Rozdział 15
O 16:30 godzina zero. Życzcie mi miłej zabawy :D Rozdziałek dla was na miły weekend.
___________________
Jungkook
Nim wyszedłem ostatni raz przejrzałem się w lustrze. Dzisiaj postawiłem na ubrania nieco z charakterem. Taehyung okazał się bardzo pomocny, przy wybieraniu mojej stylizacji, nawet pożyczając mi co nieco od siebie. Czarna skórzana kurtka, biały T-shirt, czarne spodnie z dziurami. Włosy odgarnięte na boki z odsłoniętym czołem. Miałem nadzieję, że to spodoba się hyungowi.
Zarzuciłem na siebie kurtkę. Pogoda była nieco lepsza niż ostatnio, lecz nadal dawało się wyczuć zimę w wietrze i w temperaturze. Nie miałem ze sobą żadnej torby. Już wystarczająco dużo rzeczy miałem u Jimina. Poza tym mieliśmy spotkać się w kawiarni. Takie spokojnie rozpoczęcia naszego walentynkowego spotkania.
Na mieście były nie małe tłumy. Obawiałem się, że możemy nie znaleźć wolnego stolika. Chyba, że starszy o wszystkim pomyślał i wcześniej coś zarezerwował. Wcześniej nie byłem w tej kawiarni, więc nawet nie miałem wyobrażenia jak mogłoby wyglądać to miejsce. Coś małego i skromnego czy bardziej eleganckiego?
Jeszcze raz sprawdziłem w telefonie adres naszego spotkania. Tak to tutaj. Spojrzałem na lokal. No ładnie, hyung musiał się wykosztować. Na pewno nie było łatwo o miejsca tutaj, więc musiał zaplanować to sporo wcześniej lub dobrze zapłacić. Nie chciałem by za dużo na mnie wydawał...
Wszedłem do środka, mając nadzieję znaleźć tam Jimina. Ulżyło mi, gdy w tłumie wypatrzyłem blond czuprynę starszego. Po rudym to był chyba mój ulubiony kolor na jego głowie. Szybko skierowałem się w jego stronę.
Siadłem na krześle, przewieszając przez oparcie kurtkę. Spojrzałem uważnie na hyunga. Miał na sobie koszulkę w paski oraz niebieski sweterek. Wyglądał naprawdę uroczo. Widzę, że dzisiaj każdy z nas postanowił uderzyć w nieco inną stylizację niż na co dzień. Jednak muszę przyznać, że bardzo podoba mi się to co widzę. Dzisiaj idealnie pasowało do niego określenie ChimChim, które kilka razy zdążyłem usłyszeć od jego mamy i Hoseoka hyunga.
– Przystojnie wyglądasz. – Usłyszałem komplement razem z uroczym uśmiechem.
Przełknąłem ciężko ślinę.
– Hyung również dobrze wygląda.
Po chwili zjawiła się kelnerka przynosząc nam kartę dań.
– Wybierz sobie co tylko chcesz. Ja płacę.
– Nie chcę żeby hyung wydawał za dużo pieniędzy.
– Możesz później mi podziękować. – Powiedział znacząco.
Dzisiaj przyrzekłem sobie, że nie będę się rumienił ani czuł się zakłopotany. To nie było aż takie trudne. Musiałem tylko przypominać sobie, że podobam się Jiminowi i nie mam czego się wstydzić. Nawet temat seksu nie powinien mnie zawstydzać, a jedynie powodować problem w spodniach.
Uśmiechnąłem się łobuzersko na słowa starszego. W takim razie za spędzenie miło czas w nie taniej kawiarni będę musiał hyungowi naprawdę dobrze podziękować.
Jimin
Czas mijał naprawdę przyjemnie. Czasami aż miałem wątpliwości czy mam przed sobą mojego Kookiego. Wyglądał dziś zabójczo i ani razu się nie zarumienił, mimo że kilka razy próbowałem wprawić go w zakłopotanie. I dopiero po czasie to zrozumiałem. Dzisiaj nie miałem mojego Kookiego, a mojego Jungkooka. Bardzo mi się to podobało.
Nie przestawałem być słodki i uroczy, co wyraźnie podobało się młodszemu. Przypuszczałem tak po jego łakomym spojrzeniu kierowanym w moją stronę, a nie w stronę tego słodkiego deseru przyniesionego przez kelnera. Mnie natomiast bardzo podobała się ta jego bardziej pewna siebie wersja.
Podczas rozmów starałem się unikać tematów szkoły. Wiedziałem, że nauki miał już po dziurki w nosie oraz stresował się nadchodzącymi egzaminami. Dzisiaj chciałem odciągnąć jego myśli od problemów i zmartwień.
– Mama ostatnio o ciebie pytała. – Powiedziałem w końcu.
– Naprawdę? – Uniósł wzrok zdziwiony.
– Naprawdę. Polubiła cię. – Co było czystą prawdą. – Mówiła, żebym w domu się bez ciebie nie pokazywał.
Miło było widzieć jak śmieje się pod nosem. Jego uśmiech i radość były najlepszym widokiem na świecie. Zaraz po tym seksownym wyrazie twarzy podczas orgazmu i zaraz po nim.
– Moi rodzice powoli się do ciebie przekonują. – Puścił mi oczko. – Trzeba będzie kiedyś powtórzyć ten obiad. Tym razem na spokojnie i bez żadnych rewelacyjnych wiadomości.
– Zero nowości, zwykły obiad. Jestem za.
Tak. Wypadałoby zrobić dobre drugie wrażenie. Pierwsze chociaż nie najgorszego, nie do końca było takie jak chciałem. Ale dość o tym...
– Jakie mamy dalsze plany? – Spytałem, dopijając kawę.
– Myślałem o odwiedzeniu sypialni hyunga.
– I zajrzeniu do jednej z szuflad komody? – Zaproponowałem
Widziałem jak jego oczy delikatnie się zaświeciły. Zabraniałem mu tam zaglądać. Trzymałem tam różnego rodzaju zabawki. Wcześniej nie byłem pewien jakie zabawy w łóżku będą przemawiały do młodszego. Jednak poznając go nieco lepiej, wiedziałem, że nie będzie miał nic przeciwko, gdy dodamy do naszych łóżkowych igraszek nieco gadżetów. Chociaż w praktyce to głównie ja będę z nimi obcował. Chyba najwyższy czas wdrażać go w coraz ostrzejsze zabawy.
– Już co weekend będziesz tak u mnie nocował?
Jak na razie jesteś u mnie trzy weekendy z rzędu. Podoba mi się to.
– Jeśli będziemy sami, to czemu by nie.
Musiał mi to wypomnieć, prawda? Puściłem jego słowa mimo uszu. Prawda jest taka, że nie pozwolę jej już zepsuć mojego czasu z Jungkookiem. Jednak nie mogłem jej całkowicie zabronić wizyt. Na razie postanowiłem po prostu nie informować młodszego o nich.
Odczekałem chwilę, aż Jungkook skończy swój deser, po czym wezwałem kelnera. Poprosiłem o rachunek. Dość tych słodkości w kawiarni. Było miło, ale teraz trzeba było spalić te wszystkie kalorie. A oboje już mieliśmy świetny plan jak to zrobić.
Po opuszczeniu lokalu skierowaliśmy się na przystanek autobusowy. Z racji święta zakochanych był on przepełniony. Cała masa młodzieży wybierała się na miasto by wspólnie spędzić czas. Jakimś cudem udało nam się po pierwszym przystanku znaleźć miejsce siedzące. Konkretnie jedno na naszą dwójkę.
Siedziałem młodszemu na kolanach, a jego rączki wyjątkowo nie potrafiły grzecznie pozostać w miejscu. Ja jedynie uśmiechałem się na jego przelotny dotyk w okolicach ud, trzymanie mnie blisko siebie oraz delikatne pocałunki w kark. Dlaczego częściej nie jesteś taki odważny?
Gdy w końcu wysiedliśmy na odpowiednim przystanku, już nie mogłem się doczekać, aż znajdziemy się u mnie. Dobrze, że nie ścieliłem łóżka. Chwila... Przecież ja nigdy go nie ścielę. To nawet jeszcze lepiej.
Idąc schodami czułem nieustanny wzrok młodszego na swoich pośladkach. Nie umiałem powstrzymać wyrazu zadowolenia z tego powodu. Będąc już pod drzwiami zacząłem się trochę droczyć z chłopakiem. Nagle jakimś dziwnym cudem nie mogłem znaleźć kluczy do domu.
Zniecierpliwiony Jungkook postanowił przejąć sprawy w własne ręce. Zachodząc mnie od tyłu, zaczął grzebać mi po kieszeniach, szybko znajdując klucz. O mało nie wybuchłem śmiechem, kiedy klucze upadły z głośnym brzękiem na ziemi. Ha! Nawet świat chce się z tobą podroczyć!
Nieco prowokacyjnie schyliłem się po klucze, ocierając się przy tym o krocze młodszego, w których zdążyło coś urosnąć. Po chwili już otwierałem drzwi mojego mieszkania. Weszliśmy, a chłopak zamknął je za nami z głośnym trzaskiem.
Ledwo zdążyłem zdjąć buty i kurtkę, jak poczułem na sobie zachłanne dłonie młodszego. Odwrócił mnie w swoją stronę, przyciskając biodrami do ściany. Pasował do niego ten łobuzerski uśmieszek. Ja przy tym wszystkim nadal starałem się wyglądać uroczo i niewinnie.
– I co teraz? – Spytałem, odchylając głowę lekko na bok.
Jungkook oczywiście nie mógł przepuścić takiej okazji, od razu pochylając się by dosięgnąć mojej szyi. Westchnąłem cicho pod wpływem tego dotyku. Szybko jego usta przeniosły się na moje. Musiałem przyznać, że Jungkook był w tym coraz lepszy. Szybko się uczył i doskonalił. Mogłem wręcz rzec, że dochodził do perfekcji.
Jęknąłem niezadowolony, gdy przestałem czuć jego wargi. Nie dane mi było zbytnio rozeznać się w sytuacji. Jungkook sprawnym ruchem przewiesił mnie sobie przez ramię. Chyba nie doceniałem siły mojego króliczka. Przygryzłem wargę, czując klepnięcie w pośladki.
Zostałem zaniesiony do sypialni i odłożony na łóżko.
– I co teraz? – Spytałem prowokująco rozkładając nogi.
Widziałem jak jego wzrok przepełnia coraz większe pożądanie.
Jungkook
Ciężko przełknąłem ślinę. Dlaczego sam widok tak niewinnego ChimChima działał na mnie tak mocno? Ściągnąłem z siebie bluzkę, podchodząc do łóżka. Pochyliłem się nad starszym, ze smakiem oblizując usta.
Przybliżyłem się do niego, delikatnie dotykając skórę jego szyi swoim nosem. Nawet pachniał wyjątkowo słodko. Hyung odchylił głowę do tyłu, dając mi lepszy dostęp. Przez pewien czas zacząłem drażnić go powolnymi pocałunkami.
W końcu odsunąłem się od niego, stając przed łóżkiem.
– Wstań. – Poprosiłem go.
Gdy znalazł się przede mną, zdjąłem z niego bluzkę, nie mogąc przy tym nie podotykać jego ciała. Następnie to samo zrobiłem z jego spodniami i bielizną. Jimin stał przede mną goły i proszący się o mój dotyk.
– Chyba jeszcze ja jestem za bardzo ubrany. – Zwróciłem mu uwagę.
Starszy natychmiast położył dłonie na moich bokach, powoli przesuwając je w stronę zapięcia paska. Zaczął go rozpinać patrząc na mnie szczenięcymi oczami. Rany, jak on potrafi być uroczy! Starszy klęknął, pozbywając się ze mnie całego zbędnego odzienia.
Zatrzymałem dłonią hyunga, gdy chciał się podnieść do góry. Wplotłem dłoń w jego włosy, głaszcząc je przez chwilę. Jego oddech drażnił mojego członka. Delikatnie przybliżyłem jego głowę do mojego krocza. Mruknąłem zadowolony, czując jego język przejeżdżający po jego całej długości.
Odciągnąłem go od siebie, nie chcąc jeszcze tak zaczynać.
– Połóż się na łóżku.
Ja w tym czasie zobaczę, co takiego ciekawego przede mną chowałeś. Zaglądając do szuflady komody, do której wcześniej miałem zakaz, miałem ochotę się zarumienić. Asortyment na samotne wieczory i nie tylko?
Jak ja mogłem coś stąd to ciekawie wykorzystać? Zaskoczył mnie trochę, a na szybko ciężko jest mi coś wymyślić. Jednak...
Chwyciłem jedną z gumowych zabawek i trzymając ją za plecami, zbliżyłem się do czekającego na mnie Jimina. Trochę śmieszne w dotyku, swoją drogą. Uśmiechnąłem się nieco rozbawiony, widząc na szafce obok przygotowany już żel i wyciągnięte kilka gumek. Ktoś tu chyba naprawdę mnie pragnie.
Usiadłem na brzegu łóżka, odkładając trzymaną zabawkę tak, by była poza zasięgiem wzroku Jimina.
– Połóż się wygodnie na plecach. – Poprosiłem, głaszcząc delikatnie jego uda.
Gdy on zmieniał swoją pozycję, ja sięgnąłem po tubkę z żelem. Pochyliłem się nad ciałem starszego, by móc połączyć nasze usta razem. W tym czasie moja ręka zawędrowała w stronę seksownych pośladów. Nawilżone palce znalazły się między nimi, drażniąco masując wejście starszego. Usłyszałem pobudzający pomruk hyunga.
Po chwili droczenia się z starszym, zanurzyłem w nim jeden palce, a później kolejne. Mimo że naprawdę miałem ochotę już w niego wejść lub chociaż zacząć zabawę, to nie chciałem mu zrobić krzywdy. Chociaż i tak dzisiaj nie mam zamiaru go oszczędzać.
Uśmiechnąłem się z pewnego rodzaju satysfakcją, słysząc to niezadowolone jęknięcie, gdy moje palce opuściły jego wnętrze. Chwyciłem przyniesioną zabawkę, zaczynając ją nawilżać. Chcąc odciągnąć nieco jego uwagę od tego co się dzieje, zacząłem obdarowywać ciało hyunga pocałunkami, nieco bardziej skupiając się na sutkach.
Wijący się z przyjemności pod wpływem mojego dotyku Jiminnie, jest najlepszym widokiem na całym świecie. Nie zaprzestając tych wszystkich czułości, zacząłem zbliżać sztucznego członka do jego wejścia. Byłem ostrożny i delikatny. Widząc jak przyzwyczaja się do obecności zabawki w sobie, zacząłem nią delikatnie poruszać.
Po chwili chwyciłem drobną dłoń Jimina, nakierowując dłoń na zabawkę.
– Jungkookie. – Sapnął, chyba oczekując czego innego.
– Chcę zobaczyć jak się sam zadowalasz.
– Pokazanie ci tej szuflady, było złym pomysłem. Ja chcę ciebie. – Jęknął.
Uśmiechnąłem się łobuzersko. Patrzałem jak jego dłoń porusza zabawką, a jego usta zostają przygryzione. Co prawda sam chciałbym się już w nim znaleźć, jednak byłem ciekaw jakim widokiem będzie, patrzeć jak sam się nim zadowala.
Okazało się być to bardziej podniecające niż sądziłem. Leniwie dotykałem swojego członka, który domagał się starszego. Nie chciałem jeszcze tego kończyć.
– Nie, nie, nie. – Zwróciłem mu uwagę, gdy jego wolna dłoń wylądowała na jego penisie. – Żadnego dotykania.
– Jungkook. – Burknął.
Widziałem jak rzuca mi niezadowolone spojrzenie, po czym mierzy mnie wzrokiem, na koniec uciekając od mojego spojrzenia chyba delikatnie się rumieniąc, chociaż nie chciałem w to do końca uwierzyć.
Widziałem, że jest mu coraz ciężej. W głowie zawitała mi jedna myśl. Spojrzałem na jego prężącego się członka, pragnącego mojej uwagi. Co prawda nie za bardzo jestem do tego przekonany, ale ten jeden raz chyba mogę się przemóc. Ja sam uwielbiam, kiedy starszy sprawia mi w ten sposób przyjemność.
Starając się za dużo nie myśleć, pochyliłem się i objąłem ustami męskość Jimina. Hyung jęknął zaskoczony. Zacząłem poruszać głową, nie przestając działać językiem. Poczułem jak chłopak zaczyna wiercić się z przyjemności. Przejąłem od niego zabawkę, poruszając nią nieco szybciej i mocniej niż on. Dźwięki, które wydawał hyung były istną muzyką dla moich uszu.
Długo nie musiałem czekać aż poczułem w swoich ustach nasienie, które szybko połknąłem. Tak, taki rodzaj sprawiania mu przyjemności nie za bardzo mi odpowiada. Chociaż widok, który zastałem po wyprostowaniu się był niezwykły.
– A ty? – Odezwał się zmartwiony.
– Spokojnie. To dopiero pierwsza runda. Przecież mamy jeszcze dużo czasu. – Powiedziałem z przebiegłym uśmiechem.
Tak, nie zamierzam za szybko z tobą skończyć, mój Jiminnie. Mamy dużo czasu, a ja uwielbiam doprowadzać cię do takiego stanu.
Leżałem, wyrównując oddech. Przytuliłem mocniej, wtulającego się we mnie hyunga. Spojrzałem na niego, nadal nie wierząc, że trafił mi się ktoś tak wspaniały jak on.
– Kocham cię. – Wyszeptałem, całując go w skroń.
– Chyba pierwszy raz to od ciebie słyszę.
– Przynajmniej wybrałem sobie lepszy moment niż ty. – Mruknąłem, bez żalu.
– Oj, Jungkook...
Ponownie ucałowałem go w to zmarszczone czółko.
– Mam nadzieję, że wystarczająco zrelaksowałeś się przed egzaminami.
– Zrelaksowałeś i wymęczyłeś.
Co było naprawdę wspaniałe.
– Lepiej nie mogłem spędzić tego weekendu. – Stwierdziłem z uśmiechem.
– Wiem, że sobie poradzisz. – Znów nawiązał do moich egzaminów.
– Skoro hyung tak mówi, to musi być prawda.
– Tylko nie wiem jak ja wysiedzę, czekając na wiadomość od ciebie.
– Zadzwonię od razu jak skończę.
– Nie o tym mówię...
Spojrzałem na niego, po czym uśmiechnąłem się zadowolony. Przynajmniej za każdym razem, będziesz sobie przypominał ten wspaniały maraton.
Jimin
Nie wiem kto się bardziej stresował. Nie mogłem przestać poruszać nerwowo nogą i spoglądać co chwilę na zegar. Jak skończy to do zadzwoni. Do tego czasu powinienem się zrelaksować. A przede wszystkim skupić się na tym co mówi pani lider. Jednak jakieś szkolenie, które ma się odbyć za kilka miesięcy mało mnie w tej chwili interesowało. Na pewno to wszystko będą powtarzać wiele razy.
Nie ma co się oszukiwać. Stresowałem się chyba bardziej niż sam zdający egzamin. A przecież to tylko jakiś wewnątrzszkolny egzamin, co prawda też ważne, ale... Co będzie, gdy za rok będzie czekał go ten najważniejszy?! Do tego czasu będę musiał się zaopatrzyć w hurtowe ilości tabletek uspokajających.
– Jimin?
– Tak? – Skupiłem się na rzeczywistości. – Przepraszam. – Powiedziałem, zauważając wzrok wszystkich skupiony na mojej osobie. – Brat ma dzisiaj egzaminy i jakoś stresuje się razem z nim.
W odpowiedzi dostałem ciepły uśmiech liderki. Nie ładnie tak kłamać Jimin, zwróciłem sobie uwagę. Mimo iż nikt nic nie powiedział, postanowiłem bardziej skupić się na zebraniu. Dalsze kroki odnośnie projektu były dość istotne. W końcu byliśmy już na samej końcówce.
Całe spotkanie przesiedziałem jak na szpilkach, skupiając się nieco bardziej niż wcześniej na tym co się działo. Wiedziałem już że następne dwa tygodnie będą niezwykle pracowite. Niedługo mieliśmy wszystko przedstawić zleceniodawcy, więc nie było mowy o niedociągnięciach, a przede wszystkim o spóźnieniu.
Po wizycie w pracy nie wybrałem autobusu, kierującego się do domu. Nie mógłbym tam usiedzieć w spokoju pięciu minut. Od razu skierowałem się pod szkołę młodszego. W autobusie panował wyjątkowo duży tłok. O dodatkową irytację przyprawiała mnie starsza pani kłócąca się z kontrolerem biletów. Skrzeczała mi niemalże nad uchem. Dlaczego nie byłem wyższy?
Kiedy tylko mogłem ulotniłem się z tego jakże wspaniałego środka transportu. Szybkim krokiem szedłem w stronę głównego wejścia do szkoły. Nie zdecydowałem się jednak wejść. Poczekam sobie na niego zewnątrz aż skończą się egzaminy i chłopak sam do mnie wyjdzie.
Schowałem twarz w szaliku, cierpliwie czekając na jego przyjście. Pogoda jest już lepsza niż kilka dni temu, lecz do wiosny jeszcze trochę. Tak naprawdę to już tęskniłem za latem. Mógłby z Jungkookiem pojechać nad morze do Busan. Rodzice ucieszyliby się, gdybym odwiedził ich wraz z młodszym.
Oprzytomniałem, gdy zauważyłem uczniów wychodzących ze szkoły. Wszyscy ubraniu byli w szkolne mundurki, które w większości przykrywała zimowa kurtka. Obserwowałem tłum, gdy poczułem wibrowanie telefonu. Odebrałem połączenie, nie spuszczając oka z młodzieży.
– Hyung! – Jęknął zmęczony.
– Cześć słońce. Jak ci poszło?
– Myślałem, że będzie trochę lepiej, chociaż i tak nie było źle.
Po jego głosie było słychać, że nie jest zbyt usatysfakcjonowany z wyników. Ktoś tu ma chyba spore ambicje. I dobrze. Niech się uczy i pnie do góry. Wziąłem głęboki wdech, widząc jak wychodzi z budynku.
– Cieszę się, że już po. Zobaczymy się dzisiaj? Potrzebuje trochę odpoczynku.
– Ależ oczywiście. A spojrzysz na chwilę nieco dalej przed siebie?
Widziałem jak jego wzrok unosi się i po chwili pada na mojej osobie. Rozłączył się, szybko powiedział coś do swoich znajomych, po czym zaczął biec w moją stronę. Gdyby nie to, że byliśmy w polu widzenia jego znajomych ze szkoły, objąłbym go teraz i czule pocałował.
– Hyung! Długo czekasz?
– Nie. Dopiero co przyszedłem. Opowiadaj lepiej jak poszły egzaminy?
– Liczyłem, że będzie nieco lepiej. – Przyznał z grymasem.
– Na pewno dobrze sobie poradziłeś. Najważniejsze, żeby te przyszłoroczne poszły ci tak dobrze jak sobie tylko wymarzysz.
– Cześć Jimin hyung. – Przywitał mnie Taehyung.
– A tobie jak poszły egzaminy? – Spytałem z grzeczności.
– Nie najgorzej. – Wzruszył ramionami.
Widać, że on znosił to o wiele lepiej niż mój chłopczyk.
– Ale znacie już teraz wyniki?
Nie byłem pewien na jakiej zasadzie działał ten egzamin. Wiedziałem jedynie, że szkoła w ten sposób chciała zmotywować ich do nauki oraz sprawdzić na jakim są poziomie. Jak ja się cieszę, że nie miałem czegoś takiego w szkole średniej.
– Tak. – Odparł Taehyung.
Zaraz pochwalili mi się wynikami. Oboje bardzo dobrze wypadli, jednak Kookie wyraźnie liczył na więcej. I tak byłem z niego dumny. Mój artysta.
– Idziemy do mnie? – Zaproponowałem.
– Jasne. Tylko dam znać w internacie, że nie będzie mnie na obiedzie oraz muszę się przebrać.
– Nie przebieraj się, u mnie to zrobisz.
Nie miałem ochoty czekać na niego tak długo. Na szczęście młodszy skinął głową. We trójkę ruszyliśmy w stronę. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu Jungkook szybko udał się powiadomić odpowiednie osoby o swojej nieobecności, ja w tym czasie czekałem na dole z Tae.
– O której macie zakończenie roku?
– Przychodzisz? – Spytał, lecz nie wydawał się zdziwiony.
– No jasne. Każda próba usłyszenia jak śpiewa kończyła się niepowodzeniem. A sam nie chce udzielić mi prywatnego występu. – Wyjaśniłem. – Poza tym jak mógłbym nie przyjść, w dodatku mając dzień wolny.
– Zajmij rząd od jeden do dziesięć po lewej, one są dla gości. Reszta jest dla pracowników szkoły.
– Dzięki.
– Możemy iść!– Oznajmił wesoło chłopak. – Do później. – Pożegnał się z przyjacielem.
Ruszyliśmy do mojego domu. W czasie drogi mogłem zauważyć jak powoli opuszcza go stres. Wyglądał na zmęczonego. Musiał źle spać w nocy. O ile spał, a nie spacerował zestresowany. Albo spał i spacerował jednocześnie. Należał mu się porządny odpoczynek, który miałem zamiar mu zapewnić.
Gdy weszliśmy do mojego mieszkania, od razu skierowałem się do kuchni.
– Na co masz ochotę?
– Nie jestem godny.
– Założę się, że nawet nie jadłeś. – Obrzuciłem go oskarżycielskim spojrzeniem. – Nie przyjmuje odpowiedzi odmownej. Coś na słodko, słono, ostro? Wybieraj.
– Zrobię wszystko co zjesz. – Wymamrotał.
– Co? – Zaśmiałem się.
– Zjem wszystko co zrobisz.
– A tylko spróbuj mi wmówić, że nie jesteś zmęczony. – Podszedłem do chłopaka, obejmując go.– Siądź sobie w salonie i odpocznij. Dzisiaj należy ci się sam relaks.
Obdarowałem go krótkim całusem, po czym wziąłem się za przygotowanie posiłku dla tego niejadka. Co prawda okres intensywnego wzrostu i dojrzewania miał już raczej za sobą, to jednak nie oznaczało, że będę pozwalał mu omijać posiłki.
Z parującym talerzem udałem się do salonu, gdzie czekał na mnie młodszy. Odłożyłem wszystko na stół, po chwili mając okazję przyglądając się jak chłopak pożera wszystko ze smakiem. Aż miło było patrzeć.
– Na co masz teraz ochotę?
– Trochę poleniuszkować. – Przyznał, na co chętnie przystałem.
Szybko odniosłem brudne naczynia, po czym położyłem się na kanapie tak, by moja głowa spoczywała na jego nogach. Podałem jeszcze młodszemu pilota, zarządzając, że będzie decydował o tym, co będziemy oglądać.
Leżeliśmy w spokoju, delektując się swoją obecnością, a ja dodatkowo jego dłonią wplątaną w moje włosy. Odkąd dowiedziałem się, że podobam mu się w blondzie oraz w rudym, staram się farbować moją czuprynę głównie w tych kolorach.
– To kiedy wracamy do naszych lekcji tańca? Trochę mi ich brakuje. – Młodszy przerwał ciszę jako pierwszy.
– Zauważ, że ostatnio tylko uczyłeś się do egzaminów. A w następnej klasy nie będziesz chodził na zajęcia do Hoseoka?
Bo chyba o czymś takim mi kiedyś wspominał.
– Będę. – Przyznał. – Ale wolę jak ty mnie uczysz. Wtedy jakoś nie krępuje się tak jak w grupie i...
– Jasne. – Przerwałem mu, widząc, że coraz ciężej mu idzie. – Kiedy tylko będziesz miał czas, to dalej możemy ćwiczyć.
Kątem oka widziałem na jego twarzy pojawiający się uśmiech. Nie miałem nic przeciwko byciem od czasu do czasu jego nauczycielem tańca. Naprawdę lubiłem ten rodzaj aktywności z młodszym. Miło było patrzeć jak stara się i wkłada to serce, podobnie zresztą jak w wszystko co robi.
Patrząc na to jak idzie mu nauka tańca oraz fakt, że chłopak naprawdę dobrze maluje i świetnie śpiewa, czego będę miał okazję doświadczyć podczas jego zakończenia roku, to trafił mi się wszechstronnie utalentowany artystycznie chłopak.
– Ta twoja koleżanka nadal do ciebie przychodzi? – Spytał niby od niechcenia.
Skąd nagle ten temat?! Starałem się nie westchnąć.
– Ostatnio widzimy się tylko w pracy. – Odwróciłem się by na niego spojrzeć. – Naprawdę nie masz powodu czuć się przez kogokolwiek zagrożony. – Nie mając za bardzo dostępu do czego innego, krótko ucałowałem jego brzuch. – I mogę ci to udowadniać tak długo i często jak będziesz chciał. – Powiedziałem rozpoczynając serię pocałunków na dostępnych dla mnie miejscach.
– Już dobrze. Wierzę ci.
Z powrotem przekręciłem się tak, by mieć widok na telewizor. Jak ja chciałbym móc spędzać z nim tak czas codziennie. Po prostu być blisko niego, mieć świadomość, że w każdej chwili mogę się do niego przytulić, poczuć jego dotyk.
Moje rozmyślania i dotyk dłoni bawiącej się moimi włosami ustał, gdy w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Jego palce delikatnie zacisnęły się na moich kosmykach.
– Spodziewasz się gości?
– Nie, ale to na pewno nie ona. Co już się tak denerwujesz? – Spytałem podnosząc się do siadu.
– Jesteś pewien? – Odezwał się sceptycznie.
– Zakład? Jeśli wygram wisisz mi porządny orgazm.
Widziałem ten lekko rozbawiony uśmieszek, powstrzymywany nadal przez kolejną niezapowiedzianą wizytę. Ostatecznie zgodził się, a ja już cieszyłem się z swojej wygranej. Nie miałem pojęcia kto to mógł być, ale z Kyungsook widziałem się dzisiaj w pracy, więc to, że postanowiła złożyć mi kolejną niezapowiedzianą wizytę jest naprawdę małe.
Wstałem, udając się do drzwi. Po chwili otworzyłem je, a na mojej buzi od razu pojawił się wesoły uśmiech.
– Cześć. – Przywitałem się wesoło.
Chyba wieki się nie widzieliśmy!
Jungkook
Hyung zniknął, ale ja nie zamierzałem czekać. A co jeśli to ona, tylko ją przegoni i wmówi mi, że to ktoś inny? Wstałem z kanapy, przyczajając się przed korytarzykiem. Słysząc zadowolony głos Jimina, wyjrzałem w tamtą stronę.
Dobra, wygrał. To mi w sumie nie przeszkadzało. Dotrzymanie „kary" w ramach przegrania zakładu będzie samą przyjemnością. Jednak chciałbym wiedzieć, kto to jest? Z uwagą spoglądałem na małą dziewczynkę oraz prawdopodobnie jej mamę. Czułem się trochę zmieszany widząc jak Jimin tuli radośnie tą małą.
Widząc, jak wzrok kobiety zauważa moją obecność ukłoniłem się, witając.
– Wchodźcie. – Starszy zaprosił ich do środka. – Napijesz się czegoś?
– Herbatę. – Powiedziała, ściągając płaszcz.
Przyglądałem się jej uważnie. Była ładna, szczupła i w pewien sposób znajoma. Ale jestem pewny, że widzę ją pierwszy raz w życiu.
– Mama nie wspominała, że przyjedziesz.
– Wyszło tak nieplanowanie. Ale skoro już byliśmy w mieście to stwierdziłam, że należałoby cię odwiedzić. Dawno się nie widzieliśmy. – Powiedziała mierzwiąc mu włosy. – Jak ty to robisz? Ja po jednym farbowaniu mam już włosy jak siano, a ty po tylu razach nadal masz jedwabiście miękkie.
– Niestety, to moja tajemnica. – Powiedział, puszczając jej oczko.
Stałem zdezorientowany, obserwując to wszystko. Ocknąłem się nieco, kiedy ta uroczo pyzata dziewczynka, podeszła do mnie i przywitała się ze mną kłaniając. Tym samym uwaga pozostałej dwójki skupiła się na mnie. Przełknąłem ciężko ślinę.
– Ty pewnie jesteś Jungkook. Jesteś jeszcze bardziej uroczy niż siostra mi wspominała.
– Jungkookie, to moja ciocia. – Wyjaśnił w końcu, litując się nade mną.
Poczułem się nieco lepiej, wiedząc z kim mam do czynienia. Teraz już wiedziałem, dlaczego wydawała mi się znajoma. Była bardzo podobna do mamy Jimina oraz w pewien sposób również do niego samego. Te cudne policzki są u nich rodzinne.
– ChimChim pobaw się ze mną!
Nie mogłem się nie uśmiechnąć. Patrzałem jak mała zaciąga hyunga do dużego pokoju. Urocze! Przeniosłem swój wzrok na kobietę, która została ze mną w korytarzu.
– Zrobić pani coś do picia? – Spytałem bez zastanowienia, przypominając sobie, że hyung już o to pytał.
– Zróbmy herbaty dla tych dwóch słodziaków. – Powiedziała z uśmiechem.
Ona również widzi w nich sam cukier? Normalnie nie trzeba będzie słodzić herbaty. Skinąłem głową, po czym oboje udaliśmy się w stronę kuchni. Ja wyciągnąłem kubki, a ciocia Jimina herbatę.
– Co tak długo was nie ma? – Spytał chłopak, niosąc na rękach kuzynkę.
– Przepraszam, że nie umiem zagotować wody spojrzeniem.
– Jakbyś się postarał to by ci się udało. – Puścił mi oczko, po czym zniknął z kuchni.
Tak więc nie pozostało nic innego jak czekać aż woda się zagotuje.
– Długo się znacie?
– Będzie prawie pięć miesięcy. – Szybko policzyłem.
– Dobrze, że w końcu sobie kogoś znalazł. – Mówiła, spoglądając w stronę salonu. – Widać, że w końcu zaczyna dorastać. Wiesz, z niego takie duże dziecko. Wbrew pozorom to on potrzebuje kogoś by się nim zaopiekował, a nie odwrót.
– Wiem. – Przyznałem z nieśmiałym uśmiechem.
– On naprawdę cię kocha. Widać to po tym jak na ciebie patrzy. Poza tym, gdyby tak nie było, nie przedstawiał cię swojej mamie. Kiedyś jej powiedział, że prędzej ogoli się na łyso niż przedstawi jej kogokolwiek. Nawet kiedy ostatni raz go widziałam, był jeszcze czystym buntownikiem.
Jimin hyung łysy?! Pierwszym co było dla niego ważne to dobrze wyglądać, co wiązało się z nienagannie ułożoną fryzurą. Reszta potrzeb spadała na drugie miejsce. Jednak spróbowałem go sobie wyobrazić bez tych kłaków, którymi uwielbiałem się bawić. Rany, dlaczego to sobie zrobiłem... Obym nigdy nie musiał tego oglądać na żywo.
Moją wyobraźnie zmierzającą w złym kierunku, powstrzymał dźwięk gotującej się wody. Szybko zalałem wszystkie szklanki. Każdy wziął po parze i udał się z nimi do salonu. Odłożyliśmy wszystko na stole, by móc z ciepłem w środku patrzeć na bawiącą się dwójkę.
Jimin leżał na dywanie, a na jego brzuchu siedziała dziewczynka. Oboje bawili się w łapki lub po prostu losowo klaskali sobie nawzajem w dłonie.
Dwójka dzieciaków bawiła się razem, a ja miałem okazję bliżej poznać ciocię Jimina, jak również ona mnie. Początkowo odpowiadałem trochę nieśmiało, lecz szybko przybyło mi pewności siebie. Ciocia hyunga była naprawdę miła. Poopowiadała mi kilka śmieszniejszych wydarzeń jego dzieciństwa, więc mieliśmy z czego się pośmiać. Musiał być naprawdę rozkosznym dzieckiem.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy obserwując dwa wulkany niekończącej się energii.
– Hyung chyba bardzo się z nią lubi.
– Ma świetne podejście do dzieci. Gdy bywał na dłużej w Busan, moje koleżanki potrafiły mu podrzucać dzieci pod opiekę. – Zaśmiała się.
Na pewno świetnie sprawdziłby się w roli ojca, gdyby go z niego zrobić. Nie, Jungkook. Nie myśl o tym. Nie teraz. Skup się na hyung i jego cioci.
Miło nam się rozmawiało i obserwowało nieustannie bawiącą się dwójkę. Nadszedł jednak czas, w którym nasi goście musieli się już zbierać. Mała z trudem się od niego odkleiła. Pożegnałem się z jego ciocią i przy okazji zostaliśmy zaproszeni do niej, gdybyśmy kiedyś odwiedzali Busan.
Gdy drzwi zostały zamknięte, spojrzałem na hyunga. Dłonią zacząłem przeczesywać jego rozczochrane włosy. Następnie zbliżyłem się do niego i objąłem w pasie, pragnąc takiej zwykłej bliskości.
– Byłbyś świetnym tatą.
– A co, urodzić nam dziecko? Byłoby mi seksi z brzuszkiem? – Powiedział, chwytając za niego.
– Hyung we wszystkim wygląda seksownie. – Stwierdziłem.
– Nie wytrzymałbyś moich humorków. – Powiedział, zarzucając włosami niczym sfochowana kobieta.
– To może być gorzej niż teraz? – Zaśmiałem się.
Prychnął udając urażonego.
– Dobra. Od dzisiaj przestajemy się zabezpieczać. Ciekawe czy będzie ci tak do śmiechu jak ci rzucę pozytywnym testem ciążowym przed nosem.
Ledwo powstrzymywałem śmiech. Zbliżyłem się do niego, obejmując go od tyłu. Szybko odwrócił się do mnie przodem.
– Wtedy będę cię kochał tak samo mocno jak teraz.
Uśmiechałem się, jednak te lekkie przygaszenie, nie mogło umknąć jego uwadze.
– Jungkookie...
– Chciałbyś mieć dzieci, mam rację?
Może nigdy wcześniej przed poznaniem mnie nie myślał o poważnym związku, ale założę się, że o dzieciach to owszem.
– Bardziej od nich wolę mojego Jungkooka. – Ucałował mnie w nos. – Kiedyś myślałem o zostaniu przedszkolanką, ale jakoś nie pasowało to do mojego trybu życia.
– Ty? Przedszkolanką? – Dlaczego wydawało mi się to zabawne? – A nie czasem przedszkolakiem?
– Bardzo śmieszne. Chodźmy coś zjeść. Jestem strasznie głodny!
– Najpierw, to mnie odprowadzisz. Wiesz która już godzina? Muszę wracać.
– Już? Prawie nie spędziliśmy z sobą czasu. – Burknął smutno.
Trąciłem go biodrem na rozweselenie.
– Masz bardzo miła ciocię. – Zmieniłem temat.
– No jasne, że jest miła. W końcu to moja rodzina.
– Ale tak skromna jak ty to już nie jest. – Powiedziałem z ironią. – Chodźmy już.
W końcu hyung zaczął się ubierać, oczywiście w ślimaczym tempie. Ja również chętnie spędziłbym z nim trochę czasu, jednak robiło się już naprawdę późno. Mieszkając w internacie nie mogę sobie pozwolić na dużą swobodę. Już i tak nie raz naraziłem się trochę opiekunom internatu.
___________________
Do zobaczenia w poniedziałek z kolejnym rozdziałem ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top