Rozdział 23

Jungkook

Czas szybko mijał. Myślałem, że wcześniej było ciężko, lecz teraz zrobiło się jeszcze gorzej. Teraz to już nie była zwykła tęsknota za nim, a troska i obawa. Miałem wrażenie, że tam dzieje się coś naprawdę niedobrego. A on próbuje mi jeszcze wmówić, że ta krew z nosa to nic poważnego.

Od tamtej pory nasze rozmowy były dość... ubogie. Byłem na niego zły, że nie chce mi powiedzieć co się dzieje i jeszcze próbuje wmówić, że wszystko jest w porządku. W dodatku odwracał kota ogonem, czepiając się mojego niewyspania.

Przecież to normalne, każdy czasem gorzej śpi. A mi zdarzało się to coraz rzadziej, od kiedy zacząłem brać te tabletki. Bez hyunga chyba po prostu nie byłem w stanie spokojnie zasnąć, a one mi trochę pomagały. Częściowo. Bo troska o Jimina nadal nie minęła.

Całe szczęście wracał już nie długo. To wszystko naprawdę stawało się nie do wytrzymania.

Siedziałem na kanapie, starając się zrelaksować. Specjalnie odpuściłem sobie dzisiaj siłownię, by dać sobie czas na odpoczynek. Mimo iż wizja pójścia na siłownię była niezwykle kusząca z powodu widocznych wyników moich starań na niej. To było niezwykle motywujące, widzieć, że ćwiczenia przynoszą efekty, chociażby niewielkie.

Podniosłem się zdziwiony, słysząc dzwonek do drzwi. Kto to? Nikogo raczej się nie spodziewałem. Taehyung miał się spotkać ze swoją dziewczyną– nie dziewczyną, a Hoseok... On raczej mnie nie odwiedzał. Jedynie w szkole czasami pytał się mnie jak się trzymam i czy czegoś mi nie potrzeba.

Wstałem i udałem się w stronę drzwi. Przez chwilę stałem przed nimi, zastanawiając się, kto może stać po drugiej stronie. Przez wizjer nie mogłem rozpoznać osób. A jak to złodzieje? Albo gorzej– jacyś przedstawiciele czy sprzedawcy? Nie umiałem być na tyle miły by ich grzecznie wyprosić, a niegrzecznie to już w ogóle nie byłbym stanie powiedzieć, żeby spierdalali.

W końcu odważyłem się otworzyć.

– Mama? – Bąknąłem zdziwiony.

Ich to już w ogóle nie spodziewałem się zobaczyć. Przynajmniej pamiętali, gdzie aktualnie mieszka ich syn. Nie powinienem narzekać.

– W końcu naprawili wam tę windę. – Powiedział zadowolony tata.

No tak, ale i tak czasem z przyzwyczajenia używałem schodów. Zaprosiłem ich do środka. Niegrzecznie byłoby im kazać czekać przed drzwiami. Szkoda tylko, że nie uprzedzili mnie o swojej wizycie. Przecież mogli nie zastać mnie w mieszkaniu. Zaprowadziłem ich do salonu, proponując coś ciepłego do picia. Wróciłem do nich z dwoma kubkami kawy, po czym zająłem miejsce na fotelu naprzeciwko.

– Coś się stało?

– Czy musiało coś się stać, żebyśmy przyjechali? – Odezwała się mama. – Chcieliśmy zobaczyć jak... sobie radzicie.

– Gdzie Jimin? – Zapytał tata, jako pierwszy zauważając jego brak.

No tak, niczego nie wiedzą.

– W Stanach, dostał się na szkolenie. Wraca za dwa tygodnie.

– Długo już go nie ma? – Dopytywała mama.

– Ponad pięć tygodni.

Naprawdę nie miałem ochoty na rozmowę o tym jak długo hyunga nie ma już ze mną i od jak dawna muszę sobie radzić z powstałą przez to pustką.

– Ogólnie jak wam się razem mieszka?

– Dobrze. – Stwierdziłem zgodnie z prawdą.

– Na pewno?

Zmarszczyłem brwi, wyczuwając jakieś drugi dno. Czy oni coś sugerują?

– Tak. – Odparłem pewnie. – Co masz na myśli?

– Jesteś tego wszystkiego nadal taki pewien? Może ci się odwidziało? – Pytała jakby z nutą nadziei w głosie, która szczerze mnie zabolała.

– Co mi się niby odwidziało? Kocham hyunga i to się nie zmieni.

Natychmiast pożałowałem, że tu przyjechali.

– Jesteś jeszcze młody, Jungkookie. W takim wieku może się wydawać, że to ta jedyna osoba, a później okazuje się co innego i jeszcze poznaje się swoją prawdziwą drugą połówkę.

– Naprawdę przyjechaliście tu tylko po to by krytykować mój związek z Jiminem? Jakby był obecny, przy nim również byście tak otwarcie mówili, że chcielibyście bym od niego odszedł?

– Nie. – Odparła natychmiast mama. – Chcieliśmy tylko sprawdzić co u ciebie.

– Dziękuję, dobrze, ale lepiej byłoby, gdyby był tu również hyung. – Odpowiedziałem nieco chłodno.

Zapadła niezręczna cisza. Dlaczego ostatnimi czasy każda cisza jest tą z rodzaju ciężkich i nieprzyjemnych?

– Jesteś pewien, że on również tak za tobą tęskni?

Spojrzałem na mamę uważnym wzrokiem. Czy ona sugerowała to co myślę?

– Skąd wiesz czy w tej Ameryce nie znalazł sobie jakiejś ładniejsze... przystojniejszego. – Poprawiła się szybko. – Dwa miesiące to długo i każdy może ulec.

Nie musiała się poprawiać. Najgorsze było to, że Jimin nie wybrzydzał co do płci. Co nie zmieniało faktu, że ma prawo obrażać hyunga oraz w ten sposób mnie ranić.

– Jak możesz. – Powiedziałem słabo.

– Synku, po prostu się martwimy, żebyś zbyt późno się nie opamiętał. – Tata ponownie zabrał głos.

– Co proszę?

– Tacie chodziło o to, byś później tego wszystkiego nie żałował. Przecież to nie jest normalne.

Nie wierzę własnym uszom. Wziąłem głęboki oddech, nie chcąc doprowadzić do tego, że i ja zacznę mówić, co myślę o ich zdaniu na ten temat.

– Nie możecie po prostu uszanować tego, że jestem z Jiminem szczęśliwy?

– Tak ci się tylko wydaje.

Świetnie, więc nawet nie wiem co naprawdę czuje, w przeciwieństwie do was?! Zamknąłem oczy, biorąc głębokie, uspokajające wdechy. Potarłem twarz dłońmi, próbując jakoś to wszystko przełknąć.

– Jungkook, co to jest?

Spojrzałem na mamę i powędrowałem za jej wzrokiem. Pierścionek.

– Prezent od hyunga.

Nie było sensu większego zagłębiania się w okoliczności, powody i przyczyny. Rodzice są tu zaledwie kilkanaście, może kilkadziesiąt minut, a ja już jestem zmęczony ich obecnością.

– Naprawdę miło, że przyjechaliście mnie odwiedzić, ale mam dużo nauki. – Zacząłem, błagając w myślach, by zrozumieli aluzję.

– W takim razie nie będziemy ci przeszkadzać. Mam nadzieję, że dobrze ci idzie przygotowanie do egzaminów.

– Tak, dużo się uczę.– Zapewniłem ich.– Nie powinniście się o to martwić. Poza tym zawsze mogę liczyć na pomoc hyunga.

Pożegnałem się z nimi, po chwili zamykając drzwi wejściowe. Od teraz zawsze tak będzie? Za każdym razem, gdy będę się z nimi widział, oni będą poruszać temat mojego związku z Jiminem? Myślałem, że jakoś to przełknęli. Nie mogło być tak jak wcześniej? Czy chciałem naprawdę tak wiele?

Hyung, wróć już, proszę.


Jimin

Dlaczego wszystko musiało zaczynać się robić takie ciężkie? Nie dość, że sytuacja między mną, a Jungkookiem zrobiła się jakaś dziwna, to jeszcze te głupie rachunki. Naprawdę chciałem już wracać do Seoul. Tam wszystko wydawało się być jakieś łatwiejsze.

Jeszcze raz usiadłem nad rozłożonymi papierami. Przejrzałem jeszcze raz pisma, które przesłał mi Kookie i dodałem do tego, co było dotychczas płacone. Przeliczyłem wszystko jeszcze raz i jeszcze raz. Jednak cały czas wychodziło za dużo.

Może jednak podwyżka nie byłaby taka zła. Jednak wraz z nowym rokiem również ponieśli nam czynsz, o czym nie wspominałem młodszemu. Poza tym ceny wszystkiego szły w górę, a płaca ciągle była taka sama.

Może i nie zarabiałem mało. Dodając do tego jeszcze pieniądze od rodziców Jungkooka, powinno nam wystarczać. Jednak nie na wynajem takiego mieszkania niemal w centrum miasta. Lokalizacja oraz metraż lokalu robiły swoje. Oraz te wszystkie podwyżki...

W tym miesiącu płace ostatni raz za siłownię. To dobrze, odejdzie nam jeden wydatek. Tylko że te podwyżki spokojnie to zastąpią. Opłacenie tego mieszkania nie wydawało się takie trudne, dopóki płacili za nie rodzice.

Przyszły miesiąc jeszcze damy radę, ale kolejne... Z tego co zdążyłem się zorientować, po przyjeździe nie szykują się jakieś większe projekty, a nawet jeśli jakiś się trafi, to premię dostaniemy dopiero po jego zakończeniu. W dodatku zbliża się letnia przerwa. Myślałem, że będę mógł gdzieś wyjechać z Jungkookiem.

Znałem swój tryb życia i wiem ile on kosztował. Te wyjścia na miasto i zakupy nie są za darmo. Chyba będę musiał to wszystko ograniczyć. Albo musimy sobie poszukać mniejszego mieszkania w innej okolicy.

Najbardziej logiczna decyzja w tej sytuacji była niezwykle trudna. Naprawdę nie ma innej opcji? Myślałem, że posiadanie współlokatora nieco pomoże mi z opłatami. Co prawda od Jungkooka najchętniej nie brałbym żadnych pieniędzy, chcąc móc samodzielnie utrzymać naszą dwójkę. To jednak było po prostu niemożliwe. Podwyżki wspaniale sprawiły, że pieniądze od rodziców Jungkooka w magiczny sposób znikały. Czyli po tych kilku miesiącach trafiłem do punktu wyjścia.  

_______________________

Rozdział szybciej ponieważ bardzo krótki, ale kolejny... Szykujcie się na wielki powrót Jimina <3 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top