4. dziewczyna
Wysłałem wiadomość Leili o tym, że już jestem i schowałem go do kieszeni. Sięgnąłem po paczkę z papierosami i wyciągnąłem jednego. Wysiadłem, zabierając zapalniczkę i podpaliłem go, zaciągając się. Zamknąłem samochód i rozejrzałem się po uczelnianym parkingu. Artyści są dość specyficzni, zwłaszcza niektóre jednostki.
Sięgnąłem po telefon, słysząc dźwięk wiadomości, gdzie napisała, że już idzie. Spojrzałem w kierunku głównego wejścia, czekając aż się pojawi. Kilka dziewczyn spojrzało w moim kierunku, a ja nie mogłem się nie uśmiechnąć. To działa automatycznie.
Zauważyłem blondynkę z dwoma chłopakami, wśród których rozpoznałem Jamie'ego, więc ten drugi to pewnie Oscar czy jak mu tam było. Dziewczyna zaśmiała się z czegoś co powiedział ten pierwszy i spojrzała w moim kierunku. Zatrzymali się i odebrała od drugiego wielką teczkę, zawieszając ją sobie na ramieniu. Pożegnała się z nimi, całując ich obu w policzki, na co prychnąłem i skierowała kroki w moim kierunku.
- Hej – uśmiechnęła się. – Dzięki, że przyjechałeś.
- Obiecałem, więc jestem – zabrałem od niej teczkę.
- Tylko ostrożnie – spojrzała na mnie niepewnie. Otworzyłem tylne drzwi i włożyłem teczkę do środka.
- Calum? – usłyszałem. Przekląłem z milion razy w myślach. Tylko nie to.
- Hmm? – blondynka wyjrzała zza mnie, a ja powoli się odwróciłem.
- Wiedziałam, że to ty – brunetka uśmiechnęła się. Kurwa.
- On? – zapytała Leila. I tak byłem pewien, że wie o co chodzi.
- A ty to?
- Jego dziewczyna – burknęła, zakładając ręce pod piersiami. Spojrzała na mnie. – Twój brat znowu przespał się z jakąś nieszczęśnicą i kolejna cię z nim myli? – patrzyłem na nią z niedowierzaniem, a ta na mnie jak na idiotę.
- Brat? – powtórzyła Nicole. Żeby nie było, pamiętam jej imię.
- To jest Kellan, Calum to jego brat bliźniak – cholera jasna, dobra jest. Jeszcze chwila i sam w to uwierzę. Brunetka przyglądała mi się przez chwilę.
- Mogłabym przysiąc, że...
- Bo są identyczni, serio. Bywa i tak. Tylko tamten jest większym dupkiem – spojrzałem na nią wymownie. Dzięki Leila.
- I zrobili sobie takie same tatuaże na dłoniach? – uniosła brew.
- Chyba mają tych samych rodziców, nie?
Historyjka o moim bracie ciągnęła się jeszcze przez kilka minut, a ja cieszyłem się, że miałem dziś bluzkę z długim rękawem, bo bajeczka o identycznych tatuażach w tych samych miejscach dalej by nie pociągnęła. W końcu Nicole odpuściła i serio nabrała się na to kłamstwo, które swoją drogą wyszło Leili świetnie.
- Dlaczego to zrobiłaś? – zapytałem, wyjeżdżając z parkingu.
- Co?
- Wymyśliłaś tę całą historię, plus nie wiedziałem, że mam dziewczynę – uśmiechnąłem się.
- Twój brat, Kellan, ją ma, nie ty.
- Ale ja nie mam brata.
- No właśnie.
- Więc dlaczego?
- Dziewczyna miałaby zrobić ci awanturę o bycie dupkiem w mojej obecności, gdzie wszyscy tam zebrani zdążyli zauważyć, że cię znam? Nie dzięki, za duży obciach. Szkoda mi jej, ale nie zamierzam nadszarpywać mojej jeszcze nie do końca ukształtowanej reputacji, Kellan – zachichotała wymawiając fałszywe imię. – Kellan jest wspaniałym chłopakiem. Mógłbyś się od niego uczyć.
- Kellan to ja.
- Hmmm... - zerknąłem na nią. Miała lekko zmrużone oczy. – Tylko z wyglądu.
- Więc ci się podobam?
- Nigdy nie mówiłam, że tak nie jest – uśmiechnąłem się. – Jeśli będziesz taki jak Kellan to może... Oh, zmienię ci nazwę w telefonie – zachichotała wyciągając z plecaka urządzenie.
- To dziecinne.
- Wciąż jestem nastolatką, do twojej wiadomości, podróbko Kellana.
- Jak mogę być podróbką, skoro on nie istnieje? – zaśmiałem się.
- Istnieje. W mojej głowie.
- Oh, więc myślisz o mnie? – usłyszałem prychnięcie. – Daj spokój, Leila. Jakie to myśli? Niegrzeczne i brudne?
- Ooo tak, bardzo brudne – powiedziała.
- Zdradź mi jakieś.
- Jesteś w nich cały ubabrany błotem.
- Co? – dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Gdybyś widział swoją minę – zatrzymałem się na światłach i spojrzałem na nią.
- Źle to zinterpretowałaś, skarbie – zmarszczyła lekko brwi, a ja pochyliłem się w jej stronę. – Nie sądziłem, że lubisz na brudno. Mogę się poświęcić, tylko powiedz kiedy i gdzie – puściłem jej oczko i wyprostowałem się. Milczała.
- Świetnie, bo i tak wisisz mi przysługę - powiedziała po chwili.
- Co? – chyba nie zrozumiałem. Ruszyłem dalej, kiedy światła się zmieniły.
- Za uratowanie ci tyłka na parkingu. Wycięłam z twojej wypowiedzi ten fragment o seksie i zostawiłam samo poświęcenie. Cieszy mnie to, że jesteś świadom swojej przysługi.
- Nie dość, że dobra kłamczucha, to jeszcze potrafisz przekręcić wszystko na swoją korzyść – prychnąłem z rozbawieniem.
- To tylko fakt.
- Więc co z tą przysługą?
- Dużą przysługą – poprawiła mnie.
- Oczywiście – uśmiechnąłem się znacząco.
- Nie schlebiaj sobie. Nie widziałam – burknęła.
- To się może zmienić w każdej chwili, wystarczy jedno twoje słowo – zaparkowałem samochód pod naszym blokiem i spojrzałem na dziewczynę.
- Dlaczego tak ci na tym zależy? – zapytała. – Każdą tak męczysz dopóki się z tobą nie prześpi?
- Zwykle nie muszę nic mówić – prychnęła.
- Zadufany w sobie dupek – odparła i otworzyła drzwi. – Oh i wiesz co? Dziewczyny nienawidzą takich jak ty. Żadna się z tobą nie zwiąże wiedząc jak traktujesz inne, bo prędzej czy później potraktujesz ją jak pozostałe – wysiadła i zatrzasnęła drzwi. Zabrała teczkę z tylnych siedzeń i nie czekając na mnie, skierowała się w stronę klatki schodowej. Kompletnie jej nie rozumiem.
- Kobiety - burknąłem pod nosem.
Ten rozdział jest dziwny😂😂
Dobra, koniec. Muszę zacząć pisać to co powinnam😂
#LTASff😘
Lov U❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top