Rozdział 32

Jimin

Odetchnąłem ciężko. Spojrzałem ze wstrętem na swój tablet graficzny. Nigdy nie sądziłem, że praca w domu zdoła mi tak wszystko obrzydzić. Nie mogłem patrzeć już na ten gabinet, na moje narzędzie pracy oraz na wszystko co z nią związane.

Nie ma nic lepszego niż praca w domu. Kto mi nawkładał takich głupot do głowy?!

Mało pocieszający był fakt, że nie tylko ja miałem w ten sposób przerąbane. Yoongi również całe dnie spędzał przed swoim laptopem wraz z jakimś stosem papierów, nie raz klnąc pod nosem, jak i na całe mieszkanie. Jednego dnia on zajmował gabinet, a ja rozsiadałem się w jadalni, gdzie było najmniej rozpraszaczy, a innego dnia zamienialiśmy się miejscami.

Siedziałem na kanapie, leniwie wpatrując się w telewizor. Nie miałem pojęcia co ze sobą począć. Po tak pracowitym tygodniu nie wiedziałem w jaki sposób powinienem się zrelaksować by mieć siły na kolejny taki tydzień.

Spojrzałem na drugą stronę kanapy. Yoongi, podobnie jak ja, wydawał się być bez życia. Zerknąłem w drugą stronę. Jungkook właśnie wychodził z kuchni wycierając ręce. Ktoś musiał pozmywać, a jak się nie umie wygrać w kamień-papier-nożyce to tak jest.

– Mam pomysł! – Podniosłem się z kanapy.

Poczułem na sobie niezbyt entuzjastyczne spojrzenie pozostałej dwójki.

– Może wieczorem przejdziemy się na miasto? – Zaproponowałem.

– Ja z chęcią. – Odezwał się z hyung. – Ale jeśli to nie będzie wyjście do klubu. Nie tańczę.

– Jiminnie... – Zaczął Jungkook, a ja już wiedziałem co będzie chciał powiedzieć. – Naprawdę nie możesz sobie odpuścić?

Wywróciłem oczami. Przecież już dawno nigdzie nie wychodziłem. Ostatni raz... w tamtą felerną niedzielę. Minął tydzień, podczas którego grzecznie siedziałem w domu.

– To będzie spokojne wyjście. Chodź z nami.

– Wiesz, że nie lubi tego typu wyjść. – Mruknął.

– Jungkookie...

Chłopak spoglądał na mnie twardym wzrokiem. W końcu westchnął, a jego twarz nieco złagodniała.

– Miłej zabawy. – Powiedział, podchodząc do mnie i mierzwiąc moje włosy.

Chwyciłem jego rękę, zatrzymując go przy sobie, widząc jak chce odejść.

– To dopiero wieczorem, a teraz... – Pociągnąłem go na kanapę.

Usiadłem obok niego, wtulając się w jego bok. Uśmiechnąłem się czując jego ramię, oplatające moją osobę. Cieszę się, że mój króliczek czuje się już swobodniej w obecności Yoongiego. Jednak o podniecającym macanku mogłem pomarzyć, albo czekać aż oboje znajdziemy się sami. Przecież nic by się nie stało, jakby dyskretnie podotykał mnie tu i ówdzie.

Szarpnąłem się lekko czując łaskotanie na bosej stopie. Położyłem ją z powrotem na swoje miejsce, licząc na spokój. Przeliczyłem się. Yoongi co jakiś czas zaczepiał mnie, łaskocząc po stopie, to jednej, to drugiej.

– Gorzej niż dzieci. – Usłyszałem cichy szept młodszego, który tylko wzmocnił uścisk na moim ramieniu.

Po krótkiej walce o bezpieczeństwo swoich stóp, w końcu wygrałem. Tak jakby. Jedna z moich nóg znajdowała się na kolanach starszego, przytrzymywana przez niego. Przez cały czas szykowałem się na ewentualny atak, lecz on nie nadchodził. W końcu położyłem wygodnie drugą nogę na jego kolanach.

Dłoń Jungkooka bawiła się moimi włosami, przez co czułem się niemal jak w niebie. Dodatkowo Yoongi hyung po czasie zaczął delikatnie masować moje stopy. Nie przestawajcie, błagam!

Niemal przysypiałem pod wpływem tych delikatnych pieszczot. Rozbudziłem się nieco, gdy zauważyłem, że zbliża się wieczór. Skoro mieliśmy wyjść na miasto, nieco się rozluźnić po ciężkim tygodniu, trzeba było odpowiednio się przygotować.

– Dobra. Ja idę się szykować. – Powiedziałem, niechętnie wstając z kanapy.

– Już? To o której wychodzimy? – Yoongi spojrzał na mnie nieco zdezorientowany.

– Spokojnie, hyung. Za nim Jiminnie się wyszykuje to musi minąć przynajmniej godzina. – Poinformował go nieco rozbawiony Jungkook.

– Idziemy co najwyżej się na pić, a nie wyrywać dupy.

– To już nawet nie można dobrze wyglądać dla samego siebie? – Burknąłem pod nosem, opuszczając salon.

Niech sobie gadają. Ja po prostu lubię dobrze wyglądać. Poza tym nie robię tego tylko dla siebie. Mój króliczek niech tak nie narzeka, bo nie raz widzę jak nie może oderwać ode mnie wzroku jak się dla niego wystroję.

Gdy już uznałem, że wyglądam wystarczająco dobrze, by pokazać się publicznie, udałem się po Yoongiego. Jemu wystarczyło niecałe dziesięć minut by być gotowym do wyjścia. Jungkook pożegnał nas, każąc hyungowi na mnie uważać. Wywróciłem na to wszystko oczami. Jakbym potrzebował opiekunki.

Wyszliśmy, na piechotę udając się do centrum. Wieczór był przyjemnie orzeźwiający. Wspólnie wybraliśmy lokal, który odpowiadał obydwu. Yoongi nie chciał miejsca, gdzie będzie pełno tańczących i pijanych nastolatków, a ja nie chciałem totalnej nory bez atrakcji. Po chwili poszukiwań znaleźliśmy odpowiedni lokal.

Ja zająłem nam stolik, a hyung w tym czasie udał się coś zamówić. Po chwili wracał z pełnymi rękoma.

– Zaraz jeszcze coś doniosą. Nie chciałem by co chwila trzeba było latać po kolejną kolejkę. – Wyjaśnił, zajmując miejsce obok mnie.

Usiadł na krześle znajdującym się tuż przy mnie, mimo że przy stole znajdowały się jeszcze dwa naprzeciwko. Nie skomentowałem tego. Chociaż tak naprawdę to nie pierwsza tego typu sytuacja. Już kilka razy hyung siadał za blisko mnie czy stawiał nas w nieco dwuznacznej sytuacji.

Nigdy jednak nie poczułem wystarczającego zagrożenia, by jakoś zareagować. Yoongi może i zachowywał się zbytnio śmiało, lecz nie przekraczał pewnej granicy.

– O czym tak myślisz? – Spytał hyung, spoglądają na mnie z delikatnym uśmiechem.

Jak powiem, że o tobie, to zabrzmi to dość znacząco, mam rację? Pokręciłem głową, starając się wymigać od odpowiedzi. Mężczyzna tylko zaśmiał się krótko. Jego uśmiech i śmiech był inny od Jungkooka. Cały hyung był jakby przeciwieństwem mojego króliczka. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Yoongi posiadał w sobie jakby pewną nutę dominacji, którą widać było w jego pewnym siebie zachowaniu, odważnych posunięciach. U Jungkooka to wszystko pojawiało się przy bliższym poznaniu, a w szczególności w łóżku. Hyung również jest typem dominanta, prawda?

Jimin, dlaczego myślisz jak on się zachowuje w łóżku?! A przecież jeszcze nic nie wypiłem! Najwyraźniej trzeba szybko to zmienić, stwierdziłem. Chwyciłem za pierwszą szklankę, opróżniając ją nieco za szybko.

– Jeszcze nic nie wypiłeś, a już masz jakieś brudne myśli? Czy te rumieńce to z innego powodu? – Zaśmiał się, jednocześnie poczułem jak jego kolano styka się z moim.

Jimin, uspokój się! Nie powinieneś tak reagować! To tylko twój hyung, który jest twoim i twojego chłopako-narzeczono-męża współlokatorem!

Jungkook

Mam nadzieję, że Yoongi hyung okaże się tym bardziej rozsądnym i przypilnuje Jimina, jak i samego siebie by za dużo nie wypili. Obawiałem się jednak, że jako nowi znajomi, bo w końcu mieszkamy ze sobą zaledwie od tygodnia, postanowią wypić nieco więcej niż powinni.

Pokręciłem głową. Nie powinienem mieć takich pesymistycznych myśli. Może poszli na miasto, w spokoju odpocząć i przy okazji napić się troszeczkę? Westchnąłem. W co ja wierzę... Jimin na dużej imprezie potrafiłby się zrelaksować i odpocząć. Na szczęście Yoongi hyung wydaje się być miłośnikiem jakiś spokojniejszych lokalów, co pozwalało mi wierzyć, że przynajmniej dzisiejszej nocy powstrzyma zapędy Jimina do całonocnych imprez.

Tak jak każdej nocy, podczas nieobecności Jimina, nie umiałem zasnąć. Nie martwiłem się o niego. No dobrze, może troszeczkę. Jednak mam wrażenie, że po prostu nie umiem zasnąć bez jego obecności. Zresztą, mam wrażenie, że dzięki niemu rzadziej lunatykuje. Jego obecność mi pomaga.

Nie mając za bardzo co ze sobą zrobić, nagrałem wpis do wideo pamiętnika, zrobiłem pranie i pouczyłem się do nadchodzących sprawdzianów. Mimo to nadal zostało mi sporo czasu do powrotu chłopaków. A przynajmniej tak podejrzewałem, patrząc na zegarek, który wskazywał dopiero północ. Jimin zazwyczaj wracał do domu między trzecią a piątą.

Siedziałem na kanapie, nieco przysypiając. Budziłem się co jakiś czas, czując jak niebezpiecznie przechylam się do przodu. Za każdym razem zegar wskazywał inną godzinę. W ten sposób minęło całkiem sporo czasu, lecz nie byłem w stanie odpocząć, nie wspominając już o tym jak było mi niewygodnie.

Poczułem pewnego rodzaju ulgę, słysząc małe zamieszanie pod drzwiami mieszkania. Wstałem z miejsca i powoli udałem się do przedpokoju. W tym czasie chłopakom udało się dostać do środka. Stałem i patrzałem jak podpierając się ściany lub siebie nawzajem idą na przód.

Jimin jako pierwszy mnie zauważył.

– Jungkookie, nie musiałeś czekać.

Przecież wiesz, że zawsze czekam. Obserwowałem jak dwójka dorosłych, męczy się z ściągnięciem z siebie bluz oraz obuwia. I co oni w tym takiego widzą? Rozumiem, raz na jakiś czas, ale Jimin gdyby mógł to doprowadzały się do takiego stanu częściej. A Yoongi? Jeszcze sam nie wiem.

Widziałem jak Jimin rusza w stronę salonu, sięgając do tylnej kieszeni. Stanąłem przed nim, wyciągając dłoń w jego stronę.

– No, oddaj.

Patrzał na mnie jakby nie wiedział o czym mówię. Zbliżyłem się do niego, zaglądając do jego tylnych kieszeni. Widziałem jak na jego twarzy pojawił się zadowolony uśmiech, gdy zacząłem go obmacywać w poszukiwaniu fajek. Wywróciłem jedynie oczami, w końcu zabierając mu papierosy.

– A teraz proszę ładnie do łóżeczka. – Powiedziałem, zakładając ręce na piersi.

– A opowiesz mi bajkę na dobranoc? – Zaczął się ze mną droczyć.

– Tylko trzeźwe Jiminy mogą słuchać bajek na dobranoc.

– Ale ja jestem trzeźwy.

– Byłeś. A teraz proszę ładnie iść do łóżka. – Poprosiłem. – Zaraz przyniosę ci tabletki i wodę.

– Tak, tatusiu. – Mruknął, po chwili znikając za drzwiami nasze sypialni.

A to mały... Pokręciłem lekko głową. Spojrzałem na Yoongiego, który nadal stał na korytarzu. Wydawał się być w nieco lepszym stanie. Chyba. Jeszcze tak naprawdę nie miałem okazji widzieć pijanego hyunga.

– Hyung również potrzebuje specjalnego zaproszenia? – Spytałem, starając się brzmieć pewnie.

Chociaż tak naprawdę nie wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić, by jednocześnie nie zostać uznanym za niegrzecznego i niewychowanego.

– Może. A ja dostanę bajkę na dobranoc? – Spytał, uśmiechając się delikatnie.

Mam nadzieję, że kiedy tej dwójce, przyjdzie się opiekować pijanym Jungkookiem, będą wykazywać się taką samą cierpliwością, co ja do nich.

– Niech hyung się położy spać. Zaraz przyniosę hyungowi zestaw na porannego kaca.

Widziałem jak robi krok na przód, potykając się przy tym i o mały włos nie lądując na podłodze. Bez słowa podszedłem do mężczyzny i podtrzymując go. Chyba trzeba komuś pomóc w znalezieniu się w swoim łóżku. Yoongi hyung całe szczęście współpracował ze mną. Jednak przez całą drogę do jego pokoju, czułem jego oddech na swojej szyi oraz jak wolną dłonią rysuje małe kółeczka na moim ciele. Zaczynałem wątpić w to czy on rzeczywiście sam nie był w stanie dojść do swojego pokoju.

W końcu udało mi się posadzić go na brzegu łóżka.

– Dobranoc hyung.

– Zostawisz mnie teraz tak samego, Jungkookie? Nie pomożesz mi się przebrać?

Cieszyłem się, że w pomieszczeniu panował półmrok, dzięki czemu moje czerwone policzki były w tym momencie niewidoczne.

– Hyung na pewno sam sobie świetnie poradzi.

– A mnie się tak nie wydaje. – Powiedział, zaczynając próbować rozpinać guziki swojej koszuli.

Jak można się było domyślić, zakończyło się to niepowodzeniem. On specjalnie udaje schlanego w trzy dupy, prawda? Jak bardzo jesteś pijany, hyung, a na ile jest to twoje trzeźwe myślenie?

– I co? Mam spać w ubraniach? – Spytał jakby zdziwiony i zszokowany.

No i co ja mam w tej sytuacji zrobić? Podszedłem do niego, kucając przed nim i zaczynając odpinać guziki tej głupiej koszuli. Po chwili poczułem jak dłoń starszego wplątuje się w moje włosy, delikatnie je gładząc. Potrząsnąłem głową, czując moje serce jak niepokojąco przyspiesza swój rytm.

– Yoongi hyung, nie rób tak.

– Jak? – Zapytał rozbawiony. – Tak?

Znów zatopił dwoją dłoń w moje włosy, tym razem po chwili zjeżdżając nią na moją twarz. Pokręciłem głową, uwalniając się od jego dotyku. Szybko rozpiąłem ostatni guzik, po czym wstałem na równe nogi.

Zmieszany, uciekałem od niego wzrokiem. Stałem, sam nie wiedząc czemu nie wychodząc jeszcze z tego pokoju. Czułem idiotyczną potrzebę usłyszenia od niego, że mogę już sobie spokojnie iść do Jimina. Jednak po długiej ciszy między nami w końcu sam zdecydowałem się odwrócić by wyjść.

– A gdzie to się wybieramy? Przecież bardzo ładnie porosiłem Jungkooka o opiekę na swoim pijanym hyungiem, który w aktualnym stanie nie potrafi sam przebrać się w piżamkę.

Kiedy ty mnie niby o to poprosiłeś?! I to w dodatku ładnie!

– To ja prosiłem, byś zaopiekował się Jiminem. – Sprostowałem niezbyt głośno.

– Rozumiem, że teraz mam wstać i pomóc Jiminowi przebrać się w piżamkę? – Spytał z nieco prowokującym spojrzeniem.

– Hyung!

– Powinieneś to wypowiadać jęcząc, brzmiało by to o wiele lepiej.

Miałem ochotę zapaść się pod ziemię, mimo że nikt poza naszą dwójką tego nie słyszał. Wypuśćcie mnie stąd!

– Dobra, bo nam się tu cały spalisz ze wstydu. Ściągnij mi grzecznie spodenki i możesz iść, dalej sobie sam poradzę.

A nie można bez tego ściągania spodni?! Yoongi położył się, nogi nadal trzymając na brzegu. Po dłuższym czasie bezczynności z mojej strony, podniósł się na łokciach, spoglądając na mnie oczekującym spojrzeniem.

Westchnąłem ociężale. Niech już mu będzie! Oni powinni mnie po stopach całować za to co muszę znosić po ich pijańskich wyprawach. Jestem jeszcze ciekaw co mnie czeka z Jiminem, gdy wrócę do sypialni.

Podszedłem do hyunga, pochylając się nad nim i zabierając za ściąganie tych spodni. Całe szczęście nie lubował się w tak obcisłych jak Jimin. Chociaż kochałem tyłek mojego Chima w takich opinających portkach.

– Nie zapomnij o bieliźnie. No dobrze, żartowałem. – Poprawił się, gdy obrzuciłem go gniewnym spojrzeniem.

Rozpiąłem rozporek i zacząłem pozbywać się jego spodni. Jego wzwód, którego wolałbym, żeby nie było, nie ułatwiał mi tego. Cieszyłem się jednak, że hyung zrezygnował z patrzenia na mnie. Teraz leżał na plecach, przykrywając ramieniem oczy i ciężko oddychając.

Ściągnąłem z niego te spodnie, odkładając je na bok. Spojrzałem na starszego. Leżał tak jak go zostawiłem. Chyba już koniec mojej roli tutaj? Ruszyłem w stronę drzwi.

– Jungkook. – Odezwał się nagle.

Jego ton był niezwykle spokojny. Jimina nachodził taki spokój przed wymiotami.

– Tak? Hyung dobrze się czuje? Może przynieść...

– Nie. – Przerwał mi, po chwili zaczynając się przykrywać kołdrą. – Zostaniesz ze mną, dopóki nie zasnę? – Spytał, mówiąc niemal w poduszkę.

– Hyung...

– Proszę. – Wyszeptał.

Pokręciłem głową, nadal nie wierząc, że daje mu się w to wszystko wciągać. Wróciłem się do niego, siadając na brzegu łóżka. Z spod cienkiej kołdry wystawało jedynie pół głowy. Wyglądał na naprawdę zmęczonego.

– Mogę? – Spytał wyciągając swoje ręce w stronę mojej dłoni.

Od kiedy to pytasz jeśli czegoś chcesz, a nie każesz mi spełnić swoje żądania?! Pijany Yoongi ma najwyraźniej dwie strony. Moje milczenie chyba uznał za zgodę, ponieważ chwycił moją dłoń w swoje, przyciągając nieco bliżej siebie.

Yoongi hyung już niczego więcej ode mnie nie chciał. Zasypiał powoli, przytulając się do mojej dłoni.

Było to na swój sposób urocze, jednak nawet podczas snu wyglądał na pewnego tego czego chce. Całkiem inaczej niż Jimin, u którego podczas snu można było ujrzeć tą najbardziej niewinną i uroczą, nieco śliniącą się stronę. Nie to, żebym przyglądał mu się, gdy śpi. To by było dziwne...

Kiedy miałem pewność, że zasnął, zabrałem ostrożnie swoją rękę i udałem się w stronę wyjścia. Oczywiście przyniosłem mu jeszcze na rano zestaw „kac precz".

– Dobranoc hyung. – Szepnąłem, kiedy już na dobre wychodziłem z pokoju.

Po kolejnej krótkiej wizycie w kuchni po zestaw, tym razem dla mojego hyunga, udałem się do sypialni, w której czekał na mnie Jimin. A przynajmniej jakiś czas temu jeszcze czekał, bo po czasie, który spędziłem u starszego hyunga, na pewno już zasnął.

Nie myliłem się. Gdy wszedłem do pomieszczenia ujrzałem zwiniętą kuleczkę. Odłożyłem wodę i tabletki na jego szafkę nocną, po chwili przykrywając to urocze stworzonko kołdrą. Sam przebrałem się szybko w piżamę, po czym w końcu znalazłem się w swoim łóżku.

– Długo cię nie było. – Usłyszałem szept hyunga.

– Przepraszam. – Opadłem, licząc, że to wystarczy.

Jimin odwrócił się i wtulił w moje ciało, przez cały czas mając zamknięte oczy, wykonując wszystkie czynności jakby będąc w połowie we śnie. Objąłem jego ciało, przytulając go mocno do siebie. Wziąłem jeszcze ostatni głęboki wdech, po czym szybko poczułem dopadającą mnie senność.

Obudziłem się jako pierwszy. Jakoś nie specjalnie mnie to zdziwiło. Hyungowie pewnie będą spać do południa. Chociaż sam nie byłem lepszy wstając po dwunastej. W pierwszej kolejności sprawdziłem drogi z obydwu sypialni do łazienki. Czysto, żaden nie wymiotował.

Korzystając z tego, że byłem już w przedpokoju doprowadziłem do porządku pozostawione przez nich buty, czego zapomniałem zrobić, gdy wrócili.

W mieszkaniu panowała kompletna cisza, nie licząc odgłosów z dworu. Mieszkanie skąpane było w popołudniowym słońcu, podkreślając obecność każdego pyłku kurzu. Przecież wczoraj tu sprzątałem! To jakiś żart?! Westchnąłem, dzisiejszego dnia nie mając zamiaru chociażby zbliżyć się do zmiotki czy ścierki. Dzisiaj kolej któregoś z hyungów na sprzątanie.

Wchodząc do kuchni, ucieszyłem się, że przynajmniej tutaj panował porządek. Podszedłem do lodówki, wyciągając wszystkie rzeczy, z których mogłem przygotować jakieś śniadanie. Robić tylko dla siebie czy również dla hyungów? Będę taki dobry? No nie wiem...

Usłyszałem dźwięk bosych stóp na kafelkach, a po chwili poczułem nieduże ciało obejmujące mnie od tyłu. Poczułem pewnego rodzaju niepokój i zmieszanie, ponieważ te Jiminowe bose stópki chyba brzmiały nieco inaczej, a i ciało za mną powinno być bardziej... większe, umięśnione?

– Dzień dobry. – Usłyszałem zaspany głos, który tylko potwierdził moje przypuszczenia.

– Yoongi hyung. – Burknąłem niezadowolony.

Chociaż tak naprawdę wątpiłem, by jakoś mocno się tym przejął. Poczułem gwałtowne przyspieszenie swojego serce, gdy usłyszałem te znajome bose stópki. Kątem oka widziałem jak Jimin wchodzi do kuchni. Czułem jak Yoongi odsuwa się ode mnie, a po chwili jego miejsce zajmuje mój ChimChim.

– Dzień dobry. – Powiedział, wtulając się w moje plecy.

Odwróciłem się do niego przodem, przytulając go do siebie. Byłem nieco zdezorientowany obecną sytuacją. Nic nie powie na temat tego, co ujrzał po wejściu tutaj? Na razie postanowiłem nie zaczynać tego tematu, skoro i on jak na razie nie miał nic do powiedzenia.

– Główka boli? – Szepnąłem, dostrzegając jego zmarszczone brewki.

– Mhm.

– To dobrze. – Dalej szeptałem.

– Jesteś okropny. – Odszepnął.

– Ale mnie kochasz.

– Bezwarunkowo.

Przytuliłem go mocniej do siebie. Gwałtownie wypuściłem powietrze, czując mocniejszy ucisk, spowodowanym mało delikatnym przytuleniem Jimina od tyłu przez Yoongiego. Wgniatacie mnie w blat, małe potwory!

– Dość tych podszeptów. – Odezwał się Yoongi. – Robicie sobie jeść? Bo zajmujecie kuchnię, a jestem nieco głodny.

Oboje odsunęli się ode mnie, a ja odetchnąłem głęboko.

– Jungkookie... – Powiedział przeciągle, zaczynając robić maślane oczka.

– Jimin nie.

– Ale ja ładnie proooszę.

Widziałem jak Yoongi hyung spogląda na nas ciekawski wzrokiem. Przyjrzałem się im obydwu. Dwa małe krasnalki z farbowanymi włosami rozwianymi we wszystkich kierunkach oraz rzucającym się w oczy kacem.

– Wyjaśni mi ktoś o co te prośby? Może też się dołączę?

Mimowolnie uśmiechnąłem się nieco. Jak małe dzieci.

– Naleśniki na śniadanie! – Wykrzyknął, czego chyba zaraz pożałował, po grymasie na jego twarzy.

– Prosimy! – Jęknął Yoongi.

I ja mam mieć teraz na głowie takie dwie męczydupy? Jimina jeszcze rozumiem, bo to moja męczydupa, ale Yoongi? Niech sobie znajdzie kogoś do robienia naleśników. Spojrzałem na starszego z nich. Czy ja naprawdę nie mogę być asertywny i powiedzieć „nie"?! To przez ten blond, który i temu hyungowi dodawał pewnego uroku, nie umiałem powiedzieć „nie"?

– Pościelić ładnie swoje łóżka, pozamiatać w salonie i powycierać kurze. Ja w tym czasie zrobię wam te naleśniki.

Chłopak spojrzeli po sobie, a następnie skinęli głową, po chwili ulatniając się z kuchni. Naprawdę nie wierzyłem, że się zgodzą. Teraz to już muszę zrobić im te naleśniki. A kiedy ktoś mnie będzie tak rozpieszczał?! Przecież to ja tutaj jestem najmłodszy!

Usmażyłem im te naleśniki, a oni naprawdę zrobili wszystko o co ich poprosiłem. Yoongi skończył jako pierwszy, siedząc w jadalni i ze smakiem patrząc na pojawiające się śniadanie. Przyniosłem właśnie ostatnie dodatki, kiedy w pomieszczeniu zjawił się Jimin.

– Jungkook, możesz mi powiedzieć, skąd u ciebie w szafce przy łóżku trzy paczki papierosów? – Mówił nieco zdziwionym i oburzonym tonem.

On serio nie wie?

– Jimin to twoje fajki. – Powiedziałem, zabierając mu je.

– Co? – Spytał wyraźnie zdziwiony.

– Zabieram ci je, gdy wracasz pijany do domu, żebyś zaraz nie poszedł palić na balkon. – Wyjaśniłem.

– A ja myślałem, że je gubiłem albo przepalałem. – Zaśmiał się.

Chłopak sięgnął po papierosy w mojej dłoni, a ja odsunąłem się, nie dając mu tego zrobić. Widziałem jego zdziwiony wzrok.

– Nie oddam ci ich. – Powiedziałem pewnie. – Hyung, wiesz, że nie chcę żebyś palił.

– Ej, Jungkook! – Odezwał się Yoongi. – A mi dasz? Ja już i tak palę? Za późno na ratunek, a tak pozwolisz mi oszczędzić kilka tysięcy wonów.

– I ty przeciwko mnie! – Rzucił w jego stronę.

– Nie. Yoongi hyung, ty również powinieneś przestać palić. To szkodzi zdrowiu.

– Ha! – Zaśmiał się zwycięsko Chim.

Zostawiłem ich samych, idąc do naszej sypialni i ukrywając skonfiskowane papierosy w innym miejscu. Gdy wróciłem do jadalni rozpoczęliśmy śniadanie.

Jimin

Dzień w pracy nie mijał mi tak miło i szybko, jak to sobie zaplanowałem. Jak zawsze musiały znaleźć się jakieś elementy, które nie pasowały do całego projektu. Tydzień ciężkiej pracy, kilkadziesiąt godzin spędzonych przed głupim tabletem czy laptopem, a tylko połowa z tego wszystkiego nadawała się do użytku.

Wszedłem do domu, pragnąc chwili odpoczynku, lecz wiedziałem, że na to będę musiał jeszcze chwilę poczekać.

– Yoongi! – Zawołałem po zdjęciu butów.

Po chwili z gabinetu wyłoniła się blond czupryna.

– Słuchaj, dałbyś radę wyciągnąć gdzieś dzisiaj Kookiego? – Spytałem, podchodząc bliżej niego. – Zaraz przychodzi mój przyjaciel i chcieliśmy jakoś obgadać szczegóły jutrzejszej imprezy.

– Na osiemnastą jestem umówiony z klientem. Chyba nie będzie problemu, jeśli go zabiorę.

– „Klientem" powiadasz? – Spytałem, poruszając sugestywnie brwiami.

– Skoro masz takie myśli, to nadal chcesz, żeby Jungkook szedł ze mną?

– Masz mnie. – Jeden zero dla niego. – Dobra, weź go. Tylko uprzedź mnie, kiedy będziecie wracać. – Poprosiłem.

– Jasne, powiedział, pokonując dzielącą nas odległość i mierzwiąc mi włosy.

Uśmiechnąłem się na ten gest.

– Hyung, boję się, że mój prezent się mu nie spodoba. – Stwierdziłem. – Powinienem dać mu coś szczególnego, albo zabrać go gdzieś, a w obecnej sytuacji nie mam na to kasy.

Po chwili poczułem ramiona Yoongiego, zamykające mnie w pocieszającym uścisku.

– Na pewno mu się spodoba. Założę się, że spodobałoby mu się wszystko, byle było od ciebie. Pamiętaj, że pieniądze to nie wszystko, a Kookie nie specjalnie wygląda na chłopaka, który leci na kasę.

Nieco się uspokoiłem, ponieważ wiedziałem, że hyung ma rację. Mimo wypowiedzenia słów pocieszenia, on nadal nie wypuszczał mnie z objęć.

– Hyung, nie próbowałeś sobie kogoś znaleźć?

– Po co, jeśli mam was. – Zaśmiał się, nieco odsuwając się ode mnie.

– Hyung, dobrze wiesz co mam na myśli. – Spojrzałem na niego.

– A kto inny będzie mi tak hyungował jak wasza dwójka? – Zaśmiał się, puszczając mi oczko.

Yoongi udał się do salonu, a ja wykonałem telefon do Hoseoka. Po krótkiej rozmowie, sam udałem się do dużego pokoju. Zasiadłem przed telewizorem, pragnąc trochę odpoczynku po ciężkim dniu w pracy.

Widziałem jak przez pewien czas Yoongi kręci się na swoim miejscu, aż w końcu jego nogi wylądowały na moich kolanach.

– Nie masz gdzie kłaść tych nóg? – Spytałem, zrzucając je z siebie.

– Wolałbyś coś innego? – Spytał, a już po chwili leżał na plecach z głową na moich udach.

Od początku był taki plan, mam rację? Jimin, rany, tylko się nie podnieć, bo wyjdzie strasznie głupio i niezręcznie!

Spoglądałem na hyunga, który leżał z zamkniętymi oczami. Czasami nieco gubiłem się w jego grze i zamiarach. Mimo iż starałem się to ignorować to Yoongi flirtował ze mną nie raz oraz testował moje granice, patrząc jak daleko może się posunąć.

Zresztą, nie tylko moje. Zdawałem sobie sprawę, że podobnie zachowuje się wobec Jungkooka. Nie raz widziałem go zakłopotanego poczynaniami hyunga. Jakim w tym wszystkim był cel? Raczej nie próbował skłócić mnie z Kookieczym, czy nas rozdzielić. Wtedy inaczej by to wszystko wyglądało.

– W co ty pogrywasz, hyung? – Wymruczałem.

Zrobiłem to niestety na tyle głośno, by dobiegło uszu starszego. On otworzył swoje brązowe oczy, spoglądając na mnie z pewną iskierką. Już otwierał usta, by prawdopodobnie udzielić mi jakiejś odpowiedzi, lecz wyprzedził go dźwięk otwieranych drzwi wejściowych.

Zacząłem ściągać Yoongiego ze swoich kolan. Wolałbym, żeby Jungkook nie zastał nas tak razem. Boję się, że za dużo by sobie pomyślał niż jest w rzeczywistości. Hyung bez słowa zajął swoje wcześniejsze miejsce.

Gdy tylko w pokoju pojawił się mój króliczek, uśmiechnąłem się szeroko, po chwili wystawiając dziubka, czekając na swojego całusa na powitanie. Cieszyłem się, że pomimo obecności starszego, Jungkook obdarował się tym słodkim całusem.

– Ja też dostanę buziaka na powitanie? – Odezwał się Yoongi.

Widziałem tą lekką czerwień, która pojawiła się na jego policzkach. Chłopak milczał, chyba nie za bardzo wiedząc co odpowiedzieć. Jungkookie, na swój sposób lubisz te podchody Yoongiego, co?

– Dobra, przebieraj się i wychodzimy. – Powiedział hyung, wstając z kanapy.

Jungkook, który dopiero po chwili zauważył, że te słowa skierowane były do niego, spojrzał na starszego zdziwiony.

– Jimin chce tu sobie sprowadzić jakieś dziwki, więc trzeba mu zrobić wolną chatę. Żartuje przecież! – Powiedział niemal natychmiast, widząc minę Kookiego. – Przebieraj się dzieciaku i idziemy.

Wyminął go, mierzwiąc mu po drodze włosy, po czym zamknął się w swoim pokoju. Młodszy spojrzał na mnie chyba oczekując wyjaśnień. Wzruszyłem ramionami, udając, że za bardzo nie wiem o co chodzi.

– Idź. Ja i tak zaraz znowu siadam do pracy, więc przynajmniej nie będziesz się nudził w domu.

Widziałem, że nie do końca przekonałem go tymi słowami, lecz na szczęście grzecznie udał się przebrać. Dobra, to będziemy mieć chwilę na dopięcie szczegółów. Jeszcze tylko dokładnie będę musiał zgadać się z jednorożcem.

Po kilku minutach chłopaki wychodzili już z domu i mogłem dać zielone światło Hoseokowi. Zjawił się po chwili przed drzwiami mieszkania.

– To co nam jeszcze zostało do załatwienia? – Spytał, wchodząc do środka.

– Tak naprawdę to niewiele.

– Taehyung wszystko wie?

– Mówiłem mu o wszystkim.

Mam nadzieję, że niczego nie schrzani.

Jungkook

Wróciłem do domu mając nieco więcej energii niż zawsze i nieco więcej obaw. Hyungów zastałem w salonie. Pierwsze co zrobiłem to pocałowałem Jimina w te różowe usteczka, proszące się o moją uwagę. Uwagę Yoongiego niemal puściłem mimo uszu. Chyba już przyzwyczaiłem się do jego... zaczepnego sposobu bycia.

Jednak nieco się zdziwiłem, słysząc o wyjściu. Gdzie i po co mam wychodzić z Yoongi hyungiem? Dlaczego Jimin z nami nie idzie? Chim jakby popierał ten pomysł, więc się nie sprzeciwiałem. Może naprawdę potrzebował ciszy i spokoju do pracy?

Przebrałem się z szkolnego mundurka w zwykłe ciuchy i razem z Yoongim wyszliśmy z mieszkania. Starszy miał ze sobą dość grubą teczkę, która wzbudziła moje podejrzenia.

– Gdzie idziemy? – Spytałem, gdy znaleźliśmy się na dworze.

– Jedziesz ze mną do pracy. – Powiedział, łapiąc taksówkę.

– Co?!

– Jedziemy do klienta pokazać mu propozycje zmiany wnętrza.

Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Więc po to mu ta teczka. Nie rozumiem tylko, dlaczego mnie ze sobą zabrał? Nie zamierzając teraz urządzać scen, grzecznie wsiadłem za nim do taksówki. Starszy podał kierowcy adres, lecz nie za bardzo kojarzyłem tą ulicę.

Przypatrywałem się Yoongiemu z uwagą. Poruszał jedną nogą, a pacami stukał w drzwi. Czy on się denerwował? Nie wiedziałem czym jest to spowodowane. Też powinienem zacząć się denerwować? Chcąc nie chcąc jego nastrój nieco mi się udzielił. W końcu nie wiedziałem gdzie jedziemy, w jakim celu oraz miałem obok siebie hyunga, który dotychczas zawsze zdawał się niczym nie przejmować, a obecnie siedział zestresowany.

Taksówka po kilkudziesięciu minutach zatrzymała się przed jakimś domem na bogatym osiedlu. Co my tu robimy? Yoongi chce mnie sprzedać jakiemuś bogatemu dupkowi, który będzie wykorzystywał moje młode i piękne ciało?! Jungkook, popadasz w paranoje i to taką na poziome Taehyunga. Uspokój się.

Wyszedłem razem z starszym z pojazdu. Kroczyłem za nim w stronę ogromnej posiadłości. Im bliżej wejścia tym Yoongi zdawał się być coraz bardziej opanowany. Pod drzwiami na jego twarzy pojawiła się nawet pewnego rodzaju zawziętość.

Duże, dwuskrzydłowe drzwi otworzył nam mężczyzna odziany w drogi garnitur.

– Witam panie Min. – Przywitał się z starszym, po czym jego wzrok spoczął na mojej osobie.

– To jest stażysta i mój asystent, pan Jeon. – Przedstawił mnie.

Starałem się nie okazywać zdezorientowania, z uśmiechem kłaniając się mężczyźnie.

– Zapraszam państwa do salonu. – Powiedział, zapraszając nas gestem ręki do środka. – I jak, panie Min? Wyrobił się pan?

– Mam nadzieję, że projekty sprostają pana oczekiwaniom. – Mówił rzeczowym tonem.

Z zafascynowaniem przyglądałem się wnętrzu. To musiało kosztować fortunę! Chociaż osobiście nie pasował mi tak nowoczesny styl. O wiele lepiej wyglądało mieszkanie rodziców Jimina, które również nie należało do tanich, lecz było urządzone z większym wyczuciem.

Gdybym wiedział to bym się lepiej ubrał! Chociaż mieszkając z Jiminem już i tak nauczyłem się, by zawsze wyglądać lepiej niż gorzej.

Wraz z Yoongim usiedliśmy na skórzanej kanapie w ogromnym salonie. Mężczyzna zajął miejsce po przeciwnej stronie na fotelu.

– Może zaproponuje coś do picia? – Powiedział, wskazując na swój barek.

– Nie dziękuję, jestem w pracy. – Powiedział Yoongi niczym prawdziwy profesjonalista.

Od tej strony go nie znałem. Nie to, żebym dotychczas uważał go za jakiegoś pijaka czy kogoś w tym stylu. Po prostu w tym momencie wydawał mi się całkowicie poważny i profesjonalny. To coś innego niż wieczne dziecko w domu.

– Ja również podziękuję. – Powiedziałem, czując na sobie wzrok mężczyzny.

Poza tym nie mam jeszcze skończonych osiemnastu lat. Na to muszę poczekać do jutra.

Hyung zaczął wyciągać jakieś papiery ze swojej teczki. Projekty. Po raz pierwszy będę miał okazję widzieć coś związanego z jego pracą. Mówił, że jest architektem, lecz nigdy nie zastanawiałem się bardziej szczegółowo nad jego pracą. W tym momencie byłem niezwykle zainteresowany.

Z uwagą oglądałem prace starszego i przysłuchiwałem się wszelkim uwagom. On naprawdę miał duże pojęcie na temat tego co robił. Do końca nie rozumiałem po co mężczyzna chciał coś zmieniać w domu, który i tak wyglądał jakby niedawno przechodził remont, poza tym wszytko wyglądało na nowe i drogi. Najwyraźniej niektórzy ludzi naprawdę nie mają co robić z pieniędzmi.

Po obejrzeniu wszystkich projektów, zaczęliśmy robić mały obchód po mieszkaniu, by móc bardziej pokazać to o czym hyung mówił. Tłumaczył wszystko co chciałby tu zmienić, wyjaśniając przy tym zalety takiego rozwiązania. Szczerze mówiąc, zgodziłbym się z nim we wszystkim. Biorę w ciemno!

W końcu znowu znaleźliśmy się w salonie. Widziałem u hyunga ponowne oznaki zdenerwowania.

– Więc jak? Któryś z projektów się panów spodobał? Ma pan może jakieś zastrzeżenia, czy sugestie?

Kamienna twarz mężczyzny na pewno nie wpływała pozytywnie na stan starszego.

– Miło mnie pan zaskoczył. – Uśmiechnął się. – Bardzo spodobały mi się pana projekty, szczególnie ten drugi.

Widziałem jak na twarzy hyunga, pojawia się wyraz ulgi.

– Są drobne szczegóły, które bym zmienił, lecz są to naprawdę drobnostki, które ustalimy podczas kolejnych spotkań. Niech się pan nie martwi, tym razem będzie miał pan o wiele więcej czasu.

– Bardzo mnie to cieszy. – Zaśmiał się delikatnie.

Cieszyłem się, że hyungowi udało się stworzyć projekt, który spodobał się mężczyźnie. Bo przecież o to chodziło, prawda? Jednak oboje przez pewien czas nadal w ciszy mierzyli się wzrokiem. Hyung jakby trochę wyczekującym.

– Tak jak obiecałem. Zapraszam pana dalej.

Nie za bardzo wiedziałem o czym on mówił, lecz udałem się za hyungiem do dalszej części pomieszczenia. Znaleźliśmy się w pokoju z ogromnym fortepianem. Wyglądał na bardzo drogi. Ten w szkole nawet się do niego nie umywał.

Hyung podszedł do niego, po czym przejechał dłonią po ciemnym drewnie. Wyglądał jakby napawał się tym widokiem. W końcu przysiadł na stołu obitym czerwoną tkaniną. Zamierza na nim zagrać? On umie grać?

Na twarzy hyunga pojawił się uśmiech, a dłonie znalazły się nad klawiszami. Po chwili do naszych uszu dotarły pierwsze dźwięki. Melodia była piękna, a przede wszystkim jakaś znajoma. Otworzyłem szerzej oczy rozpoznając utwór, a przede wszystkim jego wykonanie. Nie możliwe by ktoś dodał do utworu takie same improwizacje!

Naprawdę nie chciałem zakłócić jego gry, lecz nie mogłem się powstrzymać by nie zacząć śpiewać piosenki z zakończenia poprzedniego roku szkolnego. Wtedy na twarzy hyunga pojawił się zwycięski uśmiech.

– No proszę. Widzę, a raczej słyszę, że panowie nie powinni zostać architektami, a muzykami.

Ja właśnie taki mam zamiar. Przyglądałem się hyungowi, który po chwili zaczął grać kolejną melodię. Tym razem nie znałem jej, słyszałem ją po raz pierwszy, lecz nie mogłem zaprzeczyć, że była przepiękna, podobnie jak kolejna.

Gospodarz ponownie pochwalił jego grę. Widziałem, że hyungowi ciężko było się rozstać z instrumentem. Kiedy w końcu odszedł od niego, wszyscy przeszliśmy z powrotem do salonu. Zaczęto omawiać dalsze etapy współpracy. Po pół godzinie byliśmy już odprowadzani do drzwi.

– Do widzenia panom. Panie Min, już nie mogę się doczekać efektów pańskiej pracy.

Wyszliśmy z domu, a przed posiadłością czekała już na nas taksówka. Kto i kiedy ją zamówił?! Milczałem, dopóki nie znaleźliśmy się w samochodzie.

– To ty grałeś podczas...

– Tak. – Przerwał mi z uśmiechem.

– Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?

– Mogłeś mnie nie rozpoznać, bo w sumie nie za bardzo miałeś okazję mnie widzieć. Od razu cię poznałem, ale nic nie mówiłem, ponieważ nie widziałem takiej konieczności.

Nadal ciężko było mi w to uwierzyć. Jaki ten świat mały.

– Jesteś absolwentem mojej szkoły.

– Ledwo co ją zdałem. – Zaśmiał się. – Jeśli chodziło o grę na pianinie to byłem prymusem, jednak co roku miałem zagrożenie z malarstwa czy wokalu. Ja po prostu tylko gram. Jednak jakby nie patrząc ta szkoła pomogła mi w dostaniu się na studia. Tobie mam nadzieję lepiej idzie niż mi.

– Raczej nie mam większych problemów.

– W tym roku też będziesz występował na zakończeniu?

No tak... Zapomniałem. Jimin miał się dowiedzieć jako pierwszy, lecz po powrocie do domu, wszystko poszło tak szybko, że całkowicie o tym zapomniałem.

– Tak. – Odparłem.

Jeszcze przez chwilę rozmowa tyczyła się szkoły, po czym każde z nas na jakiś czas zamilkło. Byliśmy już niedaleko domu. Na dworze zaczynało się już ściemniać. Trochę nam tam zeszło.

– Jungkook, masz ochotę na loda?

– Mhm. – Mruknąłem niepewnie.

– To ściągaj spodnie.

– Hyung! – Starszy zaraz oberwał ode mnie w ramie.

Zasłużył sobie.

– Przecież tylko żartowałem!

Pokręciłem głową. Hyungowi w głowie tylko jedno. Zresztą, podobnie jak Jiminowi, lecz on już nieco się uspokoił. Przynajmniej za dnia, bo wieczorami to ja nie pozwala mu zasnąć zbyt szybko.

Taksówka zatrzymała się pod naszym blokiem. Cieszyłem się, że w końcu znajdę się w domu. Miałem ochotę odpocząć, lecz wiedziałem, że czeka mnie jeszcze nauka. Trochę się zdziwiłem, gdy po wejściu do mieszkania, ujrzałem pozostawione buty Tae. Tylko on nosił takie małogustowne klapeczki.

– Tae, co ty tu robisz?

Okazało się, że nie tylko on zaszczycił nas swoją wizytą i był tu jeszcze Hoseok hyung.

– Przyszedłem do ciebie, ale ciebie nie było. – Mówił jakby nieco zdziwiony. – Jimin był tak dobry i postarał się ciebie zastąpić, lecz on nie zna się na moim poczuciu humoru.

– Jungkook, ratuj! – Odezwał się Jimin z błagalnym wzrokiem. – Zabierz go! Usłyszę jeszcze jeden kiepski kawał to nie wiem co mu zrobię.

– On na pewno nie wejdzie do mojej rodziny. – Odezwał się załamany Hoseok, kręcąc głową.

Dopiero po chwili nasi goście zauważyli obecność hyunga.

– Ty pewnie jesteś Min Yoongi. – Hoseok jako pierwszy wstał.

No i nastąpiło witanie i poznawanie się Hoseoka, Tae i Yoongiego. W końcu jednak mój przyjaciel zaciągnął nas w nieco bardziej ustronne miejsce. Zamknęliśmy się na chwilę w gabinecie, gdzie mieliśmy spokój i ciszę.

– Więc to nim mnie zastąpiliście. – Odezwał się konspiracyjnym szeptem.

– Tae, nigdy tu nie mieszkałeś i nigdy nie pozwoliłbym ci tu mieszkać.

– Co?! Dlaczego?

– Powiedzmy, że za bardzo cię lubię, żeby ci to zrobić?

Przez chwilę mierzył mnie uważnym wzrokiem, lecz w końcu zaakceptował moje tłumaczenie.

– Wydaje się być całkiem spoko. – Powiedział odwracając się w stronę drzwi. – Tak w ogóle to gdzie wy byliście?

– Wróciłem do domu, a on, że mam się przebierać i wychodzimy. No dobra. Następnie wsiadamy do taksówki i wiezie mnie w jakieś nieznane miejsce. Słuchaj, naprawdę przez pewien czas się bałem. Hyung z jakąś teczką wsiada ze mną do taksówki. Wygląda na zdenerwowanego, a zawsze był raczej wyluzowany. Później nagle zatrzymujemy się przed jakimś domem na bogatej dzielnicy.

– On chciał cię sprzedać jakiemuś bogatemu staruchowi, który by pewnie wykorzystywał w piwnicy twoje młode i seksowne ciało! – Wykrzyknął nagle.

Wiedziałem, że moje przypuszczenia były na jego poziomie...

– Na szczęście nie. Ale już pomijając te głupie przypuszczenia i przechodząc do sedna... Yoongi hyung to ten koleś, który zastępował Taeyeon na zakończeniu roku szkolnego.

– Wiedziałem, że już go kiedyś widziałem. – Powiedział do siebie. – To w sumie trochę śmiesznie.

Tak, śmieszne. Ale mieszkanie z nim jest dość... specyficzne. Jednak nie chciałem się tym dzielić z Taehyungiem. Sam miałem mieszane uczucia co do tego wszystkiego. W końcu Yoongi hyung nic takiego nie robił, a z drugiej strony to nie było to takie całkiem nic.

Yoongi

Stresujący tydzień już za mną, więc w końcu mogę zacząć wysypiać się jak człowiek. Zegar po przebudzeniu nie powinien pokazywać wcześniejszej godziny niż dziesiątej, takie było moje zdanie. Po przebudzeniu, wyszedłem z pokoju. Niemal od razu udało mi się natknąć na Jimina latającego z miotłą po domu. Dość niecodzienny widok.

– Jimin, dobrze się czujesz?

– O, dzień dobry hyung. – Uśmiechnął się do mnie. – W kuchni masz śniadanie.

Uszczypnąłem się w rękę. Bolało. Nie śpię. Podszedłem do chłopaka i położyłem mu rękę na czole. Wydawało się być w normie.

– Jedz szybko, bo gdy skończę sprzątać, pomożesz mi z przygotowywaniem jedzenia.

Otworzyłem szeroko oczy, mrugając kilkukrotnie.

– Ja mam ci pomóc w kuchni? My dwoje mamy coś gotować? Słuchaj, sądzę, że Jungkook chciałby zastać kuchnię całą po powrocie.

– Nie będzie tak źle. – Stwierdził optymistycznie. – Znalazłem kilka prostych przepisów. Poza tym chyba nie chcesz dzisiaj siedzieć głodny.

– Dobra. Ile mamy czasu i co jest jeszcze w planach?

Nie za bardzo skupiałem się na tym wcześniej.

– Teraz przyrządzamy część potraw, później lecę do fryzjera, później kończymy gotować i przygotowujemy mieszkanie. Kookie kończy po drugiej, a Taehyung obiecał nie przyprowadzać go tutaj wcześniej niż o piątej. Po czwartej powinien zjawić się Hoseok z pomocą.

– Na jaki kolor się farbujesz? – Spytałem zainteresowany.

– Na jeden z jego ulubionych. – Uśmiechnął się. – Niespodzianka.

No cóż, będę musiał poczekać, by się dowiedzieć.

– Jak sądzisz, też powinienem coś zrobić z włosami?

Urodziny młodego wydawały się dobrym pretekstem do jakiejś zmiany. Co prawda niedawno odnawiałem swój blond, jednak na takich jasnych włosami mam duże pole do popisu, jeśli chodzi o krótkotrwałe, domowe koloryzacje.

– Kookie lubi blondy, więc ciężko mi tu coś doradzić. Dużo bym nie zmieniał. Poza tym dobrze wyglądasz hyung.

Uśmiechnąłem się na ten komplement. Dobra, więc pora rozpocząć przygotowania!

____________________

Niedługo urodziny Jungkooka, jak sądzicie, co szykuje dla niego Jimin?

A tak poza tym to już minęło "kilka dni" odkąd Yoongi się wprowadził. Jakie są wasze odczucia co do tego?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top