43. pierścionek

Westchnęłam, patrząc w sufit. Leżałam na łóżku Caluma, czekając na niego, a moje myśli wciąż krążyły wokół spotkania z matką. Definitywnie zachowywała się jak inna osoba, ale nie wyglądało to na wymuszone, tylko prawdziwe. Naprawdę nie wiem co stoi za tą odmianą, ale... już sama nie wiem, którą wersję wolę, tę apodyktyczną czy wręcz hipisowską. Obie są straszne.

Poczułam jak materac ugina się pod ciężarem drugiej osoby, po czym poczułam pocałunek na ramieniu. Położył się obok mnie, obejmując ramieniem wokół brzucha i przyciągnął do siebie.

- O czym tak myślisz?

- To było dziwne.

- Co?

- To całe spotkanie z matką.

- Z tego co mówiłyście i patrząc na to jak jest, to chyba mniejsze zło.

- Ale to przerażająca zmiana, nawet nie wiemy co takiego się stało, że się tak zmieniła, postanowiła rozwieść się z moim ojcem i związała się z Tomem. Ten facet to całkowite przeciwieństwo mojego ojca, jeśli chodzi o charakter. Przynajmniej jest przystojny.

- Ej...

- No co? – spojrzałam na niego. – Przecież wiesz, że lecę na starszych – uśmiechnęłam się zadziornie, przez co się zaśmiał.

- Ale chyba nie aż tak?

- Nie, tylko o takich cztery do pięciu lat starszych.

- Dobra odpowiedź – złączył nasze usta w pocałunku, który od razu oddałam. Przesunął się, tak że teraz znajdował się nade mną, a jedna z jego rąk podwinęła koszulkę, którą miałam na sobie i zaraz znalazła się na mojej piersi.

- Jesteś... niewyżyty...

- Wiedziałaś co brałaś – mruknął, a ja zaczęłam się śmiać. Usłyszeliśmy pukanie, przez co ten westchnął tylko i wyprostował się, nawet nie kłopocząc się ze wstaniem ze mnie. Cóż, przynajmniej wyjął rękę spod mojej koszulki. Drzwi się otworzyły, a w nich pojawiła się moja siostra.

- Hej, przeszkadzam?

- Nie – odpowiedziałam.

- Jestem innego zdania – mruknął Calum, a ja uderzyłam go lekko w ramię.

- Chcę pogadać, w zasadzie to my chcemy – zaraz za nią pojawił się Ashton. Brunet westchnął i zszedł ze mnie, a ja usiadłam na łóżku. Podeszli do nas siadając naprzeciwko.

- Więc? – zaczęłam.

- Tylko nie mów, że jesteś w ciąży – powiedział od razu Hood.

- Co? Nie – zachichotała. – Jeszcze nie.

- To dobrze, bo musiałbym się wyprowadzić – burknął.

- Bardzo dobrze, że o tym wspominasz – zaczął Ashton.

- Chcą się mnie pozbyć? – spojrzałam na Caluma z rozbawieniem, słysząc go.

- Nie, ale... - Laura uniosła dłoń na której mogłam dostrzec pierścionek. Jak ja mogłam go wcześniej nie zauważyć?! Z moich ust wydobył się pisk i zaraz uwiesiłam się na szyi siostry.

- Gratulacje!

- Dziękujemy, chociaż na ciebie można liczyć.

- Ja jestem w zbyt wielkim szoku – powiedział brunet. – Ash, jestem z ciebie dumny – zaśmiałam się z jego reakcji. - Prawie jak ojciec, który przyczynił się do utraty dziewictwa syna. W sumie prawie prawda.

- Więc... co chcecie nam powiedzieć? - zignorowałam swojego chłopaka. - Oprócz tego, że się zaręczyliście - wróciłam do tematu. Po coś w końcu tu przyszli, prawda?

- Cóż... chodzi o to, że po nowym roku chcielibyśmy zamieszkać sami. To mieszkanie i tak jest dla nas za duże, zwłaszcza że wy jesteście razem i jeden pokój stoi praktycznie nie używany – odparła Laura.

- Mówiłem, że chcą się mnie pozbyć, ale jesteś w pakiecie Lei – zaśmiałam się z jego słów.

- Tylko nie wiem czy jesteście gotowi zamieszkać razem... - spojrzałam na Caluma, tak jak i on na mnie. Nie była by to wielka zmiana, ale... sama nie wiem. – Pogadajcie o tym, a później wrócimy do tej rozmowy – chwilę później zostaliśmy sami, a między nami zapanowała cisza. Przyglądałam mu się uważnie, kiedy miał zamyśloną minę.

- Nie może być aż tak źle – odparł.

- Ta, już to widzę... „Leila, co na obiad?", „Lei, możesz posprzątać?", „Leila zrób pranie" – spojrzał na mnie z rozbawieniem. – A teraz to jak jest? Kto robi pranie, kto ogarnia ci pokój...

- To dlatego tu jest tak czysto – spojrzałam na niego jak na idiotę.

- Jakbyś nie rzucał swoich gaci gdzie popadnie byłoby tak zawsze – mruknęłam. Roześmiał się. Złapał mnie w pasie i zaraz siedziałam na nim okrakiem.

- Przecież wiem, że to robisz Lei – musnął ustami mój nos. – Obiecuję, że jeśli razem zamieszkamy, będę po sobie sprzątać.

- Zawsze coś – westchnęłam. – Naprawdę tego chcesz? Nie dlatego, że musisz bo oni chcą ze sobą zamieszkać i postawili nas przed faktem dokonanym, zrozumiem to, wcale nie jesteśmy ze sobą tak długo żeby... - zatkał mi usta swoimi, a ja oddałam pocałunek.

- Chcę z tobą zamieszkać, Leila. Tylko pomyśl, żadnego sierściucha – spojrzałam na niego z rozbawieniem, kiedy wspomniał o kocie. – Nikt nie będzie się kręcił po naszym mieszkaniu i przychodził od tak, nikt nie będzie nam przeszkadzać...

- Będziemy sami.

- Dokładnie. Tylko ty i ja i całe mieszkanie do naszej dyspozycji – poruszył znacząco brwiami.

- Wiedziałam... naprawdę jesteśniewyżyty.







***

Rozdział 44 koło 20!👿

I serio... ta historia skończyłaby się już dawno, gdyby nie mój brak weny i czasu, o czym dobrze wiecie więc i tak ją skończę, nie ważne jak bardzo tego nie chcecie. Wszystko się kiedyś kończy, a ja chcę się skupić na Choices i Nothing like you and me 👿

#LTASff❤

Lov U❤👿

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top