Rozdział 17
Jungkook
Zmarszczyłem nos, czując na sobie promienie słońca.
– Jiminnie, zasłony!
– Wstawaj, spóźnisz się.
– Jeszcze pięć minut. – Mruknąłem, przekręcając się na drugi bok.
– Już to słyszałem. Wstawaj.
Z pomrukiem niezadowolenia podniosłem się, spoglądając na starszego. Jakim cudem on wstał wcześniej ode mnie? Chociaż widać było na nim oznaki niewyspania.
– Nie wyspałeś się, mam rację?
Odezwał się... Przetarłem zaspane oczy, naprawdę mając ochotę poleżeć jeszcze łóżku. Ono było takie wygodne! Na takim mógłbym spędzić pół życia.
– Słońce, nikt ci nie kazał na mnie czekać.
Było wcześniej wrócić.
– Nie czekałem. – Burknąłem.
– Wiem, bo gdy przyszedłem to już spałeś. Ale mogłeś się położyć w sypialni.
Prychnąłem pod nosem, odwracając się od niego. Po chwili poczułem jak jego ręce obejmują mnie, a jego nos zagłębia się w mojej szyi. Westchnąłem, czując przyjemne ciepło.
– Jak już przestałeś się fochać, to proszę się ruszyć i wciskać w mundurek. Chyba nie chcesz się spóźnić na rozpoczęcie. Hobi zaraz tu będzie.
Wstał i po krótkim całusie w policzek, którym go obdarowałem, udałem się szykować do szkoły. Wolne dni mięły szybciej niż bym chciał. Teraz nie pozostaje nic innego jak czekanie na letnią przerwę.
Szybko jak na swoje zwyczajne tempo, wyszykowałem się do szkoły. Jimin w tym czasie przygotował mi śniadanie, które ze smakiem zjadłem. Tak będą wyglądały nasze poranki? Będzie mnie budził i witał śniadaniem? Zapewne będzie na odwrót, jeśli w ogóle uda mi się go dobudzić.
W mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Hyung, poszedł otworzyć, podczas gdy ja za zacząłem się szykować do wyjścia. Gotowy udałem się w stronę przedpokoju. Spojrzałem twardym spojrzeniem w stronę nowo przybyłego hyunga. Wyglądał podobnie źle do Jimina. Tylko jakby jego zdawał się trzymać większy kac.
Pożegnałem się z Jiminem, po czym udałem się na dół z Hoseokiem do jego samochodu.
– Dlaczego się tak na mnie patrzysz? – Odezwał się, gdy ruszyliśmy w stronę szkoły.
– Później się nie dało wrócić?
– Oj daj spokój, nie wróciliśmy wcale aż tak późno.
– Mogliście uprzedzić. Czekałem na niego z kolacją. – Mówiłem dalej zachowując gniewny ton.
– To już mniej do niego pretensje, a nie do mnie.
– Mam, ale aktualnie nie mam komu innego prezentować swojego niezadowolenia.
Mężczyzna uśmiechnął się nieco rozbawiony.
– Hyung ma kogoś? – Spytałem, spoglądając ukradkiem w jego stronę.
Tak właściwie to mało o nim wiedziałem.
– Tak. Mam nadzieję, że niedługo zostanie moją narzeczoną.
– Hyung chce się jej oświadczyć?
Skinął głową w odpowiedzi.
– I ona nic nie m przeciwko takim całonocnym wyjściom?
– Oczywiście, że ma. – Zaśmiał się. – Ale ty jakbyś chciał to mógłbyś iść z nami, ona już nie. Poza tym nie musisz się o niego martwić. Pilnuje go, chociaż tak naprawdę nie ma takiej potrzeby. Jest dużo spokojniejszy niż kiedyś, podobnie jak ja. To już nie są tego typu imprezy, co gdy byliśmy w twoim wieku.
Mam się cieszyć, tak?
– Informujcie mnie po prostu jak zamierzacie jednak dłużej się pobawić. Naprawdę się martwiłem.
Dotychczasowo wracaliście o umówionej godzinie, więc chyba miałem prawo się martwić.
– Jasne, sorka.
To nie ty, tylko Jimin powinien mnie przepraszać. Dalszą drogę przebyliśmy w ciszy. Wysiadłem nieco wcześniej, ponieważ nie chciałem by ktoś z znajomych zauważył, że wychodzę z jego samochodu. Plotki w szkole rozchodzą się szybciej niż kiła w burdelu. Już i tak byłem w szoku, że nikt niczego nie mówił, na temat mojej znajomości z Jiminem, zresztą całe szczęście.
Z Taehyungiem spotkałem się przed szkołą. Razem udaliśmy się w stronę naszej klasy. Nie mieliśmy sobie za dużo do opowiadania. Oboje czas między drugą, a trzecią klasą spędziliśmy w Seoul.
Jimin
Miałem dzisiaj dzień wolny. Naprawdę nie miałem pojęcia jak go spędzić. Jungkook jest na rozpoczęciu roku szkolnego i minie jeszcze trochę czasu nim wróci. Odespałbym jeszcze noc, ponieważ spałem mniej niż pięć godzin. Zdawałem sobie jednak sprawę, że jak się teraz położę, to zapewne nie wstanę przed południem, a nie chciałem marnować dnia.
Zacząłem sprzątać, by później Jungkook nie musiał tego robić. Następnie zacząłem przygotowywać obiad. Chciałem by Kookie po powrocie nie miał nic do roboty. Należy mu się odpoczynek, a ja muszę jakoś się podlizać po dzisiejszym późnym powrocie.
Naprawdę mogłem go uprzedzić, że wrócimy później, tylko czas minął nam nie wiadomo kiedy. Ostatnio kiedy patrzałem na zegarek było ledwo przed północą, a później nagle puff i już jest po trzeciej.
Oprócz czystego domu i obiadu należało mu się coś jeszcze. Mógłbym przyrządzić nam jakąś romantyczną kolację z winem i świecami. Nigdy nie jedliśmy takiej kolacji. A później mógłbym jeszcze przygotować jakąś łóżkową niespodziankę.
Trzymając się tego pomysłu udałem się do sypialni. Przejrzałem swój asortyment w komodzie. Wszystko fajnie, ale potrzebowałem czegoś uroczego. Dobrze zdawałem sobie sprawę jak Jungkook lubi mnie w cukrowej wersji. Chciałem przygotować jakieś słodkie przeprosiny.
Jedyne co nadawało się do mojej wizji, to różowe kajdanki, które posiadałem. Dobra, pora zobaczyć co może zaoferować mi moja garderoba. Zacząłem przeszukiwać stosy wieszaków. Co prawda we wszystkim wyglądałem dobrze, jednak jakimś cudem miałem mniej tych w pastelowych kolorach, a więcej tych z pazurem.
To chyba dobry moment na uzupełnienie garderoby. Mam nadzieję tylko, że ubrania, które planuje kupić spodobają się Jungkoowi. Na wszelki wypadek kupię trochę tych mniej i bardziej odważnych.
Wyszedłem z domu zmierzając do jednego z moich ulubionych miejsc, a konkretnie centrum handlowego. Nie miałem za dużo czasu, dlatego w czasie drogi już zastanawiałem się jakie sklepy chcę odwiedzić. Mam tylko dwie godziny, mam nadzieję, że zdążę.
Na moje nieszczęście niemal wszędzie były powywieszane szyldy z napisem „wyprzedaż". Walczyłem z sobą by nie wejść do każdego mijanego sklepu. Cały czas powtarzałem sobie, że nie mam czasu i muszę wrócić do domu przed młodszym. Nie chciałem by widział, że byłem na zakupach.
Wchodząc do ostatniego sklepu z listy, poczułem wibracje telefonu. Starałem się przełożyć wszystkie torby do jednej ręki, by drugą móc odebrać komórkę.
– Cześć, zaraz kończymy. – Usłyszałem Hoseoka.– Odwieźć go? Nie wiem czy się jakoś umawialiście.
– Nie! Jeszcze nie! Nie możesz tego jakoś przedłużyć?
– Mogę co najwyżej go nie odwozić, to wtedy będzie później w domu. Co ty planujesz? – Spytał zainteresowany.
– Plany to dopiero na wieczór. Ale jestem na mieście i boję się, że nie zdążę wrócić przed nim.
– Uwinąłeś się w dwie godziny?! Ty gdziekolwiek wszedłeś.
– Przestań! Postaraj się, by nie wrócił tak szybko, a ja już jadę do domu.
Rozłączyłem się. Spojrzałem smutno na sklep. Mogłem tu przyjść w pierwszej kolejności. Spojrzałem w stronę kas. Zero kolejek. Zdążę, wiem konkretnie czego chcę. Szybko wszedłem do środka, odnalazłem swój cel i udałem się z nim do kasy.
Czym prędzej ruszyłem w stronę postoju taksówek. Ulżyło mi, gdy zobaczyłem, że kilka stoi na parkingu. Wszedłem do pierwszej z nich, po czym od razu podałem mu adres, prosząc o ekspres za ekstra dopłatę. Kierowca naprawdę wziął to do serca, ponieważ nigdy wcześniej podróż z centrum handlowego do domu nie zajęła mi tak mało czasu. Będąc mu bardzo wdzięczny, wręczyłem mu spory napiwek.
Szybko ruszyłem w stronę bloku, mając nadzieję, że Jungkook jeszcze nie wrócił. Poczułem ulgę, gdy mieszkanie okazało się być puste. Biegiem udałem się do garderoby, odstawiając tam ubrania. Spojrzałem na pełne regały. Mógłbym tu trochę uprzątnąć i zrobić miejsce dla Jungkooka. Nie musiałby tego wszystkiego składować po szafach w gościnnym.
Wyszedłem z pomieszczenia udając się do kuchni. Trzeba szybko dokończyć obiad, by młodszy przyszedł już na gotowe.
Byłem po prostu wniebowzięty, gdy Jungkook zjawił się równo z zakańczaniem przeze mnie obiadu. Przyszedł w idealnym momencie.
– Słońce, mam dla ciebie pyszny obiadek! – Powiedziałem, gdy usłyszałem zamykające się drzwi wejściowe.
– Dla mnie też, hyung? – Usłyszałem głos, którego raczej się nie spodziewałem usłyszeć.
Spokojnie Jimin, on nie zepsuje twoich planów, szczególnie, że większość przewidziana jest dopiero na wieczór. Starając się nie reagować negatywnie na naszego gościa, ruszyłem w stronę przedpokoju.
Uśmiechnąłem się na widok Jungkooka. Wyglądał na o wiele mnie złego niż rano. Ja i tak wieczorem miałem zamiar go odpowiednio przeprosić. Gdy zbliżył się do mnie, objąłem go i czule pocałowałem, nie zwracając uwagi na Taehyunga.
– Nie możecie zacząć się pożerać, gdy już pójdę? – Jęknął zniesmaczony.
– Nie bój się, zaczniemy. Poza tym co marudzisz, nie doruchany czy jaki? – Prychnąłem w jego stronę.
– Do ruchania możesz być ty, nie ja. – Burknął. – Niewyżyty napaleniec.
– Słyszałeś go? Ja niewyżyty? Widzisz słońce, chyba musisz mnie zaspokoić, bo nie da się ze mną wytrzymać. – Powiedziałem, ponownie obejmując młodszego.
– Jak dzieci! – Odezwał się Kookie, odchodząc ode mnie. – Gdzie ten obiad?
Spojrzeliśmy na siebie z Taehyungiem, po czym ruszyliśmy za najmłodszym. Między nami to już nie były te wyzwiska co kiedyś. Teraz obrażaliśmy się dla zabawy. Taki rodzaj zdystansowanej znajomości.
Kazałem chłopakom poczekać w jadalni, prosząc tylko o nakrycie do stołu, podczas gdy ja zacząłem znosić jedzenie. Zjedliśmy posiłek w wspólnym gronie. Miałem okazję posłuchać narzekań obydwu na nowy plan. Naprawdę cieszyłem się, że szkołę mam już za sobą. Chociaż chodzenie do pracy jest niewiele lepsze... Przynajmniej dostaję za to kasę.
Po posiłku przenieśliśmy się do salonu. Chłopaki zajęli podłogę przed telewizorem dorywając się do konsoli. Ja jakoś nie miałem na to ochoty. Udałem się po swój tablet, uważając, że jest to dobry moment, na dokończenie swoich prac.
Siedziałem na kanapie, kątem oka spoglądając co jakiś czas na dwójkę młodziaków. Trochę nie podobało mi się to jak Tae przyklejał się do mojego chłopaka. Rozumiem, że są przyjaciółmi, ale... Po prostu mi się to nie podobało. Niby rozmawiałem już z Taehyungiem na temat tego czy czasem nie podkochuje się w Jungkook, ale kto powiedział, że wtedy nie kłamał?
Po czasie zacząłem na szybko szkicować nową pracę, nie umiejąc skupić się na wcześniejszej. Byłem zdziwiony tym jak szybko udało mi się ją zakończyć i to z całkiem nie najgorszym efektem. Spojrzałem na Tae, by mieć porównanie.
– Co się tak patrzysz? – Usłyszałem nagle.
Spojrzałem na swoją pracę, następnie na chłopaka, a później znów na pracę. Tak, z tą śliwą pod okiem i pękniętą wargą bardziej mu do twarzy. Może kiedyś mu zaproponuje taką twarzową zmianę wyglądu.
– Nad czym pracujesz hyung?
Uśmiechnąłem się, zapisując pracę i odkładając tablet na bok.
– Już nad niczym.
Wstałem i zająłem miejsce miedzy nogami Jungkooka. Wtuliłem się w niego, z wyższością patrząc na Taehyunga. Chcąc jeszcze zaznaczyć co moje, przyssałem się do szyi młodszego, na co on od razu wziął głębszy wdech.
– Fuj, weźcie przestańcie.
– Przecież ja nic nie robię. – Młodszy wzruszył ramionami.
– Ej, glonojadzie! Zachowuj się. Nie jesteś tu sam!
No właśnie w tym jest problem.
– Ej! Odpauzowałeś! – Odezwał się nagle nieproszony gość.
Siedziałem wtulany w chłopaka, ciesząc się jego bliskością. Po czasie jedynie przekręciłem się, by mieć widok na telewizor. Jungkook przez cały czas obejmował mnie, trzymając przy sobie. To wszystko jednak nie przeszkodziło Taehyungowi do zaczepiania chłopaka. Zaczynałem być coraz bardziej zirytowany i znudzony.
Przekręciłem się tak, by mieć dostęp do ucha Kookiego.
– Przygotowałem coś dla nas. – Wyszeptałem mu wprost do ucha.
Chłopak na chwile uciekł wzrokiem w moją stronę, zaraz znów wpatrując się w akcję na ekranie. Uśmiechnąłem się łobuzersko.
– Chcesz spróbować czegoś nowego?– Zaproponowałem.
– Jimin. – Burknął, nie chcąc bym go teraz dekoncentrował.
– Jiminnie jest spragniony tatusia. – Szepnąłem zmysłowo.
Co powiesz na taką zabawę? Co prawda nie miałem pojęcia co sądzi o takich rolach, jednak warto było tego spróbować. W końcu chłopak się dopiero uczy. Trzeba mu pokazywać różne rzeczy, by wiedział co mu się podoba, a co nie.
Poczułem pewnego rodzaju satysfakcję, kiedy jego spojrzenie na stałe przeniosło się na mnie. Puściłem do niego oczko, po czym wstałem i opuściłem pokój. Udałem się do garderoby, wcześniej zostawiając coś młodszemu w naszej sypialni.
Mam nadzieję, że Jungkook będzie wiedział co robić. Małe urozmaicenie nam się przyda.
Jungkook
Nie umiałem się skupić. Po czasie to już właściwie przestałem się starać. Odliczałem sekundy do końca tej gry. Wbrew pozorom ja również ucieszyłem się z jego wygranej.
– Dobra, Tae. Muszę się jeszcze przyszykować na jutro i...
– Wyganiasz mnie?!
– Nie... Grzecznie sugeruję, żebyś już poszedł.
– Rozumiem. Jimin jest ważniejszy od mnie. Ja już się nie liczę. Idę, skoro jestem tu nie mile widziany.
– Zaczynasz gwiazdorzyć. – Stwierdziłem, zakładając ręce na piersi.
Spojrzeliśmy na siebie twardym wzrokiem, które szybko zamieniło się w powstrzymywanie wybuchu śmiechu. Taehyung mimo wszystko zgodził się już pójść do ciotki, u której w tym roku szkolnym będzie pomieszkiwał.
Zostałem sam, a raczej zostaliśmy sami. Tylko gdzie podział się Jimin? Odkąd mnie opuścił nie widziałem go na oczy. Co prawda było to tylko kilka minut, lecz przez ten czas nigdzie go nie zauważyłem.
Pomyślałem o tym, co mi powiedział. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, na myśl o nowej zabawie. Nie lubisz, kiedy jest nudno w łóżku, co Jiminnie? Co prawda za dużo o tym nie wiedziałem, lecz coś tam o daddy kinku obiło mi się o uszy.
Naprawdę lubiłem odkrywać z hyungiem nowe rzeczy. Co prawda w przeciwieństwie do mnie, dla niego to pewnie nic nowego. Tym jednak starałem się zbytnio nie przejmować.
Dobra, to gdzie on jest? Pierwszym pomieszczeniem jakie przyszło mi na myśl, była sypialnia. Tam miałem nadzieję go znaleźć. Liczyłem na to, że po takim drażnieniu mnie przy Tae, będzie już tam na mnie czekał.
Nieco się rozczarowałem zastając pusty pokój. Naprawdę miałem nadzieję, że będzie tu na mnie czekał. Usiadłem zrezygnowany na łóżku. W oczy rzuciła mi się wcześniej niewidoczna karteczka. Chwyciłem ją w dłonie, czytając staranne pismo starszego.
Twój Jiminnie niedługo się zjawi, więc poczekaj na niego Tatusiu
Uśmiechnąłem się pod nosem. Było to na swój sposób trochę zabawne, ponieważ to on jest starszy. Byłem coraz bardziej ciekaw tego co wymyślił. Przy nim naprawdę nie można się nudzić.
Długo nie musiałem czekać. Przełknąłem ciężko ślinę, spoglądając na niego. On chce mnie wykończyć. Z takimi widokami to zejdę na przedwczesny zawał lub cukrzycę. Nie potrafiłem oderwać od niego oczu. Zresztą, jak zawsze.
Hyung miał na sobie nieco za dużą na niego błękitną bluzę w cudnie pastelowym odcieniu. Do tego białe podkolanówki, które na jego wysportowanych nogach wcale nie wyglądały tak źle. Całość dopełniał choker z metalowym serduszkiem na jego szyi oraz zaczesane do przodu włosy. Rany, jest coś słodszego niż cukier? Tak, mój Jimin.
– Ładnie to tak kazać na siebie czekać?– Spytałem, powoli starając się wczuć w rolę.
– Przepraszam. Jimin chyba był niegrzecznym chłopcem.
– Oj, tak. Ktoś chyba zasłużył na karę.
Szybko, Jungkook, myśl co będzie w takiej sytuacji pasowało! Chłopak w tym czasie podszedł do mnie, siadając na moich nogach. Miałem okazję do podziwiania go z bliska. Nie mogłem powstrzymać rąk pod wślizgnięciem się pod materiał za dużej bluzy.
Spojrzałem na niego, gdy moje dłonie trafiły na materiał jego bielizny. Hyung patrzał się na mnie z lekkim zadowoleniem. Ja w tym czasie gładziłem delikatnie koronkę, którą miał na sobie.
– Nie ciasno ci skarbie w tych majteczkach? – Spytałem, przejeżdżając dłonią po wybrzuszeniu.
Poza tym, chyba nie tylko jemu...
– Klęknij przed łóżkiem, słońce, i połóż się na nim przodem. – Poprosiłem łagodnie.
Chłopak bez słowa wykonał moje polecenie, zachowując przy tym uroczo niewinny wyraz twarzy. Oblizując usta, ustawiłem się za nim. Sięgnąłem do jego bielizny, powoli zsuwając ją na dół, do jego kolan.
Podwinąłem nieco jego bluzę, dłonią delikatnie gładziłem jeden z jego pośladków.
– Byłeś niegrzeczny. – Kończąc wypowiedź moja dłoń spotkała się z głośnym plaśnięciem z jego pośladkiem.
Starszy stęknął zaskoczony. Nie uderzałem za mocno, chcąc jednak by te dwie piękne brzoskwinki zrobiły się dzisiaj czerwoniutkie. Po tym zacząłem delikatnie gładzić pośladek starszego, chcąc trochę złagodzić ból.
– Nie ładnie tak wracać po dobranocce. – Powiedziałem, po czym dostał kolejnego klapsa. – Nie ładnie tak drażnić tatusia, kiedy ma gości.
Zaczęło się wyliczanie wszystkich drobnych przewinień starszego, po którym za każdym razem następował klaps wraz z towarzyszącym temu uroczym jękiem Jimina. Na sam koniec jego pośladki były czerwone, a jego członek już prężył się pod nim.
Przeniosłem go na łóżko, całkowicie ściągając z niego bieliznę. Jiminnie, szykuj tyłek, bo znów nie usiądziesz przez tydzień.
Jimin
Ten tydzień był ciężki nie tylko dla mnie, ale również dla Jungkooka. Ja miałem mieć dzisiaj spotkanie z zleceniodawcą, dla którego nasza grupa tworzyła przez ostatni miesiąc. A młodszy miał tydzień intensywnej nauki. Nauczyciele od samego początku ich nie oszczędzali.
Siedziałem jak na szpilkach, podczas gdy klient oglądał naszą pracę. Miałem nadzieję, że mu się spodoba. Wkładałem we wszystko bardzo dużo pracy. To mój pierwszy taki projekt i naprawdę zależy mi by dobrze wyszedł. Jej wynik na pewno mocno wpłynie na moją samoocenę.
Spojrzałem na pozostałych współpracowników. Wyglądali na równie zdenerwowanych co ja. Więc tak będzie za każdym razem? W gardle z każdą chwilą tworzyła mi się coraz większa gula. Niech on coś powie! Podoba się czy nie?!
– Świetne! To jest właśnie to o co mi chodziło.
Poczułem jak kamień spada mi z serca. Liderka zaczęła omawiać z nim ostatnie kwestie dotyczące przekazania mu naszej pracy. Po chwili wszyscy pożegnaliśmy mężczyznę, mogąc głośno odetchnąć.
– To zawsze jest takie stresujące?
– Tak. Poczekaj aż któremuś w końcu się nie spodoba. Wtedy dopiero jest stres.
Miałem nadzieję, że taką chwilę poznam jak najpóźniej.
– To co, wieczorem idziemy opić sukces?– Zaproponowała Kyungsook.
– Oczywiście! Co prawda premia zjawi się dopiero za kilka dni na koncie, ale chyba możemy już zacząć świętować.
Uśmiechnąłem się na myśl o premii, jak i o wspólnym odreagowaniu stresów ostatniego tygodnia. Naprawdę zasłużyliśmy na chwilę relaksu. Umówiliśmy się co do godziny i miejsca, wszystko przekazując pani lider, która pojawiła się po chwili.
Dla zasady omówiliśmy jeszcze ogólny plan pracy na kilka następnych dni, po czym rozeszliśmy się do domów. Przez cały czas uśmiech nie schodził mi z twarzy. Miałem ochotę podzielić się już tym wszystkim z Jungkookiem, ale chyba poczekam z tym aż wróci ze szkoły.
Będąc w domu ciężko było mi usiedzieć w miejscu. Korzystając z faktu, że króliczek wróci dzisiaj nieco później ze względu na zajęcia dodatkowe, spakowałem torbę i udałem się na siłownie. Tą energię trzeba było jakoś spożytkować.
Jungkook
Byłem wykończony. Hoseok to nie człowiek! Z pewnej strony cieszę się, że nie musiałem znosić tego w poprzedniej klasie. Z drugiej strony teraz będę musiał przeżywać te katorgi. Jungkook, pamiętaj, robisz to by dostać się na wymarzone studia. Przecież tam też będziesz miał zajęcia z tańca.
Z miną męczennika wsiadłem do autobusu. Internat miałem bliżej, a teraz po szkole musiałem jeszcze spędzać kilkadziesiąt dodatkowych minut na dojazdy. Przynajmniej czas po szkole był o wiele przyjemniejszy.
Gdy znalazłem się już w odpowiednim bloku miałem ochotę walić głową w ścianę. Mi nogi odpadały po wycisku jaki dał nam Hoseok, a teraz jeszcze czeka mnie wędrówka na siódme piętro. Niech oni naprawią tę cholerną windę!
Do mieszkania wszedłem rzucając plecak na ziemie i wydając z siebie bliżej nieokreślony dźwięk zmęczenia.
– Moje nieszczęście już wróciło? – Spytał, po chwili wychylając się zza rogi.
– Co ma znaczyć to nieszczęście? – Oburzyłem się.
– To że wyglądasz na nieszczęśliwego i trzeba jak najszybciej temu zaradzić.
Podszedł do mnie, zamykając mnie w szczelnym uścisku, na koniec krótko całując. Nie mogłem się nie uśmiechnąć. W przeciwieństwie do mnie Jimin wyglądał wręcz kwitnącą. Co ja mówię... Przecież on zawsze tak wygląda.
– Myślałem, że ty również będziesz miał za sobą ciężki dzień. Nie mieliście pokazywać tego nad czym pracowaliście klientowi? – Dopytałem, rozbierając się z zbędnej odzieży.
– Mieliśmy. Spodobało mu się. – Pochwalił się zadowolony. – Wieczorem idziemy całą grupą oblewać sukces.
Skrzywiłem się nieco na jego plany, co nie umknęło jego uwadze.
– O co chodzi?
– Myślałem, że ten weekend spędzimy razem. – Przyznałem. – Poza tym znowu idziesz balować.
– Przecież będziemy mieli dla siebie jeszcze całą sobotę i niedzielę. Chcemy tylko uczcić to, że doceniono naszą ciężką pracę.
– Całą sobotę będziesz leczył kaca.
Wyrwałem się z jego uścisku, kierując się w stronę kuchni, z której dochodził zapach obiadu. Zatrzymałem się w czasie drogi, zauważając kroczącego za mną hyunga, ze smętną miną.
– Przepraszam, po prostu myślałem, że spędzimy weekend razem. Baw się dobrze i gratuluje, że te godziny psucia wzroku przed komputerem się opłaciły.
Nie ma sensu bym psuł mu wyjście swoimi humorkami. Uśmiechnąłem się, na co hyung również nieco się rozpogodził. Dobra, kryzys zażegnany, przynajmniej w połowie.
– Leź się przebrać, umyć rączki i do obiadu.
Zrobiłem tak ja poprosił, nie mogąc doczekać się posiłku. Usiedliśmy wspólnie przy stole w jadalni, biorąc się razem za konsumpcję. Po zjedzeniu wszystkiego rozłożyliśmy się wspólnie w salonie. Chciałem z nim spędzić trochę czasu nim wyjdzie, chociażby na takim leniwym oglądaniu telewizji. Leżałem na kanapie, a starszy leżał wtulony we mnie. Bawiłem się jego włosami, kątem oka spoglądając w stronę ekranu.
– Na jaki teraz farbujesz? – Spytałem, zauważając, że ma już spore odrosty.
– Jeszcze nie wiem. Chciałem coś innego. – Mruknął, nie odrywając swojego policzka ode mnie. – Wiesz, jak chcesz to ja nie muszę wychodzić i...
– Jiminnie, daj spokój. Idź. Po prostu mnie zaskoczyłeś. Spędzimy wspólnie wieczór jutro.
Nie chciałem by z mojego względu rezygnował z integracji z znajomymi z pracy.
Czas do jego wyjścia minął nam w mgnieniu oka. Część tego czasu została oczywiście przeznaczona na wyszykowanie się mojego hyunga do wyjścia. Nie podobało mi się, że zawsze pindrzył się jakby szedł na randkę albo wyrywać dupy. Czy on chociaż raz nie może nie wyglądać tak gorąco?
– Obiecuję nie wracać zbyt późno. – Powiedział żegnając się ze mną.
– Baw się dobrze hyung. – Życzyłem mu.
Połączyliśmy jeszcze usta w czułym pocałunku, po którym odprowadzałem starszego wzrokiem. Po chwili zniknął na schodach, a ja zostałem sam. Jednak liczyłem, że nie na długo. Udałem się po swój telefon, wybierając jeden z częściej używanych kontaktów.
– Co tam? – Usłyszałem po chwili znudzony głos, który dał mi nadzieję.
– Masz ochotę wpaść? Może jakiś maraton filmowy?
– Nie spędzasz weekendu z Jiminem?
Chciałbym...
– Poszedł z kolegami z pracy opijać sukces. To jak, wpadniesz?
– Jasne, po drodze kupie coś słodkiego. W tym czasie możesz znaleźć jakieś filmy.
– W takim razie do zobaczenia.
Skoro moje początkowo plany na wieczór nie wypaliły, dobrze, że dało się zorganizować coś innego. Chociaż Taehyung ma dla mnie czas. Szybko zacząłem przygotowywać wszystko na przyjście przyjaciela. W momencie, kiedy w mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi, byłem już gotów na rozpoczęcie piżamowego maratonu filmów.
– Niech naprawią tę winę, jeśli chcesz żebym tu przychodził. – Powiedział, starając się wyrównać oddech.
– Właź. Laptop stoi już gotowy do włączenia w sypialni.
– Dlaczego tam?
– Bo tam jest cieplej. – Wyjaśniłem.
Wzruszył ramionami, wchodząc do środka. Po zostawieniu swoich rzeczy w gościnnym, poszedł przebrać się w piżamę, a ja zająłem się przesypywaniem jedzenia do misek i zanoszenia wszystkiego do sypialni.
Rozpoczęliśmy swój maraton w dobrych nastrojach. Niemal zapomniałem, że ten czas miałem spędzać z hyungiem.
– O której Jimin wraca? Pewnie od razu będzie chciał się położyć spać. – Tae spytał pomiędzy filmami.
– To będzie spał na kanapie.
– Jesteś na niego zły, że wyszedł ze znajomymi?
– Nie. – Pokręciłem głową.– Po prostu nie lubię jak wychodzi bawić się do klubów. Ogólnie nie lubię jak wychodzi po niemal godzinie dopieszczania się przed lustrem.
– Boisz się, że może zarywać do innych? Nie ufasz mu?
– Nie, to nie tak. – Odparłem od razu. – Po prostu jak wyobrażam sobie te pożądliwe spojrzenia oblepiające go z góry na dół... A hyung jest mój i tylko ja mogę tak na niego patrzeć.
Przyjaciel zaśmiał się krótko pod nosem.
– Nie spodziewałem się, że z ciebie taki zazdrośnik.
– Nie byłbym zazdrośnikiem, gdybym nie miał o co.
– Może i masz trochę racji. – Powiedział, a ja spojrzałem na niego spode łba. – Może i nie przepadam za hyungiem i uważam go za dupka, ale nie wygląda na dwulicową świnię.
Zapadła cisza, podczas której każdy z nas wpatrywał się w laptop przed nami.
– A chociaż dobry w łóżku?
– Taehyung!
– Co? Przecież to normalne, że przyjaciele gadają o tym jakie są ich laski w łóżku. Moja wina, że ty masz inną laskę? A raczej pałę. – Dodał, śmiejąc się pod nosem.
Moja dłoń przywitała się z moim czołem. Z kim ja się zadaje?
– Nudno nie jest. – Odpowiedziałem w końcu, czując, że się rumienię.
– Oho. Założę się, że gdybym trochę poszperał wam po szafkach, znalazłbym coś ciekawego. Mam rację? – Spytał z przebiegłym uśmieszkiem.
– Tylko spróbuj grzebać po szafkach!
Przez chwilę mierzyliśmy się twardymi spojrzeniami. W końcu każde z nas odpuściło, z powrotem skupiając się na filmie.
Jimin
Cieszę się, że moi współpracownicy to naprawdę w porządku ludzie. Zawsze mogłem trafić na jakiś izolujących się dziwaków. A tu proszę, same dusze towarzystwa. Naprawdę dobrze trafiłem jeśli chodzi o pracę.
– Niedługo chyba będę się zbierał. – Odezwał się Kim, patrząc na zegarek. – Dziewczyna będzie wściekła, jeśli wrócę za późno.
Idąc jego tropem myślenia spojrzałem na zegar. Oho.
– Ja chyba również będę się powoli zbierał. – Dołączyłem się.
– A ty gdzie?! – Zaczęły się sprzeciwy. – Ciebie przecież nie ma kto opierdzielać za późny powrót.
– No nie całkiem. – Powiedziałem przeciągle.
Poczułem na sobie uważny wzrok zebranych.
– Przecież mówiłeś, że jesteś sam.
– Bo wtedy byłem. – Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Nie za bardzo chciałem na ten temat rozmawiać. Jak mam wytłumaczyć, szczególnie Kyungskook, że chłopak, którego miała okazję poznać, to nie mój brat a mój chłopak?
– W takim razie musimy opić twój nowy związek! – Padł pomysł.
– Wcale nie taki nowy.
– Dla nas nowy!
Nie wywinę się. Szybko zacząłem pisać wiadomość do Jungkooka.
Jimin: Słońce, zjawię się godzinkę później. Przepraszam, nie chcą mnie puścić. Nie bój się, nie piłem dużo.
Miałem nadzieję, że nie będzie zły. Ostatnie czego chciałem to sfochowany Kookie.
Zaczęła się fala naciąganych toastów, wszystko po to by opóźnić ucieczkę kogokolwiek z grona. Tyle że ja naprawdę musiałem się już zbierać. Całe szczęście nie byłem jedynym, który chciał się stąd ulotnić. We dwójkę jakoś udało nam się wyplątać z towarzystwa.
Na zewnątrz oboje odetchnęliśmy głęboko, po czym pożegnaliśmy się. Zadzwoniłem po taksówkę, nie mając ochoty wracać takiej drogi na piechotę lub autobusem. Może nie byłem kompletnie pijany, lecz w takim stanie byłem bardziej narażony na jakieś niebezpieczeństwo.
Docierając pod blok spojrzałem w stronę okien swojego mieszkania. Ciemno. Pewnie już śpi. Przynajmniej taką miałem po części nadzieję. Zacząłem powoli wspinać się po schodach, by dostać się na odpowiednie piętro.
Ostrożnie przekręcałem klucz w drzwiach, nie chcąc przez przypadek zbudzić Jungkooka. Wszedłem do środka i nie zapalając światła zacząłem się rozbierać. Na paluszkach udałem się do sypialni. Zapaliłem światło, licząc, że nie przerwę tym snu króliczka.
Ile ja piłem? Pokręciłem głową, jeszcze raz wszystkiemu się przyglądając. Co on tu robi?! Rozumiem, że nie chciałeś spędzać samotnie weekendu, ale dlaczego on się do ciebie tak klei?!
Z grymasem na twarzy spoglądałem na wtulonego w siebie Taehyunga i Jungkooka. Mniej mile widziana tutaj osoba zaczęła się krzywić przez sen, po chwili otwierając delikatnie oczy. Gdy już przyzwyczaił wzrok do jasności, jego spojrzenie spotkało się z moim, tym mniej przyjemnym. Chłopak sam zaczął wyswobadzać się z objęć mojego chłopaka, po chwili krocząc w moją stronę sennym krokiem.
Zapaliłem światło na korytarzu, by móc zgasić to w sypialni. Nie chciałem by Jungkook się obudził. Gdy Tae również zjawił się w pomieszczeniu, obrzuciłem go pytającym spojrzeniem.
– Patrz, a sądziłem, że przyjdziesz schlany w trzy dupy. Jungkook wygrał.
– Co ty tu robisz? – Chciałem w miarę spokojnie zacząć rozmowę.
– Zaprosił mnie na piżamowy maraton filmowy. – Odparł, jakby to była oczywista oczywistość. – Która godzina?
– Nie wiem. – Odparłem, spoglądając na godzinę w telefonie.
– Patrzcie, przyszedłeś przed czasem. Brawo.
Westchnąłem ciężko, po czym spojrzałem na niego badawczym spojrzeniem. Chyba naprawdę powinienem podejrzewać go o jakiekolwiek niewłaściwe zamiary wobec Jungkooka.
– Bardzo narzekał na mnie? – Spytałem ostrożnie.
– Nie. – Stwierdził z przymrużeniem oka. – Tylko troszeczkę. Był trochę zawiedziony tym, że nie spędzicie razem weekendu.
– Przecież będziemy mieli jeszcze sobotę i niedzielę. – Westchnąłem.
– Najwyraźniej miał jakieś plany, a w takim wypadku żadne tłumaczenia nie pomogą.
Potarłem zmęczony dłońmi twarz. Będę musiał go jakoś przeprosić. Znowu... Ostatnio jestem fatalnym chłopakiem. Muszę się wziąć za siebie. Jungkook zasługuje na wszystko co najlepsze, a ostatnio trochę go zaniedbałem.
– Przygotował ci łóżko w gościnnym? – Spytałem. – Poczekaj chwilę i dalej będziesz mógł iść spać.
– A nie mogę spać z Jungkookiem? – Odezwał się, a ja natychmiast spiorunowałem go spojrzeniem. – Żartowałem. Za grosz poczucia humoru. – Mówił, kierując się do łazienki.
Przygotowałem mu łóżko do spania. Zjawił się tam po chwili, od razu chowając się pod kołdrą. Życzył mi dobrej nocy z twarzą między poduszkami.
Szybko udałem się do łazienki by przygotować się do spania, po czym zaszyłem się w swojej sypialni. Z ciepłym uśmiechem spojrzałem na śpiącego Jungkooka. Nie czekając wślizgnąłem się pod kołdrę i ułożyłem tuż przy jego ciele. Poczułem przyjemne ciepło, gdy poczułem jak wtula się we mnie.
– Kocham cię. – Szepnąłem, całując czubek jego głowy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top