Rozdział 45

Jungkook

Właściwie to polubiłem wizyty u doktor Moon. Rozmowy z nią pomagały mi i przez kilka dni na mojej twarzy gościł uśmiech. Pomagała mi zrozumieć część moich myśli i przywracać je na właściwy tor, jeśli zaczynały schodzić w niebezpieczne rejony.

Starałem się spędzać z Jiminem więcej czasu, za bardzo nie przejmując się obecnością Yoongiego. Oczywiście w domu nadal udawałem, że wszystko jest w porządku. Starałem się więcej rozmawiać z hyungiem, lecz nadal nie umiałem z nim poruszać poważniejszych tematów, tych, które najbardziej mnie męczyły.

Pomimo tego uśmiechu, który zazwyczaj widzieli hyungowie, gdzieś w środku nadal męczyło mnie to samo uczucie. Jimin nie był tylko i wyłącznie mój. Wiem, że to strasznie egoistycznie, chociaż... Nie, mam prawo chcieć tego, by był wyłącznie mój akurat w tym sensie. Przecież to normalne.

Tak, rozmowy z panią Moon dużo mi dawały. Wewnętrznie. Nie umiałem jeszcze tylko przelać chęci i myśli w czyny. Starałem się więcej myśleć o tym, czego sam pragnę, nie skupiając się jedynie na zadowalaniu wszystkich dookoła. Jednak nie umiałem tego wyegzekwować w rzeczywistości. Kończyło się na myślach i chęciach. Ostatecznie nic się nie zmieniało.

Chodzę do szkoły, uczę się do egzaminów, w domu zachowuję pozory, wewnętrznie cierpiąc widząc Jimina i Yoongiego razem. Odechciewa mi się obiadów, wiążących się ze spędzaniem czasu we trójkę.

– Może pan Jeon powtórzy to o czym mówiłam przed chwilą? – Z rozmyśleń wybudził mnie głos nauczycielki.

– Najmocniej przepraszam, nie słuchałem. – Odezwałem się ze skruchą.

– Proszę zacząć uważać. W przeciwnym razie kiepsko widzę pana wynik na egzaminach.

Skupiłem się ponownie na lekcji. Zresztą, nie dużo mi jej zostało. Zaraz koniec. Rozejrzałem się po klasie. Wszyscy zdawali się odliczać minuty do rozpoczęcia weekendu. Gdy tylko rozbrzmiał dzwonek, podobnie jak reszta, zerwałem się z miejsca. Nie spieszyłem się z pakowaniem. Nie miałem dzisiaj żadnych zajęć dodatkowych. Nie chciałem jednak by koledzy z klasy zauważyli, w którą stronę idę.

W szatni zauważyłem czekającego na mnie Taehyunga.

– Idziesz? – Spytał zniecierpliwiony.

– Idź. Ja muszę jeszcze na chwilę iść do pani Lee. – Próbowałem go zbyć.

– Dobra. Ale wychodzimy razem w weekend? – Upewnił się.

– Jasne. Cześć!

Pożegnaliśmy się. Niemal wszyscy znajomi opuścili już budynek szkoły. Powoli kierowałem się w stronę wyjścia, a następnie w stronę poradni. Zdziwiłem się, czując wibracje telefonu. Jeszcze bardziej byłem zaskoczony widząc numer Chima.

– Cześć skarbie, o której będziesz w domu? – Odezwał się wesołym tonem.

– Hyung mówiłem ci, że idę do Tae się pouczyć.

– Myślałem, że jutro.

– Jutro wychodzę z nim na miasto. – Przypomniałem mu.

– Eh. – Westchnął. – Dobra. Nie wiedziałem na którą robić obiad.

– Zjedzcie sami. Nie wiem dokładnie, o której wrócę. Smacznego!

– Nie przemęczaj się za bardzo.

Po chwili zakończyłem połączenie. Szedłem dalej w kierunku budynku odwiedzanego co tydzień. Na miejscu zjawiłem się dziesięć minut przed czasem. Droga ze szkoły tutaj zajmowała mój niemal cały czas pozostały do wizyty.

Za każdym razem odczuwałem mały stres przed wizytą, mimo iż lubiłem tu przychodzić. Miałem komu się wygadać i od kogo wysłuchać jakiś porad i uwag. Obiektywnych. Nie, jak w przypadku Tae.

W końcu z gabinetu wyszedł mężczyzna, który zawsze miał spotkania przede mną. Przywitałem się z nim krótkim ukłonem, po czym wszedłem do środka.

– Dzień dobry Jeon. Jak minął tydzień? – Spytała przyjemnym tonem. – Coś się działo? Chciałbyś porozmawiać o czymś konkretnym?

– Dzień dobry. Było dobrze. Znaczy do połowy tygodnia. Później znów zaczęły nachodzić mnie wątpliwości. Poza tym źle się z czuję z tym, że okłamuję hyunga. Znaczy... Nie wiedzą, że tu przychodzę.

– Pamiętaj, że kłamstwo ma krótkie nogi. Przecież to nic złego, że korzystasz z pomocy specjalisty.

– Wiem. Ale zaczęliby mi zadawać pytania, a ja jeszcze nie jestem gotowy na rozmowę z nimi. Rozmawiam z nimi więcej, ale... jeszcze nie jestem gotowy na taką rozmowę.

– Rozumiem. – Skinęła głową. – A jak wygląda sprawa z zasypianiem? Jest trochę lepiej?

– Nie za bardzo. Na początku, z dwie noce po naszych spotkaniach, jeszcze jakoś udaje mi się zasypiać. Później jest coraz gorzej. Leżę i nie mogę zasnąć, przez to zaczynam za dużo myśleć i przez to już w ogóle ciężko mi zasnąć. Takie błędne koło. Ale ostatnio żaden z hyungów nie narzekał, że lunatykowałem, więc chociaż z tym jest spokój.

Wizyta rozpoczęła się na dobre. Tak jak za każdym razem, minęła mi ona w mgnieniu oka. Nigdy nie sądziłem, że godzina to tak mało czasu. Tym razem jednak wydarzyło się coś nowego.

– To jest recepta na łagodne leki nasenne. Może one nieco wspomogą twoje zasypianie. Gdybyś odczuwał jakieś skutki uboczne, natychmiast przerwij ich zażywanie.

– Dobrze, dziękuję. Sądzi pani, że to mi pomoże? Już kiedyś próbowałem brać tego typu tabletki.

– Nie powinieneś próbować się leczyć w ten sposób na własną rękę. W takich tabletkach potrafią być różne świństwa, dlatego wcześniej powinno się skontaktować z lekarzem.

– Jeszcze raz dziękuję.

Wyszedłem z gabinetu z nową burzą myśli. Za każdym razem miałem nowe pokłady wiary, na polepszenie swojej sytuacji. Jak na razie nie wiele się zmieniło, lecz przynajmniej kilka dni po wizycie z panią Moon czułem się trochę lepiej.

Z poradni udałem się prosto do apteki. Ulżyło mi, kiedy okazało się, że tabletki nie kosztują fortuny. Wiązałem z nimi naprawdę ogromne nadzieje. Udałem się prosto do domu, chcąc już znaleźć się jak najbliżej Jimina.


Jimin

Naprawdę chciałem w końcu zjeść wspólnie ze swoim narzeczonym, czy czym my tam jesteśmy. Muszę naprawdę pomyśleć nad zmianą tego stanu z więcej niż partnerzy, ale mniej niż mężowie. Ale to dopiero po jego egzaminach i stresie związanym z przyjęciem na uczelnię.

To już kolejny raz, kiedy króliczek gdzieś ucieka na czas wspólnych posiłków. Nauka zabiera mi go bezlitośnie. Naprawdę miałem tego dosyć.

– Yoongi, po obiedzie idę do Hobiasza.

– Jasne! – Odkrzyknął z jadalni, gdzie rozkładał naczynia.

Jeszcze przyjaciel o tym nie wie, ale nie sądzę, by miał coś przeciwko. Przed przystąpieniem do obiadu wysłałem do Hoseoka informacje o tym, że może się mnie spodziewać w przeciągu godziny. Odpowiedź twierdząca mnie zadowoliła, chociaż nie oczekiwałem innej.

Tym razem zmywanie pozostawiłem hyungowi. Samemu zacząłem przygotowywać się do wyjścia. Krytycznym wzrokiem spojrzałem na swoje włosy, na których był już widoczny spory odrost. Nie miałem pomysłu na nowy kolor.

W końcu wyszedłem z mieszkania udając się w stronę domu Hoseoka. Korzystając z ładnej pogody jak na tę porę roku, wybrałem własne nogi jako środek transportu. Będąc niemal na miejscu zauważyłem Taehyunga ze swoją dziewczyną. Jungkook nie mówił, że będą się wspólnie uczyć?

– Cześć Tae! – Krzyknąłem, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.

– Jimin hyung!

Przyspieszyłem kroku, dołączając do dwójki.

– Idę właśnie do Hoseoka. A was gdzie niesie? – Spytałem, będąc niezwykle ciekaw.

– Byliśmy w kawiarni, a teraz idziemy na spacer.

– W takim razie nie przeszkadzam. – Uśmiechnąłem się. – Miłego spaceru. – Życzyłem im.

Młodzi odeszli, a ja szybko napisałem do Yoongiego.

Jimin: Jungkook może już wrócił?

Dość szybko doczekałem się odpowiedzi.

Yoongi: Jeszcze nie, a co?

Nie podobało mi się to. Jungkook mnie okłamał? Dlaczego? Napisałem hyungowi, że niedługo będę w domu, a z Hoseokiem odwołałem spotkanie. Chciałem być w domu, kiedy młodszy się zjawi. Byłem ciekaw co ma mi do powiedzenia na ten temat.

Powrót zajął mi chwilę, jednak udało mi się wrócić przed młodszym. Tak właściwie to nie miałem pojęcia, kiedy zamierzał wrócić. Nawet nie wiedziałem, gdzie w tej chwili się znajdował. Uczucie zmartwienia o niego, mieszało się z poczuciem zranienia jego kłamstwami.

– Jimin, co to za nagła zmiana planów? – Spytał starszy, gdy wróciłem.

– Sam zobaczysz.

– Doobraa. – Powiedział przeciągle, po czym wrócił wzrokiem na ekran telewizora.

Siedziałem na kanapie, z rękoma założonymi na piersi. Czekałem na powrót młodszego. Tak się złożyło, że po kilkunastu minutach gniewnego oczekiwania, mogłem usłyszeć zamek w drzwiach. Dobra Jimin, tylko nie wybuchaj od razu.

Wstałem i udałem się do przedpokoju, gdzie Jungkook rozbierał się z zimowej kurtki.

– Jak było u Taehyunga? – Siliłem się na miły ton.

– Um... Dobrze. – Powiedział niepewnie.

I ja mam w to uwierzyć? Powstrzymałem prychnięcie, obserwując jak chłopak opuszcza przedpokój. Spojrzałem na jego plecak. Może on zdradzi mi w jakiś sposób, gdzie mój Kookie podziewał się przez te ponad półtorej godziny od zakończenia lekcji?

Ukucnąłem przy jego tornistrze, ostrożnie zaglądając do środka. Początkowo nic nadzwyczajnego nie widziałem. Jedynie cała masa książek. Swoją drogą w bardzo dobrym stanie. Jungkook musiał o nie dbać, bo tego że ich nie używał, nie można było o nim powiedzieć.

W końcu moją uwagę przykuło niewielkie pudełeczko. Sięgnąłem po nie. Zacisnąłem usta w wąską linię czytając zastosowanie. Ścisnąłem kartonik w dłoni, kierując się z nim w stronę kuchni, do której udał się młodszy.

– Możesz mi to wyjaśnić?! – Naskoczyłem na niego zaraz po przekroczeniu progu kuchni.

Kookie spojrzał na mnie zaskoczony.

– Grzebałeś mi w plecaku? – Oburzył się.

– Nie odwracaj kota ogonem. Mówiłeś, że nie będziesz już niczego brał!


Jungkook

Wróciłem do domu. Humor mi dopisywał. Uśmiechnąłem się widząc Jimina witającego mnie w przedpokoju. Nieco się zmieszałem, kiedy zapytał o spotkanie z Tae. Nie chciałem kłamać, ja naprawdę nie chciałem kłamać.

Mruknąłem niewyraźnie odpowiedź, po czym udałem się do kuchni. Nie miałem zbyt dużego apetytu, ale przecież muszę coś jeść. Chyba. Ledwo doszedłem do lodówki, jak usłyszałem oburzony krzyk Jimina.

– Możesz mi to wyjaśnić?!

Odwróciłem się, a w jego dłoni ujrzałem tabletki, które dzisiaj kupiłem. Oho, no to się zacznie.

– Grzebałeś w moim plecaku? – Starałem się odwlec konfrontacje.

– Nie odwracaj kota ogonem. Mówiłeś, że nie będziesz już niczego brał!

Nie chciałem się z nim kłócić. Starałem się znaleźć jakieś rozwiązanie z tej sytuacji.

– Może powiesz, że dostałeś je od Taehyunga? – Powiedział, rzucając we mnie opakowaniem.

Ono odbiło się od mojego ramienia i upadło na ziemię.

– Miło się wam uczyło? Jego dziewczyna wam nie przeszkadzała?

Zamurowało mnie. Nie dokładnie wiedziałem o czym mówi, lecz rozumiałem, że odkrył iż wcale nie byłem u niego. Kłamstwo ma krótkie nogi. Ale dlaczego doświadczyłem tego tak szybko?! Ja nie mogłem mu powiedzieć całej prawdy. Jeszcze nie teraz.

– Nie byłem u Tae. – Przyznałem rację. – A te tabletki przepisał mi lekarz. Są na receptę.

Widziałem jego zdziwiony wzrok. Wiedziałem, że w takim wypadku to nieco ratuję moją sytuację, dlatego starałem się tego chwycić.

– Nie mówiłem tobie, ponieważ wiedziałem, że nie chcesz bym brał jakieś tabletki nasenne. Ale ja naprawdę nie mogę spać. Miałem dość, dlatego dzisiaj byłem u lekarza, przepisał mi leki.

– Oj, słońce. – Powiedział smutnym tonem. – Dlaczego mi nie powiedziałeś? Masz rację, wolałbym byś niczego nie brał, ale leki przepisane przez lekarza to co innego. Przecież mi również zależy na twoim zdrowiu.

Hyung podszedł do mnie, wtulając się we mnie. Trochę mi ulżyło, ponieważ chyba sytuacja została opanowana.

– Wszystko rozumiem, ale proszę cię, więcej mnie nie okłamuj.

– Przepraszam hyung. – Powiedziałem ze skruchą.

Przytuliłem go mocniej do siebie, ciesząc się, że chociaż po części to wyjaśniliśmy. Następnym razem będę musiał bardziej uważać. I przede wszystkim uprzedzić Tae, żeby mnie krył. Założę się, że dzisiaj nie wsypał mnie specjalnie. O ile w ogóle miał o tym pojęcie. Może Jimin po prostu widział go gdzieś, przez co stało się jasne, że nie uczymy się wspólnie u niego?


Taehyung

Miałem mieszane uczucia co do Jungkooka. Wiem, że ostatnio dużo przeszedł, jednak jego zachowanie... Nie jestem pewien czy wszystko jest w normie. Czasami wydaje mi się taki bez życia i jakby nieco przygnębiony, a innym razem jest uśmiechnięty i radosny. Tylko że to wszystko wydawało mi się jakąś grą. Tak nie zachowuje się przyjaciel, którego znam.

Nie miałem pojęcia co się tam u nich w domu dzieje. Jungkook przestał mi się zwierzać. Nie chciałem wyciągać takich informacji od Jimina. Tak naprawdę to sprawa między nimi. Nimi oraz najprawdopodobniej Yoongim.

Swoją drogą on miał wynajmować u nich pokój tylko przez jakiś czas. Jak długo będą to jeszcze ciągnąć? Jak dla mnie on mógłby się już stamtąd wynieść i zostawić ich w spokoju. Założę się, że było im o wiele lepiej bez niego.

– Tae. – Zaczął Kook, kończąc przeżuwać w ustach jedzenie, z którym męczył się od początku przerwy. – W razie czego możesz potwierdzić, że będę u ciebie w piątek po szkole?

– Komu? Po co? – Spojrzałem na niego zdziwiony. – Nie zamierzam nikogo okłamywać.

– Tae, proszę cię jako przyjaciela. Po prostu, gdyby ktokolwiek pytał, Jimin, Yoongi czy nawet Hoseok, potwierdź to, że się razem uczymy.

– Jungkook...

– Tae, proszę cię. – Mówił, patrząc mi prosto w oczy.

I jak ja mam mu odmówić? Przecież to mój przyjaciel. On tak rzadko mnie o coś prosi, że nie fair byłoby gdybym się nie zgodził.

– Dobrze. Dlaczego nie chcesz im powiedzieć, gdzie będziesz? A właściwie co będziesz robił?

– Nie bój się, nie będę robił nic złego. – Uśmiechnął się do mnie.

Nie wyciągnę tych informacji z niego. Westchnąłem ciężko. Jestem dla niego za dobry. Powinienem nie zgadzać się, dopóki mi nie powie.

– Tae.

– Tak?

– Dziękuję.

Odwzajemniłem jego uśmiech.

– Jungkook, ale wszystko w porządku?

– Jest coraz lepiej. – Zapewnił mnie, lecz to nie do końca mnie uspokoiło.

Hyungowie, dbajcie o niego. Wiem, że sam powinienem mu poświęcić więcej uwagi, lecz teraz sam z Sooyeon mamy dość trudny okres.


Jimin

Sam nie wiem czy wszystko do końca było w porządku. Bałem się, że to nie tylko stres przed egzaminami jest powodem lekkiej zmiany w zachowaniu Jungkooka. Wydaje się być taki zamknięty w sobie. Ma również mniejszy apetyt, co widać podczas wspólnych posiłków. Nie miałem pojęcia jak z nim o tym porozmawiać, by nie wywołać niepotrzebnej kłótni. A do tego mamy wyjątkowy talent, gdy przychodzi czas na poważne rozmowy.

Przekręciłem się na plecy, by móc lepiej widzieć mojego króliczka. Nawet z dołu wyglądał pięknie, nawet z tymi włosami w nosie.

– Na co się tak patrzysz? – Młodszy spojrzał w dół, wplątując dłoń w moje głosy.

Poprawiłem głowę, opartą o jego kolana. Najwygodniejsza poduszka na świecie, zaraz po jego ramieniu.

– Jesteś piękny, wiesz o tym?

– Hyung. – Mruknął, zawstydzony uciekając wzrokiem.

Uśmiechnąłem się wesoło, widząc tą jego niewinność. Już dawno nie spędzaliśmy tak beztrosko czasu tylko we dwójkę. Yoongi musiał dzisiaj gdzieś iść po pracy, dlatego mieliśmy czas dla siebie do kolacji.

– Słońca, jak ostatnio u ciebie z snem? – Postanowiłem zmienić temat, mając nadzieję uzyskać odpowiedź na jedną z dręczących mnie myśli.

– Lepiej. – Uśmiechnął się zadowolony.

– To dobrze. Długo będziesz brał te tabletki?

– Nie wiem. Niedługo będę szedł na kontrolę.

– Nie będzie tak, że później bez nich nie będziesz mógł zasnąć?

– Jiminnie, lekarz nie przepisywałby mi czegoś, bez czego później bym się nie obył. Jaki byłby tego sens?

Skinąłem głową. Może ma rację. Ja po prostu nie mam zaufania do tego typu leków. Jednak jeśli te tabletki naprawdę mu pomagają, a przy okazji nie wywołują żadnych skutków ubocznych, to dopóki lekarz nie zarządzi, że może przestać je brać, nie zamierzałem mu robić z tego powodu problemów.

– A mógłbyś ich dzisiaj nie brać? – Spytałem ostrożnie, nie chcąc go zdenerwować. – Tak tylko żeby zobaczyć czy normalnie zaśniesz.

Chłopak westchnął ciężko kręcąc głową.

– Dobrze. – Powiedział z niechęcią.

Mam nadzieję, że przejdzie test i zaśnie bez żadnych problemów.

– Jak idą przygotowania do zakończenia roku?

– Nie najgorzej. – Przyznał z lekkim grymasem.

Wiem, że stresuje się publicznymi wystąpieniami, mimo że zawsze wychodzą one świetnie.

– Nie słyszę cię, żebyś ćwiczył.

– Robię to jak was nie ma. – Wyjaśnił. – Przecież wiesz, że nie lubię jak ktoś mnie słyszy.

Co jest absurdalne, ponieważ masz świetny głos i chyba nie ma osoby, która byłaby innego zdania. Przecież samo wyróżnienie cię występem na zakończenie roku jest już tego dowodem. Poza tym tam będzie cię słyszała cała masa osób.

– Poćwicz teraz. Zaśpiewaj mi coś. – Poprosiłem, robiąc maślane oczka.

Widziałem jak początkowo wykrzywia te swoje śliczne usteczka w grymasie, lecz gdy coraz dłużej patrzał w moje oczy tym coraz bardziej miękł. Uśmiechnąłem się zwycięsko, widząc, że wygrałem.

– Coś konkretnego?

Zaraz podałem mu kilka propozycji. W telefonie puściliśmy podkład, a po chwili miałem okazję usłyszeń jego głos. Dlaczego ja tak rzadko go o to proszę? Przecież tego głosu mógłbym słuchać na okrągło.

– Pięknie. – Skomentowałem. – Jeszcze coś.

Tak rozpoczął się krótki koncert wyłącznie dla mnie. Co potrafiłem to sam cicho dośpiewywałem. Przez cały czas leżałem na jego kolanach, wpatrując się w niego jak w obrazek.


Jungkook

Mam naprawdę dosyć szkoły. Czuję się osaczony z każdej strony. Podczas lekcji wszyscy stresowali nas nadchodzącymi egzaminami, po szkole były próby do zakończenia oraz zajęcia dodatkowe z tańca i śpiewu. Po szkole również trzeba było się uczyć. Prawie w ogóle nie odnajdywałem czasu dla siebie.

Przynajmniej moje myśli przez większość czasu były zajęte. Paradoksalnie pomimo tego, że jak na razie problemy ze snem odeszły w niepamięć, z dnia na dzień czuję się coraz gorzej. I już sam nie wiem czy jest to spowodowane sytuacją w szkole czy w domu.

W zależności od dnia, widok Jimina i Yoongiego bolał mniej lub bardziej. Staram się pamiętać o słowach doktor Moon, lecz nie zawsze było prosto się do nich dostosować. Mam wrażenie, że coraz mniej rozumiem swoje emocje i uczucia.

– Jungkook, rozwesel się. – Szturchnął mnie Tae. – To już ostatnie zajęcia.

– Tortury, a nie zajęcia.– Zauważyłem.

Półtorej godziny z Hoseokiem hyungiem nie można było nazwać zwykłymi zajęciami. Chyba tylko Taehyung dorównywał mu ilością energii. Ja miałem wrażenie, że na dzisiaj osiągnąłem swój limit. Nie miałem siły i najchętniej to poszedł do domu i poszedł spać. W dodatku byłem pewien, że zasnąłbym bez problemu, nawet bez tych głupich tabletek.

– Oj już nie bądź taki. Jeszcze trochę i będziemy mieć wolne od jakichkolwiek zajęć. – Starał się zarazić mnie swoim optymizmem.

– Tak. A później przygotowania do nauki na studiach. – Burknąłem.

– Oj, Jungkook, skąd w tobie tyle pesymizmu?

– Przepraszam, ale matematyczka wyssała ze mnie ostatnie pokłady jakiegokolwiek pozytywnego myślenia.

– Poprawisz tę jedynkę. A nawet jeśli nie, to i tak wychodzi ci czwórka.

Chodzący optymizm. Zazdroszczę mu. Udałem się z nim do szatni, gdzie wszyscy uczestniczący na zajęciach, przebierali się w sportowe stroje.

Skończywszy zawiązywać buty, wstałem. Potrząsnąłem delikatnie głową, starając pozbyć się delikatnych mroczków. Cel na dzisiaj. Przeżyć te zajęcia i szybko do domu, do sypialni i spać.


Taehyung

Z pewnej strony rozumiałem pesymizm Kooka. Ja również miałem na dzisiaj już dosyć. Jednak wystarczyło przetrwać tylko zajęcia z hyungiem i wolność.

Przebrani i gotowi wszyscy ruszyliśmy na salę. Jak zawsze rozpoczęliśmy od rozgrzewki. Nie za bardzo przepadałem za tą częścią, jednak wiem, że była ona niezbędna. Jeszcze by tego brakowało, by ktoś z występujących na zakończeniu nabawił się teraz jakiejś kontuzji.

Rozgrzewka i rozciąganie zajęły nam jedną trzecią czasu trwania zajęć. W końcu mogliśmy przejść do ćwiczenia układów. Zaczęliśmy od choreografii, którą mieliśmy tańczyć na zakończeniu. Tańczyłem to ja wraz z wybranymi osobami. Później zajęliśmy się ćwiczeniami, przy których wszyscy mogli uczestniczyć.

Co jakiś czas mój wzrok uciekał w stronę przyjaciela. Chyba naprawdę miał dosyć. Spóźniał się niemal w co drugim ruchu, nie mówiąc już o samej energii jego gestów. Hoseok kilka razy zwracał mu przez to uwagę.

Po czasie zrobiło się małe przemieszania. Ja wraz z kilkoma osobami wylądowałem na przedzie, a Jungkook i kilka innych chłopaków, przeniesiono na tył. Od teraz, pomimo luster, miałem utrudniony widok na przyjaciela.

Mimo wszystko widziałem jak hyung często uważnym wzrokiem obserwuje Jungkooka.

– Jungkook, może przejdziesz na przód? – Spytał, gdy zakończyliśmy jedną część choreografii.

– Nie trzeba. – Starał się wykręcić.

Nie lubił być w centrum zainteresowania. Ostatecznie jednak ruszył w stronę pierwszych rzędów. Ponownie w sali rozbrzmiał podkład.

– Jungkook, wszystko w porządku? – Ponownie głos Hoseoka, skierowany był stronę mojego przyjaciela. – Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blady.

Mój wzrok od razu powędrował w stronę chłopaka. Miał rację. Jakby część kolorów z niego uleciała. On chyba naprawdę miał na dzisiaj dosyć.

– Może zrobisz sobie chwilę przerwy? – Zaproponował.

– Nie trzeba.

– Odpocznij chwilę. – Odezwałem się, również niepokojąc się jego stanem.

Przesłałem skupiać się na tańcu, by móc go obserwować. Z lekkim ociąganiem, w końcu postanowił nas posłuchać. Opuścił grupę tancerzy, kierując się w stronę ławek. Zamarłem widząc jak chłopak upada na kolana.

– Kook!

Natychmiast doskoczyłem do niego na podłogę, chwytając go za ramiona.

– Wszystko w porządku. – Zapewniał słabym głosem.

Hoseok zaraz znalazł się przy nas. W odbiciu lustra mogłem zauważyć jak cała grupa powoli zaprzestaje tańczyć, skupiając swój wzrok na naszej trójce. Zmartwionym wzrokiem obserwowałem bladą twarz przyjaciela.

Chłopak wstał na lekko drżących nogach. Trzymałem go, bojąc się, że ponownie opadnie z sił. A przynajmniej taki miałem zamiar, dopóki nie strącił moich rąk z swojego ciała.

– Naprawdę, czuję się dobrze. – Mówił bez przekonania.

Wbrew słowom, chłopaka zaraz ponownie opadł z sił. Nie zdążyłem go wystarczająco mocno złapać, przez co ponownie upadł na podłogę. Klęknąłem przy nim wraz z Hoseokiem.

– Dość. Taehyung, pomóż mi zabrać go na ławkę.

Oboje złapaliśmy go pod ramiona, niemal go niosąc. Ostrożnie posadziliśmy go z brzegu sali. Spoglądałem na niego zmartwionym wzrokiem. Zaraz również miałem okazję widzieć jak czerwona stróżka skapuje z jego nosa na podłogę, a jego ręka szybko próbuje temu zaradzić.

– Niech ktoś przyniesie chusteczki i zimne ręczniki! – Odezwał się nauczyciel ponaglającym tonem.

Kilka osób wybiegło z sali. Po chwili dwie pary rąk podawały nam papier. Jungkook bladą ręką chwycił jeden z nich. Gdy tylko na chwilę odstawił dłoń od swojego nosa, by móc zamienić ją na chusteczkę, ponownie mogłem ujrzeć czerwony potok. Krwawi jak zarzynane cielę!

Zaraz Hoseok przejął zimne ręczniki, jeden z nich wylądował na karku chłopaka, drugi przytrzymywał przy jego czole. Usiadłem przed przyjacielem. Zamieniłem dłoń hyunga, na swoje ramię, opierając na nim czoło Jungkooka wraz z okładem.

– To nic takiego. – Odezwał się krwawiący. – Zaraz mi przejdzie.

– Przestań. – Powiedziałem nico zły faktem, że tak bagatelizuje stan swojego zdrowia.

– Niech ktoś pójdzie po pielęgniarkę. – Rozkazał nauczyciel.

– Skończyła dyżur godzinę temu.

– Świetnie. – Syknął pod nosem. – Wy wszyscy, nie macie co robić?! – Wstał, mierząc wszystkich groźnym wzrokiem. – Rozgrzewać się, rozciągać. Cokolwiek.

Wszyscy uczniowie udali się na drugą połowę sali nie chcąc denerwować nauczyciela. Ja zostałem przy naszym poszkodowanym. Starszy zaraz z powrotem do nas wrócił.

– Idź po telefon, ja tu z nim zostanę. Niech Jimin po niego przyjdzie.

Hoseok przejął pilnowanie Jungkooka, a ja udałem się do szatni. Szybko chwyciłem w dłonie telefon, wybierając numer hyunga. Nerwowo przechadzałem się po szatni, czekając aż odbierze.

– Taehyung? – Odezwał się zdziwiony. – Wiesz, że jestem teraz w pracy? – Jego ton był wyraźnie karcący.

– Z Jungkookiem coś się dzieje. – Zacząłem od najważniejszej informacji, która na pewno zwróci jego uwagę. – Proszę cię. Przyjedź do szkoły.

– Co? – Jego ton uległ wyraźnej zmianie.

– Przyjedź. Jesteśmy na sali, tam gdzie uczyłeś go tańczyć.

– Niedługo będę. – Powiedział, po czym się rozłączył.

Nawet sobie nie wyobrażałem, że możesz nie przyjechać. Nie, jeśli chodziło o Jungkooka. Nim wróciłem do sali, chwyciłem jeszcze pozostawiony tu swój ręcznik, zwilżając go zimną wodą. Zabrałem również trochę świeżego papieru.

Zaraz ponownie znalazłem się przy przyjacielu, zmieniając mu okład na świeży oraz dając nową porcję papieru. Tamten był już cały zakrwawiony.

– Przyjedzie?

– Oczywiście. – Odparłem.

Przez pewien czas milczeliśmy, jedynie obserwując Jungkooka.

– Lepiej się czujesz?

– Przecież mówiłem, że dobrze się czuje. – Powiedział z zatkanym nosem.

Tak, przekonałeś nas. A ja w pokoju mam Gucci Juniora.

– Przyciśnij mocniej. Musimy to zatamować.– Powiedział Hoseok, poprawiając jego rękę, trzymającą już w połowie czarowny papier. – Tae, idź do reszty. Ja tu z nim zostanę.

Niechętnie opuściłem przyjaciela. Udałem się do reszty znajomych. Wszyscy dyskretnie lub mniej spoglądali w stronę pochylonego Jungkooka.

– Na poprzednich lekcjach wyglądał normalnie. – Dyskutowali chłopaki z naszej klasy. – Dosyć poważnie to wyglądało. Dwa razy upadł i jeszcze ta krew z nosa. Mam nadzieję, że nic mu nie jest.

Ja również. Troskliwie spoglądałem w stronę przyjaciela. Na podłodze koło niego znajdowało się kilka plam krwi, które musiały się wydostać podczas zmiany papierów do tamowania.

– To pan Park? – Odezwał się jeden z kolegów.

Odwróciłem się w stronę drzwi. Ulżyło mi na jego widok. Lekko dysząc, nerwowym wzrokiem rozglądał się po sali.

– Co on tu robi? – Zaczęły rodzić się pytania. – Tae, wiesz coś?

Milczałem, nie chcąc wdawać się w dyskusję. Wolałem ukrywać nasze znajomości z Hoseokiem i Jiminem. Koledzy mogliby nie zareagować na to pozytywnie. Zaraz wymyśliliby, że poprzez tę znajomość załatwiamy sobie dobre oceny czy mamy jakąś taryfę ulgową.

Obserwowałem jak zmartwiony Jimin klęka przy chłopaku, zaraz odgarniając z jego czoła włosy i kładąc na nim swoją dłoń. Po chwili pochylił się by móc spojrzeć na twarz młodszego. Jungkook na chwilę odsunął chusteczkę od nosa, zaraz chowając ją w kieszeni spodenek. Czystym papierem przetarł ślady pod nosem po niedawnym krwotoku.

Młodszy nadal siedział ze spuszczoną głową, a między starszymi wywiązała się rozmowa. Ostatecznie chyba zdołali coś ustalić. Wzrok obydwu skupił się na mnie. Oho.

Hoseok wstał jak pierwszy zbliżając się do naszej grupy.

– Taehyung, idź po rzeczy Jungkooka i pomóż go zaprowadzić.

Nie powiedział gdzie, więc zgadywałem, że Jimin wszystko wie.

– I jeszcze... – Powiedział, gestem głowy proszę bym do niego podszedł. – Tu masz klucze do kantora wuefistów. – Zaczął szeptać, gdy znalazłem się przy nim. – Weź z kurtki moje klucze do samochodu i zaprowadźcie tam Jungkooka. Skończę szybciej zajęcia i ich odwiozę. Ty zaraz wracaj.

Skinąłem głową. W pierwszej kolejności podszedłem do już idącego Kooka i hyunga. Przyjaciel przez nikogo nie dał się prowadzić, szedł o własnych siłach. Oboje jednak cały czas byliśmy gotowi, gdyby nagle zasłabł. Będąc na korytarzu, udałem się do szatni po rzeczy młodszego, a następnie do pokoju wuefistów. Całe szczęście, nikogo tam nie było. Wziąłem klucze do samochodu Hoseoka i z nimi dołączyłem do kroczącej dwójki.

Odprowadziłem ich pod sam samochód. Zostawiłem im kluczyki, po czym wróciłem na salę. Grupa była w trakcie tańca. Zająłem miejsce z tyłu i po prostu dołączyłem do nich. Tak jak Hoseok powiedział, zajęcia skończyliśmy wcześniej. Po moim powrocie jeszcze dwa razy przećwiczyliśmy układ, po czym puścił na do szatni.

– Ej, Tae! – Koledzy złapali mnie tuż przed szatnią. – O co chodzi? Skąd Jungkook zna się z panem Parkiem?

Razem weszliśmy do środka.

– Przecież w drugiej klasie Park uczył go tańczyć po zajęciach. – Powiedziałem, zaczynając się przebierać.

– A no racja. – Przyznał jeden z nich. – No ale to i tak nie wyjaśnia, co on tu robi?

– Co wy się mnie o takie rzeczy wypytujecie? Pomyślelibyście o stanie Kooka, a nie zajmujecie się pierdołami.

Szybko skończyłem się przebierać, po czym udałem się w stronę parkingu. Nie byłem pewien czy na mnie czekają, ale nie zaszkodzi sprawdzić. Jak się okazało, samochód hyunga stał na swoim miejscu. Dopiero jak wszedłem do środka, zajmując miejsce z przodu, ruszyliśmy z miejsca.

Jimin hyung siedział z tyłu, cały czas zmartwionym wzrokiem obserwując Jungkooka.

– Co się właściwie stało?

– Zasłabł podczas zajęć. Później jak siadł to poszła mu krew z nosa. – Wyjaśnił najstarszy.

– Wszystko jest już w porządku. – Odezwał się Jungkook, wyraźnie nie w humorze. – Nic mi nie jest. Po prostu przez chwilę poczułem się gorzej. To nic takiego.

– Ostatnio mało jesz. – Zauważył Jimin.

– Nie mam apetytu. Poza tym naprawdę chcesz teraz co tym rozmawiać?! – Mówił wyraźnie zdenerwowany.

Pozostała część podróżny minęła nam w ciszy. Podczas drogi napisałem do cioci wiadomość, uprzedzając ją o tym, że wrócę później, a także odwołując moje spotkanie z Sooyeon. Po dotarciu pod blok, Jungkook nadal nie pozwalał sobie pomóc. Przynajmniej niosłem mu jego rzeczy.

– Połóż się, a ja zaraz przyniosę ci jakieś witaminy.

Przyjaciel bez słowa udał się do sypialni.

– Wygląda na to, że już trochę mu lepiej, jednak na tamtą chwile naprawdę nie wyglądało to fajnie.

– Dzięki, że do mnie zadzwoniliście.

– Nie będziesz miał przez to problemów w pracy?

– Nie, spokojnie. – Uśmiechnął się delikatnie.

– Dobra, zajmij się młodym, my sobie poradzimy.

– Przed zajęciami marudził mi, że jest zmęczony, więc może zaraz uda mu się zasnąć. – Odezwałem się.

Jimin skinął głową. Udał się do kuchni, by przygotować porcję witamin dla swojego narzeczonego, a ja wraz Hoseokiem usiedliśmy w salonie.


Jimin

Słysząc słowa Taehyunga zamarłem.

– Niedługo będę. – Powiedziałem, rozłączając się.

Spojrzałem w stronę naszej liderki. Wstałem z miejsca, podchodząc do kobiety.

– Noona, byłaby możliwość, żebym teraz wyszedł? Dzwonili do mnie ze szkoły, mój młodszy brat zasłabł i prosili bym po niego przyjechał. Obiecuję, że później wszystko nadrobię.

– Dobrze. Idź. Mam nadzieję, że nic mu poważnego nie jest.

Podziękowałem, po czym zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem z biura. Natychmiast złapałem taksówkę, która zawiozła mnie pod budynek szkoły. Po dotarciu na miejsce od razu ruszyłem w stronę sali, w której uczyłem Jungkooka tańczyć. Biegłem całą drogę.

Otworzyłem drzwi, szukając wśród grupy mojego króliczka. Odnalazłem go siedzącego z boku na ławce. Hoseok znajdował się tuż obok niego. Musiałem przyznać, że młodszy naprawdę wyglądał nie najlepiej. Na jego karku oraz czole znajdował się ręcznik, robiący najpewniej za zimny okład. Chłopak przy nosie trzymał zakrwawioną chusteczkę.

Natychmiast podbiegłem do mojego króliczka. Uklęknąłem przy nim odgarniając wilgotne włosy z czoła, z którego przed chwilą zniknął ręcznik. Czoło miał wręcz chłodne, lecz sądzę, że to zasługa okładu.

– Wszystko w porządku?

– Tak. – Mruknął młodszy.

Z troską spoglądałem na jego bladą twarz. Oj, słońce, co się dzieje? Jungkook odsunął od twarzy chusteczkę, sprawdzając chyba czy krwawienie ustało. Z nosa nic nie leciało, więc schował zużyty papier do kieszeni, przecierając jeszcze zaschniętą krew z górnej wargi.

– Wiem, że byłeś w pracy, ale nie miałem do kogo innego zadzwonić w tej sprawie. – Odezwał się przyjaciel.

– Dobrze zrobiłeś. Zabiorę go do domu.

– Podwiozę was. Zaprowadź go do mojego auta, a ja niedługo skończę zajęcia. Taehyung ci pomoże.

Oboje spojrzeliśmy na wymienionego chłopaka, który siedział wraz z innymi uczniami. Po chwili zbieraliśmy się do wyjścia. Chciałem go nieco wesprzeć, jednak on mi na to nie pozwolił, chcąc iść samemu.

Taehyung poszedł po rzeczy młodszego oraz klucze do samochodu Hoseoka. Przed wyjściem kazałem nałożyć Jungkookowi kurtkę na grzbiet. Dobrze, że miał na sobie długie spodnie. Zaraz znaleźliśmy się we wnętrzu samochodu. Taehyung zniknął, zostawiając nas samych.

– Przepraszam, że przeze mnie musiałem się zwolnić z pracy. – Powiedział unikając mojego wzroku.

– To nic takiego. Nie ma takiej rzeczy, której był nie przerwał ze względu na ciebie. Jesteś dla mnie najważniejszy skarbie.

Widziałem jak zaciska dłonie na kolanach, biorąc głębszy wdech. Co się tam rodzi w twojej główce? Czasami żałuję, że nie umiem czytać w myślach. Przytuliłem się do młodszego czując bijący od niego smutek. Nie miałem pojęcia co mogło wprowadzić go w taki nastrój. Czasami mam wrażenie, że coraz mniej go rozumiem. A przecież powinno być całkiem odwrotnie.

W końcu w samochodzie zjawił się Hoseok, zasiadając na miejscu kierowcy. Niedługo później zjawił się Taehyung, zajmując ostatnie wolne miejsce z przodu. Ruszyliśmy do naszego domu.

– Co właściwie się stało?

Wyjaśnienia nie za bardzo mnie ucieszyły. Młodszy oczywiście zapewniał, że czuje się dobrze. Jego wygląd wskazywał na coś innego, lecz musiałem przyznać, że wygląda nieco lepiej niż w chwili, gdy zjawiłem się na sali.

– Ostatnio mało jesz. – Wytknąłem mu.

– Naprawdę chcesz teraz co tym rozmawiać?! – Powiedział wyraźnie zdenerwowany podjętym tematem.

Kiedyś ty martwiłeś się o moją dietę, teraz ja martwię się o twoją. Będę musiał zacząć pilnować twoich posiłków. Pora na to, by to twój hyung zaczął przygotowywać ci śniadania do szkoły i pilnował by talerz był każdorazowo cały opróżniany.

Będąc już w domu poprosiłem Kookiego o położenie się w sypialni. Hoseok i Taehyung zajęli salon. Ja w tym czasie udałem się do kuchni i zacząłem szykować witaminy dla Jungkooka. Potrzebował czegoś na wzmocnienie. Po chwili szedłem do niego z kilkoma tabletkami oraz niewielkim posiłkiem.

– Proszę. – Powiedziałem, stawiając tackę na jego nogach.

Widziałem, że niechętnie zjada to co mu przygotowałem, po czym posłusznie połyka wszystkie tabletki.

– Mało jesz.

– Mówiłem, że ostatnio nie mam apetytu.

– Może to przez te tabletki? – Zauważyłem.

Bo to chyba zaczęło się niedługo po tym jak zaczął je brać.

– Nie, to trwa już dłużej. – Pokręcił głową. – Pewnie to przez stres przed egzaminami.

– Musisz dbać o siebie. Martwię się.

– Przepraszam. – Mruknął ze skruchą, zaraz zatapiając swój dziubek w kubku gorącej herbaty.

– Nie przepraszaj, tylko nie każ mi się o siebie zamartwiać i dbaj o siebie. Naprawdę się wystraszyłem, kiedy Taehyung do mnie zadzwonił. Bałem się, że coś ci się stało.

Widziałem, że chyba zaczynam u niego wzbudzać poczucie winy. Może przez to nieco zastanowi się nad swoim zachowaniem.

– A teraz prześpij się skarbie i odpocznij. W razie czego, wołaj.– Uśmiechnąłem się do niego, odgarniając włosy z jego czoła.– Kocham cię, Jungkookie.

– Ja ciebie też Jiminnie. Jeszcze raz przepraszam, że ciebie zmartwiłem.

Młodszy zaraz położył się na boku szybko zasypiając. Cieszyło mnie, że ostatnio nie miewał już problemów ze snem, jednak wolałbym by było tak bez udziału żadnych leków. Opakowanie mu się już kończy, niedługo ma kontrolę. Może więcej już nie będzie trzeba.

Ostrożnie wstałem i na paluszkach opuściłem sypialnie, nie chcąc go zbudzić. Po wyjściu skierowałem się do salonu, gdzie czekali na mnie Hobi z Taehyungiem. Gdy tylko wszedłem do pomieszczenia, wzrok obojga skupił się na mnie.

– Co z nim?

– Zasnął. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe osłabienie. Cały czas się uczy, czasami zapominając o posiłkach. Zdecydowanie się przemęcza.

– Będę pilnował, żeby w szkole zjadał śniadania. – Odezwał się Taehyung.

Podziękowałem szczerze młodszemu. Sam teraz będę musiał dobrze się o niego zatroszczyć. A już zaczynałem myśleć, że jest dobrze.

Chłopaki przez pewien czas dotrzymali mi towarzystwa, w końcu jednak opuszczając nasze mieszkanie. Niedługo później do domu zawitał Yoongi. Dosiadł się do mnie na kanapie. Wyjątkowo nie wyglądał na wykończonego pracą.

– Widzę, że nie było tak źle.

– Jakbyś zgadł. Ale teraz znowu zaczynam prace w domu.

Po części już mu współczułem.

– Jungkook, już wrócił ze szkoły?

– Tak. – Odparłem nieco smutno, co hyung od razu wyłapał.

– Co się stało? – Spytał natychmiast zmartwiony.

– Byłem wezwany do szkoły. W sumie to Tae z Hosekiem po mnie zadzwonili. Zasłabł na zajęciach i poszła mu krew z nosa.

– Co?! Nic mu nie jest?!

Na spokojnie wyjaśniłem mu całą sytuację. Nie wydawał się być mniej zmartwiony niż przed chwilą. Całkowicie podzielałem jego troskę. Oboje zgodnie stwierdziliśmy, że będziemy musieli zacząć go bardziej pilnować. Mam nadzieję, że Jungkook nam na to pozwoli i nie będzie utrudniał.

_____________________

Jak wrażenia po kolejnym rozdziale? Podobnie jak Jimin chciałabym umieć czytać wam w myślach by wiedzieć co sądzicie o każdej sytuacji naszych Jikooków.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top