Rozdział 35

Jungkook

Wziąłem wszystkie zeszyty i udałem się z nimi do salonu.

– Hyung, przepytasz mnie?

– Oczywiście. – Odparł, odkładając telefon n bok. – Tyle czasu spędzasz przy książkach, że chyba niemożliwym jest byś się nie nauczył.

Ja nie byłem tego taki pewien, dlatego wolałem by Jimin jeszcze sprawdził moją wiedzę. Usiadłem na fotelu, a hyung zaczął przeglądać mój zeszyt. Po chwili zaczęły się pytania, na które starałem się udzielać poprawnych odpowiedzi. Niezwykle irytujące były momenty, w których nie umiałem udzielić odpowiedzi na temat czegoś, co powtarzałem jeszcze przed sekundą.

– Jungkook, dasz sobie radę. Naprawdę wszystko umiesz. – Pochwalił mnie.

– Ale pewnie na czas sprawdzianu wszystko zapomnę.

– Dasz sobie radę króliczku.

Wziąłem głęboki wdech, mając nadzieję, że tak właśnie będzie. Wstałem i podziękowałem hyungowi za przepytanie mnie. Już miałem zamiar wychodzić, kiedy hyung chwycił moją rękę, zatrzymując mnie w miejscu.

– Wiesz, że wolałbym innego rodzaju odpowiedź ustną. – Powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.

Na mojej twarzy pojawił się podobny wyraz, który szybko znikł po usłyszeniu zamka w drzwiach. Yoongi hyung chyba już wrócił. Wraz z Jiminem wpatrywaliśmy się w korytarz, wyczekując pojawienia się hyunga. Dzisiaj wyjątkowo długo nie wracał z pracy. Gdy w końcu ukazał się nam, wszystko stało się nieco jaśniejsze. Tak jakby...

– Nie widziałem jeszcze hyunga w tym kolorze. – Powiedziałem, przyglądając się jego czarnym włosom, które i tak nie były naturalnym kolorem.

– Musiałem dać im trochę odpocząć po dwóch ostatnich rozjaśnieniach. – Tłumaczył się.

To chyba cecha wspólna kurdupli. Mogą wyglądać gorąco i słodko jednocześnie.

– Hyung dobrze wygląda. Podoba mi się. – Powiedziałem, co wywołało u starszego uśmiech.

Mam nadzieję, że Jiminnie nie czuje się przez to zazdrosny.

– Jimin farbuje się czasami na czarno? – Spytał mnie, chociaż hyung siedział obok mnie.

– Jedynie by podlizać się moim rodzicom, jak istnieje ryzyko, że będzie musiał się z nimi zobaczyć.

– Działa?

Oboje przemilczeliśmy odpowiedź, raczej nie chcąc zagłębiać się w ten temat. W końcu trzymające w ręce zeszyty zaczęły mi nieco ciążyć. Wyminąłem hyunga, by móc je odłożyć na swoje miejsce. Wróciwszy do salonu, rozejrzałem się dookoła. Trzeba by tu posprzątać.

Nie wiem jakim cudem, ale mieszkanie z Jiminem zrobiło ze mnie strasznego czyścioch. Nawet mieszkanie w internacie z Tae nie zmusiło mnie do dbania o czystość wokół mnie. Hyung, co ty ze mną robisz? Chociaż z drugiej strony jakbyśmy dopuścili do zapuszczenia tego mieszkania to chyba nigdy nie dałoby rady go odratować. Wierzę, że oboje bylibyśmy do tego zdolni, dlatego postanowiłem wziąć na siebie dbanie by nie zalęgli się tu dodatkowi współlokatorzy. Wystarczy Yoongi.

Chwyciłem płyn i ścierkę by w pierwszej kolejności pozbyć się kurzu.

– Jiminnie, wstawisz pranie? – Poprosiłem go.

Ja w tym czasie zajmę się resztą.

– Dobrze. – Odparł bez entuzjazmu.

Chłopak wstał i ruszył w stronę łazienki. Spojrzałem na Yoongiego. Liczyłem, że sam wyjdzie z inicjatywą i nie będę musiał prosić się o sprzątanie.

– Jak zjem, umyje naczynia. – Powiedział, przełykając to co miał w ustach.

– Dziękuję. – Powiedziałem, ciesząc się, że nie wszystko jest na mojej głowie.

– Za buziaka. – Dodał zaraz.

Musiał, to przecież Yoongi hyung.

– Ja też chcę buziaka za pranie!

– Powinni mi dać medal za mieszkanie z wami. – Pokręciłem głową, biorąc się za sprzątanie.

W pierwszej kolejności wziąłem się za wycieranie mebli w salonie. Tu panował względny porządek. W następnej kolejności przeszedłem do biura, którymi ostatnimi czasy nieco się zapuściło. Każdy z nas codziennie spędzał w nim kilka godzin i żadnemu nie spieszno było sprzątać. A niestety te książki i półki jakby specjalnie zapraszały do siebie kurz na pogawędki.

W pierwszej kolejności odłożyłem rzeczy Yoongiego hyunga na miejsce, ponieważ ich było najmniej. Gorzej z porozrzucanymi rzeczami Jimina. On to po prostu musiał zaznaczyć swoją obecność w każdym kącie pokoju.

Mój mały bałaganiarz.

Moje serce przyspieszyło swój rytm, kiedy jego tablet, który chciałem odłożyć na swoje miejsce, zaczął wyślizgiwać się z moich rąk. W duchu cały czas tliła się nadzieja, że jednak wybronię sytuację. Jednak moje serce całkowicie stanęło, kiedy po desperackich próbach ratunku, ostatecznie urządzenie wylądowało na ziemi. I oczywiście nie na dywanie, tylko dokładnie centymetr obok niego, na gołych panelach.

Zamarłem w bezruchu, starając się sobie wmówić, że to się właśnie nie stało.

– Kookie, coś się stało?! – Doszedł mnie krzyk z salonu.

Tępo patrząc na leżące na ziemi urządzenie, kucnąłem przy nim. Ostrożnie wziąłem je w dłonie, mając nadzieję, że nic mu się nie stało. Proszę! Drżącymi rękoma podniosłem tablet. Po chwili zamknąłem oczy, czując wzbierające w nich łzy.

– Kookie, coś się stało? – Powtórnie usłyszałem to pytanie, tym źródło było znacznie bliżej niż bym chciał.

Milczałem, nie mając odwagi się odezwać. Czułem jak hyung kładzie mi dłoń na ramieniu, a następnie chyba zagląda mi przez ramię.

– Co? – Odezwał się słabo.

– Hyung, ja przepraszam. – Zacząłem drżącym głosem.

Usiadł na podłodze obok mnie, zabierając mi z rąk urządzenie noszące wyraźne oznaki uszkodzenia. Zacisnąłem zęby na dolnej wardze, obserwując, jak hyung próbuje włączyć tablet. Niestety, ekran cały czas pozostawał czarny.

– Ja nie chciałem.

Jimin patrzał na urządzenie, nadal chyba nie dowierzając temu wszystkiemu.

– Ja nie chciałem, hyung. – Przepraszałem.

Chłopak nagle drgnął, jakby wybudzając się z jakiegoś transu. Zaczął gwałtownie obracać i oglądać urządzenie, desperacko próbując je uruchomić.

– Kurwa, no nie. Nie zapiałem tego jeszcze na kompie. – Mówił pod nosem, a mi z każdą chwilą robiło się coraz gorzej na duszy.

– Ja naprawdę cię przepraszam.

Poczułem na sobie jego chłodne spojrzenie i naprawdę miałem ochot się rozpłakać. Mało mamy kłopotów finansowych?! Nie dość, że zepsułem hyunga narzędzie do pracy, to możliwe, że wraz z będącą na niej pracą, nad którą codziennie spędza ciężkie godziny.

– Jungkook. – Odezwał się nieprzyjemnym tonem. – Coś ty...

– Ja nie chciałem. – Naprawdę chciałem, by mi uwierzył. Chyba nie sądzi, że zrobiłem to specjalnie!

– Wyjdź. – Powiedział, przenosząc wzrok z powrotem na urządzenie.

– Ale...

– Wyjdź!

Pociągnąłem nosem. Poczułem nagle czyjeś dłonie na swoich ramionach, pomagające mi wstać i odciągające mnie od hyunga.

– Jungkook, chodź. – Szeptał Yoongi, zabierając mnie z gabinetu.

Wyciągnął mnie z pokoju, prowadząc w stronę salonu.

– Hyung, ja naprawdę nie chciałem.... – Zacząłem ponownie się tłumaczyć.

– Tak, Kookie. Ja to wiem i Jimin na pewno też to wie.

Starszy usiadł na kanapie, ciągnąc mnie za sobą.

– On tam miał swój projekt do pracy. Jak ja mogłem...

– Już , spokojnie.

Szybkim ruchem przeniosłem się na kolana hyunga, wtulając w niego i chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Chwyciłem materiał jego koszulki w swoje dłonie, czując napływające do moich oczu łzy, które po chwili zaczęły wydostawać się zza zaciśniętych powiek.

– Ja naprawdę nie chciałem. – Wyszlochałem.

– Wiemy. – Mówił łagodnie, głaszcząc mnie po plecach.

Jak ja mogłem zrobić coś takiego Jiminowi? Przecież jak nie uda mu się odzyskać swoich projektów, to nie wiem co zrobię... Dlaczego ja go w ogóle ruszałem?! Przecież mógł leżeć gdzie leżał, a ja mogłem wysprzątać dookoła. Nie powinienem brać w ręce narzędzia pracy hyunga, szczególnie biorąc pod uwagę, że to nie był tani sprzęt.

Ledwo radziliśmy sobie z rachunkami, wzięliśmy współlokatora, by jakoś sobie z tym poradzić, a ja tylko robię dodatkowe problemy.


Yoongi

Słysząc podniesiony głos starszego z nich, wstałem z kanapy. Najpierw jakiś huk, a teraz krzyki. Co tam się dzieje? Nieco zamarłem, zaglądając do gabinetu. Jimin wyraźnie wściekły, trzymający w dłoni swój tablet oraz roztrzęsiony Jungkook bliski płaczu. Spadł mu, prawda?

Podszedłem do młodszego, zabierając go z pomieszczenia. Jimin chyba potrzebuje chwili, żeby ochłonąć. Uspokajałem Jungkooka, lecz on cały czas przeżywał tę sytuację. Może i jego wina, że tablet upadł, jednak Jimin mógł nie reagować tak ostro. Chociaż z drugiej strony trochę rozumiem starszego z nich, ponieważ zdawałem sobie sprawy ile może znaczyć utrata narzędzia pracy, a jeszcze nie daj coś, gdyby nie miał nigdzie zapisanej kopii swojej pracy i stracił wszystko.

Usiadłem z młodszym w salonie. Chłopak zajął miejsce na moich kolanach, wtulając się we mnie. Cieszyło mnie to zachowanie, tylko wolałbym aby okoliczności były inne. Jego urywany oddech, nie zwiastował niczego dobrego. Proszę cię, tylko nie zacznij płakać! Nie będę miał pojęcia co robić.

– Ja naprawdę nie chciałem.– Zaczął szlochać.

No świetnie. Jestem dupa z pocieszania. Jednak naprawdę źle czułem się z tym, że chłopak jest w takim stanie. Wolałem widzieć na jego twarzy ten wesoły, trochę nieśmiały uśmieszek.

– Wiemy.

Zacząłem głaskać go po plecach. Naprawdę nie chciałem by płakał. Przytuliłem go mocniej do siebie, mając nadzieję, że jednak moja osoba w jakiś sposób będzie dla niego oparciem i pocieszeniem.

Trochę ulżyło mi, kiedy poczułem jak Jungkook zaczyna się uspokajać. Jego szloch ustał, jednak nadal przywierał do mnie, zaciskając ręce na koszulce i chowając twarz w mojej szyi.

Słysząc kroki, spojrzałem w stronę wejścia do salonu, w którym zaraz pojawił się Jimin. Wyglądał nieco lepiej, lecz oznaki zdenerwowania nadal były widoczne. Na stół odłożył tablet, schowany w pokrowiec.

– Jungkook. – Powiedział, pochylając się i kładąc rękę na jego plecach.

Chłopak ani drgnął, cały czas wczepiając się we mnie jak mała małpka.

– Jungkookie, przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem. Wiem, że nie zrobiłeś tego specjalnie.

Chłopak jednak nie reagował na jego słowa. Jimin spojrzał na mnie smutnym spojrzeniem, w którym jednak nadal kryły się jeszcze ślady gniewu. Pokręciłem głową, by na razie odpuścił. Najwyraźniej Jungkook potrzebuje jeszcze chwili na uspokojenie, a jemu samemu również by się ona przydała. Mam wrażenie, że przepraszał, ponieważ czuł, że tak powinien. Jeszcze tak naprawdę mu nie wybaczył.

Starszy westchnął nerwowo, zabierając pokrowiec z urządzeniem w środku. Po chwili usłyszałem trzaśnięcie drzwiami. Poczułem jak Jungkook odetchnął głęboko.

– Hyung. – Szepnął.

– Tak?

Przekręciłem głowę, tym samym nieco wtulając się w tę jego.

– Ja... Chciałbym zostać sam.– Wymruczał pod nosem.

– Nie ma sprawy.

Chłopak zsunął się ze mnie, siadając obok. Nie mogłem nie wykorzystać sytuacji. Pochyliłem się, składając przelotny pocałunek na czubku jego głowy.

– W razie czego jestem u siebie. Możesz wejść nawet bez pukania.

Poczochrałem jego włosy, zaraz opuszczając pomieszczenie. Tak jak wspomniałem, udałem się do swojego pokoju. Zostawiłem uchylone drzwi by zachęcić Jungkooka do zajrzenia do mnie, na co naprawdę liczyłem.

Nie zająłem się niczym zbyt absorbującym, by w razie konieczności bez problemów ponownie zająć się Jungkookiem. W ten sposób najpierw wpatrywałem się w telefon, a nie mając już niczego ciekawego do oglądania, przeniosłem swoją uwagę na książkę.

Minuty mijał, powoli zamieniając się w godziny. Leżałem na łóżku, przesuwając wzrokiem po kolejnych linijkach tekstu. Jimin odkąd wyszedł, nie dawał znaku życia. Mi natomiast przez cały ten czas towarzyszyła niemal kompletna cisza. Nie wiem co młodszy robił, jednak siedział cicho jak mysz pod miotłą. Może zasnął?

Jakby w odpowiedzi usłyszałem kroki chłopaka, kierujące się w moją stronę. Zajrzy do mnie czy zaszyje się w sypialni? Kiedy kroki ucichły byłem pewien, że to na tyle mojego czasu z Jungkookiem dzisiejszego dnia.

Zdziwiony spojrzałem w stronę drzwi, kiedy usłyszałem ich delikatne skrzypnięcie. Uśmiechnąłem się w stronę chłopaka. W pokoju panował półmrok, który rozjaśniała jedynie lampka przy łóżku. Nie za bardzo byłem w stanie ocenić stan chłopaka.

– Chodź. – Zachęciłem go.

Niepewnie podszedł do łóżka, na którym leżałem, zajmując miejsce obok mnie. Dopiero teraz mogłem dostrzec te zaczerwienione oczka i smutną minę. Czyli nie jest lepiej. Objąłem go ramieniem, przytulając do siebie. On zarzucił jedną z nóg przez moje biodra.

Wziąłem głębszy wdech, a zaraz szybko kilka płytszych, prawie niczym węszący pies.

– Piłeś? – Wyszeptałem zdziwiony, nie chcąc zakłócać panującej ciszy.

Chłopak nic nie odpowiedział, jedynie wtulając się we mnie. Byłem naprawdę zdziwiony. Z tego co zdążyłem się dowiedzieć i sam zauważyć, to młodszy raczej nie przepadał za procentami, mając poza tym do nich słabą głowę.

Westchnąłem cicho pod nosem, mocniej go obejmując. Nie zamierzałem zwracać mu z tego powodu uwagi. Jest dorosły i wie co robi, a jeśli nie, to musi się nauczyć. Ja w tej chwili zamierzałem cieszyć się obecnością młodszego.

– Masz jakieś wieści od Jimina? – Postanowiłem w końcu zapytać.

Do mnie nie pisał, może chociaż go poinformował, o której zamierzał się zjawić. Jungkook tylko pokręcił głową, ciężko przełykając ślinę.

– Mam do niego napisać lub zadzwonić?

Ponownie pokręcił zaprzeczająco głową. Skoro nie to nie. Moja dłoń gładziła plecy młodszego. Naprawdę cieszyłem się z tej bliskości, ponieważ zawsze zachowywał się jak tchórzliwy królik, nie pozwalając mi się za bardzo do siebie zbliżyć.

Z czasem moja ręka zaczęła przemieszczać się pod materiał bluzki chłopaka, zaczynając gładzić jego plecy już bez zbędnej bariery. Cały czas miałem na uwadze zachowanie młodszego, lecz na razie wyraźnie nie prosił bym przestał, więc nie miałem takiego zamiaru.

Wolną dłonią zacząłem bawić się jego włosami. Czując się coraz pewniej, zacząłem co jakiś czas składać delikatne całusy na jego czole, które na ten czas odgarniałem z burzy włosów. Ręka która dotychczas gładziła plecy, zaczęła zjeżdżać na jedną z jego nóg, która oplatała moje ciało.

Ta cisza zachęcała mnie do działania. Oblizałem usta zaczynając nieco śmielej wodzić ręką po jego delikatnej skórze. Szkoda, że leżał tak nisko. Nie miałem za bardzo dostępu do jego twarzy, a przede wszystkim do tych malinowych usteczek.

– Wszystko będzie dobrze. – Odezwałem się, chcąc nieco odwrócić jego uwagę od tego wszystkiego.

Dłoń z jego nogi przeniosłem na jego włosy, odgarniając je z czoła, a następnie sunąc nią na dół, zatrzymując się na jego twarzy. Gładziłem kciukiem jego policzek. Dlaczego oboje jesteście tak niebywale kuszący?

Starałem się zsunąć nieco niżej całym ciałem, lecz było to ciężkie zadanie, przez obejmującego mnie chłopaka.

– Hyung... – Szepnął, jednak nie brzmiało jednoznacznie jak sprzeciw, dlatego też tak tego nie odbierałem.

Kiedy uniósł na mnie wzrok, nie zastanawiając się dużo, po prostu złączyłem nasze usta razem. Smakowały nieco alkoholem, lecz były bardziej miękkie niż podejrzewałem, lecz mniej od tych Jimina.

Chłopak początkowo zamarł zaskoczony, lecz ostatecznie oddał nieśmiało pieszczotę. Zachęcony tym posunięciem, kontynuowałem pocałunek. Po początkowo niepewnych pocałunkach, chłopak przejął nad nimi dominację, o co właściwie go nie podejrzewałem. Chociaż Jimin cały czas podkreślał, że to młodszy dominuje u nich w łóżku. Czyżby jednak nie żartował?

Przeniosłem rękę tak, by mogła zanurkować pod jego koszulką. Chłopak mi jednak na to nie pozwolił. Gdy chciałem przekręcić nas tak, by znaleźć się nad chłopakiem i mieć swobodny dostęp do jego ciała, on wykorzystał okazję, nagle znajdując się nad mną. Nie zamierzałem zbyt szybko się poddać. Położyłem dłonie na jego biodra, jednak zostały one szybko zabrane. Jungkook unieruchomił moje ręce za nadgarstki po obydwóch stronach mojej głowy.

O nie, tak łatwo to ze mną nie ma. Chcąc mieć jeszcze jakieś słowo w tym wszystkim, wypchnąłem biodra do góry, ocierając się o niego moim członkiem, który pragnął już znaleźć się poza spodniami. Przeszedł mnie dreszcz, gdy chłopak jękną mi w usta.

W końcu chłopak rozdzielił nasze usta. Jego oddech z nutą alkoholu owiewał moją twarz. Widziałem jego nieco zagubiony wzrok, spoglądający na moją osobę. Oblizałem pulsujące wargi. W obecnej pozycji nie za bardzo miałem możliwość wykonania jakiegokolwiek ruchu, by posunąć całą sprawę na przód. Wszystko zostawało w rękach młodszego, który zdawał się z każdą chwilą chcieć wycofać się z tego wszystkiego.

Wyczuwając, że raczej już nic z tego nie będzie, nie chcąc jednocześnie go do niczego zmuszać, odetchnąłem głęboko, odchylając do tyłu. Nie pozostało mi nic innego jak cieszeniem się bliskości jego pośladków z moim członkiem. Przeszkadzało tylko kilka warstw materiału.

– Możesz przyjść do mnie kiedy tylko będziesz miał ochotę. – Wyszeptałem, licząc na powtórkę chociaż z samych pocałunków.

Chłopak puścił moje ręce, wyprostowując się. Oj, już nie zachowuj się tak, jakby ci się to nie podobało. Nie ma sensu się oszukiwać.

– Kookie?! – usłyszeliśmy głos Jimina dochodzący z korytarza.

Dziwne, nie słyszałem, żeby wchodził do mieszkania. W sumie z Jungkookiem byliśmy dość zajęci sobą. Przeoczenie takiego szczegółu nie było trudne.

Młodszy szybko zerwał się z miejsca, ruszając biegiem do swojego chłopaka. Ja zostałem na łóżku, chcąc jeszcze nieco ochłonąć po tym wszystkim. I znowu ta noc będzie się musiała skończyć na ręcznym. A żeby ich...


Jimin

Naprawdę chciałem go przeprosić jak należy, ale w tej chwili nie miałem na to humoru. Wziąłem tablet i wyszedłem z domu, szukając dla niego ratunku. Szybko zacząłem w telefonie przeglądać adresy firm, które zajmują się naprawą takich urządzeń.

Szybko dotarłem pod najbliższy adres, pokazując mężczyźnie moje uszkodzone maleństwo i z ciężko walącym sercem czekając na szybką diagnozę.

– Nie wygląda za dobrze, jednak jest możliwość, że to jedynie uszkodzenie matrycy.

– Da się to naprawić?

– Musiałby pan go zostawić. Jutro zadzwoniłbym i powiadomił o kosztach. Jednak samą naprawą na pewno nie będę mógł się zająć szybciej niż w przyszłym tygodniu.

– Dobrze. A da się jeszcze z niego odzyskać dane? – Spytałem z nadzieją. – Tak w tej chwili.

– Sądzę, że to nie będzie duży problem. Zaraz zobaczymy. – Powiedział przesuwając się do swojego komputera i podłączając do niego tablet. – Ma pan ze sobą jakąś przenośną pamięć?

– Nie. Nie ma pan jakiejś na sprzedaż?

Kupiłem od niego pendrive'a, na którego po kilku minutach udało się zgrać najważniejsze pliki. Poczułem jak kamień spada mi z serca. Co prawda na razie nie mam na czym pracować, lecz najważniejsze, że praca nie poszła na marne. Przez ten czas będę musiał się jakoś przemęczyć na laptopie.

Tablet został u mężczyzny, a ja wyszedłem dziękując mu i już oczekując od niego telefonu. Trochę obawiałem się ceny, jednak na pewno nie przerośnie to kosztów kupna nowego sprzętu. Co najmniej milion won zostaje mi w kieszeni. Chociaż i tak zapewne uszczupli to moje skromne oszczędności.

Sprawa z zepsutym urządzeniem była już rozwiązana. Ja jednak nie miałem jeszcze ochoty wracać do domu. Złość na Jungkooka już minęła i pozostały jedynie wyrzuty sumienia z powodu mojego wybuchu na niego.

Przecież nie zrobił tego specjalnie. To moja wina, ponieważ zostawiam wszystko gdzie popadnie, a ostatnimi czasy w biurze zrobiliśmy prawdziwy bajzel.

Wyciągnąłem telefon wybierając numer do przyjaciela.

– Hobiasz, masz może ochotę wyjść ze mną na jedno piwo?

– Ciebie też miło słyszeć. – Przywitał się. – Chim, ja jutro mam na rano do pracy.

– Nie na rano, tylko na ósmą, poza tym powiedziałem, że tylko jedno.

– Niech ci będzie. – Westchnął. – Gdzie się widzimy?

– Za piętnaście minut będę u ciebie.

Ruszyłem w stronę postoju taksówek, by dostać się do domu przyjaciela. Zjawiłem się niemal równo o umówionym czasie. Otworzył mi drzwi od razu obrzucając uważnym spojrzeniem.

– Jisoo, wychodzę!

– Kiedy wrócisz?

– Nie zabieram go na długo, nie bój się! – Odezwałem się.

Przyjaciel ubrał buty, narzucił bluzę na grzbiet, po czym wspólnie opuściliśmy jego mieszkanie. Powolnym krokiem kierowaliśmy się w stronę najbliższego baru. Na razie oszczędziliśmy sobie rozmowy, czekając aż znajdziemy się w lokalu.

– Co tam u ciebie i Jisoo? – Spytałem, gdy już w moim ręku znajdował się kufel z piwem.

– Dobrze, ale nie zaprosiłeś mnie by rozmawiać o moim związku. – Powiedział, następnie upijając łyka schłodzonego napoju. – Coś się stało?

Szybko opowiedziałem mu sytuację, która miała miejsce. Skończywszy opowieść ukryłem twarz w swoich dłoniach, czując się naprawdę źle z tego powodu.

– Wrócisz, przeprosisz, dasz się przelecieć i wszytko będzie dobrze. Mówię ci.

– Dzięki, ty to wiesz jak pocieszyć.

– A myślisz, że będzie inaczej? – Zaśmiał się. – Co nie zmienia faktu, że naprawdę musisz go przeprosić.

– Nawet sobie nie wyobrażam tego nie zrobić. Dobrze chociaż, że jest z Yoongim. Przynajmniej nie siedzi sam.

Mam nadzieję, że hyung jakoś go pocieszy.

– Tak swoją drogą to jak się wam mieszka z Minem?

Specyficznie.

– Dobrze. – Odparłem.

– Ale...

Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.

– Słyszałem nutę zawahania w twoim głosie. Poza tym twój wzrok też mówi, że coś jednak jest na rzeczy. O co chodzi?

– O nic. – Starałem się go zbyć.

– Chim, daj spokój. Powiedz o co chodzi?– Dopytywał nadal.

– To jest sprawa między naszą trójką.

– Czyli jednak się coś dzieje.

Cholera.

– Jimin, co jest? Coś nie tak? – Nie odpuszczał. – Żałujecie, że wzięliście go na współlokatora?

– Nie. – Odparłem chyba trochę za szybko, bo przyjaciel spojrzał na mnie znaczącym wzrokiem.

– Jimin.

Milczałem, nie wiedząc jak uciec od tej rozmowy. Mogłem jednak spokojnie wrócić do domu i nie zapraszać go na te piwo.

– Nie zdradziłeś Jungkooka? – Spytał ostrożnie.

– Nie!

Zależy co uznasz za zdradę. Nie przespałem się z nim.

– Ale... O co chodzi? Przystawia się do ciebie? Do Jungkooka?

– Hoseok, poradzimy sobie sami.

– To nie brzmi dobrze. – Mówił przejęty. – Nie wiem co się tam u was dzieje, lecz skoro nie chcesz mi mówić to nie. Ale mam nadzieję, że nie masz jakiś głupich pomysłów by zostawić Jungkooka dla niego?

– Nie.

Moje myśli zmierzają ku innemu rozwiązaniu.

– Dlaczego właściwie od razu oskarżasz mnie o takie rzeczy, a nie pomyślisz o Kookiem?

– A powinienem?

– Nie! – Prychnąłem zirytowany.

On nic nie rozumie i na razie nie chcę z nim o tym rozmawiać. W pierwszej kolejności sam chcę to sobie poukładać w głowie.

– Wiesz, że zawsze możesz liczyć na moją pomoc i radę. Przecież nie będę cię oceniał i nie przestanę być twoim przyjacielem.

– Wiem. – Zapewniłem go. – Po prostu to jeszcze nie czas na poruszanie tego tematu. Najpierw chcę sam to wszystko przemyśleć.

Z pewnej strony było to naprawdę miłe, że martwił się o mój związek z Jungkookiem i nam kibicował. Mam nadzieję, że nadal będzie to robił, niezależnie od podjętej decyzji.

Porozmawialiśmy jeszcze na luźniejsze tematy, dopijając to jedno piwo, w końcu rozchodząc się do domów. Przyjaciel życzył mi powodzenia, następnie już odchodząc w swoim kierunku. Ja złapałem taksówkę, by dostać się do siebie.

Przed wejście do bloku postanowiłem szybko jeszcze wypalić jednego papierosa. W międzyczasie spojrzałem na godzinę w telefonie. Ale najważniejsze, że pozałatwiałem to co trzeba. Teraz mogę spokojnie przeprosić mojego króliczka. Jeszcze tylko nie wiedziałem w jaki sposób. Wciągałem kolejną porcję papierosowego dymu, cały czas nie mogąc znaleźć odpowiedniego sposobu.

Wszedłem ostrożnie do domu, nie chcąc za bardzo zwracać uwagę domowników na mój powrót. Zdziwiła mnie nieco panująca w mieszkaniu cisza. Poszli spać? Ściągnąłem z siebie buty i ruszyłem w głąb domu, rozglądając się dookoła. W salonie świeciło się światło, lecz nikogo tam nie było. Na stole stała moja butelka soju. Yoongi, nie ładnie tak częstować się bez pytania.

Moją uwagę zwróciły uchylone drzwi do pokoju hyunga. Pewnie siedzą razem i Yoongi nadal stara się pocieszyć Kookiego. Naprawdę źle czułem się z tym, że na niego nakrzyczałem.

W pokoju panował półmrok. Zbliżając się do drzwi, przez szczelinę mogłem zauważyć leżącego razem Yoongiego i Jungkooka. Moją uwagę zwróciła ręka hyunga na udzie młodszego. Stanąłem w progu, obserwując dwójkę.

Starszy gładził młodszego po nodze, a druga ręka znikała chyba na jego plecach.

– Wszystko będzie dobrze. – Usłyszałem głos hyunga.

Odgarnął włosy młodszego, dłoń zostawiając na jego twarzy. Co tam się dzieje?

– Hyung. – Szepnął Kookie, podnosząc na niego wzrok.

Otworzyłem szerzej oczy, widząc jak starszy złącza ich usta razem. Nie odrywali się od siebie, więc zapewne młodszy odwzajemnił posunięcie starszego. Przygryzłem swoją dolną wargę. Teraz również dobrałeś się do niego, hyung?

Widziałem jak Yoongi lekko podnosi się, podnosząc jedną rękę. Jego jakiekolwiek próby zostały szybko udaremnione przez młodszego, który znalazł się nad starszym. Jungkook nie pozwolił mu na dotknięcie jego ciała, unieruchamiając ręce starszego nad jego głową. Mój króliczek nie da się zdominować.

Patrzałem na tę dwójkę, zauważając, że Jungkook nawet z tej perspektywy był niezwykle kuszący. Teraz miałem okazję zobaczyć jak jego władcza strona się uaktywnia, całkowicie zmieniając jego postać. W tej chwili spoglądając na niego, nie połączyłoby się go z tą nieśmiałą i niepewną formą Kookiego.

Hyung nagle nieznacznie uniósł biodra. Zacisnąłem szczękę, słysząc ciche westchnienie, które wyrwało się mojemu maleństwu. Najwyraźniej to było dla Jungkook za dużo. A przynajmniej miałem taką nadzieję i nie zaczną się pieprzyć na moich oczach. Tego chyb na razie nie byłbym w stanie znieść.

Cofnąłem się w głąb korytarza, zastanawiając się, co powinienem zrobić.

– Kookie?! – Krzyknąłem, jakbym dopiero co wszedł do domu.

Nie minęła chwila, a ujrzałem króliczka wybiegającego z pokoju hyunga, a następnie podchwycającego mnie w swoje objęcia.

– Martwiłem się. Nie odbierałeś. – Powiedział, wtulony we mnie.

Czułem, że jeszcze całkowicie nie ochłonął po sytuacji z hyungiem.

– I to na mój widok się tak ucieszyłeś?

Cholera, powiedziałem to na głos! To nie tak miało zabrzmieć! Czułem jak chłopak gwałtownie się spina. Nie! Nie chciałem, żeby wyglądało na to, że robię mu wyrzuty, bo byłbym w tym momencie strasznym hipokrytą.

Jungkook milczał, stojąc nieruchomo z zaciśniętymi dłońmi na mojej bluzie. No i zrobiło się niezręcznie. Super Jimin, no to się popisałeś.

– Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem. Nie powinienem. To był wypadek. – Powiedziałem, obejmując go.

– Nic się nie stało. – Powiedział, lecz po jego głosie słyszałem, że to nie do końca zgodne z prawdą.

Albo ewentualnie zadręcza się teraz o ten pocałunek z Yoongim oraz to, że mogę się czegoś domyślać.

– Hyung, dobrze się tobą opiekował, gdy mnie nie było?

Skinął jedynie głową na potwierdzenie. A zająłby się jeszcze lepiej, gdybym nie wrócił. Jimin ogarnij dupę, bo zachowujesz się jakbyś był zły! Tylko właściwie na co? Na to, że Jungkook całował się z Yoongim? Czy może, że to nie byłeś ty? A może na to, że Jungkook pewnie teraz przeżywa wewnętrzne katusze, że na to pozwolił, a ja sam nie byłem od niego lepszy?

– Nie dasz wybaczalnego buziaka swojemu hyugowi? – Spytałem, chcąc jakoś wrócić do normalnych stosunków.

Chłopak odsunął się ode mnie, uśmiechając niepewnie i łącząc nasze usta razem. Po chwili odsunąłem go od siebie, a jeden jego oddech posłany w moją stronę wystarczył, bym był pewien swoich domysłów.

– Piłeś?

– Hyung znowu palił. – Powiedział z grymasem.

– Nie odwracaj kota ogonem. Jungkook. – Powiedziałem stanowczo.

Chłopak uciekł ode mnie wzrokiem, który po przyjrzeniu się, by nieco rozbiegany i mętny. Oj, króliczku. Jedną malutką buteleczką się tak załatwiłeś? Chociaż jak w smutku opróżniłeś ją nieco za szybko, to mogło cię szybciej ściąć.

– Chodźmy spać. Jest już późno.

Chwyciłem młodszego i zaprowadziłem nas do sypialni. Pomogłem mu się rozebrać, po czym ładnie opatuliłem kołdrą. Sam przebrałem się w swoją piżamową koszulkę, która właściwie była za dużą na mnie koszulką Jungkooka. Mam nadzieję, że rano nie będzie miał kaca. Przecież jeszcze jutro musi iść do szkoły.

Po daniu króliczkowi buziaka na dobranoc, wstałem z łóżka się kierowałem się w stronę drzwi.

– Jiminnie, gdzie idziesz?

– Do hyunga, chciałem z nim porozmawiać.

– Nie! – Powiedział nieco spanikowany, a zauważając to szybko poprosił uroczym tonem. – Zostań ze mną.

– Idź już spać, króliczku. Jak zaraz wrócę, to masz już ładnie spać. – Powiedziałem, mając nadzieję, że się do tego zastosuje.

Podszedłem do drzwi, zatrzymując się jeszcze na moment.

– Jungkook, jutro musimy porozmawiać. – Powiedziałem, wychodząc z pokoju.

Kurwa, to znowu nie tak miało zabrzmieć! Ty się najpierw zastanów co chcesz właściwie przekazać i jak to ma zabrzmieć, a później mów! Westchnąłem, idąc do salonu i zabierając stamtąd dwie butelki soju. Teraz mogłem udać się prosto do pokoju Yoongiego.

Drzwi nadal były uchylone. Wszedłem do środka, po chwili rzucając butelkę w stronę starszego. Na całe szczęście ją złapał.

– Dlaczego pozwoliłeś mu pić? – Spytałem, siadając na jego łóżku.

– Nie wiedziałem. – Odparł otwierając swoją butelkę.

– Jak się dowiedziałeś?

Za późno ugryzłem się w język. Przyssałem się do butelki, kątem oka widząc, jak hyung mi się przygląda. Po cholerę ja tu w ogóle przyszedłem?

– Widziałeś nas czy się domyślasz? – Milczałem, starając się unikać jego osobę wzrokiem. – Ktoś tu chyba jest trochę zazdrosny. – Poczułem jak przybliża się do mnie. – O Jungkooka? Czy o mnie? – Mówił, owiewając swoim oddechem moją szyję.

– Wiesz, że to nie w porządku?

– Wobec kogo? Bo żaden z was raczej nie skarżył się, że mu się to nie podoba. Przynajmniej wprost nie powiedział, żebym przestał, bo sobie tego nie życzy.

– Co nie znaczy, że powinieneś tak robić?

– Może masz racje. – Powiedział, przenosząc się na moje kolana. – Ale widzę, że obojgu się to na swój sposób podoba.

Obróciłem od niego głowę, chcąc nadal unikać jego spojrzenia. Wziąłem kolejny łyk alkoholu.

– Zastanowiliście się?

– Liście? – Zdziwiłem się, czując jak jego długie palce chwytają mój podbródek, obracając w swoją stronę. – Czego właściwie chcesz?

– Dobrze wiesz. Brakuje mi czułości. – Szeptał mi do ucha, pochylony w moją stronę,

– Hyung nie może sobie kogoś znaleźć?

– Nie za bardzo interesują mnie takie stałe związki. Właściwie to ciężko mi znaleźć odpowiedniego partnera. Wasza dwójka świetnie się uzupełnia.

Zamknąłem oczy, starając się nie myśleć o jego biodrach dociskających się do mojego krocza. Dlaczego nie ubrałem żadnych szortów, przychodząc tu jedynie w samej koszulce?!

– Nie chcę was rozdzielać czy psuć waszego związku. Proponuję tylko, żebyście przenieśli trochę swojej uwagi na mnie.

Zdziwiło mnie, gdy starszy zszedł ze mnie, zajmując miejsce obok i skupiając swoją uwagę na alkoholu. Myślałem, że tak szybko nie odpuści, a ja będę musiał toczyć z sobą wewnętrzne moralne walki.

– Ale do tej uwagi zalicza się również seks. – Zauważyłem, następnie ciągnąc łyka z butelki.

– Do niczego przecież was nie będę zmuszał.

– Kookie jest strasznym zazdrośnikiem. – Dalej próbowałem szukać wad.

– Ale sam ze mną... nieważne. Przecież nie musicie robić nic na oczach drugiego, przynajmniej nie w żaden prowokujący sposób.

– Jesteś dominujący w łóżku czy uległy?

Widziałem jak spogląda w moją stronę.

– Kookie nie da się zdominować i nawet nie należy tego próbować. – Wyjaśniłem. – Nie chcę bym to tylko ja miał jakieś ewentualne korzyści, jeśli on sam nie będzie miał z tego układu żadnych plusów dla siebie.

– Nie bój się, jeśli będzie trzeba o niego również odpowiednio się zatroszczę.

Dlaczego ja się w ogóle o to wszystko wypytuję?! Dlaczego ja w ogóle biorę to wszystko pod uwagę?! Jednak jak o tym pomyśle, to czuje pewnego rodzaju przyjemny dreszczyk.

Dokończyłem w ciszy i spokoju butelkę soju. Po odłożeniu butelki na szafkę, wyprostowałem się, nasłuchując uważnie. Coś mi tu nie grało, chociaż tak naprawdę w domu panowała cisza. Yoongi widząc mnie, zmarszczył brwi, chyba sam próbując zrozumieć, co mogło zwrócić moją uwagę.

– Też masz wrażenie, że jest przeciąg? – Odezwał się w końcu.

Spojrzałem na okno w pokoju. Było uchylone. Jednak musiałoby być otwarte jeszcze jedno w domu, żeby... Mając złe przeczucia, zerwałem się z miejsca zaraz rozglądając po domu. Drzwi do naszej sypialni były uchylone, a na pewno je zamykałem. Zajrzałem do środka, ani śladu Jungkooka.

Z ciężko walącym sercem ruszyłem na poszukiwanie. Zamarłem, stając w progu salonu. Jungkookie w samej bieliźnie stał przed otwartym balkonem.

– Jungkook, co ty robisz? – Odezwał się Yoongi, a ja natychmiast go uciszyłem.

Nie jestem pewien, czy już miał okazję widzieć lunatykującego chłopaka. Podszedłem do niego ostrożnie. Chwyciłem delikatnie jego ramiona, zaczynając kierować nas do sypialni.

– Chodźmy spać. – Szepnąłem do niego, chociaż zapewne niczego teraz nie rejestruje.

Chociaż był chyba jeden taki przypadek, że rano po przebudzeniu pamiętał swoją nocną wędrówkę. Prowadziłem śpiącego króliczka do naszego łóżka. Hyung kroczył za nami z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy.

– Czy on... lunatykuje?

Yoongi znów wykazał się spostrzegawczością.

– Tak. – Odpowiedziałem, przykrywając młodszego kołdrą.

– On powinien sobie w takim stanie móc otwierać drzwi? Szczególnie te balkonowe? – Spytał lekko zaniepokojony.

Wzruszyłem ramionami, nie znając odpowiedzi. Szczerze mówiąc, to również mnie zdziwiło i zmartwiło. Nie mam pojęcia na ile jest świadome to co robi, jednak... Wychodzenie lunatykującego Jungkooka na balkon wydaje mi się dość niebezpiecznym wyczynem.

– Często mu się to zdarza? – Dopytywał dalej, kucając przy łóżku po stronie młodszego.

– Ostatnio był spokój. – Stwierdziłem. – Dlatego tak zależy mi by nie chodził za późno spać. Często ma problemy z samym zaśnięciem. Jedno albo drugie powoduje, że później budzi się niewyspany.

Położyłem się na swojej połowie, zaraz czując jak Kookie przekręca się na bok i wtula w moje ciało. Mam na sobie jakiś magnes, który na niego działa?

Spojrzałem na hyunga, a następnie zerknąłem na puste miejsce za Jungkookiem. Zapytać się go, czy nie zostanie z nami? Jednak wolałem ugryźć się w język, uważając to za głupi pomysł. Zapewne nie wyspalibyśmy się w trójkę. Po co męczyć w ten sposób starszego, który pewnie woli się spokojnie wyspać.

– Mogę z wami zostać? – Odezwał się hyung.

– Jasne.

– Gdzie mam się położyć?

Do wyboru było miejsce za mną, całkiem sporo za Jungkookiem lub pomiędzy nami. Nie chciałem go wciskać między nas, chcąc mieć króliczka blisko siebie, szczególnie, że tak uroczo trzymał mnie w swoim uścisku.

– Możesz się położyć z drugiej strony, żeby Kookie nie spadł w nocy.

– Ale ja to już mogę spaść? – Spytał żartobliwie.

Uśmiechnęliśmy się do siebie, a następnie straszy zajął wolne miejsce. Pomógł mi jeszcze raz narzucić na najmłodszego kołdrę, by nie zmarzł w nocy.

_____________________

Granice zaczynają być coraz cieńsze. Jednak Jimin cały czas nie porozmawiał z Jungkookiem o propozycji Yoongiego. Przemilczy i uda, że nic takiego nie miało miejsca, czy jednak podejmie się tej rozmowy?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top