27. zobowiązanie
Miałem dzisiaj nie pić, obiecałem Leili, że nie będę i co? Pierwsze co zrobiłem po znalezieniu się za barem to nalanie sobie whisky, przy czym od razu opróżniłem szklaneczkę. Czułem na sobie wzrok Michaela.
- Nic nie mów - powiedziałem.
- Nic nie mówiłem - odparł. - Co jest?
- Leila.
- Co z nią? Właśnie... jak wasza randka? - poruszał brwiami.
- Udana - uniosłem kąciki ust na chwilę. - Nie o to chodzi.
- A o co? - wzruszyłem ramionami. - Weź nie gadaj, że panikujesz przed zobowiązaniem - powiedział z niedowierzaniem.
- Zobowiązanie - prychnąłem. - Co to w ogóle jest? Kochałem, kocham swoje życie singla, a tu nagle pojawia się taka Leila i burzy mój świat.
- Co cię tak rozjuszyło?
- Ashton urządził mi pogadankę - westchnąłem.
- Jakoś wcześniej o tym nie myślałeś - odparł. - Tu nie chodzi o Leilę, tylko o ciebie. Nie powiem ci „wybierz ją" bo to twoja decyzja, ale wydaje mi się, że po prostu za dużo o tym myślisz. Kierowanie się uczuciami nie jest złe, Calum, nie musisz się przed tym bronić, tak jak to robisz teraz. Dopóki nie zacząłeś porównywać możliwej sytuacji do obecnej było w porządku.
- Już raz zawiodłem się na swoich uczuciach.
- I uważasz, że z Leilą będzie tak samo?
- Nie wiem, ona... - usłyszałem chichot. Spojrzałem na Clifforda, którego wzrok był skierowany na telefon. Zmarszczyłem brwi.
- Sorry, co mówiłeś? - spojrzał na mnie.
- Co cię tak bawi?
- Luke i Leila kłócą się o pizze, a on mi wszystko relacjonuje.
- Aha.
- Wiedziałeś, że jest u niego?
- Sam ją tam zawiozłem.
- Nie jesteś jakoś szczególnie z tego zadowolony.
- Nigdy nie sądziłem, że będziesz szczerzył się jak debil do telefonu i to dlatego, że twój były kumpel, a obecnie chłopak, cię pieprzy.
- To, że dla ciebie związek oparty nie tylko na seksie jest nie do wyobrażenia, nie jest moim problemem - burknął. - Szkoda mi tylko Leili, bo jest naprawdę świetną dziewczyną, ale ty oczywiście tego nie widzisz - wyminął mnie. - Ogarnij się - dodał, przechodząc na zaplecze. Przekląłem pod nosem sięgając po butelkę z whisky i zaraz napełniłem szklaneczkę alkoholem, który od razu wypiłem. To będzie cholernie irytująca noc w robocie.
To, że Michael praktycznie się do mnie nie odzywał, wcale mnie nie dziwiło. Robił to tylko wtedy kiedy musiał i dosadnie pokazywał mi, że ma mnie gdzieś i jest na mnie wkurzony, a ja jako że również musiałem jakoś odreagować, pozwoliłem sobie wypić ciut więcej niż powinienem. I szczerze, poczułem ulgę. Nic mnie nie ograniczało, w końcu się rozluźniłem, nie analizowałem wszystkiego, no i... laski w tym klubie nie są takie złe.
- Ciesz się, że szefa dziś nie ma - usłyszałem. Przeniosłem wzrok z grupki tańczących ludzi, na Clifforda. - Już wracałbyś do domu.
- Obchodzi cię to? - zaśmiał się.
- Ty naprawdę jesteś idiotą - zakpił. - Jak coś nie idzie po twojej myśli albo ktoś powie ci prawdę o tobie to... - przerwał, kręcąc głową. - Nie, nie będę ci robił wywodów. Jak ci się noga powinie to może wtedy zaczniesz myśleć. Gorzej jak będzie za późno - zmarszczyłem brwi.
- O co ci chodzi? - wzruszył jedynie ramionami. Spojrzał na telefon, który zaczął mu dzwonić.
- Zaraz wracam - rzucił i zostawił mnie samego za barem.
- Hej - spojrzałem na szatynkę, która uśmiechała się do mnie. Na moich ustach od razu pojawił się zadziorny uśmiech.
- Hej, co podać? - oparłem dłonie o bar.
- Dwie setki - odpowiedziała. A ja sięgnąłem po dwa kieliszki, które postawiłem przed nią i zaraz napełniłem wódką. Sięgnęła po jeden wystawiając go w moim kierunku. - Napij się ze mną.
- Jakaś szczególna okazja? - zabrałem od niej kieliszek.
- Zostałam singielką - zaśmiała się.
- To bardzo dobry powód.
- Mówisz?
- Nikt cię nie ogranicza.
- A ciebie?
- Nie. Mamy coś wspólnego - puściłem jej oczko i wypiłem alkohol. Zachichotała, odstawiając swój kieliszek. Nie do końca pamiętam moment, w którym nasze usta się złączyły, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Poczułem szturchnięcie, przez co odsunąłem się od dziewczyny i spojrzałem w bok.
- Niechcący - powiedział Michael, a ja prychnąłem i wywróciłem oczami.
- O której kończysz pracę? - zapytała.
- Kiedy skończy się impreza - odpowiedziałem. Przygryzła swoją dolną wargę, przyglądając mi się.
- Hej - usłyszałem. Podniosłem wzrok na blondyna. Oparł się o bar, nachylając nad nim i musnął usta Clifforda w szybkim pocałunku. Miałem to zignorować, ale...
- Nie byłeś z Leilą? - zapytałem od razu.
- Byłem, ale przyszedłem się napić - odpowiedział.
- A ona?
- Pojechała do domu.
- Bo cię to obchodzi - rzucił Mike.
Krótko i średnio... chcę moją wenę😯😢😭😭
#LTASff ⬅ ktoś, coś? 😝😙😘😚
Lov U❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top