Rozdział 1

Po długiej nieobecności zaczynamy przygodę z nowym opowiadaniem. Mam nadzieję, że się spodoba, bo to będzie dłuższa historia  ;) 

___________________

Jungkook

Miałem ochotę nie ruszać się stąd aż do końca szkoły. Gdyby można było tak przespać i magicznie zdać cały rok to nie miałbym nic przeciwko. Może nie byłoby tak źle, gdybym wczoraj położył się wcześniej spać. Chociaż z pewnej strony było to tylko zwykłe życzenie, niemożliwe do spełnienia.

- Wstawaj!- Równocześnie z jego energicznym okrzykiem, poczułem na sobie ciężar jego ciała.- Jak tak dalej pójdzie, to się spóźnimy.

- Gdybyś mi wczoraj pomógł z naszym projektem, to bym teraz nie czuł się jak żywy trup.

- Przestań, trupy są fajne.- Odezwał się nie tracąc swojego wigoru.

- Złaź ze mnie.- Powiedziałem, próbując go z siebie zrzucić.

Przyjaciel zszedł ze mnie, zabierając mi przy okazji kołdrę. Jęknąłem niezadowolony, postanawiając się obudzić. Sennym wzrokiem spojrzałem na chłopaka z burzą włosów roztrzepanych każdym możliwą stronę. Uśmiechnąłem się krótko na ten widok.

- Lepiej sam zacznij się szykować.

Wstałem i zacząłem się przygotowywać do kolejnego dnia w szkole. Całe szczęście udało mi się zająć łazienkę przed Tae, który nie pomyślał by skorzystać z niej przed obudzeniem mnie. Dalsza część przebiegła bez problemu. Przed wyjściem z pokoju chwyciłem jeszcze pendraive'a, na którym znajdowała się nasza prezentacja na dzisiejsze zajęcia, która była również powodem mojego niewyspania.

Lubiłem tego typu prace. Szkoda tylko, że zawsze byłem w parze z Taehyungiem. Oznaczało to, że cała robota by zrobić projekt leżała po mojej stronie. Z drugiej strony to on zajmował się całą prezentacją go przed klasą. Nie lubiłem występować przed publicznością. Powinienem jak najczęściej próbować pokonywać swój strach, lecz gdy tylko była możliwość, wolałem by to Tae zajął się samą prezentacją.

W wspólnym towarzystwie zeszliśmy do stołówki na śniadanie. Posiłki tutaj nie były najwyższych lotów, lecz musiało wystarczyć. Po odebraniu jedzenia zajęliśmy jeden z stolików, przy którym siedziała reszta znajomych.

Tae od razu rozpoczął żwawą dyskusję. Ja wolałem w pierwszej kolejności napełnić swój żołądek. Gdy on rozmawiał z pozostałymi, ja przyglądałem mu się i zastanawiałem, skąd w nim zawsze tyle energii.

Już od pierwszych chwil w nowej szkole wydawał mi się bardziej energiczny niż inni. Szybko się okazało, że się nie myliłem, lecz nie dostrzegłem tego kosmity drzemiącego wewnątrz niego. Zakamuflowany alien. Odkrycie jego dziwnego charakteru nie zajęło mi dużo czasu, lecz poznanie go do końca było chyba niemożliwe. Zapewne, gdyby sam do mnie nie zagadał, w życiu nie miałbym tyle odwagi by spróbować się zaprzyjaźnić z kimś takim.

Gdy skończyłem jeść, bardziej zainteresowałem się prowadzoną rozmową.

- Już nie mogę doczekać się wycieczki!- Przyjaciel prawie nie mógł usiedzieć na miejscu.

- O ile w ogóle się odbędzie.- Jeden z kolegów spróbował nieco ostudzić jego zapał.- Żaden nauczyciel nie chce się zgodzić by być drugim opiekunem naszej klasy.

Wcale im się nie dziwię. Mało który nauczyciel chociażby lubi naszą klasę. Większość twierdzi, że przez swoje zachowanie zaprzepaścimy nasze talenty. A przynajmniej większość z nas. Naszą klasę łatwo podzielić na dwie grupy. Tych żywiołowych rozrabiaków jak Tae oraz ciche myszy jak ja.

Ogólnie rzecz biorąc byłem wyjątkiem, który skakał między tymi dwoma grupami, dzięki znajomości z chodzącym wulkanem energii.

- Może w końcu się ktoś znajdzie. Jaki nauczyciel nie miał z nami jeszcze lekcji?- Przyjaciel próbował znaleźć jakieś rozwiązanie.

- Nawet jeśli taki istnieje, to na pewno wystarczająco dużo się o nas nasłuchał.

- Weźcie przestańcie.- Jęknął.- Przecież jeśli teraz nigdzie nie pojedziemy, to już w ogóle nas nigdzie nie puszczą. Niedługo egzaminy, a w przyszłym roku to będziemy mogli pomarzyć o jakimś wolnym.

Racja, trzecia klasa będzie zobowiązywała.

- Może babeczkę od muzyki da się jakoś przekonać?- Zaproponował jeden z chłopaków.

- Co ty... Przecież ona nienawidzi pana od wf'u, a jak na razie to nasz jedyny opiekun.

Wszyscy westchnęliśmy ciężko. Musi być jakieś wyjście z tej sytuacji. Mimowolnie mój wzrok powędrował w stronę zegara, znajdującego się na przeciwległej ścianie.

- Zbierajmy się, bo się spóźnimy.- Wtrąciłem się.

Pozostali spojrzeli na godzinę i zgodnie skinęli głową. Odnieśliśmy brudne naczynia, po czym rozdzieliliśmy się. Wraz z Tae wróciłem się po plecak i ruszyłem w stronę szkoły.

Czekało nas do przejścia całe sto metrów. Przez ostatnich kilka dni padało, więc ten krótki odcinek pokonywaliśmy w biegu. Dzisiaj w końcu ten nieustający deszcz się skończył. Słońce już od samego rana próbuje osuszyć nadal wilgotne chodniki.

W szkole jak zwykle panował gwar. Trzymałem się blisko przyjaciela, niezbyt dobrze czując się w porannym tłoku. Całe szczęście już od drugiej przerwy korytarze były bardziej puste, jak gdyby część uczniów gdzieś wyparowała.

Pierwsze lekcje mijały nam zwyczajnie. Niezbyt ciekawie, a zarazem nieco dłużej niż by się chciało. Na czwartej lekcji mieliśmy przedstawiać nasz projekt. Jeszcze przed rozpoczęciem lekcji czułem rosnący we mnie stres.

- Co się tak stresujesz? Przecież to tylko zwykła prezentacja. Jak ty dałeś radę w zeszłym roku na zakończenie zaśpiewać coś przed szkołą?- Zaśmiał się.

Sam nie mam pojęcia, jak ja to zrobiłem. Cieszyłem się, że na rozpoczęcie nie kazali mi niczego takiego przygotowywać. Najgorsze było to, że w tym roku czekało nas już kilka małych egzaminów. W tym wszystkim na pewno znajdzie się jakiś występ przed klasą.

- Poza tym to ja będę wszystko mówił, a ty będziesz tylko przewijał slajdy.

- Tylko się nie pomyl jak w zeszłym roku.- Zwróciłem mu uwagę.

Mimo wszystko uśmiechnąłem się na wspomnienie, kiedy w pierwszej klasie zamiast saksofon, powiedział seksofon. Co nie powinno być już śmieszne w szkole średniej, ale w rzeczywistości było przezabawne. Szczególnie, że krążą plotki o nauczycielka od muzyki iż żyje w jakimś celibacie. Tak czy inaczej, cała klasa z niewyjaśnionych powodów leżała ze śmiechu.

Zadzwonił dzwonek na lekcje, a moje chwilowe rozluźnienie całkowicie minęło. Po niecałej minucie zjawiła się nauczycielka. Wziąłem głęboki wdech i wszedłem do klasy wraz z całą resztą.

Jak zwykle okazało się, że odczuwałem więcej stresu niż to potrzebne. Jednak nadal nie mogłem się przemóc przed swobodnym zachowaniem przed grupą większą niż trzy osoby, a w wyjątkowych sytuacjach- jedną. Mój umysł nie potrafił się wtedy zrelaksować.

- Co teraz mamy?- Spytał Tae wychodząc z klasy.

- Przecież ja znam plan równie dobrze co ty.- Westchnąłem. Szybko sprawdziłem w telefonie, co mamy następne.- Dwie godziny wf'u.

- Super!

- Ci się w ogóle kiedyś kończą baterię?- Pokręciłem głową.

Chociaż z wszystkich lekcji jakie mamy w tym roku, wychowanie fizyczne wydawało się być tą jedną z przyjemniejszych. Pan Jung prowadził to w miarę ciekawie. Szkoda tylko, że we wszystkim przeszkadzały dziewczyny, które śliniły się na widok przystojnego nauczyciela dopiero co po skończonych studiach. To prawie jak praktykant, a ci zawsze budzili jakieś niezdrowe zainteresowanie u płci przeciwnej.

W szatni zająłem swój stały kąt. Zmieniłem swoje dzisiejsze ciuchy na luźny biały t-shirt oraz czarne szorty. Gdy byłem już gotowy, spojrzałem na przyjaciela, któremu jak zwykle się nie spieszyło.

- Masz już tak długie włosy, że prawie możesz zrobić sobie kitkę.- Zwróciłem mu uwagę.

- Jesteś pewien, że tylko prawie?- Powiedział z wesołym uśmiechem.

Szybko wciągnął na tyłek spodenki i w samych skarpetkach wybieg z szatni. Westchnąłem, zastanawiając się czy już niczego nie można przy nim powiedzieć? Byłem bardzo ciekaw co takiego wykombinuje. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Chłopak wszedł do szatni, a ja zastanowiłem się czy on aby nie powymieniał się z jednorożcem na rozumy.

- Ty masz czoło!- Rzuciłem w pierwszej kolejności.

- Te z tyłu są jeszcze za krótkie.- Wyjaśnił dlaczego ma z włosów róg jednorożca a nie kitkę.

Nie pozostało nam za dużo czasu na rozmowy. Już po chwili zadzwonił dzwonek, sprawiając, że szatnia opustoszała. Czekaliśmy na korytarzu na pojawienie się nauczyciela. Było w tym jednak coś niezwykłego. Dziewczyny były dziwnie pobudzone. Widać było jak szepczą coś między sobą i rozglądając się, jakby w poszukiwaniu czegoś albo kogoś.

- Właśnie, Kookie. Jak byłem po gumkę do włosów u dziewczyn, to miałem wrażenie, że ekscytują się kimś... chyba jakiś nowy praktykant.

Czyli wszystko jasne. Miałem ochotę wywrócić oczami. Cierpliwie czekałem aż nasz nauczyciel zechce się zjawić z nowym praktykantem, by dziewczyny mogły zacząć nam rujnować dwie godziny lekcji.

W końcu na horyzoncie pojawił się pan Jung Hoseok. Tuż obok niego kroczył młody mężczyzna. Jednak coś w jego wyglądzie mi nie pasowało. Nie mógł być praktykantem. Gdzie ten nieodłączny sportowy strój? Poza tym... Po prostu nie wyglądał na kogoś kto w przyszłości miał uczyć wychowania fizycznego, chociaż nie można było mu zarzucić, że jest nie wysportowany.

Towarzysz naszego nauczyciela rzucał się w oczy. Pierwszym co dało się zauważyć były starannie ułożone włosy w kolorze jasnego brązu wpadającego w blond. Farbuje? To nie mogą być jego naturalne. Poza tym... jego strój. Nieco luźniejsza jasna koszula oraz poprzecierane jeansowe spodnie. Wszystko było do siebie niezwykle dopasowane. Ten wygląd daleko odbiegał od wizerunku praktykanta znanego mi dotąd.

Jednak dziewczynom najwyraźniej się to podobało. Niemal nie mogły ustać w miejscu. Widziałem jak nieznajomy mężczyzna posyła w ich stronę zawadiacki uśmiech, przez który one o mały włos się nie posikały. Typowy podrywacz... A te jeszcze się na to dają...

Gdy w końcu znaleźli się przed nami, wszyscy ukłonili się im na przywitanie.

- Witajcie. To jest mój przyjaciel od szkolnych czasów, pan Park Jimin.

Ponownie się z nim przywitaliśmy.

- Będzie dzisiaj obecny na naszych zajęciach.- Wzrok nauczyciela, uciekł w stronę dziewczyny z ręką w górze.- Tak?

- Pan Park jest praktykantem?- Spytała jedna z odważniejszych.- Będzie prowadził nam lekcje w tym tygodniu?

Widziałem jak na twarzy mężczyzny maluje się uśmiech, najwyraźniej spowodowany zainteresowaniem jego osobą. Było to z pewnej strony niesamowite, ponieważ emanował taką pewnością siebie, że gdyby ktoś mu powiedział, że wcale nie jest taki przystojny, to zapewne zaśmiałby się mu prosto w twarz. Nie lubię tego typu osób.

- Nie, nie jest.- Oznajmił pan Jung.- Dobra, idziemy na dwór na boisko.

Dziewczyny ruszyły przodem. W tej chwili miałem wrażenie, że nasz gość dopiero zauważył istnienie męskiej części klasy. Nie spodobało mi się, gdy poczułem na sobie wzrok jego ciemnobrązowych oczu. Do czego on się tak szczerzy? Uciekłem wzrokiem, starając się nie spalić buraka z byle powodu i ruszyłem za resztą uczniów.

Przeszliśmy na zewnątrz. Pogoda robiła się coraz ładniejsza. W tej chwili słońce górowało wysoko na niebie niemalże samotnie, bez towarzystwa chmur.

- Dobrze. To na rozgrzewkę pięć okrążeń wokół boiska.- Oznajmił nauczyciel.

Ruszyliśmy. Oczywiście dziewczyny chcące się popisać ruszyły przodem narzucając wysokie tempo. Najpewniej wytrzymają tak jedynie dwa okrążenia. Jednak to jak szybko stracą siły mało mnie interesowało. Przez cały czas czułem na sobie czyjś wzrok. Jedno spojrzenie w stronę nauczyciela i jego przyjaciela wystarczyło, by dowiedzieć się, że to ten drugi był tego powodem. Szybko uciekłem wzrokiem licząc na to, że mojej twarzy nie zaleją rumieńce, które zbyt często się na niej pojawiały.


Jimin

W końcu trochę wolnego. Cieszyłem się, że chociaż Hoseok nie kazał mi wstawać rano. W sumie to byłem ciekaw, w jakiej sprawie chciał się ze mną spotkać. Przy okazji będę miał możliwość zobaczyć jego miejsce pracy. Nie miałem okazji odwiedzić żadnego liceum, odkąd ja sam zakończyłem naukę w placówce tego typu.

Jednak Hobi może poczekać. Świetny wygląd sam się nie zrobi. Pierwszym co zrobiłem po przebudzeniu była oczywiście wizyta w łazience. Odprężająca kąpiel, a następnie doprowadzanie włosów do porządków. Skoro mam wyjść pokazać się ludziom, to nie mogły pozostać w nieładzie. W sumie, nawet gdybym nigdzie nie wychodził, raczej nie pozwoliłbym im żyć własnym życiem.

Świeży jak poranek udałem się do niewielkiego pomieszczenia, które służyło mi jako garderoba. Nie wiem jak ktoś kiedyś mógł tego używać jako składzik na szczotki i inne takie. Stałem tak golusieńki i wesolutki, zastanawiając się co dzisiaj ubrać. W końcu zdecydowałem się na nieco luźniejszą białą koszulę oraz jasne jeansowe spodnie. Całość dopełniłem jeszcze odpowiednią biżuterią.

Na koniec przejrzałem się w lustrze. Uśmiechnąłem się do swojego odbicia, będąc zadowolony z efektu.

Następne w kolejności w dzisiejszym planie było śniadanie. Po przygotowaniu sobie na szybko posiłku usiadłem sam przy stole. Skrzywiłem się nieco na tą ciszę. Przez głowę kolejny raz przemknęła mi myśl, by może załatwić sobie jakiegoś współlokatora.

Miałbym z kim się podzielić opłatami, ponieważ od przyszłego miesiąca zacznie być naprawdę ciężko. Będę musiał na jakiś czas ograniczyć wizyty w centrum handlowym. Miałbym również kompana do rozmów. Z drugiej strony musiałbym również zrezygnować z zapraszania pewnych przygodnych osóbek do mieszkania. Poza tym, lokator może się okazać tylko dodatkowym utrapieniem.

Eh, będę to musiał jeszcze porządnie przemyśleć.

Po napełnieniu żołądka mogłem już spokojnie wyjść z domu i udać się do szkoły, w której nauczył mój przyjaciel, jeszcze za czasów szkolnych. Podziwiałem go za to, że za niezbyt dobre wynagrodzenie chciało mu się użerać z uczniami. Chociaż z drugiej strony nauczyciel wychowania fizycznego miał chyba najmniej roboty z wszystkich możliwych.

Cieszyłem się z dużo lepszej pogody niż była przez ostatnie kilka dni. Jednak nie zamierzałem ryzykować. Nagła zmiana pogody by mnie nie zdziwiła. Skorzystałem z środków komunikacji miejskiej by dostać się do celu.

Kilkadziesiąt minut w połowie pustym autobusie i już byłem na miejscu. Szkoła nie wyróżniała się niczym specjalnym. Budynek jak każdy inny, a wokół niego uczniowie ubrani w szkolne mundurki. Z powodu tak dużej ilości młodzieży na zewnątrz budynku, wywnioskowałem, że musiałem trafić na przerwę.

Gdy byłem bliżej budynku mój uśmiech znacznie się powiększył. Puściłem oczko w stronę niewielkiej grupki dziewczyn znajdujących się niedaleko wyjścia. Zdążyłem jeszcze zauważyć jak wymieniają między sobą zadowolone spojrzenia.

Po przekroczeniu progu doznałem małego szoku. Hoseok nie mówił, że uczy w szkole artystycznej. Tu to w ogóle mają wf? Dwie rzeczy wiem na pewno. Po pierwsze, Hobi za bardzo się nie napracuje, ponieważ śmiałem przypuszczać, że większość uczniów nie jest specjalnie uzdolniona sportowo. Po drugie, musi mieć sporo uczniów wysokiej półki. Dusze artystyczne rzadko kiedy mają brzydką powłokę. Szkoda, że to liceum...

Chodziłem po budynku, próbując znaleźć pokój wuefistów. W międzyczasie cieszyłem się dużym zainteresowaniem, które działało pozytywnie na mój nastrój. W końcu udało mi się znaleźć odpowiednie pomieszczenie.

- Hobi!- Odezwałem się radośnie na widok przyjaciela.

Nie widzieliśmy się dobre dwa miesiące z powodu moich egzaminów poprawkowych, jak i późniejszego wyjazdu. Jednak on ani trochę się nie zmienił.

- Jimin!- Jego twarz rozpromieniała.- Wszystko egzaminy poprawkowe zaliczone?

- Studia mam już za sobą.- Odparłem z ulgą.

- I wsparcie finansowe rodziców również.- Zwrócił mi uwagę.

- Mam jeszcze trochę czasu oraz jakieś oszczędności. Nie znasz może jakiegoś ładnego potencjalnego współlokatora lub współlokatorki?- Spytałem pół żartem, pół serio.

- Najlepiej by co tydzień się zmieniał?- Zaśmiał się.- Pomyśl lepiej o wynajęciu mniejszego mieszkania.

W naszą rozmowę wtrącił się dzwonek, który poinformował nas o końcu przerwy. Mijający nas uczniowie przyspieszyli swojego kroku.

- Masz teraz jakieś lekcje?- Spytałem z nadzieją, że jednak będzie miał wolne.

- Było ruszyć dupsko trochę wcześniej. Właśnie miałem okienko. Ale to nic, chodź.

Ruszyłem za nim. Po chwili znaleźliśmy się w części, gdzie znajdowały się szatnie. Na korytarzu znajdowała się tylko jedna klasa.

- Mam wrażenie, że jak my chodziliśmy do liceum, to średnia wyglądu była dużo niższa.- Zwróciłem mu uwagę.

Po chwili zatrzymaliśmy się przed klasą. Przyjaciel przedstawił mnie grupie, która po chwili ukłoniła mi się na przywitanie. Przyglądałem się uważnie grupie, która zaczęła kierować się na boisko szkolne. W końcu mój wzrok padł na chłopaka, obok jakiegoś jednorożca. Jaki uroczy.

Znaleźliśmy się na zewnątrz. Uczniowie właśnie rozpoczęli bieg wokół boiska na rozgrzewkę.

- Poczekasz i popilnujesz ich? Przez ciebie zapomniałem wziąć dziennika.

- A jak się pozabijają?

- Przestań. To tylko druga liceum.

- Nie pamiętasz naszych klasy?- Przypomniałem mu.

- Dobra, ale nie bój się. Nic nie zrobią. W razie czego poszturchaj patykiem to może się uspokoją.

Hoseok poszedł, a ja zostałem z biegającymi licealistami. Jak na razie byli spokojni i kontynuowali swoją rozgrzewkę. Przez cały czas skupiałem się na tym uroczym chłopaku. Wyglądał tak niewinnie. Za każdym razem, gdy spoglądał w moją stronę i napotykał mój wzrok, uciekał przed nim. Oj, jego to bym poszturchał czymś innym niż patykiem.

W końcu zjawił się przyjaciel z dziennikiem w ręku. Uczniowie ustawili się w rzędzie, czekając na sprawdzenie obecności. Uważnie wsłuchiwałem się w wyczytywane nazwiska i ucznia, podnoszącego rękę. Uśmiechnąłem się, kiedy przyszła kolej na interesującą mnie osóbkę.

Jeon Jungkook. Ładnie. Będę musiał zapamiętać na jakiś czas.

Hoseok zaczął prowadzić lekcje, a ja przez cały czas obserwowałem go, jak i uczniów. Podobało mi się to, że dziewczyny popisują się specjalnie z mojego powodu.

Gdy nadeszła przerwa mogliśmy usiąść w cieniu i odpocząć od młodzieży.

- To co teraz, skoro okres studiów masz za sobą? Bo jakoś nie wyobrażam sobie ciebie w pracy.- Zaśmiał się.

- Ja siebie też.- Dołączyłem do niego.- Ale porozsyłałem już kilka podań o pracę.- Powiedziałem już całkiem poważnie.- Aktualnie jestem szczęśliwym bezrobotnym.

Uśmiechnęliśmy się oboje. Nagle na twarzy przyjaciela pojawił się wyraz konsternacji. Po chwili wyglądał jakby go olśniło. Miałem do tego złe przeczucia.

- Jimin, co powiesz na darmową, trzydniową wycieczkę?

Przymrużyłem oczy.

- W tym jest jakiś większy haczyk niż w ogóle podejrzewam, prawda?

- Oj przestań. Dwadzieścia siedem małych płotek nie wymaga wcale wielkiego haczyka.

Nie mogłem na to zareagować inaczej jak głośnym westchnięciem.

- Nie ma mowy bym zajmował się jakimiś szczylami przez trzy dni.

- Weź przestań, oni przecież już prawie nie potrzebują niczyjej uwagi.

Spojrzałem na niego spode łba.

- Zmieńmy temat.- Poprosiłem go.


Jungkook

Druga lekcja wychowania fizycznego minęła podobnie jak pierwsza. Przez cały czas czułem na sobie jego wzrok. Chociaż możliwe, że sobie za dużo wyobrażam. Dlaczego on w ogóle miałby mnie obserwować? Już prędzej zwracałby uwagę na te długonogie, które wdzięczą się do niego, wręcz desperacko pragnąc jego uwagi. A jak to jakiś chory stalker? Jungkook, ogarnij się!

Po tych dwóch godzinach wysiłku nadszedł nie tylko koniec lekcji, ale i także koniec szkoły w dzisiejszym dniu. Zrezygnowałem z prysznica w szkole, woląc wziąć go już u siebie. Z ulgą wróciłem do internatu. 

Po zjedzeniu obiadu w stołówce, wziąłem szybki prysznic, przebrałem się z szkolnego mundurka, po czym położyłem się w swoim łóżku, pragnąc trochę odpoczynku.

Miałem spokój najwyżej pięć minut. Po tym czasie huragan Taehyung zjawił się w pomieszczeniu.

- Wstawaj! Idziemy!

- Gdzie znowu?

- Oj już tak nie narzekaj. Na dół, do świetlicy. Ruszaj się.

Wieczny wulkan energii. Zazdroszczę mu tego. Wiedziałem, że nie dam rady się z tego wykręcić. Przetarłem jeszcze raz mokre włosy ręcznikiem, a następnie udałem się za przyjacielem na parter. W świetlicy znajdowało się już całkiem poro osób. Szybko wypatrzyłem grupę kolegów zajmującą miejsce przy konsoli. Od razu udaliśmy się w ich stronę.

Rozpoczął się mały turniej. Każdy grał z każdym by wyłonić zwycięzcę. W międzyczasie wywiązała się rozmowa na mało ważne tematy. Staraliśmy się unikać spraw szkolnych. Jednak w końcu niejako wkroczyliśmy na jej obszary.

- Nie mam pojęcia po co pan Jung przyprowadził na lekcje tego gościa.- Odezwał się ktoś w końcu.

- Co ty mówisz, dziewczyny były zachwycone.

Starałem się na razie nie uczestniczyć czynnie w rozmowie, a jedynie się jej przysłuchiwać i skupiać na wygranej w grze.

- Nie mają sobie kiedy urządzać spotkań towarzyskich jak na naszych lekcjach?

- Mnie tam wygląda na geja.- Wtrącił nagle beznamiętnym tonem Tae, z który aktualnie był moim przeciwnikiem.

- No co ty!- Kolejne osoby dołączały do rozmowy.- Chociaż w sumie... Odpicowany, farbowane włosy.

- Mało to osób farbuje włosy?- Zaoponował ktoś.

- Ty, a jeśli Taehyung ma rację i to chłopak pana Junga?- Rzucił ktoś.

- Nie. Nasze dziewczyny już dawno zrobiły wywiad na jego temat. Jung ma dziewczynę. Hetero.

- Co nie znaczy, że ten cały Park nie może być gejem.

Dlaczego oni w ogóle o nim rozmawiają?! Naprawdę nie ma ciekawszych tematów od mężczyzny, którego widzieliśmy po raz pierwszy i ostatni? Co najgorsze, chłopaki ciągnęli ten temat jeszcze przez dość długi czas. Przez to wszystko nie mogłem dostatecznie skupić się na grze by nie przegrać z alienem.

- Victory!- Krzyknął wygrywając.

- Popracuj nad akcentem.- Skomentowałem oschle.

Ustąpiłem miejsca kolejnej osobie. Walka między kolejnymi osobami się rozpoczęła. Rozmowy na temat pana Parka stanęły na niechęci do niego. Przypuszczałem, że jest to w większości spowodowane tym, że ledwo co się pojawił, a dziewczyny już wariowały, natomiast oni nadal pozostawali sami jak palec, pomimo usilnych starań.

Kolejnym poruszanym tematem była wycieczka, która po naszym podsumowaniu, prawdopodobnie nie wyjdzie. Do dzisiaj był czas by znaleźć jeszcze jednego opiekuna i dać znać dyrekcji oraz organizatorowi wycieczki. Czyli zostaniemy jedyną klasą, która nigdzie nie była. Pewnie w przyszłym tygodniu wszyscy dostaną zwrot kosztów. W końcu każdy z wielką nadzieją wpłacił już całą sumę.

Czas do wieczora minął mi w towarzystwie kumpli, a później na nauce. Pod koniec dnia byłem już naprawdę wykończony. Leżąc już w łóżku, miałem nadzieję, że Tae da mi spokojnie zasnąć.


Noc była wyjątkowo spokojna. Jakimś cudem przyjaciel również od razu padł, więc i ja mogłem cieszyć się spokojnym snem. Rano w dodatku udało mi się wstać przed tym kosmitą, więc mogłem się cieszyć wolną łazienką.

Widząc słońce pojawiające się za oknem, zdecydowałem się ubrać mundurek w nieco lżejszej wersji. Będąc już niemal gotów do wyjścia, postanowiłem obudzić śpiącą królewnę.

- Wstawaj, spóźnisz się na śniadanie.

- Dzisiaj czwartek! Hotteok!- Tae zerwał się z łóżka i popędził w stronę drzwi.

- Może najpierw się ubierz?!

Chłopak biegiem wrócił do pokoju, po drodze zrzucając z siebie ubranie. Pokręciłem głowa i ruszyłem w stronę drzwi. Miałem nadzieję, że nie zapomni ich za sobą zamknąć. Przyjaciel dogonił mnie gdy byłem już niemal na stołówce. Przed nami zjawiła się cała masa uczniów, również skuszona słodkimi czwartkowymi śniadaniami.

Po posiłku, którego było mniej niż bym chciał, udałem się na górę po plecak. Następnie skierowałem się prosto do szkoły, nie mając zamiaru czekać na przyjaciela. Nie był jeszcze spakowany, więc istniało ryzyko, że całe pakowanie zajmie mu na tyle dużo czasu, by spóźnić się na pierwszą lekcje.

Było niemal tak jak podejrzewałem. Tae zjawił się równo z dzwonkiem. Pierwsza lekcja i to w dodatku matematyka. Nienawidziłem tego przedmiotu. W sumie z wszystkich jakie mieliśmy, lubiłem tylko zajęcia wokalne oraz języki, z którymi nie miałem większego problemu.

Po przybyciu nauczycielki, która moim zdaniem powinna być już na emeryturze, weszliśmy do środka. Wraz z Taehyungiem zajęliśmy nasze stałe miejsce. Rozpakowaliśmy się i z spokojem czekaliśmy na rozpoczęcie zajęć. O tej godzinie nikomu w głowie nie były jeszcze wygłupy, a tym bardziej nauka. Kto daje w planie jako pierwszą lekcje matematykę?!

Czas okropnie się dłużył. Po większości osób było widać iż zajęcia wydają im się równie interesujące co wyścigi ślimaków. Pomimo wyspania, walczyłem z ochotą zamknięcia powiek chociaż na chwilę dłuższą niż mrugnięcie.

Wszyscy drgnęli zaskoczeni, gdy drzwi otworzyły się po niemal niesłyszalnym pukaniu. Do środka wszedł pan Jung z swoim znajomym z wczoraj.

- Dzień dobry. Mogę chwilę przeszkodzić w lekcji?

- Proszę.- Odparła starsza kobieta.

Mężczyźni odwrócili się w naszą stronę. Z twarzy pana Parka niewiele dało się wyczytać. Wodził wzrokiem po klasie, w końcu zatrzymując się na mnie. A może kimś niedaleko mnie? Natomiast usta pana Junga wykrzywiały się nieco w dół.

- Chodzi o planowaną trzydniową wycieczkę.- Zaczął.- Niestety z powodu braku jeszcze jednego opiekuna, jesteśmy zmuszeni zrezygnować z wyjazdu. W przyszłym tygodniu zostaną zwrócone pieniądze, które wpłaciliście na wyjazd.

Po klasie rozszedł się jęk rozczarowania, mimo iż wszyscy przeczuwali właśnie taki bieg wydarzeń. Zmarszczyłem brwi, gdy po chwili dotarło do mnie, że coś tu nie pasuje. W jakim celu pan Jung zjawił się tu z swoim kolegą? Spojrzałem ukradkiem na nich. Kącik ust pana Parka był wyraźnie powstrzymywany od uśmiechu. Westchnąłem cicho, nie wierząc...

- Żartowałem. Możecie się pakować i za trzy tygodnie ruszamy.- Oznajmił wesoło, najwyraźniej zadowolony, że żart się udał.

Cała klasa momentalnie się ożywiła.

- Możecie podziękować panu Parkowi, za to, że zgodził się poświęcić swój czas by z nami pojechać.

Część osób od razu pozwoliła sobie na podziękowanie mężczyźnie. Najchętniej zrobiły to oczywiście dziewczyny. Spojrzałem na część chłopaków, którzy również byli z internatu. Na ich twarzach malowały się mieszane uczucia. Cieszyli się z wycieczki, jednak wczorajsze pogaduchy na temat mężczyzny, które ostatecznie postawiły go w niezbyt dobrym świetle, nadal były w ich umysłach.

Mi osobiście było obojętne kto z nami jedzie. Przecież opiekunowie i tak nie będą z nami spędzać całej doby. Oni później będą sobie wspominać stare szkolne czasy, a reszta klasy będzie się integrowała w własnym gronie.

Przez cały dzień w szkole klasa nie mogła się powstrzymać by już nie zacząć planować tego, co zamierzają zrobić podczas wyjazdu. Od tego, kto z kim będzie w pokoju, po różnego rodzaju numery do wywinięcia. Jakby nie patrząc, humor wszystkich był wyśmienity.

Z szkoły do internatu wracałem sam. Taehyung miał dzisiaj dodatkowe zajęcia, więc nim wróci miałem czas tylko i wyłącznie dla siebie. Szybko uwinąłem się z obiadem, by wykorzystać ten czas samotności. Wchodząc do pokoju od razu zamknąłem za sobą drzwi, by mieć pewność, że nikt mnie nie zaskoczy.

Włączyłem swój laptop. Gdy już się uruchomił dwukrotnie kliknąłem na jeden ze skrótów na pulpicie. Po chwili wyświetliło mi się dobrze mi znane okienko. Widziałem na ekranie samego siebie. Najechałem myszką na czerwony guzik w dole ekranu.

Powiedziałem na głos dzisiejszą datę, mimo iż później zmienię nazwę pliku właśnie na nią.

- W tym miesiącu chyba jeszcze nic nie nagrywałem. Mamy dużo nauki. Poza tym Tae ciągle się przy mnie kręci i nie mam możliwości... Tak czy inaczej, dzisiaj dowiedzieliśmy się, że wycieczka, na którą cała klasa tak długo czekała, odbędzie się. Kolega pana Junga jedzie jako drugi opiekun. Dziewczyny oczywiście się cieszą, bo jest przystojny. Męska część klasy ma natomiast mieszane uczucia, szczególnie ci, którzy podejrzewają go o bycie gejem. Będzie dobrze, jeśli nie okaże się zbyt czepialski. Niech oni sobie spędzają czas razem, a my wszyscy zajmiemy się sobą.

Opowiedziałem jeszcze plany naszej klasy wobec wyjazdu. Następnie opowiedziałem, co działo się w tym miesiącu. Nie miałem zbyt dużo czasu. Chciałem zdążyć przed powrotem współlokatora. Po streszczeniu wszystkiego zakończyłem nagrywanie swojego wideo pamiętnika. Szybko zmieniłem nazwę pliku i ukryłem w odpowiednim folderze.

Sam laptop, jak i folder do moich wszystkich nagrań, był dobrze chroniony hasłem. Nikt nie miał prawa tego zobaczyć. Mimo wszystko uważałem, że te nagrania są bezpieczniejsze niż spisywanie wszystkiego do zeszytu, który w łatwy sposób mógł trafić w niepowołane ręce.

Gdy wyłączyłem laptopa, w pokoju zjawił się Tae.

_______________________

Zaczynamy niepozornie. Pakujcie się na wycieczkę szkolną!
Jak wrażenia po pierwszym rozdziale? Tak swoją drogą będą publikowane one 2 razy w tygodniu. Czy może wolicie częściej lub rzadziej? 😜

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top