Rozdział 4

Jakoś na razie nie umiem was dłużej przetrzymać z rozdziałami, sama będąc ciekawa waszych reakcji.

_______________________

Jungkook

Miałem jeszcze chwilę wolnego czasu. Usiadłem przed laptopem, a następnie uruchomiłem odpowiedni program. Po chwili mogłem już obserwować siebie na ekranie monitora.

Czasami nadal łapała mnie trema, nawet przed samym sobą. Jednak jeśli w przyszłości naprawdę chciałem zostać wokalistą, to obiektyw czy widownia nie powinny być dla mnie problemem. Myślałem, że prowadzenie tego wideo pamiętnika mi w tym pomoże. Jak na razie niezbyt działało, jednak za bardzo przyzwyczaiłem się do tej formy pamiętnika, by tak po prostu zrezygnować.

Jak zawsze zacząłem od daty.

- Wczoraj koło południa wróciłem z szkolnej wycieczki.- Powiedziałem, kątem oka zerkając w stronę pustej już torby.- Jedno co mogę o niej powiedzieć, to że szybko jej nie zapomnę.

Zacząłem opowiadać o dostaniu samotnie pokoju, o wspólnym wyjściu na miasto i pozostawieniu mnie samego. A następnie o zwiedzaniu i zatruciu pokarmowym, które trzymało mnie niemal do wczorajszego wieczora. W mojej opowieści oczywiście nie mogło zabraknąć...

- Jakoś dziwnie mi mówić do niego hyung. Później za każdym razem miałem ochotę powiedzieć pan Park, ale wiem, że zaraz zwróciłby mi uwagę.- Powiedziałem przecierając twarz.- W sumie to pod koniec wyjazdu Jimin hyung okazał się być bardzo miły, można powiedzieć, że go polubiłem.

Westchnąłem ciężko.

- Ale teraz raczej nie będzie okazji by go spotkać. W sumie to z pewnej strony dobrze, bo hyung często wprowadzał mnie w zakłopotanie.- Przyznałem spuszczając wzrok.- Skąd u niego tyle śmiałości? Jego zachowanie mnie onieśmielało. Ciężko było mi jakkolwiek bronić się przed nim.

Dodałem jeszcze kilka słów na temat zbliżającego się tygodnia, po czym zakończyłem nagrywanie. Filmik wyszedł dość długi, ale też miałem o czym mówić. Zmieniłem nazwę pliku, po czym przeniosłem go w odpowiednie miejsce.

Wyłączyłem laptop, po czym położyłem się wygodnie na łóżku. Założyłem ręce pod głowę i zamknąłem oczy. Znowu się nie wyspałem, lecz nie można było tego porównywać z wczorajszym stanem, gdzie po prostu byłem żywym trupem.

O mało nie dostałem zawału, kiedy poczułem dłonie łaskoczące moje boki. Kiedy on wszedł?!

- Tae, oszalałeś?!- Starałem się powstrzymać od śmiechu.

- Nie ma spania, bo cię jeszcze ktoś ukradnie.

Przestał mnie atakować, po czym przeniósł się na swoje łóżko.

- Nadal nie odpocząłeś po wyciecze?

- Jeszcze jedna noc i powinno być w porządku.

- Fajnie było, ale szkoda, że zamiast jakiegoś nauczyciela jechał ten Park.

- Coś się tak na niego uwziął?- Spytałem podnosząc się na łokciach.

- Nie podobało mi się to jak się do ciebie przyczepił. Na twoim miejscu starałbym się trzymać od niego z daleka.

Zmarszczyłem zdziwiony brwi.

- Przecież i tak już nie będzie nawet okazji go znowu spotkać.

O co mu chodziło? Skąd takie uprzedzenie? Pokręciłem głową, nie chcąc sobie zaprzątać myśli takimi sprawami.

- Idziemy obejrzeć coś w świetlicy? Może telewizor będzie wolny.

Twarz przyjaciela rozpogodziła się. Skinął energicznie głową. Oboje wstaliśmy z łóżka i udaliśmy się do świetlicy na parterze.


Jimin

Spojrzałem na zegarek. Była niemal jedenasta. Chyba najwyższa pora już wstawać. Podniosłem się leniwie z łóżka. Powolnymi krokami skierowałem się w pierwszej kolejności w stronę łazienki. Później odwiedziłem moją małą garderobę. Stamtąd poczłapałem w stronę kuchni. Nie miałem na nic siły. Miałem nadzieję, że chociaż gorąca kawa jakoś postawi mnie na nogi.

Po śniadaniu i obudzeniu się, usiadłem w gabinecie przed komputerem. Ponownie zacząłem przeglądać ogłoszenia o pracę. Smętnym wzrokiem i z grymasem na twarzy przyglądałem się ofertom. Już pomijając fakt, że większość tego była kiepsko płatna, to było mało ogłoszeń w kierunku, który mnie interesował.

Po długich minutach poszukiwań postanowiłem zmienić taktykę. Zacząłem szukać firm w odpowiedniej branży i do nich wysyłałem swoje CV. Może gdzieś akurat będą szukali grafika i ktoś zaproponuje mi pracę. Jeśli nie to zawsze zostaje ogłoszenie się i poszukania pojedynczych klientów na własną rękę. Jednak wiedziałem, że z tego dużych pieniędzy nie będzie.

Tak leniwie i nieproduktywnie minął mi czas aż do południa. Wtedy postanowiłem oderwać się od komputera, by ponownie napełnić żołądek. Nie zdążyłem jeszcze zacząć sobie przygotowywać posiłku, jak usłyszałem dzwonek do drzwi. Kogo to niesie?

- Bierz torbę i idziemy na siłownię.- Powiedział na przywitanie przyjaciel.

- Stary, dzisiaj niedziela.

- Dawno razem nie ćwiczyliśmy. A skoro już wróciłeś do żywych to pora wrócić do starej rutyny.

- To przypomnę ci, że na pewno nie chodziliśmy na siłkę w niedzielę.

- Tak, ale jutro oboje będziemy trzeźwieć, więc idziemy teraz.

Westchnąłem ciężko. Chwila... Trzeźwieć? Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. Widziałem jak wywraca oczami.

- Wiem, że dopiero jutro masz urodzinki, jednak ja do pracy idę dopiero w wtorek, więc dzisiaj jest dobry dzień by to świętować, a jutro trzeźwieć. Poza tym po prostu się rusz.

Nie miałem siły z nim dyskutować. Obiad będzie musiał poczekać. Zabrałem torbę z rzeczami na siłownię, po czym wyszedłem z mieszkania. Na dworze okazało się być chłodniej niż sądziłem. Ciepłe dni już chyba tylko pozostaną w mojej pamięci, aż do nadejścia wiosny.

Dobrze tak było poćwiczyć w czyimś towarzystwie. Samemu to nie to samo. We dwójkę zawsze wchodził mały element rywalizacji, chociaż żaden nie mówił tego głośno. Po dwóch godzinach oboje byliśmy cali spoceni i wymęczeni. Prysznic był prawdziwym ukojeniem.

Udaliśmy się do mojego mieszkania, by odłożyć torby. Obiad postanowiliśmy zjeść na mieście. Zdecydowaliśmy wybrać się do jednej z knajpek, do której swego czasu często chadzaliśmy. Mieli tam naprawdę dobre jedzenia za niewielką cenę, co w czasach studenckich było bardzo ważne.

- Ciesz się ostatnimi chwilami młodości.- Zaśmiał się, gdy w końcu nadeszła chwila wolnego.

- Ta, od jutra już będę stary.- Powiedziałem z sarkazmem.- Lepiej opowiadaj co tam u ciebie, bo tak naprawdę nie mieliśmy okazji porządnie porozmawiać.

Dobra, mieliśmy całą masę okazji, lecz tego nie zrobiliśmy. Poruszaliśmy tematy, które mnie interesowały, jednak jest jeszcze wiele rzeczy, które działy się podczas tych dwóch miesięcy, kiedy się nie widzieliśmy.

- Jakaś nowa dziewczyna?

- Nie, cały czas ta sama.- Powiedział z delikatnym uśmiechem.- Chim, wspominałem ci już.- Burknął.

Możliwe, ale naprawdę nie pamiętałem. Byłem wtedy pijany?

- Przepraszam.- Odparłem, szybko starałem sobie przypomnieć jego dziewczynę.- To już szmat czasu. Robi się chyba poważnie, co?

- Jest poważnie.- Potwierdził moje przypuszczenia.- Mieszkamy razem.

- No proszę. Czyżby ktoś w końcu usidlił Hobiego? Jeszcze trochę i przestaniesz być takim dzikim ogierem, o ile jeśli już cię nie ujarzmiła. Czyli rozumiem nie mam co liczyć na wspólne wyrywanie?

- Wszyscy są twoi.- Powiedział zadowolony.

Przez chwilę wróciliśmy do konsumowania posiłku. Trzeba było napełnić żołądek, by później móc spokojnie pić. Szybko skończyliśmy posiłek, by zaraz potem móc ruszać na miasto.

- Najpierw jakaś imprezka, a później już spokojne picie?- Zaproponowałem.

- Ty jesteś jubilatem.

W pierwszej kolejności wybraliśmy się do jednego z klubów, który dobrze znaliśmy. Zaglądali tu sami homo lub bi. Tak więc spokojnie można było zarywać do kogo tylko się chciało, bez obaw na pomyłkę.

Zabawa trwała do późnych godzin wieczornych. Szczerze mówiąc kilka osób mogło posiadać zdolności by w moich spodniach zrobiło się ciasno. Jednak starałem się do tego nie dopuścić, ponieważ później byłoby ciężko z pozbyciem się tego problemu. Nie jestem sam. Co innego, gdyby Hobi również coś wyrwał. Wtedy prawdopodobnie zabawa przeniosłaby się do mojej sypialni i pokoju gościnnego.

Gdy obaj byliśmy już zmęczeni, postanowiliśmy skupić się na pozbyciu stanu trzeźwości. Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików. Hoseok poszedł po zapas, który okazał się być większy niż przypuszczałem.

- Nie będę co chwila latał do baru.- Wyjaśnił.

Uniosłem obie ręce w górę. Przecież ja nic nie mówię. Po chwili zaczęło się spokojne opróżnianie kieliszków.

- Jeszcze nie wymyśliłem jaka będzie moja wygrana w ramach zakładu.- Powiedział zadowolony.

- Nie bądź taki pewny siebie. Zakład dopiero się zaczął.

- Nadal nie mogę sobie wyobrazić by ta cnotka pozwoliła ci na cokolwiek. Poza tym mam wrażenie, że Taehyung, jego przyjaciel, może okazać się być dla ciebie sporą przeszkodą. Chociaż jestem ciekaw czy ci się uda i w jaki sposób.

Również miałem takie podejrzenie.

- Spokojnie, poradzę sobie. Oboje mieszkają w internacie?

Wiedziałem, że Jungkook tak. Jednak co z jego strażnikiem?

- Tak. Mają wspólny pokój. Czasami mam tam dyżury. Jungkook raczej trzyma się w grupie. Rzadko zostaje gdzieś sam.

- Musi być jakiś sposób by się do niego dostać.

- Z wejściem do internatu nie będziesz miał większych problemów. Przedstawię cię koleżance, trochę ją zabajerujesz i będziesz miał tam wolny wstęp.

No to jeden problem z głowy. Pozostał ten jednorożec.

- Chodzą na te same zajęcia? Nie ma jakiś zajęć dodatkowych, na które nie chodziliby razem?

Widziałem zastanowienie na twarzy przyjaciela. Dopiero po opróżnieniu kieliszka wyglądał jakby doznał olśnienia.

- Taehung chodzi na dodatkowe zajęcia z tańca, które prowadzę. Jungkook pojawił się na kilku z nich na początku roku szkolnego, po czym zrezygnował. Z tego co wiem, to on chyba uczęszcza na zajęcia wokalne.

Uśmiechnąłem się zwycięsko.

- Kiedy są te zajęcia?

- W wtorek i piątek po ich lekcjach. Miałbyś półtorej godziny. Dąłbym ci znać, gdy skończę zajęcia. Wtedy byś się ulotnił, by go nie spotkać. Zajęcia wokalne są chyba w poniedziałki i środy. Wtedy też możesz coś wykombinować. Jego przyjaciel będzie w internacie, a on w szkole. W czasie drogi powrotnej mógłbyś go zaczepić.

- Czyżby ktoś tu pomagał mi wygrać zakład? Aż tak chcesz przegrać?

- Nie, po prostu nadal nie wierzę, że ci się uda. A jeśli jednak przegram, to wielkie brawa dla ciebie. Moim zdaniem to tak jakbyś próbował uwieść zakonnice.

- Pamiętaj, że nawet zakonnicą mogą rządzić hormony. Szczególnie tak młodą.

Zaśmialiśmy się, po czym wróciliśmy do picia. Po alkoholu wzięło nas na wspominki, więc przez pół wieczora wspominaliśmy studenckie, jak i szkolne czasy. Znaliśmy się zbyt długo i spędziliśmy za sobą za dużo czasu by mieć co nowego opowiadać drugiemu. Tematy z tej kategorii się już skończyły.

W końcu czując się już wystarczająco nietrzeźwym, zdecydowaliśmy się na powrót do domu.

- Taksówka, nogi czy autobus?- Spytał po zapłaceniu rachunku.

Taksówka- bezpiecznie, możliwość wymiotowania, obedrą nas z kasy. Autobus- względnie bezpiecznie, możliwość wymiotowania, w miarę tanio. Nogi- mogą nas napaść, zero wymiotów, darmocha. Kurczę...

- Biorę taksówkę, nie będę godzinę czekał aż się zastanowisz.

- Wcale długo się nie zastanawiam.- Oburzyłem się.

- Stary, zawiesiłeś się na dwie minuty. Taksówka już jedzie.

No i dobra. Przynajmniej nas nie okradną. Rozluźnieni i w dobrych nastrojach wyszliśmy z lokalu. Chłodne powietrze przyjemnie orzeźwiało i było miłą odmianą od zaduchu panującego wewnątrz lokalu.

Długo nie musieliśmy czekać na zjawienie się taksówki. Hobi od razu podał mu mój numer.

- Kto ci powiedział, że możesz u mnie nocować?- Zażartowałem.

- Twoje pijane dupsko. Suń się na tym fotelu. Sam nie jesteś.

Powrót do domu nie minął w ciszy, kierowca kilkakrotnie nas uciszał. Obawiałem się, że policzy sobie za to ekstra. W końcu znaleźliśmy się pod blokiem, w którym wynajmowałem mieszkanie. Koszty jakie ponieśliśmy za transport, tak jak przypuszczałem, nie były takie małe.

Cieszyłem się mogąc znów być we własnych czterech ścianach. Nie udaliśmy się prosto w stronę łóżek. Zasiedliśmy na kanapie przed telewizorem. Wysiedziałem może kilka minut.

- Idę zapalić.

- ChimChim, jest prawie czwarta nad ranem. Daj spokój.

Zignorowałem go. Wyciągnąłem z szafki obok paczkę papierosów i skierowałem się w stronę balkonu. Zimno, stwierdziłem, czując na sobie podmuch wiatru. Jednak nie miałem ochoty wracać po bluzę. Stanąłem w progu i zaciągnąłem się dymem.

Po chwili dołączył do mnie przyjaciel. Wyciągnąłem w jego stronę opakowanie z papierosami, lecz odmówił.

- Myślałem, że się już odzwyczaiłeś?

- Gdyby nie nadarzyła się okazję, że nie śpię o tej godzinie, nie zapaliłbym. Dobrze o tym wiesz. A podczas nauki do egzaminów poprawkowych trochę nocy się zarwało.

- Dobrze chociaż, że teraz już nie będziesz miał za wiele takich okazji.

Zapadła cisza. Oboje wpatrywaliśmy się przed siebie w nocne niebo.

- Będę sikał ze śmiechu, jeśli się okaże, że młody ma większego od ciebie.- Powiedział, powstrzymując się od śmiechu.

Szturchnąłem go mało delikatnie.


Jungkook

Byłem wykończony. Powrót do szkoły po wycieczce był jeszcze gorszy niż przypuszczałem. Wczoraj pani od biologii zaskoczyła nas niezapowiedzianą kartkówką. Dzisiaj pani od matmy wpadła na ten sam genialny pomysł. Już wiedziałem, że mogę szykować się na poprawę. Boję się pomyśleć, co będzie jutro.

Szybko zjadłem obiad w stołówce, po czym udałem się do siebie. Zdawałem sobie sprawę, że jeżeli teraz nie wezmę się za naukę, kiedy mam cisze i spokój, ponieważ Tae był na dodatkowych zajęciach, to później w jego obecności nie będę w stanie się czegokolwiek nauczyć.

Wyciągnąłem książki i zeszyt od matematyki, otwierając je na ostatnich tematach. Jeśli tego nie zrozumiem, to już po mnie. Już i tak obawiałem się co rodzice powiedzą na kolejną jedynkę, jeśli zajrzą do elektronicznego dziennika.

Materiały do nauki przygotowane. Teraz nic tylko się uczyć.

Miałem zaledwie kilkanaście minut spokoju. Zdążyłem zrobić zaledwie dwa zadania, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Obróciłem się na krześle, z cichym westchnieniem. Powiedzenie, że się zdziwiłem, widząc osobę wchodzącą do środka, to było mało powiedziane. Co on tutaj robi?!

- Cześć.- Przywitał się z uśmiechem.- Miałem spotkać się z Hoseokiem, ale okazało się, że przyszedłem za wcześnie.

- Prowadzi zajęcia dodatkowe z tańca.- Potwierdziłem.

- Tak więc chodzę sobie po internacie i zaglądam, gdzie się da.- Kontynuował.- Cóż, będę musiał poczekać, aż skończy zajęcia.

Widziałem jak jego wzrok ucieka z mojej osoby na jakiś punkt za mną.

- Jakiś sprawdzian niedługo?- Spytał, najwyraźniej zauważając książki i zeszyty.

- Raczej poprawa.- Stwierdziłem smętnie.

- Z czego?- Wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi.

- Matematyka.

- Pokaż, z czym masz problem.

Podszedł do biurka, przyciągając sobie wolne krzesło, zasiadając tuż obok mnie. Pochylił się nad moimi książkami, przeglądając ostatnio przerabiane tematy.

- Masz bardzo ładne pismo.- Stwierdził.- A to wcale nie jest takie trudne na jakie wygląda. Gdzie masz jakiś ołówek?

- Nie musi hyung.- Musiałem się pilnować, by przez przypadek nie powiedzieć „pan".

- Daj spokój. I tak musze czekać, a w tym czasie mogę ci przynajmniej pomóc przygotować się na poprawę.

Naprawdę nie musiał. Widziałem jednak, że raczej nie uda mi się go odwieść od tego pomysłu. Pochyliłem się nad książkami, słuchając hyunga. Jego sposób tłumaczenia zadań i przykładów był całkiem inny niż naszej nauczycielki. Szczerze był mówiąc, bardziej przystępny i zrozumiały. Zaczynałem w końcu rozumieć, o co w tym wszystkich chodzi, czego potwierdzeniem były dobrze wykonywane zadania.

Liczyłem kolejny z rzędu przykład. Był trudniejszy od pozostałych. Nie poddawałem się, próbując w jakiś sposób osiągnąć właściwy wynik. Znieruchomiałem, czując czyjąś niewielką, aczkolwiek miękką dłoń na karku. Kątem oka spojrzałem na pana Parka. Siedział z półuśmiechem na twarzy i delikatnie masował mi kark swoją dłonią.

- Co hyung robi?

- Jesteś strasznie spięty. Może chwila przerwy od zadań?

Nie za bardzo wiedząc, jak odpowiedzieć, po prostu skinąłem głową. Odłożyłem ołówek i oparłem się o krzesło. Dotyk jego dłoni nie zniknął. Mimo iż czułem się przez to nieswojo, nie mogłem powiedzieć, że nie było to miłe.

- Twój kolega zgaduje jest na zajęciach z tańca. Też chodzisz na jakieś?

- Tak. Na śpiew.

- Chciałbym mieć okazję usłyszeć jak śpiewasz.- Przyznał się, ukazując swoje białe ząbki.

Jak na niego patrzę, mam wrażenie, że mam do czynienia z jakąś gwiazdą. Z powodzeniem mógłby pracować jako model, albo być głównym tancerzem w jakimś zespole.

- Wiążesz z tym jakąś przyszłość? Z śpiewem? - Dopytywał dalej, nie przestając masować mojego karku.

- Chcę iść na studia na wokalistykę, ale nie wiem czy się do tego nadaję.- Przyznałem z grymasem.- Poza tym są tam również zajęcia z tańca. Dlatego też powinienem teraz na nie chodzić, ale jakoś nie mogę się przełamać do tańczenia z innymi.

Poza tym nie wiem czy dobry głos i zamiłowanie do muzyki wystarczą, pomyślałem. Hyungowi przez cały czas nie schodził uśmiech z twarzy.

- Z tym drugim to może i mogę jakoś pomóc. Spytam się Hoseoka, co przerabia z resztą i możemy to samo przećwiczyć.

Dobry pomysł, jednak nie wiedziałem, czy będę w stanie z nim ćwiczyć. Był strasznie onieśmielający, chociaż nie tak jak na początku. Z drugie strony było to lepsze niż ćwiczenie z całą grupą. W ostatniej klasie i tak miałem zamiar chodzić na zajęcia do pana Junga, a gdyby hyung mnie trochę poduczył, może nie wyszedłbym na totalną fajtłapę.

- Dziękuję, pomyślę nad tym.

- Nie przyjmuje odpowiedzi odmownej. Kiedy masz wolne po szkole? Może czwartek?- Zaproponował.- W piątek po szkole pewnie będziesz się szykował do powrotu do domu na weekend.

No to wpadłem. Nie miałem jak się wymigać, a raczej nie umiałem tego zrobić.

- Czwartek może być.

Akurat wtedy nie miałem żadnych zajęć.

- Gdzie będziemy ćwiczyć?- Dopytałem.

- Nie bój się. Załatwię to z Hoseokiem i najprawdopodobniej normalnie w twojej szkole. O siedemnastej by ci pasowało? W razie czego daj mi swój numer telefonu, gdyby się coś zmieniło.

Był taki pewny siebie. Jakby w ogóle nie przyjmował do wiadomości, że mogłoby mu się nie udać. Nic tylko pozazdrościć. Dałem mu swój numer, tak jak mnie o to poprosił.

Zacząłem się zastanawiać, dlaczego właściwie Jimin mi tak pomaga? Teraz matematyka, w czwartek taniec? Musiał mieć w tym jakiś cel. Już miałem się go o to zapytać, lecz hyung odezwał się jako pierwszy.

- Wracajmy do matematyki. Liczę, że uda mi się ciebie nauczyć na co najmniej czwórkę. Nie zawiedź mnie.

Odpuściłem zadanie mu nurtującego mnie pytania i wziąłem się za ponowne rozwiązywanie zadań. Byłem w szoku, gdy niemal każde z rozwiązywanych zdań miało prawidłowy wynik. Śmiałem przypuszczać, że te pomyłki nastąpiły przez uważny wzrok Jimina skierowany na moją osobę.

- Dobrze.- Pochwalił mnie, po kolejnym dobrze rozwiązanym zadaniu.- Jeśli nie zdasz tej poprawy, to ja sobie pójdę z tą nauczycielką poważnie porozmawiać.

Miałem nadzieję, że to nie będzie potrzebne i po prostu uda mi się zaliczyć czekającą mnie niedługo poprawę. Wziąłem głęboki wdech, chcąc zadać pytanie, które dręczyło mnie od dłuższego czasu.

- Hyung, dlaczego mi pomagasz?

Kątem oka dostrzegłem nagle jego brak na krześle obok mnie. Co? Kiedy on zdążył się ruszyć? Drgnąłem zaskoczony, czując jego ręce obejmujące mnie od tyłu. Znieruchomiałem, czując jego gorący oddech na swojej skórze.

- Spotkajmy się w czwartek, to się dowiesz.- Wyszeptał.

Jego dotyk i przyjemne ciepło nagle znikło. Obróciłem się niepewnie za siebie. Mężczyzna kierował się w stronę wyjścia.

- To do czwartku.- Pożegnał się ze mną, na koniec puszczając mi oko.

Zamknął drzwi za sobą, zostawiając mnie samego w kompletnej ciszy. Odetchnąłem ciężko. Zostawiłem wszystkie książki na biurku, postanawiając położyć się na łóżku. W mojej głowie panował pewien zamęt.

Istnieje możliwość, że Tae w pewien sposób miał rację. Nie byłem głupi i wiedziałem co takie zachowanie może oznaczać, chociaż podczas wycieczki nie chciałem tego zauważyć.

- Hyung, ty naprawdę ze mną flirtujesz? Podrywasz mnie?

Mimo wszystko przyjmowałem możliwość, że może być całkiem inaczej. Odpowiedź na to poznam dopiero w czwartek. Oczywiście jeśli postanowię się zjawić na treningu z Jiminem.

Teraz bardzo ważne pytanie: czy na pewno tego chce? Hyung jest bardzo przystojny. Zdaje się być miły. Jednak to za mało. Przede wszystkim mało o nim wiem, chociaż dziewczyny z klasy już wyciągnęły z niego całkiem sporo informacji.

Swoją drogą nie za bardzo przepadałem za dziewczynami. Najzwyczajniej w świecie po prostu mnie do nich nie ciągnęło. Dlatego też był taki dzień, w którym zacząłem poważnie zastanawiać się nad swoją orientacją. Każdy przechodzi przez ten etap, prawda? Brałem tą możliwość pod uwagę, a to jak reaguje moje ciało na hyunga tylko potwierdzało przypuszczenia.

- Uh!

Nie. Nie będę się nad tym zastanawiał. Przystojny hyung będzie mnie w czwartek uczył tańczyć. Wtedy ma też wyjawić, dlaczego to wszystko robi. Z dobroci serca, czy po to by mnie zdobyć, a jeśli tak to na jak długo?

Spiąłem się zaskoczony, kiedy ponownie usłyszałem otwierające się drzwi. Szybko spojrzałem w ich stronę. Uf, to tylko Taehyung.

- Spodziewałeś się kogoś innego?- Odparł, zauważając moje spojrzenie.

- Niby kogo?- Miałem nadzieję, że mój ton nic mu nie zdradzi.- Jak było?

- Ciężko.- Westchnął.- Zaczynamy uczyć się nowego układu.

No to Jimin będzie miał mnie czego uczyć.


Jimin

Hoseok załatwił mi wolną salę, życząc przy okazji powodzenia. Miałem całe dwie godziny na podejście chłopaka. Byłem ciekaw czy w ogóle się zjawi. Chyba nie okaże się takim tchórzem?

Siedziałem oparty o ścianę z luster. Przymknąłem na moment oczy. Niedługo może będę miał okazję zobaczyć jak tańczy. Może kiedyś uda mi się jeszcze usłyszeć jak śpiewa? Sam kiedyś marzyłem o szkole artystycznej, jak i takiej karierze. Niestety rodzice nie odpuścili i nie pozwolili mi iść do upragnionej szkoły. Na szczęście co do wyboru studiów nie mieli nic do gadania. W końcu nieco się przekonali do mojej artystycznej duszy.

Uchyliłem powieki, słysząc ciche skrzypnięcie drzwi. Oto przyszła moja młoda i urocza artystyczna dusza.

- Bałem się, że nie przyjdziesz.- Wyznałem.

Chłopak nic nie odpowiedział, a jedynie podszedł bliżej mnie. Uśmiechnąłem się zadowolony. Był już przebrany. Miał na sobie czarne dresowe spodnie i luźną białą koszulkę.

- Podpytałem Hoseoka co ostatnio przerabiali. Akurat zaczynają nowy układ.

- Wiem, Taehyung na bieżąco mi mówi co robią na zajęciach.

Czyli interesujesz się tym co robią. To może już coś również ćwiczyłeś? Zaraz się przekonamy jakie są twoje umiejętności. I przy okazji zobaczymy jak radzę sobie jako nauczyciel. Matematykę chyba nie nagorzej mu wytłumaczyłem, więc może teraz też nie będzie źle.

- Najpierw pokażę ci całość. Będziemy uczyć się fragmentami.

Dobra, robotę czas zacząć. Miałem szczęście, że był to układ, który sam umiałem. Ciężko byłoby nauczyć młodego czegoś, czego sam nie umiem. Sam układ nie był zbyt trudny, a zarazem bardzo chętnie bym go obejrzał w jego wykonaniu. Może okazać się to bardzo interesującym widokiem.

- Najpierw rozgrzewka, a później ci wszystko pokażę.

Nie lubiłem za bardzo tej części, lecz była ona nieunikniona. Już raz o mało co nie zafundowałem sobie kontuzji przez zbyt słabe rozgrzanie, nie zamierzałem tego powtarzać.

W końcu zacząłem tańczyć. Przez cały czas czułem na sobie uważny wzrok Jungkooka. Nie przeszkadzało mi, tylko brakowało mi w tym trochę więcej pożądania. No nic, trzeba będzie nad tym popracować.

Gdy skończyłem, zacząłem uczyć chłopaka pierwszej części układu. Dość szybko łapał o co chodzi, brakowało tylko pewności siebie i płynności. Jednak nad tym drugim szczegółem chłopak właśnie pracował. Ja mogłem go w tym czasie bezkarnie obserwować z materaca, na którym siedziałem. Nawet jeśli nie wprost, to w odbiciu lustra.

Widziałem jak kilka razy pochwytuje moje spojrzenie, po czym ucieka wzrokiem, delikatnie się rumieniąc. Sama słodycz.

- Zrób sobie chwilę przerwy.- Powiedziałem, widząc jak włosy na jego czole zaczynają się sklejać od potu.

Spojrzał na mnie, jakby z wdzięcznością. Po chwili chłopak przyssał się do butelki z wodą. Po opróżnieniu połowy z jej zawartości, odchylił się lekko. Jego klatka piersiowa unosiła się w szybkim tempie.

- Tańczyłeś już kiedyś, mam rację?

- Tae próbował mnie czegoś nauczyć. Ale on jakoś nie umie mnie uczyć. Ani tańczyć, ani czegokolwiek innego.- Przyznał z krzywym uśmiechem.- Poza tym sam trochę próbowałem.

Widziałem jak jego klatka piersiowa unosi się niespokojnie. W sumie, to był całkiem przystojny. Delikatnie umięśnione ciało, te rysy twarzy. Niezłe ciasteczko. Chłopak chyba zauważył, że mu się przyglądam, ponieważ na jego policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.

- Czym się jeszcze interesujesz?

I tak podczas przerwy w nauce zaczęliśmy skakać z jednego tematu na drugi. Miałem okazję trochę go poznać. Poza nieco innymi charakterami, to nie różniliśmy się wcale aż tak bardzo. Mieliśmy podobny gust muzyczny, nawet lubiliśmy podobne rzeczy. Całkiem przyjemnie się z nim rozmawiało.

- Dobra, pora na kolejną część.

Liczyłem, że z nią będzie miał większe problemy. Najpierw sam zatańczyłem fragment, a następnie zacząłem go krok po kroku uczyć. Gdy już załapał same kroki, trzeba było popracować nad szczegółami.

Uśmiechnąłem się, widząc, że ma problem z jednym ruchem. Przez chwilę patrzyłem jak próbuje go prawidłowo wykonać, bez większych rezultatów. Podszedłem do niego od tyłu. Jego wzrok akurat gdzieś uciekł, więc nie widział w lustrze, że się zbliżam.

Położyłem mu ręce na barkach, stając kilka centymetrów za nim.

- Rozluźnij barki. Ruch musi być płynny.

Zacząłem wykonywać ruch, starając się również pokierować jego ciałem. Jedna z moich dłoni powoli zjeżdżała z okolic barku, przez bok chłopaka, do bioder. Jungkook odsunął się ode mnie, odwracając się do mnie przodem. Oho, pierwszy raz widzę u niego taki pewny siebie wyraz twarzy.

- Hyung, dlaczego to robisz?

- Jak się już lepiej ciebie pozna, to wcale nie jesteś taki nieśmiały.- Stwierdziłem, zbliżając się do niego.

Szybko zorientowałem się w sytuacji. Chłopak stał w małej odległości od lustra. Wystarczy, że zrobi kilka kroków w tył, by zaraz odciąć sobie drogę ucieczki. Kierowałem się w jego stronie pewnie, licząc na to, że podstanowi się wycofać. Postąpił dokładnie tak jak oczekiwałem.

- Naprawdę chcesz znać odpowiedź?

Pewny siebie wyraz nie schodził z jego twarzy.

- A może już domyślasz się co mną kieruje?

Byłem niezwykle ciekaw co teraz dzieje się w jego główce. Jak duży zamęt w niej wywołałem? Nie widząc sensu, by dłużej to przeciągać, przylgnąłem do jego ciała i sięgnąłem jego ust. Były zaskakująco miękkie.

Zdziwiłem się, czując jak jego ręce odpychają mnie stanowczo od siebie. Szybko obszedł mnie, chwycił swoją torbę i w pośpiechu opuścił salę.

- A jednak nadal jesteś tchórzliwy.

Miałem tylko nadzieję, że tak śmiałym posunięciem nie przepłoszyłem go zbytnio. Jednak musiałem mieć też na uwadze termin postawiony mi przez Hoseoka.


Jungkook

Uciekłem wzrokiem. Nie mogłem się przyglądać naszemu odbiciu. Znieruchomiałem, kiedy jego dłoń zaczęła powolną wędrówkę w dół po moim ciele. Odwróciłem się gwałtownie, gdy poczułem jak zatrzymuje się na moim biodrze. Nie spodziewałem się tak śmiałego gestu z jego strony. Chociaż patrząc na jego spojrzenie, skierowane na moją osobę, obawiałem się, że to nie będzie najśmielszy gest na jaki go stać.

Emanowała z niego niesamowita pewność siebie. Widząc jak się powoli zbliża się do mnie, wycofywałem się w tył. Pech chciał, że zaraz za mną znajdowało się lustro. Po chwili mogłem poczuć jego gorący oddech na swojej skórze. Mój wzrost dawał mi nad nim przewagę, lecz nie potrafiłem się ruszyć. Nie potrafiłem odwrócić głowy.

W głowie miałem kilka scenariuszy tego, co może zaraz nastąpić. Oczywiście, jeden z nich musiał się spełnić. Poczułem jak jego ciało przypiera moje, a następnie jego wargi złączyły się z moimi. By lepiej dosięgnąć moich ust, wspiął się nieco na palcach, nieświadomie ocierając się delikatnie o moje krocze.

Natychmiast odepchnąłem go od siebie. Starając się za dużo nie myśleć, wyminąłem go, wziąłem swoją torbę i czym prędzej wyszedłem z sali. Nie chciałem w tym stanie wracać do internatu. Bałem się pytań Tae, który momentami bywa naprawdę spostrzegawczy. Wszedłem do jednej z otwartych szatni. Tu nie powinien mnie nikt znaleźć.

Usiadłem na ławce. Dłońmi przetarłem twarz. Brałem głębokie wdechy, starając się uspokoić. Mimo to czułem na siebie coraz większą złość. Miałem sobie za złe, że mi się to podobało. Że najchętniej bym go nie odpychał, tylko pozwolił mu pogłębić pocałunek.

Gdzieś w środku przeczuwałem, że to się stanie. Przeczuwałem, a mimo to przyszedłem na tą głupią lekcje tańca prowadzoną przez hyunga. Jakimś dziwnym zrządzeniem losu, czego by mnie nie próbował nauczyć, szło mu to o wiele lepiej, niż prawdziwym nauczycielom.

Dość. Przecież dobrze wiem jaką on ma reputację. Zdążyłem się trochę tego nasłuchać. Z drugiej strony miałem też okazję poznać jego niezwykle troskliwą stronę.

Uh! Mam mętlik w głowie.

Gdy już się nieco uspokoiłem, postanowiłem wrócić do swojego pokoju w internacie. Przez cały czas w duchu modliłem się, by Taehyung niczego nie zauważył. Wchodząc do pokoju, poczułem ulgę nie zastając go w środku.

Wziąłem szybki prysznic, po którym położyłem się w swoim łóżku. Potrzebowałem chwili spokoju.


Jimin

Westchnąłem ciężko. Byłem wykończony. Czas do południa postanowiłem spędzić dość aktywnie, dlatego teraz najchętniej położyłbym się już spać, po mimo iż jest dopiero po czwartej. Nie kładłem się w sypialni czy chociażby na kanapie, ponieważ wiedziałem, że najpewniej usnąłbym i obudził się dopiero wieczorem.

Wyszedłem na balkon. Oparłem się o barierki, chwytając w dłonie telefon. Minęły dwa dni odkąd nasz króliczek stchórzył. Nie odzywałem się do niego, ponieważ nie chciałem go za bardzo przytłaczać. Ale chyba mogę do niego napisać? Najwyżej mi nie odpisze.

Jimin: Co tam? Odpoczywasz w domu?

Rozejrzałem się po okolicy. Jeszcze trochę i ten krajobraz zmieni swoje barwy na bardziej ponure, a dni staną się chłodniejsze. Jakoś nie tęskniłem za jesienią. Zmarszczyłem brwi, czując wibracje w kieszeni. Tak szybko by odpisał?

Jungkook: Nie całkiem w domu. W internacie. Do domu wracam dopiero na święta.

Nieco ożywiłem się na tą wiadomość. Odpisał, więc nie jest jednak tak źle, a w dodatku jest w mieście. Uśmiechnąłem się pod nosem. Nacisnąłem słuchawkę, przy jego kontakcie.

- Hyung?- Odezwał się wyraźnie zdziwiony.

- Spodziewałeś się telefonu od kogoś innego?- Spytałem, lecz nie zamierzałem czekać na odpowiedź.- Masz może ochotę przejść się do miasta na jakąś kawę?

- Teraz?

- Prawie. Za godzinę byłbym pod internatem. Co ty na to? Nie mówi mi tylko, że masz coś lepszego do roboty.

Cierpliwie czekałem na jego odpowiedź.

- No dobrze.

- W takim razie do zobaczenia.

Pożegnał się ze mną, po czym zakończył rozmowę. Skoro się zgodził, to nie może być aż tak źle. Jednak zostawało mi coraz mniej czasu, a on nadal wydawał się być mimo wszystko nieprzystępny. Westchnąłem ciężko.

Zdziwiłem się słysząc dzwonek swojego telefonu. Czyżby jednak zamierzał odwołać spotkanie? Widząc nazwę kontaktu, od razu odrzuciłem tę opcję.

- Czego chcesz?- Przywitałem się przyjacielskim tonem.

- Nie masz ochotę wyjść wieczorem na miasto?

- Nie za bardzo. Po za tym jestem dzisiaj zajęty.

- Oho, ktoś tu będzie próbował zbliżyć się do żelaznej dziewicy.- Zaśmiał się.

Był bardzo blisko.

- Weź mi nawet nic nie mów.- Westchnąłem.- Ej, gwałt też się liczy?

- Nie.

Trudno. To nadal muszę robić podchody.

- Zdasz mi później relację ze spotkania.

- Zobaczymy. Dobra, muszę się szykować.

Pożegnaliśmy się krótko. Westchnąłem ciężko, gdy w mojej głowie pojawiło się bardzo ważne pytanie. W co ja się takiego ubiorę? Wiedząc, że wybranie odpowiedniego outfitu nie zajmie mi krótkiej chwili, od razu skierowałem się do garderoby.

Przygotowanie siebie do spotkania z chłopakiem wypełniło mój cały wolny czas. Równo o umówionej godzinie czekałem na niego pod budynkiem internatu. Rozglądałem się ciekawsko dookoła. Widziałem młodzież wchodzącą i wychodzącą z internatu, lecz nigdzie nie było widać Jungkooka.

Uśmiechnąłem się, kiedy w końcu mogłem go ujrzeć. Nie mogłem zaprzeczyć, że chłopak był przystojny, a w dodatku niezwykle uroczy. To połączenie bardzo do niego pasowało. Ucieszyło mnie delikatne drgnięcie jego ust, gdy do mnie podchodził. Czyżbyś chciał się uśmiechnąć na mój widok?

- Gdzie idziemy?- Spytał, spoglądając na mnie uważnie.

- Na spacer, a później tak jak mówiłem, postawię ci kawę.

Mógłbym coś jeszcze, pomyślałem, powstrzymując łobuzerski uśmiech. Jungkookie skinął głową, więc zacząłem prowadzić nas okrężną drogę w stronę mojej ulubionej kawiarni.

- Jak tam w szkole?- Zacząłem rozmowę.- Miałeś już tą poprawę z matematyki?

- Nie najgorzej. Ocenę z poprawy będę znał dopiero w poniedziałek.

- A jak ci poszła?

- Dobrze.- Powiedział zadowolony.- Dziękuję za pomoc.

- Zawsze do usług.- Uśmiechnąłem się szeroko.

Podczas drogi do kawiarni rozmawialiśmy na mało ważne tematy. Mimo to całkiem dobrze nam się rozmawiało. Te najlepsze zostawiłem sobie na później, gdy będziemy już na miejscu. Przez całą drogę starałem się go obserwować. Zdawał się czuć swobodnie w moim towarzystwie. Moje czwartkowa śmiałość została mi wybaczona?

W końcu dotarliśmy do celu. Od razu skierowałem nas w nieco bardziej ustronne miejsce w rogu sali. Zawsze zasiadałem przy kontuarze, gdy pragnąłem towarzystwa i rozmów lub właśnie przy jednym z stolików w rogu, gdy pragnąłem trochę prywatności. Skinąłem głową mężczyźnie za barem, który również mnie rozpoznał.

Chwilę po tym jak usiedliśmy przy stoliku, pojawił się kelner z menu.

- Wybierz sobie na co tylko masz ochotę.

Spojrzał na kartę niepewnie. Obserwowałem jak wodzi po niej wzrokiem, szukając czegoś dla siebie. Kelner, który po kilku minutach pojawił się przy nas, w pierwszej kolejności spojrzał w moją stronę.

- To co zawsze?- Spytał, jakby dla pewności.

Skinąłem zgodnie głową.

- A dla pana?

Jungkook złożył zamówienie. Karty znikły z naszego stolika, by po chwili zastąpić je parującymi filiżankami gorącego napoju. Dałem nam chwilę na skosztowanie swoich zamówień.

- Co ile wracasz do domu?

- Niezbyt często. Tylko na długie weekendy lub długie przerwy jak święta i tym podobne.

- A skąd jesteś?

Uśmiechnąłem się słysząc nazwę rodzinnej miejscowości.

- To chyba wracamy razem pociągiem na święta. Z której części miasta jesteś?

I tak oto rozpoczęła się rozmowa na temat miejsca, za którym chyba każde z nas po troszku tęskniło. Zaczęliśmy wymieniać się swoimi ulubionymi miejscami oraz jakimiś szczególnymi historiami związanymi z miastem. Przerwaliśmy temat by napić się swojego zamówionego napoju, dopóki całe nie wystygło.

- Nie jesteś taki nieśmiały, jak na początku sądziłem. Rzadko widziałem byś z kimś rozmawiał.

Zauważyłem, że miał mi lekko za złe wypomnienie mu takiej rzeczy. Lecz mały grymas niezadowolenia szybko znikł z jego pięknej twarzy.

- Hyung również nie jest taki, na jakiego na początku wyglądał.

Zaśmiałem się pod nosem.

- Tak? A na jakiego na początku wyglądałem?

Widziałem, że waha się z odpowiedzią. Już wiedziałem, że nie poznam jego prawdziwych myśli, a jedynie łagodniejszą wersję. Ciekawe ile czasu mi zajmie by czuł się przy mnie na tyle swobodnie i pewnie, by nie krępował się powiedzieć tego co naprawdę myśli?


Jungkook

Pomyślmy... Pewny siebie, arogancki dupek, który co kilka dni wyrywa inną laskę. Tak, to chyba było moje pierwsze wrażenie. Jednak w życiu nie odważyłbym mu się tego powiedzieć. Po pierwsze było to niegrzeczne, po drugie... Po prostu nie.

- Powiedzmy po prostu, że nie zrobiłeś na mnie najlepszego pierwszego wrażenia.- Miałem nadzieję, że taka odpowiedź mu wystarczy.- Ale myliłem się. Hyung okazał się bardzo troskliwy, czego się nie spodziewałem.

Miałem wrażenie, że jego policzki lekko się zaczerwieniły, lecz nie miałem pewności.

- Naprawdę zyskuje przy bliższym poznaniu.- Uśmiechnął się przy tym wesoło.

Jak na razie muszę się z tym zgodzić.

- Ale nadal mało o tobie wiem.- Stwierdził.

I wzajemnie, pomyślałem. Jimin zaczął mnie wypytywać o szkołę, dopytywać o plany na przyszłość oraz inne rzeczy związane ze mną. Sam rewanżował się odpowiedzią na te same pytania, przez co oboje dowiadywaliśmy się o sobie coraz więcej.

- Miałeś już dziewczynę?- Zaskoczył mnie nagle pytaniem.

- Oczywiście.- Odparłem marszcząc brwi.

Widziałem jego nieco zdziwiony wzrok. Poczułem się urażony. On chyba nie myślał, że jestem aż taką niedorajdą by będąc w wieku siedemnastu lat nie być nigdy w żadnym związku? Co prawda nie trwał on może długo i nic poważnego między nami nie zaszło, ale jednak byłem z kimś. Dzięki temu też zrozumiałem, że naprawdę nie przepadam za dziewczynami. Ale do tej pory również nie brałem pod uwagę związku z mężczyzną.

- Tylko dziewczynę?

Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. To pytanie brzmiało dość dwuznacznie. Nie wiedziałem, czy miało to tak zabrzmieć, czy może mi się już rzuca na mózg. Przemilczałem odpowiedź, nie wiedząc co tak właściwie powinienem powiedzieć. Jednak...

- Hyung, po co to wszystko?

- Nie rozumiem.

- Rozumiesz.- Odparłem pewnie. On uśmiechnął się, co tylko to potwierdzało.

Wpatrywałem się w niego twardo. Świetnie się bawił milcząc, a ja nadal oczekiwałem odpowiedzi. Poprzednim razem też się wymigał.

- Powiem ci, gdy będziemy się żegnać.- Odezwał się w końcu.

Skinąłem głową na zgodę. Nie odpuszczę mu dzisiaj tego tematu.

- Mnie bardziej interesuje, kiedy znów uczymy cię tańczyć? Kiedy jest wolna sala?

Kiedy nie ma tam zajęć prowadzonych przez pana Junga, to sala jest dostępna dla wszystkich uczniów, więc...

- Poniedziałek po zajęciach wokalnych.

- W takim razie widzimy się w poniedziałek.

Słuchając go, poczułem jego nogę ocierającą się delikatnie o moją. Po jego wyrazie twarzy nie było można nic wywnioskować, jakby nic specjalnego się nie działo. Nie reagowałem, sądząc, że zaraz ją zabierze, tak się jednak nie działo. A ja cały czas milczałem na ten temat.

W końcu Jimin zaczął dalej rozmowę całkowicie zmieniając temat. Tym razem trafiło na zespoły, których słuchaliśmy. Duża część z nich się pokrywała, więc nie raz mogliśmy się wspólnie ekscytować nadchodzącymi comebackami.

Kawa się skończyła, podobnie jak ciasto, które zamówiliśmy w międzyczasie. W końcu nadeszła pora, by wracać do internatu. Oczywiście Jimin zaoferował się, że mnie odprowadzi. Nawet nie myślałem by mu tego zabraniać. W końcu nadal czekam na odpowiedź na swoje pytanie.

Prowadził nas ponownie okrężną drogą. Ostatecznie weszliśmy na teren przyszkolnego internatu od drugiej, rzadko używanej strony. Nim wyszliśmy zza rogu, poczułem dłoń Jimina zaciskającą się na moim nadgarstku, zatrzymującą mnie.

- Nadal chcesz znać odpowiedź?- Spytał z przebiegłym uśmieszkiem.

- Tak.

Poczułem jak Jimin napiera na mnie, przyciskając mnie do ściany za mną. Nagle jego usta połączyły się z moimi.

- Ponieważ cholernie mi się podobasz.- Wyszeptał.

Wrócił do przerwanego pocałunku. Nie umiałem mu odmówić, ponieważ cholernie mi się podobało to co robił. Odwzajemniałem pocałunki najlepiej jak umiałem. Jego miękkie usta napierały na moje w niezwykle pociągający sposób.


Jimin

Zdziwiłem się, gdy Jungkook przez moment przejął pałeczkę podczas pocałunku. Była to jedynie chwila, po której chłopak rozłączył nasze usta. Szkoda, że trwało to tak krótko. Czyżby młodszy jednak potrafił dominować? Im bliżej go poznaje, tym bardziej mi się podoba. Ile jeszcze przede mną skrywasz?

Widziałem jak spogląda na mnie z przyspieszonym oddechem oraz lekkimi rumieńcami.

- Do poniedziałku.- Pożegnałem się z nim, puszczając mu oko.

Odwróciłem się i odszedłem tą samą drogą, którą tu przyszliśmy. Z twarzy nie schodził mi zadowolony uśmiech. Jungkookie chyba zaczynał mnie naprawdę lubić.

________________________

No to chłopaki się trochę poznają. A jak bardzo poznają się w przyszłym rozdziale? ^^

A u was jak po rozpoczęciu roku szkolnego? Nowe klasy, nowe zajęcia, ktoś przygotowuje się do egzaminów?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top