Rozdział 11
Jimin
Te niemal dwa tygodnie przerwy w pracy były mi naprawdę potrzebne. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy i teraz nic, tylko oczekiwać kolejnego wolnego. Przynajmniej pomimo różnych przygód, ostatecznie miło spędziłem ten czas z Jungkookiem. Szczególnie Nowy Rok. Jego mama, gdy po niego przyszedłem nawet uśmiechnęła się do mnie! Może niezbyt szczerze, ale liczyły się chęci.
Jednak ja musiałem wrócić Seoul, ponieważ wolne dni w pracy się skończyły, a mój króliczek nadal siedział w Busan z powodu trwającej przerwy zimowej.
Starałem się nie walić głową w stół. W oczach pozostałych współpracowników wyglądałoby to co najmniej dziwnie. Zazdrościłem tej części, która mogła pracować w domu. Istniała część projektów, które robiliśmy siedząc w biurze, mając ochotę wyskoczyć przez okno. A na części z nich mogliśmy skupiać się w domu. Ja jednak jako świeży pracownik musiałem wyrobić swoje dupogodziny w biurze.
– Jimin, przejrzałam twoją pracę. – Odezwała się Kyungsook.
Nasza główna korektorka podeszła do mnie. Na biurku przede mną postawiła swój tablet graficznym, na którym widniała moja praca. Kobieta pochyliła się obok mnie, by po chwili zacząć mi tłumaczyć błędy w pracy. Jej biust znajdował się niedaleko mojej twarzy. Większego dekoltu się nie dało?! Kurwa, gdzie ja patrzę! Jeszcze zauważy i dopiero będzie! Ponownie skupiłem się na jej słowach.
Na koniec jedynie skinąłem głową.
– Poczekaj jeszcze trochę i w końcu ta praca zacznie być przyjemniejsza. – Pocieszyła mnie z szerokim uśmiechem na twarzy. – Początki nigdzie nie są łatwe. Jak już się wprawisz, to będziemy z powrotem mogli zacząć brać większe projekty, czyli duża część pracy będzie w domu.
Odeszła, zostawiając mnie samego przy biurku. Wziąłem się za poprawki swojej pracy. Miałem wrażenie, że kobieta co jakiś czas mi się przyglądała, lecz nie odwracałem się, by to sprawdzić.
Pod koniec pracy nie marzyłem o niczym innym jak o powrocie domu. Nawet z pozoru zwykłe siedzenie za biurkiem może być naprawdę męczące. Kiedy w końcu wybiła upragniona godzina, spakowałem wszystko, uporządkowałem swoje miejsce pracy, po czym ładnie i czym prędzej wymaszerowałem z budynku.
Jak zawsze posłużyłem się autobusem, by powrócić do domu. Nie miałem siły iść na pieszo, poza tym miałem spory kawałek z pracy do domu i na odwrót. Jednak dużym minusem tego środka transportu, szczególnie w godzinach popołudniowych, był tłok w środku, a ludzie czasami zachowywali się gorzej niż zwierzęta.
Za każdym razem czułem ulgę, wydostając się z wnętrza autobusu. Dzisiaj wcale nie było inaczej. Po wyjściu odetchnąłem względnie czystym powietrzem, po czym ruszyłem do domu.
Po wspięciu się po schodach na odpowiednie piętro, w końcu mogłem stanąć przed własnymi drzwiami. Będąc już w domu, odłożyłem swoją torbę i skierowałem się od razu do kuchni. Postanowiłem przyrządzić sobie dzisiaj większy obiad. Będę miał jedzenia na kilka dni.
Podczas przygotowania nie umiałem nie podjadać, w efekcie czego samego nałożonego na talerz obiadu było niewiele.
Dobra. Zjedzone, w mieszkaniu brud nie rzuca się w oczy. Co ze sobą zrobić?
Westchnąłem cicho słysząc dzwonek do drzwi. Hoseok. Założę się, że nów chce mnie wyciągnąć na miasto w ramach rewanżu za moje wyciągnięcie go na zakupy do centrum. Tak, to było dla niego ciężkie sześć godzin.
Otworzyłem drzwi, po chwili doznając lekkiego szoku. Co on...? Zrobiłem krok w jego stronę, wtulając się w jego ciało.
– Spokojnie, bo mnie przewrócisz.
Odsunąłem się od niego, a na jego policzkach już widniała ta urocza czerwień. Przesunąłem się, wpuszczając go do środka. Przecież nie będziemy stać na korytarzu. Zamknąłem drzwi, przyglądając się jego bagażom, których widok naprawdę mnie cieszył.
– Czy to oznacza, że...
– Nie. – Przerwał mi, a moja radość nagle znikła. – Ale... – I w tym momencie narodziła się nadzieja. – Mogę tu zostać aż do końca przerwy zimowej. Później wracam normalnie do internatu. Ciesz się, że w ogóle tyle udało mi się wynegocjować z rodzicami.
– Cieszę się! – Ponownie go objąłem. – Jak będziesz do nich dzwonił to podziękuj im ode mnie i powiedz, że na pewno nie będziesz głodny.
– Chcesz mnie utuczyć?! – Rzucił oskarżycielskim tonem.
– Jeśli przez to twoja mama mnie polubi to oczywiście.
Prychnął pod nosem, a ja ucałowałem go w ten słodki nosek.
– Idź się rozpakować do gościnnego. Ale nawet nie myśl, że pozwolę ci w nim spać. – Wyjaśniłem od razu, co chłopakowi ani trochę nie przeszkadzało. – Ja w tym czasie przygotuje ci obiad.
Albo raczej nałożę ci tego, co przed chwilą zrobiłem. Trzeba będzie go trochę przygrzać, bo na pewno zdążyło ostygnąć.
Z gotowym jedzeniem czekałem na niego w jadalni. Zjawił się po krótkiej chwili, uśmiechając na widok posiłku. Zajął wolne miejsce na przeciwko mnie z apetytem biorąc się za obiad.
– Naprawdę podziękuj rodzicom ode mnie. – Przypomniałem mu. – Poza tym może zadzwoń do nich, że jesteś już na miejscu?
– Mogę najpierw zjeść? – Zaśmiał się.
– Dobrze. Będę w salonie. Jak już zjesz i skończysz z nimi rozmawiać to przyjdź do mnie.
Nie dam rady długo powstrzymywać swojej radości w jego obecności. Nie, kiedy miał jeszcze trochę rzeczy do zrobienia. Wiedziałem, że mam około dwóch tygodni by nacieszyć się wspólnym mieszkaniem, jednak nie mogłem się powstrzymać od okazania mu jak bardzo tęskniłem oraz jak się z tego wszystkiego cieszę.
Udałem się do salonu by dać mu trochę spokoju. Cieszyłem się, że to mieszkanie chociaż przez te dwa tygodnie nabierze trochę życia. Co dwie osoby to nie jedna. Lepszego towarzysza nie mogłem sobie wymarzyć.
Słyszałem jak chłopak odkłada brudne naczynia do zlewu, a następnie rozmawia z rodzicami. Starałem się nie podsłuchiwać, dlatego skupiłem się na programie lecącym na ekranie telewizora. Cierpliwie czekałem, aż młodszy dołączy do mnie.
W końcu usiadł po mojej prawie, a ja natychmiast przeniosłem się na jego kolana. Z uśmiechem na twarzy spoglądałem mu w oczy.
– No to mamy całe dwa tygodnie tylko dla siebie. – Zacząłem.
– Nie całkiem. Ty masz pracę i mnie, a ja tylko ciebie.– Zwrócił mi uwagę.
– Musisz psuć. – Mruknąłem. – Przed i po pracy jestem cały twój.
Właśnie pochylałem się w stronę tych kuszących ust chłopaka, kiedy na mojej twarzy pojawił się grymas. Wziąłem kilka głębokich uspokajających wdechów, słysząc po raz drugi tego dnia dzwonek do drzwi. Kto tym razem?! Pierwsza niezapowiedziana wizyta okazała się być niezwykle miła, lecz nie ma już kto tego przebić. Może być jedynie gorzej.
– Cześć! – Od razu zaatakował moje uszy. – Żebyś nie czuł się taki samotny, postanowiłem dać ci ten zaszczyt spędzenia czasu z moją osobą. – Nie przestając mówić wszedł do środka.
Westchnąłem ciężko, zamykając za nim drzwi. Jak ja mam go wygonić?
– A tak naprawdę? – Dopytywałem się, idąc za nim.
– Jisoo wyjechała na dwa dni do rodziców i zostałem sam. Tak więc pomyślałem, że mogę przenocować u ciebie.
– Jak chcesz się załapać na darmowa żarcie to nie tutaj. Poza tym nie ma mowy byś tu nocował.
– Co? Dlaczego... – Jęknął niezadowolony, przestając wchodząc do salonu.
Zatrzymał się, spoglądając na kanapę, na której znajdował się mój króliczek.
– Dzień dobry... – Zaczął niepewnie młodszy.
– Hoseok hyung. – Dokończył. – Cześć. – Również się przywitał. – A Jimin niedawno mi płakał, że nie będzie cię widział przez dwa tygodnie, co tu się dzieje?
– Będę go widział codziennie przez dwa tygodnie. – Wyjaśniłem zadowolony.
– O, to fajnie. – Uśmiechnął się. – A wracając, to dlaczego nie mogę u ciebie spać? – Zaczął ponownie jęczeć.
– Właśnie dlatego!
– No weź. Nie będę wam przeszkadzał. Będę spał ze stoperami w uszach.
Klepnąłem przyjaciela karcąco w ramię.
– Przed północą już cię tu nie widzę!
Jungkook
Eh, będę musiał uważać by przez przypadek nie powiedzieć do niego hyung w szkole, skoro chce bym zwracał się do niego tym określeniem. Przez pewien czas obserwowałem sprzeczkę Jimina i jego przyjaciela. Nie mogłem się nie uśmiechnąć... Było to na swój sposób urocze. Hoseok zaczął mi w pewnych kwestiach przypominać Taehyunga. Chyba wyznawali podobną zasadę, że by dostać to czego się chce, trzeba udawać słodkiego idiotę.
Uspokoiło się, kiedy Hoseok obiecał, że na noc wróci do siebie. Oboje wtedy usiedli na kanapie, Jimin zajmując miejsce po środku.
– Mam nadzieję, że się do mnie nie zraziłeś po tym co palnąłem, a szczególnie po moim głupim pomyśle. – Wyszczerzył się przepraszająco.
Pokręciłem głową. Już dawno o tym zapomniałem, a przynajmniej starałem się nie przypominać sobie o tym wszystkim.
– Musisz mu wybaczyć, czasami dziwne rzeczy rodzą się w tej jego małej główce. Chociaż cieszysz się, że w końcu wygrałeś jakikolwiek zakład i do teraz go nie przegrałeś?
Spojrzałem na Jimina pytającym spojrzeniem, podobnie jak Hoseok. Jednak na twarzy przyjaciela zaczął pojawiać się wyraz intensywnej konsternacji. Coraz bardziej przypominał mi inną wersję Taehyunga.
Poczułem się dość nieswojo, kiedy jego wzrok padł na moją osobę. O co mu chodzi?! Gdy widziałem szeroko otwierające się ze zdziwienia oczy, sam zacząłem się zastanawiać, o co mogło dokładnie chodzić w ich zakładzie.
Zapewne o to czy mnie zaliczy. Ale czym on się tak dziwi? I dlaczego Jimin niby nie wygrał tego zakładu? W końcu spaliśmy ze sobą. I to nie jeden raz... W jego słowach musi kryć się jakaś podpowiedź.
Miał mnie zaliczyć. Co się tu nie zgadza? Do tej pory Hoseok nie przegrał zakładu. Jimin miał zaliczyć Jungkooka, gdzie tu... Jimin miał zaliczyć mnie. Jimin miał się ze mną przespać. On miał zaliczyć mnie. Otworzyłem nagle szeroko oczy rozumiejąc. A tymczasem to ja zaliczam każdorazowo jego!
Chwila, skoro Hoseok hyung zaczaił o co chodzi...
Uderzyłem Jimina niedelikatnie w ramię, czując jak moje policzki zalewając się soczystą czerwienią. Jak on mógł mu tak jednoznacznie dać do zrozumienia jak wygląda nasze życie łóżkowe?! Wstałem, będąc lekko zły na hyunga, z zamiarem udania się do jednego z pokoi.
Moje plany nie do końca wyszły, ponieważ ta uroczo mała dłoń Jimina chwyciła mnie nim zdążył odejść i pociągnęła mnie w swoją stronę. Wylądowałem na niego kolanach. Skrzyżowałem ręce ze sobą, połowicznie udając obrażonego. Opuściłem głowę w dół, chcąc schować się nieco za zasłoną z włosów.
– Nie żartuj sobie ze mnie. – Odezwał się chwilowo milczący przyjaciel starszego.
Obrzuciłem go gniewnym spojrzeniem, chcąc zwrócić mu w ten sposób uwagę, żeby nie poruszał więcej tego tematu. On chyba jednak odebrał to jako zgromienie go za brak wiary we mnie. Eh, chyba tylko siebie pogrążam.
– Może zrobię nam coś gorącego do picia? – Zaproponowałem, chcąc na chwilę wyrwać się z pokoju.
Jimin puścił mnie i po zebraniu zamówień, udałem się do kuchni. Dałem im czas na spokojne porozmawianie i opanowanie emocji u Hoseoka, który najwyraźniej nie do końca wierzył w nasz podział ról w łóżku. Ja sam do końca w niego nie wierzyłem, lecz wiem, że coś wewnątrz mnie nie pozwoli mi tego zmienić.
Gdy wróciłem, starszy z hyungów chyba przyswoił już wszystko, a Jimin postanowił mnie już więcej nie zawstydzać przed Hoseokiem, za co byłem mu strasznie wdzięczny.
Spotkanie z niezapowiedzianym gościem, którym w sumie sam również byłem, mijało naprawdę przyjemnie. Miałem okazję trochę lepiej poznać najlepszego przyjaciela Jimina. Szkoda tylko, że nie mogę liczyć na tak miłe spotkanie mojego najlepszego przyjaciela i hyunga... Albo chociaż na to by Tae nie wykrzywił twarzy w grymasie niezadowolenia na jego widok.
Może z czasem w końcu dojdzie to do jego świadomości. Skoro Heseok hyung dał radę pojąć to, że to Jimin jest pasywem, to chyba nie ma rzeczy, których nie da się nie zaakceptować. Swoją drogą ciekawe jakby na to zareagował ten kosmita?
Tak jak Jimin mu rozkazał, Hoseok opuścił jego mieszkanie dzisiejszego dnia. A tak naprawdę pod jego koniec. Pięć minut przed jego końcem...
Odetchnąłem głośno, gdy po gościu zamknęły się główne drzwi.
– Aż taki ciężki do wytrzymania? – Zaśmiał się starszy.
– Nie, mam dużą wprawę przez przebywanie z Taehyungiem. Hoseok hyung jest bardzo miły, tylko po prostu jest już późno i jestem zmęczony. – Jęknąłem, w ten sposób ukazując mu jak to bardzo jestem zmęczony.
Jimin przybliżył się łącząc nasze usta w krótkim czułym pocałunku. Natychmiast się obudziłem, zauważając wskakującego na mnie chłopaka.
– Huyng! Nie rób tak! Zobaczysz, kiedyś nie zdążę cię złapać.
– Zawsze mnie złapiesz. – Uśmiechnął się łobuzersko.
Masz rację. Zawsze. Nie pozwolę, żebyś upadł i stała ci się jakaś krzywda.
Niosąc starszego na rękach zaprowadziłem nas do sypialni. Już zdążyłem zapomnieć jakie to łóżko jest miękkie. Przymknąłem oczy, uśmiechając się z przyjemności.
– Nie zasypiaj mi jeszcze. Przebierz się chociaż lub rozbierz.
Zdecydowałem się na pośrednią opcję, zostawiając na sobie bieliznę. Hyung najwyraźniej również był zmęczony, ponieważ po krótkich czułościach oboje leżeliśmy pod kołdrą gotowi do snu.
Jimin
Miniona połowa stycznia były wręcz idealne. Czekało mnie jeszcze kilka dni mieszkania z moim króliczkiem. To niezbyt długo, lecz trzeba cieszyć się z tego co jest. Cudem jest fakt, że jego rodzice w ogóle pozwolili mu u mnie nocować do końca przerwy zimowej.
Przekręciłem się na drugi bok, chowając głębiej pod kołdrą.
– Hyung, wstawaj.
– Jeszcze pięć minut. – Mruknąłem, chowając się pod kołdrą.
– Hyung, powtarzasz się. Spóźnisz się do pracy.
Jęknąłem niezadowolony, podnosząc się do pozycji siedzącej. Spojrzałem na chłopaka, który był już przebrany i w pełni rozbudzony. Dlaczego on tak wcześnie wstaje, skoro może spać do samego południa?
– Jak ty się budziłeś do pracy, kiedy mnie nie było?
– Sam nie wiem. – Wzruszyłem ramionami. – Jakoś się udawało. Wiedziałem, że nikt mnie nie obudzi.
Siedziałem, czując jak oczy same mi się przymykają.
– Nie śpij! Szykuj się do pracy!
Westchnąłem, po czym wstałem, by już nie zasypiać na siedząco. Ruszyłem się z miejsca, zamierzając zacząć szykować się do pracy. Jungkook w tym czasie przygotował mi śniadanie, zarówno te w domu jak i te do pracy. Był naprawdę kochany.
Nim wyszedłem z domu, połączyłem nasze usta w długim pocałunku. W końcu nie będę miał szansy ich dotknąć przez co najmniej osiem godzin. Pożegnałem się z chłopakiem, który znowu zostaje sam w domu.
Podczas drogi do pracy nieco oprzytomniałem. Chłodne powietrze postawiło mnie na nogi. Jadąc windą na odpowiednie piętro, byłem już gotowy do pracy. Resztki snu całkowicie opuściły moje ciało.
Wszedłem do naszego biura. Reszta osób już była, przyszedłem jako ostatni. Przywitałem się z wszystkimi, przy okazji dyskretnie spoglądając na zegar. Nie spóźniłem się, oni przyszli wcześniej.
– Skoro wszyscy już są... – Uśmiechnęła się nasza lider. – Nasza grupa dostała większy projekt do opracowania. Dobrze wiadomo co to oznacza. Dużo więcej pracy, nadgodziny i liczne poprawki, po każdym etapie, a także praca w domu, większa wypłata plus premia.
Tak, ta ostatnia wiadomość zdecydowanie wpłynęła na wszystkich pozytywnie.
– Większość wie na czym to polega. Jimin, wszystko szybko załapiesz. – Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. – Radzę tylko nie odkładać roboty i nie robić sobie zaległości bo w międzyczasie będą się trafiać zlecenia, z którymi dotychczas miałeś do czynienia.
Słuchałem wszystkiego z zainteresowaniem. Najwyraźniej w końcu zacznie się ta bardziej przyjemna część pracy. Nie mogę ukryć, że cieszy mnie to niezmiernie.
– Kyungsook dotychczas ci pomagała, więc to ona co jakiś czas będzie do siebie wpadała z krótką wizytą, by sprawdzić jak ci idzie.
Skinąłem głową. Nasza korektorka zawsze potrafiła mi przejrzyście wszystko wyjaśnić, więc nie miałem powodu protestować.
– Wszyscy będziemy się spotykać co poniedziałek, by przedstawić efekt pracy z poprzedniego tygodnia. Będzie wiadomo kto na jakim etapie stoi oraz wdrażać poprawki na bieżąco. – Mówiła dalej wyprostowana. – W razie czego zawsze możesz się skontaktować z kimkolwiek z nas i pytać o co tylko chcesz. – To zdanie było skierowane wprost do mojej osoby. – Dobrze, a teraz przechodząc do samego projektu...
Kobieta zaczęła wyjaśniać nad czym obecnie będziemy pracować. Miał być to krótkometrażowy film animowany, promujący zdrowe żywienie oraz aktywność fizyczną. Nic wymyślnego, jednak pracy nad tym będzie więcej niż można się spodziewać. Nasz zleceniodawca sprecyzował mniej więcej czego oczekuje, a teraz my musimy wymyśleć coś, co spełni jego oczekiwania. Trafimy lub nie.
Zaczęliśmy proponować swoje pomysły oraz dogadywać szczegóły. Po czterech godzinach każdy wiedział nad czym ma pracować przez najbliższe tygodnie.
– To chyba wszystko. Nie ma co dłużej przeciągać i marnować czasu. To tyle na dzisiaj i widzimy się za dwa tygodnie w poniedziałek. – Oznajmiła z szerokim uśmiechem.
Jungkook
Tak szczerze mówiąc to nudziłem się nieco bez hyunga. W czasie, gdy on pracował, ja sprzątałem, mimo że tego nie lubiłem oraz starałem się zająć nauką, ponieważ pierwsze egzaminy za kilka tygodni.
Wszystko już wręcz błyszczało, a moja dusza bałaganiarza cierpiała. Posprzątane. Udało mi się już nawet nagrać coś do ostatnio zaniedbywanego przeze mnie wideo pamiętnika, przez co gadałem do siebie przez prawie pół godziny. Nie pozostało nic jak przysiąść przy książkach.
Właśnie siadłem przy biurku, gdy usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Kto to? Jimin kończy pracę za niecałe cztery godziny. Ktoś jeszcze miał klucze do tego mieszkania? Poczułem przyspieszone bicie swojego serca. Siedziałem w bezruchu, czekając na dalszy bieg wydarzeń. A może powinienem zobaczyć kto to? Ale co, jeśli okaże się, że to włamywacz?!
W końcu wziąłem się w garść i ruszyłem się z miejsca. Trochę żałowałem, że nie mam niczego pod ręką do obrony. Nie będę rzucał laptopem hyunga w włamywacza.
Otworzyłem drzwi gabinetu od razu wpadając na kogoś.
– Lubię jak na mnie wpadasz. – Usłyszałem zadowolony pomruk Jimina, który od razu chwycił mnie jedną ręką w pasie, przyciągając do siebie.
– Nie strasz mnie tak! – Westchnąłem ciężko. – Co tak wcześnie?
Przez głowę przemknęła mi myśl, że może go zwolnili. Lecz jego zadowolony uśmiech stanowczo temu zaprzeczał.
– Przeszkodziłem w czymś? – Spytał znacząco, na co wywróciłem oczami. – Tak naprawdę to od teraz przez jakiś czas będę pracował w domu. Będę miał więcej czasu dla mojego króliczka. – Mówiąc to przysunął się bliżej mnie i złożył drażniący pocałunek na mojej szyi.
Moje ciało rozluźniło się, pragnąc jego dotyku. To podniecające drażnienie skóry na szyi ponownie przyspieszyło bicie mojego serca. Mało brakowało, a westchnąłbym niezadowolony, gdy oderwał się ode mnie.
– Ale najpierw muszę chwilę popracować. Po drodze do domu wpadło mi kilka pomysłów, więc chcę nad tym popracować na świeżo.
– Ja i tak miałem się uczyć.
Zabrałem podręczniki oraz notatki z biurka, chcąc przenieść się do salonu.
– Nie musisz wychodzić. – Powiedział, widząc jak się zbieram.
– Lubię powtarzać sobie na głos podczas nauki. Poza tym hyung musi się skupić na pracy.
A ja na nauce, pomyślałem. Żadne z nas nie potrafiłoby skupić się na swojej robocie w swoim towarzystwie. Tak więc ja przeniosłem się na kanapę do salonu, a Jimin zajął swój gabinet.
Wszystko miałem już powtórzone. Najbliższe egzaminy były mi coraz mniej straszne. Ich dobry wynik był ważny z dwóch powodów. Pierwsze to sam fakt, że chciałbym by dobrze wypały, w końcu później chcę się dostać na studia. A drugi powód to rodzice. Jeśli zauważą, że mieszkając u Jimina wcale nie opuściłem się w nauce, to może rzeczywiście pozwolą mi z nim zamieszkać.
W końcu usłyszałem jak otwierają się drzwi gabinetu. Starszy pojawił się w salonie, zajmując miejsce na moich kolanach.
– Jak tam nauka?
– Bardzo dobrze. – Pochwaliłem się.
– Chyba będę musiał cię przepytać dla pewności.
Odwrócił się i chwycił pierwszą lepszą kartkę zapełnioną notatkami. Widziałem jak przed zadaniem pierwszego pytania zaczął się nad czymś zastanawiać. Po jego minie mogłem wnioskować, że nie było to związane z tym co jest na kartce. Cierpliwie czekałem, wpatrując się w niego wyczekująco.
Ostatecznie chyba odgonił myśli, lekkim kręceniem głowy, po czym zaczął mnie przepytywać. Za każdą dobrą odpowiedź dostawałem buziaka. Każdy kolejny był coraz bardziej namiętny. Już wiedziałem jak skończy się nasze powtarzanie i bardzo mi się to podobało.
Tylko nad czym on się wcześniej zastanawiał?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top