Rozdział 43

Jimin

No i nadszedł czas, kiedy trzeba wracać do domu. Znowu trzeba będzie się wziąć za pracę. Dobrze, że Kookie ma jeszcze kilka dni wolnych od szkoły. Jechaliśmy właśnie samochodem do domu. Mama stwierdziła, że nas podwiezie. Jednym z powodów na pewno była ilość bagaży jaką mieliśmy do zabrania. Szczególnie Jungkook, chociaż i tak udało mi się go namówić do pozostawienia części u mnie.

Młodszy siedział oparty o szybę, wzrokiem przypatrując się krajobrazowi za nią. Trochę martwiłem się o niego. Tak jak sobie tego życzył, przez okres świąt nie rozmawialiśmy o zdarzeniu z jego rodzicami. Jednak to przecież nie sprawi, że problemu nie będzie. Nadal nie wyjaśniłem sobie z nim tej całej sprawy, a nie chciałem przez tę niewiedzę powiedzieć czegoś nieodpowiedniego. Dopóki nie dojedziemy do domu, dam mu jeszcze spokój. Później będziemy musieli poważnie porozmawiać.

Dzisiaj mieliśmy spotkać się z Yoongim. Po południu ma pociąg, więc w domu zobaczymy się dopiero koło wieczora. Uprzedzałem go, żeby za bardzo nie wypytywał nas o okres świąteczny. Oczywiście od razu się zmartwił, jednak zamierzałem mu wszystko wyjaśnić dopiero, gdy się spotkamy i będziemy mieć chwilę by porozmawiać na osobności.

Wziąłem głębszy wdech, po czym oparłem głowę na ramieniu młodszego. Posłałem mu buziaka, kiedy jego oczy spoczęły na mojej osobie. Jego ręka zaraz objęła mnie i przyciągnęła do siebie.

Nim się obejrzeliśmy, byliśmy już w Seoul. Na chwilę przymknęło mi się oko, a pozostałą część podróżny przebyliśmy w ciszy. Nie chciałem zmuszać go do rozmowy, jak nie miał na to ochoty. Na razie. Będąc na miejscu mama oczywiście musiała nam pomóc ze wszystkim. W końcu sama zapakowała nam trzy torby jedzenia.

– Zostanie pani na kawę? – Spytał Jungkook, gdy już wszystko zanieśliśmy do domu.

– Nie odmówię. – Uśmiechnęła. – Ale jeśli można to poproszę herbatę.

Czy teraz wychodzę na złego syna, samemu jako pierwszy nie wychodząc z tą propozycją? Kookie wstawił wodę, a ja zająłem się organizowaniem czegoś słodkiego. Po chwili nieśliśmy ciastka i parujące kubki do salonu. Wyszło na to, że tylko ja piłem kawę.

– To moja. – Powiedział Jungkook, szybko zabierając kubek, który położyłem przed moją mamą.

Wymieniliśmy naczynia i już po chwili każdy rozgrzewał się od wewnątrz ciepłym napojem.

– Jestem naprawdę pod wrażeniem. – Odezwała się mama. – Tu jest czysto.

– Nie jest łatwo, ale staramy się. – Zaśmiałem się.

Rozpoczęły się rozmowy o egzaminach Jungkooka oraz o mojej pracy. Mama spytała nas też o plany na najbliższe kilka miesięcy, lecz żadnych nie mieliśmy. No prawie, Jungkook teraz musiał skupić się na nauce, a później zamierzałem dopilnować by odpowiednio odpoczął po tak ciężkim okresie.

Po godzinie rozmów usłyszeliśmy klucz przekręcany w drzwiach.

– Już wraca?

Po chwili mieliśmy okazję ujrzeć hyunga, niepewnie zaglądającego do salonu. Pewnie widział nie nasze buty w przedpokoju i domyślił się, że mamy gości.

– Dzień dobry. – Ukłonił się.

– Dzień dobry. – Odparła z delikatnym uśmiechem.

Wstałem i przytuliłem Yoongiego na powitanie. Całkiem długo się nie widzieliśmy.

– Witaj hyung. – Usłyszałem Jungkooka.

– Co wyście tyle toreb nabrali? – Spytał starszy, a po chwili oberwał ode mnie w ramię. – Dobra, ja idę się rozpakować. Będę u siebie.

Głupek. Westchnąłem ciężko zajmując miejsce między moją mamą, a króliczkiem. Powróciliśmy do rozmów w międzyczasie przygotowując sobie po jeszcze jednej herbacie i kawie. Przez cały czas Jungkook wydawał się być w dobrym humorze, o czym świadczyło jego niezwykłe rozgadanie.

– Ja już będę się zbierała. W końcu trzeba jeszcze dojechać do domu.

Wstaliśmy i odprowadziliśmy ją do drzwi.

– Powodzenia Jungkookie na egzaminach, chociaż do tego czasu na pewno zadzwonię. Swoją drogą moglibyście częściej dzwonić. Jungkook, do ciebie również mówię. Nie patrz na tego karzełka, który zapomina o matce, tylko sam możesz do mnie zadzwonić.

– Mamo!

– Nie mamuj, tylko częściej do mnie dzwoń.

Fuknąłem wściekle, a Jungkook jedynie uśmiechał się rozbawiony, przytakując mojej mamie. Oboje przeciwko mnie! W końcu pożegnaliśmy się z nią, zaraz zostając sami w domu. Sami, razem z Yoongim.

Ruszyłem za młodszym, który od razu chciał posprzątać po wizycie mojej mamy. Wszystkie kubki i talerzyki zaraz wylądowały w zlewie. Już mój króliczek chciał opuścić kuchnię, kiedy zagrodziłem mu drogę. Przylgnąłem do jego ciała, rękoma chwytając jego biodra.

– Nie stęskniłeś się może za naszym łóżkiem? – Spytałem znacząco unosząc brwi. – Albo za innymi rzeczami z naszego domu?

Wspiąłem się na palcach, by mieć lepszy dostęp do jego ust. Niemal od razu wdarłem się językiem do środka. Zdziwiłem się, czując w jego ustach posmak alkoholu. Odsunąłem się, patrząc na niego pytająco.

– Piłeś? – Spytałem, trochę nie mogąc w to uwierzyć. – Kiedy?

On jedynie zacisnął wargi, uciekając ode mnie wzrokiem. Co się z nim ostatnio dzieje? Rozumiem, że może to nie jest najlepszy okres w jego życiu, jednak żeby sięgać po alkohol, od którego wcześniej tak stronił? Już drugi raz widzę, a raczej jestem światkiem tego jak sam sięgnął po procenty. Poprzednim razem się spił. Tym razem ilość była chyba bardziej subtelna.

– Wybacz, muszę się rozpakować. – Powiedział, wymijając mnie.

Skąd on wziął alkohol? Kiedy on go wypił? Przecież przez cały czas byłem przy nim. Mój podejrzliwy wzrok uciekł w stronę zlewu. Podszedłem do niego i sięgnąłem po kubek Kookiego. Już po samym powąchaniu można było coś wyczuć. Palcem starałem się zdobyć jakieś resztki napoju, następnie wkładając go do ust. Posmak alkoholu.

On do herbaty dolewał sobie procentów?! Dlatego tak gwałtownie zabrał mi swój kubek, gdy początkowo podałem go swojej mamie. Przez resztę spotkania zresztą również go pilnował. Nie zwróciłem na to zbyt szczególnej uwagi, a najwyraźniej powinienem.

Czy naprawdę mam go kontrolować na każdym korku? Teraz zdarza mu się sięgnąć po alkohol, a co później? Papierosy czy inne używki? Nie wiem czy to co go teraz spotkało, usprawiedliwia jego działania. Będę musiał schować cały zapas procentów w jedno miejsce i co jakiś czas sprawdzać jego ilość.

Udałem się na poszukiwania chłopaka. Cały bagaż z przedpokoju zniknął. W pierwszej kolejności zajrzałem do sypialni. Kilka toreb leżało przy ścianie, ale chłopaka brak. Wiedziony przeczuciem udałem się do garderoby. Nie myliłem się. Młodszy siedział na podłodze, wyrzucając rzeczy z torby.

– Jungkook, co robisz?

– Rozpakowuje się, nie widać? – Odparł nerwowo.

Klęknąłem przy nim, zaraz obejmując jego ciało.

– Zostaw mnie. – Warknął, lecz ja nie zamierzałem go słuchać.

Zostawił rzeczy, zaczynając próby odepchnięcia mnie od niego. Tak łatwo mu się nie dam. Wzmocniłem uścisk, a po chwili walki, w końcu wtulił się we mnie, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.

– Jak my sobie teraz... Przecież już w ogóle nie... będę w stanie się jakkolwiek dokładać do...

– Poradzimy sobie bez najmniejszego problemu. Przecież już nie ma co się nam zepsuć. – Powiedziałem, chcąc niego polepszyć atmosferę, lecz chyba niepotrzebnie. – Damy sobie radę. Nie martw się o to.

– Pójdę do pracy, hyung.

– Nie wygłupiaj się. Masz uczyć się do egzaminów, a później pięknie skończyć studia.

Przez kilkanaście minut uspokajałem Jungkooka, a przez kolejne kilkanaście przytulałem go do siebie, dopóki nie byłem pewnie, że naprawdę wszystko jest w porządku.

– Pomóc ci z...

– Nie. Sam dam radę.

Skinąłem głową, wstając z podłogi. Ale mi nogi zdrętwiały!

– I jeszcze, Jungkookie... Nie pij, proszę.

Chłopak nic nie odpowiedział, wracając do swoich bagaży. Wyszedłem z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Korzystając z okazji odwiedziłem pokój hyunga. Zastałem go leżącego w łóżku z tabletem w ręce.

– Myślałem, że pracę zaczynasz dopiero jutro?

Powinien korzystać z ostatnich chwil wolnego. Podszedłem do niego zajmując miejsce na łóżku. Po chwili objął mnie ramieniem, a ja wtuliłem się w jego ciało.

– Powiesz mi co się działo? – Spytał niemal szeptem.

– Dzień przed świętami rodzice wyrzucili Jungkooka z domu.

– Co?!

– Ciszej! – Zganiłem go. – Odprowadziłem go do domu, później próbowałem się z nim skontaktować, lecz nie odbierał, nie odpisywał, odrzucał moje połączenia. Dobrze, że wyczułem, że coś jest nie w porządku. Znalazłem go w drodze do jego domu. Siedział przemarznięty w parku na swoich torbach z czerwonymi od płaczu oczami.

– Nie wierzę.

– Od tego czasu cały czas był u mnie. Nie chciał o tym rozmawiać, więc nie naciskałem. – Mówiłem dalej. – Byłem u jego rodziców. Nie mogłem uwierzyć własnym uszom, jak rodzice mogą tak się wyrażać o własnym synu? Na odchodne dali mi resztę jego rzeczy.


Jungkook

Wczoraj do późnego wieczora rozpakowywałem swoje rzeczy. Starałem się nie myśleć za dużo o sytuacji, w której się znalazłem, lecz było to niemożliwe. To możliwe bym z tego powodu był coraz bardziej smutny, jednocześnie mając to głęboko gdzieś? Mam na to jednocześnie wywalone, czując tak cholerny zawód.

Jimin wstał jako pierwszy, udawałem, że nadal śpię. Wyszedłem z sypialni dopiero, gdy usłyszałem zamykające się drzwi wejściowe. Natknąłem się na Yoongiego. On jedynie przywitał ze mną, informując mnie, że w kuchni mam śniadanie. On sam również wyszedł pół godziny po Jiminie.

Hyungowie w drodze do pracy, a ja zostałem sam w domu. W pierwszej kolejności zjadłem śniadanie. Przynajmniej spróbowałem. Pozostałą część zostawiłem sobie na później. Nie mając za bardzo planów na zorganizowanie sobie czasu wolnego usiadłem przed swoim laptopem.

Postanowiłem zalogować się na forum. Nie zaglądałem do niego przez cały okres świąt. Nie miałem do tego głowy. A i Jiminnie cały czas był przy mnie. Przed wyjazdem postanowiłem sam napisać coś na forum. Szukałem pomocy i rad wśród już istniejących tematów, lecz byłem ciekaw co inni powiedzą o moim problemie. Potrzebowałem na swój sposób komukolwiek się wygadać. Mówienie do siebie nagrywając do wideo pamiętnika powoli mi nie wystarcza.

Zdziwiłem się widząc dużą liczbę powiadomień. Aż tyle osób odpowiedziało? Nim zasiadłem do czytania wszystkiego, wróciłem do kuchni po coś gorącego do picia. Gdy już w moich dłoniach znajdowała się ziołowa herbata, a ciało owinięte było kocem, otworzyłem utworzony przeze mnie temat.

W pierwszej kolejności na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Z czasem jednak znikł, pod wpływem kilku negatywnych komentarz. Które z nich to te prawdziwe? Nie podobało mi się, że kilka osób doradzało mi odejście od Jimina. Przecież to nie on tu jest problemem. Przecież właśnie dlatego boję się przerwać ten układ. Że Jiminnie wybierze Yoongiego, a nie mnie.

Jedna z odpowiedzi chociaż krótka wywołała nie długą dyskusję.

Nie myślałeś o przejściu się do psychologa?

Nie jestem czubkiem. Jednak chyba wiedziałem, co ktoś miał na myśli. Zaraz oczywiście zaczęły się negatywne komentarze dotyczące tego pomysłu. Autorka nie pozostawała bez dalszych wyjaśnień i odpowiedzi.

Nie chodziło mi, że coś z nim jest nie tak!! Tam się przynajmniej wygada i ktoś pomoże mu zrozumieć co czuje i podsunie jakieś sensowne rady! Co wy możecie wiedzieć po takim krótkim fragmencie? A psycholog wysłucha wszystkiego i dopiero na tej podstawie będzie mógł cokolwiek doradzić.

Później znów kilka kolejnych odpowiedzi było pozytywnym lub negatywnym wypowiadaniem się na temat tego pomysłu. potem były już następne rady i przemyślenia. Oczywiście znalazło się również kilka obelg w stronę mojej orientacji, jednak te komentarze zostały już zablokowane i ukryte przed oczami innych. Ja skupiłem się na tej jednej wypowiedzi, widząc w niej jakiś sens.

Może to wcale nie jest głupie? Ja naprawdę nie mam komu się wygadać. Samemu ciężko mi już podejmować jakąkolwiek decyzję odnośnie naszego rozszerzonego związku. Z drugiej strony nie mam pojęcia czy umiałbym się dostatecznie przed kimś obcym otworzyć. Chociaż mówią, że czasami łatwiej wygadać się nieznajomemu. A przecież taki psycholog ma jakieś doświadczenie w pomaganiu innym z problemami.

Ale za takich psychologów się chyba płaci. Teraz nie mam żadnego źródła finansowego. O jakimkolwiek wonie od rodziców to mogę jedynie pomarzyć. Mam jedynie swoje niewielkie oszczędności. A przecież i one mogą się niedługo skończyć.

Ostatecznie nadal nie za bardzo wiedziałem co robić. Jedyne w miarę rozsądne wyjście, a które w pierwszej kolejności nie rozdzielało mnie z Jiminem, było dla mnie mało dostępne ze względów finansowych.

Ile w ogóle się płaci za taką wizytę u psychologa?

Zaraz wszedłem na przeglądarkę i wpisałem odpowiednią frazę. Zakres cen oczywiście był ogromny. Po zawężeniu pola jedynie do Seoul, te o najniższej stawce odpadły. Super. Zamieszkaj w stolicy, mówili. Szkoda, że nie powiedzieli jak się w niej utrzymać.

Zaznaczyłem sobie kilka gabinetów z tańszej półki, znajdujące się nieopodal domu lub szkoły. Przecież nie będę jeździł na drugi koniec miasta. Nie to, żebym się już zdecydował czy w ogóle zjawię się u jakiegokolwiek psychologa.

Dobrze. Nie ma co za bardzo zadręczać się tym tematem. Teraz muszę się skupić na nauce do egzaminów. W końcu został mi nieco ponad miesiąc. Nie mogę pozwolić się odciągać za bardzo od nauki. W końcu od tego zależy moja przyszłość.

Jednak przed maratonem nauki chcę spędzić dzisiaj z Jiminem jeszcze trochę czasu. Naprawdę tego potrzebuję. Przez ponad tydzień była tylko nasza dwójka. Teraz do gry wrócił Yoongi. Chcę poczuć, że wszystko jest jak dawniej, że dla Jimina liczę się tylko ja.


Jimin

Myślałem, że w pierwszy dzień po świętach dadzą nam nieco spokoju. Myliłem się. Od razu puścili nas na głęboką wodę. Już teraz wiedziałem, że najbliższe kilka tygodni będę spędzał w większości przed tabletem. Jimin, pamiętaj, kochasz rysować i tworzyć, robisz to co kochasz.

Dlaczego nikt nie może mi płacić za uprawianie seksu z Jungkookiem, albo za samą miłość do niego? To by dopiero była praca marzeń.

Czułem niewysłowioną ulgę, kiedy czas pracy dobiegł końca. To wszystko było tylko na wpół wspaniałe. Wbrew oczekiwaniom związanym z dużą ilością pracy, nie pozwolono nam na typową pracę jedynie w domu. W efekcie czego najprawdopodobniej będziemy spędzać w pracy osiem godzin, a później następne kilka w domu ślęcząc nad projektem. Nie jestem pewien czy ekstra premia jest tego warta.

Wracałem do domu nieco nerwowy. Musiałem dokończyć pracę i zrobić kilka szkiców, dopóki mam głowę świeżą pomysłów i jeszcze wszytko pamiętam. Wchodząc do mieszkania szybko rozebrałem się z kurtki i ruszyłem do kuchni po coś do picia, by zaraz przenieść się do gabinetu.

– Jiminnie, zagramy w coś? – Usłyszałem wesoły głos Jungkooka.

– Nie teraz. Muszę popracować. – Mówiłem przechodząc przez salon.

– Przecież dopiero co wróciłeś z pracy.

– Mamy strasznie dużo roboty. Później, obiecuję. Daj mi godzinkę lub dwie. – Powiedziałem nim drzwi od gabinetu się za mną zamknęły.

Zasiadłem przed biurkiem odstawiając kawę na bok. Zaraz uruchomiłem swój laptop oraz tablet. Chciałem jak najwięcej zrobić, dopóki mam jeszcze jakiś pomysł i jako taki zapał.

Pochylałem się nad urządzeniami. Oczy i plecy zaczynały mnie już boleć. Może powinienem sobie zrobić chwilę przerwy? Spojrzałem na zegar. Co?! Siedziałem tu ponad trzy godziny! Natychmiast zapisałem swoją pracę, po czym odsunąłem się od biurka. Dosyć.

Urządzenia się wyłączały, a ja poczułem lekki ssanie w żołądku. Jednak jeszcze bardziej poczułem poczucie winy zjadające mnie od środka. Obiecałem Jungkookowi grę. Ciekawe czy nadal na mnie czeka?

Niepewnie wyjrzałem zza drzwi gabinetu. Światło w salonie się świeciło. Ostrożnie wyszedłem kierując się w tamtą stronę. Zastałem tam tylko Yoongiego przed telewizorem.

– Gdzie Jungkook?

– Poszedł uczyć się do Tae.

– Taehyng już wrócił?

– Najwyraźniej. – Wzruszył ramionami.

Westchnąłem ciężko, siadając na kanapie. Schrzaniłem.

– Dawno poszedł? Bardzo był zły?

– Był trochę zawiedziony. Naprawdę liczył, że spędzicie trochę czasu. – Ściszył telewizor, odwracając się w moją stronę. – Naprawdę nie mogłeś odpuścić i trochę z nim posiedzieć? Był tu sam niemal przez osiem godzin, a później wszyscy go olali.

Spojrzałem na niego znacząco.

– Również miałem trochę pracy. Jednak ja skończyłem sobie to wytykać pół godziny temu.

No świetnie.


Jungkook

Siedziałem w kawiarni popijając już trzecią gorącą czekoladę. Miałem naprawdę dosyć, jednak nie chciałem jeszcze wracać do domu. Chciałem korzystać z ostatniego dnia wolnego, ponieważ obiecałem sobie, że od jutra zaczynam ostrą naukę do egzaminów.

Co prawda ten dzień planowałem spędzić z Jiminem, jednak nie wyszło. Naprawdę starałem się nie być na niego zły. Przecież nie jego wina, że w pracy będą mieli teraz trudny okres. Czułem się jednak trochę zawiedziony tym, że nie znalazł dla mnie czasu.

Miałem też małe wyrzuty sumienia, że nakłamałem Yoongiemu o wyjściu do Tae. Przyjaciel wracał dopiero pod koniec tygodnia, jednak żadna lepsza wymówka nie przyszła mi do głowy. A przecież oni nie będą mieli jak tego sprawdzić.

Plus był taki, że ostatecznie jednak zapisałem się do tego głupiego psychologa. Stwierdziłem jednak, że dopóki mam jakiś dziwny przypływ odwagi i chęci, to już umówię się na wizytę. Była ona dopiero za trzy tygodnie. Do tego czasu mogę się jeszcze rozmyślić. W duchu liczyłem trochę na to, że jakoś samemu uda mi się ze wszystkim uporać i nie będę potrzebował niczyjej pomocy.

Spojrzałem w stronę okna. Niebo przesłaniały już ciemne chmury. Może pora już wracać? Chyba wystarczająco długo mnie nie było. Wstałem od stołu, zapłaciłem za wszystkie wypite filiżanki, po czy wyszedłem z lokalu.

W drodze powrotnej zatrzymałem się przy bankomacie by wybrać trochę pieniędzy. Nieco zdziwiłem się widząc saldo swojego konta. Stanąłem z boku zaraz logując się na stronę banku w telefonie. Otworzyłem szerzej oczy widząc ostatni przelew przychodzący. Westchnąłem ciężko, mając zamiar wyjaśnić to w najbliższej przyszłości.

Powrót do domu nie zajął mi dużo czasu. Jednak wróciłem na tyle późno, że żywiłem pewną nadzieję, że hyungowie leżą już w łóżkach. Jutro oboje mają na rano do pracy. Muszą się wyspać. Żaden z nich również do mnie nie pisał, więc była szansa, że nie czekają na mnie lub nawet sądzą, że będę spał u przyjaciela.

Wszedłem do domu, nasłuchując wszelkich odgłosów. Niemal wszędzie panowały ciemności. Jedynie z salonu jakby dochodziły ciche szmery. Podchodząc bliżej zauważyłem również lekką mrugającą poświatę. Telewizor.

Wchodząc nieco w głąb pomieszczenia zauważyłem siedzącego Yoongiego na kanapie. Spał. Pokręciłem głową, podchodząc do niego bliżej. Wyłączyłem telewizor, po czym pochyliłem się nad starszym. Wydaje się ważyć mniej niż Jimin, powinienem dać radę przenieść go do jego pokoju. Chwyciłem go, po chwili podnosząc z kanapy. Miałem rację, był nieco lżejszy.

W czasie tej krótkiej drogi jego ręce zdążyły opleść moją szyję, i nieco wtulić się we mnie. Było to na swój sposób urocze. Nogą otworzyłem uchylone drzwi jego pokoju, po czym wszedłem do środka. Ostrożnie odłożyłem go na łóżko, jednak miałem mały problem z odczepieniem go od siebie.

– Jungkook? – Mruknął, rozchylając nieco oczy.

– Tak. – Odparłem cicho, nie chcąc go za bardzo wybudzać.– Śpij.

– Zostań ze mną trochę.

– Hyung...

– Nie widzieliśmy się dawno. Nie chcesz spędzić ze mną chociaż chwili? – Powiedział jakby z lekkim żalem w głosie.

Zrobiło mi się przykro. Przez to wszystko nieco zapomniałem o hyungu i o jego uczuciach. Poczułem się źle, że nawet nie chciałem o nim pamiętać. Przecież sam lubię Yoongiego, a on mnie również, tyle że chyba nieco mocniej.

Nie powinienem odsuwać się od niego, tylko dlatego, że boję się, że w końcu zabierze mi Jimina. W końcu przecież zgodziłem się na ten układ, w którym nadal tkwiliśmy. Skoro to trwa, to nie powinienem tak zaniedbywać hyunga. Jednak wiedziałem, że nie będę w stanie pozwolić mu na to co na początku. W tej chwili nie wyobrażam sobie, żeby moje usta dotknęły innych niż Jimina.

Ale przecież mogę pozwolić na to by czasem mnie przytulił czy objął, a ostatnimi czasy nawet tego starałem się unikać.

– Dobrze, zostanę dopóki nie zaśniesz. – Odparłem.

Ułożyłem się obok niego. Starszy na szczęście nie wtulał się we mnie, przez co później miałbym problem z wyswobodzeniem się z jego objęć. Leżał obok mnie powoli zasypiając. Przyglądałem się jego twarzy. Nigdy jeszcze nie widziałem by na niej pojawił się całkowity wyraz spokoju czy niewinności. Zawsze miała w sobie coś z zawziętości czy po prostu pewności siebie.

Starszy dość szybko powrócił do krainy snów, dzięki czemu mogłem opuścić jego pokój. Zaliczyłem szybką wizytę w łazience, po czym udałem się do sypialni. Cicho ściągnąłem się z siebie ubranie, po czym wślizgnąłem się po kołdrę po swojej stronie, obok śpiącego Jimina.

Zaraz jednak poczułem wtulające się we mnie ciało.

– Przepraszam, że dzisiaj tak wyszło. – Wyszeptał spokojnie.

– Przecież nic się nie stało. – Również mówiłem ściszonym głosem.

– Ale obiecałem ci grę.

– Praca jest ważniejsza. Jeszcze będziemy mieli czas na wspólną grę. – Starałem się zmniejszyć jego poczucie winy. – Dlaczego hyung spał na siedząco w salonie?

– Oglądał jakiś film, pewnie mu się przysnęło.

Może teraz nie jest najgorszy czas na...

– Hyung, co miał znaczyć ten przelew.

– To co w tytule. Twoje kieszonkowe.

– Hyung, ja się zastanawiam czy nie powinienem iść do pracy, żeby jakoś nas wspomóc finansowo, a ty...

– Jungkook. Rozmawialiśmy już kiedyś o tym. Żadnej pracy dopóki nie skończysz studiów. Dam radę. Utrzymam nas bez niczyjej pomocy. – Mówił nadal cicho, lecz już nieco mniej spokojnie. – Bez Yoongiego też dałbym radę.

Mój mały uparciuch. Tylko ja nie byłem tego taki pewien. Nic nie mówiłem, nie chcąc by poczuł, że w niego nie wierzę.

– Tak więc, ty nie chodzisz do pracy, tylko ładnie się uczysz. – Mówił z wcześniejszym spokojem. – Otrzymujesz ode mnie co tydzień jakieś drobne kieszonkowe.

– Wcale nie potrzebuje...

– Kookie. – Przerwał mi. – Każdy ma jakieś swoje wydatki. Przeze mnie... – Zawahał się. – Po prostu nie narzekaj. Dobrze?

Chciałeś powiedzieć, że sprawa z moimi rodzicami to twoja wina? Nie prawda, wszystko z pełną odpowiedzialnością biorę na siebie, jak jest w rzeczywistości.

– Jiminnie, śpijmy już.

– Dobrze. Kocham cię skarbie. – Powiedział całując mój kark.

Mógłbym słuchać tego od ciebie do końca życia i nigdy by mi się nie znudziło, nigdy nie stwierdziłbym, że mam dosyć.

– Ja ciebie również. – Odparłem z delikatnym uśmiechem.

______________________________

Może nadejdzie jakaś chwila spokoju, jak sądzicie? Damy im odpocząć?

Liczycie może na jakiś tajemniczy zwrot akcji? Wiecie, te pościgi, te wybuchy? XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top