Rozdział 82

Jimin

Doniosłem nam popcornu, po czym zająłem swoje poprzednie miejsce u boku Jungkooka. Z powrotem przykryłem nas kocem, po czym chwyciłem pod nim jego dłoń. Spojrzałem na ekran telewizora. Dużo mnie chyba nie ominęło. Nadal znajdowali się w tym samym pokoju.

– Musimy jutro iść? – Poruszyłem temat, który męczył mnie od kilku dni.

– Potwierdziłem już, że przyjdziemy.

– A ja muszę iść?

Jungkook przeniósł swój wzrok z telewizora na mnie. Uśmiechnąłem się krzywo, licząc, że się godzi.

– Jiminnie, oboje zostaliśmy zaproszeni. – Zaznaczył. – Czego się boisz?

– Ja wcale się nie boje tylko...

Jakoś dziwnie mi iść w odwiedziony do twojego przyjaciela, również byłej dziwki. To nie tak, że nie miałem pojęcia do kogo idziemy. Wręcz przeciwnie. Już kiedyś się z nim widziałem, o czym Jungkook chyba nadal nie wiedział. W końcu to dzięki jego drobnej i bynajmniej nie darmowej pomocy, udało mi się go znaleźć.

– Zobaczysz, na pewno będziemy się dobrze bawić. Nie będziemy długo siedzieć, jeśli nie będziesz miał na to ochotę.

– Dobrze. – Odparłem zrezygnowany.

Nie wyrobiłem sobie zbyt dobrego pierwszego wrażenia o jego przyjacielu. Byłem ciekaw czy teraz coś się zmieni. W końcu Jungkook jako dziwka również zachowywał się całkiem inaczej niż normalnie. Może w przypadku jego znajomego było dokładnie tak samo i okaże się nieco bardziej dającą się lubić osobą. Swoją drogą jestem ciekaw jak wygląda i kim jest jego partner.

Starałem się już więcej o tym nie myśleć. Będzie jak będzie. Najważniejsze, że będę tam z Jungkookiem. Spróbowałem się nieco rozluźnić.

Wolną rękę położyłem na udzie. Zaraz poczułem jak młodszy nieznacznie się spina. Jego oddech nadal pozostawał spokojny, lecz był wyraźnie kontrolowany. Zniknęła swoboda z jego postawy.

No i wracamy do problemów dnia codziennego. Ja rozumiem, że młodszy może mieć jakieś niemiłe wspomnienia z swojej poprzedniej, nazwijmy to pracy. Poza tym jest jeszcze to jedno dziwne wydarzenie z imprezy, na której znalazłem go całego roztrzęsionego.

Jednak to było naprawdę ciężkie. Ja naprawdę liczyłem na coś więcej niż zwykłe przytulenia czy uprzejmości i malutkie czułości. Ja potrzebowałem czegoś więcej. Jego ciało i usta były dla mnie niedostępną twierdzą. I to nie tak, że chciałem od niego wyłącznie seksu. Ja po prostu chciałem go całego, a nie tylko jego część. Bolało mnie to, że nie czuł się przy mnie swobodnie i bezpiecznie. Że nie ufał mi na tyle by pozwolić mi na te bardziej intymne gesty, które wskazuj na moją miłość i tęsknotę do niego, a nie chęć wykorzystania go.

Zabrałem rękę na swoje kolano.

– Jimin... – Zaczął młodszy przepraszającym tonem.

Wstałem z kanapy bez słowa i zamknąłem się w łazience. Tam wiedziałem, że będę miał chwilę spokoju na opanowanie swoich emocji. Jungkook też będzie miał chwilę na uspokojenie się, pomyślałem z wyrzutem.

Przeczuwając jednak, że tym razem mi tak szybko nie przejdzie zdecydowałem się na szybki prysznic. Przynajmniej będę miał to już z głowy. Po wytarciu się i przebraniu w piżamę, wróciłem do Jungkooka, który nadal siedział w salonie. W ciszy powróciliśmy do wspólnego oglądania filmu.

Jungkook

Obudziliśmy się dosyć późno, lecz wychodzić mieliśmy dopiero wieczorem. Dlatego nie spiesząc się czas do południa spędziliśmy na leniuchowaniu. Dopiero po wspólnym obiedzie zaczęliśmy w ogóle myśleć o naszym dzisiejszym wyjściu.

– Jungkook, co powinienem ubrać? – Spytał, stojąc przed swoją szafą.

– We wszystkim wyglądasz pięknie. – Puściłem do niego oczko. – Ale ubierz coś eleganckiego. Wiem, że Jin hyung zapewne wciśnie siebie i Namjoona hyunga w koszule.

Ja spoglądając na wieszaki już wiedziałem co ubiorę. Wyciągnąłem czarne spodnie z szafki, a następnie wziąłem koszulę w tym samym kolorze. Pragnąłem dodać sobie trochę pazura, dlatego wiedziałem, że na wierzch ubiorę skórzaną kurtkę.

Obróciłem się do tyłu, widząc spoglądającego na mnie z pytaniem Jimina, który w ręce trzymał białą koszulę i czarne spodnie. Już mogłem sobie wyobrazić jak będzie świetnie w tym wyglądał, dołączając do tego jego nieco spłukane rude włosy, które nabierały odcieniu słodkiej brzoskwini.

– Idę się ogolić. – Powiedziałem, zabierając swoje rzeczy do łazienki.

– Dlaczego? Ładnie ci z tym kilkudniowym zarostem.

– Nie kłam. Wiem, że wolisz jak mam gładką buźkę.

– Ale tak również wyglądasz niezwykle przystojnie, męsko i pociągająco! – Krzyczał za mną.

Pokręciłem głową wchodząc do łazienki. Nalałem wody do umywalki, po czym nałożyłem piankę na twarz. Tylko przez krótki moment spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Następnie zaczęłam golić się nieco na czuja. Już miałem w tym jakąś wprawę, więc szło mi nie najgorzej.

Na koniec, spojrzałem jeszcze w lustro, by ocenić efekt. Wszystko dogolone. Nie uciekłem jednak wzrokiem od razu. Próbowałem patrzeć na swoje obicie najdłużej jak to możliwe. Jednak z każdą kolejną sekundą moja pewność siebie drastycznie spadała. W końcu przeniosłem swój wzrok na dłonie zaciśnięte na umywalce.

– Jungkook? – Zaskoczył mnie głos Jimina.

Odwróciłem się do niego niepewnie. Był już ubrany. Aż tak długo mi zeszło?

– Już się ubieram. Przepraszam.

Jimin podszedł do mnie zaczesując moje włosy do tyłu.

– Jesteś najpiękniejszym mężczyzną na świecie. – Powiedział, patrząc mi w oczy

– Hyung! – Powiedziałem, czując lekkie zakłopotanie.

Mimo wszystko cieszył mnie uśmiech zadowolenia, jaki pojawił się na jego twarzy, po tym jak pięknie doprowadził do zaróżowienia się moich policzków.

– To co, teraz będę musiał umawiać naszą dwójkę do fryzjera? – Spytał, przeczesując dłonią moje włosy.

– Na razie nie planuje żadnych jaśniejszych, więc jak chcesz to sam możesz pobawić się w fryzjera. – Uśmiechnąłem się do niego. – Chociaż musisz kiedyś zobaczyć jak zabójczo przystojnie wyglądam w ciemnym blondzie.

– I to jest mój Jungkook. Pewny siebie, a zarazem niezwykle uroczy chłopiec.

– Jestem już mężczyzną! – Zawróciłem mu uwagę.

– Z tą gładką jak pupcia niemowlaka buzią? – Zaśmiał się, przejeżdżając dłonią po mojej szczęce.

– To teraz przez miesiąc się nie ogolę. Pożałujesz tego hyung!

– Ty lepiej się ubieraj, bo się spóźnimy. – Ponaglił mnie, wychodząc z łazienki.

Umyłem do końca twarz, a następnie zacząłem się ubierać. Po pół godzinie oboje staliśmy w korytarzu, ubierając buty. Zjechaliśmy windą na dół do czekającej na nas taksówki. Hyung tak naprawdę nie miał pojęcia, gdzie dokładnie jedziemy.

– Tylko nie przypatruj się jego bliźnie na twarzy. Nie chcę, żeby poczuł się źle.  

– Co? Jaka blizna? – Dopytał wyraźnie zdziwiony.

– Sam zobaczysz. Tylko nie wpatruj się w nią zbyt długo. Po pierwsze to nie grzeczne, po drugie nie chcę żeby poczuł się zakłopotany. Sądzę, że nadal nie czuje się z nią zbyt pewnie.

Widziałem jak hyung zaciska dłonie na torebce, w której kryła się butelka wina w prezencie dla naszych gospodarzy. Stresował się tą wizytą. Widziałem to po nim. Nie za bardzo miał ochotę na to spotkanie, zapewne z powodu tego skąd znałem Seokjina, czy tego czym się kiedyś zajmował.

Wierzyłem jednak w to, że chłopaki chociaż trochę się polubią. Jin hyung był naprawdę miłym i zabawnym gościem, a jego partner również należał do grona ludzi, których nie da się nie lubić.

Zatrzymaliśmy się przed domem Kimów. Idąc do drzwi, chwyciłem hyunga za dłoń, chcąc dodać mu nieco odwagi. Zapukałem do drzwi. Nie musieliśmy długo czekać, aż ktoś nam otworzy.

– Witajcie. – Przywitał nas Namjoon. – Seokjin już nie mógł usiedzieć na miejscu, czekając aż się zjawicie.

Weszliśmy do środka. Ledwo zdążyliśmy ściągnąć buty, a w korytarzu pojawił się przyjaciel.

– Kooooooook! – Wykrzyczał, pojawiając się i zmierzając w naszą stronę. – Już się bałem, że nie przyjdziecie.

– Przecież powiedziałem, że przyjdziemy. Kim Seokjin. Kim Namjoon. – Przedstawiłem w pierwszej kolejności przyjaciela, a dopiero później jego partner, wiedząc, że obraziłby się za odwrotną kolejność. – A to jest właśnie Park Jimin.

– Wiem. – Odarł Seokjin, patrząc na hyunga u mojego boku.

– Znacie się? – Spytałem zdziwiony.

– Mieliśmy okazję się już widzieć. – Uśmiechnął się przyjaciel. – Chciał się dowiedzieć, gdzie może cię znaleźć. Po tym jak powiedział, że w życiu by mnie nie tknął wziąłem od niego sto trzydzieści tysięcy won.

Czyżby dlatego nie miał ochoty na to spotkanie? Widziałem jak Jimin ucieka wzrokiem zażenowany. Byłem niezwykle ciekaw jak wyglądało ich pierwsze spotkanie. To musiało być jakoś zaraz po naszym przypadkowym wpadnięciu na siebie w szpitalu. Sądząc po Seokjinie i jego początkowym nastawieniu do hyunga, mógł nie być najmilszy dla niego.

– Ale spokojnie, nie mam ci za złe tamtego. – Zaśmiał się starszy.

To jednak chyba nie poprawiło nastroju Jimina.

– W piętnaście minut przepierdzielić tyle kasy.

– Jiminnie, nie wiedziałem, że jesteś taki rozrzutny. – Zaśmiałem się, delikatnie szturchając jego ramie.

– Ty się tak nie śmiej, wisisz mi sto trzydzieści tysięcy won. – Burknął w moją stronę mrużąc oczy.

– Co prawda spotkaliśmy się, jak byłem nieco piękniejszy. – Dodał po chwili Seokjin.

– Skarbie, dla mnie jesteś najpiękniejszym mężczyzną na świecie. – Powiedział Namjoon, składając na twarzy młodszego delikatny pocałunek.

– Halo, halo. – Odezwałem się, starając by mój ton zabrzmiał na obudzony. – Po południu słyszałem, że to ja jestem najpiękniejszym mężczyzną na świecie. Jiminnie, kłamałeś?

Wszyscy zaśmiali się rozbawieni, co bardzo mnie usatysfakcjonowało. Atmosfera się nieco rozluźniła. Przekazaliśmy gospodarzom alkohol, po czym przenieśliśmy się do jadalni, gdzie czekała na nas kolacja.

Było w czym wybierać. Seokjin musiał się nad nią napracować.

– Mam nadzieję, że chociaż trochę pomagałeś mu w kuchni przy tym wszystkim.– Odezwałem się, siadając przy stole.

– Powstrzymywałem go przed robieniem więcej. On uważał, że jest tego za mało.

Jimin

Stresowałem się tym spotkaniem z znajomym Jungkooka i jego partnerem. Ostatecznie wyszło na to, że całkowicie niepotrzebnie.

Szybko zrozumiałem o czym mówił Jungkook, gdy wspominał mi o bliźnie na twarzy swojego przyjaciela. Nie miał jej wcześniej, gdy się widzieliśmy. To do niego przyjechaliśmy z Busan do szpitala, prawda? Blizna musiała mieć związek z tym wczesnym powrotem.

Oczywiście Seokjin pamiętał mnie i nasze pierwsze spotkanie. Chociaż czułem się nieco zażenowany, kiedy o tym przypomniał, to na sam koniec naszego powitania było dosyć zabawnie.

W pierwszej kolejności zaproszono nas do stołu na kolację. Było tego naprawdę dużo.

– Może wina? – Spytał Seokjin, chwytając znacząco przyniesioną przez nas butelkę. – Jimin?

– Jasne, czemu by nie. – Zgodziłem się.

– Chyba, że chcecie czegoś mocniejszego. Whisky?

– Ja poproszę. – Odezwał się Jungkook.

Po chwili przy moim i Seokjina talerzu znajdowała się lampka czerwonego półsłodkiego wina, a przy Jungkooka i Namjoona szklanka whisky z lodem.

– No to prawdziwi mężczyźni piją whisky, a nasze księżniczki wino.

Zaraz Jungkook oberwał ode mnie w ramię, tak samo stało się po drugiej stronie stołu.

– A ja za co oberwałem? – Jękną najstarszy.

– Widziałem ten pełen aprobaty uśmieszek.

– Co?

– A ty masz szczęście dzięki tej księżniczce. – Rzucił ostrzegawczo w stronę Jungkooka.

Przy kolacji było wesoło, jak i po niej, gdy przenieśliśmy się do salonu. Seokjin hyung i Namjoon hyung okazali się naprawdę mili i zabawni. Coraz lepiej czułem się w ich towarzystwie. Było mi trochę wstyd, że tak oceniłem Seokjina po naszym pierwszym spotkaniu. Chociaż trzeba przyznać, że sam sprawił, że miałem o nim takie a nie inne zdanie.

Jungkook

Po posiłku przenieśliśmy się do salonu. Tam rozmowy i śmiechy trwały w najlepsze. Cieszyłem się, że Jimin czuł się już lepiej w ich towarzystwie. Byłem ciekaw czy to przez ich pierwsze spotkanie się tak stresował.

Swoją drogą, dowiedziałem się przynajmniej jak Jimin mnie znalazł. Z jednej strony powinienem być zły na Seokjina, że sprawił iż Jimin widział mnie podczas pracy. Byłem ciekaw czy zrobił to specjalnie by go ode mnie odsunąć. Chociaż z drugiej ostatecznie przecież jesteśmy razem. Jakby.

Patrzałem na Jimina, który dosyć dobrze dogadywał się z Seokjinem. Aktualnie zamieniliśmy się miejscami, ponieważ oboje bardzo zaangażowali się w dyskusję. Tak więc oni rozmawiali po jednej stronie kanapy, a ja z Namjoon siedziałem po drugiej.

– Jimin jest naprawdę w porządku. To ten twój pierwszy partner?

Skinąłem potwierdzająco głową.

– Seokjin coś mi tam opowiadał, ale nie myśl sobie, że obgadujemy was za plecami.

– Spokojnie. Nie myślę tak. – Uspokoiłem go. – Znaliśmy się dwa lata, a później mieliśmy dwa lata przerwy.

– I jak jest teraz?

– Że tak powiem lepiej niż jak byśmy zaczynali od zera, ale inaczej niż kiedyś.

– Na pewno jeszcze się dotrzecie i wszystko będzie dobrze. Do wszystkiego potrzeba czasu.

Oboje nagle spojrzeliśmy się na chichoczącą dwójkę. Seokjin dolewał kolejną porcję wina do kieliszka Jimina. Dobrze, że dobrze się bawią. Tylko czy on próbuje mi upić Jimina?

– Gorąco tu. Jungkook idziesz się przewietrzyć?

Otworzyłem szerzej oczy. Wstałem z kanapy i udałem się za hyungiem w stronę tarasu.

– Świeże powietrze. – Starszy odetchnął głęboko. – Całkiem miły ten twój Jimin. Trochę polepszył sobie u mnie swój wizerunek.

– Mam nadzieję, że ty u Jimina również. Mogę sobie tylko wyobrażać co się działo podczas waszego pierwszego spotkania.

– Szedłem z Seokiem do centrum handlowego na łowy, więc... – Zaśmiał się wesoło. Widać, że alkohol trochę na niego wpłynął. – Ty lepiej mów o co chodzi. – Powiedział, siadając na jednym ze stopni tarasu.

– Co? – Spytałem, również siadając. – O czym mówisz?

– Coś jest nie tak, mam rację? W waszym związku. Znaczy wiesz, nie to, żebym wam się wtrącał do łóżka, po prostu się martwię.

– Nie musisz się bać, bo nie masz gdzie się wtrącać. – Prychnąłem smutno. – Poza tym skąd wiesz?

– Oboje jesteście szczęśliwi to widać, jednak w wzroku Jimina jest coś takiego... Patrzy na mnie i Jooniego jakby z zazdrością. – Wyjaśnił. – Cieszę się, że w końcu wróciłeś do swojej miłości, ale boję się, że zaraz coś schrzanisz.

– Dzięki hyung, że we mnie wierzysz. – Powiedziałem z grymasem.

– Chcę ci pomóc. Jungkook, przecież wiem, że powrót do normalnego życia po czymś takim nie jest łatwy. Nawet jeśli u ciebie to było tylko pół roku, a u mnie kilku lat. To nie ma różnicy. Więc lepiej mów o co chodzi.

To wszystko aż tak widać? Oblizałem nerwowo usta, nie wiedząc co powiedzieć. Chociaż chyba Seokjin zrozumie mnie jak nikt inny. Dodatkowo tych kilka szklanek whisky chyba nieco rozwiązało mi język, o już po chwili zacząłem mówić.

– Mam jakąś blokadę. – Zacząłem.

– Trzymasz go na dystans?

– Nie całkiem. Mieszkamy razem już kilka tygodni. Tylko zachowujemy się jak więcej niż przyjaciele a mniej niż para. Przytulamy się, śpimy w jednym łóżku, oglądamy razem do późna filmy, ale...

– Nie dajesz mu do siebie dostępu. – Dokończył, jakby wiedział. – Nie pozwalasz się dotknąć.

Skinąłem zgodnie głową.

– Boję się, że zobaczę w nim któregoś z klientów. Nawet przecież jak nie będzie mnie traktował jak szmaty tylko z czułością i miłością, to przecież zdarzali się tacy, co również nas tak traktowali. Boję się, że fakt iż jest to Jimin nic nie zmieni.

– Rozmawiałeś z nim o tym? Powiedziałeś mu to co mi teraz?

Pokręciłem głową.

– Jungkook, porozmawiajcie. Przecież Jimin cię kocha, zrozumie. A sam trochę dowie się, co siedzi ci w głowie. On nie ma pojęcia przez co przechodziłeś, więc nie karz mu się domyślać. Porozmawiaj z nim, to po pierwsze.

– A po drugie? – Spytałem, domyślając się, że to nie koniec.

– Przestań się zadręczać przeszłością. Ciesz, że udało ci się uciec. Jimin wie o tym czym się zajmowałeś, a mimo to z tobą jest. Naprawdę zamierzasz marnować kolejne dni życia u boku swojej prawdziwej miłości, tylko przez to co się działo? Jesteś wolny. Nikt już nie zmusi cię do seksu. Nikt cię już do niczego nie zmusi. Więc ciesz się odzyskanymi możliwościami.

– Myślisz, że ja nie tęsknie za normalnym życiem? Za normalnym związkiem i wszystkim co się z nim wiązało?

– W takim razie porozmawiaj z nim, albo pokaż mu jak bardzo za nim tęskniłeś. Jimin to nie twój kolejny klient. To twój narzeczony. Przyjmij to w końcu do wiadomości.

Wziąłem kilka głębokich wdechów. Wiedziałem, że to co mówi jest prawdą. Tylko nie tak łatwo było się do tego wszystkiego zastosować. Ja po prostu bałem się naszego pierwszego stosunku po tym wszystkim. Przecież sam pragnąłem go jak cholera w ten fizyczny sposób.

– Nie myśl za dużo, tylko zdaj się na to co czujesz. Przecież to twój Jiminnie. – Uśmiechnął się do mnie. – A teraz wracajmy.

– Hyung, nie upijaj mi faceta. – Upomniałem go, wstając na równe nogi.

– Ja wcale go nie upijam. Tylko pilnuje żeby nie miał pustego kieliszka. Jakby już nie chciał to by nie pił. – Odparł wesoło, po czym potruchtał do środka.

No świetnie. Czyli jutro chyba nas obu czeka leczenie kaca. Namjoon również nie żałował mi alkoholu.

Jimin

Gdy Seokjin i Jungkook wyszyli na zewnątrz, ja pomogłem Namjoonowi przynieść nam coś do jedzenia. Następnie usiedliśmy na swoich poprzednich miejscach. Obejrzałem się za siebie, w stronę przeszklonych drzwi. O czym oni rozmawiają?

– Długo się znacie z Seokjinem? – Spytałem, przerywając ciszę między nami.

Tak naprawdę prawie nic nie wiem na temat ich związku.

– Poznaliśmy się dobrze ponad rok temu. Zaczynałem jako jego klient. Dość szybko przypadł mi do gustu i nie mówię tu tylko o względach łóżkowych. Coś mnie w nim urzekło, chociaż potrafił być naprawdę niezłą zołzą, jak zobaczył, że może sobie na to pozwolić. – Zaśmiał się, spoglądając w stronę okna. – A ja mu pozwalałem, ponieważ wiedziałem, że w ten sposób odreagowuje. Dopiero po czasie zaczął się naprawdę przede mną otwierać. Później było te banalne zakochanie się w sobie i próba przetrwania jakoś tego wszystkiego.

– Byliście już ze sobą, podczas gdy on jeszcze zarabiał... w ten sposób i z innymi... – Nie chciałem by zabrzmiało to niegrzecznie.

– Nie mieliśmy za bardzo innego wyjścia. Chociaż nie było łatwo tego znieść. Wiele razy wypłakiwał mi się w ramię i żali, po tym co zrobili mu inni. Przynajmniej ze mną miał chwilę spokoju. Dlatego kiedy tylko mogłem zabierałem go na całą noc do hotelu. Tam nikt już nie pilnował ile i jak zarabiał. Spędzaliśmy wspólnie kilka godzin, a na koniec płaciłem mu, by nie wracał z pustymi rękoma, żeby miał na ten głupi haracz.

Spojrzałem na niego pytająco.

– Po kilku godzinach pracy, gdy wracali już do siebie, że tak powiem, zabierano im cały zarobiony utarg, a zostawiano marne dwadzieścia procent. – Wyjaśnił. – Nie rozmawialiście za dużo o tym, mam rację?

– Nie. – Przyznałem.

– Porozmawiajcie. Nie ma w tym nic złego. To część jego przeszłości. Może łatwiej ci będzie zrozumieć niektóre jego zachowania.

– On również mógłby spróbować zrozumieć mnie.

Namjoon zaśmiał się wesoło, czego nie rozumiałem. Nie był to prześmiewczy śmiech, więc nie czułem się urażony, lecz nie rozumiałem jego obecności w tej sytuacji.

– Co się stało hyungowi? – Postanowiłem zmienić temat. – Jeśli mogę spytać.

Mało pamiętam z naszej wizyty w szpitalu, gdy Jungkook został tam wezwany przez Seokjina, a właściwie przez Namjoona. Na tamten moment zbyt dużym szokiem była dla mnie obecność młodszego i byłem zbyt zajęty trzymaniem go na dystans.

– Chciał się uwolnić z świata prostytucji. Udało mu się, tylko za jaką cenę. Szkoda, że głupek nie powiedział mi co planuje. Zresztą, na pewno wiedział, że będę próbował go przed tym powstrzymać. – Pokręcił głową. – Jungkook miał dosyć dużo szczęścia w swojej ucieczce. Jin wiedział, że jemu już tak nie odpuszczą. Za długo w tym siedział, za duże pieniądze z niego mieli.

– Całe szczęście jakoś to znosi. Sam na własne życzenie sobie to zrobił, ale znając go i momentami jego narcystyczną naturę to... Chociaż może ta wolność wszystko rekompensuje. Nie wiem. – Wzruszył ramionami. – Ja ze swojej strony robię wszystko by widzieć uśmiech na jego twarzy.

Gdy skończył mówić, usłyszeliśmy jak nasi mężczyźni do nas wracają.

Dalsza część spotkania przebiegała dalej w wesołej atmosferze. Z czasem zacząłem odkładać kieliszek z winem na stół, ponieważ gdy znajdował się w mojej ręce, za często do niego sięgałem. Już przeczuwałem, że jutro z Jungkookiem będziemy walczyć o dostępną w domu wodę.

Jungkook

Przez niemal całe spotkanie nie po drodze było mojemu spojrzeniu by patrzeć na zegar. Jednak jak już udało mi się dłużej zatrzymać wzrok na tarczy zegara, zdziwiłem się widząc, że jest już grubo po drugiej w nocy.

– Będziemy się już chyba powoli zbierać do domu. – Odezwałem się, wtrącając w rozmowę.

– Racja.–  Poparł mnie Jimin, gdy i on dostrzegł, którą mamy już godzinę.

– Możecie przenocować u nas. To żaden problem. – Zaoferował Namjoon.

– Dziękujemy, ale i tak już wystarczająco dobrze nas tu ugościliście. Któregoś dnia musimy się odwdzięczyć i zaprosić was do naszego domu.

Zaczęliśmy się żegnać i powoli zmierzać w stronę wyjścia. Namjoon był na tyle miły i zamówił nam taksówkę. Oboje podziękowaliśmy za gościnę i świetną zabawę, po czym opuściliśmy dom Kimów.

Taksówka już stała pod domem. Podczas drogi do niej mogłem zauważyć, że zarówno ja, jak i Jimin mamy malutki problem z zachowaniem linii prostej. Jednak nie było z nami jeszcze najgorzej.

– Oni nawet nie są zaręczeni, a już mają to samo nazwisko. Składam zażalenie.

– Ależ nie rozumiem o czym pan mówi, panie Park Jungkook. Kto ci zabrania się przedstawiać tym nazwiskiem?

– A skąd wiesz, że to ja zmieniałbym nazwisko? – Zaprotestowałem. – W końcu to ja robię za prawdziwego mężczyznę.

Jimin zaśmiał się pod nosem.

– Chcesz mi powiedzieć, że nie chcesz mojego nazwiska.

– Tego nie powiedziałem. – Burknąłem, zakładając ręce na piersi.

Widziałem jak na jego twarzy pojawia się wesoły uśmiech. Hyung przybliżył się do mnie, obejmując mnie, a jedną rękę kładąc na moim udzie. Przekląłem się w duchu, za odruch, który kazał mi niespokojnie się poruszyć.

Jimin odsunął się ode mnie bez słowa, zajmując miejsce po drugiej stronie. Patrzyłem na niego przepraszająco.

Miałem tego dosyć. Bo to przecież nie tak, że tego nie chciałem. To był po prostu odruch. Może, gdyby tak nie odpuszczał szybko, ostatecznie umiałbym na tym zapanować. Chociaż z drugiej strony mu się nie dziwiłem, ponieważ sam na jego miejscu widząc takie sygnały, odpuszczałbym, nie chcąc nikogo do niczego zmuszać.

Jungkook, weź się w garść, bo jak na razie wszystko jest na dobrej drodze byś spierdolił to o co tak długo się starałeś.

W milczeniu dojechaliśmy do domu. Jimin na mnie nie patrzał. Unikał wzrokiem mojej osoby. Już wiedziałem jak to się zakończy. To nie pierwszy raz. Nie odezwiemy się do siebie aż do dnia następnego, a spać położymy się plecami zwróceni w swoje strony. Nie chciałem tego.

Otworzyłem drzwi, starszy wyminął mnie wchodząc do środka. Ściągał buty i kurtkę, jakby ignorując moją obecność.

– Hyung, przepraszam...

Nie zareagował.

– Jimin. – Chwyciłem jego rękę.

Wyrwał ją pewnym ruchem z mojego uścisku. Jednak zatrzymał się w miejscu, w dłoni ściskając swoją kurtkę, której jeszcze nie zdążył odwieść na wieszak.

– Jim... – Zamilkłem, kiedy jego spojrzenie spoczęło na mnie.

Serce boleśnie mnie zakuło na ten widok. W jego oczach czaiły się łzy, a jego wzrok przepełniał smutek i żal.

Jimin

Zaciskałem usta w wąską linię.

– Nie mam pojęcia, kiedy mogę cię przytulić czy dotknąć. – Wyżaliłem mu się, skoro najwyraźniej tak bardzo chciał rozmowy. – Tak bardzo mnie boli, widząc jak uciekasz od mojego dotyku. Jak boisz się samej mojej bliskości. Mnie.

Patrzałem jak otwiera usta, lecz ostatecznie nic nie powiedział. A ja czułem się coraz gorzej. Dłużej już nie dam rady męczyć się z tym wszystkim samemu.

– Mam tego dosyć. Wiem, że nie będzie już tak jak dawniej, ale... – Mój głos niekontrolowanie zadrżał. – Ja chcę żeby tak było. Żebyś znów patrzał na mnie w ten sposób, dotykał i...

Nie mogłem dokończyć. Przeszkodziły mi usta mocno przyciśnięte do moich. Byłem w szoku.

Miałem ochotę się rozpłakać, oddając pocałunek. Nie przeszkadzał mi smak whisky, który mieszał się ze smakiem wina z moich ust. Moje ręce puściły trzymaną kurtkę na podłogę i przeniosły się na twarz młodszego. Czułem jak jego dłonie zaciskają się na moich biodrach, a całe ciało przyciska mnie do ściany za mną.

Całe moje ciało przebiegł przyjemny dreszcz. Jego usta z niezwykłą czułością i pożądaniem zajmowały się moimi. Jego biodra napierały na moje. Pomieszczenie szybko zaczęły wypełniać nasze ciche westchnienia i pomruki. Bałem się go puścić czy przerwać pocałunek, obawiając się, że to tylko sen, który zakończy się po tym jak nasze usta przestaną się pieścić.

I zapewne to przez natłok emocji i alkohol buzujący we krwi, odsunąłem się od ściany i skoczyłem na młodszego, próbując opleść jego biodra nogami. Zaraz poczułem jego ręce łapiące mnie pod udami. Oparłem czoło o te Jungkooka, śmiejąc się jak dziecko.

– Złapałeś mnie. – Zachichotałem.

– Przecież wiesz, że nigdy nie pozwoliłbym ci...

– Upaść. – Kończyłem za niego. – Wiem.

Wróciliśmy do żarliwych pocałunków. Sam nie wiem jakim cudem cało dotarliśmy do sypialni. Młodszy usiadł ze mną na łóżku. Siedziałem na jego kolanach, wplątując dłonie w jego włosy. Czując jak Jungkook zaczyna ściągać ze mnie koszulkę, sam pomogłem mu się jej pozbyć.

Widziałem jak młodszy lustruje moje w połowie odkryte ciało, a następnie przenosi spojrzenie na moją twarz. A mnie, widząc to pożądanie, jeszcze bardziej zaczęło się robić gorąco w podbrzuszu. Ponownie złączyliśmy usta w pocałunku. Moje ręce kręciły się w okolicach jego klatki piersiowej.

Długo wahałem się przed kolejnym ruchem. Bałem się chociażby zawędrować dłońmi pod materiał. Nie chciałem by to wszystko się zaraz skończyło. Nawet jeśli całą noc mielibyśmy pozostać na tym etapie, to wolę to niż zakończenie tych wspaniałych chwil przez moją chciwość.

W końcu jednak dłonie Jungkooka odnalazły te moje i przełożyły pod swoją koszulkę. Czułem gorąco jego skóry pod swoimi palcami, jak i jego chwilowe spięcie. Mimo to jego ręce cały czas przytrzymywały moje przy sobie. W końcu sam zyskując odwagi zacząłem błądzić po jego skórze, chcąc ją na nowo poznać. On w tym czasie zajął się pozbywaniem ograniczającego mnie materiału.

Oboje mieliśmy na sobie jedynie spodnie, które w ciągu najbliższych minut najpewniej podzielą los naszej górnej odzieży, leżącej gdzieś niechlujnie w okolicach łóżka.

Z czasem naparłem na młodszego, zmuszając go do położenia się. Przez kilka minut górowałem nad nim, aż w końcu zamienił nas miejscami. Jungkook wiszący nade mną był wspaniałym widokiem. Gorące pieszczoty nieco zwolniły na rzecz dokładnej namiętności.

Wszystko coraz bardziej kumulowało się w jednym miejscu mojego ciała. Pocałunki Jungkooka składane na mojej szyi i powoli schodzące w dół, były niesamowicie pobudzające. Wierciłem się pod nim, wypychałem biodra, pragnąc zaznaczyć, która część ciała również potrzebuje jego uwagi.

– Nie chcę jeszcze kończyć, chcę się tobą nacieszyć. – Mruknął, gdy coraz bardziej domagałem się zajęcia się moim, wręcz boleśnie pulsującym członkiem, który nadal siedział ukryty pod materiałem spodni i bokserek.

– Kto powiedział, że wszystko musi zakończyć się na jednym razie? – Spojrzałem na niego z niegrzecznym uśmiechem. – Poza tym ja zaraz dojdę od samych twoich pieszczot, a wolałbym nie spuszczać się w gacie.

– Ktoś się za mną stęsknił? – Jego pytaniu towarzyszył dotyk na moim kroczu.

– Bardzo. – Stęknąłem, odchylając głowę do tyłu, a biodrami wpychając się w jego rękę.

Jungkook zajął się rozpinaniem moich spodni, a ja miałem ochotę odetchnąć z ulgą. Pozostała część mojej odzieży wylądowała obok naszych koszulek. Sam również ściągnął z siebie spodnie. Nie wyobrażałem sobie, by on sam jeszcze się w nich męczył.

Leżałem na brzegu łóżka, a nogi od kolan zwisały swobodnie poza nie. Czując dotyk dłoni Kookiego na moich udach, położyłem się, czekając na dalszą część. Gwałtownie wciągnąłem powietrze do płuc, gdy cały mój członek znalazł się w jego ciepłych ustach.

To co wyprawiał Jungkook było niesamowite. Przez co moja pierwsza runda nie trwała zbyt długo. Zaraz skończyłem zdyszany na brzegu łóżka. A przecież tak naprawdę dopiero co zaczynaliśmy.

– Daj mi chwilę i zaraz wracam do gry. – Wydyszałem.

Młodszy zbliżył się do mnie, po czym oboje położyliśmy się wygodnie na łóżku. Przez cały czas moje dłonie nie opuszczały jego ciała. Tak bardzo się cieszyłem, że mogłem go znów dotykać i nie czuć przy tym jego strachu czy chęci ucieczki.

– Kookie. – Szepnąłem, kiedy już powoli wracałem do sił.

– Tak. – Mruknął, nie przerywając mokrych pocałunków na mojej szyi.

– Nie pozwól by ta noc zbyt szybko się skończyła.

– Oczywiście. Czego tylko sobie życzysz, słońce.

Wręcz rozpływałem się pod jego dotykiem.

Jungkook

Obudziłem się jako pierwszy. W pierwszej kolejności spojrzałem na śpiącego obok mnie Jimina. Wyglądał jeszcze rozkoszniej niż zawsze. Nadal miał jakby lekko napuchnięte usta od nocnych pocałunków oraz włosy potargane we wszystkie strony.

Byłem szczęśliwy, że wczorajszy dzień zakończył się tak jak się zakończył. W życiu nie spodziewałem się, że to pójdzie tak szybko tak daleko. Tak długo bałem się pozwolić mu za bardzo zbliżyć się do mnie, mimo że sam tego bardzo pragnąłem. A tymczasem strach okazał się być bezpodstawny. To była jedynie krótka chwila. Jednak jego dotyk był całkiem inny. To był mój Jiminnie. Jak ja mogłem pomyśleć, że przy nim mógłbym się czuć źle, czuć się zagrożony czy wykorzystywany?

Ostatni raz spojrzałem na śpiącego chłopaka z rozchylonymi usteczkami, po czym udałem się do kuchni. Nim samemu dorwałem się do butelki wody, w pierwszej kolejności zaniosłem jedną Jiminowi i odłożyłem na szafkę nocną wraz z tabletką przeciwbólową. Dopiero po tym sam z czystym sumieniem mogłem zająć się gaszeniem własnego pragnienia.

– Kookie?!

Słysząc wołanie świeżo obudzonego Jimina wróciłem do sypialni. Siedział już z butelką wody w ręce i ustami zaciśniętymi ustami na gwincie butelki. Widzę nie tylko mnie chciało się pić, stwierdziłem zauważając w jakim tempie znikała woda.

– Jesteś głodny? Zrobić ci coś do jedzenia?

– Nie. Ale chcę gorącą kąpiel. – Powiedział, patrząc na mnie szczenięcymi oczami.

Wcale nie musiał robić takiego wzroku. I tak bym mu ją przygotował. Udałem się do łazienki i zacząłem napuszczać gorącą wodę do wanny. Dolałem również nieco płynu do kąpieli. Zaraz mogłem dostrzec tworzącą się pianę i miły zapach unoszący się w powietrzu.

Już miałem wychodzić, kiedy w progu pojawił się hyung w samych bokserkach.

– Zaraz będzie gotowa.

– Poczekam w wannie. – Powiedział, zaczynając ściągać z siebie bieliznę i kierując się w stronę wanny.

Nie umiałem się powstrzymać przed śledzeniem jego dwóch połóweczek, chociaż nie tak wyćwiczonych jak kiedyś, to nadal pięknych i kuszących.

– Długo mam na ciebie czekać? – Powiedział, gdy już usadowił się wygodnie. Otworzyłem szerzej oczy, zdziwiony. – Nie zamierzam się powtarzać.

Wcale nie musiał. Zdjąłem bokserki i zbliżyłem się do wanny.

– Nie przesuniesz się? Jestem większy.

Lepiej byłoby gdybym to ja siedział z tyłu.

– A ja starszy. Właź i nie marudź.

Nie kłóciłem się. Wszedłem do środka. Poziom wody znacznie się podniósł, chociaż w rzeczywistości nie było jej jeszcze zbyt wiele. Chwilę odczekałem, aż naleci jej jeszcze trochę, po czym zakręciłem kran. Wygodnie oparłem się o ciało za mną. Zaraz poczułem jego ręce obejmujące mnie. Nawet nie marzyłem o takiej chwili relaksu.

Siedzieliśmy w wannie, delektując się gorącą wodą i swoją obecnością.

– Jungkook, chciałem cię o coś spytać. Nie chcę, żeby to zabrzmiało niegrzecznie, albo poczuł się urażony czy... – Mówił niepewnie.

– O co chodzi, Jiminnie?

– Ty... jesteś zdrowy?

Nie miałem mu tego pytania za złe. Jestem w sumie zdziwiony, że nie zapytał o to nim się przespaliśmy. Chociaż nasz wczorajszy seks wyszedł dość niespodziewanie.

– Tak. – Uspokoiłem go. – Możesz się spytać swojego eks doktorka. Sam w dość mało zabawny sposób przekazał mi wiadomość, że jestem zdrowy.

– Przecież ci wierzę. – Odezwał się oburzonym tonem.

– Nie wiesz, że głupi ma szczęście? – Zaśmiałem się. – To ja naprawdę muszę niewiele mieć w tej głowie, skoro mam przy sobie tak wielkie szczęście. – Powiedziałem, odchylając do tyłu głowę i opierając o jego ramię, jeszcze bardziej rozpływając się w jego objęciach. – Jiminnie, ja również mogę cię o coś zapytać?

– Oczywiście, króliczku.

Poczułem przyjemne ciepło na to określenie.

– Nie przeszkadza ci, że ja... No, ja uprawiałem z seks z... powiedzmy, że wieloma osobami? – Nie wiedziałem jak to ująć w słowa. – Że jestem taki zużyty.

– Słońce, nie mów tak o sobie. – Powiedział, obrzucając mnie karcącym spojrzeniem. – Przeszłości nie zmienimy. Dla mnie liczy się to, że jesteś tu teraz ze mną. Tylko ze mną.

– I nie zamierzam tego zmieniać.

– Cieszy mnie to. – Uśmiechnął się szeroko, przez co jego oczy niemal zniknęły.

Wróciliśmy do leniuchowania w ciszy. Woda zaczynała się robić chłodna, a my nawet się nie umyliśmy.

– Odlej trochę wody i dolej gorącej.

– Taki rozrzutny się stałeś? – Zaśmiałem się.

– Lej, nie marudź.

Podniosłem się i spuściłem trochę starej wody by dolać nowej, cieplejszej. Tym razem już nie pozwoliłem nam na bezczynne leżenie. Trzeba było się wykąpać. Najpierw to Jimin zadbał o to by wymyć każdy centymetr mojego ciała, a później zamieniliśmy się robotą.

Z trudem wyszliśmy z wanny. Jako że żadne z nas nie pomyślało by wziąć jakiekolwiek ubrania do łazienki, nago przedostaliśmy się do sypialni. Ubraliśmy się w luźne ubrania, nie zamierzając w dniu dzisiejszym opuszczać nasze cztery ściany.

– Położymy się jeszcze na chwilę? – Spytał z nadzieją starszy.

– Dobrze.

Dzisiaj naprawdę nie umiałem mu czegokolwiek odmówić. Położyliśmy się, a zaraz poczułem jak Jimin wtula się w moje ciało. Przeczesałem dłonią jego wilgotne włosy, zaczesując je do tyłu.

To było niesamowite jak po wczorajszym wieczorze z łatwością przeszliśmy do życia razem jako para. Czułem się prawie jakby tych dwóch lat bez niego nie było. Prawie, ponieważ one sprawiły, że jeszcze bardziej cieszyłem się z jego obecności obok mnie i doceniałem to.

– Odzywałeś się ostatnio do rodziców? – Zagadnąłem. – Pamiętam, że twoja mama zawsze narzekała, że do niej nie dzwonisz.

– Narzekała również, że nie mówisz do niej mamo i co? Również nic to nie dało.

– Wiesz, że jak teraz u nich byłem to również mi to powtarzała. – Uśmiechnąłem się. – Urodziny masz w tym roku w weekend. Może zaprosimy ich tutaj lub pojedziemy do nich? Na pewno by się ucieszyli.

– Zastanowię się nad tym.

– Rozmawiałeś z nimi odkąd u mnie mieszkasz? Chodzi mi o to czy wiedzą, że odszedłeś od Yoo, a teraz...

– Czy wiedzą, że wróciliśmy do siebie? – Spytał, sprawiając jednocześnie uśmiech na mojej twarzy.

Brakowało mi tego, by któryś z nas powiedział to w końcu na głos. By każdy wiedział na czym stoi. Sam bałem się tego, że jednak tak nie jest i Jimin zaraz to sprostuje.

– Nie rozmawiałem z nimi jeszcze. Nie wiem jak im to przekazać. Z tego, że znowu jesteśmy razem to na pewno się ucieszą. Ale nie wiem czy mówić im dokładnie o tym co się stało, dlaczego odszedłem od Daehyuka.

– Zrobisz jak będziesz uważał.

Na pewno się zmartwią, jak się o tym dowiedzą. Może i lepiej nie wspominać im o tym drobnym szczególe.

– Jungkook, co teraz będzie? – Podniósł na mnie swoje ciemne oczy. – Z nami.– Dodał niepewnie.

– Jak to co? Będę kochał cię z każdym dniem coraz bardziej. – Powiedziałem, całując go w skroń.

– A jeśli znowu pojawią się jakieś problemy? – Spytał z obawą.

Nie powiem, że sam nie obawiałem się tego co będzie. Jak na razie, po tych zaledwie kilku tygodniach jest dobrze, a nawet świetnie. Ale przecież kiedyś też tak było. A później jedno z nas zaczynało wymyślać i stwarzać problemy. Tak naprawdę teraz dopiero zaczniemy poznawać siebie na nowo. Nie mam pojęcia co tym razem może nas czekać.

Chociaż to w porównaniu do trudności, jakie napotkałem podczas mieszkania samemu, wcale nie było lepsze. A byłem z tym wszystkim sam. Nie miałem w kim szukać oparcia podczas najgorszych chwil.

I patrząc na to wszystko, chyba właśnie coś sobie uświadomiłem.

– Kocham te nasze problemy.

Wolałem je o wiele bardziej od wszystkiego innego. Życie w związku nie jest usłane różami, ale jest o wiele piękniejsze i wypełnione miłością. Wiedziałem, że razem nigdy nie będziemy się nudzić. Będziemy się sprzeczać by później długo i intensywnie się godzić. Będę robił głupstwa, bo taki jestem, będę później ich żałował, będę go przepraszał milion razy. Ale na pewno nie chcę już żyć bez niego.

Musimy zacząć zachowywać się jak dorośli i wszystko sobie mówić, a nie liczyć na to, że drugi może się domyśli.

Jimin

To był jeden z lepszych poranków od długiego czasu. Chociaż każdy z nich był wyjątkowy, ponieważ mogłem budzić się u boku Jungkooka. Sam byłem w szoku z jaką łatwością przeszedłem z związku z Daehyukiem do tego z Kookiem. Chociaż założę się, że na widok starszego czułbym pewien żal i niechęć. Może nie było mi z nim źle, ale jego pracoholizm i to jak mnie ostatecznie potraktował...

Chociaż z Jungkookiem przecież bywało dużo gorzej. Ma więcej na sumieniu. Jednak jemu chyba byłem w stanie wybaczyć wszystko.

Po przypomnieniu sobie tych miesięcy spokojnego życia z Daehyukiem, tych spokojnych i bezstresowych dni, bez chwil zazdrości i gniewu. I porównaniu tego wszystkiego z dwoma latami życia z Jugookiem, doszedłem do jednego wniosku.

– Kocham te nasze problemy. – Sam odpowiedziałem na swoje pytanie, równo z Jungkookiem.

Zaśmiałem się wesoło. Chyba myśleliśmy o tym samym.

Kochałem go i życie jakie się z nim związało. Te wszystkie małe sprzeczki, chwile zazdrości, oczekiwań. Moich złości i jego złości. To jesteśmy po prostu my i nasza miłość do siebie. A patrząc w jego wesołe i przepełnione miłością oczy, mogłem przypuszczać, że w jego głowie narodziły się podobne wnioski.

– Jungkookie, ja mogę cię spytać jeszcze o kilka rzeczy? Związanych z... Chyba, że nie chcesz w ogóle o tym rozmawiać.

– Pytaj. Przecież nie mogę udawać, że takiego rozdziału nie było w moim życiu. To już za mną. – Mówił, a ja miałem nadzieję, że sam wierzy w swoje słowa. – Taehyung też już mnie dopytywał.

– Szło na tym zarobić? – Odezwał się niepewnie.

– Po każdej zmianie zabierali nam niemal wszystko. Że niby za dach nad głową i wyżywienie. Zostawiali nam marne grosze. Złodzieje.

– To skąd... masz to wszystko? Telefon, drogie ciuchy...

– Czas wolny. – Odparł dziwnym tonem. – Czasami wyglądał on jak praca. Dawaliśmy się bzyknąć w kiblu w centrum handlowym lub robiliśmy loda, ale zamiast kasy dostawaliśmy takie prezenty.

– Galerianka. – Mruknąłem, zamiast ugryźć się w język.

– Nie zaprzeczę. Jednak to było w sumie bardziej opłacalne niż sama nasza praca. Przynajmniej cokolwiek z tego mieliśmy.

Było mi naprawdę smutno tego słuchać.

– Ale dzięki temu udało mi się również trochę odłożyć na mieszkanie i życie. Po zakupie i wszystkim, wracałem do sklepu i oddawałem ubrania, zgarniając pieniądze. W innym wypadku najpewniej nie udałoby mi się.

– Jak trafiłeś do szpitala?

Zaczął mi wszystko opowiadać. Słuchałem jego opowieści uważnie, ponieważ chciałem wiedzieć co się z nim działo. Nie wypytywałem bardziej o szczegóły jego pracy, ponieważ mogłem się domyślać jak musiała ona wyglądać. Wtuliłem się w niego mocniej.

Najważniejsze, że udało mu się od tego uwolnić. A ja jeszcze tak długo trzymałem go na dystans. Chociaż z drugiej strony, przecież nie mogłem mu tak łatwo wybaczyć. Ważne, że ostatecznie z powrotem skończyliśmy razem.

Po prostu jestem Jungkookoholikiem.

– A gdzie teraz pracujesz?

On już zabawił się w mojego stalkera z całkiem dobrym efektem.

– Jako kelner w restauracji. Namjoon troszeczkę mi w tym pomógł.

– A której dokładnie?

Widziałem jak na jego twarzy pojawia się grymas. Coś nie tak było również z tą pracą?

– Nie powinniśmy nic przed sobą ukrywać. – Odezwał się cicho. – Sama praca jak i lokal, są naprawdę w porządku. Po prostu czasami wśród odwiedzających ją osób widzę swoich starych klientów. Nie chciałbym byś się tam pojawił.

Czy on naprawdę nie może na dobre uwolnić się od tego okropnego świata prostytucji? Po chwili zdradził mi oczywiście nazwę restauracji. Kojarzyłem lokal, cieszył się naprawdę dobrą sławą.

– Na tym przyjęciu, na którym znalazłem cię... Spotkałeś kogoś z wcześniejszej pracy. Mam rację?

– Tak.

Przeniosłem się całkowicie na jego ciało. Leżałem na nim, wtulając się w niego i przysłuchując się mocnemu biciu jego serca. Jego ręce delikatnie zaczęły gładzić moje plecy.

– Najważniejsze, że już nie muszę tego robić i z powrotem mam ciebie. – Powiedział, a ja mogłem poczuć jak bicie jego serca przyspiesza, podobnie jak moje.

___________________________

No i w końcu nasze Jikooki są razem <3 Szczęśliwi?

Do końca zostało nam jeszcze dosłownie kilka rozdziałów. Jak sądzicie, co jeszcze dla was szykuję?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top