Rozdział 56
Jimin
W pracy starałem się zachowywać względnie normalnie. Nie chciałem by się nade mną litowano, nie chciałem nikogo współczucia. Dawałem z siebie ile mogłem. Nie chciałem by sytuacja w domu rzutowała na moją pracę. Nie chciałem by w żadnym wypadku musiał ją przynosić do domu. Nie miałem w tej chwili na to czasu.
Po pracy od razu udałem się do szpitala. Na miejscu był już Yoongi. Gdy tylko mnie zobaczył, opuścił salę.
– Do zobaczenia w domu. – Powiedział, mijając się ze mną.
Wszedłem do środka. Widok Jungkook dzisiaj wyjątkowo bolał. Podszedłem do jego łóżka i chwyciłem za jego bezwładną dłoń.
– Skarbie, tak bardzo cię przepraszam. Powinienem to zauważyć. Tak bardzo mi przykro. To dlatego? Czy może twój głupi Jimin nie zauważył czegoś jeszcze? Wybacz mi. – Powiedziałem, czując zbierające się łzy.
Wykorzystałem całą godzinę. Przy okazji poinformowano mnie, że w sobotę wieczorem zaczną próby jego przebudzenia. Chciałbym móc być przy nim wtedy, gdy po praz pierwszy otworzy oczy. Powiedzieli mi, że to nie stanie się od razu, że to powolny proces. Już wiem, że całą niedzielę spędzę w poczekalni, czekając aż się obudzi.
Wróciłem do domu z pewnego rodzaju pustką. Pomiędzy mną, a Yoongim zrobiło się dosyć dziwnie. Nawet nie przyszedł spytać się czy może ze mną oglądać. A ja nie chciałem sam tego oglądać. Może to okrutne, ale nie chciałem samemu tego słuchać. Sam przyszedłem do niego z laptopem. Usiadłem obok niego na łóżku, włączając kolejny film.
– Mógłbym podłączyć ten filmik pod wczorajszy dzień, ale mamy dzisiaj dwudziesty trzeci grudnia. Połowa wczorajszego dnia nie była taka zła. Poza końcówką... Rodzice... Oni... Wyrzucili mnie z domu. – Powiedział lekko drżącym głosem. – Jak oni mogli?
Widzieli nas jak żegnaliśmy Yoongiego. Nie wiem co oni tam robili. Ale nie dali sobie niczego wytłumaczyć. Kazali mi wybierać. Albo wyprowadzam się od chłopaków i, jak to oni ujęli, żyję jak normalny, zdrowy mężczyzna, albo oni nie chcą mnie już widzieć.
Sprawa byłaby prostsza, gdyby chodziło tu tylko o Yoongiego hyunga. Nawet bym się nie zawahał. Ale nie mogę zostawić mojego Jimina. Kocham go... Dlaczego oni nie mogą tego zrozumieć? Nie dali mi za bardzo nawet nic powiedzieć. Mama wrzuciła kilka moich ciuchów do torby i wyrzuciła mnie z nimi z domu.
Usiadłem w jakimś parku i przez większość czasu płakałem. Nawet nie zwracałem uwagi na to jak bardzo marznę. Całe szczęście Jimin mnie znalazł. Nie miałem odwagi do niego zadzwonić i poprosić o pomoc. Za bardzo było mi wstyd.
Hyung wraz z panią Park zabrali mnie do siebie i ogrzali. Jestem im naprawdę wdzięczny. Dzisiaj już czuje się lepiej. Ale obudziłem się bez Jimina u boku. Mam nadzieję, że nie robi niczego głupiego, ale znając go to... Będę już kończył. Strasznie chce mi się pić.
Yoongi wstał i bez słowa wyszedł. Po chwili usłyszałem trzaśnięcie wejściowych drzwi. Sam miałem ochotę płakać. Co myśmy mu oboje zrobili?!
– Trzydziesty pierwszy grudnia. Święta, święta i po świętach jak to mówią. Nawet nie wiem kiedy minął mi ten czas. Było naprawdę... dobrze. Chociaż inaczej niż się spodziewałem i niż bym w ogóle przypuszczał. W końcu myślałem, że spędzę ten czas chociaż trochę w gronie rodziny. I spędziłem... Tyle, że nie ze swoją. Chociaż państwo Park są prawie jak rodzina.
Starałem się za dużo o tym nie myśleć. Jiminnie również o tym nie wspominał, tak jak go o to prosiłem. Dlatego jedynie skupiałem się na świętach.
Dania pani Park były naprawdę przepyszne. Podzieliła się ze mną kilkoma przepisami na dania, które Chimowi smakowały najbardziej. Cieszyłem się również, widząc radość na twarzy Jimina, gdy otwierał ode mnie prezent. Trochę się zdziwiłem otrzymując upominek również od państwa Park. Nie spodziewałem się tego. Było mi głupio, że sam dla nich nic nie przygotowałem. W przyszłym roku będę musiał się lepiej przygotować.
W święta również... zadzwonił Yoongi z życzeniami. Szczerze mówiąc to dopóki nie zadzwonił, to niemal o nim zapomniałem. Nie powiedzieliśmy mu o niczym. Życzyliśmy tylko wspaniałych i rodzinnych świąt. Niech chociaż on nie ma ich wyjątkowych w sposób podobny do mojego.
Na Sylwestra nie szykujemy nic specjalnego. Przyjdzie ciocia Jimina wraz z małą. Ona naprawdę się mnie uczepiła. Ale już trochę lepiej radzę sobie z obsługą dzieci. Aż serce rośnie jak obserwuje się Jimina bawiącą się z nią. Naprawdę żałuję, że nie mogę dać mu dzieci. Kiedyś może sprawię mu szczeniaczka. Albo króliczka. – Zaśmiał się. – Będzie się miał kim opiekować. Na inne dzieci niż te zwierzęce nie jesteśmy w stanie sobie pozwolić.
Serce tak bardzo mnie bolało. Po kolejnych filmach nie mogę spodziewać się nic dobrego, prawda?
– Mamy już czwarty stycznia. Wczoraj wróciliśmy do domu. Przywiozła nas pani Park. Mieliśmy dużo rzeczy do zabrania i pociągiem byłoby nam ciężko to wszystko przetransportować. Została z nami na herbatę. Jimin o mały włos nie pomylił mojej herbaty z wkładką i nie dał jej pani Park. Od tego momentu bardzo pilnowałem swojego kubka.
Jimin nie zauważył. Dopiero później, gdy mnie pocałował wyczuł alkohol. Bałem się, że zrobi mi awanturę. Jednak nie. Na spokojnie jedynie poprosił mnie bym więcej nie pił. Sam uciekłem do garderoby by pobyć trochę sam i przy okazji rozpakować swoje rzeczy. Zajęło mi to czas do późnego wieczora.
Starałem się nie myśleć za dużo o sytuacji, w której się znalazłem, lecz było to niemożliwe. To możliwe żebym z tego powodu był coraz bardziej smutny, jednocześnie mając to głęboko gdzieś? Mam na to jednocześnie wywalone, czując tak cholerny zawód.
Później postanowiłem zalogować się na forum. Nie zaglądałem do niego przez cały okres świąt. Nie miałem do tego głowy. A i Jiminnie cały czas był przy mnie. Przed wyjazdem postanowiłem sam napisać coś na forum. Szukałem pomocy i rad wśród już istniejących tematów, lecz byłem ciekaw co inni powiedzą o moim problemie. Potrzebowałem się na swój sposób komukolwiek wygadać. Mówienie do siebie nagrywając do wideo pamiętnika powoli mi nie wystarcza.
Zdziwiłem się widząc dużą liczbę powiadomień. Były komentarze pozytywne i negatywne. Ale najbardziej zainteresował mnie ten o psychologu. Może to wcale nie jest głupie? Ja naprawdę nie mam komu się wygadać. Samemu ciężko mi już podejmować jakąkolwiek decyzję odnośnie naszego rozszerzonego związku. Z drugiej strony nie mam pojęcia czy umiałbym się dostatecznie przed kimś obcym otworzyć. Chociaż mówią, że czasami łatwiej wygadać się nieznajomemu. A przecież taki psycholog ma jakieś doświadczenie w pomaganiu innym z problemami.
Jednak finansowo ten pomysł już nie wydawał się taki świetny. Na razie mnie na to nie stać. Mam tylko swoje oszczędności. Przecież o jakichkolwiek pieniądzach od rodziców mogę już zapomnieć.
Cóż. Cały czas mam nadzieję, że to samo się rozwiąże. Kocham cię Jiminnie i chyba jednak wolałbym mieć cię na wyłączność. Yoongi hyung, lubię cię, ale nie aż tak by dzielić się z tobą moim największym szczęściem.
– Skarbie, opłaciłbym ci najlepszych psychologów, jeśli tylko byś tego potrzebował. Ale przede wszystkim dlaczego ze mną nie porozmawiałeś. – Załkałem.
– Dwudziesty drugi stycznia. W końcu nagrywam coś tego samego dnia. Znaczy... Dzisiaj doszło do czegoś, do czego chciałem w sumie nie dopuścić. Ale byłem tak zaskoczony, że nawet nie dążyłem się na to nie zgodzić. Chociaż ta wizyta u pani psycholog nie była wcale taka zła.
Doktor Moon to miła kobieta koło czterdziestki. Tak naprawdę ta godzina minęła mi bardzo szybko. Powoli i niepewnie opowiedziałem jej o mnie i hyungach. Czułem ulgę, gdy podczas całego spotkania nie usłyszałem z jej ust żadnych słów krytyki czy oceny. Ani grama krzywego spojrzenia. Ostatnimi czasy nie mogłem tego oczekiwać nawet od przyjaciela, jeśli w grę wchodziły rozmowy o naszej trójce.
Niepotrzebnie się tak stresowałem. Przynajmniej wygadałem się z części rzeczy przed kimś innym niż przed swoim odbiciem w komputerze.
Gdy wróciłem do domu, Jimin spał na kolanach Yoongiego. Śmiesznie było patrzeć jak kuśtyka na zdrętwiałych nogach. Chima sam przeniosłem do sypialni. Pierwszy raz od dawna się kochaliśmy. Tak mi tego brakowało. Poza tym nawet doktor Moon uważała, że oddalanie się w ten sposób od Jimina nie jest dobry rozwiązaniem.
Muszę odwiedzić tę kobietę. Musi mi coś powiedzieć.
– Piąty luty. Właściwie to polubiłem wizyty u doktor Moon. Rozmowy z nią pomagały mi i przez kilka dni na mojej twarzy gościł uśmiech. Pomagała mi zrozumieć część moich myśli i przywracać je na właściwy tor, jeśli zaczynały schodzić na niebezpieczne rejony.
Staram się spędzać z Jiminem więcej czasu, za bardzo nie przejmując się obecnością Yoongiego. Oczywiście w domu nadal udaję, że wszystko jest w porządku. Staram się więcej rozmawiać z hyungiem, lecz nadal nie umiem z nim poruszać poważniejszych tematów, tych, które najbardziej mnie męczyły.
Pomimo tego uśmiechu, który zazwyczaj widzieli hyungowie, gdzieś w środku nadal męczą mnie to samo uczucie. Jimin nie był tylko i wyłącznie mój. Wiem, że to strasznie egoistycznie, chociaż... Nie, mam prawo chcieć tego, by był wyłącznie mój akurat w tym sensie. Przecież to normalne.
Tak, rozmowy z panią Moon dużo mi dawały. Wewnętrznie. Nie umiem jeszcze tylko przelać chęci i myśli w czyny. Staram się więcej myśleć o tym, czego sam pragnę, nie skupiając się jedynie na zadowalaniu wszystkich dookoła. Jednak nie umiem tego wyegzekwować w rzeczywistości. Kończy się na myślach i chęciach. Ostatecznie nic się nie zmieniało.
Chodzę do szkoły, uczę się do egzaminów, w domu zachowuję pozory, wewnętrznie cierpiąc widząc Jimina i Yoongiego razem. Odechciewa mi się obiadów, wiążących się ze spędzaniem czasu we trójkę.
Dzisiaj hyung przyłapał mnie na kłamstwie. Oboje nadal nie wiedzą, że chodzę do psychologa i zawsze na ten czas mówię, że idę do Taehyunga. To naprawdę mnie zestresowało. Nie wiem jak odkrył to, że nie byłem u przyjaciela. Całe szczęście udało mi się wybrnąć jakoś tymi tabletkami. Kłamstwo ma krótkie nogi. Ale dlaczego doświadczyłem tego tak szybko?! Ja nie mogłem mu powiedzieć całej prawdy. Jeszcze nie teraz.
Będę musiał bardziej uważać. I przede wszystkim uprzedzić Tae żeby mnie krył. Założę się, że dzisiaj nie wsypał mnie specjalnie. O ile w ogóle miał o tym pojęcie. Może Jimin po prostu widział go gdzieś, przez co stało się jasne, że nie uczymy się wspólnie u niego.
O właśnie! – Przypomniałem sobie. – W weekend wychodzę z Tae na miasto.
Nie powinienem oglądać tego sam.
– Mam naprawdę dosyć szkoły. Czuję się osaczony z każdej strony. Podczas lekcji wszyscy stresowali nas nadchodzącymi egzaminami, po szkole były próby do zakończenia oraz zajęcia dodatkowe z tańca i śpiewu. Po szkole również trzeba było się uczyć. Prawie w ogóle nie odnajdywałem czasu dla siebie.
Przynajmniej moje myśli przez większość czasu były zajęte. Paradoksalnie pomimo tego, że jak na razie problemy ze snem odeszły w niepamięć, z dnia na dzień czuję się coraz gorzej. I już sam nie wiem czy jest to spowodowane sytuacją w szkole czy w domu.
W zależności od dnia, widok Jimina i Yoongiego bolał mniej lub bardziej. Staram się pamiętać o słowach doktor Moon, lecz nie zawsze było prosto się do nich dostosować. Mam wrażenie, że coraz mniej rozumiem swoje emocje i uczucia.
Poza tym dzisiaj zasłabłem na zajęciach z tańca. Wcale nie czułem się tak źle, jak to musiało wyglądać. Ale Hoseok hyung i Taehyung ściągnęli po mnie Jimina. To było naprawdę niepotrzebne. Przez to hyung zaczął się nad wyraz martwić.
Nic mi nie jest. Teraz tylko zżera mnie poczucie winy, że zmartwiłem wszystkich. Ale to się nie powtórzy. Masz racje Jiminnie, nie pozwolę ci się więcej o mnie zamartwiać. Muszę bardziej się pilnować i lepiej wszystko ukrywać.
– Dwudziesty luty. Podczas wizyty pani Moon znowu proponowała mi przyjście do niej z Jiminem. Doktor na pewno pomogłaby mi w tej rozmowie, jednak nie byłem do niej przekonany. Przede wszystkim Jimin dowiedziałby się, że chodzę do psychologa. Po drugie nie wiem jakby zareagował na to, co chcę mu powiedzieć.
Yoongi mieszka już z nami kilka miesięcy. Jimin trochę się do niego przywiązał. W końcu spędzają razem czas, gdy oboje pracują w domu, a ja jestem w szkole. Wyjście z tego trójkąta wcale nie jest takie łatwe. Bo nawet jeśli Jimin się zgodzi, to co z Yoongim? Nie wyrzucimy go, ale również nie chciałbym, żeby w takim wypadku nadal z nami mieszkał. Czułbym się niezręcznie. Poza tym istnieje jeszcze opcja, że Jimin wcale nie będzie chciał wyjść z tego układu. Lub nawet jeśli się zgodzi, to osobą, która będzie tą odsuniętą, mogę okazać się ja.
Podczas dzisiejszej wizyty padło jeszcze pewne magiczne słowo. Depresja. To naprawdę może się mnie tyczyć? Dała mi receptę na leki. Podobno nie zadziałają od razu. Na jakikolwiek efekt będę musiał poczekać od dwóch do pięciu tygodni. Mogą też się pojawić skutki uboczne.
Trochę obawiałem się powrotu do domu, bo Yoongi miał jakieś pretensje, że wychodzę. Dzisiaj nie chciałem go widzieć. Nie po tym co mi się przyśniło. Z początku nie działo się nic złego, lecz później zaczął nawiedzać mnie obraz Jimina obściskującego się z Yoongim na moich oczach. A kiedy ja żałośnie próbowałem doprosić się o cokolwiek, byłem kompletnie ignorowany. Byłem zły na to, że pozwalał siebie tak bezwstydnie dotykać innemu mężczyźnie, a mi nie. To ja potrzebowałem jego uwagi. To moje ręce powinny błądzić po twojej skórze. I jeszcze jego słowa. Nie będziemy się kochać. Nie kocham cię Kookie. Zaśmiał się, odchodząc z Yoongim.
To było tak realistyczne, a jeszcze po obudzeniu nie było przy mnie Jimina. Naprawdę pomyślałem, że on odszedł ode mnie do niego. Naprawdę go potrzebowałem, co w ostateczności skończyło się bardzo szybkim seksem w kuchni.
Podczas obiadu było dosyć dziwnie. Jimin zachowywał się zwyczajnie. Yoongi czasami posyłał w moją stronę gniewne spojrzenie. Czułem się dosyć nieswojo przez zachowanie obydwu. Nie wiem za co Yoongi dokładnie się złościł. A Jimin... Myślałem, że raczej on będzie zachowywał się jak obecnie Yoongi, po moim porannym wyjściu.
Ale później wszystko stało się jasne. Poczułem się naprawdę źle. W środku czułem jakbym rano prawie zgwałcił Jimina. Nie powinienem tak... A on jeszcze zachowywał się jakby nic się nie stało. Nie powinien mi na to pozwolić.
Później Jimin pomógł mi jeszcze w nauce do angielskiego i słuchał jak ćwiczę do występu na zakończenie.
Pamiętam... Przecież to wszystko było tak niedawno.
– Zakończenie roku nie było takie złe jak myślałem. Znaczy, strasznie dużo się stresowałem. Znowu trochę nad wyraz. Naprawdę cieszę się, że hyung był ze mnie dumny. Naprawdę pragnąłem to od niego usłyszeć. Ponownie dyrektor Akademii powiedział, że ma nadzieję, że zobaczymy się na zajęciach.
Po wszystkim hyungowie zabrali mnie na słodkie co nieco do kawiarni. Było naprawdę zabawnie. Teraz czekają egzaminy.
Jeszcze tylko kilka wpisów i koniec...
– Dwudziesty siódmy luty. Wczoraj był ostatni dzień egzaminów i ta nieszczęsna klasowa impreza. Jeśli chodzi o egzaminy to poszło mi chyba nie najgorzej. W jednym zadaniu zrobiłem tak głupi błąd, że szkoda gadać. Mam nadzieję, że udało mi się napisać to wszystko wystarczająco dobrze by dostać się na Akademię. Cóż... Przekonam się za ponad miesiąc.
Wczoraj przed południem Tae zadzwonił do hyunga i przypomniał o imprezie klasowej. Nie miałem ochotę na nią iść, a ten głupek jeszcze mówił, że widzi mnie tam z Jiminem i nie ma gadania. Naprawdę bałem się tam pójść z nim. Bałem się jak zareagują. Nie chciałem popsuć w ten sposób wszystkim zabawy. Do duszy towarzystwa to ja nie należę i znajomi raczej nie będą mieli zbyt dużych oporów by powiedzieć co myślą.
Taehyung tłumaczył mi, że chłopaki raczej nie powinni mieć z tym problemów. Co prawda już zauważyli ze zdziwieniem, że koleguję się z Jiminem, jednak raczej nie spodziewają się takiej relacji. W razie problemów Tae obiecał mi, że będzie po mojej stronie. Tylko, że ja nie chciałem tworzyć żadnych problemów. Z drugiej strony czy ja tam bez hyunga będę się dobrze bawił? Zapewne będę cały czas myślami uciekał w jego stronę i zastanawiał się co robi lub jakby się to skończyło, gdybym przyprowadził go ze sobą.
Ostatecznie moje obawy się trochę sprawdziły.
Wsłuchiwałem się w opowieść Jungkooka o tej imprezie. Mimo wszystko tęskniąc za tym czasem, bo wtedy chłopak był przynajmniej za mną.
– Zaczęliśmy się zbierać jakoś po trzeciej. Inni też już wychodzili. Kazałem Jiminowi poczekać na zewnątrz, samemu w tym czasie chcąc zająć się zapłatą za zniszczone szkło. Nie wierzę, że ten barman proponował mi, żeby obciągnął mu lub dał się przelecieć i będzie po sprawie. Na szczęście szybko odpuścił. Zapłaciłem mu i wyszedłem.
Nigdzie nie mogłem znaleźć Jimina. I co się okazało? On musiał wpakować się w jakieś kłopoty. To naprawdę nie mógł być spokojny wieczór. Jimin stał z boku lokalu, a Kyung i Yeol zagradzali mu drogę. Te ich teksty o obciąganiu i kurwieniu się naprawdę podniosły mi ciśnienie. I chyba głupi ma zawsze szczęście, ponieważ obu powaliłem jednym ciosem. Sam również raz oberwałem, co nie zmienia faktu, że dopisywał mi jakiś cholery fart. Szczęście w nieszczęściu.
Jimin później już siedział cicho. Widziałem, że momentami jakby nieco bał się odzywać, gdy jestem zdenerwowany. Boję się, że to przez to, co miało miejsce zaraz przed tym jak wprowadził się do nas Yoongi. Wtedy naprawdę przegiąłem względem niego. Ale on chyba nie sądził, że to się jeszcze kiedyś powtórzy?
Gdy wróciliśmy do domu Yoongi nie spał. Gdy zobaczył moje plecy i policzek zrobił awanturę Jiminowi. Do tej pory razem z Chimem nie zdawaliśmy sobie sprawy, że na plecach mam taką ranę, chociaż ja może i co nieco czułem. Powykłócaliśmy się trochę, ale obyło się bez większych szkód.
Zacząłem oglądać film jeden po drugim.
– Dzisiaj jest piąty marca. Wczoraj chyba naprawdę przegiąłem. Jednak mam chyba jakiś gorszy okres, bo już dawno się tak fatalnie nie czułem ze swoimi myślami.
Nie powinienem tak wychodzić bez słowa. Jednak nie wytrzymałem. Do pewnego momentu moje myśli nie były tak natrętne, jednak później do mojej głowy przychodziły jedynie obrazy Yoongiego wraz z Jiminem oraz Chima zostawiającego mnie. Chciałem to jakoś odreagować.
Przez to poczułem na własnej skórze, że nie warto mieszać antydepresantów z alkoholem. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak wymiotowałem oraz czułem do tego jakieś dziwne odrętwienie mięśni, jak i ból brzucha. Cholernie nieprzyjemne.
Mam nadzieję, że te leki zaczną niedługo działać. Sam nie wiem dokładnie co one mają zmienić. Jak leki mogą sprawić, że będę się czuł lepiej? Przecież to nie wymaże sytuacji, w której jestem. Nie cofnie tego, że Yoongi się wprowadził, że zgodziłem się na ten trójkąt, że mu uległem pieprząc go oraz tego że pozwalam im na to za moimi plecami. Tabletki nie sprawią, że Jimin do mnie wróci.
– Dziesiąty marzec. Miało być coraz lepiej, a jest coraz gorzej. Nie mogę na nich patrzeć. Tak ciężko zrozumieć, że chcę Jimina tylko dla siebie? Jestem wściekły na siebie za to, że nie umiem im tego powiedzieć w twarz. Tak cholernie boję się tego, co mogłoby się stać, gdybym im rzeczywiście o wszystkim powiedział.
Przecież to ja pierwszy zdradziłem Jimina. Zdradziłem go, mimo że sam nie byłem przekonany do tego układu. Co ze mnie za partner? Przecież Jiminnie jest taki wspaniały. Znosi wszystkie moje humorki i wybuchy. Powinien mnie już dawno zostawić. – Jego głos się załamał.
Myślałem nad tym, żeby po prostu od nich odejść. Wtedy Jiminnie nie musiałby wybierać. Nie musiałbym widzieć, jak wybiera jego, a nie mnie. Przecież hyung jest starszy, bardziej dojrzały. Nigdy nie zrobił mu krzywdy. Nie zachowuje się agresywnie wobec niego.
Widziałem jak spogląda w dół. Chyba trzymał coś w rękach. Po chwili widziałem jak kilkukrotnie coś połyka. Przez róg ekranu przemknęło mi znajome pudełko.
– To naprawdę byłoby łatwiejsze. – Mówił, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy. – Ostatnio coraz częściej płacze. Nie umiem sobie z tym poradzić. Doktor Moon chyba to zauważyła. Rozmawia ze mną inaczej. Ostrożniej. Ona chyba wyprzedza moje myśli. – Zaśmiał się smutno, sięgając po kolejne tabletki. – Naprawdę mi pomaga. Jednak ona sama nie jest w stanie wszystkiego naprawić.
Podjąłem błędne decyzje i teraz muszę ponosić wszystkie konsekwencje.
Jiminnie, ja cię tak bardzo kocham. Nie rozumiem, dlaczego zgodziłem się na ten trójką. Może i z początku rzeczywiście Yoongi hyung również mnie do siebie przyciągał. Jednak to było chwilowe zaciekawienie nowością. Nic więcej.
Tak bardzo nie chcę ciebie stracić. Chcę żebyś był szczęśliwy. Na pewno tak będzie, jeśli w tym wszystkim nie będzie już mnie.
Zrobił chwilę przerwy, oddychając głośno. Próbował powstrzymać szloch. W końcu mu się to udało, a w jego oczach pojawił się strach.
– Co ja najlepszego robię.– Powiedziałem zdziwiony, kręcąc głową, jakby przez chwilę odzyskując trzeźwe myślenie. – Przecież ja nie mogę. Nie chcę cię jeszcze stracić. Jeszcze trochę czasu razem.
Widziałem jak przykłada rękę do ust, jakby hamując wymioty i wybiega z pokoju, wcześniej jednak zakańczając nagranie.
– Piętnasty marca. Dzisiaj znowu odwiedziłem doktor Moon. Pytała o ciebie Jiminnie. Dzisiaj miałem jeden z tych gorszych dni. Nazwałem cię kłamcą. Zdrajcą. Użyłem jeszcze kilku brzydkich epitetów, przez które teraz mi głupio. Naprawdę nie powinienem tak o tobie mówić. Mężczyzno, który zdradza własnego narzeczonego za jego plecami i to jeszcze w naszym domu.
Poczułem okropny ból w sercu. Tak właśnie o mnie myślisz, prawda Jungkookie? Ale przecież ja cię nie zdradziłem. Dlaczego doszedłeś to tak błędnych wniosków i przez ten cały czas nie porozmawiałeś ze mną?
– Osiemnasty marca. Jimiennie hyung, cieszę się, że ciebie mam. Tylko dzięki tobie na mojej twarzy gości jeszcze czasami uśmiech. Od jakiegoś czasu pojawiły się również problemy z apetytem. Nie umiem się już z niczego cieszyć. Jedyną radością jesteś ty. Czy to nie zabawne? Uśmiech przynosi mi jedyne mężczyzna, który mnie najbardziej rani. Ale wiem, że to nie twoja wina. Sam jestem wszystkiemu winny. Kocham cię najmocniej na świecie, Jiminnie. Ty mój mały, prześliczny karzełku.
– Dwudziesty drugi marca. Powoli zaczynam trochę panikować. Jimin ostatnio zaczął się jakoś dziwnie zachowywać. Między nami zrobił się jakoś dziwny dystans. Co najdziwniejsze, to samo działo się między nim a Yoongim. Nie rozumiem tego.
Staram się nie dać po sobie poznać, jak bardzo mnie to martwi. Nie narzucam się mu, bojąc się, że mogę tylko pogorszyć swoją sytuację.
Zostały ostatnie dwa nagrania. Było grubo po północy, lecz to mi nie przeszkadzało. Chcę to skończyć jak najszybciej i dowiedzieć się wszystkiego. Boję się, że mogę tego później pożałować. Zresztą, już żałuję.
__________________________
Ostatnie dwa filmiki i jesteśmy w domu... oraz w szpitalu :)
Już was przestaje męczyć tymi wspomnieniami, wracamy z akcją do teraźniejszości ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top