocich uszek. Na szyi znajdował się znany mi choker, który w tym momencie wyglądał jak obróżka. Spod przydługiej bluzy, którą widziałem po raz pierwszy, zwisał puchaty ogonek w kolorze dodatkowych uszu. Czułem jak mój oddech staje się coraz cięższy. Czy ten ogonek jest przyczepiony do niego tak jak myślę? Czy on w ogóle ma coś na sobie pod spodem?!
Hyung zbliżył się do mnie, idąc niczym rasowy kot, po czym usiadł przy moich nogach, opierając się o nie. Ostatnio daddy kink, a teraz to. On naprawdę chcę żebym umarł przedwcześnie. Co z tego, że najpewniej będę miał najlepsze widoki przedśmiertne jakie tylko mogę sobie wyobrazić.
– Nie za dużo jak na jeden tydzień? – Spytałem, zanurzając dłoń pomiędzy jego włosy.
Hyung nastawił głowę do głaskania. Po chwili przeniósł się między moje nogi. Jego głowa pięknie wyglądał pomiędzy moimi udami. Nieco odsunąłem się z krzesłem, robiąc mu nieco więcej miejsca, by nie musiał się tak cisnąć pod tym biurkiem.
– Mam najseksowniejszego kotka na świecie. – Wyznałem, głaszcząc go.
Wstrzymałem na moment oddech, widząc jak ten języczek zwilża jego pełne usteczka. Dlaczego on tak na mnie działa? Widziałem jak jego wzrok co jakiś czas ucieka w stronę mojego krocza. Chcesz się nim trochę pobawić?
Nie przestając patrzeć mu w oczy, zacząłem rozpinać rozporek spodni. Podniosłem się nieco by móc je z siebie chociaż trochę zsunąć. Starszy ponownie się oblizał zbliżając się do mojego członka. Westchnąłem czując jak jego język przejeżdża po całej jego długości.
– Nie drażnij się ze mną, kotku. – Powiedziałem, gdy cały czas przeciągał zajęcie się odpowiednio członkiem, pragnącym wnętrza jego ust.
Sapnąłem, kiedy nagle wziął go całego między usta. Zacisnąłem ręce mocniej na oparciach. Przymknąłem oczy, odchylając delikatnie głowę do tyłu, rozkoszując się tym uczuciem.
Jimin
Jego zadowolone pomruki i jęki były najlepszym dowodem tego ile przyjemności mu sprawiałem. Jak to możliwe, że mi samemu przyjemność sprawia, doprowadzanie go do takiego stanu? Starałem się robić to najlepiej jak tylko umiałem, by dostarczyć mu jak najwięcej rozkoszy.
Mruknąłem, kiedy jego dłoń wplotła się w moje włosy, nieco na nich zaciskając. Uwielbiałem, gdy to robił. Zaczął nieco bardziej nabijać mnie na swojego członka. Starałem się sprostać jego oczekiwaniom, biorąc go jak najwięcej i jak najgłębiej.
Dochodzące mnie dźwięki i lekkie drżenie jego nóg, świadczyły o tym, że mój Jungkook jest już coraz bliżej końca. Postarałem się jeszcze bardziej zassać na jego członku, chcąc dać mu jak najwięcej przyjemności. Po kilku ruchach poczułem, jak rozlewa się w moich ustach.
Wyprostowałem się, spoglądając na młodszego, który zdawał się być w rozsypce. Oblizałem się, będąc całkowicie zadowolony z swojej roboty. W końcu uchylił powieki, spoglądając na mnie czułym wzrokiem.
– Jestem dumny z kotka. – Powiedział, co naprawdę mnie ucieszyło. – Chodź.
Wstałem, chcąc usiąść na jego nogach. On jednak mnie przed tym powstrzymał. Zaczął mnie obracać, po chwili każąc mi się położyć na swoich kolanach. Zrobiłem tak jak poprosił, kończąc ostatecznie nieco wypiętym, chociaż za duża bluza zasłaniała moje pośladki. Oczywiście nie na długo, ponieważ tą niedogodnością młodszy po chwili się zajął, któremu towarzyszyło zadowolone mruknięcie.
Czułem jak jego dłoń masuje moje pośladki, kręcąc się blisko mojego ogonka. Tak, zakup tego był naprawdę dobrym pomysłem. Sapnąłem cicho, kiedy korek nagle opuścił moje wnętrze. Drgnąłem lekko, kiedy poczułem między swoimi pośladkami zimny lubrykant.
– Skąd go... – Przerwałem, gdy jego dłoń z plaśnięciem spotkała się z moim pośladkiem.
– Koty nie mówią.
Nie, to nie. Szybko spojrzałem w stronę biurka. Jedna z szuflad była nie do końca zamknięta. Skąd on wiedział, że go tam trzymam? Kiedy on go wyciągnął?! Nieważne. W sumie cieszyłem się z tego.
Mój wzrok z dolnych szafek biurka przeniósł się nieco ponad niego. Otworzyłem szeroko oczy, widząc nasze odbicie na ekranie laptopa. On nadal nagrywał?! Malutka czerwona kropeczka utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Przecież nie było mnie chyba z pół godziny! Jak on długo zamierzał jeszcze ciągnąć ten filmik? Mniejsza z tym, czy on zdaje sobie w ogóle sprawę, że to nadal się nagrywa? Czy może moje przyjście całkowicie odwróciło go od tego faktu?
– Jungkook, wiesz że...
Ponownie dostałem klapsa, tym razem mocniejszego.
– Co mówiłem?
Nie odpowiedziałem na pytanie, ponieważ koty nie mają głosu. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ja nie mam nic przeciwko, żeby nasza zabawa została uwieczniona w twoim pamiętnik. Jednak jakoś nie wydaje mi się, żebyś ty też tak sądził. Za dobrze cię znam króliczku. Poczekam aż skończymy, by cię o tym poinformować. Już dawno nie widziałem żadnego soczystego buraka na twojej twarzy.
Jęknąłem krótko, kiedy poczułem jak jego palec zagłębia się we mnie bez ostrzeżenia. Nie bawił się ze mną. Chociaż cały czas był wobec mnie delikatny i czuły, to szybko zaczął szukać odpowiedniego punkt, dzięki któremu może sprawić mi naprawdę wiele przyjemności.
Jungkook chyba również znał mnie bardzo dobrze, ponieważ już po chwili niemal skomlałem, gdy się ze mną drażnił. Tak bardzo pragnąłem by zamienił te swoje długie paluszki na swojego członka i porządnie mnie przeleciał. Jednak jego palce też robiły dobrą robotę. Jęczałem, czując, że długo tego nie wytrzymam.
Koniec końców z przeciągłym jękiem doszedłem, brudząc swoją bluzę. Jeszcze przez jakiś czas leżałem na jego kolanach, czując, że moje nogi nie byłyby w stanie unieść mojego ciężaru. Gdy nieco doszedłem do siebie, podniosłem się. Z zadowolonym uśmiechem spojrzałem na młodszego.
– Słońce, mam nadzieję, że za pięć lat nie będziesz oglądał tego sam. – Wyszeptałem mu do ucha.
Wyprostowałem się, zerkając szybko na jego twarz. Widziałem jak jego oczka rozszerzając się, spoglądając w stroną laptopa. Wiedziałem, że zapomniałeś! Najwidoczniej bardzo skutecznie potrafię odciągać twoją uwagę. Z zadowoleniem wymalowanym na twarzy opuściłem biuro.
Dobra, bluza ląduje w koszu na pranie. Poza tym muszę na siebie włożyć coś normalnego. No... Może nadal zostanę przy czymś uroczym. Coraz bardziej zaczynam lubić ten styl. Jednak raczej zostawię go do domowego ChimChima i oczu Jungkooka. A na co dzień nadal będę tym niegrzecznym i mrocznym Jiminem.
Jungkook
Przeciągnąłem się leniwie z cichym pomrukiem. Już dawno się tak nie wyspałem. Rozejrzałem się dookoła. Nie wierzę. Wstał wcześniej? Wygrzebałem się spod kołdry, po czym opuściłem sypialnię. Skierowałem się w stronę łazienki, której drzwi były otwarte.
Oparłem się o framugę, zakładając ręce na piersi. Uśmiechnąłem się na widok Jimina z białą brodą. Urocze.
– Hyung, ty musisz się golić?! – Postanowiłem w końcu zaznaczyć swoją obecność. – Jesteś już prawdziwym mężczyzną.
– Jasne, że muszę się golić! I to od dawna!
Po chwili oberwałem mokrym ręcznikiem, lecz nawet to nie mogło powstrzymać mojego wybuchu śmiechu.
– Nie śmiej się, bo przestanę i zobaczymy czy będzie tak fajnie jak będę cię kłuł. – Burknął.
– Już dobrze, dobrze. – Podniosłem ręce w geście obronnym. – Jeszcze nigdy nie widziałem cię w zaroście.
– Bo nigdy do niego nie dopuszczam. – Powiedział, wracając do przerwanej czynności. – Nie wyglądam wtedy dobrze. Już nie byłbym twoim uroczym chłopcem.
Wie jak mnie podejść.
– To może ja sobie zapuszczę. – Powiedziałem, pocierając dłonią brodę.
– Najpierw zacznij się golić. – Parsknął.
– Ej! Też muszę.
Od czasu do czasu, całe szczęście.
– Jakie plany na ostatni wolny dzień? – Spytałem, podchodząc bliżej niego.
Przytuliłem go od tyłu, opierając brodę na jego ramieniu. Widziałem delikatny uśmiech pośród białej piany. Wzmocniłem uścisk, po chwili przenosząc jedną z dłoni na jego pośladki. Widziałem jak spogląda na mnie w lustrze.
– Nie mogłem się powstrzymać. – Wyznałem, mocniej ściskając tą jędrną połóweczkę.
On w odpowiedzi wypiął się nieco do tyłu, drażniąc moje krocze. Przeniosłem ręce na jego biodra, przyciskając go mocniej do siebie i nie wypuszczając.
– Uwielbiam go czuć między pośladkami. Nawet przez bokserki.– Wymruczał.
Wrócił do golenia się, a ja postanowiłem na jakiś czas dać mu spokój. Oczywiście sprowadzało się to do niezagadywania go, a jedynie do obmacywania. Widziałem, że trudno było mu się skupić na wykonywanej czynności. Nie za bardzo na to zaważałem.
– Kiedy ty się taki zrobiłeś? Chyba mam na ciebie zły wpływ. Jakoś nie widzę by Kookie sprzed pół roku nie mógł powstrzymać się przed macaniem mnie wszędzie i wszędzie.
– Nie prawda. – Zaoponowałem. – Obmacuje cię tylko w domu.
– No właśnie. Dlaczego tylko?
Oboje spojrzeliśmy na siebie z wesołym uśmiechem.
– Na którą masz jutro do pracy?
– Na rano. Więc oboje po południu jesteśmy w domu. Dlaczego pytasz?
– Nie wiem jak bardzo mam oszczędzać twój tyłek. – Wyszeptałem, przygryzając płatek jego ucha.
– Kiedy się z ciebie zrobił taki niewyżyty króliczek?
– Kiedy ty się przestaniesz wszystkiemu dziwić? Odkąd mam najseksowniejszego chłopaka w mieście. – Odpowiedziałem na pytanie.
Oderwałem się na chwilę od niego, samemu chcąc się niego odświeżyć. W końcu mamy całą niedzielę.
Jimin
Siedziałem w pracy, mając ochotę już z niej wyjść. Chociaż teraz byłem dużo bardziej spokojniejszy. Nie umiałbym wysiedzieć w miejscu, wiedząc, że między mną a młodszym jest nie tak. Dobrze, że poszliśmy na jakiś kompromis. A konkretnie taki, że ja chodzę na imprezy w jakiś normalnych ilościach, a on nie jest zazdrosny o każdego, kto znajduje się w zasięgu stu metrów ode mnie.
– Jimin ty również się na niego załapałeś. – Doszły mnie słowa.
– Przepraszam, możesz powtórzyć. Trochę się zamyśliłem i... Przepraszam. – Mówiłem, będąc trochę zawstydzony tym, że po raz kolejny odpływałem myślami.
– Dostałeś się na dwumiesięczne szkolenie do Stanów wraz z Kyungskook oraz Jaehyuk. Gratulacje.
– Co? – Wyjąkałem.
Że niby gdzie?! Że niby na ile?! Co?!
– Kiedy się on zaczyna? Muszę się na niego zgadzać?
Wszyscy spoglądali na mnie zdziwieni, jakby mieli do czynienia z co najmniej wariatem.
– No... Teoretycznie możesz się nie zgodzić. – Zaczęła liderka.– Ale to naprawdę wyjątkowa okazja. Co dwa lata firma organizuje zagraniczny kurs z różnych dziedzin dla kilku pracowników. Do tegorocznej tematyki najbardziej pasowała mi wasza trójka, dlatego z naszego zespołu zgłosiłam waszą trójkę.
– Szczególnie ciebie. – Dołączyła do niej nasza pani korektor. – Ponieważ jako jedyny z nas jeszcze nie odbywałeś tego typu szkolenia. Poza tym... To naprawdę ogromna szansa. Szkolenie liczy ci się dodatkowo jako staż. Trzeba byłoby być naprawdę idiotą, żeby z tego nie skorzystać.
– Jimin, jedziesz, prawda? – Spytał Jaehyuk.
Czułem na sobie wzrok wszystkich. Dlaczego to wygląda jakbym nie miał żadnego innego wyjścia jak wyjazd na dwa miesiące na inny kontynent?!
__________________________
Oj, Jiminnie. Trzeba było uważać co mówi lider, to już dawno wiedziałbyś o szkoleniu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top